Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 stycznia 2024

"DNO WŁASNEGO PIEKŁA" - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

 

Usiedli przy dość wysokim stoliku z barowymi siedzeniami wcześniej zamówiwszy po filiżance kawy. Ula pochyliła się w kierunku Sebastiana.

 


 - Dziękuję ci, że przyjechałeś. Koniecznie musimy porozmawiać o kondycji firmy. Marek powiedział mi, że jest na skraju zapaści. Wiesz coś na temat kontraktów, które zawarł? Ja mam od niego dokumenty z ZUS-u, ze skarbówki i liczne monity o zapłatę. Nie rozumiem, jak mógł tego nie dopilnować, ale stało się i nie będę mu robić z tego powodu wyrzutów. Nie w stanie, w jakim obecnie się znajduje. Nie chcę kopać leżącego.

 - Ula, wszystkie dokumenty dotyczące transakcji Marek ma u siebie w szafie. Przejrzenie ich zajmie sporo czasu, a my tego czasu nie mamy. W pierwszej kolejności musielibyśmy zniwelować długi, a te są ogromne. Z tego co mówił mi Marek chodzi o jakieś pół miliona, ale ja myślę, że jest znacznie więcej. Poza tym ludzie w zeszłym miesiącu nie dostali wypłaty i zanosi się na to, że i w tym nie dostaną.

 - To nie wchodzi w grę. Wypłaty to nasz priorytet, bo za chwilę nikt nie będzie chciał w tej firmie pracować. Inne długi muszą trochę poczekać.

 - Masz już jakiś pomysł? Może da się jeszcze coś zrobić? Ja boję się tylko, że za chwilę otrzymamy lawinę pozwów, bo wierzyciele są już bardzo zniecierpliwieni.

Ula poczerwieniała na twarzy. Zrobiło jej się duszno.

 - Sebastian wyjdźmy stąd. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.

Wyprowadził ją na zewnątrz. Przysiadła na krawężniku jakby nie miała siły zrobić metra więcej.

 - Słabo mi – wyszeptała. – Mam nogi jak z waty.

Sebastian przycupnął obok niej i objął ją ramieniem.

 


 - Teraz musisz być silna. Zawsze byłaś kreatywna, miałaś świetne pomysły i wielokrotnie ratowałaś firmę z opresji. Ja ci pomogę ile tylko zdołam. Też nie chciałbym stracić pracy. Na pewno wymyślisz jakiś dobry plan naprawczy. Ja nie wiedziałbym nawet od czego zacząć.

Ula przetarła mokre oczy. Ona też nie wiedziała. Za dużo naraz spadło na nią.

 - Myślę, że powinnam jechać do Dobrzańskich. Nie wybaczyliby mi, gdybym nie powiedziała im o Marku i nie wyznała prawdy, że firma podupada. Krzysztof zawsze służył nam mądrymi radami więc może i teraz wymyśli coś skutecznego. Ty nic Markowi nie mów. Byłby zły, że proszę o pomoc rodziców, ale w tej sytuacji nie widzę innego wyjścia.

W ogóle to najlepiej nic mu nie mówić. On powinien mieć teraz spokój i nie obciążać się myśleniem o długach firmy – wstała z krawężnika i otrzepała spodnie. – Chodźmy do niego. Ja muszę jeszcze pogadać z lekarzem. Nie mam pojęcia, czy będzie na jakiejś diecie, czy może jeść wszystko. Stracił bardzo dużo krwi więc może coś pod tym kątem. Jak już wyjdziemy od niego to pojadę prosto do teściów. Ty przyjechałeś samochodem?

 - Taksówką.

 - W takim razie najpierw odwiozę cię do domu, a potem pojadę do Anina. Wieczorem muszę tu wrócić i przywieźć mu jakąś piżamę i szlafrok.

Wrócili na oddział. Ula uchyliła cicho drzwi wsadzając przez nie głowę. Lekarza już nie było, a Marek leżał i wydawało się, że śpi. Podeszli do niego. Dopiero dzienne światło uzmysłowiło im obojgu, jak bardzo mizernie wygląda. Blado sine policzki niemal zapadły się do środka. W oczach Uli znowu zakręciły się łzy.

 - Matko, jaki on blady… - wyszeptała. Pochyliła się nad nim gładząc jego szorstki policzek. – Kochanie, obudź się. Sebastian przyjechał.

Marek z trudem uniósł ciężkie powieki i uśmiechnął się do przyjaciela.

 - Cześć, Seba – przywitał się słabo. – Widzisz do czego mogą doprowadzić człowieka nagminnie popełniane błędy?

 


 - To już nieważne. Najważniejsze, że żyjesz, a firmą się nie przejmuj. Postaramy się coś zaradzić. Ty tylko wydobrzej, bo firma nie może zostać bez prezesa.

Marek uśmiechnął się gorzko.

 - Już nigdy nie będę prezesem. Doprowadziłem ją na samo dno.

Ula widząc, że ta rozmowa zmierza w niebezpiecznym kierunku i grozi tym, że Marek się rozklei, szybko zmieniła temat.

 - Co mówił lekarz? Długo rozmawialiście?

 - Dość długo. Uświadomił mi kilka ważnych rzeczy i opowiedział o terapii. Mam dostać receptę na kilka specyfików, które ponoć mi pomogą.

 - Ja przyjadę tu jeszcze późnym popołudniem i przywiozę ci kilka rzeczy. Masz na coś specjalną ochotę?

 - Słaby jestem, to może trochę rosołu? Gdzie jest Agata?

 - Przyjechał tata z Alą i zajęli się nią. Nie martw się i zacznij myśleć o sobie. Musisz stanąć na nogi, bo bez ciebie nie poradzimy sobie. Teraz cię zostawimy, bo trochę czas nas goni. Do wieczora, kochanie – pochyliła się całując go w usta. Sebastian mocno uścisnął mu dłoń. Marek skrzywił się, bo zabolały go świeże rany.

 - Sorry, bracie…, zapomniałem…

 

Odwożąc Olszańskiego do domu jeszcze omawiała z nim kilka rzeczy. Miała nadzieję, że skrupulatny Adam ma pełną listę ludzi, którym firma winna jest pieniądze.

 - Ja na pewno jutro będę rano, ale dokładnie nie wiem, o której. Muszę jeszcze pogadać z Alą, czy nie ma na jutro jakichś planów i przygotować rzeczy dla Agaty. Do ciebie mam prośbę, żebyś zaraz z rana poszedł do Turka. Niech zgromadzi wszystkie materiały, które posiada i jeśli może, niech zliczy to zadłużenie. Osobno dla ZUS-u i Urzędu Skarbowego. Im trzeba zapłacić w pierwszej kolejności. Niech zrobi wykazy zaległych pensji. Musimy znać kwotę. Jeśli sporządzi mi takie zestawienia będzie nam łatwiej pochylić się nad nimi i ustalić priorytety.

 - Wszystko to załatwię. Po powrocie do domu skontaktuję się z Adamem. Poproszę go, żeby przyszedł do pracy jak najwcześniej i przekażę mu co powiedziałaś. Będę mu musiał niestety powiedzieć o Marku, ale zastrzegę dyskrecję. Nie chcę, żeby wieści o jego próbie samobójczej rozniosły się po całej firmie, albo jeszcze dalej, a już na pewno nie do mediów. To nie poprawiłoby wizerunku firmy. 

 - Masz rację…, jesteśmy.

 - Dzięki za podwózkę. Do jutra w takim razie – Sebastian wyskoczył z samochodu i szybko ruszył do siebie, a Ula obrała kierunek na Anin.

 

Jej niespodziewana wizyta zaskoczyła Dobrzańskich. Zwykle zapowiadali się wcześniej.

 - Witaj, Uleńko. Miło cię widzieć, a gdzież to nasza wnusia? Nie przywiozłaś jej? – dopytywała Helena. – Jakoś marnie dzisiaj wyglądasz? Nie jesteś chora?

 - Nic mi nie jest. Jestem tylko niewyspana i głodna. Może mi Zosia zrobić kilka kanapek? Byłabym wdzięczna.

 - Oczywiście. Chodź, dziecko. Siedzimy w salonie.

Ula przywitała się z Krzysztofem, który z podobną troską co żona obrzucił ją uważnym spojrzeniem.

 - Wszystko w porządku? – zapytał.

 - No prawie… Tato, zażywałeś dzisiaj leki?

 - Tak, zaraz po śniadaniu, a co?

Ula usiadła przy nim na kanapie milcząc przez chwilę.

 - Nie chcę was martwić, ale przyjechałam ze sprawą, która może was nieco zdenerwować. Od razu uprzedzę, że z Markiem wszystko dobrze. Wczoraj późnym wieczorem targnął się na swoje życie – wyrzuciła z siebie zdławionym głosem. – Podciął sobie żyły – nie wytrzymała i rozpłakała się. – Wezwałam pogotowie. Stracił bardzo dużo krwi, ale przeżył. Jadę prosto ze szpitala i już wszystko jest pod kontrolą.

Dobrzańscy siedzieli sztywno jakby połknęli kij. Ewidentnie byli w szoku. W końcu Krzysztof wykrztusił:

 - Ale, dlaczego?

 


 - Od dłuższego czasu zachowywał się dziwnie jakby nie był sobą. Chodził rozdrażniony, nie mówił tylko odburkiwał jeśli o coś pytałam. Odsunął się od nas i więcej czasu spędzał w gabinecie niż z nami. Wczoraj nie mogłam go ściągnąć z kanapy. Burczał i złościł się kiedy wołałam go na obiad. Wieczorem zajrzałam do gabinetu i zobaczyłam, jak popija prosto z butelki. Szybko się upił, bo jadł przecież tylko śniadanie. Zapytałam co się dzieje, bo ja już przestaję ogarniać i dopiero wtedy powiedział mi rozrzucając jakieś dokumenty, że one są dowodem na to, jaki z niego rekin biznesu. Powiedział, że firma za chwilę splajtuje, a komornicy zlicytują wszystko co mamy. Pozbierałam te dokumenty, a on kazał mi wyjść z pokoju. W sypialni rozłożyłam wszystko na łóżku i okazało się, że pełno tam wezwań do zapłaty, ponagleń i monitów. Najgorsze, że znalazłam tam także te ze skarbówki i z ZUS-u. Ludzie w zeszłym miesiącu nie dostali wypłat i w tym miesiącu też się na to zanosi. On…, on się zupełnie załamał. Przyszedł jeszcze do sypialni ledwie trzymając się na nogach i przeprosił mnie, że nie potrafił uratować firmy i nas. Potem zszedł na dół, ale coś mnie tknęło. Kiedy znalazłam go w łazience leżał w wannie zanurzony we własnej krwi. Przeciął oba nadgarstki. Zrobiłam opaski uciskowe, żeby ją zatamować i wezwałam pogotowie. Szybko przyjechali i stwierdzili, że oddycha, ale jest nieprzytomny. Kiedy odjechali uprzątnęłam łazienkę. Nie chciałam, żeby Agata to widziała. Poprosiłam Alę o opiekę nad małą, a sama pojechałam do szpitala. Okazało się, że Marek na chwilę odzyskał przytomność w karetce. Od razu podano mu kilka jednostek krwi i jakieś środki uspokajające, po których zasnął. Obudził się dopiero dzisiaj koło dziewiątej. Przyszedł też lekarz psychiatra i najpierw rozmawiał ze mną, a potem z nim. Zdiagnozował zaburzenia depresyjne. Marek musi przejść długą terapię. Przyjechał też Sebastian. W poniedziałek jadę do firmy. Muszę się zorientować, ile mamy długu i co zapłacić w pierwszej kolejności. Wiem też, że na pewno nie starczy mi na wszystko pieniędzy. Nie mamy aż tyle oszczędności. Z tego, co powiedział Olszański, była mowa o ponad pięciuset tysiącach, ale jak znam życie będzie tego drugie tyle, bo dobija się o zapłatę za materiały niemiecka Modena i francuska Officine Generale. Tak, czy siak postanowiłam wyłożyć na razie na to, co najpilniejsze, a reszta musi zaczekać. Nawet jeśli Marek wyjdzie ze szpitala nie chcę go na razie angażować w sprawy firmy. On musi dojść do równowagi, przejść terapię i wzmocnić się psychicznie.

34 komentarze:

  1. Wooooow, Ula dział jak automat. Dobrzańscy w totalnym szoku, próba samobójcza syna, upadek firmy, można się załamać. Ula ogarnia wszystko ale też jest tylko człowiekiem i mam tylko nadzieję, że nie odbije się to na Jej zdrowiu. No i chyba Krzysztof mimo problemów z sercem też pomoże Uli w ratowaniu firmy. Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejną część.
    Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      w takiej sytuacji potrzebne są wszystkie ręce na pokładzie, Zapewniamy, że dość już chorób, wiec nic więcej nikomu się nie stanie. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  2. Uli umysł już działa na najwyższych obrotach, ale przy tym systematycznie. Analizuje i jednocześnie podejmuje konkretne działania. Obawiam się tylko czy aby ona sama nie przypłaciła tego jakąś chorobą.
    Zastanawiam się gdzie są Febo? Czyżby odeszli z firmy? W końcu takie zadłużenie w końcu zauważył by to Aleks.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Ula się nie poddaje. Można powiedzieć, że Ula wierzy w to, że im trudniej tym lepiej. Jeśli chodzi o rodzeństwo Febo, to zdaje się, że nie będzie ich tym razem. Przepraszam, ale nie pamiętam dokładnie:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  3. Cieszę się, że Marek jest w dobrym stanie. Przynajmniej z tym Ula będzie miała spokój. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      prawdą jest, że Marek odzyskał świadomość i jest kontaktowy, ale nie oznacza to, że jest zdrowy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  4. Ojojoj. Ale się porobiło. Straszne zaległości. I skąd brać takie pieniądze. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      niestety często tak jest, że zaległości się kumulują, a do tego dochodzą jeszcze odsetki karne. Niemniej jednak z brakiem pieniędzy można sobie poradzić szczególnie wówczas, gdy po drugiej stronie jest osoba chcąca się dogadać. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  5. Mam nadzieje, że Krzysztof i Helena nie będą mieć pretensji do Uli za zaistniałą sytuację. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof i Helena bardzo lubią swoja synowa i wiedza, że Ula z Markiem się kochają i że Ula nigdy by nie zrobiła nic złego mężowi. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  6. Biedni rodzice, aż ich zamurowało. Liczę, że Krzysztof razem z Ulą coś wymyślą aby uratować firmę. Czekam na kolejny czwartek i serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      nic dziwnego, bo chyba każdy by tak zareagował:) Ula i Krzysztof maja głowy nie od parady. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  7. Sebastian zachowuje się jak prawdziwy przyjaciel. Zastanawiam się czy wspomniany Adam też okaże się przyjacielem czy też zupełnie odwrotnie. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      uspakajamy, że Adam będzie bardzo pomocny w ratowaniu firmy. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  8. Całe szczęście, że Sebastian nie jest nierobem i że chętnie pomoże Uli w walce o firmę. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      zapewniamy, że każdy kto będzie w stanie będzie chętnie pomagał Uli. Wszystkim zależy na pracy. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja

      Usuń
  9. Ula się nie szczypie i wszystko ze szczegółami opowiada Dobrzańskim. Nic nie zataja. A jak by się coś im stało. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Poza tym Ula wiedziała, że Krzysztof zażył swoje tabletki, więc teoretycznie nic nie powinno się stać. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  10. Rany. Skąd Ula ma wykombinować takie pieniądze. Przecież to niemożliwe. No chyba, że Dobrzańscy coś tam sypną. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      zapewniamy, że Dobrzańscy nie zostawią Uli z tym problemem. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  11. Teraz Ulka zachoruje i będzie leżeć razem z Markiem w szpitalu. Przecież gdyby nie Sebastian, to Ula by straciła przytomność. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      po pierwsze z Uli schodzą emocje a po drugie właśnie uświadomiła sobie z powagi i wartości zaległości. Była to chwilowa słabość, bo ktoś musi ratować rodzinę i firmę. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  12. No proszę. Sebastian pokazał empatię. Nie dość, że fizycznie ją podtrzymuje na duchu, to potrafi też pokazać jakie ma dobre o niej zdanie. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Sebastian mówi Uli samą prawdę. Zawsze wierzył w jej wiedzę i umiejętności. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  13. Skoro Marek prosi o rosół, to chyba nie jest tak źle. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Marek jest przytomny, rozmawia z Ulą i Sebastianem ale tak naprawdę to jego stan daleki jest od normalności. A rosół zaspokoi głód i uspokoi Ulę i lekarzy:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  14. Marek bardzo źle siebie ocenia. Boje się, żeby Marek jeszcze raz nic głupiego nie próbował. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Marek jest pod dobra opieką i nikt nie dopuści do kolejnego nieszczęścia. Poza tym do Marka dotarło, że nie tędy droga żeby wyjść z opresji. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  15. Dobrze, że Marka już zaczęli leczyć. Żeby tylko je zażywał. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      zapewniamy, że Marek nie będzie utrudniał leczenia. Zaordynowane leki będzie posłusznie zażywał. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  16. Marek po odzyskaniu świadomości mógł spodziewać się wybuchu żali Uli i Sebastiana za wszystkie jego decyzje, a tutaj taka niespodzianka. Czy on to potrafi docenić. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      do Marka jeszcze niewiele dociera, ale z biegiem czasu na pewno to doceni. Teraz nie czas na żale, Marek musi mieć spokój. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  17. W rodzinie siła. Ula z teściami i Sebastianem da radę wyprostować życie męża, syna i przyjaciela i wyprowadzić firmę na prostą. Gdy już odbiją się od dna, będzie coraz lepiej.
    Miło, że między Ulą a teściami jest dobrze i że o nic jej nie oskarżają.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Wiadomo, że Dobrzańscy nie zostawią firmy w potrzebie zwłaszcza, kiedy zrozumią, że ich syn nie jest tak do końca winny całej sytuacji, bo od dłuższego czasu rządziła nim choroba. Poza tym mają wielkie zaufanie do swojej synowej i dobrze wiedzą, jak bardzo jest kreatywna.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń