Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 kwietnia 2021

ZMANIPULOWANE ŻYCIE - rozdział 12

 ROZDZIAŁ 12

 

Ula długo ściskała przyjaciółkę i gratulowała jej zaręczyn. Trochę jej też zazdrościła, bo oto Agata znalazła wreszcie swoje szczęście i zaczyna nowy etap w życiu, a ona wciąż nie może uporać się sama ze sobą.

 - To kiedy ślub?

 - Nie uwierzysz. Alex jest w gorącej wodzie kąpany i już zaczął załatwiać. Podobno w święta wychodzi za mąż jego siostra a on postanowił, że ustatkuje się przed nią i ten ślub będzie prawdopodobnie w listopadzie. Niezbyt miły miesiąc na takie uroczystości, ale nie mam sumienia mu się sprzeciwiać, bo działa jak w gorączce. Szykuj się więc kochana, bo będziesz świadkiem naszego szczęścia. Alex wybrał Marka, więc dobrze się złożyło. W sobotę jedziemy do moich rodziców, żeby ich powiadomić a w niedzielę do Dobrzańskich. Jeśli to prawda z tym ślubem Pauliny, to czeka nas wszystkich jeszcze w grudniu podróż do Włoch.

 

Nie minął tydzień, a Alex zaliczył wizyty u rodziców Agaty i swoich przybranych, wraz z Agatą wybrał u jubilera obrączki, sporządzili wspólnie listę gości i za chwilę mieli jechać do siedziby parafii zabukować konkretny już termin ślubu. Odpowiednia suma pieniędzy otwierała możliwość wyboru, więc wybrał ostatnią sobotę października. Agata w milczeniu przyglądała się tej desperacji narzeczonego. Tylko raz zadała mu pytanie, dlaczego tak bardzo zależy mu na pośpiechu.

 - Kochanie przede wszystkim ta miłość nie może czekać i powinna zostać usankcjonowana. Ja już wystarczająco długo byłem sam i teraz, gdy moje serce wreszcie drgnęło i obudziło się z ciężkiego snu, mam zwlekać z tak ważną rzeczą jak poślubienie cię? Nic z tego. A ostatni powód, to ślub Pauliny. W końcu jestem od niej starszy i to ja powinienem się najpierw ożenić niż ona wyjść za mąż. Tak uważam.

To wesele nie miało być zbyt duże. Liczba zaproszonych gości oscylowała w granicach pięćdziesięciu osób. W znalezieniu odpowiedniego domu weselnego wydatnie pomogła Helena Dobrzańska mająca liczne koneksje z racji prowadzonej przez siebie fundacji. Febo miał do wyboru horrendalnie drogi i ekskluzywny hotel lub znacznie tańszą propozycję Heleny. Agata przekonała go, że nie potrzebują wystawnego przyjęcia i nie muszą ponosić tak ogromnych kosztów.

 - Już wynajęcie sali bankietowej w takim hotelu kosztuje majątek a do tego dochodzi bardzo drogie menu i alkohole. To naprawdę wyrzucanie pieniędzy. Ten dworek w Otrębusach jest naprawdę śliczny i z całą pewnością goście będą zachwyceni.

Choć początkowo wydawało się to mało prawdopodobne, ale jednak Alex postawił na swoim. Ślub i wesele miało się odbyć w ostatnią sobotę października. Dzięki uprzejmości Pshemko i przy pomocy Uli i Violetty Agata wybrała z ostatniej kolekcji piękną suknię ślubną, w której wyglądała zjawiskowo.

Tydzień przed ślubem pojawiła się w firmie Paulina i to nie sama. Przyjechała ze swoim włoskim narzeczonym.

 



Wysiadła z windy uwieszona na jego ramieniu i ruszyła długim korytarzem do gabinetu brata, który na jej widok wstał zza biurka i podszedł do niej szeroko rozwarłszy ramiona.

 - Witaj sorella. Jak miło cię widzieć. To twój narzeczony? – przeszedł na włoski.

 - Tak. Poznaj proszę, to Mario Cozza syn Bruno Cozza, słynnego we Włoszech lekarza okulisty. Mama Mario i on sam także są lekarzami o tej specjalności i posiadają sieć klinik okulistycznych rozrzuconych po całym kraju.

Alex podszedł do Włocha z wyciągniętą dłonią.

 - Bardzo miło jest mi cię poznać. Z tym ślubem to prawda? Pobieracie się w święta?

 - To szczera prawda – potwierdził Mario. – Zakochałem się w twojej siostrze bez pamięci i nie chcę zwlekać z zaślubinami. Ty pewnie miałeś tak samo, skoro tak bardzo pospieszałeś ze ślubem.

 - Nie inaczej mój drogi. Może przejdziemy do Marka. Tam poznam was z całym towarzystwem a przede wszystkim z moją narzeczoną. Jest asystentką Marka, naszego przyrodniego brata – wyjaśnił Włochowi.

 - To wszystko już wiem, bo Paulina mi opowiadała. Prowadź zatem.

Czekano już na nich, bo wieści o przybyciu Pauliny rozniosły się po firmie lotem błyskawicy. Alex najpierw przedstawił siostrze i przyszłemu szwagrowi Agatę, potem Ulę, jako ich świadkową i w końcu Marka, Sebastiana i Violettę. Całe towarzystwo przeszło do sali konferencyjnej, gdzie omawiano jeszcze szczegóły ślubu i przyjęcia weselnego. Na koniec Paulina zaprosiła wszystkich do Mediolanu na święta i na swój ślub.

 - Zatrzymacie się w domu naszych rodziców. Jest bardzo duży i na pewno wszystkich pomieści. My teraz pójdziemy przywitać się jeszcze z Krzysztofem, a potem jedziemy do Heleny, bo tak się z nią umawiałam. Nalegała, żebyśmy zostali u nich aż do wyjazdu.

 

Agata była zdenerwowana i mocno spięta. Im bardziej zbliżała się wyznaczona godzina ślubu tym bardziej jej stres rósł. Ula i mama Agaty próbowały ją uspokajać, ale skutek tego był marny.

 - A jak się potknę i przewrócę? Jak się pomylę przy składaniu przysięgi? To będzie blamaż na pół Warszawy.

 - Agata nie panikuj i nie zakładaj najgorszego – Ula schwyciła ją za ramiona i zmusiła, żeby spojrzała na nią. – Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam i najbardziej opanowaną. Naprawdę nie rozumiem skąd wzięło się to zdenerwowanie. Zobaczysz, że wszystko się uda i nie będzie żadnej wpadki - zerknęła na zegarek. – Chyba powinnyśmy już schodzić. Limuzyna czeka.

Nie było żadnej przykrej niespodzianki. Przed kościołem czekał Marek z Sebastianem, którzy pomogli wyjść paniom z limuzyny. Ula wsunęła rękę pod ramię Marka i omiotła tłum, który zgromadził się na szerokich schodach katedry. Przez ułamek sekundy wydawało jej się, że widzi Dąbrowską w cudacznie pstrokatej chustce na głowie a obok niej własną matkę w jakichś zgrzebnych, burych ciuchach. Na moment jej serce stanęło z przerażenia. Zamrugała nerwowo powiekami i ponownie spojrzała w to miejsce, ale nie zobaczyła ich. Pomyślała, że wzrok płata jej okrutne figle. Nie było jednak czasu analizować tej sytuacji, bo ustawiał się orszak weselny. Na przedzie powoli kroczyła Agata uczepiona ramienia swojego ojca a za nimi Ula z Markiem, Sebastian z Violettą, Paulina z Mario i reszta gości. Przy ołtarzu czekał zniecierpliwiony Alex, który chciał mieć to wszystko już za sobą. Całą ceremonię uważał za stratę czasu, bo przecież wystarczyłoby powiedzieć sakramentalne „tak” i byłoby po sprawie. Niestety musiał się uzbroić w cierpliwość, bo sam zdecydował się na ślub konkordatowy a to musiało potrwać przynajmniej godzinę.

Barański przekazał córkę narzeczonemu i sam zajął miejsce w ławie obok żony. Zaczęła się ceremonia. Stojący obok Uli Marek wciąż zerkał na nią powtarzając w myślach słowa przysięgi. Ona stała bez ruchu jakby zamieniona w kamień wpatrując się w państwa młodych. Wreszcie koniec. Ksiądz przedstawił gościom panią i pana Febo, którzy chwilę później ruszyli do wyjścia. Marek podał Uli ramię. Czuł jak drży. Pomyślał, że zbyt emocjonalnie zareagowała na ten ślub. Zauważył łzy na jej policzkach i podał jej dyskretnie chusteczkę.

 - Już dobrze kochanie, już dobrze – wyszeptał cicho. Od jakiegoś czasu tak właśnie ją nazywał. Nie miał zamiaru ukrywać się przed światem ze swoimi uczuciami do niej, choć nadal nie był pewien, czy ona czuje tak samo. Nawet nie mógł powiedzieć, że są parą, bo jeszcze nią nie byli. Wychodzili często razem a to na lunch a to do kina, czy na spacer do parku, ale głównie była to jego inicjatywa, nie jej.

 

Wesele było naprawdę udane. Znakomite jedzenie, trunki i zespół muzyczny zadowoliły wszystkich. Ostatni goście wykruszyli się o czwartej nad ranem. Za dwa dni państwo młodzi wyjeżdżali w swoją podróż poślubną na egzotyczną Dominikanę. Na czas nieobecności Alexa Ula miała go zastąpić. Obowiązki Agaty przejęła Violetta, która już na dobre przeniosła się do działu Marka.

Był czwartkowy poranek. Ula przyszła do pracy i jak zwykle zaczęła od śledzenia giełdy. Nie trwało to długo, bo niemal od razu zauważyła zmiany. Bez namysłu wybrała numer maklera. On tylko potwierdził to, co dostrzegła na monitorze. Podekscytowana pobiegła do gabinetu Marka. Wpadła tam jak burza nawet nie przywitawszy się z nim.

 - Zarobiliśmy pierwsze pieniądze! – krzyknęła. – Udało się! Udało!

Marek z wrażenia zakrztusił się kawą a jego wielkie oczy wyrażały przestrach i zdumienie. Opanował się jednak szybko i wystękał:

 - Kochanie, jakie pieniądze?

Usiadła na kanapie i potrząsnęła plikiem wydruków, które trzymała w ręku.

 - No jak to jakie? Z giełdy. Tu mam wszystkie dane. Spójrz.

Rozłożyła papiery na szklanym stoliku. Usiadł obok przyglądając się rzędom cyfr, które nie mówiły mu nic.

 


- Możesz jaśniej? Nic z tego nie rozumiem.

 - Marek pamiętasz, że F&D zainwestowała w akcje czterech spółek pięćdziesiąt tysięcy złotych? To było tuż po tym jak przyjęliście mnie do pracy.

 - No tak… Akcje… I co z nimi?

 - Poszły w górę tak jak się tego spodziewałam. Długo stały w miejscu i wreszcie się ruszyło. Policzyłam wszystko i wyszło mi, że firma zarobiła prawie pięćset siedemdziesiąt sześć tysięcy bez paru złotych. Ależ się Alex zdziwi. Część pieniędzy znowu zainwestujemy, a reszta pójdzie na konto firmy. Wspaniale, prawda? Myślę, że sto tysięcy wystarczy.

Po raz pierwszy widział ją taką podekscytowaną i chyba szczęśliwą. Udało jej się coś naprawdę ważnego, coś, na czym bardzo jej zależało, bo chciała udowodnić sobie i im, że jest naprawdę warta tych pieniędzy jakie firma jej płaci.

 - To ogromna suma Ula. Nawet jak zainwestujesz to i tak zostaje nam prawie pół miliona. Wiedziałem, że jesteś najlepsza. Tylko tobie mogło się to udać. Powinniśmy pójść do ojca i powiedzieć mu o tym. Na pewno się ucieszy i to bardzo.

 

Po dwóch tygodniach szczęśliwa para młoda wróciła z Dominikany. Oboje byli w świetnych humorach i tryskali energią. Przy porannej kawie opowiadali Markowi i Uli swoje wrażenia z pobytu. Gdy wyczerpali temat Alex zapytał o firmowe nowinki.

 - A są. Żebyś wiedział, że są. Przede wszystkim nasz geniusz ekonomiczny i giełdowy postawił nasze pieniądze na właściwe spółki, bo pięknie zaprocentowały i dały prawie półmilionowy dochód. Dokładnie pięćset siedemdziesiąt sześć tysięcy złotych. Sto tysięcy Ula już zainwestowała za zgodą ojca. Reszta stanowi przychód firmy. Jest naprawdę wspaniała – spojrzał z miłością na zarumienioną twarz dziewczyny.

 - Moje gratulacje Ula. Spodziewałem się wprawdzie jakichś zysków, ale nie aż takich. Faktycznie czujesz giełdę i jesteś w tym naprawdę dobra. My odciążymy was trochę, bo pewnie macie dosyć zastępstwa. A jak seniorzy? Zdrowi?

 - Zdrowi. Powoli szykują się na wyjazd do Mediolanu. Mama już lata za ślubnym prezentem i my chyba też powinniśmy.

 

Z piątku na sobotę świat przybrał białą szatę. Kilka minut po dziesiątej Ula odebrała telefon od Marka.

 - Jest tak pięknie i biało więc pomyślałem sobie, że może pojechalibyśmy do Łazienek. Park na pewno wygląda cudnie i bajkowo. Miałabyś ochotę? Pospacerowalibyśmy a potem zabrałbym cię na jakiś smaczny obiad do Baccaro.

 - W sumie… czemu nie. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Gotować też mi się nie chce.

 - W takim razie będę za pół godzinki.

 



Park istotnie wyglądał bajecznie. Gałęzie drzew pokryte jeszcze rudymi liśćmi, które nie zdążyły opaść, uginały się pod ciężarem białego puchu. Ula wysiadła z samochodu i nacisnęła mocniej na uszy wełnianą czapkę. Było kilka stopni mrozu a ona nie lubiła marznąć, mimo że zima też miała swój niezaprzeczalny urok. Ta niechęć do tej pory roku miała swoje uzasadnienie. Kiedy odszedł ojciec, przez jakiś czas próbowała buntować się przeciwko despotycznej matce, odgrażała się, że ucieknie do taty, bo przynajmniej on ją kocha i nigdy nie próbował nią rządzić. Takie pyskówki doprowadzały Magdę do białej gorączki. Zdesperowana, szarpiąc brutalnie Ulę za rękę, wystawiała ją za próg i trzymała po kilka godzin za drzwiami. Latem to było do zniesienia, bo Ula zaszywała się w sadzie, ale zimą odziana przeważnie w jakąś bluzkę i sweter dygotała z zimna i zalewała się łzami przeklinając swój los. Błagała matkę, żeby wpuściła ją do domu, że zamarza i trzęsie się, ale rodzicielka była nieustępliwa.

 - Posiedzisz tam trochę, to zaraz te głupoty wywietrzeją ci z głowy ty niewdzięcznico jedna. Jesteś wyrodną córką i nie potrafisz docenić tego, co masz. Życie dla ciebie poświęciłam, a ty ojca chcesz szukać? Niedoczekanie.

Po dwóch lub trzech godzinach otwierała w końcu drzwi i zbierała z progu zsiniałą i skostniałą z zimna dziewczynkę. Sadzała ją przy kuchennym piecu wręczając jej kubek z gorącą herbatą. To i tak nie pomagało, bo Ula za każdym razem odchorowywała tę karę zmagając się przez kilka dni z czterdziestostopniową gorączką, katarem i kaszlem. Leżąc w łóżku zadawała sobie jedno pytanie - która kochająca matka tak karze swoje dzieci? - Matki jej koleżanek były zupełnie inne, troskliwe i czułe. Jej matka nigdy nie powiedziała jej, że ją kocha, nigdy nie wykazała troski, nigdy nie przytuliła. Była wredną, zimną suką, która nigdy nie powinna mieć dzieci.

Poczuła ramię Marka, które przyciągnęło ją do swego boku. On sam zmartwiony patrzył na jej wypełnione łzami oczy.

 - Co się stało Ula? Dlaczego płaczesz?

Wytarła nerwowo policzki rękawiczkami.

 - To nic. Naprawdę nic – wyszeptała. – Wspomnienia też czasem potrafią ranić i otwierać stare blizny. Chodźmy. Im dłużej stoję tym bardziej mi zimno.

42 komentarze:

  1. Magda to potwór... jaka matka tak robi?? Sama bym ją tak potraktowała... biedna Ula dalej o tym myśli... Agata i Alex sa świetnie dobrani pozdrawiam i życzę miłej nocy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Magda nigdy nie powinna mieć dzieci, bo nie potrafi się nimi zajmować. Jest egoistką a Ulę wychowała na własną służącą. A co do Alexa i Agaty, to faktycznie są jak dwie połówki jabłka.
      Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. ;)

      Usuń
  2. Marek nie poddaje się i wciąż wierzy, że Ula w końcu go pokocha tak jak on ją. Stara się dbając o nią i wspierając.
    Ciekawe czy Ula faktycznie widziała swoją matkę i sąsiadkę, a może to tylko wzrok płata jej figla.
    Wesele może i nie wielkie jeśli chodzi o ilość gości, ale za to z pompą.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek jest troskliwy i opiekuńczy, bo empatię ma chyba zapisaną w genach dlatego tak ofiarnie pomaga Uli. Robi to też rzecz jasna z miłości.
      Nie wyjaśniam, czy Ula faktycznie widziała swoją matkę i Dąbrowską, ale nie będzie to jedyny przypadek.
      Pozdrawiamy Cię obie najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. W dalszym ciągu i niezmiennie ogromnie nieprzyjemne wrażenie robi na mnie mama Uli! To jakiś potwór! Do następnego czwartku Pozdrowienia;) Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      U większości ludzi taka osoba budziłaby odrazę i niesmak, bo jej uczynki są bulwersujące i nie przystają do kobiety. W jakimś sensie jest potworem, bo stworzyła istne piekło własnej córce, którą powinna kochać bezwarunkowo a nie robić z niej służącej.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  4. Paula zamieszkała u Dobrzańskich, no bo niby gdzie miała zamieszkać? Przecież to są jej przybrani rodzice? A rodzina to rodzina i powinna trzymać się razem;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Masz zupełną rację a poza tym Dobrzańscy to bardzo gościnni i kulturalni ludzie i z całą pewnością nie zgodziliby się, żeby ich córka wynajmowała hotel.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Alex romantyk!? Świat się wali, ale muszę przyznać, że z jego ust padły przepiękne słowa miłości - ta miłość nie może czekać;) Wariat, ale jaki sympatyczny i uroczy;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Zdecydowanie nie można byłoby się spodziewać po mrocznym Alexie takich zachowań. Tzn. po Alexie, którego znamy. Pozwoliłam więc sobie ubrać go nieco w odrobinę romantycznego szaleństwa.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. ;)

      Usuń
  6. Bardzo miło ze strony Alexa, że tak miło potrafi się zachować wobec seniorów Dobrzańskich. Wielki plus dla niego! Helena mogła się wykazać i pomogła im bardzo wynajdują salę ślubną. Pewnie i sami by sobie poradzili, ale Helenie na pewno było miło;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Alex jest w dobrych stosunkach z seniorami podobnie jak z Markiem. Czuje się ich synem i jeśli ma już zwracać się do kogoś o pomoc to właśnie do nich. Tu jest to akurat bardzo naturalne.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  7. Szybki bil z tego Alexa;) Uparł się i wszystko załatwił na czas. Super. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex to nerwowy rocznik a przy tym bardzo pewny swoich uczuć do Agaty. Nie ma zamiaru czekać dłużej niż to konieczne ze ślubem.
      Pięknie pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  8. No i jest autentyczna radość ze szczęścia przyjaciółki;) Dobrze chyba się stało, że Ula poczuła lekką zazdrość. Może to coś zmieni w jej podejściu do Marka? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ula zazdrości Agacie tego, że dobiła do szczęśliwego portu, znalazła miłość swojego życia i życiową stabilizację. Ona sama tez tego pragnie, ale w jej przypadku to jeszcze potrwa. Musi zakończyć terapię i zamknąć ten przykry w jej życiu okres a dopiero potem myśleć o przyszłości.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Ula to jeden wielki kłębek nerwów. Bardzo mi jej żal. Żal mi też Marka, bo nie wie o co chodzi. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Nie tak łatwo Uli zapomnieć, te straszne czasy zafundowane przez rodzicielkę. Już jednak jest nieco lepiej, ale wspomnienia nadal wywołują napięcie i łzy. Marek nie naciska a przynajmniej stara się nie naciskać, chociaż chyba dla nich obojga byłoby lepiej, gdyby on znał prawdę.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Obecnie sceneria za oknem prawie jak u Ciebie w opowiadaniu, w parku;) Ale w przeciwieństwie do Uli i Marka ja nie jestem z tego zadowolona. Gdzie ta wiosna?! Fajny rozdział;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Patrzę za moje okno i chyba jest coś na rzeczy. Na drzewach trochę rudych liści przysypanych śniegiem i zielona, młoda trawa przebijająca się spod białego puchu. No cóż... taki mamy klimat. Ja też czekam niecierpliwie na cieplejsze dni.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  11. Małżeństwo Agaty i Alexa powinno być szczęśliwe, bo nie tylko się kochają na zabój, ale też ślub wzięli w miesiącu posiadającym literę "r";) Może to i przesądy, ale jakieś ziarenko prawdy w tym jest;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ja nie wierzę w przesądy, ale wiem, że większość przywiązuje dużą wagę do litery "r". Moja bratanica brała ślub w lipcu osiem lat temu i nadal wraz z mężem są szczęśliwi.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  12. Ale zazdroszczę tego wyjazdu do Włoch;) Bo chyba Ula też pojedzie, zaproszona została, ale kto ją tam wie? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Ula z całą pewnością dotrzyma towarzystwa Markowi na ślubie Pauliny. To będzie dla niej nowe doświadczenie i zarazem wyzwanie, bo przecież nigdy nie leciała samolotem. I tym razem Marek okaże się niezwykle opiekuńczy.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  13. Ale szok?! Paula przyjechała z narzeczonym? Nie bała się, że jej jakaś dziewczyna go odbije? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      W tej historii wyjątkowo nie przypisuję Paulinie super wrednych cech charakteru w tym także zazdrości o narzeczonego. W zasadzie to nie ma się czym przejmować, bo ślub już zaklepany a narzeczony śmiertelnie w niej zakochany.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  14. Cierpliwość Marka nie zna granic;) Jeszcze nic nie wie, jeszcze nie są parą? Musi być mu ciężko zwłaszcza jak widzi ci się dzieje u pozostałych par? Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Oczywiście, że Markowi jest ciężko, bo kocha Ulę i trudno mu patrzeć na jej łzy i na to jak bardzo się zmaga z przeszłością. Powolutku zaczyna wychodzić jednak ze swojej skorupki i odkrywa przed nim coraz więcej szczegółów ze swojego dawnego życia.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Ula to jednak ma głowę nie od parady! Oni rozmawiają o takich pieniądzach, że aż strach pomyśleć;) Nigdy nie widziałam takiej fury pieniędzy. Firma chyba nie wiedziała jaki skarb zatrudniła? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Firma dobrze wiedziała kogo zatrudnia. Marek skojarzył sobie Ulę jeszcze z uczelni i przypomniał sobie jakich rzeczy tam dokonywała. Poza tym certyfikaty ukończonych kursów też mówią same za siebie. Zdecydowanie Alex liczył na zyski po wejściu na giełdę, ale z pewnością nie spodziewał się aż takich. A wszystko to dzięki skrupulatności Uli, dokładnemu przyjrzeniu się każdej z firm i nie pozostawienie niczego zwykłemu przypadkowi.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  16. Wesele należy zaliczyć do udanych i podróż poślubną też;) Teraz kolejny ślub w jeszcze bardziej romantycznym miejscu. Może klimat Włoch, ciągła obecność Marka bardziej przełamie Ulę? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Kolejny ślub z całą pewnością będzie we Włoszech i będzie z pompą. Nie może być inaczej, bo Paula dostaje się do sławnej rodziny włoskich stomatologów, bardzo szanowanej i bardzo bogatej. Ona sama ma ciągoty do blichtru więc na pewno nie będzie oszczędzać na tym ślubie.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Dwa śluby w bardzo bliskiej odległości od siebie, fajnie;) Ale wydaje mi się, że ślub Pauliny i Mario to dopiero będzie coś!? Chyba przepychu nie zabraknie? Żeby tylko nie wyszedł z tego kicz. Bo Alex i Agata mieli fajny, normalny ślub i znali wszystkich;) Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Jak pisałam wyżej ślub Pauliny będzie na bogato, bo rodzina pana młodego jest znana, poważana i obrzydliwie dziana. Nie będą oszczędzać na niczym.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  18. Oby omamy Uli, że widziała matkę i Dąbrowską były tylko przewidzeniem, bo mogły przyjść pod kościół, aby coś dostać. Mogłyby wtedy dojść do Uli. Ja czekam kiedy pojawi się Józef.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Ula sądziła, że to przewidzenie, ale tak naprawdę obie Rysiowianki obserwowały ten ślub. Było przecież o nim w prasie, a obie znały Agatę. Pomyślały, że skoro Agata bierze ślub to Ula na pewno tam będzie. Nie wiadomo jaki miały w tym cel i na co liczyły. Cokolwiek by to nie było, one odeszły nie pozyskawszy żadnych informacji.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Ula powinna wiedzieć, że tylko zakochany facet potrafi zauważyć takie szczegóły jak np. gorsze samopoczucie, obawy, strach, radość. Zachowanie Marka jest po prostu wspaniałe i do tego niczego nie oczekuje, nie naciska, nic nie przyspiesza;) Dziewczyno bierz go zanim Ci go ukradnie jakaś inna dziewczyna! Cierpliwość też się kiedyś może skończyć. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula na pewno to wie tym bardziej, że wcześniej nigdy nie doświadczyła takiego bezinteresownego wsparcia od nikogo może tylko ze strony Agaty.Przecież Marek jest jej pierwszym adoratorem w życiu stąd też ona nie ma do kogo przyrównywać. Marek wie, że Ula jest mocno zraniona i póki co wciąż nie może uwolnić się od przeszłości. Tu potrzebna jest niezwykła delikatność i takt, a on jest w stanie zapewnić jej i jedno, i drugie, bo mocno wierzy, że któregoś dnia nastąpi przełom.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Trochę wody jeszcze w Wiśle upłynie zanim Ula powie Markowi co ją dręczyły. Nie tak łatwo jest rozmawiać o traumach. W Uli dużo jest bólu ,żalu do matki ,że nie kocha jej jak inne matki kochają swoje dzieci. Ona niedoświadczyła matczynnej miłości przez to ma w życiu pod górkę i musi się mierzy z własnymi lękami. Doskonale ją rozumiem. Marek ma dużo wyczucia i taktu . Bo to delikatna sprawa i gdyby naciskał pogorszył by sprawę. Metoda małych kroczków idealnie tu się sprawdzi. Ula musi sama się przed nim otworzyć. Nie wiem tylko czy Markowi starczy tyle cierpliwości. Chociaż on wyznaje chyba tu zasadę ,,jak kocham to poczekam " Czy matka nadal będzie dręczyć Ulę ? Agata ma ułożone szczęśliwe życie. Jej się udało. Teraz pora na Ulę i jej szczęście. Chociaż droga do jej szczęścia nie jest łatwa i nie jest usłana różami, ale mam nadzieję, że Marek pomoże usunąć ciernie z jej drogi i będzie wiodła szczęśliwe życie u jego boku . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynka,
      uspokajająco informujemy, że metoda małych kroczków przeważnie się sprawdza:) Marek doskonale wie co robi, do tego bardzo kocha Ulę, więc cierpliwości i wrażliwości mu nie zabraknie:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:)

      Usuń
  21. Marek powtarzał słowa przysięgi bo ma nadzieję, że być może szybko to mu się przyda;) Szkoda, że Ula stała jak kamień, chociaż mam nadzieję, że jednak ona też była poruszona;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula oczywiście też była bardzo wzruszona, tylko trochę inaczej to okazywała:) Małżeństwo jest ukoronowaniem miłości, więc nic dziwnego, że oboje chcieliby przeżyć takie chwile:) Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń