Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 października 2023

"GDZIEŚ NA SERCA DNIE... - rozdział 7

 

ROZDZIAŁ 7

 

Była dokładnie czternasta pięćdziesiąt, gdy Marek wjechał na podjazd domu rodziców. Wciąż był pod wrażeniem słów swojego dziecka i tego, że tak bardzo pragnęła mieć ich oboje. Mała wbiegła do salonu z wielkim pluszakiem w postaci słonia.

 - Przyjechaliśmy! – krzyknęła nie widząc nikogo w pomieszczeniu. – Mama!

 - Nie krzycz tak. - Ula wyjrzała z kuchni i uśmiechnęła się na widok córki. – A co ty tam masz?

 - Tata kupił mi słonika. Zrobił też dużo zdjęć i obiecał, że kupi mi album, żebym miała pamiątkę. Było fantastycznie!

Marek stał w progu i uśmiechał się lekko.

 


 

 - Możesz zabrać to fantastyczne dziecko do łazienki? – zapytała. – Myjcie ręce, bo zaraz podaję obiad.

W salonie pojawili się seniorzy i już wszyscy bez przeszkód zasiedli do posiłku. To był drugi domowy obiad, który Marek zjadł od chwili powrotu. Obiecał sobie, że zacznie pichcić na początek jakieś proste potrawy. Eleganckie restauracje, które tak bardzo lubiła Monika wydrenowały mu kieszenie do cna. Czerwony barszczyk z pasztecikiem i kopytka w gęstym sosie z kawałem pieczeni i surówką smakowały bosko.

 - Dawno nie jadłem nic równie dobrego. Żadna knajpa nie może się z tym równać – mruknął. Dziadkowie tymczasem zagadywali Zuzię o wrażenia z ogrodu zoologicznego. Na wszystkie pytania odpowiadała, że było super i jak tata się zgodzi, to za jakiś czas znowu pojadą, bo w ZOO urodziły się dwa małe lewki, a ona koniecznie musi zobaczyć, czy rosną. 

Po obiedzie Krzysztof zaproponował Markowi spacer po ogrodzie.

 - Chciałbym jeszcze z tobą pogadać w cztery oczy.

 - Oczywiście.... nie ma sprawy… Zuzia może iść z nami?

 - Pewnie. Ona i tak zawsze biegnie przodem i ogląda kwiatki.

Ula przebrała małą w wygodne ogrodniczki i razem z dziadkiem i ojcem wyszła przez patio do ogrodu. Przez dłuższą chwilę spacerowali w milczeniu. Zuzia faktycznie pobiegła przodem wesoło podskakując.

 - To o czym chciałeś rozmawiać? – zapytał Marek trochę zaniepokojony tym, o co ojciec chciał go zapytać.

 - Jak sobie radzisz w firmie? – to pytanie zbiło go nieco z pantałyku, bo sądził, że ojciec chce wiedzieć coś więcej o Monice.

 - Dobrze…, myślę, że dobrze… Robię coś na czym się naprawdę znam i to przynosi mi satysfakcję.

 - Ula cię chwali i chwali twoją pracę. Musisz coś wiedzieć. Ona nie jest w najlepszej sytuacji i nie chodzi tu wcale o finanse, bo akurat one są bardzo dobre. Przez ostatnie kilka miesięcy musiała pozbyć się paru pracowników, którzy okazali się zupełnie nierzetelni. Oprócz tego dwie pracownice odeszły na urlopy macierzyńskie. Przez to musiała przejąć częściowo ich zakres obowiązków. Widzę, jak się miota. Bierze robotę codziennie do domu i nawet dla Zuzi ma mniej czasu niż kiedyś. Cierpi, bo boli ją to, że zaniedbuje małą. My tak nie uważamy, ale ona sama się za to potępia. Jeśli więc jesteś w stanie i czujesz się na siłach, pomóż jej, bo jest z nich kompletnie wyzuta. Ja wiem, że ty masz sporo na głowie, bo objąłeś łączone stanowisko, ale może mógłbyś wykroić trochę czasu, żeby ulżyć jej w obowiązkach.

 - Nie wiedziałem, że jest tak ciężko. Wprawdzie mówiła mi, że bierze pracę do domu, ale też cieszyła się, że zatrudniła oprócz mnie czterech pracowników i będzie mieć lżej.

 - Nowozatrudnieni muszą się wdrożyć, przywyknąć do metod pracy i wymagań. Ciebie znała i wiedziała, że sobie poradzisz, ale oni początki będą mieć trudne.

 


 - Skoro tak, to na pewno jej pomogę na ile zdołam. Nie zostawię jej z tym samej.

 - Dziękuję, synu. To naprawdę ważne. Ważne i dla niej, i dla nas. Proszę cię też, żeby ta rozmowa została między nami. Ula mogłaby mi mieć za złe, że szukam dla niej pomocy. Wiesz przecież, jak bardzo jest ambitna i samodzielna. A jak radzisz sobie finansowo? Na razie nie dostałeś jeszcze wypłaty.

 - Ale będzie dość spora i spokojnie wystarczy i na alimenty, i na przeżycie. Tym akurat się nie martwię. Lepiej powiedz, jak Febo. Ponoć nadal brużdżą.

 - Oni już chyba nie potrafią inaczej. Na szczęście w Adamie mam sojusznika i w Sebastianie. Obaj są czujni i trzymają rękę na pulsie. Całe życie sądziłem, że Alex to umysł wybitny, ale pomyliłem się. Był naprawdę kiepskim prezesem. Jedna wpadka i kolejna, a ja wówczas zrozumiałem, że gdybym miał wskazać na ten wybitny umysł, to wybrałbym Turka, bo to on odwalał za niego całą robotę. To uczciwy facet, choć nieco zastraszony przez Alexa.

 

 

Przeprowadziłem z nim szczerą rozmowę. Uspokoiłem, że żadne zwolnienie mu nie grozi i Alex nie ma tu nic do gadania. Powiedziałem, że jeśli okaże się wobec mnie lojalny i szczery, z całą pewnością to docenię. I doceniłem. Od pół roku piastuje stanowisko dyrektora finansowego i sprawdza się na nim znakomicie. Alex wydawał się niepocieszony, a nawet zły, że go awansowałem, ale tak naprawdę to nic mnie nie obchodzi co on sobie tam myśli. Znacznie ukróciłem jego kompetencje i teraz zajmuje się tylko tym, z czym sobie radzi. Resztę ja ogarniam. Gdyby nie te by-passy, to byłoby kiepsko, ale póki co czuję się świetnie i mogę pracować. Jedynie z prowadzeniem auta marnie, ale na szczęście Ula podwozi mnie do firmy i czasem przywozi do domu. Nie jest źle. Gdybym mógł, pozbyłbym się z firmy oboje Febo. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Chciałem tak zrobić. Ula po urlopie wychowawczym miała wrócić do firmy, ty nadal miałeś być prezesem, a Febo mieli zniknąć. Twoje odejście od Uli skomplikowało te plany, bo ona już nie chciała wracać i myślała o założeniu własnej działalności. Ty wyjechałeś, a Febo wciąż tu tkwią nie wiadomo, po co. Twój rozwód i twój wyjazd jedynie im był na rękę. Taka jest prawda.

Marek słuchał tych słów z prawdziwą przykrością. Nigdy o swoim zniknięciu z Warszawy tak nie myślał. Nie sądził, żeby miał on jakikolwiek wpływ na firmę i jej kondycję. Teraz ojciec uświadomił mu to dobitnie i jasno.

 - Bardzo cię za wszystko przepraszam – powiedział cicho. – Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Czasem mam wrażenie, że czegokolwiek bym się nie tknął wszystko zniszczę, jakbym palił za sobą mosty. Nie chcę tego, a jednak tak się dzieje. Cztery ostatnie lata były dla mnie bardzo ciężkie, żeby nie powiedzieć koszmarne. Nie chcę się usprawiedliwiać i wybielać, bo zasłużyłem na wszystko, czego doświadczyłem. Dotknąłem dna i dopiero kiedy zebrałem się w sobie, to od niego się odbiłem. Wciąż się odbijam, ale jestem dobrej myśli, że w końcu coś mi się uda. Zuzia jest wspaniała. Bardzo mnie motywuje i napędza do działania. Zrobię absolutnie wszystko, żeby i ona, i Ula już nigdy nie zawiodły się na mnie.

 - Myślisz, że nadal coś do ciebie czuje?

 - Nie wiem, tato, nie wiem…, ale nawet jeśli, to nie sądzę, żeby zgodziła się znowu ze mną być. Ja dałbym za to wszystko, ale wiem, że ona zdrady nie wybaczy nigdy. Ma swoje zasady i twardo się ich trzyma.

 - Strasznie namieszałeś sobie w życiu, aż mi cię żal.

Zamilkli usłyszawszy wołanie Zuzi.

 - Tata, dziadek! Chodźcie! Pohuśtacie mnie!

Ruszyli szybciej w kierunku, z którego dochodził głos dziewczynki.

 

Wieczorem pobawił się jeszcze trochę z nią. Potem Ula ją wykąpała i przebrała w piżamę. Kiedy leżała już w łóżku poczytał jej bajki na dobranoc.

 


Gdy zasnęła, stał nieruchomo przez dłuższą chwilę wpatrując się w śliczną twarz córki i wsłuchując w jej spokojny oddech. Nawet nie zauważył, jak do pokoju wślizgnęła się Ula stając obok niego. Pochylił się jeszcze i ucałował ciepły policzek Zuzi.

 - Pięknych snów, córeczko. Bardzo cię kocham – wymruczał cicho.

Uli zwilgotniały oczy. Przetarła je nerwowo. Ta cała scena mocno ją poruszyła. Tak miało być od początku, od momentu przyjścia małej na świat.

 - Zasnęła? – wyszeptała. Marek odwrócił się nerwowo.

 - Przepraszam, nie słyszałem jak weszłaś. Tak, zasnęła. Dziękuję ci, Ula za cały dzisiejszy dzień. Już nie pamiętam, kiedy byłem równie szczęśliwy. Zuzia, to najlepsze i najpiękniejsze dziecko na ziemi. Naprawdę nie rozumiem, jak mogłem być takim łotrem i ją porzucić. Was porzucić. To tak jakbym się z osłem na łeb zamienił. Powinienem już jechać, ale chciałem cię jeszcze o coś zapytać. Ona powiedziała mi, że marzy o psie. Bez wątpienia kocha zwierzęta i lubi je przytulać. W ZOO głaskała nawet kozy i króliki w takiej małej zagrodzie specjalnie urządzonej dla dzieci. Naprawdę nie możesz się zgodzić na zwierzaka w domu? Tu miałby dobrze, bo ogród jest wielki i jest miejsce dla czworonoga.

 - Masz rację. Do tej pory odmawiałam, bo zwierzak to odpowiedzialność, której ona najpierw musi się nauczyć. Psa trzeba wyprowadzać, karmić, czesać i dbać o niego. Jeśli miałaby go dostać, trzeba też zapytać twoich rodziców, bo to przede wszystkim ich dom.

 - Myślałem, żeby którejś soboty zabrać ją do schroniska, tylko muszę sprawdzić kiedy mają dni otwarte. Tam zobaczyłaby, jak to wszystko wygląda. Ja uważam, że jeśli już brać psiaka to właśnie stamtąd.

 - To dobry pomysł. Ja nie pomyślałam o tym.

Marek uśmiechnął się uszczęśliwiony.

 - Będę jechał. Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Do zobaczenia w poniedziałek. A z rodzicami pogadam o tym psie.

 

Do domu wrócił w dobrym nastroju. Wziął przyjemną kąpiel i położył się spać. Jednak od jakiegoś czasu miał kłopoty z zasypianiem. W głowie kłębiły się tysiące myśli, a dzisiaj napłynęły wspomnienia ostatnich dni spędzonych z Moniką. Już nie potrafili rozmawiać normalnie i wciąż się kłócili, chociaż tak naprawdę to krzyczała głównie Monika.

„Dałeś się omotać swojej Uleńce jak ostatni idiota! Jesteś słaby i nie potrafisz walczyć o swoje! Pięć tysięcy? Ona żyje jak królowa za twoją kasę i jak myślisz, że coś wydaje na twojego bachora, to się mylisz. – Monikę najwyraźniej nadal uwierały alimenty, które wysyłał Uli. – Jesteś ostatnim debilem! Jedyną twoją zaletą jest fakt, że jesteś przystojny i niezły w łóżku, ale nic poza tym, bo w środku jesteś pustą wydmuszką. Nie masz pojęcia, jak zadbać o taką kobietę jak ja. – Wbił w nią jadowite spojrzenie. Chyba to już kiedyś słyszał. – Jesteś zwykłym gnojkiem. Poznałam kogoś znacznie lepszego od ciebie i jeśli się nie ogarniesz, odejdę. – Chyba mu ulżyło. Nie mógł już znieść jej bezczelności i wulgarności z jaką go traktowała. Pomyślał, że to jednak on pierwszy to zrobi i nie da jej tej satysfakcji. Następnego dnia spakował walizki i wyniósł się do hotelu”.  

32 komentarze:

  1. Zuzia jest niesamowita. Przyjęła ojca jakby cały czas miała z nim kontakt. Dla wszystkich powinno to dać ulgę, że mała jest szczęśliwa. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      Zuzia marzy o pełnej rodzinie. Ponadto czas spędzony z tatą był bardzo miły i pełen niespodzianek i dlatego Zuzia czuje się szczęśliwa i to okazuje. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  2. Czyli Ula robi dobrą minę do złej gry. Obowiązki w pracy ją przerastają do tego stopnia, że widzą to seniorzy i bardzo chcą jej pomóc. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      Ula doskonale sobie radziła z firmą, Obecne problemy są chwilowe i trochę niespodziewane, ale należy je rozwiązać. Dlatego Ula zabiera pracę do domu, ale wierzy, że ta sytuacja jest tylko chwilowa. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  3. No i miejsce dla pieska się znajdzie. Fajnie to rozegrał Marek. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Marek już się nauczył, że nic nie zrobi bez uzgodnienia tego z Ulą. A poza tym wie, że Zuzia byłaby szczęśliwa, a on tego bardzo chce. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  4. Podziwiam Krzysztofa. Wreszcie otworzył oczy i pilnuje Alexa. Pewnie tylko dlatego rodzeństwo Febo jeszcze nie zdążyło doprowadzić firmy do bankructwa. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      już od dość dawna Krzysztof dobrze wie do czego zdolne jest rodzeństwo Febo. Dlatego docenił Adama i cały czas ufa Sebastianowi. Poza tym ponieważ sam dość dobrze się czuje, to trzyma rękę na pulsie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  5. Wspaniała wycieczka. Zuzia i Marek wrócili cali w skowronkach. Oby tak dalej, to może i Ula też się do niego przekona. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację, że wspólny dzień dla Marka i Zuzi okazał się cudowny i dlatego oboje mogą liczyć na ciąg dalszy tych spotkań. Jeśli chodzi o Ulę, to nie jest tak prosto, jak z Zuzią. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  6. Krzysztof to mądry i doświadczony człowiek, który wie jak rozmawiać z pełną dyplomacją.
    Zuzia przy pomocy ojca dopięła swego i dostanie swojego psiaka. Widać, że Ula nie potrafi odmówić Markowi.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam późną porą.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      gdyby Ula już wcześniej nie zastanawiała się nad prośbą córki, to Markowi nie byłoby tak łatwo jej przekonać. Poza tym na pieska muszą się jeszcze zgodzić dziadkowie. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  7. Czyżby Marek okazał się rycerzem w lśniącej zbroi. To on uratuje Ulę i jej firmę? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      hihihi, Marek niestety nie nadaje się na rycerza, bo musiałby być nieskazitelny, a jak już wiemy, to nosi w sobie mnóstwo pęknięć. Ponadto nikt nie musi ratować firmy Uli, bo nie potrzebuje tego. Potrzebna jest natomiast pomoc w odciążeniu Uli z obowiązków i to tylko tyle. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  8. Super Monisia. Wspaniała i wyrozumiała kobieta, która bezgranicznie wspiera swojego wybranka. Nic tylko pozazdrościć takiej zamiany kobiet. Ula była przecież beeee! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      hihihi, Monika cały czas była taką kobietą i tylko Marek tego nie widział. Zuzia nie była jej dzieckiem i nie widziała potrzeby marnowania pieniędzy na jakieś tam dziecko. Ona potrzebowała tych pieniędzy dla siebie. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  9. Wspólny posiłek w rodzinnej atmosferze. Na miejscu Marka, tak po ludzku, byłoby mi głupio. Oni wszyscy bardzo ciepło go przyjmują, a on na to nie zasłużył. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Marek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zupełnie nie zasługuje na tyle dobroci. Niemniej jednak przyjmuje to z otwartym sercem i sam sobie przyrzekł, że nigdy ich już nie zawiedzie. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja

      Usuń
  10. Krzysztof szuka pomocy dla Uli poza jej plecami. Jak to się wyda, to Ula będzie miała zasłużone pretensje. Trochę się tego obawiam. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Ula żyje w całkowitej zgodzie z teściami. Wszyscy troszczą się o siebie. Ponadto Ula jest wdzięczna za pomoc w wychowaniu Zuzi i bardzo szanuje swoich teściów. Zwyczajnie nie mogłaby się na nich pogniewać. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  11. Monika dobitnie uświadomiła Markowi, że za błędy się płaci. I to dosłownie. Biedny myślał, że znalazł miłość, a z miłości zrezygnował dla pustej lali, dla której ważny był tylko stan jego konta. Wygłoszona przez nią ocena Uli to prawdopodobnie ocena na podstawie tego, jak ona sama by postąpiła, bo dla niej oczywiście alimenty byłyby na zaspokojenie w pierwszej kolejności jej potrzeb. Dla dziecka byłoby niezbędne minimum.
    Niestety Marek obudził się grubo po fakcie. Pewnie, jako że historie przez Was pisane mają szczęśliwe zakończenia i ta skończy się dobrze, ale w moim przekonaniu jej bohater nie zasługuje na szansę. Ma dokładnie to, na co sobie zapracował. Pozdrawiam cieplutko 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      Monika jest młodą i wolną kobietą. Ładując się w związek z Markiem zupełnie nie brała pod uwagę, że on nie jest sam. Myślała, że owinęła go sobie wokół palca i że Marek będzie robił to co ona będzie chciała. Trochę się zdziwiła i zaczęła się denerwować i szukać kogoś wolnego. Dopiero wówczas Marek przejrzał na oczy. Ale to prawda, że za luksus trzeba płacić. Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  12. Jak widać to męskie rozmowy są w cenie. Marek nie ma właściwie wyjścia i mysi pomóc Uli. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      raczej chyba powinno się powiedzieć, że Marek dostał nieoczekiwaną możliwość pokazania, że Ula może absolutnie na niego liczyć. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  13. Marek, oj Marek, trochę słabo. Gdyby nie Krzysztof, to Marek by się nie domyślił żeby pomóc Uli jeszcze bardziej. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      na usprawiedliwienie Marka musimy przypomnieć, że Marek dopiero co zaczął pracę w firmie Uli. Pewnie z biegiem czasu sam by zobaczył, że coś jest nie tak i wtedy by podjął działania. Krzysztof to wszystko przyspieszył. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  14. Biedni Państwo Febo. Ci durni Polacy jednak ich przechytrzyli. Brawo za utarcie im nosa. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      hihihi, nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Rodzeństwu takie traktowanie po prostu się należało. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  15. Bardzo się cieszę, że wreszcie ktoś docenił umiejętności Adama. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Krzysztof jest mądrym facetem. Potrafi obiektywnie oceniać ludzi. Dość szybko po odejściu Marka i Uli zorientował się na kogo tak naprawdę może liczyć. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  16. Wybaczcie, że nie wpadam, nie mam po prostu czasu... do tego praca w Amazon przeważnie na same nocki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      praca jest najważniejsza niemniej jednak cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń