Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 1 grudnia 2022

"ZŁOTY PIES" - rozdział 1

 

"ZŁOTY PIES"

 


ROZDZIAŁ 1

 

Przykucnęła przed wielkim krzyżem i zapaliła znicz. Takich zniczy jak jej, paliły się wokół krzyża setki. Jej był raczej symboliczny i wyrażał pamięć o człowieku, którego bardzo kochała, który został jej mężem w dalekich Helsinkach, i który zginął tragicznie śpiesząc innym na pomoc. Nie mogła się pogodzić z tą śmiercią. Arvo był przecież taki młody… Westchnęła ciężko. Najgorsze było to, że w takim dniu jak ten rzadko rezygnowała z bycia z rodziną na rzecz podróży do Finlandii, żeby złożyć kwiaty na jego grobie. Od kiedy wróciła do Polski, święto zmarłych i dzień zaduszny to były dla niej jedne z najgorszych dni do przeżycia. Dzień wcześniej była na rysiowskim cmentarzu, na którym spoczywała jej matka. Przy okazji odwiedziła ojca i swoje rodzeństwo. Ilekroć pojawiała się w rodzinnym domu ojciec witał ją z zatroskaną miną. Martwił się o nią.

 - Niedługo będziesz musiała dwa razy przejść przez drzwi, żebym mógł cię zobaczyć. Wyglądasz jak własny cień – gderał. - Po co wciąż chodzisz w tych czarnych ciuchach, przecież żałoba ci się już skończyła, prawda? Całe życie masz zamiar opłakiwać Arvo? On na pewno by tego nie chciał.

Nie potrafiła mu odpowiedzieć. Jego słowa bolały i prowokowały łzy. Cieplak przytulał ją wtedy mocno mówiąc: - no już córcia, już. Nie płacz. Wiem, że ci ciężko.

Jemu też nie było lekko. Gdyby nie przystał na jej wyjazd do Helsinek być może dzisiaj byłaby szczęśliwą mężatką tu, w Polsce. Był taki z niej dumny, gdy ukończyła celująco dwa kierunki studiów w warszawskiej SGH. Nie rozumiał dlaczego nikt nie chciał przyjąć do pracy tak gruntownie wykształconej absolwentki. Miotała się przez kilka miesięcy między Rysiowem i Warszawą rozwożąc setki CV i chodząc na rozmowy kwalifikacyjne. Józef miał żal do losu, że nikt nie docenił talentu ekonomicznego jego córki. Prawda była taka, że ją bardziej oceniano po wyglądzie niż po stopniu jej wiedzy, o której świadczyły liczne dyplomy i certyfikaty ukończonych kursów. Ona sama przedstawiała się dość skromnie, żeby nie powiedzieć, biednie. Ubrania kupione na miejscowym bazarze nie prezentowały się imponująco, a do tego ciężkie, niemodne okulary zasłaniające prawie całkowicie jej ładne, niebieskie oczy i jeszcze ten mało estetyczny aparat na zębach. Noszenie go było dla niej udręką, ale gwarantowało równy zgryz więc nosiła go cierpliwie.

Po czterech miesiącach bezskutecznego poszukiwania zatrudnienia miała dość. W jakiejś gazecie przeczytała, że Centrum Medyczne Mehiläinen szuka do pracy Polek w charakterze salowych i pielęgniarek. Wymagana była znajomość angielskiego lub niemieckiego, a ona znała i jeden, i drugi. Wieczorem usiadła z ojcem w kuchni i rozłożyła przed nim gazetę z ogłoszeniem.

 - W Finlandii? Jako salowa? – zdziwił się.

 


 - Tato, nie będę wybrzydzać. Tu nie mam szans na żadną pracę w swoim zawodzie. Nie mam szans nawet jako salowa. Tam przynajmniej zarobki są większe i będę mogła wam pomóc. Nie jest mi łatwo i rozstanie z wami będzie trudne, ale ja nie widzę innego wyjścia. Tu czeka mnie życie na zasiłku, a tam, być może, znajdę coś w banku lub jakiejś korporacji o ile szybko nauczę się języka.

Z ciężkim sercem przystał na jej wyjazd. Była najstarsza z jego dzieci, którym od śmierci żony zastępowała przedwcześnie zmarłą matkę.

 - No dobrze, córcia. Skoro uważasz, że tam na obczyźnie sobie poradzisz, to jedź.

 

Następnego dnia odpowiedziała na ofertę wysyłając swoje CV przetłumaczone na angielski. Miała trochę obaw, czy je zaakceptują, bo była przecież ekonomistką, a nie pielęgniarką, czy salową, ale odpowiedź przyszła bardzo szybko i to pozytywna.

Przez dwa tygodnie dopinała sprawy związane z wyjazdem. Przede wszystkim z ulgą pozbyła się aparatu szpecącego jej uśmiech i wymieniła okulary inwestując w o wiele lżejsze i mniejsze. Kupiła trochę tanich ciuszków na bazarze, a za resztę pieniędzy pożyczonych od ojca nabyła bilet lotniczy do Helsinek. Kiedy ze łzami w oczach żegnali ją wszyscy na warszawskim Okęciu przysięgała ojcu, że odda mu wszystko, co do grosza i będzie dzwonić najczęściej, jak to tylko możliwe.

Uściskała mocno ich wszystkich, przytuliła ostatni raz Betti i ruszyła do odprawy. Bała się lotu, bo po raz pierwszy w życiu podróżowała samolotem. Jednak nie było tak źle. Nawet nie poczuła, jak wielka maszyna wzbiła się w powietrze. Po godzinie i czterdziestu minutach samolot łagodnie osiadł na pasie helsińskiego lotniska Vantaa.

Kierując się informacjami napisanymi w języku angielskim dotarła do postoju taksówek i kazała się wieźć do Centrum Medycznego Mehiläinen. Tam właśnie kazano jej się zgłosić.

Wysiadła z taksówki i ciągnąc za sobą walizkę na kółkach ruszyła w stronę szklanych drzwi. Przekraczając je wpadła na wysokiego blondyna i niemal odbiła się od niego.

 


 - Bardzo pana przepraszam – wyrzuciła z siebie po angielsku. – Zamyśliłam się i nie zauważyłam, że pan wychodzi.

Blondyn rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.

 - Nie ma za co, naprawdę. Pani do szpitala? – zapytał wskazując na walizkę.

 - Tak, jednak nie jako pacjentka, ale do pracy. Skierowano mnie do dyrekcji. Jadę prosto z lotniska.

Blondyn wycofał się do wnętrza.

 - Pomogę pani. Proszę mi dać tę walizkę. - Ruszyła tuż za nim mile zaskoczona uprzejmością tego mężczyzny. Zatrzymał się przed drzwiami w połowie długiego korytarza. – To tutaj – oddał jej walizkę i wyciągnął dłoń. - Arvo Kiuru. Jestem lekarzem na oddziale chirurgii, a pani?

 - Urszula Cieplak. Przyjechałam z Polski i jeszcze nie wiem na jakim oddziale będę pracować.

 - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Życzę ci powodzenia. – Uśmiechnęła się do niego promiennie.

 - Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Do zobaczenia.

 

Siedziała w milczeniu w gabinecie dyrektora centrum czekając aż przejrzy jej CV. W końcu odłożył dokumenty i popatrzył na nią przyjaźnie.

 - Rozmawialiśmy tu na pani temat, kiedy dotarło do nas pani CV. Wszyscy uznaliśmy, że praca jaką chcieliśmy pani zaproponować byłaby znacznie poniżej pani kwalifikacji. Oczywiście zawsze istnieje możliwość pracy w nadgodzinach i jeśli tylko wyrazi pani taką gotowość, to z pewnością z niej skorzystamy. Brakuje nam rąk do pracy na oddziałach- wyjaśnił. – Mamy natomiast dla pani inną propozycję. Chodzi o pracę w naszym magazynie zaopatrzenia medycznego. W tej chwili panuje tam lekki chaos, bo kobieta, która do tej pory się tym zajmowała, wróciła na stałe do Niemiec, a zastępstwa nie mamy, bo to samodzielne stanowisko. Odpowiadałaby pani wyłącznie przede mną. Oczywiście to też nie jest praca zgodna z pani wykształceniem, ale jej charakter jest bliższy ekonomii niż praca salowej. Mogłaby pani pracować na trzy czwarte etatu w magazynie i na pół etatu na oddziałach, głównie na ortopedii i chirurgii, bo tam nie mamy kompletnego personelu. Co pani na to? Powiem jeszcze, że stawka godzinowa w magazynie to trzynaście euro, a na oddziale dziesięć. Za godziny w dni wolne również płacimy.

 - To bardzo korzystna dla mnie propozycja i chętnie ją przyjmę. Od kiedy miałabym zacząć?

 - Najlepiej od jutra. Tuż obok szpitala jest hotel pracowniczy. To ten pomarańczowy budynek. Może pani wziąć pokój samodzielny, który kosztuje trzysta pięćdziesiąt euro miesięcznie, lub pokój ze współlokatorką za dwieście euro. Na który się pani zdecyduje?

 - Myślę, że na samodzielny.

 - W takim razie tu daję kartkę, którą pokaże pani w recepcji hotelu. Tam dadzą pani klucze. Na razie proszę zostawić tu walizkę. Przejdziemy do magazynu i objaśnię pani wszystko. Jak u pani z językiem fińskim?

 - Na razie znam zaledwie kilka słów, ale szybko się uczę i mam nadzieję, że wkrótce go opanuję.

 - Świetnie. Póki co, proszę pracować ze słownikiem, ponieważ wszystkie faktury zawierające asortyment medyczny są po fińsku. Trzeba więc bardzo uważać, żeby nie popełnić błędu.

 

Magazynem nazywano jedno wielkie pomieszczenie, w którym stały metalowe regały. Na półkach opisanych po fińsku i niemiecku zalegał sprzęt medyczny, środki opatrunkowe, narzędzia chirurgiczne i mnóstwo innych rzeczy niezbędnych lekarzom do zabiegów. Dyrektor bardzo dokładnie jej wszystko pokazał i wręczył raport z remanentu zrobiony przez jej poprzedniczkę.

 - Osobiście odbierałem ten remanent i wiem, że wszystko się zgadza. Tu wykaz rzeczy, – wręczył jej drugą kartkę – które zostały pobrane pod nieobecność Ingi. Trzeba to uwzględnić. Mam nadzieję, że da pani sobie świetnie radę. Jutro, jak tylko otrzyma pani umowę zgłosi się pani do Elmy Riikka. Ona jest szefową pielęgniarek. Pokaże jej pani swój okrojony zakres obowiązków. To będzie tylko sprzątanie sal i przebieranie łóżek. Ona sporządzi grafik dla tych dwóch oddziałów, o których mówiłem wcześniej i jego będzie się pani trzymać. To chyba wszystko. Jeśli miałaby pani jakieś pytania czy wątpliwości, ja i Elma jesteśmy do dyspozycji. Teraz proszę się zameldować w hotelu i rozgościć. Jutro o godzinie siódmej stawi się pani u mnie w gabinecie. Wówczas dam pani identyfikator i kartę magnetyczną do magazynu.

 

Wyszła z dyrektorskiego gabinetu pełna nadziei i wiary, że nie będzie tak źle. Nie miała zamiaru się oszczędzać i harować jak wół. Policzyła sobie wszystko w głowie wyszło jej brutto prawie trzy i pół tysiąca euro, ale musiała od tego odliczyć opłatę za hotel i inne rzeczy takie jak: ubezpieczenie, podatek i pewnie mnóstwo innych. Dopiero po miesiącu okaże się, ile pieniędzy będzie mogła wysłać tacie.

 

Zameldowała się. Jej pokój mieścił się na pierwszym piętrze i był bardzo przytulny. Miał aneks kuchenny i część spełniającą rolę salonu i sypialni. Wszystko w ładnych, pastelowych kolorach. Otworzyła na oścież szafę i rozpakowała rzeczy. Ponownie się ubrała. Koniecznie musiała sprawdzić, czy w pobliżu są jakieś sklepy. Nie miała zbyt wielu pieniędzy więc musiała w tym miesiącu żyć bardzo skromnie.

Zeszła na dół i zapytała recepcjonistkę o najbliższy sklep. Okazało się, że większość sklepów w Finlandii, to sieciówki, a koło szpitala były dwie: Lidl i Prisma. Ucieszyła się, bo Lidl brzmiał jej znajomo. Kupiła podstawowe rzeczy. Obowiązkowo herbatę i kawę, a także pieczywo i masło. Do tego parę puszek z pasztetem i jakiś ser w pudełku. Na razie to musiało wystarczyć. Po wyjściu ze sklepu uskuteczniła jeszcze krótki spacer chcąc zapamiętać okolice szpitala i hotelu. Musiała przyznać, że Finowie byli niezwykle uporządkowanym narodem. Nigdzie nie natknęła się na porzucone papierki, czy niedopałki papierosów. Ludzie poruszali się głównie na rowerach. Najwyraźniej ochrona środowiska była tu priorytetem.

Po powrocie do hotelu zaparzyła sobie mocną kawę i sięgnęła po telefon. Wybrała numer i po chwili rozmawiała z ojcem. Uspokoiła go, że doleciała szczęśliwie i już zameldowała się w hotelu. Nie rozmawiała długo i właściwie w wielkim skrócie opowiedziała mu o najważniejszych rzeczach. Nie miała pojęcia, jak wysoki będzie rachunek za tę rozmowę, dlatego nie chciała jej przeciągać. Godzinę później po przyjemnej kąpieli leżała w łóżku rozmyślając nad jutrzejszym dniem. 

 

36 komentarzy:

  1. Początek nie napawa optymizmem. Śmierć bliskiej osoby zawsze jest trudnym czasem. Jak narazie wiemy co nieco o samej Uli. Ciekawe co z Markiem i jak się oboje poznają.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Ula opłakuje swojego męża i jest głęboko nieszczęśliwa. Nie może pogodzić się z odejściem cudownego człowieka. Marek będzie trochę później:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  2. O jejku, Zapowiada się zupełnie inna historia;) Ula nie zna Marka? A co z nim? Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      hihihi:) Cieszymy się, że udało się czymś zaskoczyć:) Ula wyjechała za pracą i się jej udało. Uspakajamy, Marek oczywiście będzie, ale trochę później. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  3. Biedna dziewczyna. Bardzo ciężkie przeżycia za nią. Z tego co można wyczytać jej małżeństwo było zawarte z miłości a nie z wyrachowania, kochała męża. Ciekawe, co się stało, że zginął tragicznie? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      z całą pewnością Ula wyszła za mąż za Arvo z miłości. Oboje bardzo się kochali:) Ale złośliwy los wszystko przerwał. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. Można się wściec! Z takim wykształceniem Ula będzie salową?! Dobrze, że trafiła na rozsądnego dyrektora. Praca w magazynie jest sto razy lepsza. Niemniej jednak salową też będzie. Można się wnerwić! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      mówi się, że żadna praca nie hańbi:) Ula musiała po prostu znaleźć pracę i ją znalazła. Dobrze wiedziała na co się decyduje. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  5. Wiele pytań się nasuwa. Nie wiem czy dobrze rozumiem. Obecnie Ula mieszka w Polsce, ale nie mieszka w Rysiowie? Dlaczego opuściła Finlandię? Zwolnili ją? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszymi rozdziałami zazwyczaj tak jest, że pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi:) Już niedługo kolejny rozdział, który coś więcej rozjaśni:) Teraz możemy tylko potwierdzić, że po śmierci męża Ula wróciła do kraju. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  6. Jejciu! Ula nawet nie może odwiedzać męża na cmentarzu?! Smutny los ją spotkał. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Arvo jest pochowany w Finlandii a Ula mieszka w Polsce. Odległość być może nie jest powalająca, ale nie można w ciągu godziny odwiedzić męża, Bilety lotnicze też nie należą do najtańszych. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  7. Czy tytuł złoty pies dotyczy męża Uli? Arvo był blondynem więc złoty, a jego imię w tłumaczeniu znaczy pies? Całe opowiadanie będzie ich dotyczyło? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      tytuł odnosi się zupełnie do czegoś innego:) W kolejnych odcinkach wszystko się wyjaśni:) Serdecznie zapraszamy i pozdrawiamy oraz bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
    2. Mi się skojarzyło z Markiem. Złoty pies na baby. Pewnie będzie całkiem innym z charakteru co mąż Ulik.

      Usuń
    3. RanczUla,
      hihihi, to też nie to:) Ale pomysł fajny:) Pozdrawiamy

      Usuń
  8. Józef w formie;) Martwi się o córkę, ale nie wie jak jej pomóc. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      Józef bardzo kocha swoje dzieci i oczywiście chce dla nich najlepszego losu. Obwinia się, że gdyby nie wyjazd do Finlandii, Ula może nie musiałaby tak cierpieć. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  9. Dobrze, że Ula tam daleko miała kogoś i nie była sama. Teraz wróciła do Polski. Może, dlatego że tam były smutne wspomnienie. Teraz czekam na to, co u Marka i spółki.
    Pozdrawiam milutko .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      jeśli chodzi o wyjazd, to Ula miała szczęście i do pracodawcy i do miłości. Później wszystko się skomplikowało. Marek i spółka oczywiście też będą, ale odrobinkę później:) Cieszymy się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  10. Lekarz i salowa?! U nas romans by przeszedł i owszem, ale małżeństwo raczej nie do pomyślenia. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      całe szczęście, że miłość nie baczy na to:) Poznali się i pokochali, później pobrali. Byli szczęśliwi:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  11. Wypasione to Centrum Medyczne! Do tego posiadają też swego rodzaju hotel robotniczy. Czapki z głów. Fajna firma. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      trzeba przyznać, że standardy są dużo wyższe od tych, które widzimy na co dzień, ale w Finlandii to raczej standardowa klinika, Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  12. Dobrze, że przed wyjazdem Ula się trochę ogarnęła, bo tam też mogli kręcić nosem na jej widok! Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      minął odpowiedni czas i wreszcie mogła pozbyć się aparatu, a to on najbardziej ją szpecił. Poza tym na stanowisku salowej czy magazynierki nie był potrzebny wygląd modelki:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  13. Miły zbieg okoliczności to zderzenie w drzwiach szpitala;) Pewnie to była miłość od pierwszego wejrzenia;) Ciekawe kogo pierwszego trafił grom z jasnego nieba? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      gromu z jasnego nieba nie było, ale pierwsze zauroczenie i owszem, a później już jakoś samo poszło:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Skoro małżeństwo Uli było szczęśliwe, to zastanawiam się czy nie mieli dziecka? Jeśli tak, to gdzie jest z Ulą czy zostało z rodziną męża? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      jeśli chodzi o potomstwo, to wszystko się wyjaśni w kolejnych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  15. Zaczyna się intrygująco i inaczej niż poprzednie opowiadania. Ula nie uciekła przed Markiem tylko zwyczajnie w poszukiwaniu pracy. Mąż zginął w tragicznych okolicznościach. Już chcę wiedzieć więcej;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za miłe słowa oraz za wpis:) Na wszystkie pytania znajdziesz odpowiedź w kolejnych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  16. A ja wierzę, że Ula szybko pokaże na co ją stać i szybko awansuje np., do księgowości. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      praca w magazynie i jako salowa nie daje zbyt dużo możliwości wykazania się i udowodnienia na co ją stać:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  17. Wooooooow, ale początek. Emigracja, żałoba, wiatr Uli w oczy wieje. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. A ile części przewidujesz? Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Wszystkich części jest jedenaście (o ile dobrze pamiętam) i trochę się w nich podzieje. Trochę czasu minie nim Ula osiągnie spokój.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń