Łączna liczba wyświetleń

środa, 10 kwietnia 2024

"ZEMSTA NIE ZAWSZE JEST SŁODKA" - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7

 

Weszła do konferencyjnej odnotowując w niej z niejakim zdziwieniem obecność Violetty. Pomyślała, że oto nadarza się okazja wypytania jej o plany Marka na najbliższe dni. Kubasińska nawet nie podniosła głowy skupiona na układaniu dokumentów.

 - Cześć, Viola. Widzę, że jesteś bardzo zajęta.

 - Cześć – odpowiedziała bez krzty entuzjazmu. Paulina pomyślała, że jednak jej „przyjaciółka” zmieniła się. Dawniej rzucała jej się niemal na szyję, a teraz… Stonowana, opanowana, po prostu spokojna bez tej denerwującej egzaltacji.

 - Wciąż jesteś na mnie obrażona? Byłoby dobrze, gdybyś nieco zmieniła front. Będziemy się widywać codziennie i będziemy współpracować.



 - Masz rację – Kubasińska wstała z krzesła – będziemy się widywać, ale nie będziemy współpracować. Jak zapewne pamiętasz ja jestem sekretarką Marka, a ty specjalistą od czegoś tam. Nasze kompetencje w ogóle się nie zazębiają. Ja robię swoje, a ty swoje. Ja z całą pewnością nie zamierzam ci niczego ułatwiać. Nastaw się więc na to, że pozyskiwanie wszystkich potrzebnych dokumentów i ewentualne kserowanie ich leży w twojej gestii. Mnie nic do tego. Mam dość własnej roboty i nikomu nie zamierzam robić dobrze zwłaszcza teraz, gdy Ulka awansowała i zostałam sama jak palec – sięgnęła po plik dokumentów wsadzając go sobie pod pachę. – No to chyba wszystko sobie wyjaśniłyśmy, prawda?

 - Zmieniłaś się – stwierdziła Febo.

 - Bo nie jestem już taka głupia i naiwna jak kiedyś? Zresztą nieważne. Ważne jest to, że znacznie ostrożniej dobieram sobie przyjaciół niż dawniej. Miłej pracy – podeszła do szklanych drzwi.

 - Viola, zaczekaj. Nie chcę się z tobą kłócić ani wymuszać na tobie cokolwiek. Nie chcę też, żebyś wyświadczała mi jakieś przysługi. Chciałam zapytać cię o Marka. Dzisiaj miałam z nim pogadać o dokładnym zakresie moich obowiązków, ale od Seby wiem, że go nie ma. Nie wiesz kiedy się pojawi?

 - Nie wiem. Ma jakieś ważne sprawy do załatwienia. To zapewne zajmie mu kilka dni. Tyle wiemy od dzisiejszego ranka więc twoja sprawa będzie musiała poczekać.

Nie czekając już na dalsze indagowanie przez Paulinę energicznie wyszła z sali konferencyjnej.

 

Marek skończył rozmawiać z Sebastianem i ruszył do łazienki. Nadal czuł się zmęczony i niewyspany, ale wierzył, że chłodny prysznic postawi go do pionu i doda trochę energii. Rzeczywiście po nim poczuł się nieco lepiej. Zaparzył sobie kawę i zjadł kilka kanapek. Po śniadaniu szybko się ubrał i wsiadłszy w samochód ruszył w stronę szpitala robiąc po drodze jakieś drobne zakupy w postaci jogurtów i soków słusznie podejrzewając, że nic bardziej konkretnego Ula nie przełknie. Wchodząc już na oddział natknął się na lekarza, który opatrywał wczoraj Ulę. Zagadnął o jej samopoczucie i bez wiary w to, że będzie możliwe, zapytał o jej ewentualne wyjście ze szpitala.

 - Wiem, że ona w domu poczułaby się znacznie swobodniej i lepiej więc jeśli nie planujecie już żadnych badań, to może mógłbym ją zabrać do domu?

Lekarz zastanowił się chwilę.

 - O ile dobrze pamiętam, to wszystkie badania zostały zrobione wczoraj i dzisiaj rano. Na czczo pobrano jej jeszcze krew do analizy – wyjaśnił. – Musiałbym zajrzeć do karty pacjentki. Proszę iść do niej, a ja zaraz dołączę.

 - Bardzo dziękuję, doktorze. Jestem naprawdę zobowiązany.

Lekarz zniknął w dyżurce, a Marek poszedł do sali, w której umieszczono Ulę.

 - Witaj, kochanie – podszedł do łóżka i pochyliwszy się nad nią ucałował czule. – Jak się czujesz?

 - Obolała. Bardzo obolała.

 - Pytałem przed chwilą lekarza, czy mogliby cię wypisać. W domu na pewno poczułabyś się lepiej.

 - Byłoby wspaniale. Poza tym uzmysłowiłam sobie, że koniecznie muszę zastrzec kartę i powiadomić bank o kradzieży. Tym bandziorom nie podałam pinu, ale kto wie. Dla takich cwaniaków to betka, żeby wyczyścić mi konto.

 - Wszystko załatwimy. Za chwilę będzie tu ten lekarz, który wczoraj cię opatrywał. On nam powie, czy możliwy jest wypis.

Lekarz zmaterializował się po kilku minutach z dobrymi wieściami.

 - Mogę panią wypisać pod warunkiem, że za dziesięć dni przyjadą państwo na ściągnięcie szwów z łuku brwiowego. Warga powinna się ładnie zagoić. Ja zaraz przygotuję wypis i kilka recept. Potrzebuje pani maści, którą trzeba będzie wcierać w siniaki i te krwiste podbiegnięcia na reszcie ciała. Szybciej się wtedy zagoją. Trochę leków przeciwbólowych też się pani przyda. Proszę powolutku się pakować, a ja przyjdę za chwilę. Może pan zwieźć pacjentkę na wózku inwalidzkim aż na parking. Przynajmniej zaoszczędzi sobie bólu przy poruszaniu się.

Marek uśmiechnął się szeroko i uścisnął lekarzowi dłoń.

 - Jeszcze raz bardzo panu dziękujemy oboje, a na zdjęcie szwów na pewno przyjedziemy.

Po wyjściu lekarza Marek pozbierał wszystkie rzeczy Uli do sporej reklamówki. Uznał, że skoro boli ją całe ciało nie będzie jej męczył przebieraniem w spódnice i bluzkę. Zresztą rzeczy, w których była wczoraj były mocno sfatygowane szarpaniną i brudem zalegającym koło śmietników, przy których leżała.

 - Zostań w szlafroku – doradził. – I tak pojedziemy prosto do domu. Kartę zastrzeżemy przez internet, lub zadzwonimy. Na pewno można to załatwić inaczej niż tylko osobiście. Tymczasem usiądź na tym wózku. Wyjdziemy na korytarz i tam zaczekamy na wypis.

 


Siedząc na korytarzu Marek ukradkiem zerkał na Ulę. Naprawdę się o nią martwił i dopuszczał do siebie myśl, że być może to wyjście ze szpitala jest przedwczesne. Była bardzo blada, a na czoło wystąpiły jej kropelki potu. Wyjął chusteczkę higieniczną i delikatnie otarł go.

 - Dobrze się czujesz? Trochę się niepokoję, czy nie za wcześnie wyciągam cię z tego szpitala. Słabo wyglądasz…

Ula uśmiechnęła się blado.

 - Trochę mnie boli i jestem słaba, ale w domu odżyję, zobaczysz. Będzie dobrze. Jak poczuję się lepiej, będę musiała załatwić mnóstwo rzeczy. Ukradli mi wszystkie dokumenty i trzeba będzie wyrabiać od nowa. Naprawdę żałuję, że cię nie posłuchałam – zalśniły jej w oczach łzy. – Gdybym to zrobiła, nie miałabym teraz tylu kłopotów.

 - Nie myśl już o tym. Stało się i będziemy musieli dalej z tym żyć. Ja jutro pójdę do urzędu i pobiorę wnioski do wypełnienia. Poza tym jest coś takiego, że zanim nie wyrobisz nowego dowodu, to policja wystawia taki dokument, którym możesz się okazać w celu potwierdzenia tożsamości. To też postaram się załatwić.

 - Nie wiem czy to dobrze angażować cię w to wszystko. Przecież musisz chodzić do pracy…

 - Nie muszę. Wziąłem kilka dni wolnego. Seba mnie zastępuje, a i Viola jest na posterunku. Oboje bardzo przejęli się tym napadem. Póki co, zakazałem o nim mówić komukolwiek.

 

Wracali. Ula wydawała się osowiała i apatyczna. Marek pomyślał nawet z obawą, czy nie zostanie w niej jakaś trauma po tym brutalnym ataku. Jeśli tak się stanie, będą musieli zaliczyć jeszcze kilka wizyt u psychologa. Trudno…, jakoś sobie poradzą. Nie sądził, żeby Ula mogła wrócić do pracy wcześniej niż za miesiąc. Uruchomi Turka. W końcu jest jej zastępcą.

Już w domu poprosiła go, by pomógł jej zmyć ten szpitalny zapach.

 - Wciąż go czuję. Jest obrzydliwy.

 - Dobrze, kochanie, ale trzeba uważać na opatrunek i nie moczyć go.

Była tak obolała, że nawet nie dawała sobie rady z namydleniem ciała. Zrobił to Marek delikatnie traktując jej posiniaczoną skórę gąbką. Potem zarządził, że ma iść do łóżka.

 - Ja zrobię nam dobrej kawy, a potem ugotuję coś dobrego i niezbyt wymagającego na przykład spaghetti.

 - Pycha – uśmiechnęła się na samą myśl.

 

Piętnaście minut później wszedł do sypialni z tacą, na której parowały filiżanki przesycone obłędnym aromatem kawy.

 - Proszę kochanie, taka jak lubisz, z odrobiną mleka. Ja też wypiję razem z tobą. – Usadowił się na łóżku tuż przy niej. – Jak skończymy zabiorę recepty i pojadę je wykupić zwłaszcza tę maść. Może przestanie cię tak bardzo boleć. Ty tymczasem pośpij trochę. Sen to najlepsze lekarstwo.

Odebrał od niej pustą filiżankę i przylgnął do jej ust całując ostrożnie, by nie urazić jej pękniętej wargi.

 - Odpoczywaj, skarbie. Ja za pół godzinki będę z powrotem.

 


Następnego dnia po południu mieli gości. Przyjechali „Olszańscy”. Marek pomógł Uli założyć szlafrok i przejść do salonu. Zarówno Violetta jak i Sebastian byli wstrząśnięci jej widokiem. Twarz nadal miała opuchniętą.

 - Jak nazwać kogoś, kto tak potrafi zmasakrować kobietę? – powiedział zszokowany Sebastian. – Strasznie nam przykro Ula, że cię to spotkało. Violka wciąż nie może sobie darować, że pobiegła do tego autobusu.

 - Nie rób sobie wyrzutów, Viola – Ula poklepała ją lekko po ramieniu. – Ich było trzech i równie łatwo mogli zaatakować dwie kobiety. Dobrze się stało, że pojechałaś. A co w firmie?

 - Wszystko dobrze. Adam przejął twoją działkę, choć nadal nie rozumie twojej nieobecności. Na razie nic nikomu nie mówiliśmy, bo nie chcemy wywoływać jakiejś niezdrowej sensacji i plotek.

 - No ja od wczoraj nie mogę się opędzić od ociekającej miodem Pauliny. Co nieco usłyszała ode mnie, a przede wszystkim to, że nie może liczyć na moją pomoc w niczym. Przypomniałam jej, że ja jestem sekretarką Marka, a ona specjalistą od kreowania wizerunku. Bardzo chce mnie mieć po swojej stronie, ale chyba tylko po to, żeby wyciągnąć ode mnie jakieś informacje. To nawet jest dość podejrzane, bo wciąż o coś pyta. A to o Marka, a to o ciebie… Chciałabym wiedzieć jaki ma w tym interes. Poza tym moja droga mam dla ciebie prawdziwą bombę. Sama niemal zemdlałam, kiedy dzisiaj zobaczyłam ją wychodzącą z windy i otuloną pięknym szalem marki Dolce&Gabbana. Takim samym, jaki kupiłaś wczoraj. Nawet podeszłam i zapytałam ją, gdzie nabyła to cudo. Powiedziała, że przywiozła sobie z Włoch. Akurat jej wierzę. Nie uważacie, że to dość dziwny zbieg okoliczności? Mam jedną głowę i dam ją sobie uciąć, że w tym napadzie miała wydatny udział.

 - Nic nie mówiłaś, że kupiłaś szal – Marek zwrócił się do Uli.

 - Po prostu o nim zapomniałam skupiając się wyłącznie na kradzieży dokumentów, ale faktycznie kupiłam, bo był naprawdę piękny i Viola bardzo mnie namawiała…

Marek dolał wszystkim kawy i usiadł przy stoliku.

 - Myślę Viola, że coś jest na rzeczy i możesz mieć rację. Ona najpierw dzwoni do ciebie, potem za kilka dni pojawia się w firmie i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że nie po to, żeby popracować, ale po to, żeby mieć łatwy dostęp do informacji. Coś kombinuje. To pewne. Poza tym Ula twierdzi, że jeden z napastników mówił po polsku, ale z włoskim akcentem. To kolejna poszlaka, która łączy się jakoś z Pauliną. Zdecydowanie należy wzmóc czujność i mieć oczy naokoło głowy. Jak wrócę, muszę jeszcze porozmawiać z Pshemko i uczulić go na poczynania Pauliny, a do ciebie Seba prośba. Nie chciałbym Uli zostawiać samej. Sam widzisz w jakim jest stanie. Musi być regularnie smarowana maścią pomagającą na te zasinienia. Sama nie da rady tego zrobić, bo kopano ją nawet po rękach, którymi się zasłaniała. Wziąłbym wolne do końca tygodnia. Na razie nie ma nic pilnego i nie spodziewam się żadnego trzęsienia ziemi. Poza tym napiszesz nową umowę dla Violi. Zostaje moją asystentką i nie będę już nikogo szukał. Pensja cztery i pół tysiąca brutto.

Violetta wydała z siebie głośny pisk radości i rzuciła się Markowi na szyję.

 

24 komentarze:

  1. Paulina jest nie tak ostrożna za jaką można by ją uważać. Paradowanie w szaliku, który został zdobyty w taki a nie inny sposób może ściągnąć na nią kłopoty. Marek wreszcie zaczyna wreszcie łączyć te wszystkie kropki.
    Plus dla Violi w piękny sposób wyjaśniła tej Włoskiej jędzy kim jest i gdzie jej miejsce.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Paulina uznała, że ten szal, który założyła nie wzbudzi podejrzeń, bo w końcu dopiero wróciła z Włoch, jest znana z noszenia odzieży najlepszych marek zwłaszcza włoskich i w końcu jest ją na nie stać. Ma kobieta wysokie mniemanie o własnej inteligencji, bo akurat w tym przypadku srogo się przeliczyła sądząc, że IQ innych, w tym Marka jest poniżej jej poziomu. A Viola się wyrobiła i już faktycznie nie jest pustą lalą paplającą o byle czym i doskonale potrafi się odgryźć.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Brawo Wiola. Czujna i kojarzy fakty. Najważniejsze, że nie jest już pod wpływem Pauliny i się nie daje sprowokować. Jeśli Pshemko podobnie będzie się zachowywać Paulina, będzie popełniać coraz więcej błędów jak ten z szalikiem. A jak będą błędy i to że nie wszystko idzie po jej myśli, będzie wpadać w furię i będzie coraz więcej błędów aż w końcu wpadnie w swoje sidła.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Można powiedzieć, że Viola wyzwoliła się spod wpływu złej Febo. Okazuje się, że posiada własny rozum i potrafi go używać. Co do Pshemko, mogę zdradzić, że choć łasy na pochlebstwa w tym przypadku został mocno przez Paulinę urażony, a wówczas niełatwo wybacza.
      Dziękujemy pięknie za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy.:)

      PS.
      Kiedy wrzucisz kolejną część na swoim blogu?

      Usuń
    2. Wiem, że powinnam, chociaż te opowiadanie dokończyć, ale im dłużej się zwleka, tym trudniej wrócić. Są dwa główne powody. Pierwszy techniczny, bo plik gdzie miałam zapisaną rozpiskę, nie chce mi się otworzyć, choć hasło jest dobre. I nie wiem kiedy i dlaczego się tak stało. Coś pamiętam, ale nie wszystko. Drugi powód to czas. Do pracy wychodzę po siódmej, a wracam po szesnastej. Później obiad, chwila odpoczynku, czas dla dzieci i codzienność. Sprzątanie, ogródek, zakupy, przygotowanie kolacji, podgotowanie obiadu na następny dzień itp. Wieczór znowu dla Igi i Kamila. Córka właśnie kończy 7 lat od września do szkoły i przed snem trochę się sobą zajmie. Syn w marcu skończył 5 lat i lubi, gdy ogląda się z nim książeczki przed snem. Teściową nie chcę wykorzystywać we wszystkim. Wystarczy, że przychodzi rano i zaprowadza mi na ósmą i przyprowadza dzieci z przedszkola popołudniu i jest z nimi, dopóki ja nie wrócę albo mąż. Postaram się jednak dokończyć Piękna i nieporadna.
      Pozdrawiam milutko.

      Usuń
    3. RanczUla
      Tak właśnie myślałam, że masz mnóstwo zajęć i kompletny brak czasu, ale ja czekam cierpliwie aż wyskrobiesz go troszkę na pisanie. Trzymam kciuki. :)

      Usuń
  3. WOW. Brawo Violetta. Paulinie pewnie opadła szczeka na podłogę, a myślała już, że będzie jak dawniej a tu zonk. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Rzeczywiście Paulina jest mocno zaskoczona przemianą Violetty. Sądziła, że z nią pójdzie łatwo. Kilka karnetów do SPA i Viola znowu będzie chodzić na jej pasku. Rozczarowała się.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  4. Zastanawiam się czy dobrze się stało, że Ulka tak szybko została wypisana ze szpitala. Gdyby trochę poleżała to byłby dodatkowy atut dla przyszłych podejrzanych, że porządnie ja obili i może dostaliby większe wyroki. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Pobyt w szpitalu nie jest niczym przyjemnym, a skoro lekarz uznał, że jej stan zdrowia pozwala na wypisanie jej do domu, zarówno Ula jak i Marek skwapliwie z tego skorzystali. Jedno jest pewne, że bandziorom nie ujdzie to na sucho i odpowiedzą za swoje czyny.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że tak przestraszyłam się pobiciem Uli, że nawet nie pomyślałam o zastrzeżeniu karty czy też wyrobieniu nowych dokumentów. Ula jednak ma głowę na swoim miejscu, czyli nie jest z nią tak źle. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Na szczęście Ula nie miała wstrząśnienia mózgu tudzież innych, poważnych obrażeń głowy i ta pracuje logicznie i jasno. Wprawdzie nie podała pinu swoim oprawcom, ale dla dobrego hakera, to przecież pikuś.
      Ślicznie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Ja też byłam zła na Violkę, że zostawiła Ulkę na tym przystanku. Teraz jednak myślę, że Ula ma rację i napastnicy mogli też skrzywdzić Violettę. Chociaż wówczas dwaj faceci może szybciej by wykryli kto za tym stoi. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Gdyby Viola została, scenariusz pobicia ich obu byłby bardzo prawdopodobny i zamiast jednej ofiary, mielibyśmy dwie. Napastników było trzech i to o wiele silniejszych od dwóch słabych kobiet. Nie obroniłyby się.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  7. Miłość do rzeczy luksusowych może zniszczyć Paulinę. Myślałam, że jest bardziej uważna a tu okazało się, że zachowała się jak idiotka. Z drugiej strony to dobrze dla Marka i Uli. Może szybciej ja namierzą. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Paulina sądzi, że przechytrzy ich wszystkich, bo jest taka przewidująca i inteligentna. To oczywiście zbyt wysokie mniemanie o sobie, które w końcu zaprowadzi ją tam, gdzie jej miejsce, czyli do ciupy, bo po prostu przekombinuje.
      Pięknie Cię pozdrawiamy i jesteśmy bardzo wdzięczne za komentarz. :)

      Usuń
  8. No wreszcie Marek zaczął kojarzyć fakty. Może wcieli swoje słowa w życie i wszyscy postarają się być bardziej ostrożni i dzięki temu nic więcej złego się nie stanie. Pozostanie im tylko przeprowadzenie śledztwa a to i tak dużo. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Z całą pewnością Marek będzie ostrożniejszy i podejmie wszelkie środki, żeby ochronić Ulę, ale czy mu się to uda? Na razie nie ma pojęcia z kim walczy, a przeciwnik jest liczebnie większy. Poza tym Paulina jest bardzo zdeterminowana. Wprawdzie nie zależy jej na śmierci Uli, ale na tym, żeby okaleczyć ją tak, by Marek poczuł do niej wstręt i żeby odwołał zaręczyny.
      Bardzo dziękujemy, że odwiedziłaś blog i zostawiłaś komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Trochę dziwie się zachowaniu Pauliny. Niby doskonale zaplanowała zemstę a popełnia takie głupie błędy jak ubranie szala i przymilanie się Violetcie. Przecież powinna wiedzieć, że Violetta się zmieniła. Nawet Alex mógł jej o tym powiedzieć. Do kolejnego rozdziału;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią, nie ma zbrodni doskonałej, a sprawca wcześniej, czy później popełni jakiś błąd, który pozwoli na jego schwytanie. Paulina nie miała pojęcia, że w Violetcie dokonała się taka wolta i teraz pała do niej niechęcią. Plan Febo zakładał coś innego i zgodnie z nim Violetta znowu miała posłużyć, jako narzęddzie w rękach panny FE. Co za rozczarowanie.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  10. Na początku Paulina w całej okazałości była sobą. Od pierwszej chwili pretensje. Później zmieniła front. Jest cwana. Ciekawe czy czasem nie omota swoją osobą Marka bo z Violką chyba się jej nie uda. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Paulina, nawet jeśli by próbowała omotać Marka i zacząć nim manipulować, to poniesie klęskę. On już ma podejrzenia wobec niej i choć jeszcze nie może niczego udowodnić, jest niemal pewnien, że za napadem stoi właśnie ona, chociaż nie bezpośrednio. Domyśla się, że mogła wynająć bandziorów, żeby nie brudzić sobie rąk. Nie rozumie tylko powodów, dla których to robi i dlaczego akurat wybrała sobie Ulę - niewinną ofiarę.
      Pozdrawiamy cieplutko i wiosennie, i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  11. Marzenia jednak się spełniają. To bardzo miłe, gdy szef docenia nasze starania. Marek będzie miał kompetentną asystentkę. Super. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Marek docenił poczynania swojej sekretarki. Zrozumiał, jak bardzo jest wobec niego lojalna. Ten awans miał zdopingować Kubasińską i utwierdzić ją w przekonaniu, że stanęła po właściwej stronie.
      Bardzo dziękujemy za wizytę i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń