Łączna liczba wyświetleń

środa, 21 lutego 2024

"DNO WŁASNEGO PIEKŁA" - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7

 

Ania była zachwycona propozycją awansu i podwyżki. Wyściskała i wycałowała Ulę dziękując jej dziesięć razy.

 - Naprawdę nie ma za co. Może się okazać, że jeszcze będziesz mnie za to przeklinać, bo pracy będzie mnóstwo. Najpierw założymy stronę internetową, a potem wybierze się fajne sukienki i zrobi im zdjęcia. Wstawimy na stronę razem z cenami. Obniżamy wszystko o trzydzieści procent, czyli będzie figurować cena pierwotna skreślona i nowa już obniżona. Za chwilę pogadam z Czarkiem. On jest teraz bezrobotny, bo Pshemko nie jest jeszcze gotowy z kolekcją i nie ma co fotografować. Siedzi i zbija bąki. Na początku razem będziecie jeździć do magazynów i wybierać najlepsze ciuchy, ale tak, jak mówiłam, dopiero wtedy, gdy strona internetowa będzie gotowa. Gdybyś miała z nią trudności, pytaj. Ja zawsze pomogę.

 - Dam sobie radę, Ula. Robiłam już takie rzeczy. Od kiedy miałabym zacząć?

 - Chciałabym, żeby jak najprędzej, ale recepcja nie może świecić pustkami. Musimy kogoś przyjąć.

 - Mam koleżankę, która szuka pracy. Ma wprawdzie tylko średnie wykształcenie, ale do recepcji nie musi mieć wyższego, byleby była rozgarnięta, a ona akurat taka jest.

 - W takim razie dzwoń do niej i jeśli może niech przyjdzie choćby zaraz z CV i resztą dokumentów. Na początek dwa tysiące dwieście brutto na okresie próbnym, a potem dwa i pół tysiąca. Jeśli jej pasuje to ma tę robotę. Zaraz zadzwonię do informatyków, żeby dali ci jakiś porządny komputer. Wybierz sobie jedno z biurek w sekretariacie Marka i możesz działać.

 

Bardzo powoli firma zaczynała wychodzić z trudnego położenia w jakim się znalazła. Ula, Sebastian i Adam dwoili się i troili, byleby tylko wyprowadzić ją na prostą. Ania także się nie oszczędzała. Była pracowita i podołała zadaniu, którym obarczyła ją Ula. Strona powstała bardzo szybko, a Czarek zrobił mnóstwo zdjęć wyselekcjonowanych kreacji. Na nie znalazło się też pomieszczenie, bo nie chcieli potencjalnych klientów odsyłać do magazynów. Najczęściej jednak wysyłano odzież pocztą. Po kilku dniach od wizyty u prawników Ula otrzymała informację od nich, że w sądzie złożono wszystkie pozwy dotyczące zwrotu nadpłaconych nienależnie pieniędzy i odszkodowania. Teraz czekała tylko na rozprawy. Codziennie też dzwoniła do swoich teściów informując ich o stanie Marka i o sytuacji w firmie.

 


 - Pshemko pokazał mi projekty, bo lada dzień przyślą materiały. Są piękne. Jeśli ta kolekcja nie będzie hitem, to nie nazywam się Dobrzańska.

Gdyby mogła zobaczyć w tym momencie rozciągniętą w szerokim uśmiechu twarz Krzysztofa, zdziwiłaby się.

 - Kochanie, jesteś najbardziej Dobrzańska ze wszystkich Dobrzańskich. Bardzo cię podziwiamy, że z taką determinacją podjęłaś się ratowania firmy i jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Przesyłam ci pozdrowienia od mamy i ode mnie. Uściskaj od nas Agatkę i pozdrów Cieplaków. Do usłyszenia.

 

Marek też wracał do równowagi. Wciąż zdarzały mu się wprawdzie epizody lękowe, ale wówczas wkraczał doktor Zabielski i niwelował je łagodną perswazją i wyjaśnianiem tych symptomów jego choroby. Marek zamiast obiecywanego tygodnia spędził w szpitalu drugie tyle. Rany na przegubach zdążyły się pogoić, a i z rany na głowie zdjęto już szwy. Często dzwonił do domu i rozmawiał z córką i teściami, którym dziękował za wsparcie i opiekę nad małą.

Wreszcie doczekał się wypisu, o którym powiedział mu lekarz na porannym obchodzie. Ucieszył się. Zaraz poszedł do doktora Zabielskiego, żeby mu o tym powiedzieć. Wyszedł od niego z całą masą zaleceń i z terminem wizyty już w jego prywatnym gabinecie.

 - Będzie miał pan słabsze dni i kiepski nastrój, - uprzedzał doktor - bo to się zdarza, ale będą też dni, w których będzie pan tryskał energią i tych będzie znacznie więcej pod warunkiem, że będzie pan konsekwentnie brał leki, które przepisałem. Nie wolno przerwać kuracji farmakologicznej, bo wszystko się posypie i trzeba będzie zacząć terapię od nowa. Szkoda by było, bo wysiłek spory, prawda? Widzimy się za dwa tygodnie. Gdyby czuł się pan słabo proszę dzwonić. Telefon pan ma. Do zobaczenia.

Po wyjściu od doktora zaraz zadzwonił do Uli oświadczając jej, że dzisiaj wychodzi.

 - Czekam tylko na wypis i jak już go będę miał w ręku, to znowu zadzwonię. Mogłabyś mi przywieźć jakieś ubranie? Nic tu nie mam, a w szlafroku i kapciach nie chcę jechać.

 - Przywiozę i bardzo się cieszę, że to już dzisiaj.

 


Marek spakował swoje rzeczy do reklamówki z niecierpliwością czekając na wypis. Był dziwnie spięty, może dlatego, że czas oczekiwania mu się dłużył, a on chciał być już w domu. Wreszcie weszła pielęgniarka niosąc mu dokument.

 - Gotowy do wyjścia? – rzuciła z uśmiechem.

 - Jeszcze jak. Czekam tylko na żonę, która ma mi przywieźć ubranie, bo przecież przywieziono mnie jedynie w bokserkach.

 - Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz i nie spotkamy się tu ponownie właśnie z powodu próby samobójczej?

 - Przysięgam, że już nigdy więcej nie odważyłbym się na to. Wystarczy mi to, co już przeszedłem.

 - W takim razie trzymam kciuki i życzę dużo zdrowia. Powodzenia – wyciągnęła do niego dłoń, którą on z radością uściskał.

Pielęgniarka wyszła z sali i natknęła się na wchodzącą na oddział Ulę. Przywitały się.

 - Dobrze, że pani już jest. Mąż się niecierpliwi, ale też najwyraźniej jest szczęśliwy, że opuszcza to miejsce.

 - Haha, jestem o tym przekonana. Bardzo też dziękuję pani za wszystko. Do zobaczenia.

 

Marek ubierał się w pośpiechu jakby goniła go sfora psów. Ula przyglądała się temu z pewnym niepokojem.

 - Kochanie, spokojnie. Ze wszystkim zdążymy. Z tego pośpiechu założyłeś koszulę na lewą stronę.

 - Ja wiem, wiem, ale to silniejsze ode mnie. Bardzo już chciałbym przytulić Agatę i przywitać teściów. Oni wiedzą…? No wiesz…

 - Musiałam im powiedzieć, Marek, z jakiego powodu muszą zostać przez dłuższy czas u nas. Nie wdawałam się w szczegóły, a jedynie powiedziałam, że to przez kłopoty w firmie. Jeśli boisz się, że będą cię o to wypytywać, to muszę cię uspokoić, bo na pewno tak nie będzie. Przecież znasz ich i wiesz, że są dyskretni.

 - Masz rację, a ja niepotrzebnie świruję. No. Jestem gotowy.

 

Wracali. Marek uparł się, żeby prowadzić. Co chwilę zerkał na żonę uśmiechając się pod nosem.

 


Tęsknił nie tylko za swoją córką, ale i za Ulą. Od jakiegoś czasu, a właściwie od czasu, gdy zaczął zachowywać się irracjonalnie, oddalili się od siebie. On sypiał przeważnie w gabinecie, a nie w małżeńskim łóżku. Ula cierpiała i on również.

 - Ala przygotowała dzisiaj coś wyjątkowego na twój powrót. Od rana mordowała wołowinę nadziewając ją kawałkami słoniny.

 - Zrobiła sztufadę? Moją ulubioną? Koniecznie muszę jej za to podziękować. To będzie wspaniały, rodzinny obiad.

 

Kiedy zaparkował przed domem Cieplakowie wraz z Agatą wylegli na podjazd witając go wylewnie. Józef klepał go po ramieniu wciąż powtarzając, że bardzo się o niego martwił, ale cieszy się, że jego zięć wygląda nadspodziewanie zdrowo. Ala także wyściskała Marka, a mała Agata od razu uwiesiła się na jego szyi obsypując jego policzki milionem całusów.

 - Bardzo, bardzo, bardzo tęskniliśmy. Już nie wracasz do szpitala? Zostaniesz z nami?

 - Nigdzie się nie ruszam, kochanie. Mam cały miesiąc zwolnienia i będę spędzał z tobą mnóstwo czasu. Damy trochę odsapnąć dziadkom.

 

Cieplakowie pojechali późnym popołudniem. Marek zajął się Agatą i szalał z nią na dywanie. Ula nadganiała zaległe sprawy biurowe. Wieczorem, kiedy leżeli już w łóżku, zapytała Marka, czy zamierza wrócić do pracy.

 - Na pewno wrócę, ale nie chcę już być prezesem. To nie jest funkcja dla mnie, Ula. Sama widzisz, że nie radzę sobie z tym zupełnie. Tak się dzieje od czasu gdy poszłaś na urlop wychowawczy. Kiedy ciebie brakło, wszystko zaczęło się sypać, a ja coraz mniej ogarniałem.

 


Robiłem głupstwa i podejmowałem coraz bardziej nieodpowiedzialne decyzje. Zawaliłem na całej linii.

 - Nie obwiniaj się, bo to nie do końca twoja wina. Zaczęła rządzić tobą choroba i nic nie mogłeś na to poradzić. Ja mam do ciebie tylko jedną prośbę. Jak już wrócisz do firmy, musisz mówić mi o wszystkim, co się dzieje. Musisz być szczery. Ukrywanie problemów nic nie da, a tylko wpędzi firmę w kłopoty. Im wcześniej będziemy je znali tym szybciej będziemy mogli zareagować. Poza tym musisz się przygotować na rozmowę z rodzicami. Należą im się wyjaśnienia. W końcu to oni tworzyli tę firmę i to oni pracowali dla niej przez tyle lat.

 - Ja to wszystko wiem, Ula. Tylko… bardzo się boję, jak oni zareagują…

 - Oni cię kochają. Jesteś ich jedynym dzieckiem. Mam pewność, że zrozumieją, a poza tym z firmą coraz lepiej. Powoli się dźwigamy. Jeszcze tylko pokaz i kilkanaście rozpraw sądowych. Będą pieniądze, bo Pshemko przeszedł samego siebie i kreacje są zjawiskowe, a z odszkodowań też będzie niezła sumka. Będzie i na wypłaty, i na bieżące wydatki. Uważam, że powinniśmy do nich jechać w najbliższą sobotę lub niedzielę. Jestem pewna, że od razu poczujesz się lepiej, gdy zrzucisz ten ciężar z ramion.

 - Wiem, że masz rację, kochanie i wiem też, że nie mogę przez cały czas uciekać przed tą konfrontacją. Zróbmy tak, jak mówisz. Umówmy się z nimi na sobotę.

 

Następnego dnia już z biura Ula zadzwoniła do swoich teściów z pytaniem, czy mogą przyjechać wszyscy w najbliższą sobotę.

 - Marek czuje się już lepiej, choć bardzo boi się tej rozmowy z wami. Zapewniłam go, że poczuje się lepiej, jak zrzuci to brzemię z sumienia. On nadal nie wie, że powiedziałam wam o tym, że był w szpitalu po próbie samobójczej. Po prostu musicie zaczekać aż sam wam to wyzna. Tak będzie najlepiej.

 - Uleńko, o nic się nie martw – usłyszała głos Heleny. – Nie zrobimy nic przeciwko naszemu synowi. Czekamy na was w takim razie w sobotę. Przyjedźcie na obiad. Wy porozmawiacie, a ja przynajmniej nacieszę się naszą wnuczką.

 - Ula, a co w firmie? – tym razem odezwał się Krzysztof.

 - Jest ciężko, ale pokazało się światełko w tunelu. Teraz skupiamy się na pokazie. Za chwilę zaczną się też sprawy sądowe. Pokaz jednak najważniejszy. Poza tym drukuje się już katalog z kolekcjami z poprzednich sezonów i liczę na to, że nasze elegantki nie pożałują grosza na te świetne kreacje. Więcej powiem, jak się spotkamy. Do zobaczenia.

 

32 komentarze:

  1. PRO-es wskrzeszone, Ula wraca do firmy i gdyby tak Ula została prezesem bądź asystentką, byłoby to miłym powrotem do B1. Marka w domu jakoś nie widzę i liczę, że Agatka do przedszkola a Ula i Marek do pracy. Do sypialni Marek już wrócił, może więc będą kolejne dzieci. Tak do pary synek by się mógł urodzić. Co prawda wiązałoby się to, że Ula ponownie byłaby już wyłączona po części z firmy, ale na błędach się uczymy i pewnie drugi raz Marek nie dopuścił do ruiny firmy.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      niezastąpiona załoga Uli dokłada wszelkich starań aby FD działała bez zarzutu, a do tego jeszcze chwileczka. Prawdą jest, że Marek nie nadaje się na gosposię i dlatego z cala pewnością wróci do pracy. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  2. Cudowna część, wszystko powoli zaczyna się prostować i wchodzić na właściwe tory. Agatka będzie najlepszym lekarstwem dla Marka podczas rekonwalescencji. A i rozmowa z rodzicami też przyniesie mu ulgę, bo tak jak Ula powiedziała jest ich jedynym dzieckiem, a dzieci się kocha i wybacza nawet największe głupstwa, szczególnie jak mają tego świadomość i żałują. A u Marka działała podstępna choroba jaką jest depresja. Już nie mogę się doczekać kolejnej części, bo tam chyba czeka nas sielanka w domu Uli i Marka 💓💓 pozdrawiam serdecznie i powodzenia 🍀🌻
    Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      jeśli chodzi o sielankę, to można powiedzieć, że będzie ale chyba nie taka, o jakiej myślisz:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz i gorąco zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja

      Usuń
  3. Super, że Ania dostała szanse na awans i że go tak dobrze wykorzystała. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula pamiętała o tym, że Ania podniosła swoje wyksztalcenie i bardzo chciała dać jej szansę, ale do tej pory nie było okazji. Ania odwdzięczyła się znakomitą pracą i znalezieniem rzetelnego zastępstwa za siebie. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  4. Ciekawa jestem na jakie stanowisko Marek wróci do firmy i kiedy to nastąpi. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      jak na razie Marek przebywa na zwolnieniu. Cały czas trwa leczenie. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i gorąco zapraszamy na kolejna odsłonę opowiadania:) Gaja

      Usuń
  5. Fajnie, że wszyscy zakasali rękawy i dzięki temu FD zaczęła normalnie funkcjonować Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      każdemu zależy na pracy. Nie bez znaczenia jest tu przyjemna atmosfera w firmie, którą stworzyli seniorzy i która jest cały czas utrzymywana przez Marka i Ulę. Biorąc to pod uwagę wszyscy się starają, a niektórzy z nich można powiedzieć, że dają z siebie wszystko. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  6. Cieszę się, że Uli udało się wskrzesić firmę. Myślę, że gdyby to się nie udało, to Marek stałby się kłębkiem nerwów i ciężko by mu było wyjść z tej choroby. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      prawdą jest, że Marek teraz potrzebuje stabilizacji i spokoju. Dobre wiadomości mogą tylko przyczynić się do szybszego powrotu do pełnego zdrowia. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  7. Jakoś jestem spokojna o rozmowę Marka z rodzicami. Oni rzeczywiście bardzo wspierają swojego syna. Mam tylko nadzieje, że ta rozmowa nie zaszkodzi Markowi. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Krzysztof i Helena bardzo kochają swojego jedynaka i z całego serca wspierają zarówno jego, jak i jego rodzinę. Zrobią wszystko aby ta rozmowa przebiegła w milej atmosferze i aby Marek czuł się dobrze. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  8. Ula szczęśliwa, Ania szczęśliwa i tak powinno być. Jak widać przeczucie Uli jej nie myliło, co do jej pracowitości. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      Ula jest dobrym obserwatorem i jak na razie ten szósty zmysł jej nie zmylił. Obie kobiety są bardzo zadowolone z tej zmiany, a firma tylko zyskuje. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  9. Uważam, że dobrze wróży to, że Marek tak szczerze rozmawia z Ulą. Widać, że terapia działa. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Marek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Ula go kocha i chce dla nich wszystkiego co najlepsze a po drugie, że kłamstwo nie popłaca, bo prędzej czy później się wyda i narobi mnóstwo bałaganu. Pobyt w szpitalu daje dobre rezultaty. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja

      Usuń
  10. Słowa Krzysztofa są bardzo miłe. Widać, że Ula jest w całości akceptowana przez teściów. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Helena i Krzysztof bardzo cenią Ulę. W pełni przyjęli ją do rodziny i wiedza, że ona też ich ceni, szanuje i zwyczajnie kocha. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  11. Marek podjął głupią decyzję o zakończeniu życia, a teraz nie może się doczekać powrotu do domu. Widać, że mu się polepszyło. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Marek był w złym stanie i tak naprawdę dobrze nie mógł przemyśleć, co chce zrobić i jakie będą tego konsekwencje. Pobyt w szpitalu i zastosowane leczenie zrobiło swoje i teraz bardzo tęskni do rodziny i do domu. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  12. Jestem pod wielkim wrażeniem Uli. Ogarnęła wszystko. Wielka kobieta. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Ula jest przyzwyczajona do ciężkiej pracy i do trudności w życiu. W przeszłości dość często musiała walczyć z przeciwnościami życia. Teraz wykorzystuje nabyte umiejętności. Poza tym ma cały czas niezastąpionych pomocników. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  13. Ula i Marek mają wspaniałych przyjaciół, którzy stoją za nimi murem. To musi być wspaniale uczucie. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      oboje zdają sobie z tego sprawę i są im bardzo wdzięczni. Niemniej jednak ich przyjaciele również zawsze mogą na nich liczyć. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  14. Czekam na spotkanie rodziców z Markiem. I tak długo wytrzymali, Okazali mnóstwo cierpliwości. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Krzysztof i Helena na bieżąco byli informowani o stanie zdrowia ich syna, ale oczywiście takie wiadomości nie zastąpią spotykania w cztery oczy. Spotkanie już niedługo. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy oraz zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja

      Usuń
  15. Fajne opowiadanie. Czytając doszłam do wniosku, że to Ula powinna być prezesem, ale pewnie wtedy Markowi by się pogorszyło, bo męska duma swoje robi. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      hihihi:) Coś w tym jest Wszystko się wyjaśni w kolejnej odsłonie, na która zapraszamy. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  16. Teraz Marek powinien szybciej wrócić do zdrowia. Co w domu to w domu, wśród najbliższych.
    Ta rozmowa z rodzicami faktycznie może zbawienna dla juniora.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek późnym wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Największy koszmar już za juniorem. Od teraz będzie tylko lepiej pod warunkiem, że nie zaniedba leczenia. Zresztą Ula czuwa i nie pozwoli na jakiekolwiek odstępstwa od terapii. Wbrew obawom Marka rozmowa z rodzicami będzie miała dla niego zaskakujący przebieg.
      Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś o tak późnej porze i zostawiłaś komentarz. Przesyłamy uściski. :)

      Usuń