Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 13 września 2018

POWRÓT DO DOMU - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3


Było już dobrze po dwudziestej drugiej, gdy kończyła pakowanie. Nie miała pojęcia jak długo zostanie w Hamrzysku. Tak czy siak zabierała ze sobą dwie dość pokaźne torby z ciuchami i trochę wałówki. O szóstej rano zniosła wszystko do samochodu. Zapowiadał się ładny dzień. Bez zbędnej zwłoki zasiadła za kierownicą i ustawiwszy GPS-a ruszyła. Postanowiła jechać najkrótszą, chociaż nie najlepszą trasą przez Szamotuły. Miała przed sobą około półtorej godziny jazdy i ta świadomość wywołała u niej jeszcze większe poczucie wstydu i wyrzutów sumienia. Wyrzucała sobie, że nie zaglądała tam przez tak długi czas, a przecież samochodem to było bardzo blisko. Niecałe osiemdziesiąt kilometrów. Wujek powinien ją przekląć. Witek to co innego. Mieszkał w Warszawie i stamtąd miał o wiele dalej. Jakby na to nie patrzeć, oboje byli winni, bo wystarczyła odrobina dobrej woli i szczypta zainteresowania spuścizną po babci.

Dojechała do Wronek. Musiała przejechać przez miasto, by dostać się na wylotówkę. Po drodze mijała spory targ i postanowiła się zatrzymać. Zrobiła solidne zakupy w postaci warzyw i sporej ilości owoców. Nie miała pojęcia, czy nadal funkcjonuje jedyny sklep w Hamrzysku. Wracając już do samochodu weszła jeszcze do małej, prywatnej piekarni i kupiła trochę chrupiących bułek, rogali i pachnący, ciepły bochen wiejskiego chleba. Ten zapach przeniósł ją w czasy dzieciństwa. Był identyczny z zapachem wypiekanego co tydzień przez babcię Emilię chleba na zakwasie, zupełnie naturalnego bez żadnych konserwantów i spulchniaczy.
Ruszyła dalej. Przejechała most nad Wartą i skręciła w prawo kierując się na Krucz. Po dwunastu kilometrach zauważyła zjazd do Hamrzyska. Była już blisko. Stąd mogła trafić nawet po omacku.
 


Droga już nie była tak dobra, chociaż i tak lepsza od tej, którą zapamiętała. Wcześniej był to po prostu piaszczysty dukt pełen kolein. Teraz położono tu taki niby asfalt, który nie był asfaltem a jakąś jego mieszanką z dodatkiem smoły. Powoli dojeżdżała. Już z daleka widziała zarysy dachów i pierwszych zabudowań wsi. Przed nimi mijała staw. To tu jako dziecko pływała wraz z Witusiem i to tu łowiła wraz z nim ryby. Zatrzymała się na chwilę przy drewnianym, mocno spróchniałym pomoście. Jak film przesuwały się przed jej oczami obrazy tej radosnej, beztroskiej zabawy z jej przyszywanym bratem. Przypomniała sobie jak siadywali na skraju pomostu mocząc stopy i wędki w wodzie. Rozejrzała się dokoła.



Jezioro mocno zarosło szuwarami a i z kąpieli chyba już nie korzystały wiejskie dzieciaki. Po drugiej stronie drogi zauważyła żółtą plamę. Podeszła bliżej i uśmiechnęła się szeroko.
 - To kurki! – powiedziała głośno. – Całe mnóstwo kurek. - Wróciła do samochodu po woreczek i zaczęła zbierać te grzyby. Już zapomniała, że to one najwcześniej pokazują się tutaj. Był przecież koniec czerwca, miesiąca ich wysypu. To o tym czasie właśnie lasy pokrywały się żółtym dywanem tych smacznych grzybów. Uzbierała ich chyba kilogram. - Będą na kolację – pomyślała. – Sos z nich jest pyszny. - Wyprostowała się. Obok niej przemknęło jakieś auto i zatrzymało się z piskiem opon kilkanaście metrów dalej. Kierowca zaczął cofać i zatrzymał się tuż przed jej samochodem. Wysiadł energicznie i krzyknął.
 - Bożenka? To naprawdę ty?
Uśmiechnęła się radośnie na widok mężczyzny.
 - Witek! Wieki cię nie widziałam. – Po chwili już wylądowała w jego ramionach ściskając go mocno i całując jego policzki. – Ależ przystojniak z ciebie. Babcia byłaby taka dumna – popatrzyła w jego śmiejące się brązowe oczy.
 - A ty wyrosłaś na piękną kobietę – odwzajemnił z uznaniem. - Jeszcze bardziej wypiękniałaś od czasu naszego spotkania w Warszawie. Ja przyjechałem już dwa dni temu. Byłem u wuja po klucze do domu. Powiedział mi co i jak. Słaby już jest i mocno przygarbiony. Podziękowałem mu za opiekę nad domem. Mówiłem, że oboje jesteśmy mu bardzo wdzięczni i przeprosiłem, że nie pokazywaliśmy się tak długo.
 - Chciałam zrobić dokładnie tak samo. Mam wyrzuty sumienia – powiedziała cicho. - A teraz skąd jedziesz?
 - Z Czarnkowa. Zamówiłem na jutro dekarza. Dach jest porządnie zdewastowany. Gonty poodpadały, jest mnóstwo dziur i sporo mchu. Dałem zadatek na robociznę i zamówiłem nowe gonty bitumiczne tak zwaną karpiówkę. To gont w kształcie rybiej łuski. Będzie ładnie wyglądał. Obawiam się, że trzeba będzie wymienić wszystko. Ale jedźmy. Nie będziemy gadać na drodze.

Podjechali pod dom. Rzeczywiście wyglądał na zaniedbany i opuszczony. Chwiejący się drewniany płot zarośnięty bujnymi chwastami, dziko rosnące samosiejki i wysoka trawa skutecznie broniły dostępu do chałupy. Bożenie ścisnęło się serce. To nie był już ten domek z bajki, który zrobił na niej wrażenie, kiedy ojciec przywiózł ją tu po raz pierwszy.
 - Ogarnąłem trochę w środku, – Witek wysiadł z samochodu i odebrał od niej torby – ale i tak jest brudno, bo wszystkiego nie dałem rady. – Myślę, że zajmiesz pokój babci. Ja śpię w naszym dawnym pokoju. Na górę nie zaglądałem. Jak się weźmiemy do roboty we dwójkę, to pójdzie znacznie lepiej. Bardzo chciałbym, żeby dom wyglądał jak dawniej.
 - Dlaczego ci na nim tak zależy?
Witek obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem.
 - Przecież to mój rodzinny dom. Innego nie miałem. Wiesz o tym dobrze. To tu spędziłem najlepsze lata mojego życia. To tu czułem zawsze, że jestem kochany i że komuś na mnie zależy. Gdyby babcia żyła przytuliłbym ją teraz mocno i powiedział, że nikt nigdy nie dał mi tyle miłości i wsparcia co ona i że zawdzięczam jej absolutnie wszystko – zalśniły mu w oczach łzy, które spłynęły po policzkach. Otarł je nerwowym ruchem. – A ty co chciałaś zrobić ze swoją częścią?
 - Myślałam, żeby sprzedać… - bąknęła niepewnie.
 - Sprzedać? Naprawdę chcesz sprzedać komuś obcemu nasze dziedzictwo? Jeśli rzeczywiście jesteś zdecydowana, to ja chętnie cię spłacę. Ostatnią rzeczą jakiej bym chciał, to to, żeby dom trafił w ręce kogoś spoza rodziny. Poza tym mam chyba prawo pierwokupu – dodał mocno rozczarowany. - Zastanów się nad tym, dobrze? A teraz zabierajmy się do roboty. Do wieczora powinniśmy się uporać ze sprzątaniem.
Słowa Witka bardzo poruszyły Bożenę. Nie sądziła, że tak emocjonalnie podejdzie do jej decyzji o sprzedaży. A może ona nie ma racji? Może nie powinna? Może jednak lepiej będzie, gdy dołoży się do tego remontu i we dwójkę podźwigną ten dom? Chyba rzeczywiście babcia nie poparłaby jej decyzji. Zawsze przecież powtarzała, że nawet jeśli opuszczą to miejsce to i tak kiedyś ono się o nich upomni i wrócą tutaj. Miała rację.

Kuchnia i pokoje pachniały czystością. Witek poszedł na górę wysprzątać pokój, który kiedyś zajmował wraz z matką. Bożena wyłożyła zakupiony na targu towar na czyste blaty i zabrała się za czyszczenie kurek. Obrała cebulę i pokroiła ją drobno wrzucając do rozgrzanego rondla. Potem dodała grzyby. Rozkroiła kilka bułek i wysmarowała masłem. Zanim Witek wrócił na stole parowała świeżo zaparzona herbata i smakowicie pachniał podbity śmietaną grzybowy sos.
Jedli niespiesznie.
 - Nawet nie wiem, kiedy jadłem coś równie smacznego. Pamiętasz jaki pyszny sos robiła babcia? Nie mogłem się go najeść i zawsze wylizywałem talerz.



Pamiętała. Zwłaszcza jego początki w tym domu. Pamiętała jak często prosił o dokładki, bo smakowało mu absolutnie wszystko, co ugotowała babcia. Był niedożywiony i nadrabiał zaległości.
 - Masz kogoś? – podniosła głowę znad talerza i spojrzała na niego zdziwiona.
 - Nie mam. Jakoś nie za często miałam okazję randkować, a ty?
 - Pamiętasz co mówiła nam babcia? Co wielokrotnie podkreślała? – odpowiedział pytaniem. – Mówiła, żeby swojej miłości nie rozmieniać na drobne. Ja nie rozmieniam i nigdy tego nie zrobię. Babcia była mądrą kobietą.
 - Czy to oznacza, że żadna kobieta nie poruszyła twojego serca?
 - To oznacza, że moje serce poruszyła tylko jedna kobieta i tej miłości jestem wierny od lat – odsunął talerz od siebie. – Najadłem się. Naprawdę było pyszne. Pozmywam a ty oblecz sobie pościel.

Przygotowała łóżko i rozpakowała rzeczy. Kiedy wróciła do kuchni zastała w niej idealny porządek, ale Witka nie było. Znalazła go na ganku z kieliszkiem wina. Poklepał krzesło obok.
 - Siadaj. Bardzo tu przyjemnie. Cisza i spokój. Piękny wieczór i ciepły. Napijesz się? – wlał do drugiego kieliszka nieco wina i podał jej. – Na długo przyjechałaś?
 - Jeszcze nie wiem. Tak naprawdę to jestem na życiowym zakręcie. Właśnie zwolniłam się z pracy i będę szukać czegoś innego. Tak czy owak mam sporo czasu. A ty?
 - Ja zostanę tyle ile będzie trzeba. Zastanawiam się nawet, czy nie na zawsze. Warszawa nie jest dla mnie miejscem do życia. Czasami naprawdę nienawidzę tego hałaśliwego miasta. Tu mógłbym żyć. Oczywiście czasami musiałbym wyjechać, ale przynajmniej miałbym dokąd wracać. Żałuję, że takiej decyzji nie podjąłem wcześniej. Może i dom wyglądałby inaczej i nie był w takim opłakanym stanie jak teraz. To co, odsprzedaż mi swoją część?
Pokręciła przecząco głową. Upiła łyk wina i spojrzała mu w oczy.
 - Trochę myślałam o tym, co mi powiedziałeś. Sądzę, że miałeś rację. Nie chcę cię zostawiać z tym wszystkim samego. Chcę partycypować w wydatkach. Jednak od razu muszę cię uprzedzić, że nie dysponuję jakimiś niewyczerpanymi zasobami finansowymi. Zaoszczędziłam trochę pieniędzy i chętnie ulokuję je w remoncie domu, ale z nauczycielskiej pensji nie jest tego zbyt wiele.
 - O to się nie martw. Ja stoję dobrze finansowo i jestem w stanie pokryć wszystkie koszty. Cieszę się, że zrezygnowałaś ze sprzedaży twojej części. Zresztą nawet nie wiem jak mielibyśmy się podzielić tym domem. Ja wziąłbym górę a ty dół? To niewykonalne, bo układ pomieszczeń uniemożliwia podział pół na pół. Dla mnie najlepsze rozwiązanie to takie, że dom należy do nas obojga i oboje korzystamy ze wszystkiego co w nim jest i oboje o niego dbamy. Jutro przyjedzie dekarz razem z ekipą i zaczną wymieniać dach. Ja kupiłem dzisiaj kosiarkę, bo kosą bym się zajechał chcąc wyciąć to zielsko. Ty do południa powinnaś jednak pojechać do Białej. Wuj nie może się ciebie doczekać. Potem zadecydujemy, co dalej.
 - To dobry plan – zgodziła się z nim. – Wiesz o czym jeszcze pomyślałam? O sidingu. Widziałam kiedyś taki imitujący drewniane bale. Elewacja budynku wygląda fatalnie. Spójrz jak łuszczy się farba. Naprawdę musielibyśmy się nieźle napracować, żeby ją zedrzeć i ściany pokryć nową. Siding zasłoni wszystkie niedoskonałości. Nie jest taki drogi i łatwo się kładzie. Dodatkowa zaleta, że szybko widać efekt. – Witek uśmiechnął się szeroko.
 - Niewiarygodne jak bardzo myślimy podobnie. Brałem takie rozwiązanie pod uwagę i cieszę się, że jesteśmy zgodni. Jeśli chcesz to pojutrze pojedziemy do Czarnkowa i wybierzemy coś razem. Mam nadzieję, że jutro uda mi się uporać z chwastami.

Następnego dnia po śniadaniu Witek wyciął najpierw piłą elektryczną wszystkie samosiejki, a potem zabrał się za koszenie. Bożena pojechała do Białej. Wuj faktycznie nie wyglądał dobrze. Nie takiego go zapamiętała. Teraz był zgrzybiałym staruszkiem z siwą jak gołąbek głową. Uściskał ją mocno a w oczach pokazały się łzy.
 - Tak się cieszę dziecko, że przyjechałaś. Oglądałaś dom?
 - Oglądałam wujku i postanowiliśmy razem z Witkiem doprowadzić go do stanu używalności. Witek zaczął kosić od rana a i dekarz ma przyjechać i wymienić dach. Chcę cię bardzo przeprosić, że zrzuciliśmy na ciebie tak ciężki obowiązek. Jest mi naprawdę przykro i wstyd. Za to teraz będziemy częstymi gośćmi w Białej. Twoi synowie przyjeżdżają? – Wujek Karol machnął ręką z rezygnacją.
 - A gdzież tam. Zagnieździli się w mieście i ani myślą wracać. Czasem tylko przyjeżdżają na grzyby i to wszystko.
 - W takim razie jak sobie radzisz?
 - No jakoś radzę. Dobrzy ludzie pomogą. Sąsiadka przychodzi, robi zakupy i coś ugotuje, ale nie codziennie. Puściłem w dzierżawę te dziesięć hektarów, bo ja już nie mam siły ich uprawiać. Ojciec twój się zrzekł, wiesz o tym. Spłaciłem go.
 - Tak, tak, pamiętam. Jeszcze nie wiem jak długo tu zostanę. Na pewno dwa miesiące, a może i dłużej. Przez ten czas będę robić ci zakupy i gotować. Odciążę trochę twoją sąsiadkę. A może wolałbyś zamieszkać w Hamrzysku i obserwować postęp prac? Pokój na górze jest wysprzątany i wolny. Mógłbyś go zająć.
 - A wiesz, że to nie jest głupi pomysł? Bardzo bym chciał to zobaczyć.
 - W takim razie załatwione. Spakujemy trochę twoich rzeczy, uprzedzimy sąsiadkę, że nie będzie cię przez dłuższy czas i pojedziemy do nas.

39 komentarzy:

  1. Kurki, wyśmienita rzecz, ale mi wychodzą tylko w occie pod wódeczkę. Nie chwaląc się pychotka. W innej postaci, to wychodzi jakaś guma, brrr. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię mimo, że są ciężkostrawne, ale sos jest przepyszny.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Fajnie, że się spotkali. Przywitanie bardzo ciepłe. Później było troszeczkę gorzej, ale doszli do porozumienia. Może remont domu im obojgu coś więcej uzmysłowi? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Pierwsze spotkanie po latach i to na środku drogi. Najważniejsze jednak, że wciąż pałają do siebie sympatią i potrafią ze sobą rozmawiać a remont domu faktycznie zbliży ich do siebie, bo będą musieli podejmować wspólne decyzje.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  3. "To oznacza, że moje serce poruszyła tylko jedna kobieta i tej miłości jestem wierny od lat" - czyżby chodziło o Bożenę?
    Witek najwyraźniej bardziej jest związany z tym domem i miejscem niż Bożena chociaż mogę się mylić. Ona w pierwszej kolejności pomyślała o sprzedaży, a on o odremontowaniu domu. Ale w jakimś stopniu ją rozumiem. Żal mi ich wuja mimo posiadania własnych dzieci został sam. Lecz jakie to prawdziwe. W chwili gdy czytałam ten fragment o jego dzieciach przed oczami miałam bardzo podobną sytuację do mojej rodzinnej ( nie wdając się w szczegóły). Mam nadzieję, że teraz Bożena wraz z Witkiem pomogą i wesprą wuja. Poniekąd są mu to winni z racji iż zajmował się tym domem w miarę swych możliwości.
    Gorąco pozdrawiam
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Witek od razu miał plan wyremontowania tego domu. Dla niego to rodzinne gniazdo, z którego wyniósł wyłącznie pozytywne wspomnienia. Bożena w pierwszym odruchu chciała sprzedać swoją część. Problem jednak w tym, że budynku nie można podzielić na pół, bo układ pomieszczeń na to nie pozwala. To stąd właśnie propozycja Witka o pierwokupie. Bożena jednak powoli zmienia zdanie uznając, że to Witek ma rację nie ona. Na temat cytowanego przez Ciebie zdania nic nie napiszę.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  4. A kogo miał na myśli Witek mówiąc o wierności swojej miłości? Chodzi o jego kobietę czy też może o Bożenę. Ale mówi o kobiecie, a ona była dzieckiem jak mieszkali razem. A może chodzi o babcię Emilię? Ale to z kolei byłoby trochę dziwne. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Wszystko się z czasem wyjaśni, również to, w kim Witek ulokował swoje uczucia. Babcia Emilia odpada. Kochał ją jak matkę a nie o taką miłość przecież chodzi.
      Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że Bożena nie będzie żałować podjętej decyzji i nie będzie miała do Witka pretensji, że władowała w ten dom całe swoje oszczędności. Może się jeszcze zdziwić jak może być fajnie. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożena raczej nie będzie żałować. Im dłużej tam pomieszka tym większy sentyment wróci do tego miejsca. Już wie, że to Witek ma rację nie ona i że wspólnie powinni podźwignąć ten dom.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. Coś mi się wydaje, że babcia Emilka z całą pewnością nie pochwaliłaby decyzji Bożeny co do sprzedaży domu. Bardzo ich kochała i stworzyła im cudowny dom. Witek ma rację, że domu rodzinnego się nie pozbywa, no chyba, że nie stać nas na jego utrzymanie. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Zachowanie Witka i jego ogromna chęć odbudowania rodzinnego gniazda dały Bożenie do myślenia i zaimponowały jej. Pod koniec tej części ona zmienia zdanie i jest gotowa wspólnie z Witkiem podźwignąć to domostwo. Poza tym im obojgu tłuką się w głowach słowa Emilii, że ten dom kiedyś się o nich upomni. Jeszcze do końca nie rozumieją tego przesłania, ale wkrótce rozjaśni im się w głowach.
      Pozdrawiam Cię serdecznie o bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  7. Witaj Małgosiu,
    przynajmniej na coś pożytecznego przyda się ta cała sława oraz ciężka praca i dużo koncertów. Dzięki temu Witek jest zamożnym facetem i bez problemów może sobie pozwolić na remont domu. Jeśli on przez tyle lat stał pusty i nie były tam przeprowadzane naprawy na bieżąco, to chyba szykuje się remont kapitalny, a to kosztuje sporo pieniędzy. Bożeny nie byłoby stać na coś takiego. Robi wrażenie to, że Witek w dalszym ciągu uważa, że ten dom jest ich obojga i niezależnie od tego ile kto wyłoży na remont, to oboje będą z niego korzystać na takich samych zasadach. Ciekawa jestem tylko jak poradzą sobie z tym, że Witek chce tam zamieszkać na stałe a co z Bożeną? Czy ona będzie z niego korzystała tylko wtedy gdy Witka nie będzie? A może też zdecyduje się tam zamieszkać? Nie muszą przecież od razu stanowić pary. Problem pojawił by się tylko wówczas, gdyby któreś z nich poznało inną osobę. Wówczas klops, ktoś musiałby się wyprowadzić. A może jednak to spotkanie i wspólne mieszkanie będzie dobrym sposobem na przypomnienie sobie uczuć, którymi się darzyli w dzieciństwie? Teraz co prawda są dorośli i mają bagaż doświadczeń, ale przynajmniej wiedzą czego chcą, czego oczekują od drugiej połówki i wiedzą, że nie jest tak łatwo znaleźć osobę, z którą chce się dalej podążać w życiu. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      To wszystko, o czym piszesz będzie przedmiotem ich rozmów. Będzie ich sporo zwłaszcza wieczorami. Będą wspomnienia, sentymenty i tęsknota za tymi latami, które spędzili wspólnie. Będzie też bilans tych lat, które spędzili w oddaleniu od siebie i zaskakujące wnioski. Cierpliwości.
      Dzięki za komentarz. Pozdrawiam i przesyłam uściski. :)

      Usuń
  8. No to chociaż wiemy, że przynajmniej jedna osoba chce zamieszkać na wsi na stałe. Teraz musi o tym pomyśleć również Bożenka. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy, że Witek ma takie plany. Duże miasto go przytłacza. Wieś to wolność, niezależność, spokój i wyciszenie emocji. Bożenka też to zrozumie. Pierwszy krok już jest zrobiony i razem będą remontować dom.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  9. Rzeczywiście wstyd, że tak długo nie zaglądali do domu rodzinnego. Dobrze, że chociaż sami to wiedzą i że przeprosili i podziękowali wujkowi za doglądanie ich domu. Mam nadzieję, że decyzja o remoncie i o chęci zatrzymania domu nie jest chwilowa i jest ostateczna. Trochę pracy ich jeszcze czeka. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Oboje biją się w piersi i doskonale wiedzą, że zawinili głównie w stosunku do wujka Karola. Teraz czas, by mogli mu się odwdzięczyć. Karol przy nich odżyje i mimo, że sporo lat ma na karku, okaże się jeszcze pomocny.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  10. Nie ma to jak liczyć na kochane dzieci. Bożena z Witkiem się nie popisali, ale chyba najgorzej zachowują się synowie wujka Karola. Zostawili go na pastwę losu. Więcej serca mu okazują sąsiedzi. Oczywiście, to bardzo miłe z ich strony, ale przecież pan Karol ma synów. Może teraz zajmą się nim Bożena z Witkiem? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Sam Karol nie liczy już na swoich synów. Machnął na nich ręką. Za to Bożena i Witek zajmą się nim troskliwie. Staruszek nabierze werwy, bo będzie chciał się czuć potrzebny.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Witek to porządny gościu, bo raczej nic nie udaje. Chce zamieszkać w Hamrzysku i zając się domem. I tu jest inaczej niż myślałam. Stawiałam na to , że Bożenka będzie bardziej sentymentalna a Wojtek przyjedzie i odjedzie. Bądź co bądź wakacje zapowiadają się ciekawie. I ten jego sentyment do babci, bo pewnie chodzi o nią. Bożena może odziedziczyła jakieś zalety po babci i to ich zbliży.
    Czy któraś z Was ma jakiś sentyment do miejscowości Hamrzysko. Jest tyle innych wiosek w Polsce z bardziej popularnymi nazwami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Bożena jest równie sentymentalna co Witek. To tylko wizja zrujnowanego przez czas domu sprawiła, że nieco bezradnie patrzyła na to wszystko a pierwszą myślą była sprzedaż swojej części. Teraz już zmieniła zdanie.
      A co do pytania o Hamrzysko, to sentyment mam ja, To przepiękne miejsce, niewielka wioseczka zagubiona w Puszczy Nadnoteckiej, w której mieszka część mojej rodziny a raczej rodziny mojego męża. Akcja opowiadania dzieje się więc w autentycznym miejscu.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Witek ma szczere chęci, ale musi na siebie uważać. Jeszcze zrobi sobie krzywdę, a jego ręce są wiele warte. Jak będzie grał, jak zrobi sobie krzywdę? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Witek jest ostrożny. Dobrze wie, że musi dbać o dłonie, bo dzięki nim zarabia na chleb. Na pewno nie robi nic, co mogłoby im zaszkodzić.
      Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Widać, że Witkowi wiodło się w życiu trochę lepiej niż Bożenie. Przynajmniej jeśli chodzi o pieniądze. Natomiast jeśli chodzi o uczucia, to oboje jadą na tym samym wózku. I o ile Witek mówi, że nikogo nie szukał, bo kocha ciągle tą samą kobietę, to Bożena chyba jednak kogoś tam szukała, ale nic z tego nie wyszło. Dwa rozbite i nieporadne serca się spotkały. Może coś z tego będzie, zobaczymy. Przecież nie są prawdziwym rodzeństwem. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Masz rację. Pod względem uczuć startują niejako z tego samego pułapu. Oni sami też dojdą do podobnych wniosków i będą się zastanawiać, dlaczego pod tym względem nie powiodło im się w życiu. Bożena chodziła na randki, ale były to spotkania incydentalne i jednorazowe. Nigdy nie była w stałym związku, podobnie jak Witek.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  14. Bardzo fajne ich spotkanie. Witek bez problemu poznał Bożenę nawet prowadząc samochód. Rozmawiają tak jakby się wczoraj widzieli a nie kilka lat temu. To dobrze wróży ich dalszemu egzystowaniu w jednym domu. Chociaż może jednak nie będzie tak różowo. Każdy z nich ma swoje przyzwyczajenia i może to drugą osobę irytować. Ale podobno kto się czubi, ten się lubi;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Oni w dzieciństwie byli bardzo zżyci i można powiedzieć, że nawet myśleli podobnie i rozumieli się bez słów. Pod tym względem mimo upływu lat nic się nie zmieniło, bo nadal są zgodni i dobrze im się współpracuje.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  15. Witaj Małgosiu, trochę trudno zgadnąć czy Witek i Bożena będą razem. Na razie łączy ich remont domu i ciepłe wspomnienia z dzieciństwa jak również troska o wuja. Niewiadoma przyszłość tych dwojga to coś co powoduje, że zaglądam co parę dni z myślą o nowej części. Wiem, że warto bo potrafisz zaciekawić czytających. Na razie czytam sobie starsze.Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      W tej historii nie będzie żadnych niespodziewanych zwrotów akcji, chociaż pojawią się zaskakujące elementy, które będą odkrywać bohaterowie. To co wpajała im Emilia, że dom się kiedyś o nich upomni lub żeby nie rozmieniali miłości na drobne ma swój ukryty sens, bo dla Bożeny i Witka te zdania nadal brzmią dość tajemniczo. Będą wspominać Emilię i to co do nich mówiła i w końcu odkryją coś zaskakującego, chociaż bardzo oczywistego.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i z nadzieją, że nadal będziesz odwiedzać mój blog najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Faktycznie do tej pory nie myśleli o domu i o wujku, ale jak widać podjęli już pierwsze kroki aby wynagrodzić Karolowi te jego starania. Może jego wizyta z dwóch miesięcy się wydłuży na zawsze? Jak Bożena zostanie sama w tym domu, to przydałby się jej jakiś mężczyzna w obejściu. Bo Witek nie zrezygnuje z koncertów, prawda? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Sprawy o których piszesz są do dogrania. Bożena jest na życiowym zakręcie. Nie ma pojęcia, co będzie robić po wakacjach, bo do szkoły już raczej nie wróci. Praca w Hamrzysku przy remoncie i innych rzeczach wciągnie ją i ciężko będzie się jej rozstać z tym miejscem. Jest też wujek, któremu niejako winni są opiekę. Nie może zostać sam. Witek sam mówi, że nie znosi miasta i najchętniej by tu zamieszkał. Jest mobilny więc na koncerty może dojeżdżać. Zawsze to można jakoś rozwiązać, ale co postanowią, to jeszcze przed Wami.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  17. Przypuszczam, że mnóstwo czasu zajmie im ten remont. Mają oszczędności, ale pieniądze mają to do siebie, że dość szybko znikają, a żyć z czegoś trzeba. Bożena zajmie się prowadzeniem domu, nie będzie już szukała pracy? Do Poznania jest niby blisko, ale codziennie dojeżdżać chyba by się nie opłacało. Bo Witek sam mówi, że z wyjazdów na koncerty nie rezygnuje. To jak ich nie będzie w domu, to kto będzie pilnował gospodarstwa? Może wujek Karol? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Witek zaczął ten remont i będzie się uwijał, żeby jak najwięcej zrobić przed nadejściem zimy. Posiada spore zasoby finansowe i tych z pewnością mu nie braknie. Bożena na pewno nie będzie siedzieć bezczynnie i będzie szukać dla siebie pracy. Wszystkie ustalenia jeszcze przed nimi.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  18. Oj czeka ich sporo pracy, ale podjęli wspólni decyzję więc może nie padną na twarz i może się wzajemnie nie pozabijają? Remont, to zazwyczaj ogromny stres i nerwy. Każdy chce coś innego i już powstaje problem. Do tego nasi super terminowi i uczciwi fachowcy. Mam nadzieję, że oboje są spokojni i cierpliwi. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Praca przed nimi gigantyczna, ale Witek postawi na fachowców, bo sam przecież nie zna się na wielu rzeczach i musi oszczędzać ręce. Najważniejsza jest logistyka a pod tym względem Wirek jest wyjątkowo utalentowany. Będzie dobrze.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam.:)

      Usuń
  19. Bożenę i Wiktora podziwiam za odwagę. Oczywiście wychowywali się na tej wsi, ale praktycznie dorosłe życie spędzili w dużych miastach. Teraz chcą zamieszkać na malutkiej wiosce. Nie będzie im brakowało miasta? Ja bardzo chętnie spędziłabym tam urlop, ale do codziennego życia potrzebuję gwaru miasta. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiktor ma na imię Witold to tak na marginesie. :)
      Zarówno Bożena jak i Witek są zmęczeni wielkim miastem zwłaszcza ten ostatni i mówi o tym wyraźnie. Oboje wrócili do rodzinnego gniazda, wróciły wspomnienia z dzieciństwa i świadomość nostalgii jaką odczuwali przez te wszystkie lata. To silne odczucia, a oni w końcu wychowywali się tam i za chwilę się okaże, że lepiej im w Hamrzysku niż w stolicy czy Poznaniu. To melodia przyszłości. Na razie przed nimi sporo roboty.
      Bardzo dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń