Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 kwietnia 2024

"ZEMSTA NIE ZAWSZE JEST SŁODKA" - rozdział 8

ROZDZIAŁ 8

 


Paulina postanowiła zostać tytanem pracy. Nie dlatego, żeby jakoś bardzo się jej poświęcać, ale po to, by inni ją tak postrzegali. Jeśli miała dokonać zemsty na Marku i jego flamie, a także na firmie, musiała poświęcić temu celowi znacznie więcej i znacznie więcej dać z siebie. Przede wszystkim powinna odbudować dobre relacje z pracownikami, a zwłaszcza z tymi, którzy mieli coś do powiedzenia. To nie było łatwe zwłaszcza w przypadku Pshemko, który już wcześniej był do niej uprzedzony, by nie powiedzieć - zrażony. Trochę teraz żałowała, że była aż tak bardzo krytyczna wobec jego kolekcji dla pospólstwa, ale wtedy sytuacja była inna, a ona nie mogła inaczej zareagować mając świadomość, że mistrz przeszedł całkowicie na stronę BrzydUli. Jednak, jak mówił Marek, to z nim miała najwięcej współpracować i pomyślała, że może by go przeprosić i ponownie wkraść się w jego łaski. Musiała przecież zdobyć jego zaufanie. Nabrawszy więc pewności co do słuszności przeprosin, następnego dnia po podpisaniu umowy udała się do pracowni Pshemko. Widok jaki zastała był dobrze jej znany. Mistrz siedział w swoim ulubionym, czerwonym fotelu i z zapałem coś szkicował zatopiony we własnym świecie.

 - Witaj, przyjacielu – powiedziała cicho nie chcąc go zbyt brutalnie oderwać od zajęcia, któremu poświęcał się z taką pasją. Pshemko podniósł zmęczony wzrok i otworzył usta ze zdumienia.

 


 - Bella? Wróciłaś? Sądziłem, że wyjechałaś do Milano na dobre.

 - Też tak myślałam, ale rok to długo, a ja zdążyłam zatęsknić. Jak się masz, przyjacielu. Wyglądasz na zmęczonego.

 - Dużo pracy, kochana. Za dużo. Ty za to kwitniesz. Ale ad rem. Co cię do mnie sprowadza? – Pshemko ukrócił te wylewności chcąc zawęzić tę rozmowę do niezbędnego minimum.

Paulina przysiadła na krześle i splotła dłonie.

 - Przede wszystkim chcę abyś przyjął moje przeprosiny za to, że przed wyjazdem powiedziałam tyle przykrych słów odnośnie kolekcji dla mas. Przyznaję i biję się w piersi, że nie miałam racji, a ty udowodniłeś ponad wszelką wątpliwość, jak wielkiej klasy jesteś projektantem.

Komplementy to była słabość Pshemko. Jako wielki artysta, nieco próżny, był na nie łasy, bo mile łaskotały jego wybujałe ego. Teraz słysząc je od Pauliny łaskawie pokiwał głową.

 - Przeprosiny przyjęte, choć muszę przyznać, że faktycznie niesprawiedliwie oceniłaś nasze starania. Urszula i ja mieliśmy misję do wykonania. Misję ratowania firmy i to był nasz główny cel. Jak wszyscy wiemy, kolekcja została przyjęta z entuzjazmem, a firma wyszła na prostą. Czasem nie warto się kierować własnymi ambicjami, gdy dobro wspólne jest zagrożone.

 - Masz całkowitą rację – przyznała gorliwie chcąc zakończyć ten niezbyt wygodny temat. - Bardzo tego żałuję. Od wczoraj zaczęłam pracę w firmie na stanowisku specjalisty kreowania wizerunku i zanosi się na to, że będziemy ściśle współpracować. To właściwie wszystko, o czym chciałam cię poinformować. Pójdę już. Nie będę ci przeszkadzać.

Kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi mistrz prychnął pogardliwie. - Nie wierzę w ani jedno twoje słowo, Bella. Jesteś tak samo fałszywa jak te przeprosiny, które usłyszałem z twoich ust. Poza tym od kiedy jestem znowu twoim przyjacielem?

 

Z pracowni mistrza udała się na trzecie piętro do księgowości. Musiała jeszcze obłaskawić Adama. On zobaczywszy ją w drzwiach niemal udławił się własnym językiem. Po wyjeździe Alexa wreszcie się trochę uspokoił. Przestał być taki znerwicowany i drżeć na samą myśl o Febo, a tu nagle pojawia się ta włoska Harpia i sprawia, że cały spokój Turka szlag trafił. Nerwowo przetarł spocone czoło i wzrokiem pełnym strapienia popatrzył na Paulinę. Ta uśmiechnęła się słodko wyrzucając z siebie powitanie.

 


 - Witaj, Adamie. Świetnie zrobił ci ten pobyt we Włoszech, bo wyglądasz znakomicie. Tamten klimat najwyraźniej ci służy.

 - Najbardziej służy mi klimat w Polsce. Z Włoch wróciłem dziesięć miesięcy temu i już zdążyłem zapomnieć. Na szczęście…

Tymi słowami zbił Paulinę nieco z pantałyku i trochę zdenerwował. Do kogokolwiek zwróciłaby się w tej firmie, każdy traktował ją nieuprzejmie i obcesowo. To zaczynało ją drażnić i gdyby była w innej sytuacji już ona by pokazała tym wszystkim szmaciarzom, kto tu rządzi.

 - Przyszłam cię tylko uprzedzić, że od wczoraj znowu pracuję w firmie i będę zmuszona często korzystać z twoich segregatorów, zwłaszcza tych, które zawierają dokumenty dotyczące dodatków. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko?

 - Przeciwko…? Nie…, no skąd. Materiały każdy może pożyczyć pod warunkiem, że potem wrócą na właściwą półkę. To nie są dokumenty tajne, nawet nie poufne, ale wolałbym, żeby zwrócić tak samo ułożone jak przed wypożyczeniem. Nie lubię bałaganu w papierach.

 - O to możesz być spokojny. Ja na pewno o to zadbam.

Załatwiwszy u Adama zeszła jeszcze do informatyków prosząc o zainstalowanie komputera i podłączenie go do firmowego serwera. Może nie była zbyt biegła w sprawach technicznych, ale z komputerem potrafiła sobie poradzić. Zadowolona wróciła do sali konferencyjnej. Pozostało jej jeszcze zorientowanie się nad czym pracuje Pshemko, Marek i Violetta. Co do Uli, to nie sądziła, by mogła się rozeznać w tych finansowych zawiłościach więc ją na razie odpuściła.

Od tej pory zawsze siedziała w pracy przynajmniej godzinę dłużej. Czekała aż wszyscy opuszczą firmę i wówczas systematycznie przeglądała dokumenty oceniając je według kryterium ich przydatności do własnych celów. Nie gardziła też sprawianiem drobnych trudności i uprzykrzaniem życia ludziom, których nienawidziła całym sercem.

 

Marek musiał wrócić do pracy. Z Ulą było już nieco lepiej i sama wyganiała go do firmy. Często wpadali „Olszańscy”. Wieczór panieński Violetty zbliżał się wielkimi krokami i zarówno ona jak i Ula spędzały mnóstwo czasu na omawianiu menu i atrakcji, które miały urozmaicić ten wieczór.

 - To w końcu ile nas będzie?

 - Chyba siedem. Ja, ty, Gośka Poznahowska, Ela, Iza, Dorota i Ania. Wystarczy. Nie będę spraszać połowy firmy. Zamówiłam striptizerów. To cały zespół. Będzie gorąco, – roześmiała się - bo panowie przystojni i warci grzechu.

 - Ja się martwię, że te siniaki nie zejdą mi do tego czasu i będzie widać bliznę. Nadal mam tam małe strupki, choć szwy przecież ściągnięto już jakiś czas temu.

 - Tym się nie przejmuj. Zrobimy maskujący makijaż. On załatwi sprawę.

 


Trzy dni po tej rozmowie tuż przed południem pojawiła się Viola z Sebastianem. Ponieważ ten ostatni nie urządzał żadnego wieczoru kawalerskiego Marek zaprosił go na Sienną.

 - Posiedzimy, wypijemy piwko, może obejrzymy jakiś meczyk, a dziewczyny niech się bawią. Mam tylko warunek, że najpierw je zawieziemy na miejsce, a potem odbierzemy. Nie chcę ryzykować. Wciąż boję się o Ulę.

 - To zrozumiałe. Ja bardzo chętnie do ciebie dołączę.

 

Viola z mety wzięła się do roboty. Wyciągnęła potężny arsenał swoich kosmetyków i zaczęła pracować nad siniakami Uli. Po pół godzinie nie było ich widać w ogóle.

 - Naprawdę masz dryg do robienia makijażu - pochwaliła Ula. – A teraz wkładamy sukienki.

 

Wszyscy zapakowali się do Lexusa Marka, który obrał kierunek na ulicę Kolejową, gdzie mieścił się jeden z najmodniejszych klubów stolicy „Space”. Ten klub nazwano tak nie bez kozery, bo jego powierzchnia była ogromna. Obaj mężczyźni odprowadzili swoje kobiety pod same drzwi wejściowe.

 - Pamiętajcie, gdyby działo się coś złego macie dzwonić. Przyjedziemy natychmiast.

 - Nie martw się Marek. Trzymam rękę na pulsie – zapewniła Violetta.

Na miejscu zastały już Izę, Elę i Gośkę. Brakowało Ani i Doroty, ale i one wkrótce dołączyły. Było sporo śmiechu, żartów i alkoholu. Drinki serwowano wybitne i wszystkie dziewczyny nie żałowały sobie. W końcu nadszedł czas na striptizerów. Na scenę wyszło ich sześciu. Wszyscy w maskach a’la Zorro, pelerynach i sombrerach. Zaczęli przedstawienie, które rozgrzało atmosferę do czerwoności. Rozochocone drinkami dziewczyny tańczyły wraz z nimi, a potem zaprosiły ich do stolika. Do siedzącej z brzegu Uli przykleił się jeden z nich. Najpierw tańczył naprzeciw niej markując uprawianie seksu, ale niezbyt jej się to podobało. Przerwała więc proponując mu drinka. Już dobrze szumiało jej w głowie, ale bawiła się świetnie. Nawet nie przeszkadzało jej, że siedzący obok niej mężczyzna jest jakiś podejrzanie milczący. W pewnym momencie panowie zaprosili dziewczyny na parkiet. Nawet się nie zorientowały, że Ula gdzieś zniknęła. Tymczasem w małej salce na zapleczu rozgrywał się prawdziwy dramat. Ula ledwie kontaktowała. Czuła się tak, jakby jej głowa miała za chwilę eksplodować. Z biedą zarejestrowała, że mężczyźni nagle rozmnożyli się. Zamiast jednego Zorro stało przed nią trzech. Próbowała wstać, ale kompletnie nie miała sił. W końcu straciła przytomność.

Minęła ponad godzina, gdy Violka oderwała się od swojego partnera i rozejrzała po parkiecie. Poczuła mrowienie na całym ciele i paniczny strach.

 - Ula! Ula! – zaczęła histerycznie wołać przyjaciółkę. – Widziałyście Ulkę? – pytała dziewczyn, ale każda przecząco kręciła głową. – Koniecznie trzeba ją znaleźć. Szukamy! – zarządziła.

Przetrząsnęły wszystkie zakamarki klubu, ale bezskutecznie. Ponownie zebrały się przy stoliku, który zajmowały. Nie było tylko Gośki. Po chwili usłyszały jej ogłuszający krzyk. Wszystkie pobiegły w stronę, z której dochodził.

 - To okropne…, to okropne… - Poznahowska powtarzała w kółko. – Tyle krwi… W życiu nie widziałam tyle krwi. Ma zmasakrowaną twarz.

Violetta rozsunęła koleżanki i wbiegła do salki. Ula leżała rozebrana do naga. Jej twarz przypominała krwawą maskę. Violetcie serce podeszło do gardła.

 - Nie upilnowałam…, zawiodłam na całej linii…, Marek mnie zabije – sięgnęła po telefon i najpierw wybrała numer policji i pogotowia. Zupełnie roztrzęsiona mówiła równie roztrzęsionym koleżankom, że trzeba zawiadomić właściciela klubu. Kiedy się rozeszły, wybrała numer do Marka. Nie czekała długo. Odebrał natychmiast. To nie była jeszcze pora, o której dziewczyny miałyby wracać do domu.

 - No jak tam, Viola, dobrze się bawicie?

 - Przyjeżdżajcie. Obaj. Nieszczęście…, nie upilnowałam jej… Nie wiem, czy żyje… Wezwałam już pogotowie i policję. Pośpieszcie się.

32 komentarze:

  1. Po cichu liczyłam, że nie dojdzie do wieczoru panieńskiego Wioli. Teraz liczę, że już nic więcej Uli się nie stanie i nie została zgwałcona. Jedyne pocieszenie, że Febo sporo lat spędzi w więzieniu, a tam paniusie słodko nie mają. Musiała liczyła się, z tym że policja prędzej czy później wpadnie na jej trop. Marek na szczęście nie kocha Uli za ładną buzię tylko za to, jaka jest a charakteru Uli, który mógłby spowodować odkochanie się, Paulina nie zmieni.
    Pozdrawiam milutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Ula niestety nie została rozebrana bez żadnej przyczyny. Paulina nie przewiduje zainteresowania Policji ponieważ ona bezpośrednio nie bierze udziału w działaniach bandytów. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  2. Po przeczytaniu i dotarciu do końca po prostu zaniemówiłam. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić przez co przeszła Ula. Mam nadzieję, że szybko znajdą sprawców. A po nitce do kłębka dojdą do Pauliny.
    Nie wiem a raczej nie umiem zrozumieć co ta głupia baba ma w głowie.
    I tak jak RanczUla po cichu liczyłam, że ten wieczór się nie odbędzie. Albo przynajmniej zmienią nieco plany.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek przed południem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Violetta jest zakochana i bierze ślub z miłością swojego życia, jest szczęśliwa i chce tym szczęściem się podzielić z przyjaciółkami. Dziewczyny dobrze się bawiły i nic złego się nie zapowiadało. Jeśli chodzi o Paulinę, to nią rządzi chęć zemsty. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  3. Paulina nie odpuszcza. W firmie zaczęły się jej knucia, a stan Uli to pewnie też ona. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      to prawda, że Paulina się rozkręca. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  4. Brawo Pshemko. Jednak wcale nie jest taki łatwowierny. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Paulina mocno mu dopiekła. Nie potrafi jej wybaczyć. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  5. O matko jedyna. Po cholerę Ulka poszła na ten wieczór. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      Ula bardzo nie chciała zawieść nadziei przyjaciółki, która przygotowała swój wieczór panieński i bardzo chciała mieć wokół same bliskie osoby. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  6. No nie, tylko nie zbiorowy gwałt. Mam jedynie nadzieje, że chociaż nie będzie z tego dzieci. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      też uważamy, że Ula już i tak sporo przeżyła i zapewniamy, że w wyniku tego wypadku Ula nie zaszła w ciążę. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  7. Boże, i jeszcze gwałt. Żeby tylko te bandziory nie sprzedały jej jakiejś przykrej choroby, bo już chyba bym się i temu nie zdziwiła. Do następnego;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula wiele przeszła i nic więcej złego dla niej nie przewidujemy. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  8. Biedny Adaś. Już myślał, że pozbył się Febo, a u taka niespodzianka. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Adam najbardziej obawiał się Alexa, ale Paulina też na niego źle działała. Niemniej jednak Adam będzie ciężko pracował na chwalę i wielkość firmy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  9. Że też nikt w firmie nie zorientował się, że Paulina zaczyna kopać w firmie. Przecież Marek miał na nią szczególnie uważać. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      co do Marka, to masz absolutną rację, ale on był na urlopie i opiekował się Ulą. Bardzo martwił się o jej stan i nie miał głowy do myślenia o firmowych sprawach ale to się niedługo zmieni. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  10. Oczywiście współczuję Uli ale też i Violce. Wyrzuty sumienia ją zeżrą a o Marku już nie wspomnę. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      co do wyrzutów sumienia masz absolutną. Natomiast Marek nie będzie miał czasu na nic więcej niż opieka nad Ulą. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja

      Usuń
  11. Szkoda, że dziewczyny wzajemnie się nie pilnowały. Jak ja wychodziłam z koleżankami, to miałyśmy umowę, że za każdym razem jedna z nas stawała się naszym policjantem. I nie wiem czy miałyśmy szczęście, czy też ta zasada działała, bo nigdy nic złego nam się nie stało. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      wspaniała zasada, ale jak ktoś chce zrobić coś złego, to ciężko go upilnować. Przecież wystarczy zostawić na momencik jakiś napój w szklance i po sprawie. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  12. Rany Boskie. Czy Ula przeżyje ten kolejny napad. Marek powinien zrobić wszystko aby oprychów oberwać ze skóry. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      spieszymy zapewnić, że Ula wyjdzie i z tych opresji. Jednak nie obejdzie się to bez zgrzytów. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  13. Po raz kolejny z wrażenia nie wiem co napisać. Cały czas czytam i skóra mi cierpnie. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      jedyne co możemy napisać to, że od kolejnego rozdziału powinno być już lepiej. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  14. Nawet nie wyobrażam sobie jak tą wiadomość przyjmie Józef. przecież Marek miał o nią dbać a tu chyba gwałt i groźnie pobicie. Liczę tylko, że to już koniec nieszczęść Uli. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Ula jest dorosła i odpowiada za swoje decyzje. Marek przecież bardzo dbał o jej bezpieczeństwo. Poza tym Violetta obiecywała, że będzie na nią zwracała uwagę. Niestety nic z tego nie wyszło. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  15. Oj boję się o zdrowie i samopoczucie Uli. Żeby tylko nie wpadła w depresję. Jak ona spojrzy w oczy Markowi po tym co zdarzyło się w klubie. Pewnie nie będzie go chciała widzieć. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Ula jest ciężko ranna nie tylko fizycznie, ale też psychicznie wiec możesz mieć rację. Zapraszamy na następny rozdział. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  16. Boję się o psychikę Uli. Będzie potrzebowała sporo uwagi i opieki Marka. To, że jej nie zostawi sam, jestem pewna. A jak Marek będzie z Ulą, to firma będzie zaniedbywana i bez kontroli. Są co prawda '' Olszańscy" Pshemki i Adam, ale może to nie wystarczyć na spryt Febo. Mariola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariola,
      masz rację co do stanu Uli i postawy Marka. Natomiast jeśli chodzi o firmę to Paulina będzie dalej kopać dołki pod nią ale tylko do czasu. Wszystkie ręce na pokład i się uda zwyciężyć Paulinę, która nie docenia ludzi i myśli, że jest od nich sprytniejsza. Serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń