Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 października 2017

MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ - rozdział 9


ROZDZIAŁ 9


Była zdruzgotana. Według Olszańskiego okazała się przechodzonym, zużytym towarem, człowiekiem gorszego gatunku, osobą, która nie ma już prawa do szczęścia. Co za cham. Marek jakoś słabo zareagował. Nie bronił jej. Nie odparowywał ciosów Olszańskiego, jakby nie potrafił znaleźć słów obrony wobec jego argumentów. Te wszystkie intymne gesty wykonywane w jej kierunku, to miała być tylko gra? Chęć zabawienia się z młodą wdówką? Ona miała serce na dłoni, on być może niezbyt czyste intencje wobec niej. Czuła się jakaś zbrukana i upokorzona. Kiedy wczoraj wpadła do domu, oznajmiła ojcu, że wyjeżdżają o szóstej rano. Cieplak trochę się zdziwił, ale też nie protestował. To ona była kierowcą i skoro twierdziła, że o tej porze nie będzie tłoku na autostradzie, to on przyjmował to za pewnik. Już od piątej rano znosiła rzeczy do samochodu. W końcu zapakowała Agatę do fotelika i pośpiesznie ruszyła.


W połowie trasy Józef zapytał ją dlaczego tak pędzi, przed czym ucieka, a przynajmniej takie sprawia wrażenie.
 - Nie uciekam, po prostu bardziej skupiam się na drodze. Pusto jest więc mogę trochę przyspieszyć.
Tak mocno dociskała pedał gazu, że przyjechali na miejsce po niespełna pięciu godzinach i to w dodatku dwukrotnie zatrzymując się na postój, bo Agata domagała się jedzenia i picia. Już na miejscu w Ulę jakby diabeł wstąpił. Po wniesieniu bagaży powiedziała ojcu, żeby zabrał małą i poszedł z nią na plażę, lub na jakiś plac zabaw.
 - Ja tu wszystko porobię, ale muszę mieć chociaż ze dwie godziny dla siebie. Jak wrócicie wszystko będzie gotowe.
Cieplak już nie dociekał. Zabrał wnuczkę i jej zabawki, i poszedł w stronę plaży. Ula zakasała rękawy. Najpierw okiennice, potem łazienki, a na końcu pokoje. Najdłużej zeszło jej przy ubieraniu pościeli, ale i tak miała niezły czas. Zanim Cieplak wrócił, na stole wylądowała cała sterta naleśników z dżemem i wielki dzban herbaty.
 - To wy jedzcie spokojnie, a ja skoczę na cmentarz. Za godzinkę będę z powrotem.
 - Ja chcę do tatusia! – rozkrzyczała się Agata.
 - Jutro kupimy kwiatuszki i pojedziemy, dobrze? Dzisiaj mama musi coś załatwić sama – cmoknęła córkę w klejący od dżemu policzek. – Zaraz będę.
Dopiero dotarłszy do cmentarza uspokoiła się nieco. Przysiadła przy grobie Leszka i ukryła w dłoniach twarz.
 - Co ja mam robić? Co robić? Czuję się tak, jakbym była zawieszona gdzieś między niebem a ziemią. Tam na górze jesteś ty, a tu na ziemi jest Marek. Wreszcie przy kimś drgnęło moje serce. Nie wiem, czy z tej mąki będzie chleb, bo przecież wciąż cię kocham, ale jego też obdarzam uczuciem. Wczoraj okazało się, że być może tylko zakpił sobie ze mnie. Jego przyjaciel obrażał mnie, a on nie potrafił mnie obronić. On nigdy nie wyznał mi miłości, ale dawał mi wyraźne sygnały, że czuje do mnie coś więcej. Co ja mam począć kochany? Czy brnąć w to dalej? W liście napisałeś mi, że powinnam się z kimś związać. Chciałabym, ale jakoś nie potrafię, bo wciąż porównuję do ciebie. Marek nie jest taki jak ty, ale ma w sobie jakąś wrażliwość. Czy to wystarczy zwłaszcza teraz, gdy nie mam pojęcia na czym stoję? – rozpłakała się. Zaczęło zmierzchać, gdy opuściła cmentarz. Wygadała się i wypłakała. Zdecydowanie była spokojniejsza.

Rano skoro świt wybrała się do portu. Ojciec przygotował wczoraj wędzarnię więc musiała dostarczyć mu ryby. Niektóre kutry już wróciły. Chodziła od jednego szypra do drugiego witając się z nimi i prosząc o sprzedanie kilku ryb. Wybierali najładniejsze sztuki. Lubili ją tak jak lubili wcześniej Leszka. Wciąż pamiętali o nim a ją co roku zawsze witali serdecznie i szczerze.
 - Chcesz Ula trochę fląder? – zapytał jeden z nich. – Dużo ich dzisiaj złowiliśmy i są całkiem spore.
 - Pewnie, bardzo chętnie. Uwędzone są pyszne.
 - Mogę ci też odpalić kilogram naszych rodzimych krewetek. Nie są zbyt duże, ale smaczne. Pewnie je jadłaś, bo Leszek czasem zastawiał kosze.
 - Tak, rzeczywiście. Wezmę i krewetki. Bardzo wam dziękuję. Przyjadę za trzy dni chłopaki. Życzę wszystkim udanych połowów i szczęśliwych powrotów do domu – zawsze tak ich żegnała i zawsze wtedy oczy błyszczały jej łzami.
Kiedy wróciła do domu domownicy byli już na chodzie. Ojciec odziany jeszcze w piżamę gotował dla Agaty kakao i jajko na miękko. Takie najbardziej lubiła. Ula postawiła skrzynię z rybami przy piecu. Jak pojadą na cmentarz tata pewnie będzie je czyścił. Cieplak zerknął przez ramię.
 - Jakie ładne. Duże. Widzę, że udało ci się dostać flądry. Bardzo je lubię.
Ula podeszła do córki i zawiązała jej śliniak.
 - To co jemy na śniadanie? Ja też zgłodniałam.
 - Jajo. Dziadek mi gotuje i kakao też.
 - Pycha. Może i ja zjem takie jajo? Po drodze na cmentarz wstąpimy na targ i kupimy twoje ulubione kwiatki.
Na kwiatkach się nie skończyło. W koszyku wylądowały pomidory, ogórki i pierwsze w tym roku truskawki – ulubione owoce Agaty.
Na cmentarzu nie były zbyt długo. Jutro rano przyjeżdżali pierwsi letnicy i Ula jeszcze chciała dopieścić ich pokoje. Po obiedzie poszły z Agatą na plażę. Józef zajął się rybami. Rozciągnęła wielki, frotowy ręcznik bliżej wody. Jeszcze nie było tak ogromnych tłumów ludzi jak w lipcu czy sierpniu. Wtedy plaża była usiana parawanami, które rozstawiano już o piątej rano, żeby zapewnić sobie najlepsze miejsce. Mała zajęła się budowaniem zamku, a ona mogła pomyśleć nad tym wszystkim, co ją ostatnio spotkało.


Wyjechał znacznie później niż zakładał. Poprzedni dzień miał bardzo pracowity. Musiał rozdzielić robotę i poprosić swojego wspólnika o zastępstwo. Nie był z nim w najlepszych stosunkach, ale Alexander Febo był odpowiedzialnym człowiekiem i nawet jeśli dzieliły go z prezesem jakieś prywatne animozje, to do spraw służbowych prywaty nie mieszał.
 - Muszę wyjechać co najmniej na dwa tygodnie. Być może, że przedłuży się to do trzech, ale wtedy cię powiadomię. Bardzo mi zależy na tym wyjeździe i byłbym wdzięczny, gdybyś się zgodził na zastępstwo. Ja zrewanżuję się tym samym, kiedy będziesz chciał wyjechać do Milano lub gdziekolwiek indziej. Na razie nie ma nic pilnego. Pokaz się odbył, kontrakty podpisane i tylko trzeba trzymać rękę na pulsie. W razie czego jest Olszański i ojciec, którzy pomogą w razie kłopotów. Obu już powiadomiłem.
 - W porządku. Jedź w takim razie. Poradzę sobie jakoś.
 - Jestem tego pewien i bardzo ci dziękuję.



Trochę mu zeszło przy pakowaniu. Potem już na trasie stał w kolejce do bramek. Zżymał się, że tak wolno idzie, ale nic nie mógł na to poradzić. W końcu dojechał a GPS zaprowadził go pod właściwy adres. Zaparkował w miejscu wydzielonym pod parking i przyjrzał się otoczeniu. Zauroczyło go. Sosnowy las i ta chata stara i oryginalna, pięknie utrzymana. Rozejrzał się raz jeszcze, ale nie dostrzegł żadnego ruchu. Wszedł do sieni, bo drzwi były na oścież otwarte. Dopiero tam poczuł zapach palonych trocin i poszedł w ślad za nim. Wszedł prosto do ogrodu, gdzie Józef z pietyzmem zawieszał oprawione ryby na haczykach i wkładał je do wędzarni.
 - Dzień dobry panie Józefie – przywitał się.
 - Pan Marek? – zaskoczony Cieplak podniósł się i wbił w rysiowskiego sąsiada zdumione spojrzenie. – Na litość boską, co pan tutaj robi? Prędzej spodziewałbym się ducha swojej babki, niż pana.
 - Przyjechałem, bo mam bardzo ważną sprawę do Uli. Sprawę, której nie mogłem załatwić przez telefon. Ona jest w domu?
 - Nie… Poszła z Agatą na plażę. Mała nalegała. Jeśli pan chce, to proszę iść do nich. Łatwo je znaleźć, bo nigdy nie chodzą daleko i siedzą albo tuż przy wyjściu, albo blisko wody.
 - Dobrze. Spróbuję je odnaleźć. Zobaczymy się później.
Stanął u wylotu w miejscu, gdzie zaczynał się drewniany podest dla tych, którzy nie chcieli chodzić po piasku i rozejrzał się dokoła. Zauważył je, a raczej zauważył najpierw Agatę. Uśmiechnął się uradowany. Ściągnął adidasy i skarpety. Wolno zbliżał się do miejsca, w którym leżała Ula. Agata mająca na głowie kapelusik w wielkie czerwone grochy nawet go nie zauważyła. Stanął tak, że zasłonił Uli słońce. Przykucnął i pogładził jej ciepły policzek.
 - Dzień dobry dziewczyny – powiedział cicho. Agata z piskiem rzuciła mu się na szyję, a Ulę najzwyczajniej zatkało.
 - Co ty tutaj robisz? – odezwała się po dłuższej chwili. – Po co przyjechałeś? Po co…? - zalśniły jej w oczach łzy.
 - Przyjechałem ci wszystko wyjaśnić. Wiem, że słyszałaś naszą rozmowę. To znaczy Sebastiana i moją. Olszański to prawdziwy głupek. Nie wiem co on sobie myślał, ale ja myślę zupełnie inaczej niż on. Dla mnie nie jesteś przechodzonym towarem. Jesteś najlepszą osobą jaką znam. Jesteś piękna i mądra, uczciwa i szczera. To, że byłaś już zamężna nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Kocham cię Ula i kocham Agatę bez względu na to, co sądzi o tym Sebastian. Jesteście dla mnie najważniejszymi osobami na ziemi. Dlatego muszę cię zapytać o jedną bardzo ważną dla mnie rzecz – otworzył zaciśniętą dłoń, na której leżał piękny pierścionek. – Czy zgodzisz się trwać przy mnie do końca moich dni zostając moją żoną? Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
Tego było jej już za wiele. Rozpłakała się na cały głos i przestraszyła Agatę, która też zaczęła płakać. Marek przygarnął je obie.
 - Nie płaczcie, bo nie ma o co. Bardzo was kocham moje dwie śliczne kobietki. Kocham nad życie.
Ula powoli uspokajała się, choć wciąż nie mogła w to wszystko uwierzyć. Marek wyciągnął z kieszeni chusteczki i wytarł małej zapłakaną buzię.
 - Ula… Nie odpowiedziałaś mi… - spojrzał na nią niepewnie.
 - Bo myślę, że to wszystko mi się śni… To takie nierealne… Ja też cię kocham, a Agata nie widzi poza tobą świata. Zostaną twoją żoną.
Przylgnął do jej ust i pocałował namiętnie.
 - Jestem bardzo szczęśliwy. Nieprzyzwoicie szczęśliwy. Jechałem tutaj z duszą na ramieniu niepewny twojej reakcji. Wreszcie dobiłem do portu. Będę miał wspaniałą żonę i równie wspaniałe dziecko. Przyszły teść też jest wspaniały. Myślę, że trzeba mu o tym powiedzieć. Był mocno zdziwiony moim widokiem.
  

 - W takim razie chodźmy – Ula podniosła się z ręcznika. Pozbierała zabawki Agaty i ruszyli w stronę domu.

Cieplak na wieść o zaręczynach zaniemówił. W końcu uścisnął Markowi dłoń i przyjaźnie poklepał go po plecach.
 - No skoro będziesz moim zięciem, to nie będę ci mówił „pan”, ale po imieniu. Co zamierzasz teraz zrobić? Wracasz do Warszawy?
 - Tak naprawdę to miałem inne plany, o ile Ula się zgodzi. Chciałem zostać przez co najmniej dwa tygodnie, a może i trochę dłużej. Wziąłem urlop, bo ma mnie kto zastąpić.
 - Rozmawialiśmy na ten temat. Jeśli nie przeszkadza ci spanie na kanapie, to możesz zostać i dzielić z tatą salon. Zaczął się sezon i nie ma co marzyć o tym, że ktoś ma jeszcze wolne pokoje. Jutro oprowadzę cię po mieście i pokażę najciekawsze miejsca. Jeśli będziesz miał ochotę podjedziemy do portu w Pucku. To niedaleko. Jest tam ładna promenada, gdzie można usiąść na ławeczkach i popatrzeć na małe żaglówki. Funkcjonuje tam szkółka żeglarska. Agata też miałaby frajdę.
 



 - Chętnie obejrzę to wszystko, ale teraz chciałbym się rozpakować i wziąć prysznic. Lepię się cały po podróży, a to nic przyjemnego. Potem zadzwonię jeszcze do rodziców. Opowiadałem im o was. Bardzo nam kibicują i pewnie siedzą jak na szpilkach czekając na wieści.

44 komentarze:

  1. Nareszcie Ula i Marek są razem. Ta spontaniczność ze strony Marka bardzo cieszy. Oby tylko nikt nie próbował zakłócić tej sielanki. Może i doczekamy się ich wspólnego potomstwa. Ale skoro były już zaręczyny to czyżby zbliżał się koniec tego opowiadania.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Żadnych kłopotów już nie będzie. Przed Wami ostatni rozdział.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  2. Jak romantycznie. Morze, plaża, słońce i oświadczyny. Reakcja na oświadczyny trochę nie ten tego, ale fajna część;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ula najpierw była zszokowana obecnością Marka we Władysławowie i stąd ten płacz, kiedy poprosił ją o rękę, a Agata widząc, że matka płacze po prostu poszła w jej ślady.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  3. Ula i Marek razem;) Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba;) Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak mnie. Bardzo lubię, kiedy oni już przebrną przez wszystkie perypetie i dochodzą do porozumienia.
      Dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Normalny Alex. Wreszcie! Nie miesza spraw prywatnych ze służbowymi. Rozumie, że firma jest wspólna i że musi dbać o jej dobro, żeby żyć na odpowiednim poziomie. Super! No i do tego Ula i Marek razem. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Czasami u mnie Alex bywa normalny. W dodatku ostatnio skończyłam pisać opowiadanie, gdzie on jest bardzo normalny aż do bólu i w dodatku to on jest ten dobry.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  5. Jak długo nic się dobrego między nimi nie działo, to teraz za to dzieje się tyle, że aż można dostać zawrotu głowy. Oświadczyny już były i zostały przyjęte. Teraz czekam na ślub i jakiegoś malucha. Bo przecież nie będą tworzyć białego małżeństwa?! Oczekując na kolejny czwartek i na coś niecoś między nimi serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Trzeba było trochę przyspieszyć, bo jak długo mogą chodzić koło siebie i się "fochać". Ślub będzie a jakże i "fiku miku" też.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  6. Rozdział bardzo mi się podoba, ale mam jedno pytanie. Dlaczego oficjalny narzeczony nie śpi ze swoimi dziewczynami, tylko z przyszłym teściem? Toż to dla niego będą prawdziwe tortury, gdy Ula jest tak blisko. Chyba, że odbiją to sobie w jakimś cichym zakątku na plaży? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Oficjalny narzeczony jest narzeczonym bardzo krótko i nie będzie się wpychał do łóżka Uli jak obok, za ścianą śpi jej ojciec. Nie przesadzajmy. Trochę przyzwoitości też trzeba mieć. Hahaha.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  7. Właśnie na to czekałam, są razem, zaręczyli się. Marek jej wszystko wyjaśniła i wyznał miłość a Ulka także go kocha więc teraz niech trochę odpoczną, po będą razem a po powrocie trzeba zacząć planować ślub. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      Pięknie podsumowałaś. Tak właśnie będzie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  8. Fajnie, że Ula dała się przeprosić, że nie chowała urazy. Teraz powinno być już tylko wspaniale. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy można chować urazę, kiedy Mareczek tak pięknie potrafi przepraszać i w dodatku prosić o rękę? Na pewno będzie wspaniale.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  9. Józef, to prawdziwa oaza spokoju. Przyjechał sąsiad, a wyjedzie przyszły zięć. Że też Józef się w tym potrafi znaleźć i zrozumieć córkę. Taki tata, to skarb. W nic się nie wtrąca, każdą decyzję Uli popiera i jest dla niej prawdziwym wsparciem. Ciekawe jak długo będą zwlekać ze ślubem? I najważniejsze, czy rodzice Marka będą równie wspaniali, jak Józef? Pozdrawiam;)Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Józef w serialu też był taką ostoją spokoju i za bardzo nie wtrącał się do Uli, bo wierzył, że ma mądrą i rozsądną córkę. Co do ślubu i stosunku Dobrzańskich do Uli, to już w następnej, ostatniej części.
      Serdecznie dziękuję za komentarz i równie serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Witaj Małgosiu,
    Ula z Markiem chyba mogą odetchnąć ze spokojem, a my razem z nimi. Wszystko zostało wyjaśnione. Marek nie odpuścił, przyjechał do niej, wyjaśnił i przekonał do siebie. Ula uwierzyła mu, rozwiały się pretensje, już wiedziała, że go kocha i z czystym sumieniem mogła przyjąć oświadczyny. Teraz wszystko w ich rękach. Muszą zrobić wszystko aby ich rodzinka była szczęśliwa. Chyba nie będzie z tym problemów, bo oboje bardzo tego chcą. Oboje są po przejściach większych lub mniejszych więc potrafią docenić rodzinne szczęście. Na razie nikt poza nierozgarniętym Sebastianem nie jest przeciwny ich związkowi. Mam nadzieję, że tak będzie dalej - mam na myśli rodziców Marka. Ale skoro do tej pory nie wtrącali się w jego życie, to myślę, że i w tym przypadku też tak będzie. Muszą przecież poznać i Ulę i Agatkę. Przydałoby się również poznanie z Józefem. Ale na razie przed nimi spędzenie wspólnych dwóch tygodni. Sielanka powinna trwać. Będą mieli okazję spojrzeć na siebie już nie jak na sąsiadów, ale jak na przyszłych partnerów. Myślę, że będą doskonale się dogadywać i ten czas pozwoli im umocnić się w przekonaniu, że bardzo dobrze robią chcąc iść przez życie razem. Nie wspomnę już o Agacie, która ze wzajemnością jest zakochana w Marku. Jestem pewna, że zawsze będzie miała w nim oparcie, że Marek będzie ją kochał jak prawdziwy tata. Może z biegiem czasu postarają się o rodzeństwo dla niej? A na razie wspólne wakacje. A co z pozostałymi trzema miesiącami? Marek musi przecież wrócić do pracy, Alex wiecznie nie będzie go zastępował. A Ula nie może zamknąć domku na kłódkę, bo ma wczasowiczów. Rozstanie może być ciężkie. Chociaż z drugiej strony, skoro Ula potrafiła dojeżdżać do Leszka, to może Marek może też tak spróbować? Co prawda zbyt dużo czasu nie mieliby dla siebie, ale chociaż mogliby się częściej widywać. Zakochani tego bardzo potrzebują:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Nie będę się rozpisywać, bo staram się nadrobić tę pięciodniową przerwę w dostępie do internetu. Na pewno będzie to wszystko o czym piszesz. Powoli kończymy i za chwilę wszystko stanie się jasne.
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz wielkie dzięki za dodanie rozdziału. Okazało się, że musiałam wymienić całą skrzynkę, bo to w niej się coś skopało. Napisz mi lub zadzwoń, czy doszła ode mnie ostatnia wiadomość mailem łącznie ze zdjęciami.
      Buziaki. :)

      Usuń
  11. Bardzo zaskoczył mnie Alex. Już tak bardzo przyzwyczaiłam się, że jest zwykłą kanalią, że ciężko mi go sobie wyobrazić jako normalnego faceta. Ale fajnie, że tutaj taki jest. Nie można żyć tylko dla zemsty. Mam pytanie. Jak długo Ula z Markiem będą czekać ze ślubem? Chyba nie będzie to trwało kolejnych dwóch czy trzech lat? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zazwyczaj opisuję go jako kanalię, ale ostatnio zaczęłam go trochę wybielać i w ostatnim napisanym przeze mnie opowiadaniu tak go wybieliłam, że jest prawdziwym aniołem. O tym jednak przeczytasz za jakiś czas. Na pewno Ula i Marek ze ślubem nie będą się ociągać.
      Pięknie dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  12. Jednak Ula poczuła się bardzo dotknięta tym głupim gadaniem Sebastiana i nieodpowiednią reakcją na to Marka. Przykre jest to, że miała odwagę się wypłakać tylko przed Leszkiem. Co on mógł jej doradzić. Już obawiałam się, że nawet jak Marek przyjedzie, to ona nie będzie go chciała słuchać, ale miłość zwyciężyła. Super. Fajnie, że Marek może zostać u niej przez dwa tygodnie. Lepiej się poznają i może mocniej pokochają? Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Sebastian ma niewyparzoną gębę i niezbyt lotny umysł. Plecie, co mu ślina na język przyniesie nie zważając na to, że takim gadaniem może kogoś obrazić lub wręcz skrzywdzić. Nic dziwnego, że Ula poczuła się urażona i gorsza od panienek, które Olszański podobnie jak Marek tak bardzo lubił kiedyś podrywać. Na szczęście Marek miał zupełnie odmienne zdanie na jej temat.
      Pozdrawiam najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  13. Ale się cieszę, że Ula jednak nie pogoniła Marka. Jej rozsądek zwyciężył, ale mam też nadzieję, że miłość również była silniejsza od rozżalenia;) Marek musiał być nieźle zdziwiony, jak Ula i Agata się rozpłakały. Na pewno nie takiej reakcji się spodziewał na oświadczyny. Ale trzeba przyznać, że doskonale sobie poradził ze swoimi dwiema płaczkami. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Widok Marka był dla Uli zaskoczeniem a kolejnym były jego oświadczyny, bo tych nie spodziewała się w ogóle. Nie mogła powiedzieć "nie", bo przecież kocha go bardzo mimo wcześniejszych wątpliwości co do jego intencji.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  14. Nie zrobisz nam tego i nie zakończysz tej historii na narzeczeństwie. Ślub będzie? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie. Ślub będzie na sto procent.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  15. Myślałam, że z Józefa jest niezły obserwator, bo od początku twierdził, że Ula przed czymś lub kimś ucieka. O i trafił w dziesiątkę. Ale nie zauważył, że oni się w sobie zakochali? Przecież zdziwił się nieźle jak zobaczył nad morzem Marka. To jak to z nim jest naprawdę? Nie widział tego, czy musiał jakoś zareagować nie dając po sobie poznać, że on i tak swoje wiedział dużo wcześniej? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Józef milczy, ale swoje pomyśli i zazwyczaj wychodzi, że ma rację. Co do ich zakochania, to z całą pewnością dostrzegł, że zmieniły się ich relacje, bo przecież wizyty Uli u Marka stały się częstsze. To nie tak trudno dodać dwa do dwóch i Józef na pewno się zorientował, że jest coś na rzeczy.
      Pozdrawiam najpiękniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  16. Słońce wyszło nie tylko nad morzem, ale również zaczęło świecić nad życiem Uli i Marka. Oby tak dalej. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No teraz to już tylko cud, miód i orzeszki. Będzie pięknie.
      Pozdrawiam serdecznie i dzięki za wpis. :)

      Usuń
  17. Biedna Ula. Każda by się przejęła usłyszawszy o sobie takie bzdury, ale ona bardzo się tym zmartwiła. Może by tak tego nie przeżywała gdyby mogła się z Markiem spotkać wcześniej. A tak miała całą noc i dzień na rozmyślania i zamartwiania się czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? Okazuje się, że Marek jest lekarstwem na wszystko;) Życzę im długich lat w miłości. Czekam na ciąg dalszy i ich ślub, bo będzie prawda? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ślub będzie jak najbardziej, bo to najlepszy happy end. Oczywiście, że gdyby porozmawiali wcześniej to oszczędziłaby sobie nerwów i wątpliwości, ale stało się jak się stało. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  18. A ja się zastanawiam czy znajomi Leszka nie będą mieć pretensji do Uli za to, że "tak szybko" się pocieszyła, że zapomniała o Leszku? Jak w tym małym środowisku rybaków zostanie przyjęty Marek? Przecież cały czas nie będą siedzieć w domu Uli, to i tak się wyda, że są razem. Czekam na ciąg dalszy i na reakcję rodziców Marka na Ulę i Agatę. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Cztery lata to nie jest szybko. Pamiętajmy, że Leszek zginął, gdy Ula była w piątym miesiącu ciąży,a w tej chwili Agata ma trzy i pół roku. Poza tym, dlaczego mieliby mieć jej za złe, przecież to nie jest ich sprawa jak ona chce dalej ułożyć sobie życie. Tu nikt nie oczekuje, że będzie pierwszego męża opłakiwać do śmierci, chociaż i takie przypadki się zdarzają.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  19. Odpowiedzialność, spokój i opanowanie Marka jest po prostu powalająca. Miłość miłością, ale o firmę też należy zadbać. Zapewnił sobie zastępstwo i dopiero wówczas wiedział, że ma dużo czasu do przekonania Uli do swoich racji. I się udało. A jeszcze ma dodatkowo dwa tygodnie do rozkochania w sobie Uli na zabój. Czekam na ich ślub;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek musiał tak zrobić. Jest prezesem i znalezienie zastępstwa w przypadku dłuższego wyjazdu jest koniecznością. Jest odpowiedzialny i to bardzo dobrze. Uli już tak bardzo rozkochiwać nie musi, bo ona i tak go już kocha.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  20. A Agatka nie będzie zazdrosna o mamę? Fajny sąsiad czy wujek, którego się widuje od czasu do czasu, to nie to samo, co partner Mamy, który mieszka z nimi cały czas. Chociaż może nie będzie tak źle, bo Agata jest mała i chyba dość szybko przyzwyczaja się do nowej sytuacji? Fajnie by było, gdyby takie rozterki ominęły i Ulę i Marka. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata szaleje za Markiem. Przylgnęła do niego jak plaster i to jest najlepszym dowodem, że jednak potrzebuje ojca lub przynajmniej jego namiastkę. Tu na pewno nie będzie żadnych wątpliwości i obaw.
      Dziękuję bardzo za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  21. Fajne oświadczyny, super miejsce, ale jeszcze bardziej romantycznie by było, gdyby to odbyło się o zachodzie słońca. A Agata mogła zostać z Józefem. Ale i tak świetnie, że Ula i Marek wreszcie się dogadali i to jak! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaręczyny nie mogły odbyć się po zachodzie słońca, bo Marek niejako z marszu poszedł na plażę tuż po przyjeździe, a to było w godzinach popołudniowych. Po co miał czekać do zmierzchu? Musiał kuć żelazo póki gorące. Wyjaśnić wszystko i poprosić Ulę o rękę.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Marek pojechał nad morze z duszą na ramieniu i w sumie nie mógł przewidzieć też reakcji Uli na wyznanie i zaręczyny. Oczywiście wiadome było ,że się zgodzi ,bo u Ciebie przyjęte zaręczyny to pewność 100 %. Nie pamiętam czy pisałaś o odmowie ,kiedykolwiek. I wolę się nie zastanawiać ,bo oni muszą być razem. ( inaczej sobie tego nie wyobrażam)Rzecz jasna w Twoich historiach.Najważniejsze ,że piękne zaręczyny były więc pozostaje czekać na ich bajkowy ślub i może jakiś prezencik od losu. ( czytaj.bobasa).A i ciekawa jestem czy rodzice Marka przyjmą ją z otwartymi ramionami i czy Agatkę polubią i będą traktować jak swoją wnuczkę?Mam jeszcze kilka pytań ,ale spokojnie poczekam na kolejną część. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Rzeczywiście nigdy nie napisałam, że Ula nie przyjęła zaręczyn i być może jest to dobry powód, żeby napisać takie opowiadanie. Pomyślę nad tym.
      Odpowiedź na Twoje pytania już jutro w ostatnim rozdziale.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń