Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 października 2017

MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ - rozdział 8

ROZDZIAŁ 8


Obiad zjadła w pośpiechu. Zapakowała jeszcze do termosu trochę kopytek polanych sosem, porcję żeberek i surówkę z czerwonej kapusty. Agata bardzo chciała iść z nią, ale przekonała ją, że lepiej będzie jak zostanie w domu.
 - Pan Marek jest bardzo chory i mogłabyś się od niego zarazić. Posiedź z dziadkiem. Dziadek poczyta ci bajeczki. Ja postaram się wrócić jak najszybciej.
Weszła cicho do domu i skierowała się do kuchni zostawiając na blacie termos. Ciekawa była, czy temperatura Markowi spadła i czy wszystko z nim w porządku. Zajrzała do sypialni, ale spał.


Podeszła i przyłożyła mu dłoń do czoła. Było ciepłe, nie tak gorące jak na początku. Otworzył oczy i uśmiechnął się do niej.
 - Jesteś…
 - Jak się czujesz? – podała mu termometr. – Zmierz temperaturę. Za chwilę będziesz jadł. Przyniosłam drugie danie. Podgrzeję jeszcze rosół to popijesz nim.
Gorączka ewidentnie spadła. Teraz było niewiele ponad trzydzieści osiem kresek. Był silniejszy i przytomniejszy. Zajadając kopytka mówił jej jak bardzo jest wdzięczny za to, że zajęła się nim.
 - Chcę cię też bardzo przeprosić, że musiałaś oglądać mnie nago, kiedy mnie przebierałaś. Zauważyłem, że nie mam bokserek pod piżamą. To naprawdę krępujące…
 - Nie przesadzaj. Nie pierwszy raz oglądałam nagiego mężczyznę i zapewniam cię, że nie masz ani nic mniej, ani nic więcej ponadto, co posiadają inni. Jeśli dobrze się czujesz, nie będę tu tkwić. Agata domaga się mojej uwagi i nie chcę jej zostawiać na zbyt długo z ojcem. Jeśli jeszcze mogłabym coś zrobić, to powiedz zanim wyjdę. Jutro zamówię ci wizytę domową. Koniecznie powinien osłuchać cię lekarz, czy nie masz zapalenia płuc. Moim zdaniem powinieneś leżeć jeszcze przez kilka dni.
 - Mam pracę…
 - Masz też ludzi, którzy mogą wykonać ją za ciebie. Chcesz uniknąć poważnych powikłań – zostań w domu. Zostawiam ci termos z gorącą herbatą i kubek. Miałam wyprać te prześcieradła, ale zrobię to jutro do południa. Będę się zbierać…
 - Dziękuję Ula. Za wszystko.

Przez kilka następnych dni zaglądała do niego przynajmniej dwa razy dziennie. Przygotowywała posiłki i przebierała pościel. Któregoś popołudnia zastała u niego mężczyznę. Marek przedstawił go, jako swojego najlepszego przyjaciela.
 - To Sebastian Olszański a to Ula Strzelecka. Gdyby nie ona, pewnie bym się przekręcił. Sebastian jest dyrektorem HR w mojej firmie – wyjaśnił.
Po kilku zdawkowych uprzejmościach poszła do kuchni przygotować mu posiłek. Zaproponowała go też Olszańskiemu, który przyjechał prosto z pracy. Nie odmówił. Potem pozbierała naczynia i ulotniła się do siebie.
 - Piękna – ocenił Olszański.


 - Piękna i dobra – potwierdził Marek. – Ma swoje zasady i długo nie mogłem jej do siebie przekonać, ale teraz chyba jest wszystko w porządku, bo już nie patrzy na mnie wilkiem. A jak w pracy? Załatwiłeś wszystko, o co prosiłem?
 - Załatwiłem. Z Pshemko miałem trochę zaprawy, bo znowu przechodzi fazę buntu, ale duża ilość czekolady załatwiła sprawę. Byli też twoi staruszkowie. Zadzwoń do nich i uspokój ich, bo przestraszyli się, kiedy powiedziałem im, że jesteś chory. Mówiłem, że to nic poważnego, ale zawsze to lepiej powiedzieć im osobiście, nie?
 - Zadzwonię wieczorem.


Rzeczywiście stosunki Uli z Markiem nieco się zacieśniły. Była częstym gościem u niego w domu głównie ze względu na Agatę. Jej dziecko oszalało na punkcie basenu. Marek podarował jej dmuchane rękawki i koło w kształcie kaczki. Uzbrojoną w te przedmioty umieszczali w basenie i oboje szaleli wraz z nią wywołując co rusz salwy śmiechu u kibicującego im Józefa. Czasami korzystał też Maciek, który poznał Marka i polubił. Ten ostatni powoli integrował się z tutejszą społecznością. Poznawał ludzi, chociaż, jak się wkrótce przekonał, nie wszyscy byli mu życzliwi.
Któregoś dnia wracał po pracy do domu i zatrzymał się jeszcze przed tutejszym spożywczakiem. Wysiadając z samochodu usłyszał ożywioną dyskusję dochodzącą z wnętrza sklepu. Przystanął przed wejściem przysłuchując się jak największa rysiowska plotkara perorowała na cały głos.


 - Nawet nie macie pojęcia jak ta Ula od Cieplaków się zmieniła. Kiedyś to było takie dobre, porządne dziecko. Mówię o czasach, kiedy jeszcze chodziła z moim Bartusiem. A teraz to prawdziwa latawica. Najpierw ugoniła dziecko z jakimś pożal się Boże rybakiem, a teraz bez przerwy lata do tego Dobrzańskiego. Jak w ogóle można się komuś tak narzucać? Ani chybi poczuła grubszą kasę i okazję do uszczknięcia czegoś dla siebie. Cwana jest, oj cwana.
 - No co też pani opowiada pani Dąbrowska! – odezwała się jakaś kobieta. – Ula to uczciwa i dobra dziewczyna. Nie potrzebuje cudzych pieniędzy, bo własnych ma dość. Ciężko pracuje, zajmuje się firmą, opiekuje dzieckiem i ojcem, a co lato przyjmuje letników. Ma co robić. Jak można być tak podłym i oczerniać niewinną osobę? Powinna się pani wstydzić.
 - Też tak uważam – jak na komendę wszystkie głowy odwróciły się w kierunku drzwi, w których stał Marek. – Pani Dąbrowska, żądam od pani dowodów na te pomówienia. Jeśli w ciągu najbliższych dwóch dni nie dostarczy mi ich pani, kieruję sprawę do sądu w imieniu Uli i własnym za te oszczerstwa. Zażądamy wysokiego zadośćuczynienia i naprawdę mało mnie obchodzi, czy będzie je miała pani z czego zapłacić, czy nie. Ewidentnie pani rozum nie nadąża za językiem. Plecie pani, co tylko ślina na niego przyniesie, a ja nie będę tolerował obrażania mnie i osób, które lubię i szanuję. Pani po dwadzieścia razy dziennie biega do pana Cieplaka, żeby naprawił sprzęt, który sama pani psuje, byleby tylko znaleźć pretekst do pójścia tam. Szuka pani piątego męża? Żeby móc kogoś oczerniać, trzeba najpierw samemu być w porządku, nie uważa pani? To co będzie z tymi dowodami? Jest pani w posiadaniu jakiś zdjęć, które kompromitują mnie i Ulę? Czy ma pani jakieś inne przykłady na to, że pani Strzelecka jest osobą interesowną i rozwiązłą?
Dąbrowska przed sekundą taka rozmowna teraz zapomniała chyba jak się nazywa. Wytrzeszczając oczy wpatrywała się nieruchomo w Dobrzańskiego nie wiedząc jak ma zareagować. Wiedziała tylko, że do żadnego sądu nie pójdzie i nic nikomu nie zapłaci.
 - Ja bardzo przepraszam za te słowa. Rzeczywiście chyba trochę się zagalopowałam.
 - Powiedziałbym nawet, że wyobraźnia za daleko panią poniosła. Proszę zająć się własnym życiem i nie wtrącać w cudze, a przede wszystkim nie roznosić po miasteczku wyssanych z palca plotek. Jeszcze raz usłyszę coś podobnego to już nie będę taki miły. Poproszę mały chleb krojony, kostkę masła i kilogram cukru – zwrócił się do sprzedawczyni. Ze sklepu wyszedł otoczony śmiertelną ciszą. Dopiero jak odjechał dyskusja rozgorzała na nowo.

Imprezy skończyły się definitywnie. Dobrzański zrozumiał, że nie warto narażać własnego zdrowia za kilka nowych kontraktów. Teraz starał się takie sprawy załatwiać w firmie lub na mieście, a nie we własnym domu.
Wraz z nastaniem wiosny Marek postanowił ukwiecić otoczenie swojego domu. Nakupował różnych kwitnących roślinek, cebul tulipanów i hiacyntów i zabrał się za sadzenie. Ula wraz z Agatą chętnie mu pomagały. Klomby i rabaty sukcesywnie zapełniały się roślinami. Marek stał się nieco śmielszy w stosunku do Uli. Czasami obejmował ją w pasie lub kładł rękę na jej ramieniu przyglądając się wraz z nią efektom ich pracy. Czasem było to odgarnięcie kosmyka włosów z jej czoła, a czasem muśniecie dłonią policzka. Nie protestowała. Czuła, że ją adoruje, że gdyby mu tylko pozwoliła, to posunąłby się znacznie dalej, ale wciąż nie miała odwagi i wciąż myślała o Leszku. Agata uwielbiała siedzieć na jego ramionach i patrzeć na wszystko z góry. Bardzo przylgnęła do Marka.

Czerwiec zbliżał się nieuchronnie. Przez jego pierwszy tydzień starała się pozamykać wszystkie sprawy firmowe, a to, czego nie zdążyła zrobić, przekazała Maćkowi.
Kilka dni przed wyjazdem siedziała wraz z Agatą na patio u Marka. Popijały dobrze schłodzony sok pomarańczowy ciesząc się ciepłą aurą.
 - Trzy i pół miesiąca to strasznie długo Ula. Naprawdę nie wiem, jak ja bez was wytrzymam – Marek westchnął ciężko i pogładził Uli dłoń. – Na pewno będę bardzo tęsknił.
 - Nie będziesz. Ani się obejrzysz jak będziemy z powrotem.
 - A może mógłbym przyjechać do was chociaż na dwa tygodnie?
 - No nie wiem… - odpowiedziała niepewnie. – To znaczy ja nie mam nic przeciwko temu, ale nie mam pojęcia, gdzie miałabym cię położyć spać. Ja śpię z Agatą w sypialni a tata w salonie na kanapie. Pozostałe pokoje są wynajęte. Mam już stałych letników, którzy przyjeżdżają co roku. Nie mogę im odmówić w ostatniej chwili. Chyba, że…
 - Chyba, że…? – spojrzał na nią z nadzieją.
 - Chyba, że będziesz spał na drugiej kanapie w salonie. Tam są dwie, ale niezbyt wygodne. Na początku tata narzekał, ale chyba się już przyzwyczaił. – Twarz Marka rozpromieniła się.
 - Ja mogę nawet spać na podłodze. Dam radę. Dzięki, że się zgodziłaś. Już nie pamiętam, kiedy byłem ostatni raz nad polskim morzem, a we Władysławowie nie byłem nigdy.

Dzień przed wyjazdem pod wieczór poszła pożegnać się z Markiem. Wiedziała, że i jej będzie brakować jego towarzystwa. W końcu polubiła go i poczuła do niego chyba coś więcej, ale starannie ukrywała te uczucia. Przeszedłszy przez furtkę zauważyła samochód Sebastiana na podjeździe. Jakoś nie pałała do niego sympatią. Już od początku wydał jej się jakiś cwaniaczkowaty. Otworzyła drzwi od domu i stanęła chwilę w przedpokoju usłyszawszy rozmowę. Ewidentnie była jej tematem przewodnim.
 - Chłopie – perorował Olszański – ja rozumiem, że piękna, że dobra, ale ona jest już wdową. Wdową! Towarem przechodzonym i w dodatku z przychówkiem. Chcesz niańczyć cudze dzieci? Ja sądziłem, że przeżyjesz z nią jakiś ognisty romans i na tym się skończy. Nie brnij w to dalej chłopie, bo tylko się pogrążysz. Mało to panien na świecie? Panien podkreślam i to ładniejszych od niej. Poza tym nie wiem jak twoi rodzice zareagowaliby na ten związek. Chyba nie byliby zachwyceni.
 - Przestań pieprzyć, – usłyszała głos Marka – bo nie wiesz o czym mówisz.
 - Ja cię tylko ostrzegam przed popełnieniem życiowego błędu.
Nie czekała już. Wybiegła z domu trzaskając z całej siły drzwiami i ile sił w nogach pognała do bramy.
 - Co to było? – Olszański i Marek zerwali się na równe nogi biegnąc do drzwi. Widząc, że nikogo nie ma Dobrzański rzucił się do okna, ale jedyne co zobaczył, to kawałek kwiecistej sukienki Uli, która już zniknęła za ogrodzeniem. Złapał się za głowę.
 - Ona to wszystko słyszała. Słyszała te twoje głupoty, które wygadywałeś. Nie daruje mi tego. Jak ja mam jej teraz to wszystko wyjaśnić? Chciałem się jej oświadczyć. Teraz to oczywiste, że oświadczyn nie przyjmie. Jesteś kretynem Sebastian.
 - Może i jestem, ale mam pewność, że dobrze się stało. Przynajmniej wie, czego się trzymać.
 - Wiesz co? Idź już. Mam cię chwilowo dosyć.
Było już zbyt późno, żeby pójść do Cieplaków i prosić Ulę o rozmowę. Postanowił, że podjedzie rano i spróbuje jej naświetlić całą tę nieprzyjemną sytuację. Wiedział, że ma wyjechać około dziesiątej.
Następnego dnia o siódmej podjechał pod dom Uli. Niestety brama była zamknięta. Trochę go to zaniepokoiło.


Sądził, że zastanie ją pakującą rzeczy do samochodu. Tymczasem wszędzie była cisza. Odwrócił się usłyszawszy skrzyp furtki naprzeciwko. To Maciek wychodził. Przywitali się uściskiem dłoni.
 - Ula już wyjechała? – zapytał Marek.
 - Sam się zdziwiłem, że chce jechać tak wcześnie, ale tłumaczyła, że nie będzie tłoku na autostradzie o tej porze.
 - Słuchaj Maciek, możesz mi podać jej dokładny adres we Władysławowie? Mam bardzo pilną sprawę i chyba będę musiał tam pojechać. Chcę cię też prosić o dyskrecję. Może zrobię jej niespodziankę?

50 komentarzy:

  1. Jak wszystko nagle przyspieszyło, relacje Uli i Marka weszły na wyższy poziom co jest oczywiście dobrą wiadomością. Dąbrowska zawsze jest taka sama i nigdy się nie zmieni, chociaż ktoś mógłby jej ten język skrócić. Sebastian kolejny świetny doradca, nie słucha tego co mówi Marek tylko klepie swoje. Teraz Marek musi porozmawiać z Ulką i wytłumaczyć jej wszystko, wyznając to co czuje. Ile Agatka ma już lat? G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      Opowiadanie powoli dobiega końca. Nie mogę wciąż opisywać ich animozji, bo trzeba sprawę popchnąć do przodu i nie kręcić się wokół wciąż tych samych rzeczy. Agata ma 3,5 roku i coraz więcej rozumie.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  2. A było już tak pięknie;) Nie ma to jak prawdziwy przyjaciel i jego kretyńskie rady. Mam nadzieję, że Marek znajdzie Ulę i ją przekona do siebie;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olszański faktycznie okazał się idiotą a Marek nie będzie musiał szukać Uli, bo jej adres dostanie od Maćka.
      Pozdrawiam pięknie o dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  3. Kocham kobietki pokroju Dąbrowskiej;) Wiem, że dobrze mi tak mówić, bo to nie mnie obgaduje, ale w opowiadanie wnoszą wiele śmiechu. To są biedne, samotne i głupiutkie osoby. A osobami na to chorymi nie ma co sobie zawracać głowę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie znoszę takich wścibskich bab, co to żyją życiem innych a nie swoim własnym. Dąbrowska w serialu była czasem nie do zniesienia, ale tez dodawała kolorytu i bywała zabawna. W tej części nieźle wkurzyła Dobrzańskiego, chociaż już wcześniej raczej uciekał od jej plot wyssanych z palca.
      Dziękuję bardzo za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  4. No to trzeba mieć pecha! Seba chyba zbyt często nie odwiedza Marka w domu, a jak się zjawił, to nieźle nabałaganił. Dęty dupek z niego i tyle! Przecież Marek bronił Uli. Szkoda, że ona uciekła. Powinna wejść do domu i odgryźć się temu idealnemu Sebie!? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Olszański ma specyficzne podejście do kobiet. Wdowy i samotne matki z przychówkiem uważa za towar przechodzony. Szkoda, że nie przyszło mu do głowy, że on być może też przyczynia się do tego wykorzystując panienki i traktując je przedmiotowo. Tak właściwie to nie wiadomo, czy gdzieś w świecie nie pałętają się dzieci jego autorstwa. Ula zareagowała w jedyny sposób jaki przyszedł jej do głowy. Raczej nie jest z tych co to wparują do środka i zrobią takiemu głupkowi awanturę.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Ach ten durny Sebastian i jego złote rady. Znalazł się wujek dobra rada. Już pomału wszystko się zaczynało między nimi dobrze dziać. A tu proszę Sebastian.
    Dąbrowska jak zwykle ma niewyparzony język.
    Oby Maciek dał Markowi adres Uli, a oni mogli sobie wszystko wyjaśnić.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Maciek i Marek lubią się więc nie ma powodu, żeby ten pierwszy nie dał adresu Uli temu drugiemu. Dąbrowska miele jęzorem zanim pomyśli, ale w końcu przestanie, bo jednak Marek trochę ją nastraszył. Natomiast Olszański nie wiedzieć czemu uzurpuje sobie prawo do pouczania Marka w temacie wyboru właściwej kobiety i w dodatku uważa, że takim gadaniem robi mu przysługę. Raczej niedźwiedzią. W tym akurat przypadku jego złote rady na nic się zdadzą.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. Ja nawet nie pomyślałam, że Maciek nie da Markowi adresu Uli. No mam nadzieję, że tutaj nie będzie żadnych przeszkód? A tak swoją drogą, to jeszcze mało o sobie wiedzą. Na Ulę muszą zadziałać czarujące dołeczki;) Marek do dzieła! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę jednak wiedzą. Ostatnie miesiące spędzili w swoim towarzystwie i dzięki temu mieli okazję poznać się lepiej. Józef i Maciek bardzo polubili Marka, a Agata wprost go ubóstwia. Co myśli o nim Ula przeczytasz w następnej części.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  7. Coś bardzo niemrawo idzie im to zaprzyjaźnianie się. Czyżby Marek był tutaj nieśmiały? A może boi się zrobić śmielszy ruch, boi się Uli? Bez miziu miziu chciał się oświadczyć? Jak miłość potrafi zmienić człowieka;) Oczekując na kolejny czwartek i na śmielsze gesty którejś ze stron, serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Czy zawsze musi być miziu, miziu? Marek trochę się asekuruje, bo nie ma pojęcia, jak zareaguje Ula. Mimo to jednak wykonuje wobec niej coraz śmielsze gesty. W końcu jakoś musi ją oswoić, prawda?
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  8. Czyżby fajnie już było?! Ula obrazi się na amen? Ile czasu minie kiedy się pogodzą? I czy w ogóle to nastąpi? Ale jakoś muszą się zejść, skoro mają być razem. Może Tm razem pomocny będzie Józef i Agata? Może oni wpłyną na decyzję Uli? Ale chyba będzie ciężko. To co usłyszała nie było miłe i ma prawo być zła i załamana. Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ula działa jednak pod wpływem silnych emocji. Pierwsza myśl, to uciekać, bo uznała, że Marek jakoś słabo jej bronił przed Olszańskim i wyciągnęła z tego zbyt pochopne wnioski. Zamiast to sobie z Markiem wyjaśnić, spakowała rodzinę i uciekła nad morze. Jak to mówią: przed miłością nie uciekniesz i jej też się nie uda.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  9. Kurteczka, jaki ten Marek jest słodki jak śpi;) Mam nadzieję, że na jawie też jest taki. Ula potrzebuje fajnego, sympatycznego, romantycznego i odpowiedzialnego partnera, a Agatka fajnego przyszywanego tatusia. Tylko czy Ula da się przekonać, czy może pogoni go na cztery wiatry? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Marek też potrafi być słodki jak nie śpi. Hahaha. Ma wszystko co trzeba, żeby uszczęśliwić i Ulę i Agatę. Teraz najważniejsze, to naprawić błąd i wyjaśnić, że myśli zupełnie inaczej niż jego głupkowaty przyjaciel Sebastian.
      Dziękuję ślicznie za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Ktoś wreszcie utarł nosa przemądrzałej Dąbrowskiej! Jeszcze należy tak zrobić z tym durnym Sebastianem. Trzymam kciuki za pogodzenie się Uli i Marka. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ucierać nosa Dąbrowskiej bo nie znoszę takich typów jej pokroju. Tym razem "dobre rady" Olszańskiego nie poskutkują, bo Marek kocha Ulę całym sercem, a z miłością nie da się walczyć.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  11. Jednak można żyć bez imprez. Dobrze, że Marek w tym względzie posłuchał Uli. Świetnie się dogadują, a nic na to nie wskazywało. Jednak Uli potrzebny był czas aby dopuściła do głosu serce i otworzyła je ponownie dla kogoś innego niż Leszek. Szkoda, że w ich związek ciągle ktoś się wtrąca, jak nie Dąbrowska, to Sebastian. Ale tak jak piszesz, nikt nie wygrał z miłością. A i jeszcze gratuluję nowego pomysłu;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Każdy sam chce budować po swojemu własne szczęście i nie chce, żeby ktoś inny w to się mieszał i krytykował wybór partnera czy partnerki. Marek jest już bardzo zaangażowany uczuciowo i gadanie Sebastiana niczego nie zmieni. Marek Uli też nie jest już obojętny. Czas żałoby się skończył i najwyższa pora zadbać o przyszłość swoją i Agaty.
      Pomysł nowy jest, ale wciąż się jeszcze pisze.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  12. Oboje tak się starali. Ula otoczyła czułą opieką Marka, Marek dbał o rozrywki i dobre samopoczucie Uli i Agatki. Było już tak sympatycznie. Marek nawet postanowił się oświadczyć. I wszystko poszło w łeb przez jedną podsłuchana rozmowę. Mam nadzieję, że serce Uli zmięknie na widok Marka i pozwoli mu się wytłumaczyć. Ona powinna zacząć normalnie żyć, a nie tylko myśleć o Leszku. Marek może je obie uszczęśliwić;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB.
      Jak pisałam już pod którymś wpisem, Ula zachowała się nieco nerwowo. Nie lubi Olszańskiego a jego opinia o niej wyrażona jasno i dobitnie spowoduje, że znielubi go jeszcze bardziej. Taka oczyszczająca rozmowa jest potrzebna im obojgu i to dlatego Marek postanawia jechać do Władysławowa.
      Pięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Ulka musi dać szansę Markowi. Jeśli nie o sobie, to niech pomyśli o Agacie. Jej przydałby się prawdziwy i wzorowy tata. Nie zaszkodziłoby też, gdyby miała jakieś rodzeństwo? Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek też liczy na to, że rozmowa z Ulą w cztery oczy jednak coś zmieni. Co do rodzeństwa, to niestety aż tak daleko się nie posunęłam.
      Dziękuję pięknie za wizytę na blogu. Pozdrawiam miło. :)

      Usuń
  14. Witaj Małgosiu,
    no i masz babo placek! A było już tak sielsko anielsko. Też jestem zła na Sebastiana i na jego niewyparzony język. Jednak z drugiej strony, to co powiedział dało mi do myślenia, może Uli też? Chodzi mi o rodziców Marka. Rzeczywiście do tej pory chyba nic nie wiedzą o istnieniu Uli i Agatki? A my nie wiemy, albo ja jakoś ten fakt pominęłam, jacy oni są? Czy są zaborczy i wymagający, czy też we wszystkim wspierają Marka? Dla nich fakt, że wybranka ich jedynego syna ma już dziecko może być trudne do przełknięcia. Nie jest fajnie zaczynać wspólne życie od zatargów z rodziną. To co usłyszała Ula mogło dać jej do myślenia. Ona jest bardzo rodzinna i uczciwa. Na pewno nie chciałaby aby Marek z jej powodu miał niesnaski ze swoimi rodzicami. Chociaż mała Agatka jest taka słodka. Jestem pewna, że nie tylko Marek ją pokochał, ale jego rodzice, gdy ją poznają, też się w niej zakochają. Więc Ula nie ma co się martwić na zapas. Powinna szczerze porozmawiać z Markiem. Przecież już go dobrze zna i powinna wiedzieć, że Marek ją naprawdę kocha i zupełnie nie zgadza się ze swoim przyjacielem. No i są jeszcze plotki roznoszone przez niezastąpioną Dąbrowską. Nie wiem czy Ula o nich wie? To też może spędzać jej sen z powiek. Marek jest bogaty, ale przecież ona też nie przymiera z głodu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien jej posądzać, że poleciała na pieniądze Dobrzańskiego. Na pewno tak nie myśli Marek i ona powinna to wiedzieć. Ciekawa jestem ich rozmowy. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:)
    p.s. oczywiście też się cieszę na nowe opowiadanie:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Nic nie pisałam o Dobrzańskich do tej pory i prawdą jest, że nic o Uli nie wiedzą. O Agacie również. Marek jednak nie zaniedba i tej istotnej rzeczy i opowie o nich rodzicom.
      Co do Dąbrowskiej to klepie, co jej ślina na język przyniesie. Lubi być w centrum uwagi i sama wymyśla takie bzdury. Jednak nastraszona przez Marka w końcu zamknie dziób i przynajmniej na ich temat nie będzie roznosić plotek. Rozmowa między Ulą i Markiem w następnej części.
      Dziękuję, ściskam i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  15. A Marek może sobie pozwolić na wyjazd nad morze? Jak miał zostać na zwolnieniu w domu, to krzywił się i wykręcał pracą. A teraz kto go zastąpi? Ten jego niby "przyjaciel"? Chyba, że zaczyna się weekend? Ale jak nie pojedzie, to wszystko przepadnie. Nie może czekać prawie czterech miesięcy. Teraz w szczególności powinni być jak najbliżej siebie, aby Ula nie zwątpiła w jego uczucie. Oczywiście nie dopuszczam innej możliwości i zakładam, że on je znajdzie i że Ula z nim pogada;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Teraz sytuacja jest jednak inna. Marek jest zakochany to raz, a dwa, że czuje się w obowiązku wyjaśnienia Uli tej rozmowy, która usłyszała. Zapewniam Cię, że na pewno będzie miał zastępstwo i nie będzie to Olszański.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  16. Ale mnie ten głupi Sebastian zdenerwował! Kretyńskie poglądy. I tak ma szczęście, że nie dostał w łeb od Marka, a należało mu się. Może by coś zrozumiał, ale chyba do takich osobników nic nigdy nie dotrze?! Przykro tylko, że Ula źle się poczuła. Tylko Marek może jej podnieść morale;) Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Głupków ci u nas dostatek a taki kretynek jak Olszański wcale nie jest tak rzadkim zjawiskiem. Marek właśnie po to jedzie do Uli, żeby wszystko wyjaśnić i powiedzieć co mu leży na sercu.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  17. Wcale się nie dziwię, że Marek się zakochał. Ula jest nie dość, że piękna, to do tego mądra, opanowana, zaradna, cierpliwa i bardzo dobra. Prostuje drogi życiowe Marka. Po prostu ideał. Agatka też jest spokojnym dzieckiem. Marek jest dorosły i sam dokonuje wyborów. Rodzicom nic do tego. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice nie będą się wtrącać w jego wybory. Raz już mu wybrali i kiepsko się to skończyło. Oczywiście, że Marek ma swój rozum i Olszańskiego też słuchał nie będzie.
      Pięknie dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. W całym tym opowiadaniu chyba najbardziej stabilną i spokojną osobą jest Józef. Oaza ciepła i spokoju. Nic tylko się od niego uczyć. Dzięki temu nie szarpie się tak jak Marek, czy Ula. Może Agatka odziedziczy ten spokój po dziadku. Powinno to jej zagwarantować szczęście. A za Ulę i Maraka mocno trzymam kciuki. Tak fajnie do siebie pasują. Żeby tylko tego nie zmarnowali. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Raczej nie zmieniałam charakteru Józefa i właściwie jest taki jak w serialu. Tam też był raczej opanowany, no chyba że Jasiek go wkurzył. Żadnego marnotrawstwa nie będzie. Przecież dążymy do szczęśliwego finału.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  19. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Ula chyba sama tak źle o sobie myśli skoro tak bardzo się przejęła tym głupim i chamskim gadaniem Sebastiana. Po prostu trzeba wzmocnić w niej wiarę w siebie. Marek do tego idealnie się nadaje;) Ula tylko musi mu na to pozwolić. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      W tym rzecz, że do momentu tej rozmowy Marka z Sebastianem Ula miała o sobie bardzo dobre zdanie. Nie czuła się ani nie dowartościowana ani gorsza od innych. Olszański zachwiał w niej to poczucie i to dlatego zareagowała ucieczką. Marek ma dar przekonywania i poradzi sobie.
      Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Biedna Ula. Niepotrzebnie usłyszała te niemiłe rzeczy. Pewnie przykro jej się zrobiło, że Marek nie przerwał Sebastianowi, tylko go słuchał. Żadna kobieta nie chciałaby usłyszeć, że jest przechodzonym towarem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ula uznała, że Marek za słabo ją bronił jakby nie znalazł argumentów na te idiotyzmy, które Olszański wygłaszał i dlatego w pierwszym odruchu rzuciła się do ucieczki.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję bardzo za komentarz. :)

      Usuń
  21. Sebastian i Dąbrowska powiedzieli co wiedzieli. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i Marek mógł spekulacje Dąbrowskiej i wywód Sebastiana szybko uciąć i uniknąć jakichś dalszych konsekwencji i niedomówień. Mogłoby się przecież tak stać że Ula po tym co usłyszała wyjeżdża obrażona na Marka a on gdyby nie dostrzegł jej sukienki nie wiedziałby z jakiego powodu tak się zachowała.
    Teraz czekam na wydarzenia nad morzem i ich rozmowę. Wierzę, że tam gdzie Ula straciła pierwszą miłość zyska drugą.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Marek ma swój rozum, a teraz jak już jest pewien tego, co czuje do Uli, tym bardziej nie będzie się kierował opiniami innych. Uważa jednak, że powinien do Uli pojechać, bo winien jest jej wyjaśnienia. Od tego też zależy przecież dalszy los ich znajomości.
      Pięknie dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Marek bardzo się zmienił. Już nie imprezuje, wraca do domu, bardzo o niego dba, spędza dużo czasu z Ulą i Agatą. Nie jest natarczywy, ale daje znać, że chciałby coś więcej niż zwykła znajomość. Ula jakoś nie protestowała. Może i ona poczuła do niego coś więcej, tylko nie chce się do tego przyznać. Inaczej chyba by tak nie uciekała. Na pewno jej też zależy na Marku. Bardzo jestem ciekawa ich spotkania. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością Marek nie jest Uli obojętny. Z czasem doceniła go i poznała lepiej. Ma świetny kontakt z jej córką a to nie jest bez znaczenia. Agata też za nim przepada. Pewne rzeczy są dla niej dość oczywiste. Intymne gesty, które Marek wykonuje w stosunku do niej świadczą o tym, że jemu na niej zależy. A jak bardzo, przeczytasz o tym w następnej części.
      Serdecznie dziękuję za wpis i pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  23. Nie mam pomysłu co napisać, ale chciałam dać znać, że czytam i bardzo mi się podoba. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze, że tu zaglądasz i czytasz. Miło jest przeczytać, że ujawnił się ktoś, komu podoba się moja pisanina.
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejne części opowiadania. :)

      Usuń
  24. Wszystko zostało już powiedziane ,a więc wystarczy uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejną część. Spotkanie Marka i Uli ,wyjaśnienia z jego strony ,iż posłuchała tą rozmowę z bęcwałem ,debilnym ćwokiem ,bezmózgowcem,skończonym idiotą Sebastianem.Wybór należy do Marka nie Seby. Dobrzański wybrał rozsądną ,dobrą ,bystrą ,zaradną , opiekuńczą ,wspaniałą , stwarzającą tylko pozory zołzy kobietę ,którą pokochał i jej dziecko. Agatka to rezolutna ,słodka,wesoła,mądra,grzeczna mała dziewczynka. Razem z mamą i przyszywanym tatą mają szansę stworzyć piękną ,kochającą rodzinę ponieważ i Ula coś czuje do Marka,a więc wkrótce los się do niej uśmiechnie. Ps. Ile rozdziałów ma to opowiadanie? 10 czy więcej? Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyś
      Jesteś coraz bardziej kreatywna. Aż mi się w głowie zakręciło od tych przymiotników. Hahaha. Opowiadanie ma dziesięć części.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  25. 51 yr old Engineer I Florence Cater, hailing from Cowansville enjoys watching movies like Blood River and Painting. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a 4Runner. przejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń
  26. 51 yr old VP Accounting Janaye Doppler, hailing from La Prairie enjoys watching movies like Mysterious Island and hobby. Took a trip to Durham Castle and Cathedral and drives a Ferrari 275 GTB/4 ART Spyder Alloy. zobacz na tej stronie internetowej

    OdpowiedzUsuń