Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 czerwca 2022

GDY KOCHA SIĘ ZBYT MOCNO - rozdział 8

ROZDZIAŁ 8

 

Marek oswajał Ulę niezwykle ostrożnie. Dobrze wiedział, że z poprzedniego związku wyniosła jedynie traumę i różnego rodzaju fobie. Pośpiech był tu niewskazany, zwłaszcza że przed nią była kolejna rozprawa. Denerwowała się, bo nie wiedziała o co będą ją pytać. Zanim dostała wezwanie na tę rozprawę sądziła, że skoro złożyła dodatkowe wyjaśnienia o tym, że nie posiadała wiedzy o przestępczej działalności męża, to wystarczy, by nie musiała pojawiać się w sądzie. Tak się jednak nie stało, bo połączono sprawę przemocy domowej ze sprawą o handel narkotykami. W wielkim holu budynku sądu natknęła się na już byłą teściową, która patrzyła na nią spode łba bacznie lustrując przy tym towarzyszącego jej Marka. Podeszła do nich i patrząc na Ulę pogardliwie wysyczała z wyrzutem – szybko pocieszyłaś się po Bartku. – Ula spojrzała na nią bez żadnych emocji, które ujawniłyby się na jej twarzy.

 


 - Nie pani sprawa – rzuciła hardo. – Pani syn zrobił z mojego życia piekło i bardzo się cieszę, że wreszcie zacznie przeżywać swoje własne, bo zasłużył na nie, jak mało kto. Nie był wart ani jednej mojej łzy, bo jest skończonym łotrem i zwykłym bandziorem, a kobiety dla niego, to treningowe worki. Czyżby takie zachowania wyssał z mlekiem matki? Proszę mnie więcej nie zaczepiać i nie odzywać się do mnie, bo ja nie mam już pani nic do powiedzenia oprócz tego, że matczyna miłość może być zaborcza i ślepa, ale pani miłość do syna jest najgłupsza ze wszystkich jakie znam. Żegnam – chwyciła Marka pod ramię i pociągnęła go w inną stronę, byleby dalej od nawiedzonej mamusi.

 

Wypytywano ją o wszystko, również o to, jak traktował ją Bartek. Nieśmiało zapytała, czy te pytania są konieczne. Mówiła, że na ten temat zeznawała na sprawie rozwodowej. Wyjaśniono jej, że wszystko, co powie na temat byłego męża ma duże znaczenie przy określeniu jego typu charakterologicznego i ewentualnych motywów, które skłaniałyby go do zarobkowania w nielegalny sposób.

 - To nie jest tak, – wyjaśniała – że mój były mąż wcześniej był porządnym obywatelem i człowiekiem, i nagle któregoś dnia stanął poza prawem. Już jako nastolatek miewał kłopoty z policją za drobne włamania, kradzieże i wyłudzenia. Nie karano go więzieniem tylko dlatego, że był nieletni, a także ze względu na znikomą szkodliwość czynu. Poza tym jego matka zawsze broniła go, jak niepodległości i ręczyła za niego. To psuło mu charakter i pewnie uwierzył, że jest bezkarny i może robić, co chce. Ja naiwnie sądziłam, że on się zmieni. Miłość potrafi wiele wybaczyć, nawet siniaki i krwawiące rany – zakończyła drżącym głosem.

 - Czy wiedziała pani, że mąż handluje narkotykami, a konkretnie kokainą?

 - Nie miałam o tym pojęcia. Nigdy w domu nie natknęłam się na torebki z tym narkotykiem, a zawsze przynajmniej raz w tygodniu gruntownie sprzątałam całe mieszkanie. Gdyby przechowywał je w nim, bez wątpienia coś bym znalazła. Nie wiem, gdzie je trzymał. Ja tylko podejrzewałam go, że jest uzależniony od hazardu, bo przez dwa lata trwania naszego małżeństwa nigdy nie przyniósł żadnych zarobionych przez siebie pieniędzy, chociaż twierdził bezczelnie, że to on nas utrzymuje. Jeszcze ode mnie wyciągał gotówkę, którą przeznaczałam na opłaty. Nie obchodziło go, czy będziemy mieli za co żyć, czy nie. Przez ostatnie kilka miesięcy naszego pożycia bił mnie częściej. Prawdopodobnie robił to pod wpływem jakichś dopalaczy. Był nerwowy i rozdrażniony. Najmniejszy drobiazg wyprowadzał go z równowagi. To wtedy zauważyłam, że w takich sytuacjach jego źrenice są dziwnie rozszerzone. Miał problemy z koncentracją, pocił się. Nie potrafił się skupić i okładał mnie na oślep.

Miała dość tych zeznań. Marzyła o tym, żeby wreszcie wyjść z tej sali i zostawić cały ten koszmar za sobą. Następujące po sobie pytania jej zdaniem, nie wnosiły nic do sprawy. Czuła się zmęczona. Wreszcie po ponad pół godzinie dano jej spokój i pozwolono usiąść. Po niej przesłuchano ludzi, których policja zgarnęła w szulerni, w tym także Bliznę i Smutnego. Obaj zaprzeczyli, jakoby Bartek dostawał od nich narkotyki i nimi handlował. Potwierdzili jednak, że przychodził grać w karty i często zostawał do białego rana. Kiedy wyprowadzano ich skutych z sali, Blizna przechodząc obok ławy oskarżonych syknął: – Już nie żyjesz, Sprinter. Jesteś martwy. – Bartek nawet nie podniósł głowy.

Wyrok był i dla Uli, i dla Marka zaskoczeniem, bo Bartek dostał zaledwie pięć lat zsumowanego wyroku za przemoc domową i handel narkotykami. W uzasadnieniu podano, że to ze względu na pójście na współpracę z policją wyrok jest niemal o połowę mniejszy i karę odbywać będzie w więzieniu o złagodzonym rygorze.

Kiedy opuszczali salę sądową Ula wyglądała na rozczarowaną.

 - Znowu mu się upiekło. Ta szuja nigdy się nie zresocjalizuje, bo nawet sąd jest dla niego łaskawy.

Marek objął ją ramieniem i przytulił do swego boku.

 



 - Nie denerwuj się już, bo ani ty, ani ja nie mamy wpływu na wyrok sądu. Wierzę, że jeszcze kiedyś sprawiedliwość go dopadnie i wymierzy mu karę, na jaką naprawdę zasłużył. Chodźmy odreagować. Zjemy jakiś porządny obiad i pójdziemy na długi spacer.

 

Borsuk wszedł do pokoju szeroko uśmiechnięty i przysiadł na fotelu obok swojego szefa. Ten skrzywił się lekko.

 - Uśmiechasz się, – stwierdził – czyżby wreszcie jakieś dobre wieści?

 - Zgadza się Boss. Dostałem gryps od Blizny. Sprinter przedwczoraj miał rozprawę. Dostał pięć lat i to w więzieniu w Białej Podlaskiej. To miejscówka o złagodzonym rygorze. Mamy więc pewność, że Sprinter sypał i poszedł na współpracę z policją. Wiemy, jak do niego dotrzeć. Mamy tam swoich ludzi. Nie wywinie się. Puściłem zlecenie na niego.

 - Dobra robota, Borsuk – mały człowieczek łaskawie kiwnął głową. – Otwórz sejf i weź z niego pięćdziesiąt tysięcy. Pewnie będziesz miał wydatki. Najlepiej, jak sam dopilnujesz sprawy.

  

Od kiedy skończyły się perypetie Uli z sądami wyciszyła się i uspokoiła. Znowu była taka, jak lubił Marek. Zrównoważona, pełna stoickiego spokoju, a jej łagodny głos stał się jeszcze bardziej kojący. Kilka razy wybrali się z wizytą do ojca. Cieplak trochę się dziwił, że Ula zwleka z powrotem do domu i nawet pytał ją o to.

 - Bo ty nie wiesz najważniejszej rzeczy, tato. Ja już dawno chciałam wrócić, ale Marek bardzo nie chciał, żebym wyprowadzała się od niego. On mnie kocha, tato. Naprawdę nie wiem, jak poradziłabym sobie bez jego pomocy i wsparcia. Bez względu na to co się nie działo, on zawsze był. Tak bardzo mnie prosił, żebym się nie wyprowadzała i żebym nie szukała jakiegoś mieszkania. Nie mogłam mu odmówić, choć sytuacja początkowo była dla mnie dość niezręczna.

 - Powiedziałaś, że on cię kocha? A ty jego?

 - Myślę, że tak. Czuję się przy nim naprawdę bezpiecznie. Jest dla mnie dobry i tak bardzo różny od Bartka. Ma czyste i szlachetne intencje, a ja bardzo to doceniam.

 - No dobrze…, skoro tak postanowiłaś, to ja nie będę na ciebie naciskał. Mam nadzieję, że przy nim znajdziesz szczęście i prawdziwą miłość.

 


Samochód policyjny służący do przewożenia więźniów wjechał przez szeroką, ciężką, otwartą na oścież bramę i zatrzymał się na więziennym dziedzińcu. Policjanci eskortujący skazanych wyskoczyli przez tylne drzwi, a za nimi skuci więźniowie. Było ich sześciu. Bartek rozejrzał się ciekawie. Początkowo nastawiony optymistycznie, teraz nie miał najszczęśliwszej miny. Wprawdzie cieszył się, że uniknął pełnego wymiaru kary, ale jakby na to nie patrzeć, czekało go pięć długich lat odsiadki w tym miejscu. Niewiele o nim wiedział. Słyszał tylko plotki, że tu więźniowie pracują poza murami i dostają za pracę pieniądze. Skrzywił się na samą myśl. Niby gdzie miałby je wydać?

Na komendę ruszyli do jednego z budynków. Już na miejscu rozkuto im nogi i kazano stanąć w rzędzie pod ścianą. Pojawił się jakiś człowiek w średnim wieku. Stanął przed nimi i surowo otaksował ich wzrokiem.

 - Nazywam się Frańczuk, dyrektor Damian Frańczuk i jestem tutaj bogiem. Nic w tym zakładzie nie dzieje się bez mojego przyzwolenia i wiedzy. Większość więźniów pracuje na terenie miasta w lokalnych zakładach pracy. Jeśli się dobrze postaracie, też do nich traficie. Najpierw jednak skorzystacie z konkretnych form resocjalizacji, przejdziecie cały cykl spotkań i zajęć indywidualnych. Gdy zaliczycie je pozytywnie, będziecie mogli być skierowani do pracy. Pracujecie i zarabiacie. Dla wszystkich stawka jest jednakowa w wysokości minimalnej płacy krajowej, czyli dwóch tysięcy stu złotych. Z tego będziecie mieli potrącany ZUS, podatek i składkę na Fundusz Aktywacji Zawodowej. Ci, którzy płacą alimenty, będą mieć je potrącane. Trzy razy w miesiącu możecie skorzystać z więziennej kantyny i zaopatrzyć się w niezbędne wam rzeczy. A teraz strażnicy odprowadzą was do cel. Rozgośćcie się i czujcie, jak u siebie w domu – uśmiechnął się zjadliwie i ruszył w głąb korytarza.

Zanim dotarli do przydzielonych im miejscówek dostali koce, poduszki i przybory toaletowe. Po drodze pokazano im więzienną stołówkę.

Bartek trafił do celi trzyosobowej. Stało w niej piętrowe łóżko i jedno bez nadstawki. Zajął właśnie to ostatnie. Na razie był sam, bo jego współwięźniowie zapewne pracowali na zewnątrz. O czternastej zagoniono wszystkich na obiad. Nie był najgorszy i to poprawiło Dąbrowskiemu humor. O szesnastej wrócili dwaj jego nowi kumple. Przedstawił im się wyciągając dłoń, ale żaden z nich jej nie uścisnął. Patrzyli na niego z jakąś pogardą i byli wrogo nastawieni. Pouczyli go tylko, co mu wolno, a czego nie i co mu za to grozi, jeśli złamie zasady. Potulnie zgodził się na wszystko. Wolał z nimi nie zadzierać. Czuł w sercu lęk. Gdzieś zniknęła ta jego buńczuczna natura, zarozumiałość i poczucie wyższości. Tutaj był nikim.

 

Przez pierwszy tydzień był właściwie wciąż zajęty. Wszystkich nowoprzyjętych ciągano na jakieś szkolenia, niektóre pod kątem przyszłej pracy. Nie znosił ich, bo generalnie nie znosił jakiegokolwiek przymusu. Brakowało mu gderania matki, która dopiero po miesiącu mogła się starać o jakieś widzenie z nim. Nie sądził jednak, żeby wybrała się w tak daleką podróż. Rozprawa otworzyła jej oczy. Widział to siedząc na ławie oskarżonych, jak z niedowierzaniem patrzy na niego po kolejnych usłyszanych na sali rozpraw, rewelacjach. Postanowił, że jak zacznie pracować, będzie jej wysyłać choć parę groszy, żeby wiedziała, że żałuje i że o niej pamięta.

 

Dni mijały, a on z nikim się tu nie zaprzyjaźnił. Stronili od niego, jakby był obciążony jakąś wirusową chorobą. Ci dwaj, z którymi dzielił celę jedynie burczeli na niego nieprzyjemnie odpowiadając półsłówkami. Pocieszał się w myślach, że przecież nie będzie tak zawsze.

Z nudów zaczął nawiedzać tutejszą bibliotekę. Sporo czytał. Czasami chodził obejrzeć wiadomości w telewizji do więziennej świetlicy, ale to było tylko takie oszukanie czasu. Z jego biegiem uświadamiał sobie coraz bardziej, że się dusi. To miejsce najwyraźniej mu nie służyło, mimo że było dość łaskawe dla swoich pensjonariuszy.

Któregoś dnia postanowił napisać list do matki. Spłodził cztery bite strony tekstu ociekającego żalem do całego świata, mówiącego o tym, jak bardzo jest tu nieszczęśliwy i że nie zasłużył sobie na tak okrutny los. Błagał matkę, żeby postarała się o dobrego adwokata, który być może spowodowałby rewizję wyroku i znaczne złagodzenie kary.

 

40 komentarzy:

  1. Ula ma rację - Bartek nigdy się nie zresocjalizacjuje, bo zawsze ktoś mu pobłaża. Teraz też, w zamian za współpracę, załapał się na nadzwyczajne złagodzenie kary. Ale jemu jest oczywiście mało i już kombinuje jak tu wymigać się od jej odbywania i sprawić by matka znalazła sposób by wyciągnąć go zza krat.
    Ale najważniejsze, że relacja Uli i Marka rozwija się w dobrym kierunku. Ula otwiera się na nową miłość i mam nadzieję, że odnajdzie swoje szczęście. Józef także jest zadowolony ze związku córki i życzy jej by znalazła swoje szczęście.
    Więc nam zostaje chyba tylko czekać na szczęśliwe zakończenie tych dwojga.
    Więc do następnego czwartku. Teraz przesyłam uściski i cieplutko pozdrawiam 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      to prawda, że Bartek kombinuje i to bardzo, ale czy mu tym razem coś z tego wyjdzie, zobaczymy w następnej odsłonie:) Jeśli zaś chodzi o Ulę i Marka, to musi już coś drgnąć, bo za tydzień jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy równie cieplutkie pozdrowienia i oczywiście serdecznie zapraszamy na następny czwartek:)

      Usuń
  2. Biedny Bartuś, nieszczęśliwy, siedzi za niewinność. Bo przecież tylko bił żonę i to z miłości a prochy to przecież tylko dla uciechy. Łoj, aż się nóż w kapsie (kieszeń) otwiero i kartofle z piwnicy uciekają jak się tego Bartusia posłucha 😠 na szczęście Ula się uspokoiła a Marek jest obok i zapewne zrobi wszystko żeby była szczęśliwa. Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      hahaha, masz absolutną rację, że Bartuś czuje się mocno pokrzywdzony. Kumple z celi też nie poprawiają mu humoru. Ula zaczyna być szczęśliwa i zaczyna zapominać o koszmarze, który przeżywała. Marek jest najlepszy:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  3. No,no,no! Ale Ulka potraktowała Dąbrowską. Aż z tego zaskoczenia zapomniałą języka w gębie! No i dobrze, że wreszcie usłyszała trochę prawdy o Bartku! Miśka pozdraw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      Ula generalnie jest bardzo spokojną i ugodową osobą, ale sytuacja związana z procesem mocno ją zestresowała. Do tego Dąbrowska na nią napadła w nieładny sposób. Z tych powodów Ula nie wytrzymałą i dlatego tak potraktowała swoją byłą teściową, za którą zresztą niezbyt przepadała. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. Mimo aresztowania, Blizna zdołał wysłać gryps do bossa, że według niego Sprinter poszedł na układy z Policją. Boss wydał wyrok. To jest straszne, że nawet w więzieniu nie można czuć się bezpiecznie mimo tylu strażników. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      Blizna i Smutny zostali złapani przez Policję już nie pierwszy raz. Bardzo dobrze znają środowisko i wiedzą jak się w nim poruszać. Nie mają większych problemów w przekazaniu grypsu. A zdają sobie też sprawę, jak bardzo szefowi zależy na poznaniu prawdy. Wiedzą też, że ich starania im się opłacą. A Bartek, no cóż, sam sobie zapracował na taki los. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  5. Marek to jednak firma sama w sobie;) Zawsze wie jak pocieszyć Ulę, co powiedzieć aby przestała się martwić, Jest wyczulony na Ulę i jej poczucie bezpieczeństwa, nie narzuca się ze swoimi uczuciami, ale jest zawsze na właściwym miejscu;) Ciekawe jak długo jeszcze Ula będzie mu się opierała? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      dla Marka najważniejsza jest Ula:) Bardzo ją kocha i stara się robić wszystko aby była szczęśliwa. Niczego nie przyspiesza i nie naciska na jej decyzje, bo wie, że tylko wtedy Ula odważy się ponownie otworzyć na miłość i związek z nim:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Serdecznie zapraszamy na następny czwartek i na ostatni rozdział tej historii.

      Usuń
  6. Bartek wiele złego zrobił, ale nie chciałabym, aby ktoś go zlikwidował. W końcu sporo pomógł policji. Ula i tak jest już po rozwodzie i może sobie układać życie u boku Marka. A Bartek może przeszedłby proces resocjalizacji pozytywnie i po wyjściu na wolność mógłby zacząć wszystko od nowa z dala od reszty gangsterów.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      w to, że więzienie pomogłoby Bartkowi zmienić się na lepsze, niestety niewiele osób wierzy. On jest niereformowalny. Nawet teraz nic do niego nie dotarło, nadal uważa, że on jest niewinny, a już z całą pewnością uważa, że nie zasłużył na taką karę. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Rany Julek! Kolejny raz Ula była maglowana. Współczuję bardzo. I to wszystko dzięki ukochanemu mężusiowi! A tak z innej beczki, to sąd bardzo łagodnie go potraktował! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      i tak jest mniej rozpraw, bo w aktualnej rozprawie zostały połączone dwie sprawy - o pobicie i o posiadanie narkotyków. Niestety zeznawanie nie należy do najprzyjemniejszych chwil, ale Ulę wspiera dzielnie Marek:) Jeśli chodzi o wyrok, to Policja mu to obiecała. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  8. Myślałam, że Dąbrowska już się nie pokaże, a tutaj proszę bardzo, wyskoczyła jak królik z kapelusza. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbywa się rozprawa sądowa jej syneczka, więc nie mogło jej zabraknąć. Cały czas wierzy, że Bartuś jest krystalicznie czysty. Uważa, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko niemu, a byłą synowa jest niewdzięcznicą! Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  9. Ula nie spieszy się z wyznaniem uczucia, nawet Józefowi powiedziała, że myśli, że kocha Marka. Wymieniła jego mocne strony, ale nie ma stu procent pewności. Szkoda mi Marka, bo może mu być ciężko i przykro. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Ula ma traumatyczne wspomnienia z poprzedniej miłości. Ona, tak jak Dąbrowska, kochała Bartka bardzo mocno i ufała, że pod jej wpływem mąż się zmieni. Jak wiemy, nic takiego nie nastąpiło. Ula ma trochę obaw przed ponownym otwarciem się na uczucie, bo boi się skrzywdzenia. Zapewniamy, że Marek doskonale to rozumie i niczego nie chce przyspieszać:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  10. No i stało się, Bartek trafił do więźnia! Jego bracia są naprawdę bardzo sympatycznymi współwięźniami. I po co mu to było? Teraz dostanie baty aż się patrzy! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      w przydzielonej celi Bartek jest nową osobą i musi poznać gdzie jego miejsce i kto tu rządzi. Poza tym światek przestępczy jest bardzo mały i dość szybko więźniowie wiedzą o sobie wszystko, a przede wszystkim komu można ufać. Widocznie wiadomości o Bartku już do nich dotarły i nie chcą się z nim bratać. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  11. To naprawdę można dostać pomieszania zmysłów, jak ciągle trzeba sobie przypominać, co Bartek jej zrobił. Zeznania się nie zmieniają tylko zmieniają się osoby, którym musi to opowiadać! Nie mogą sobie tego przekazać i nie dręczyć ofiary? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      każdą sprawę prowadzi inny sędzia, który również przesłuchać ofiarę czy światków w danej sprawie. Policja też musi to zrobić aby wszcząć śledztwo. Takie mamy przepisy. Ale pocieszeniem może być to, że sprawy szybko się skończyły i Ula nie będzie już wracała do tego okresu życia:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  12. Ula ma absolutną rację jeśli chodzi o miłość Dąbrowskiej do Bartka! Ona zupełnie ją ogłupiła i oślepiła a jego rozwydrzyła i rozpasała! Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Bartek jest jedynym dzieckiem pani Dąbrowskiej. Jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Zawsze by go broniła z całych sił. Nie jest to zbyt mądre ani wychowawcze, ale ona już tak ma. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  13. Kurczaki! Czyżby Bartkowi groziła śmierć, czy może puszczenie zlecenia dotyczy porządnego obicia mu gęby i innych części ciała? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      bardzo przepraszam, ale nie możemy tego zdradzić:) Serdecznie zapraszamy za tydzień na ostatni rozdział:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. No i właśnie widać ile jest warte życie lub zdrowie człowieka dla sławnego bossa! Bartek był mu winien, jeśli dobrze pamiętam, pięćdziesiąt tysięcy złotych i bał się konsekwencji. Boss się wściekł, ale teraz lekką ręką wyciąga z sejfu tyle samo pieniędzy przeznaczonych na kolejną bandytkę! Jak łatwo przychodzą im pieniądze! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Boss jest zadowolony z postępów załatwienia sprawy przez Borsuka. Wie dobrze, że dotarcie do Sprintera i danie mu nauczki też będzie trochę kosztowało. On chce wymierzyć swoją sprawiedliwość i nie liczy się z kosztami. Ważna jest informacja o nieuchronności kary za zdradę i za długi. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  15. Jak na razie nawet odsiadka nie zmieniła Bartka. W dalszym ciągu czuje się pokrzywdzony. Wstydziłby się zamęczać matkę o adwokata. A on dawał jej jakieś pieniądze? Skąd Dąbrowska ma na to brać pieniądze? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      ani Bartek, ani pani Dąbrowska nie potrafią się zmienić. Mają głęboko zakorzenione poczucie niesprawiedliwości i mają ciągły żal do wszystkich a najbardziej do złego losu. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  16. Chciałam, to mam;) Pojawiła się Dąbrowska. W dalszym ciągu jest bojowo nastawiona i zachowuje się niegrzecznie. Może po tej rozprawie zmieni trochę zdanie odnośnie do syneczka? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      chyba nie ma takiej informacji czy też rzeczy, która by zmieniła nastawienie pani Dąbrowskiej do swojego syna. Jej miłość jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Kocha go zbyt mocno, aby przejrzeć na oczy. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  17. Marek stosuje jak widać metodę małych kroków i bardzo dobrze. W tym przypadku pośpiech nie jest wskazany.
    Bartuś za to zaczyna robić z siebie biednego, małego chłopca, który został niesłusznie ukarany. ale coś mi się zdaje, że jego dni są policzone.
    Zachowanie Dąbrowskiej wobec Uli woła o pomstę do nieba, jej synalek sprawił Uli piekło na ziemi, a ta jeszcze śmie mieć jakiekolwiek pretensje.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      pani Dąbrowska myśli tylko o swoim synku. Uważa, że wszyscy go skrzywdzili, a Ula powinna ronić łzy po takim wspaniałym mężu, a nie prowadzać się z innym facetem! Jej poglądy są dalekie od prawdy, ale ona tego nie widzi i nie chce zobaczyć. Pewnie serce by jej pękło, gdyby dopuściła do siebie informacje o tym, kim tak naprawdę jest jej syn. Pozdrawiamy Cię równie cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  18. Dyrektor więzienia nie pozostawił więźniom żadnej wątpliwości kto w tym miejscu jest bogiem! Ciekawe czy Bartek będzie próbował mu się stawiać? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      więźniowie nie są aniołkami i mimo, iż twierdzą, że siedzą za niewinność, to prawda jest zupełnie inna. Muszą czuć twardą rękę. Bartek dopiero tam się dostał i próbuje się dostosować, ale ciężko mu idzie. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  19. Fajne relacje mają Józef z Ulą. Ona wszystko mu może powiedzieć, a on nie wywiera na niej żadnej presji. To rzadko się zdarza. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Ula jest dorosła, już nawet była mężatką, więc Józef wie dobrze, że nie wypada mu się wtrącać. Poza tym wierzy, że Ula wie co jest dla niej najlepsze i że tym razem dobrze wybrała:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  20. A co się stało z Bartkiem? Już się nie rzuca z łapami? Siedzi potulnie jak baranek?! Gdzie jego wyrywność i "odwaga"? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek nie jest taki głupi aby podskakiwać współwięźniom. Doskonale wie, że nie miałby żadnej szansy z silniejszymi mężczyznami. On tylko tak szalał przy słabszej od niego Uli. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń