Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 grudnia 2022

"ZŁOTY PIES" - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

 

Arvo przekręcił w zamku klucz i usiadł ciężko na kanapie. Ula nastawiła expres i kilka minut później podała mu filiżankę z kawą. Usiadła obok popijając małymi łykami czarną ciecz i przyglądając mu się w milczeniu.

 - Może twoi rodzice mają rację…? Może ja nie nadaję się na twoją żonę…? – powiedziała cicho.

 


Arvo żachnął się.

 - Ula, jak możesz tak mówić? Jestem po prostu wściekły i nie dlatego, że nawet nie podjęli próby pogodzenia się, ale dlatego, że sposób, w jaki cię potraktowali, był obrzydliwy. Nie będą mi mówić, co mam robić i z kim się wiązać. W poniedziałek mam nocny dyżur. Rano podjadę do notariusza, żeby dopisał cię do aktu notarialnego jako współwłaścicielkę mieszkania. Wpadnę też do banku, żeby załatwić upoważnienie cię do mojego konta i wycofam upoważnienie dla rodziców. Spróbuję też załatwić w Maistraatti (fiński urząd) formalności związane ze ślubem. Musisz mi tylko dać dokumenty. Umowę o pracę, paszport i podać fiński numer identyfikacyjny (henkilötunnus). Ten ostatni bardzo ułatwia załatwianie spraw.

 - Długo się czeka?

 - Bardzo krótko. Z terminami nie ma problemów, a sam ślub trwa chyba z dziesięć minut. U was pewnie jest inaczej, bo sporo macie katolików. My weźmiemy tylko cywilny ślub. Mam nadzieję, że wszystko uda się załatwić po mojej myśli. Jeśliby tak było, za dwa tygodnie będziemy witać na lotnisku twoją rodzinę.

 

Nie wszystko poszło tak, jak sobie Arvo wymyślił. Do urzędu i notariusza musieli pojechać obydwoje i zrobili to w czasie przerwy na lunch. Któregoś dnia wieczorem usiedli do laptopa i zabukowali trzy bilety na samolot dla Cieplaków. Mieli zabukować jeszcze dwa dla najlepszej przyjaciółki Uli, Doroty i jej męża, ale okazało się, że nie mogą przyjechać. Dorota zbytnio się nie tłumaczyła. Powiedziała tylko, że żyje z mężem jak pies z kotem i wiecznie są skłóceni.

 - Jestem całkiem bliska decyzji o rozwodzie z tym dupkiem. Mam nadzieję, że przynajmniej ty trafisz lepiej.

 - Jestem w szoku. Nie sądziłam, że jest tak źle. Przecież dopiero minął rok od waszego ślubu, a ty już chcesz się rozwodzić?

 - A po co się męczyć z takim burakiem? Na razie albo mamy ciche dni, albo urządzamy karczemne awantury. Życie w stanie ciągłej wojny jest ekstremalne i nie do zniesienia.

 

Ula już nie mogła doczekać się przyjazdu swoich. Wcześniej ustalili z Arvo, że nie będą wynajmować żadnej restauracji, bo jego mieszkanie jest na tyle duże, że pomieści wszystkich gości. On miał tylko zamówić catering, a Ula mając obawy, czy te fińskie specjały przypadną jej rodzinie do gustu postanowiła sama przygotować coś polskiego.

Kilka dni przed przylotem Cieplaków Arvo zadzwonił do siostry. Chciał się upewnić, czy będzie na ślubie i czy rodzice też przyjadą.

 - Wiesz, że masz być naszym świadkiem. Drugim będzie mój kolega z pracy.

 - Ja na pewno cię nie zawiodę, ale rodzice powiedzieli, że nie przyjadą, bo są zajęci.

 - Przekaż im, że ja w razie ich ewentualnej choroby, czy śmierci też będę mocno zajęty.

Taka odpowiedź, której świadkiem była Ula, mocno kłóciła się z charakterem Arvo. Z reguły był powściągliwy, jak większość jego rodaków i rzadko uzewnętrzniał swoje emocje. Tym razem było inaczej. Kiedy skończył rozmawiać podeszła do niego i pogładziła po głowie.

 - Nie powinieneś tak mówić. Oni już postanowili i żadne argumenty ich nie przekonają. Dobrze, że Mila będzie. Ładną parę będą stanowić z Lasse.

 - Nie chcę ich znać – wyrzucił z siebie z goryczą. – Nie spodziewałem się, że nawet w tak ważnym dla mnie dniu okażą się tacy nieustępliwi. No nic…, jakoś przeżyję.

 

Przylot samolotu z Polski był planowy. Ula i Arvo niecierpliwie wypatrywali Józefa i dzieci. Wreszcie ich dostrzegła i zaczęła gwałtownie machać rękami. Po chwili już wpadła w ramiona ojca, który ściskał ją ze łzami w oczach. Wszystkim udzieliło się wzruszenie, nawet Arvo. Poznał ich już wcześniej rozmawiając z nimi przez skypa. Józef uścisnął mu dłoń i przyjaźnie poklepał po ramieniu.

 - Witaj synu. Nareszcie mam okazję zobaczyć cię na własne oczy. Przetłumacz Ula, bo nic nie zrozumiał – Cieplak uśmiechnął się szeroko.

 - Dobry mieliście lot?

 - Bardzo dobry – Jasiek przytulił siostrę – i krótki. Nie spodziewałem się, że to niecałe tysiąc kilometrów. Sądziłem, że polecimy kilka godzin. Nawet nie zdążyliśmy się zmęczyć.

Betti przykleiła się do Uli i nie odstępowała na krok mocno ściskając jej rękę.

 - Ulcia, a będę mogła sypać kwiatki na ślubie?

 - Nie kochanie, bo to ślub cywilny nie kościelny. Pobierzemy się w tutejszym magistracie, a potem będziemy świętować. Tu są trochę inne zwyczaje niż w Polsce.

Kiedy rodzinka rozlokowała się w mieszkaniu, Józef wyciągnął z torby rzeczy, które udało mu się przemycić.

 - Strasznie się bałem, że to wykryją i skonfiskują, ale udało się. Tu masz dwie wielkie paczki kawy, bo mówiłaś że ta fińska jest lurowata i kwaśna. Jeszcze dzisiaj lub jutro powinna nadejść paczka z naszymi wędlinami. Wysłałem wcześniej i to same wędzonki, żeby się nie popsuły.

 - Dziękuję, tatusiu. Tu ciężko o dobrą wędlinę. Króluje głównie makkara i w smaku jest ohydna, bo ma konsystencję plasteliny. Trochę przypomina nasze parówki, ale tylko trochę. Ja chciałam cię prosić, żebyś pomógł mi w kuchni. Zrobimy tradycyjną jarzynową sałatkę, śledzie w oleju i może barszcz czerwony z krokietem na ciepło. Krokiety będą z mięsem renifera, bo jest tu bardzo popularne. Upieczemy też kilka kurczaków. Za dużo szykować nie będziemy, bo będzie nas zaledwie siódemka. Nasi świadkowi i wy. Arvo zamówił też catering, bo Finowie przyzwyczajeni są do własnej kuchni.

 

W dniu ślubu Ula pospieszała swoją rodzinę.

 - Nie możemy się spóźnić. Ten naród znany jest ze swojej punktualności i raczej nie toleruje spóźnialskich. Wyglądacie elegancko –zerknęła na Arvo wchodzącego właśnie do pokoju. On też wyglądał idealnie. Granatowy garnitur podkreślał jego sportową sylwetkę. Podszedł do niej i cmoknął ją w policzek.

 - Wyglądasz cudownie – szepnął jej do ucha. – Powinniśmy już jechać.

Wpakowali się wszyscy do Saaba Arvo i ruszyli do magistratu. Przed nim czekała już Mila i Lasse. Punktualnie o jedenastej weszli do sali ślubów. Cała uroczystość faktycznie trwała nie dłużej jak dziesięć minut i zakończyła się podpisaniem aktu ślubu. – Jakie to proste – pomyślała Ula. – U nas ta celebra trwa znacznie dłużej, a w kościele to już w ogóle. Od dzisiaj jestem Urszula Cieplak-Kiuru – z miłością spojrzała na swojego przystojnego męża. – Kocham cię – wyszeptała.

 - Ja ciebie też.

 

Wrócili do domu. Ula z pomocą Arvo i Jaśka przygotowała stół i podała najpierw obiad, a po nim wszelkiej maści przekąski polskie i fińskie. Był również tort własnoręcznie upieczony przez nią i wędliny, które zdążyły dotrzeć z Polski. Impreza trwała do dwudziestej drugiej. O tej godzinie Mila i Lasse zaczęli zbierać się do domu. Finowie nigdy nie bawią się na weselach do białego rana.

 

Cieplakowie wyjechali po tygodniu. Przez ten czas zdążyli trochę zwiedzić i pozachwycać się tutejszym krajobrazem. W powietrzu czuć było już zimę.

 - Latem to my do was przyjedziemy. Muszę pokazać choć kawałek Polski Arvo.

 

Była z nim naprawdę szczęśliwa. On spełnił jej wszystkie marzenia o zgodnym, pełnym uczuć związku. Nadal dużo pracowała również w soboty i niedziele, gdy Arvo miał dyżur. Nie chciała siedzieć sama w domu i czekać na niego. Tak przynajmniej mogła zajrzeć na oddział i wypić z nim kawę w przerwie między zabiegami. Z rodzicami nadal nie utrzymywał kontaktów. Mila wpadała czasem, gdy załatwiała sprawy w Helsinkach i to od niej wiedzieli, co porabiają staruszkowie.

Zgodnie z tym, co obiecali Józefowi, w lipcu wzięli oboje miesiąc urlopu i ruszyli do Polski. Arvo wynajął na ten czas spory samochód, którym całą familią zwiedzili Trójmiasto, Warszawę, Kraków i Zakopane. Teraz to Arvo smakował polskich potraw. Zachwycał się bigosem i kotletami schabowymi. Po powrocie do Helsinek znowu wpadli w kierat obowiązków zawodowych. Wieczorami zamknięci w swojej małej intymności marzyli o dzieciach i snuli plany na przyszłość. Niestety Ula jakoś nie mogła zajść w ciążę. Po trzech latach małżeństwa uznała, że chyba najwyższy czas pójść do dobrego ginekologa i zacząć się leczyć. Poszli oboje i przebadali się. Niby wszystko było w porządku, a jednak ani jedno, ani drugie nie mogło się doczekać upragnionej ciąży.

 - Może jesteśmy przepracowani, – snuł domysły Arvo – a może za bardzo nam zależy i żyjemy w ciągłym stresie? Może powinniśmy wyjechać w jakieś spokojne miejsce, odreagować i podejść do tego z dystansem? Jedźmy nad norweskie fiordy.

 


Tam jest pięknie. Jeszcze piękniej niż tutaj. Może tam nam się uda?

 - To dobry pomysł, kochanie – poparła jego decyzję. – Wierzę, że wszystko jeszcze się ułoży, a ja urodzę ci zdrowego bobasa.

Mieli jechać w czerwcu. Tak właśnie planowali. Teraz dopiero był marzec, a świat wokół nich nadal biały i mroźny.

Wieczorem wzięli wspólną kąpiel i kochali się namiętnie aż do północy. Tuż przed drugą obudził ich dźwięk komórki Arvo. Odebrał rozpoznając numer szpitala.

 - Już jadę. Oczywiście, jak najszybciej – rozłączył się i pochylił nad Ulą wyciskając na jej ustach całusa.

 - Muszę jechać, kochanie. Był wypadek. Jest sporo rannych. Wszyscy chirurdzy wezwani na miejsce zdarzenia. Pośpij jeszcze, bo jest środek nocy. Wrócę najszybciej jak to będzie możliwe, ale myślę, że prędzej zobaczymy się na oddziale.

Ubrał się pospiesznie. Zabrał klucze od samochodu i cicho wyszedł z domu. Przytuliła twarz do jego poduszki czując na niej zapach jego ciała. Usnęła.

 

Ocknęła się słysząc uporczywy dźwięk swojego telefonu. Przetarła oczy i zerknęła na okno. Za nim panowały egipskie ciemności. Złapała komórkę odnotowując, że jest dopiero za piętnaście piąta.

 - Halo – wyrzuciła z siebie przez zaschnięte gardło.

 - Ula? Tu Lasse.

Zdziwiła się. On był przyjacielem Arvo, ale ona sama niewiele miała z nim kontaktów. Zaledwie kilka razy rozmawiali na szpitalnym korytarzu, a potem na ślubie.

 - Przepraszam, że cię obudziłem, ale stało się wielkie nieszczęście.

 - Arvo? Coś z Arvo?

 - Miał wypadek. Wiesz, że był wezwany do tej kraksy. Śpieszył się, bo wielu ludzi było rannych i kilka ofiar śmiertelnych. On wpadł w poślizg, Ula i nie wyrobił się na zakręcie. Uderzył w drzewo bokiem od strony kierowcy. Zarzuciło go i stoczył się z dość wysokiej skarpy, bo koła nie miały przyczepności na śliskim podłożu.

 - Bardzo ucierpiał? – zapytała płaczliwie.

 - On nie żyje, Ula. Nie miał szans. Reanimowaliśmy go przez blisko godzinę, ale serce nie podjęło pracy. Jeśli możesz przyjdź na oddział. On jeszcze tu jest. Potem zabiorą go do kostnicy.

Telefon wypadł jej z ręki. Była w szoku. Płacząc podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubranie. Biegła po zaśnieżonych chodnikach potykając się i dławiąc łzami. Nie Arvo, nie on… Przecież dopiero rozmawiali o planach na przyszłość. Mieli starać się o dziecko. – Jak to się stało, kochany? Dlaczego nie zwolniłeś? Jak ja mam teraz bez ciebie żyć? - Przebiegła kilka przecznic i wpadła wprost w otwierające się automatycznie drzwi szpitala. Nie zawracała sobie głowy windą i ruszyła schodami. Przed oddziałem chirurgii natknęła się na Lasse. Czekał na nią. Próbował jej coś tłumaczyć, ale ona patrzyła na niego rozszerzonymi z przerażenia oczami i sprawiała wrażenie, jakby nic do niej nie docierało.

 - Chodź, zaprowadzę cię – Lasse wyciągnął do niej dłoń. – On leży w izolatce.

 

37 komentarzy:

  1. Szkoda mi Arvo, miał rodziców takich, że pożal się Boże, potem zginął chcąc pomóc innym ludziom, takich ludzi teraz brakuje, albo ich jest zbyt mało... Nawet powiem, że takiego to sama bym chciała mieć, ale takich facetów zaczyna brakować... bo przeważnie teraz faceci to są gorsze od świń ( i tu mam przykład mój były pamiętasz opowiadanie ucieczka? Pisałam ci o tym zwyrolu) a ona dalej chyba myśli, że wrócę... Jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      no cóż, rodziców się nie wybiera. A po drugie oni nie są tacy straszni, w końcu wychowali Arvo i Milę. Po prostu inaczej wyobrażali sobie przyszłość i życie swoich dzieci. W swoich poglądach są zawzięci. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  2. Nie umiem zrozumieć zachowania rodziców Arco. Coś mi mówi, że napsują oni jeszcze Ulce krwi. A nawet będą ją obwiniać za śmierć syna. Dobrze, że chociaż siostra okazała się w porządku.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek nad ranem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      rodzice chcieli aby ich syn żył według ich reguł, a Arvo chciał to robić po swojemu. Stąd zrodziło się wzajemne niezrozumienie. Mila jest zupełnie inna. Ona też bardzo pragnie żyć według własnych zasad. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  3. Głupia i niepotrzebna śmierć! Współczuję z całego serca Uli. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      śmierć to ciężki temat, ciężko ją uzasadnić, zazwyczaj wydaje się niepotrzebna. Arvo spieszył na pomoc innym potrzebującym osobom i zginął tragicznie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. Telefon w nocy wiąże się zawsze z czymś złym i niefajnym. Współczuję Uli i bardzo mi żal Arvo. Jedynym pocieszeniem może być to, że odszedł szybko, nie cierpiał i że był z Ulą bardzo szczęśliwy. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      to prawda, że taki telefon najczęściej nie wróży nic dobrego. W tym przypadku też tak było. Ula bardzo długo go nie zapomni. Jeśli chodzi o Arvo to również masz rację, był bardzo szczęśliwy w małżeństwie. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  5. Szkoda, że rodzice Arvo w tak ważnym dla niego dniu nie zjawili się na ślubie. Teraz pewnie będą żałować i o wszystko obwiniać Ulę?! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      rodzice mieli niepowtarzalną okazję pokazania klasy, ale niestety z niej nie skorzystali. Nie było to miłe ani dla Arvo, ani dla Uli. Niemniej jednak na ślubie była chociaż jego siostra Mila i jej obecność nieco osłodziła tę gorzką pigułkę. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  6. Takie piękne i świetnie dobrane małżeństwo. Mieli tyle planów i wszystko pękło jak bańka mydlana. Wielka szkoda. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      to prawda, że oboje byli bardzo szczęśliwi w małżeństwie. Świetnie się dogadywali i wspaniale sobie radzili. Niewiele brakowało im do pełnego szczęścia. Niestety wypadek wszystko pokrzyżował. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Zastanawiam się czy Arvo nic po sobie nie zostawił? Może jednak się udało Uli zajść w ciążę, tylko jeszcze o tym nie wiemy? Ula przynajmniej miałaby jego cząstkę i miałaby kogo kochać. Byłoby jej lżej przejść tę żałobę. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo racji w tym, o czym piszesz, ale jest też druga strona. Ula bardzo mocno przeżyła śmierć męża. Bardzo długo go opłakuje. Ten czas nie jest dobry na dbanie o nienarodzone dziecko. Ula chyba wyczerpała już limit cierpienia Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  8. Cieszę się, że chociaż rodzina Uli ich nie zawiodła. Józef miał wreszcie okazję poznać zięcia. Mógł osobiście sprawdzić czy jego córka trafiła na dobrego człowieka. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Józef, to Józef! Nie ma chyba takich przeszkód, które by go powstrzymały od bycia na ślubie córki. Wszyscy członkowie rodziny Cieplaków są bardzo rodzinni, dbają o siebie i się wspierają, są zupełnie inni od rodziny Arvo. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  9. O i pojawiła się nowa postać! W serialu Dorota pojawiała się tylko we wspomnieniach, czy tutaj też tak będzie? Na ślub nie przyjechała, a jest jej przyjaciółką? Czy Dorota pojawiła się tutaj jako przerywnik? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      w tym opowiadaniu Dorota odegra ważną rolę w życiu Uli:) Na ślub nie przyjechała, bo była wściekła na męża, ale nie popsuło to wzajemnych relacji, dziewczyny nadal się przyjaźnią. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  10. Ślub bardzo skromny, ale skoro taki chcieli, to OK. Bez sensu było robić wielki bal, bo nawet nie mieliby kogo na tą imprezę zaprosić. Szkoda pieniędzy. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      w Finlandii śluby zazwyczaj nie są takie wystawne, jak w Polsce. Jednak zapewniamy, że gdyby chcieli dużej imprezy, to goście też by się znaleźli. Arvo trochę znajomych ma. Jednak oni chcieli cieszyć się we własnym gronie i tak też się stało. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  11. Przykra sprawa z niemożnością zajścia w ciążę. Podejmowane próby przez trzy lata małżeństwa, to już dość długo. Dobrze, że poszli do lekarza. Szkoda, że nie zdążyli pojechać do Norwegii. Może tamten klimat i piękne miejsca by im pomogły? Ale o tym się już nie przekonamy. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      syndrom czasów. Problemy z zajściem w ciążę dotyczy coraz więcej par i to niezależnie od miejsca zamieszkania i niezależnie od stanu konta. Całe szczęście, że takie pary mają coraz więcej możliwości poradzenia sobie z tym problemem. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  12. O matko! To Ulka dość długo mieszkała w Helsinkach! A ja myślałam, że może ro będzie trwać z rok. A tu niespodzianka. Trzy lata małżeństwa to w dzisiejszych czas dość długo. Przykro, że taki fajny facet musiał zginąć. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      pobyt Uli w Finlandii trał prawie cztery szczęśliwe lata. To tam spotkała miłość, tam pracowała i tam poznała nowych znajomych. Nie zapomniała jednak o kraju. Nawet mężowi pokazała piękne miejsca w Polsce. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  13. Wcale się nie dziwię, że Ula była niepewna po wizycie u rodziców narzeczonego. Nie dosyć, że nie została miło przyjęta, to Arvo też przez całą drogę milczał jak zaklęty i był wściekły. Nie ma co się dziwić, że stwierdziła, że nie nadaje się na żonę Arvo. Dobrze, że szybko zareagował na jej słowa. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Arvo nie był przecież zły na Ulę. Był wściekły na rodziców, że chcą mu układać życie po swojemu. Było mu też wstyd za to, jak potraktowali jego narzeczoną. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to zachowanie może odczytać Ula. Nie chciał jej zrobić przykrości. Kochał ją i niezależnie od opinii innych chciał spędzić z nią całe życie. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  14. Trzy części minęły a o Marku ani widu, ani słuchu. Może Dorota ma coś, z nim wspólnego skoro została wspomniana. Ula została młodą wdową i ze spadkiem, który jak najbardziej się jej należał. Kochała męża i chciała stworzyć z nim prawdziwą rodzinę z dziećmi. Nie zdziwiłabym się, gdyby rodzina Avio, chciała pozbawić ją spadku. A znając Ulę, odda im wszystko. Liczę, że jednak udało się i Ula będzie w ciąży. Nie pamiętam, ile czasu minęło od śmierci Avio do powrotu Uli do Polski. Dla niej byłoby to coś ważniejszego niż spadek.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spadek to może złe słowo. Ula została upoważniona do wielu spraw związanych z mężem.

      Usuń
    2. RanczUla,
      Marek już blisko, coraz bliżej:) Dorota jeszcze się pojawi i odegra ważną rolę w życiu Uli. A rodzice będą musieli się pogodzić z tym, że ich syn zginął w tragicznym wypadku. Pieniądze raczej nie będą stanowić problemu. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  15. Ale ślub i przyjęcie weselne to Ula miała baaardzo skromny. Jednak u nas to jest zupełnie inaczej. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      mówi się, że co kraj, to obyczaj:) Finowie przeważnie nie celebrują takich uroczystości aż tak, jak robimy to my:) Najważniejsze jest szczęście młodych, a oni byli bardzo szczęśliwi:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  16. Życie nie oszczędza Uli. Jakieś fatum na niej ciąży. Z kraju uciekła od biedy, tutaj już było fajnie i łup! Znowu cios, Nic, tylko należy współczuć. Mam tylko nadzieję, że limit nieszczęść już wyczerpała i teraz już będzie tylko lepiej;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      jeszcze trochę czasu upłynie zanim zacznie się coś zmieniać w życiu Uli na jej korzyść:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  17. Boże to teraz należy zawiadomić rodzinę Arvo. Coś mi mówi, że mogą za wypadek obwiniać Ulę. Żeby tylko nie wszczynali awantur! Uli i tak będzie ciężko. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      Ula uzna że nie musi zawiadamiać teściów o pogrzebie, bo Arvo nie był z nimi w dobrych kontaktach. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  18. Takie nieszczęście. Ula w tak młodym wieku została wdową. Ciekawe czy ktoś jej pomoże, bo przecież pogrzeb musi się odbyć, a do tego jeszcze pewnie trzeba pozałatwiać jakieś sprawy urzędowe. Liczę na to, że nie zostawią jej samej? Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      zapewniamy, że Ula nie będzie sama w tym nieszczęściu. Będzie mogła liczyć na pomoc przede wszystkim przyjaciela męża Lasse i siostry Avro Mili. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń