Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 października 2023

"GDZIEŚ NA SERCA DNIE..." - rozdział 9

ROZDZIAŁ 9

 

Formalności zajęły trochę czasu. Marek musiał szczegółowo opisać warunki w jakich pies będzie przebywał. Poza tym dokonał wraz z Zuzią zakupów rzeczy, które miały posłużyć pieskowi łącznie z wielką torbą karmy dla szczeniąt. Zapytał też ile ma zapłacić za tę rudą kulkę. Kobieta przyjmująca jego wniosek uśmiechnęła się dobrotliwie.

 - Pobieramy bardzo symboliczne opłaty za naszych podopiecznych, bo schronisko utrzymujemy głównie z darowizn, więc jeśli chciałby pan taką złożyć, to będziemy bardzo wdzięczni.

 - A jak mógłbym ją uiścić?

 - Może pan dokonać przelewu lub prościej, wpłacić deklarowaną sumę gotówką lub kartą.

Marek ucieszył się. Wyjął kartę z portfela i przelał na konto schroniska dwa tysiące złotych.

 - Bardzo panu dziękuję w imieniu naszych piesków. To niezwykle hojna darowizna. Usiądźcie jeszcze na chwilkę. Zaraz przyprowadzą Kiki. Jest wykąpana i zbadana przez weterynarza. Jest też wysterylizowana więc nigdy nie będzie miała szczeniąt.

Na końcu korytarza ukazała się opiekunka prowadząc na smyczy pieska. Zuzia przykucnęła wołając – Kiki, chodź do mnie, Kiki. – Piesek pociągnął za smycz wyrywając się do swojej nowej pani. Przypadł do niej szaleńczo merdając ogonem i liżąc jej twarz. Mała roześmiała się.

 - To będzie prawdziwy pieszczoszek, prawda tatusiu?

 - Na to wygląda. Mamy już wszystko. Bardzo paniom dziękujemy. Wybór najwyraźniej jest trafny. Do widzenia.

 

W czasie kiedy Marek i Zuzia oglądali w schronisku psy, Ula siedziała ze swoimi teściami w salonie racząc się kawą i pysznym jabłecznikiem upieczonym przez Zosię. Krzysztof spojrzał na nią z troską.

 - Wyglądasz na przemęczoną, kochanie. Zdecydowanie za dużo bierzesz na swoje barki.

 


 - Nie jest tak źle. Od wczoraj wszystko zmierza we właściwym kierunku. Marek bardzo się zaangażował i mocno mnie odciążył. Wykonał naprawdę mnóstwo roboty. Dzięki niemu jestem spokojna o terminy.

 - Cieszę się, że cię wspiera. To bardzo pozytywne. Myślę Uleńko, że skoro już raz zaczął to nie poprzestanie tylko na tym.

Ula zdziwiona spojrzała na teściową.

 - Co mama ma na myśli?

 - Myślę, kochanie, że on wciąż cię kocha i szuka sposobu na to, żeby choć trochę zasłużyć na twoją przychylność. Uważam, że to jego zaangażowanie, to próba powrotu do ciebie. Ma świadomość, że to może się nigdy nie udać, ale przynajmniej próbuje.

 - To nie ma sensu. Przecież zna moje zdanie i wie, że zdrady nie wybaczę nigdy zwłaszcza takiej, o której dowiedziałam się od obcych ludzi, a nie od niego.

 - Wiem, kochanie, wiem i wcale nie namawiam cię, byś spróbowała do niego wrócić. Ja tylko snuję przypuszczenia, że jego działania to właśnie mają na celu i jeśli są korzystne dla firmy, to niech dalej się stara.

Jak na komendę odwrócili wszyscy głowy słysząc krzyk Zuzi. Po chwili ona sama wbiegła do salonu z pieskiem na rękach.

 - Zobaczcie, co tu mam, - postawiła zwierzaka na dywanie – to Kiki. Jest śliczna, prawda? Jest też bardzo grzeczna i nie sika w domu tylko upomina się, żeby wyjść. Tak mówiła nam pani opiekunka. Ja będę chodziła z nią na spacery. Tata kupił jej legowisko i jedzenie.

Wszyscy wstali, żeby zobaczyć nowego członka rodziny. Rzeczywiście piesek był bardzo przyjazny i lgnął do wyciągniętych rąk. Chyba od razu kupił serca ich wszystkich. Stojący w progu Marek uśmiechnął się pod nosem.

 - Ula, tu mam rzeczy dla Kiki. Miski, trochę gumowych zabawek, karmę i legowisko. Myślę, że kupiłem wszystko. Tu jest jej książeczka szczepień. Pies jest wykąpany, odrobaczony i zaszczepiony. To jeszcze szczenię. Ma cztery miesiące. Zuzia od razu go pokochała i chyba z wzajemnością. Całą drogę trzymała go na kolanach i głaskała, a pies zupełnie bezstresowo zasnął.

Myślę, że nie będzie z nim kłopotu. Ma krótką sierść więc nie będzie za mocno liniał. Zuzia wie, jak ma się nim opiekować i jak o niego dbać.

 


 - Tata mi wszystko powiedział i wiem, co mam robić. Mama, czy ona może spać w moim pokoju? Proszę…

 - Chyba może. Trzeba rozłożyć jej legowisko, żeby się przyzwyczaiła. A ty bardzo się spieszysz? – zagadnęła Marka. – Może zjesz z nami kolację?

Dobrzańscy słysząc te słowa spojrzeli porozumiewawczo na siebie, ale nie skomentowali. Tymczasem Marek ochoczo przystał na zaproszenie. Do domu wrócił koło dwudziestej pierwszej i chociaż ten dzień był bardzo intensywny, w ogóle nie odczuwał zmęczenia, a jedynie trudne do wyjaśnienia podekscytowanie. Zasypiając marzył jeszcze, że może nadejdzie taki dzień, w którym Ula powie „wybaczam ci” i wróci do niego.

 

Ula wykąpała Zuzię i dała jej słodkiego buziaka na dobranoc. Mała Kiki zwinięta w kłębek też zasypiała na swoim posłaniu leżącym obok łóżka swojej pani.

 - Cieszę się mamusiu, że zgodziłaś się, żeby Kiki zamieszkała z nami – powiedziała sennym głosem Zuzia. – Tata bardzo pomógł w adopcji i jeszcze wpłacił dużą darowiznę na rzecz schroniska, bo tam adopcje są prawie za darmo i tylko dzięki takim ludziom jak tata oni utrzymują pieski. Tata jest dobry mamusiu i ma dobre serduszko. Bardzo bym chciała, żeby zamieszkał z nami.

 - Nie za dużo tych marzeń do spełnienia? – Ula pochyliła się i cmoknęła policzek córki. – Najpierw pies, a teraz to. Mówiłam ci już kiedyś, że to niemożliwe.

 - Ale on cię kocha. Jak byliśmy w ZOO zapytałam go, czy nie mógłby cię znowu pokochać, a on powiedział mi, że nie mógłby, bo nigdy nie przestał. Ja wiem, że on chce wrócić do nas, ale nie ma odwagi, żeby ci to powiedzieć.

 - No już dosyć, moja mądralo. Co ma być to będzie, a ty śpij, bo nie wstaniesz rano do przedszkola.

Wyszła z pokoju córki z mieszanymi uczuciami. Czyżby Helena miała rację i Marek rzeczywiście chciał do niej wrócić? Tylko po co próbuje, przecież wie, że ona zawsze trzyma się swoich zasad i jeśli powiedziała mu, że zdrady nie wybaczy nigdy, to tak będzie. Marek faktycznie jej bardzo pomaga i uwalnia od wielu rzeczy i jeśli robi to ze względu na jej przychylność, to nie są to właściwe pobudki. Najlepiej będzie, jeśli ona potraktuje to w kategoriach uprzejmości, życzliwości i chęci pomocy firmie.

 

Od następnego dnia Marek postanowił jeszcze bardziej zintensyfikować swoją aktywność. Kolejny raz zabrał teczki z biurka Uli, ale tym razem porozdzielał je między trójkę nowych pracowników wyjaśniając im w czym rzecz.

 - To naprawdę proste sprawy, ale nie mogą leżeć odłogiem tygodniami. Wy macie się przyuczyć i to szybko, bo pani prezes odwala za was całą robotę, a ostatnio i ja. Chyba nie chcecie za darmo brać pieniędzy? Każdemu daję po dziesięć teczek. O czternastej proszę przynieść je wszystkie do mnie z wyliczeniami gotowymi do wysyłki. Macie sprawdzać wszystko trzykrotnie, by upewnić się, czy nie popełniliście błędu. Rozumiem też, że każde z was potrafi obsługiwać Excel?

Taki bodziec był nowym potrzebny. Mieli dość kserowania dokumentów i latania z nimi od pokoju do pokoju. To przynajmniej było coś konkretnego i mogli się wykazać.

Marek miał jedno spotkanie w firmie, która mieściła się na Mokotowie i jedno na miejscu. Kiedy załatwił wszystko z przedstawicielami firm, sporządził protokoły ze spotkań i wydrukował na czysto. Idąc do Uli zajrzał jeszcze do nowoprzyjętych.

 - Jak idzie? – zapytał od drzwi. – Macie z tym kłopot?

 - Najmniejszego. Wszystko policzyliśmy i sporządziliśmy wyliczenia.

 - No, no…, jestem pod wrażeniem. Niech jeden z was zbierze teczki i pójdzie ze mną.

Obaj weszli do gabinetu Uli i przywitali się.

 - Rozdzieliłem robotę i już jest zrobione. Młodzi się spisali. Tu masz wszystkie teczki łącznie z fakturami za usługę, a tu ode mnie dwa protokoły ze spotkań. Potem chciałbym omówić jedno z nich, jeśli znajdziesz czas.

 - Możemy teraz, a panu bardzo dziękuję i proszę podziękować w moim imieniu pozostałym. Jutro postaram się coś wam zorganizować. Coś zgodnego z waszymi kompetencjami.

Kiedy zostali sami, Marek zajął miejsce po drugiej stronie biurka i otworzył teczkę z interesującymi go materiałami.

 - Kojarzysz Kopczyńskiego?

 - To ten facet od pasmanterii. Współpracował z F&D.

 - Zgadza się. Spotkałem się z nim dzisiaj rano na mieście, bo człowiek ma poważne kłopoty. Boom na dodatki już dawno minął, a on ma problemy z upłynnianiem towaru. Jeszcze trochę i zacznie się wyprzedawać, a firma pójdzie pod młotek.

Ula sięgnęła po dokumenty i przeczytała kilka z nich.

 - Nooo…, nie wygląda to najlepiej…

 - Żal mi go. Mam same pozytywne wspomnienia ze współpracy z jego firmą i bardzo chciałbym mu pomóc. Pomyślałem, że mógłby postarać się o kredyt hipoteczny. Gotówkowego raczej nie dostanie. To byłby solidny zastrzyk gotówki dla niego ważny, bo myślał o przebranżowieniu się, ale musi mieć na zakup nowych maszyn, przynajmniej dwóch. Jak wróciłem z tego spotkania zacząłem analizować oferty poszczególnych banków i znalazłem coś naprawdę korzystnego, a przynajmniej tak mi się wydaje. Spójrz – podsunął jej wydruk z komputera. – To nowa oferta promocji bankowej AliorBanku. Można wziąć kredyt na dziesięć lat. Wprawdzie odsetki nie są małe, ale to dość czasu, żeby uzbierać na ratę każdego miesiąca bez napinania się. Poradziłem mu też, żeby rozejrzał się za dobrym projektantem, który otarł się o wzornictwo przemysłowe. Sama wiesz, że dobry projekt to połowa sukcesu.

 - Tak…, myślę, że to właściwy kierunek. Ja mogę zadzwonić do tego banku i dopytać o szczegóły promocji zwłaszcza o to , czy nie mają jakichś ukrytych kosztów. Mam tam znajomych, którzy na pewno mi to powiedzą. Dobra robota. Analiza świetna. Zadzwoń do Kopczyńskiego i powiedz mu, że zapraszamy go za trzy dni do nas. Trzeba dokładnie mu wyjaśnić, co ma robić i czego się trzymać.

 - Pomyślałem też, że moglibyśmy zająć się nadzorem finansowym. On poczułby się pewniej, gdyby miał na każde zawołanie kogoś takiego.

 - Dobry pomysł. Jestem za. W takim razie ja dzwonię do tego banku i zaraz będziesz wszystko wiedział.

 

Była pełna uznania dla swojego byłego męża. Musiała przyznać, że nie znała tej jego kreatywnej, zawodowej strony. Ewidentnie myślał logicznie i pragmatycznie. Realistycznie oceniał rzeczywistość, liczył się z konkretnymi możliwościami i podejmował działania, które gwarantowały skuteczność. To dobrze rokowało i dzięki temu istniała spora szansa, że firma Kopczyńskiego nie pójdzie na dno i podźwignie się z zapaści.

 

Kolejne miesiące były bardzo pracowite, ale Marek nie odpuszczał. Kopczyński wychodził na prostą. W międzyczasie pojawiły się kolejne firmy potrzebujące mądrego doradcy. Marek urastał w oczach Uli do roli wybitnego specjalisty w tej dziedzinie. Czasami nawet myślała, że gdyby nie ta praca w Gdańsku on nigdy nie osiągnąłby takiego poziomu wiedzy. – Nieźle musieli go tam przećwiczyć. Dzięki temu świetnie sobie radzi.

Marek nie zaniedbywał też kontaktów z córką. W domu rodziców bywał co najmniej dwa razy w tygodniu i obowiązkowo w sobotę lub w niedzielę o ile Ula nie zabierała małej do Rysiowa.

Tej soboty zjawił się wcześnie rano. Zuzia już była ubrana i bawiła się z Kiki na dywanie w salonie.

 



Na widok ojca szybko wstała i podbiegła do niego witając się słodkim buziakiem. Cmoknął ją w ciepły policzek i pochylił się do Kiki, która też domagała się pieszczot.

 - Jesteście gotowe? Jeśli tak, to jedziemy. Mam dla ciebie dzisiaj prawdziwą niespodziankę.

33 komentarze:

  1. Wooow, Marek się rozkręca i to nie tylko zawodowo. Ale i tak Zuzia rozwala system, jasno i wyraźnie mówi czego chce. Wraz z Heleną zaatakowały Ulę, mówiąc wprost Marek chciałby Cię odzyskać, Tata Cię kocha. A Ula jak to Ula twardo trzyma się swoich zasad. Ciekawe czy serce jej stopnieje i wybaczy zdradę pozwalając wrócić do niej. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne części. A przyznaję, że trudno mi to czekanie przychodzi. Możecie chociaż zdradzić ile jeszcze zostało do końca 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Do końca opowiadania jeszcze dwa rozdziały, czyli niewiele zostało, żeby posłuchać argumentów córki, a także własnego serca. Ula niby wciąż twierdzi, że trzyma się własnych zasad, ale czasami i te upadają pod ciężarem logicznych przesłanek. Możemy na razie tylko domniemywać, że Ula ugnie się pod ich naporem.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Coś mi się zdaje, że Ula przegra ze swoją córką. Marek wie gdzie szukać sojusznika. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Ten sojusznik od samego początku trzymał stronę ojca, bo najbardziej na świecie pragnął mieć pełną rodzinę. Niewykluczone więc, że to marzenie się ziści i Zuzia będzie miała oboje rodziców pod jednym dachem.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. Syn to jednak syn. Najpierw Krzysztof coś tam zadziałał, a teraz Helena dorzuciła swoje. Ula ma o czym myśleć. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Bez wątpienia Ula ma o czym myśleć, bo to nie tylko słowa jej byłych teściów, ale i słowa córki powodują, że ma ona coraz więcej wątpliwości obstając przy swoich zasadach. Ten mur zaczyna powoli kruszeć a Ula dojrzewa do zmian w swoim życiu.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Zajrzałam tutaj z nudów i tak mnie pochłonęła historia pisana przez Ciebie, że z niecierpliwością bedę czekała na kolejne rozdziały <3

      Usuń
  4. Marek miał gest. Fajnie, że Zuzia też to zauważyła, bo może nauczy się, że należy pomagać. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Zuzia jest dość wrażliwym dzieckiem i wcale nie tak trudno jest jej zrozumieć dolę piesków w państwowym schronisku. Zdaje sobie sprawę, że chojność ojca przyczyniła się do przygarnięcia jednego z nich i bardzo to docenia. Jest nawet z niego dumna i chwali go przed matką i dziadkami.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziekujemy za komentarz. :)

      Usuń
  5. Tak jak podejrzewałam Kiki skradła serce wszystkich domowników. Liczę na to, że nic w tym względzie się nie zmieni. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      To z pewnością będzie bardzo szczęśliwy psiak i będzie miał ciepły, szczęśliwy dom, bo rzeczywiście pokochali go wszyscy. zresztą, jak tu nie kochać takiego słodziaka?
      Dziękujemy ślicznie za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Czyżby Sebastian miał konkurencję w postaci Uli jeśli chodzi o przyjaźń Marka. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnoścą takiej konkurencji nie ma, bo Olszański wciąż jest najlepszym przyjacielem Marka, a w przypadku Uli chodzi przecież o miłość, chociaż i przyjaźni między Ulą i Markiem wykluczyć nie można. Jednak męska przyjaźń pozostaje niezachwiana.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i jesteśmy wdzięczne za komentarz. :)

      Usuń
  7. Podziwiam Ulę, że potrafi oddzielić pracę od prywatnych relacji. Mimo zranienia umie doceniać pracę i pomoc Marka. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Ula widzi i docenia starania Marka, ale nie wyobraża sobie innych relacji pomiędzy nimi, niż te, które obecnie istnieją. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja

      Usuń
  8. Zastanawiam się czemu Marek do tej pory nie zaproponował Uli wspólnego wyjścia, no chyba, że już proponował ale Ula go zbywała. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      Marek nie chce popsuć ich wzajemnej relacji i chce dać Uli czas aby sama doszła do wniosku, że wspólna wyprawa to nic złego, a może nawet by się jej spodobało. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  9. Nowi mieli szanse się wykazać no i fajnie, bo nie jest fajnie nic nie robić. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Marek miał czas i pomysł na nowych pracowników. Oni też się ucieszyli, bo większość ludzi idących do pracy chce robić coś sensownego i coś co daje satysfakcję. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  10. Kiki to kolejna ‘‘kobieta’’ wokół Marka. Biedaczek chyba nie wie co zrobił. Będzie miał babiniec, ale on chyba to właśnie lubi. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      nie zapominajmy o Krzysztofie, tylko on go ratuje od babińca, a kobiety Marek lubi i szanuje:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  11. Nie ma tego złego … Marek stal się niezłym specjalista. Firma Uli ma przynajmniej z niego pożytek. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      hihihi, prawda, bo jak widać pobyt w Gdańsku jednak do czegoś się przydał. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  12. Coś mi mówi, że Marek usłyszy te upragnione dwa słowa, ale coś więcej. Mam na myśli, że Ula robi to dla Zuzi. A on jeszcze długo będzie odpokutował swój głupi wybryk.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Ula bardzo kocha Zuzię ale z całą pewnością nie mogłaby być z Markiem tylko dla córki. Sama musi tego chcieć. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  13. No proszę bardzo jak szybko Marek znajduje nowych klientów i rozwiązania dla ich problemów. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      nigdy nie wiadomo do czego mogą się przydać stare znajomości, wiec nie warto palić za sobą mosty. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  14. Cudny psiak i taki kochany. Zuzia będzie miała fajnego przyjaciela. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      hihihi, Kiki jest bardzo mądrym pieskiem i wie dokładnie jak się zaprezentować aby zaskarbić sobie wielbicieli. Nie ma wątpliwości wszyscy ją będą kochać. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  15. Jak Marek ma takie świetne pomysły na rozwój firmy Uli, to może powinien wrócić do FD. Krzysztofowi by było łatwiej. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      jak na razie Krzysztof świetnie sobie radzi przy pomocy Sebastiana i Adama. Teraz Marek ma inne zadanie. Po pierwsze pomóc Uli a po drugie ma zbliżyć się do rodziny. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  16. Dla Marka to jeden ze spokojniejszych okresów swojego życia. Praca dom córka i tak na około. Stara się bardzo szybko nadrobić stracony czas z Zuzią. Ta niespodzianka z końca rozdziału brzmi interesująco. Może będzie chciał pójść z córką w jakieś miejsce ważne dla niego i Uli. Nasuwa mi się Wisła. Te szczęśliwe ich chwile mogą zdziałać naprawdę sporo.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Wisła tym razem nie. To Zuzi ma być przyjemnie spędzać czas z tatą. Marek wymyślił coś innego i do tego bardzo przyjemnego. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń