Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 listopada 2023

"GDZIEŚ NA SERCA DNIE..." - rozdział 10

ROZDZIAŁ 10

 

Wsiadali do samochodu, gdy na podjeździe pojawiła się Ula niosąc plecaczek Zuzi.

 - Może wybierzesz się z nami? – Marek kolejny raz złożył jej propozycję, chociaż nie miał zupełnie nadziei na odpowiedź twierdzącą.

 - A dokąd się wybieracie?

 - Do Kampinosu. A właściwie do jednej ze wsi leżącej przy Parku Kampinoskim. Mają tam hodowlę kuców szetlandzkich i pomyślałem, że Zuzia miałaby frajdę, gdyby pojeździła na takim kucyku.

 - Mogę jechać pod warunkiem, że w drodze powrotnej zatrzymasz się przed jakimś dyskontem, bo muszę zrobić zakupy na niedzielę.

Twarz Marka w momencie pojaśniała od szerokiego uśmiechu, który na niej wykwitł.

 - Nie ma sprawy. Ja też chętnie zrobię jakieś zaopatrzenie.

 - W takim razie dajcie mi chwilę na przebranie się.

Zuzia nie posiadała się z radości, gdy Marek powiedział jej, że czekają jeszcze na mamę.

 - Nareszcie będziemy w komplecie. To najfajniejsza rzecz na świecie pojechać gdzieś z mamą i tatą.

Wróciła Ula i chciała usiąść z tyłu koło Zuzi, ale mała zaprotestowała.

 - Nie będzie nam wygodnie, bo Kiki kręci się podczas jazdy. Usiądź koło taty.

Tak też zrobiła. – Jak za dawnych czasów – pomyślała zapinając pas.

 - Nie myślałeś o zmianie samochodu? Lexus ma już sporo lat, chociaż dobrze jest utrzymany. Widać, że dbasz o niego.

 - Lubię to autko i nie mam z nim jakichś poważniejszych problemów. Jego kupno było naprawdę dobrą decyzją. Poza tym wiąże się z nim tyle wspomnień, że żal byłoby mi się z nim rozstawać. Kolejny powód jest taki, że póki co nie stać mnie na zakup samochodu podobnej klasy. 

 


Dojeżdżali, kiedy Zuzia zobaczyła pasące się na wybiegu miniaturowe konie.

 - Mama! Zobacz, jakie malutkie koniki! Na takim będę jeździć? Jestem za duża na takiego konia i za ciężka.

 - Na pewno dadzą ci konia odpowiedniego do twojego wzrostu i wagi. Te faktycznie są chyba za małe, ale urocze.

 


Marek skręcił z głównej drogi w prawo i podjechał pod zabudowania stajni widząc kręcących się koło nich ludzi. Wysiedli, a on podszedł do kobiety ubranej w bryczesy i buty do jazdy konnej.

 - Dzień dobry pani. Nazywam się Marek Dobrzański. Dzwoniłem tu wczoraj i umawiałem się na dwie godziny jazdy konnej dla mojej córki. Chodzi o jazdę na kucyku. Dokonałem też przelewu na konto stadniny.

 - Tak, doszedł jeszcze wczoraj wieczorem. Damy małej kask ochronny i możemy zaczynać. Pieska proszę zostawić w samochodzie lub trzymać go na rękach. Nie chcemy, żeby płoszył konie.

 - Wezmę go na ręce. To spokojny psiak.

Zuzia była w swoim żywiole i żałowała, że dziadkowie nie posiadają stajni, bo chciałaby mieć takiego konika.

 - Ty wzięłabyś każde zwierzę i zrobiłabyś u dziadków drugie ZOO – śmiała się Ula. – Naprawdę nie wiem, co z niej wyrośnie.

 - Zapewne jakiś weterynarz – zachichotał Marek. – Mamy dobre i wrażliwe dziecko, Ula. Wspaniale ją wychowujesz. Ja mogę jedynie żałować, że do niedawna odbywało się to bez mojego udziału.

 - Wróciłeś, a to nie jest bez znaczenia dla niej. Nie jestem ślepa i widzę, jak ją ciągnie do ciebie. Bez wątpienia potrzebuje zarówno ciebie, jak i mnie.

Zamilkli na dłuższą chwilę. Oboje wpatrywali się w Zuzię siedzącą na koniu, którego trenerka prowadziła na długiej lonży.

 - Chciałbym cię o coś zapytać, ale wciąż brakuje mi odwagi, bo znam odpowiedź i boję się ją usłyszeć, a mimo to ta myśl mocno mnie uwiera…

 - Spróbuj. Nie urwę ci przecież głowy ani nie wsadzę noża w brzuch. Co najwyżej odmówię odpowiedzi.

 - Czy…, czy mogłabyś rozważyć możliwość mojego powrotu do was? Mimo tej cholernej zdrady, której będę żałował aż do śmierci, mimo krzywdy jaką wam wyrządziłem, czy byłabyś w stanie zapomnieć… i wybaczyć…?

Odwróciła się do niego. Jej oczy były pełne łez, bo dobrze wiedziała o co chce zapytać.

 


Te łzy poruszyły i jego. Były dowodem, że wciąż przepełniona jest żalem, że tak podle z nią postąpił.

 - Zapomnieć? Nie sądzę… - powiedziała drżącym głosem. – Takich rzeczy nie można zatrzeć w pamięci. Po prostu się nie da. A wybaczyć? Powiedziałam ci kiedyś, że nigdy nie wybaczę zdrady i nadal tkwiłabym w tym przekonaniu, gdyby nie fakt, że ta zdrada paradoksalnie zmieniła cię na lepsze. Wciąż mam o nią pretensję do losu, wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego to akurat mnie musiało spotkać. Co takiego zrobiłam i czym sobie zasłużyłam na rozpad małżeństwa i na to, że moje dziecko musiało chować się bez ojca. A jednak ten żal nie jest taki sam, jak na początku naszej separacji. Czas jakoś to wszystko złagodził i zabliźnił większość ran. Zuzia bardzo cię kocha i pragnie mieć rodziców pod jednym dachem. Często o tym mówi i próbuje mną manipulować po swojemu wychwalając cię i mówiąc, jaki jesteś wspaniały.

 - A mnie opowiada, że ma najlepszą mamę na świecie. Ula, ja nigdy nie przestałem cię kochać. To co czułem do Moniki, nie było miłością. Sam nie wiem, jak mam to nazwać. Jedno wiem na pewno, że zakochałem się jak wariat tylko w jednej kobiecie i to ją wciąż kocham. Przysięgam ci na głowę naszego dziecka, że nigdy więcej cię nie okłamię, nie oszukam i nie zrobię nic co miałoby cię skrzywdzić lub zranić. Zmieniłem się, Ula i już nigdy nie wyrządziłbym ci takiej podłości.

 - Tego najbardziej się obawiam, że znowu poznasz jakąś ładną buzię i polecisz za nią nie oglądając się na nas. Nie byłabym w stanie przeżywać takiej sytuacji po raz drugi.

 - Ula, ja wiem, co straciłem i nie dopuszczę, bym miał to stracić raz jeszcze. Za bardzo was kocham…

 - Muszę porozmawiać z rodzicami. To konieczne, bo jeśli chcesz z nami mieszkać to oni muszą wyrazić na to zgodę, bo to ich dom. Nie mogę na razie nic więcej obiecać. Wszystko zależy od tego, jak nam się ułoży.

Ujął jej dłonie w swoje i przycisnął do ust.

 - Dziękuję, kochanie. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Jesteś najlepszą osobą w moim życiu i tak ogromnie mi wstyd, że nie potrafiłem tego docenić. Przepraszam cię za to i nie przestanę przepraszać do końca życia.

 - Już dobrze… Zuzia chyba skończyła. Chodźmy. Na razie nic jej nie mówmy, bo wypapla wszystko dziadkom, a ja chciałabym z nimi porozmawiać i wyjaśnić wszystko od początku do końca.

 

Wracali. Gdzieś po drodze mignął Markowi jakiś dyskont. Zwolnił i zawrócił podjeżdżając na parking.

 - A może pojechalibyśmy jeszcze do Łazienek? Zjedlibyśmy obiad w Belvedere i pokarmilibyśmy kaczki.

 - Dawno nie byłam w Łazienkach. Moglibyśmy pojechać, ale muszę uprzedzić rodziców, że nie będzie nas na obiedzie. Zaraz zadzwonię.

 


Wybrała numer Heleny i opowiedziała jej o pobycie w stadninie, a także o pomyśle Marka, żeby zjeść obiad na mieście i pospacerować w Łazienkach.

 - Wrócilibyśmy koło siedemnastej, może trochę później. Wieczorem chciałabym z wami porozmawiać. To do zobaczenia.

 

Marek wytarł usta i przywołał kelnera chcąc uiścić rachunek.

 - Smakowało wam? – uśmiechnął się do Uli i Zuzi.

 - Wszystko było pyszne. Mam tu kawałek kotleta dla Kiki. Możemy już do niej pójść? Na pewno piszczy, bo jest sama w aucie.

Ula podniosła się z miejsca.

 - Daj mi kluczyki od samochodu. Pójdziemy i wypuścimy psa.

Marek zapłacił i szybko opuścił restaurację dołączając do dziewczyn. Weszli na teren parku, a Zuzia spuściła Kiki ze smyczy.

 - Niech sobie pobiega.

 - Nie boisz się, że ucieknie? – zapytał Marek.

 - Tatuś, ona jest bardzo grzeczna i nie oddala się ode mnie. W dodatku wystarczy, że ją zawołam i zaraz przybiega. Jest posłuszna.

Faktycznie tak było, bo kiedy doszli do stawu chcąc nakarmić kaczki sunia usiadła na brzegu przypatrując im się ciekawie. Nie szczekała ani nie goniła ptactwa.

 - Widzicie, jaka jest grzeczna? – Zuzia była dumna ze swojej pupilki.

 

Marek podwiózł Ulę i Zuzię pod dom rodziców. Nie wchodził już do środka, bo była pora kolacji i nie chciał przeszkadzać. Pożegnał się z córką całując jej policzki i z Ulą uściskiem dłoni. Kiedy zniknęły za drzwiami, ruszył w kierunku Siennej. Dzisiejszy dzień uznał za przełomowy. Wreszcie wydusił z siebie to, co od tak dawna leżało mu na wątrobie. Ula zareagowała nadzwyczaj spokojnie. Nie robiła mu wyrzutów za przeszłość, a jedynie wyraziła swoje obawy co do ewentualnej przyszłości z nim. Zamieszkanie w domu rodziców stwarzało realne możliwości powrotu do Uli i do wspólnej sypialni, ale o tym jeszcze nie odważył się marzyć. Był ciekaw, jak rodzice zareagują na jego potencjalną przeprowadzkę do nich. Generalnie od początku trzymali stronę swojej synowej, a jego potępiali. Może jednak się zgodzą? Ula potrafi być przekonująca, a w tym przypadku ma przecież w ręku same racjonalne argumenty. Chodzi przede wszystkim o dobro Zuzi. Ona jest tu najważniejsza. 

37 komentarzy:

  1. Cudowna część 🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗 Zuzia jak kropelka wody, powoli a skutecznie rozmiękczyła Uli serce, które mimo ogromnego bólu i żalu dalej jednak kocha Marka. Dobrze, że Marek wreszcie się odważył powiedzieć Uli co czuje i pragnie. Dobrzańscy mimo, że mają żal do Marka o to co zrobił swojej żonie i córce to widzą Jego zmianę no i przecież to Ich jedyny syn. Więc sądzę, że Marek szybko przeprowadzi się do rodzinnego domu z czego Zuzia będzie zachwycona. A Marek będzie miał większe pole manewru by w pełni odzyskać uczucia Uli💓💓 Pozdrawiam serdecznie i teraz jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na finał 😘 Powodzenia 🍀🌻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Poczynania Zuzi oczywiście mają na celu pojednanie rodziców. Tęsknota tego dziecka za tym, żeby ponownie zamieszkali wszyscy pod jednym dachem jest ogromna i bardzo determinuje dziewczynkę. Metoda okazała się na tyle skuteczna, że wzbudziła ogromną nadzieję w Marku na powrót do żony, a w Uli pokusę wybaczenia jego zdrady i jednocześnie złamanie jednej z zasad, którymi kieruje się w życiu. Co z tego wyjdzie, okaże się za tydzień.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  2. Małgosiu wybacz że nie wpadam ale nie mam czasu bo podjęłam pracę w Amazonie... Teraz mam szkolenie na stow czyli wstanie rzeczy dla pickera który wsadza przedmioty na półki by packer mógł zrobić paczkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Nie rób sobie wyrzutów. Każdy z nas ma sprawy pilniejsze, niż czytanie, czy komentowanie bloga. Może nadejdzie taki czas, dla Ciebie, że że zatęsknisz za moimi bazgrołkami i zechcesz do nich wrócić. Ja zawsze serdecznie zapraszam i życzę powodzenia w nowej pracy.

      Usuń
  3. Marek to jednak ma więcej szczęścia niż rozumu. To pewne, że seniorzy nie będą mieli żadnych obiekcji co do zamieszkania ich syna w domu rodzinnym. Od Uli już w jakimś sensie dostał może jeszcze nie zielone światło, ale powiedzmy pomarańczowe. A to już iskierka nadziei. I tak jak już kiedyś pisałam Ula robi to w pewnym sensie dla małej. Owszem nie przeczę, że nie darzy go uczuciem, ale jednak.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Mówią, że matka dla swojego dziecka jest gotowa na największe poświęcenia nawet kosztem własnego dyskomfortu więc nic dziwnego, że Ula coraz bardziej skłania się do pojednania się z Markiem. Głównym powodem jest oczywiście szczęście córki, ale i u niej gdzieś na serca dnie tli się uczucie do byłego męża.
      Pięknie dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. A jednak nie miałam racji i z tego się cieszę. Marek już kilkakrotnie zapraszał Ulę na wspólne wypady z Zuzią. No i wreszcie się doczekał zgody. Super. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Marek wciąż próbował, bo był zdeterminowany. Zależało mu na przychylności Uli i na powrocie na łono rodziny. Trzeba przyznać, że jest już bardzo blisko powrotu.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  5. Zuzia ma wspaniale dzieciństwo i wspaniałych rodziców. Wiele dzieci nie ma tyle zainteresowania swoja osobą. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      To prawda, chociaż jeśli chodzi o Zuzie, to gdyby nie wyskok tatusia, jej dzieciństwo mogłoby być jeszcze szczęśliwsze. Marek stara się nadrobić te stracone lata, chociaż dobrze wie, że to nie jest możliwe.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Bardzo się cieszę z ich wspólnego wypadu. Dzięki temu wiele się wyjaśniło i wróży dla nich fajną przyszłość. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Można powiedzieć, że ten wspólny wyjazd okazał się przełomowy. Może jeszcze nie wszystko do końca wyjaśnione, może jeszcze w Uli jest sporo żalu, ale przez to wszystko zaczyna przebijać się wielka ochota na danie Markowi jeszcze jednej szansy.
      Cieplutko Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  7. Kiedyś na kłopoty był Bednarski, teraz jest Zuzia. Trzeba przyznać, że jest bardzo skuteczna. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Haha. Doskonale pamiętam ten serial. Zuzia jest jeszcze dzieckiem, ale chyba doskonale wie czego oczekuje od swoich rodziców i dąży do tego za wszelką cenę. Jest małym słodziakiem, któremu trudno się oprzeć, więc nic dziwnego, że rodzicom serca miękną jak wosk.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
  8. Jednak marzenia córki wygrywają z rozgoryczeniem Uli. Cieszę się, że będą mieszkać razem. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Za tydzień ostatnia część tej historii, w której tęsknota dziecka za posiadaniem obojga rodziców jest tak ogromna, że doprowadzi do szczęśliwego końca. Determinacja jednak potrafi zdziałać cuda.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Mam nadzieje, że dość szybko ze wspólnego mieszkania w jednym domu przejdą do sypiania w jednej sypialni. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Tego zdradzić nie możemy, ale to chyba jest taka kolej rzeczy zwłąszcza wtedy, gdy znikają wszystkie animozje, człowiek wybacza i chce iść dalej a nie wracać do przeszłości.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Mała Zuzia jest wielka, pogodzi całą rodzinę z niezbyt mądrym tata. Wreszcie będzie miała całą rodzinę i nikomu nie będzie musiała zazdrościć. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Zuzia jest rezolutnym dzieckiem z ogromnym pragnieniem, by pogodzić rodziców i doprowadzić do scalenia rodziny. Trzeba przyznać, że udaje jej się to znakomicie.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Jak to niewiele wystarczy aby dziecko było szczęśliwe. Wystarczy tylko aby mama i tata byli razem i nie kłócili się ze sobą. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      To wszystko prawda, bo przez te lata nieobecności Marka w Warszawie całej rodzinie nie było lekko a najgorzej małej Zuzi. Marzyła o pełnej rodzinie i już niedługo to marzenie się spełni.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  12. To bardzo milo, że Ula bardzo się liczy ze zdaniem teściów. Myślę, że z ich zgodą nie powinno być problemu. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula zawsze miała do nich wielki szacunek i zawsze liczyła się z ich zdaniem. Oni nigdy też nie stanęli przeciwko niej i zawsze szanowali jej wybory, pomagali jej i wspierali. Marek chce wrócić, a przecież to ich jedyny syn. Ula tego chce, więc i oni nie będą się sprzeciwiać.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Myślę, że seniorzy będą bardzo szczęśliwi, że maja syna w domu, przecież od jakiegoś czasu mocno mu kibicowali. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      seniorzy bardzo kochają syna, ale nic nie zrobią wbrew woli Uli. Jeśli ona wyszła z inicjatywą wspólnego mieszkania, to oni tylko temu pomysłowi przyklasną. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  14. Zuzi dostał się nie tylko mądry ale też bardzo posłuszny piesek. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      to prawda, Kiki jest bardzo spokojnym i cierpliwym psiakiem. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  15. Marek kół żelazo puki gorące, hihihi. Zaproszenie Uli na wspólny wypad i obiad był strzałem w dziesiątkę. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Marek doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma na co czekać. Bardzo mu zależy na Uli i na Zuzi. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  16. Bardzo ciekawa rozmowa miedzy Ula i Markiem. Dużo wyjaśniła, ale myślę, że jeszcze niejedna trudna rozmowa ich czeka. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      rozmów nigdy za wiele i jak mówił klasyk zawsze warto rozmawiać. Zdradzimy, że wspólne mieszkanie trochę będzie sprzyjać Markowi. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  17. Mamy już praktycznie pozamiatane. Lada chwila Marek w pełni wróci na łono rodziny, bo czy dziadkowie odmówią czegoś swojej wnusi. Ona tego chce tak samo mocno jak kiedyś pieska. Będą jeszcze z tego dzieci.
    Do pełni szczęścia brakuje przejęcie firmy w ręce Dobrzańskich.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Marek do tego dążył z całych sil. Troszeczkę pomogła mu jego córeczka. Jeśli chodzi o dziadków, to przecież ich syn, którego mimo wszystko bardzo kochają i pragną dla jego rodziny samego szczęścia. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  18. Ech, Marek to jednak szczęściarz, że przed laty zakochał się w kobiecie wyrozumiałej (chociaż mającej swoją dumę), w dodatku kobiecie, która mimo wyrządzonej krzywdy wciąż kocha go do szaleństwa. Tylko temu zawdzięcza swoją szansę na powrót do domu, Uli i Zuzi. Przede wszystkim Ula przez lata od rozstania, wychowując Zuzię, w pewien sposób przygotowała mu grunt pod ten powrót. Gdyby była inna żadne prośby i przeprosiny, by nie zadziałały. Nawet chęć Zuzi posiadania obojga rodziców nie wypłynęła by na jej decyzję, gdyby w sercu nie było miłości do Marka, mimo że ją zawiódł. Cóż, po prostu szczęściarz w czepku urodzony.
    Pozdrawiam cieplutko i do następnego 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Jak zwykle, masz sporo racji, jeśli chodzi o Ulę, ale spójrzmy na Dobrzańskich seniorów. Czy oni przyjmując Ulę wraz z wnuczką pod swój dach nie myśleli skrycie o powrocie syna marnotrawnego na łono rodziny? Zawsze stali za Ulą murem, wspierali ją i pomagali w wychowaniu Zuzi, a mimo to ma się nieodparte wrażenie, że istniał w tym jakiś podtekst, choć nigdy nie wyartykułowany głośno. Teraz, kiedy sytuacja między Ulą i Markiem zaczyna wychodzić na prostą, poczynania zarówno Uli, jak i seniorów nabierają nieco innego znaczenia.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń