Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 kwietnia 2018

ZŁE NAWYKI - rozdział 16 ostatni


ROZDZIAŁ 16
ostatni


Rozejrzała się nerwowo i dostrzegła siedzącego w fotelu ze zwieszoną głową Marka. Podbiegła do niego i przykucnęła przy nim.
 - Marek? Co się stało? Dlaczego jesteś w takim stanie?
Popatrzył na nią nieobecnym wzrokiem.
 - Ja nic nie pamiętam Ula. Pamiętam tylko, że pojechaliśmy z Sebą do klubu. On zamówił whiskey. Zaczęliśmy gadać, a potem wszystko się rozmyło i już nic nie wiem. Ja wypiłem tylko parę łyków alkoholu. Nie upiłem się. Jak się obudziłem okazało się, że jestem w jakimś hotelowym pokoju kompletnie nagi. Nie rozumiałem, po co się rozebrałem do rosołu. Ubrałem się i wyszedłem stamtąd, ale po drodze zrobiło mi się niedobrze i zwymiotowałem, a potem ocknąłem się już tutaj.
 - Pani Dobrzańska? – podniosła się i przywitała z policjantem. – Sierżant Jaros. Mąż prawdopodobnie coś zażył. Jeszcze nie wiemy co. Na pewno nie były to dopalacze, bo jego zachowanie po ich zażyciu było by skrajnie inne. Na pewno też nie jest pod wpływem alkoholu, bo to sprawdziliśmy.
 - Ale mąż nie bierze narkotyków ani innych środków odurzających. Nawet nie pali papierosów.
 - Dlatego chcemy to wyjaśnić. On nic nie pamięta. Opowiedział nam przebieg wieczoru, ale przynajmniej cztery lub pięć godzin ma wyrwane z życiorysu. Pielęgniarka pobrała mu krew do zbadania pod kątem toksyn. Niestety wynik będziecie znać państwo dopiero w poniedziałek. Proszę się tu stawić koło dziesiątej.
Podziękowała mu zapewniając, że na pewno się zjawią. Pomogła Markowi wstać i trzymając go pod ramię wyszła z nim wolno prowadząc go do taksówki.

Obudził się koło dziewiątej z wielkim bólem głowy. Mimo, że przespał kilka godzin nadal czuł się zmęczony i słaby. Do sypialni weszła Ula niosąc mu wodę w szklance i tabletki przeciwbólowe. 



 - Masz. Wypij to. Trochę poczytałam na temat środków odurzających i wiem, że po nich boli głowa.
 - Jestem nie do życia Ula – jęknął. - Już dawno tak podle się nie czułem. Muszę zadzwonić do Seby. Może on jest w podobnym stanie.
 - Nie dzwoń. Ja wydzwaniam do niego od wczoraj i w ogóle nie odbiera. „Abonent chwilowo poza zasięgiem”. Poleż trochę i odpocznij. Ugotuję ci lekkiego rosołu, to może postawi cię na nogi.
Przez cały weekend przeleżał w łóżku, z którego nie miał siły się podnieść. Dopiero w niedzielę wieczorem poczuł się silniejszy i wstał na kolację.
 - Jutro pojedziesz na komendę. Ten sierżant mówił, że wyniki z krwi będą koło dziesiątej. Ja muszę być w biurze, bo zapomniałam, że umówiłam się rano z Adamem. Chce obgadać coś pilnie. Poradzisz sobie, prawda? Już prawie wydobrzałeś.
 - Oczywiście. Nie musisz ze mną jechać. Ja i tak prosto z komendy przyjadę do firmy.

Wyjechała na piąte piętro i odebrała od Ani pocztę. Poprosiła Dorotę o kawę i zabrała się za przeglądanie korespondencji. Adam miał przyjść o dziewiątej więc miała jeszcze trochę czasu. Zaczęła od dość grubej, żółtej koperty. Wysypała jej zawartość na biurko i zamarła. To były zdjęcia pokazujące nagiego Marka obcałowywanego przez dwie wyzywająco wymalowane panienki. Nie mogła w to uwierzyć. – A więc w taki sposób spędził wczorajszy wieczór? – Rozpłakała się. Przecież przysięgał jej, że nigdy więcej tego nie zrobi, bo ją kocha. Oto ile warte są jego słowa. Wybrała numer Turka i poprosiła go o przełożenie spotkania o kilka godzin. Nie była w stanie skupić się teraz na pracy. Schowała zdjęcia do szuflady i poszła do gabinetu Olszańskiego. Zastała go rozwalonego w fotelu z nogami na biurku. Spuścił je jak tylko zobaczył ją w drzwiach.
 - Witaj Sebastian. Wydzwaniam do ciebie od piątku i nie mogę się dodzwonić.
 - A coś się stało?
 - Tak jakby. Możesz mi powiedzieć, gdzie spędziliście wieczór, bo że nie w klubie to już wiem.
 - Pojechaliśmy do klubu, pogadaliśmy i wypiliśmy po kieliszku. Ja zostałem a Marek wyszedł.
 - Mów mi prawdę. Wyszedł sam?
 - No nie sam. Upatrzył sobie jakieś dwie dzierlatki i wyszedł z nimi. Byłem trochę zły, bo przecież umówiliśmy się na pogaduchy, a on nagle wyskoczył z czymś takim. Ja posiedziałem jeszcze trochę i poszedłem do domu. Nie odbierałem, bo telefon mi się rozładował.
 - Dziękuję – odwróciła się na pięcie i wyszła. Olszański uśmiechnął się pod nosem. Jego plan zaczynał działać a przynajmniej tak mu się wydawało. Był pewien, że Ula dostała i przejrzała zdjęcia. Inaczej nie przyszłaby tutaj i nie zadawała takich pytań.

Marek przywitał się z sierżantem i zapytał o wyniki.
 - Są a jakże. Ktoś nafaszerował pana niezłym świństwem. To świństwo nazywa się Rohypnol i stosowane jest jako środek nasenny i znieczulający, głównie przed zabiegami operacyjnymi. W większej dawce działa jak pigułka gwałtu. Dawka, którą pan dostał nie była duża, ale wystarczyła, żeby stracił pan pamięć na kilka godzin. W tym czasie mogli pana wywieźć nawet do lasu i tam zostawić na golasa, a pan i tak nie mógłby zidentyfikować sprawców, bo nic by pan nie pamiętał. Proszę sobie przypomnieć, co pan jadł i pił po wyjściu z pracy a przede wszystkim w czyim towarzystwie. Pigułka sama nie wskoczyła panu do gardła.
 - Mówiłem już, że poszliśmy z Sebastianem Olszańskim do klubu i tam wypiłem kilka łyków whiskey. Nic tam nie jadłem. On jest od lat moim najlepszym przyjacielem, chyba nie sądzi pan, że to jego sprawka. Nikt też nie podchodził do stolika i nie rozmawiał z nami.
 - Cudów nie ma – sierżant rozłożył ręce. – Może zrobił pan coś, co rozzłościło pańskiego przyjaciela i to jednak on wsypał panu to świństwo do kieliszka.
Marek z niedowierzaniem pokręcił głową.
 - Nie…, na pewno nie…
 - W każdym razie jeśli uda się panu coś przypomnieć lub ustalić, proszę dzwonić.

Wróciła do siebie i ponownie wyciągnęła zdjęcia z szuflady. Rozłożyła je na biurku przyglądając im się dokładnie. Marek wyglądał dziwnie, a raczej dziwnie wyglądała jego twarz. Sprawiał wrażenie jakby spał – lub był nieprzytomny – powiedziała na głos. - A to co? – sięgnęła po najdalej leżącą fotografię. Zauważyła duże lustro. – To pewnie garderoba – Ale nie to było najważniejsze. W lustrze odbijała się czyjaś noga ubrana w elegancki, skórzany, sznurowany, brązowy but. – Ja znam te buty! – Zaczęła myśleć intensywnie i wreszcie doznała olśnienia. – Olszański! Czyż nie miał ich dzisiaj na nogach? Wyraźnie je widziałam, kiedy ściągał nogi z biurka. A to parszywa świnia! Ależ się Marek zdziwi. - Ledwie o tym pomyślała, gdy otworzyły się drzwi i do gabinetu wszedł on sam. Nie miał najweselszej miny, a kiedy spojrzał na rozrzucone na biurku zdjęcia po prostu oniemiał.
 - Ula…, co to jest? To przecież ja. A te panienki? Kim są? Ja cię nie zdradziłem, przysięgam. Nie wiem skąd są te zdjęcia – panicznie wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
 - Marek uspokój się. Wiem, że mnie nie zdradziłeś. Jeśli chcesz, to przywrócę ci pamięć i opowiem co się z tobą działo tamtego wieczora. Usiądź i odetchnij. Zacznę od tego, że na bankiecie Seba ci się skarżył, że czuje się opuszczony a ty dla niego nie masz czasu. Zaprosił cię do klubu. To miało być niewinne spotkanie przy kieliszku na pogaduchy. Ty poszedłeś zająć stolik, on zamówić trunki. Zanim doszedł do stolika, wrzucił ci jakiś środek odurzający do kieliszka. Wypiłeś tylko trochę i to wystarczyło. W tym samym klubie umówił się z dwoma dziewczynami. Właśnie tymi ze zdjęć. Kiedy straciłeś przytomność wywiózł cię do jakiegoś hotelu, tam rozebrał i przy pomocy nagich panienek zrobił ci te fotografie. Wiesz po czym się zorientowałam, że nie byłeś niczego świadomy? Spójrz na swoją twarz. Masz zamknięte oczy, bo już środek zaczął działać i jesteś nieprzytomny, ale to jeszcze nic. Popatrz na to zdjęcie. Widzisz, co odbija się w lustrze? Czyjaś noga w brązowym bucie. Buty należą do Olszańskiego. Byłam u niego dzisiaj i widziałam je na jego nogach, Kiedy spytałam o piątkowy wieczór, powiedział mi, że rozmawialiście krótko, bo ty napaliłeś się na jakieś dwie panny i wraz z nimi opuściłeś klub.
Marek wypuścił powietrze z płuc. Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Nie mógł uwierzyć, że jego najlepszy przyjaciel posunął się do czegoś tak ohydnego.
 - No to ja jeszcze dodam coś do tej opowieści – wyjął z koperty kopię wyników badań pod kątem toksykologii. – Prawie wszystkie wyniki są dobre poza tym jednym. Sebastian wsypał mi do kieliszka substancję o nazwie Rohypnol. To ponoć środek, którego używają do usypiania i znieczulania podczas operacji. Sierżant powiedział mi, że on działa jak pigułka gwałtu i że nie połknąłem tego dużo, ale wystarczyło, żebym stracił przytomność i nic nie pamiętał. Seba zrobił to wszystko po to, żeby nas rozdzielić. Uważał, że ten ślub był jakąś farsą. Nie przypuszczał, że zakochamy się w sobie. Sądził, że po roku wszystko będzie jak dawniej. Rozwiedziemy się a on będzie mógł wspólnie ze mną znowu szaleć i zaliczać panienki. Co za dureń. Po tym co mi zrobił nie sądzę, by mógł dłużej pracować w tej firmie. Pójdę do Czarka. Niech powiększy to zdjęcie, a potem rozmówię się z Olszańskim. Dziękuję kochanie, że nie uwierzyłaś tym fotografiom. Ja już nie potrafiłbym cię zdradzić, bo za bardzo cię kocham.


Przemierzał szybkim krokiem firmowy korytarz kierując się do gabinetu Olszańskiego. Był po prostu wściekły. Tyle lat pięknej przyjaźni dzisiaj będzie miało swój smutny finał. Nigdy by nie przypuszczał, że tak to się wszystko skończy i zamiast nadal być przyjaciółmi, zostaną wrogami. Jakie to szczęście, że Ula jest taka spostrzegawcza i dopatrzyła się tej nogi w lustrze. Gdyby nie to, to nawet mimo sugestii sierżanta nie uwierzyłby, że to Sebastian tak go wrobił działając z zupełnie absurdalnych pobudek. Ewidentnie był zazdrosny o czas, którego nie mógł mu poświęcić i zły o to, że narzucił mu tyle obowiązków jak szeregowemu pracownikowi. Wszedł do gabinetu i zastał kadrowego rozmawiającego z kimś przez telefon.


Zobaczywszy Dobrzańskiego szybko zakończył rozmowę przysiadając na brzegu biurka.
 - Chłopie, gdzieś ty zniknął? Wszyscy cię szukają. No może nie wszyscy, ale twoja żona na pewno.
 - A ja myślałem, że ty mnie oświecisz i opowiesz mi co tak naprawdę wydarzyło się w klubie – Marek usiadł na krześle i spojrzał na stopy kadrowego. – Piękne buty. Prawdziwa skóra.
 - A tak… Udało mi się okazyjnie kupić. No co się stało? Zostawiłeś mnie samego i ulotniłeś się z jakimiś panienkami. Trochę się zdziwiłem, bo mówiłeś, że się zakochałeś w Uli i nie będziesz jej zdradzał.
 - I słowa dotrzymałem. To teraz ja ci opowiem moją wersję wydarzeń. Zaciągnąłeś mnie do tego klubu tylko po to, żeby wsypać mi do kieliszka środek odurzający o nazwie…, - sięgnął po arkusz z wynikami – o nazwie Rohypnol. Tobie ta nazwa na pewno jest doskonale znana. Udało ci się, bo po zaledwie kilku łykach alkoholu po prostu odpłynąłem. Wynająłeś dwie dziwki i przy ich pomocy przewiozłeś mnie do jakiegoś podrzędnego hotelu. Tam rozebrałeś i zrobiłeś mi zdjęcia z tymi pannami w sytuacji dość jednoznacznej. Wiesz skąd wiem, że to byłeś ty? Okazałeś się niezbyt ostrożny „przyjacielu” – rozłożył przed nim powiększone zdjęcie. - Widzisz ten but i kawałek nogawki? Stałeś w takim miejscu, z którego objąłeś obiektywem kawałek lustra i odbicie własnej nogi. Potem wydrukowałeś zdjęcia i przesłałeś mojej żonie, żeby zobaczyła jaki to ze mnie „wierny” mąż. Na szczęście nie jest naiwna i od razu zwietrzyła jakiś kant. Jest spostrzegawcza i to ona zauważyła na zdjęciu tę nogę, a przede wszystkim but. Zapamiętała te buty, bo rano była tu u ciebie. Na co ty liczyłeś? Na to, że nie ustalę, kto za tym stoi? Przez trzy dni ciężko odchorowałem tę pigułkę. Po co to zrobiłeś? Żeby skłócić mnie z żoną i doprowadzić do rozwodu? Sytuacja wygląda tak, że powinienem teraz pójść na komendę i złożyć dodatkowe zeznania. Powiedzieć pewnemu miłemu sierżantowi, że wiem, kto wyciął mi taki numer. To jest karalne Sebastian i niedozwolone.
 - Ja chciałem tylko, żeby było jak dawniej… - powiedział cicho spuszczając głowę.
 - Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz? Nie może być jak dawniej. Jestem mężem. Bardzo chcę zostać ojcem. Zaangażowałem się całym sercem w rozwój firmy. Ty zatrzymałeś się na etapie klubów. Ja dorosłem, ty przechodzisz okres buntu jak szesnastolatek. Nie pójdę z tym na policję, ale też nie możesz dłużej pracować w tej firmie. To koniec twojej kariery tutaj i koniec naszej przyjaźni. Ja nigdy w życiu nie zrobiłbym ci czegoś równie podłego. Zaraz pójdę do Milewskiej i powiem jej, że od jutra zostaje nowym dyrektorem HR. Poproszę ją też o napisanie ci wypowiedzenia ze skutkiem natychmiastowym. Nie będę ci bruździł i wydam świadectwo pracy takie jak trzeba. Oszczędzę ci dyscyplinarki, żebyś mógł bez problemu zatrudnić się gdzieś indziej. To wszystko, co mogę dla ciebie zrobić. A teraz bądź tak dobry i zacznij się pakować.


EPILOG

 - Kochanie jesteś gotowa? – Marek ubrany w ciepły kożuszek stał przy drzwiach trzymając w dłoniach mnóstwo kolorowych toreb. Ula wyszła z łazienki i założyła długie kozaki.
 - Już jedziemy, nie denerwuj się. Zdążymy. Mama mówiła, żeby przyjechać na siedemnastą. Mamy sporo czasu.
Ułożył torby w bagażniku i otworzył Uli drzwi od samochodu pomagając jej wsiąść. Wolno ruszył z parkingu włączając się do ruchu. Była wigilia. Każdy śpieszył do domu na świąteczną kolację.
U seniorów dom błyszczał od świateł a przed nim stały dwie choinki ustrojone kolorowymi, migającymi lampkami. Weszli do środka otrzepując buty ze śniegu. Oboje Febo już byli, a Helena z radością witała swojego syna i synową.
 - Chodźcie kochani. Chodźcie.
Rozebrali się z ciężkich ubrań i weszli do salonu. On też miał mnóstwo świątecznych akcentów. Krzysztof poderwał się z kanapy i witał Ulę całując jej policzki. Uściskał syna patrząc na niego z dumą. Paulina i Alex też podeszli, żeby się przywitać.
 - To będzie wspaniała wigilia – Helena obrzuciła całe towarzystwo ciepłym spojrzeniem. - Tak się cieszymy, że mamy tu was wszystkich. Siadajcie proszę.
Stół zaczął się zapełniać tradycyjnymi, świątecznymi potrawami. Zanim zaczęli jeść podzielili się między sobą opłatkiem i złożyli życzenia.
 - Ja chciałbym coś ogłosić – Marek wstał od stołu. – Moi drodzy te święta dla nas będą szczególnie wyjątkowe, bo właśnie dowiedzieliśmy się, że w lipcu przyjdzie na świat nasze pierwsze dziecko. Moja kochana Ula jest przy nadziei a ja nie mogę się doczekać, kiedy wezmę w ramiona mojego syna lub córkę.
Ta wiadomość zelektryzowała wszystkich. Podnieśli się z miejsc i gratulowali im obojgu. Helena miała łzy w oczach.
 - To najlepszy prezent jaki mogliśmy dostać, prawda Krzysiu?
 - Prawda. Całe lata marzyliśmy o dniu takim jak ten. I nie chodzi tu o wigilię, czy święta. Marzyliśmy o tym, że kiedyś nasz syn ustatkuje się, spoważnieje, dorośnie, zacznie podejmować decyzje i weźmie odpowiedzialność za firmę. Stało się to możliwe dzięki jednej, drobnej, ale niezwykle silnej kobiecie. Dziękuję Ula za twoją mądrość, cierpliwość, wyrozumiałość i za to, że pokochałaś tego gagatka. Nikt nie zaprzeczy, że gdyby nie ty, on nie spoważniałby nigdy i dalej włóczył się po klubach. To, co zrobiłaś dla naszej rodziny jest nie do przecenienia. Alex wciąż cię chwali za to, że jesteś bardzo kompetentna i zdolna. W ciągu kilku miesięcy ogarnęłaś wszystkie sprawy do tego stopnia, że on wreszcie mógł odetchnąć i odpocząć. Paulina cię podziwia za ogromną wiedzę, za skromność i łagodny charakter, a nasz syn niemal całuje ślady twoich stóp i kocha cię nad życie. Wszyscy jak tu siedzimy coś ci zawdzięczamy. Spadłaś nam z nieba jak dobra wróżka i ocaliłaś naszą rodzinę. Tego nie zapomnimy ci do końca naszych dni. Piję za wasze zdrowie kochani i za zdrowie tej istotki, która rośnie Uli pod sercem. Wszystkiego dobrego moi drodzy i wesołych świąt.

K O N I E C

54 komentarze:

  1. Piękne ukoronowanie tego opowiadania.
    Olszański dostał to na co zasłużył. Chociaż ja bym mu wystawiła dyscyplinarkę i zgłosiła to na policji.
    Wszyscy są szczęśliwi i jak można było się spodziewać będzie to zasługa Uli.
    Marek w końcu dojrzał i zrozumiał co jest w życiu najważniejsze. Seniorzy mogą spać spokojnie. A nawet Febo są pod wrażeniem jej wiedzy i kompetencji.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek okazał się wspaniałomyślny i być może zdecydował się nie donosić na Olszańskiego z dawnego sentymentu. Z przyjaźni niestety nie pozostało nic, a Sebastian dostał to na co zasłużył.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  2. Warto było czekać na ostatnią część❤️❤️❤️❤️ szkoda tylko Marka że tak odchorowal przyjaźń prawdziwego przyjaciela ale najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło.
    Jednak z prawdziwej miłości zrodziło się dziecko 👶 jakie to szczęście. Marek bardzo się cieszy widać tak samo jak dziadkowie chyba lepszego prezentu nie spodziewali się na gwiazdkę🎁🎁🎉🎈🎄🎄
    Opowiadanie super
    Pozdrawiam Karolka 😀 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolka Sz
      Cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało. Ten rozdział jest odpowiedzią na pytania, które zadawałaś w poprzednim komentarzu a zwłaszcza to o dziecku.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za Twoją obecność na blogu. :)

      Usuń
  3. Piękne zakończenie, tego opowiadania. Seniorzy doczekali się przemiany syna, cudownej synowej i wszyscy razem z utęsknieniem czekają na owoc miłości Uli i Marka. Sebastian otrzymał to na co zasłużył, choć i tak powinien być wdzięczny Markowi i mu dziękować, że ten nie poszedł na policję i nie złożył doniesienia o przestępstwie. Świetne opowiadanie jak zresztą wszystkie Małgosiu, więc z utęsknieniem czekam na kolejne. Pozdrawiam wiosennie. Beata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata
      Bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów. Następne opowiadanie nie będzie o Marku i Uli,bo dodaję na przemian, ale może też Ci się spodoba.
      Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Jak, to ktoś powiedział, cud, miód i orzeszki;) Czekam na kolejne opowiadanie. Co to będzie z tej długiej listy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następny czwartek zaczynamy publikować takie short story zaledwie pięciorozdziałowe pt. "Szczęście czeka za progiem". Publikować będzie Gaja. Już na nie serdecznie zapraszam.
      Pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  5. Ula na detektywa! Super, że nie uwierzyła w zdradę. Dzięki temu nie będzie już nigdy sama;) A w czwartek, to co będzie? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa.
      W czwartek pierwsza część krótkiej historii "Szczęście czeka za progiem". Pewnie zdążyłaś się już zorientować, że dodaję na przemian raz historie o BrzydUli a raz coś z innej beczki.
      Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. Dziękuję za całość i za maleństwo;) Ogólne szczęście. Czekam na coś kolejnego. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      To ja bardzo dziękuję za każdy komentarz, który zostawiasz na blogu. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  7. Piękne zakończenie ciekawej opowieści. Sebastian beznadziejny, chyba pierwszy raz go tak nie lubię. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Nie lubiłam serialowego Sebastiana, bo był prymitywny i beznadziejny. Nie było mi trudno zrobić z niego jeszcze większego głupka.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Ciekawie opisałaś zmagania bohaterów z nieuchronną przemianą. Jak widać jedni potrafili (Marek), a drudzy zupełnie nie (Sebastian). Czekam na kolejną ciekawą historię. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Przemiana była tu kluczowa. Marek nie mógł zostać taki jak na początku i musiał się zmienić, jeśli chciał zachować pracę, pozycję i status społeczny. Olszański nie wiązał swojej przemiany z utrzymaniem warunków płacowych i etatu. Sądził, że to dwie różne sprawy. Chęć zemsty na Uli zaślepiła go kompletnie i popchnęła do idiotycznych rozwiązań. No cóż... Jedni chcę się zmienić na lepsze, inni wyłącznie zabawiać w klubach.
      Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wszystkie komentarze. :)

      Usuń
  9. Sebastian jest większym głupcem niż myślałam! Idiota dał się tak łatwo zdemaskować?! A wydawało mu się, że pozjadał wszystkie rozumy. Dobrze mu tak! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastianowi wydawało się, że jest wyjątkowo sprytny, ale nie przemyślał do końca swojego genialnego planu i nie zakładał żadnych błędów. To tylko potwierdza regułę, że nikt nie rodzi się geniuszem i nie jest idealny.
      Bardzo dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Za głupotę trzeba płacić! Sebastian i tak zapłacił bardzo mało. Marek był dla niego bardzo łaskawy, ale wiadomo, pewnie ze względu na ich długoletnią przyjaźń. Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Następne opowiadanie "Szczęście czeka za progiem" nieserialowe, ale może Ci się spodoba. Jeśli zaś chodzi o tę ostatnią część, to faktycznie przez dawny sentyment Marek nie chciał Sebastianowi bruździć, a spokojnie mógł mu narobić poważnych kłopotów. Jednak był ponad taką chęcią zemsty i tym właśnie różni się od Olszańskiego.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. :)

      Usuń
  11. Jak się czegoś bardzo chce i do tego ma się odpowiednią motywację, to wszystko można. Nie tylko się zmienić, ale również zadbać o przedłużenie rodu;) Cieszę się równie mocno, jak oni;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Podpisuję się pod Twoim komentarzem obiema rękami. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wszystkie wpisy pod rozdziałami. :)

      Usuń
  12. Oj ten Sebastian, ten Sebastian. Marek o mały włos nie straciłby życia przez niego. Czy on w ogóle o tym pomyślał? Mówiłam, że on postradał zmysły. A między małżonkami wreszcie jest tak, jak powinno być. Miłość rządzi. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Olszański uważał, że wymyślił super plan. Nie było w nim miejsca na założenia typu, że Marek może się przekręcić, czy też to, że nikt mu nie będzie mógł niczego udowodnić. Pomylił się i musiał za to słono zapłacić.
      Najserdeczniej dziękuję za wszystkie wpisy i cieplutko pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Rodzinka piękna i szczęśliwa, jak z telewizora;) Kochają się i co najważniejsze ufają sobie. Seniorzy też szczęśliwi. Wreszcie widzą piękną przyszłość dla syna i dla siebie. Trafiła im się synowa, że ho, ho! Ale fajnie, że potrafią to docenić. Maluszek będzie miał wspaniałą rodzinę, w tym cudowną ciocię i wujka;) A tak swoją drogą, ciekawe jak szybko rodzice będą nalegać na kolejne potomstwo? Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Pytanie postawione na końcu komentarza pozostawiam wyobraźni czytelników. Najważniejsze, że wszystko znalazło swój szczęśliwy finał.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i jestem wdzięczna za każdy komentarz zostawiony na blogu. :)

      Usuń
  14. Szkoda, że to już koniec. Polubiłam tego Marka. Od gówniarza przeszedł zmianę do prawdziwego faceta;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś każde opowiadanie się kończy, ale przecież są kolejne do czytania.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  15. Marek ma jednak charakter. Mało kogo byłoby stać na na pozostawienie tego na etapie na jakim zrobił to Marek. Olszański praktycznie oprócz pracy i przyjaciela nie poniósł konsekwencji. Może kiedyś pożałuje tego, ale nie dowiemy się tego.
    Końcówka sama przyjemność. I nie tylko, dlatego że spełniło się marzenie Dobrzański, ale ze względu na Ulę, bo jak dobrze pamiętam była sama na świecie a teraz zyskała prawdziwą i kochającą się rodzinę.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Olszański nie z tych, którzy docenią gest Marka i poczują wdzięczność. To typ, który nadal będzie się czuł pokrzywdzony mimo tego, że dopuścił się tak naprawdę przestępstwa. Myślę, że w jego przypadku nawet więzienie nic by tu nie dało. A co do Uli masz rację. Ona dała tej rodzinie wiele z siebie, ale i sama zyskała coś naprawdę wartościowego.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarze i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Witaj Małgosiu,
    jeśli ktoś by miał wątpliwości, to teraz już ich nie powinien mieć, co do tego, że Ula bardzo kocha Marka. Co prawda, w pierwszej chwili zdjęcia zrobiły swoje i poczuła się skrzywdzona i oszukana, ale po momencie zaczęła przytomniej myśleć. Serce jej podpowiadało, że to nie może być prawda, że Marek nie mógł udawać i że na pewno ją kocha. Dzięki jej spostrzegawczości, dzięki zachowaniu zimnej krwi, odkryła prawdę, która jest niezbyt miła dla Marka. Ale o ile Marek jakoś nie mógł uwierzyć sierżantowi, to w przypadku Uli nie miał już takich wątpliwości. I chociaż było przykro, to wreszcie zrozumiał, że to jego przyjaciel chciał po przysłowiowych trupach pozbyć się Uli. Bardzo miło, że małżonkowie tak sobie ufają, tak się kochają. Sebastian nie docenił siły miłości i to był jego błąd. Ta sprawa mimo, że bardzo przykra, to sposób jej rozwiązania dobrze wróży małżeństwu. Zresztą nie tylko to, ale maluszek w drodze też o czymś świadczy. To dziecko dodatkowo scementuje ich całą rodzinę i nie pozwoli aby Marek zszedł przypadkiem z obranej drogi. Teraz musi się martwić o zapewnienie godnego życia jego rodzinie, a więc będzie się jeszcze bardziej starał aby firma rosła w siłę. Krzysztof i Helena też powinni być z siebie dumni. Uszczęśliwili nie tylko siebie i syna, ale również Ulę, która właściwie przez przypadek znalazła swoją miłość. Jestem pewna, że już nigdy nie będzie się czuła samotna. Rodzeństwo Febo również troszeczkę odetchnęło i może i oni w niedługim czasie założą rodziny, bo wyjątkowo na to zasłużyli:) Dziękuję za interesującą historię i czekam na kolejne opowiadanie. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Powiem krótko. Jest wina, musi być i kara. Są zasługi, winna być nagroda. Całe opowiadanie osnute jest wokół tego prostego schematu. W każdej sprawie są jakieś konsekwencje albo dobre, albo złe. Czyż życie nie jest swoistym ciągiem nieustannych wyborów? Ludzie odpowiedzialni wybierają rozsądnie, ludzie głupi potykają się o własne nogi a ich wybory są przeważnie złe. Czarne lub białe, dobro czy zło. Wybór należy do każdego z nas.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. Uściski. :)

      Usuń
  17. Zmiana Marka jest naprawdę spektakularna. Wszyscy mu kibicowali i pomagali na tyle, na ile mogli, ale najwięcej pracy włożył Marek. Godne podziwu, że z bawidamka stał się odpowiedzialnym mężczyzną. Musiało go to kosztować bardzo dużo. Zyskał miłość żony, potomka, podziw rodziców i szacunek pracowników, ale stracił przyjaciela. Chociaż, może to i dobrze, bo mieć takiego przyjaciela, to lepiej już nie mieć go wcale. Jak zwykle czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Po tym, czego dopuścił się Olszański trudno byłoby Markowi nazywać go wciąż swoim przyjacielem. Na pewno nie był już w stanie z nim pracować i dlatego go zwolnił. Poza tym Sebastian nie poniósł żadnych konsekwencji i powinien się poczuć szczęściarzem. Marek wiele zawdzięcza Uli i rodzinie, ale sam też wykonał tytaniczną pracę. Teraz jest już zupełnie innym człowiekiem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie wpisy. :)

      Usuń
  18. ...ja chciałem tylko, żeby było jak dawniej...słowa Sebastiana mnie rozwaliły.Czego on oczekiwał, że Marek dalej będzie się z nim przyjaźnił, włóczył po klubach i rwał panienki. A choć przez chwilę pomyślał o Uli jako żonie,na dodatek podsunął jej zdjęcia.Zakończenie trochę sielankowe trochę jak bajki ale może być.Czekam na nowe opowiadanie a w międzyczasie wracam do Twoich wspaniałych starszych opowiadań.Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Zakończenie takie a nie inne, bo ja kocham sielankowe, bajkowe happy endy i to chyba się już nie zmieni.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  19. Podobno przyjaciół poznaje się w biedzie? No to trzeba przyznać, że Sebastian chyba o tym nie słyszał, albo źle to zrozumiał. I to idiotyczne tłumaczenie, że chciał tylko, żeby było jak dawniej. Żałosne. Szkoda tylko, że ta sytuacja zapewne nic go nie nauczyła. A Marek będzie lepiej dobierał sobie przyjaciół, a może już nikt inny niż Ula i maluszek nie będzie mu potrzebny;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno powiedzieć, czy po czymś takim Marek zaufałby komuś na tyle, że mógłby go nazwać swoim przyjacielem. Sparzył się i teraz będzie na pewno ostrożny. Natomiast ciasny umysł Olszańskiego nadal nie pojmuje, jaką krzywdę wyrządził Markowi i wciąż uważa, że to był tylko świetny żart.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarze. :)

      Usuń
  20. Tak, jak chyba mówiła Ula, zmienić się może tylko osoba, która sama tego chce. Marek sam nawet nie wiedział, że tak chętnie będzie chciał. Seniorzy mają rację, że cechy charakteru Uli, jej sposób bycia zaważyły i Marek zatrzymał się na moment i mógł podjąć właściwą decyzję. Fajnie, że nowe życie mu się spodobało. Czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Mimo wszystko metoda małych kroków jest bardzo skuteczna, a pośpiech jest złym doradcą zawsze.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wszystkie wpisy. :)

      Usuń
  21. Nic tylko się cieszyć razem z Ulą, Markiem, seniorami i rodzeństwem Febo. Zmiany nastąpiły u nich wszystkich. Oczywiście Marek zaliczył największą, ale za to chyba najcenniejszą. Sebastian nie zrozumiał w którą stronę mają iść te zmiany i zamiast przejść na jasną stronę mocy, wybrał ciemną. O ile Marek świadomie podejmował decyzje, o tyle Sebastian całe zło robił w afekcie. Niezależnie od tego należą mu się tęgie razy. Marek obszedł się z nim wyjątkowo miłosiernie. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Końcówka sielankowa, ale nie dla wszystkich. Olszański mógł zostać potraktowany przez Marka bardziej surowo, co skutkowałoby wszystkimi konsekwencjami za czyn, którego się dopuścił. Poszedłby siedzieć a sąd mógł zasądzić potężne odszkodowanie na rzecz Marka. Tymczasem powinien być zadowolony, bo skończyło się tylko na utracie pracy. Szkoda tylko, że on wciąż wierzy, że działał w dobrej intencji.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpisy pod każdym rozdziałem. :)

      Usuń
  22. Jednak instytucja stara jak świat, czyli swatka, sprawdza się idealnie nawet w obecnych czasach. Krzysztof z Heleną mieli świetny pomysł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu swatanie podyktowane było wyższą koniecznością, bo za wszelką cenę rodzice chcieli uratować swojego syna i upatrywali tego ratunku w małżeństwie z mądrą kobietą. Nie mylili się.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Marek dumny jak paw. Fajnie, bo zrobił się z niego odpowiedzialny facet, głowa rodziny. Ma naprawdę powody do dumy. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta metamorfoza właśnie taki miała cel. Marek sam dość wcześnie zrozumiał, że jeśli nie dokona zmian wyląduje na marnie płatnej posadce i utraci wszystkie przywileje. Wniosek z tego taki, że najważniejsze, to znaleźć w życiu właściwego partnera bądź partnerkę.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  24. Fajna z nich rodzina. Po początkowych kłopotach nastąpiła pozytywna zmiana. Spokój i cierpliwość Uli oraz chęć zrozumienia ze strony Marka zrobiła swoje. Opłaciło się to wszystkim. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Zanim stali się fajną rodziną, każdy z nich musiał coś poświęcić. Może najmniej "wkładu" miała tu Paulina, ale Alex i pozostali już nie. Coś za coś, ale jak widać, było warto.
      Pozdrawiam cieplutko i serdecznie dziękuję za komentarze pod każdym rozdziałem. :)

      Usuń
  25. Nasze pierwsze dziecko. Coś czuję, że Markowi wciąż będzie mało, ale Ula jest rozsądna i chyba nie zgodzi się na drużynę piłkarską, hihihi;) Trochę żartuję, ale to tylko dlatego, że bardzo się cieszę. Szczęśliwe zakończenia są wspaniałe. W życiu dość mamy niezbyt dobrze kończących się historii, więc chociaż tutaj można odetchnąć;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wychodzę z podobnego założenia, że nasza egzystencja jest już wystarczająco dramatyczna, a takie zakończenia zawsze niosą jakąś nadzieję i pozytywne nastawienie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  26. Urocza opowieść. Jak zwykle dająca nadzieję osobom pogubionym w życiu. Jak się czegoś bardzo chce, to można zrobić wszystko, nawet przewartościować życie. Coś się kończy, ale równocześnie coś nowego się zaczyna. Może i dla Sebastiana wyrzucenie z pracy coś dobrego mu przyniesie? Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian uważa się za pokrzywdzonego i z całą pewnością nie wyciągnie rozsądnych wniosków na przyszłość. Jest zbyt ograniczony nawet w tym, że nie potrafi docenić gestu Marka. Takie typy są niereformowalne. Za to dla rodziny Dobrzańskich zaczyna się nowy etap. Marek się zmienił na lepsze no i dziecko w drodze. Najważniejsze, że kluby i panienki odeszły w niebyt.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  27. To straszne, że nawet facetów nie omija problem tabletek gwałtu. Biedny Marek. To musi być okropne uczucie jak zupełnie się nie pamięta co się z człowiekiem działo!? Do tego jak zobaczył zdjęcia, to mógł pomyśleć, że rzeczywiście doszło do zdrady. Sam nic nie pamiętał, więc nie mógł być pewny, że nie został wykorzystany. Tylko dzięki policji i niezawodnej Uli jego pamięć nieco się odświeżyła. Ciekawy temat, gratuluję. Przesyłam ciepłe pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabletka gwałtu serwowana jest obu płciom, więc mężczyźni też są na nią nieodporni. Oczywiście, że Marek od razu pomyślał, że zradził Ulę, chociaż ona już wiedziała, że nic takiego nie miało miejsca, bo był nieprzytomny. Na szczęście wszystko się szybko wyjaśniło.
      Pozdrawiam najserdeczniej i pięknie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń