Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 kwietnia 2023

"GDY ROZUM ŚPI, BUDZĄ SIĘ DEMONY" - rozdział 9 ostatni + WIELKANOC 2023r.

 WIELKANOC 2023R.




KOCHANI

Z okazji świąt życzymy Wam wiosny w sercu, zieloności w głowie, miłości i spokoju, optymizmu i radości z rodzinnego świętowania, smacznego jajka i mokrego dyngusa, a od zająca sporo prezentów.

Wszystkiego najpiękniejszego nasi drodzy.

Gośka i Gaja


ROZDZIAŁ 9

ostatni

 

Wyszli z „Neptuna” ustalając, że Ula z Markiem idą w prawo, a Viola z Sebastianem w lewo. Marek podał żonie ramię, a drugą ręką dotknął jej brzuszka.

 


 - Jeszcze małe to nasze szczęście – powiedział wzruszony. – Nawet nie wiem, który to miesiąc.

 - Koniec trzeciego. Już za mną poranne mdłości i złe samopoczucie. Teraz czuję się świetnie. Całe życie mogłabym chodzić w ciąży.

 - Tak strasznie mi wstyd, że nie dotrzymałem wtedy słowa i urżnąłem się jak ostatni lump. Kiedy zobaczyłem te buciki, niemal pękło mi serce. Ty chciałaś mi powiedzieć o ciąży, a ja byłem pijany w sztok. To był już ostatni tak głupi pomysł, który przyszedł mi do głowy. Mało brakowało, a straciłbym ciebie i nasze dziecko, a Sebastian Violettę. Cieszę się, że Seba zdobył się wreszcie na odwagę i oświadczył się. Mam nadzieję, że Viola przyjmie pierścionek. Kiedy was nie było snuliśmy się obaj i nie umieliśmy sobie znaleźć miejsca. Ani raz nie poszliśmy do klubu, żeby tam topić smutki. Siedzieliśmy w domu i martwiliśmy się o was. Dla mnie najgorsze były noce. Bez ciebie trudno mi zasnąć. Gdybyś odeszła na dobre, chyba palnąłbym sobie w łeb, żeby nie cierpieć. Wybacz mi, Ula tę głupotę. Już nigdy więcej nie narażę cię na nic podobnego. To było szczeniackie i durne.

 - To prawda, ale musiałyśmy wam dać nauczkę. Oglądając te zdjęcia nie uwierzyłam w zdradę, bo one nic takiego nie pokazywały. To Viola się nakręciła twierdząc, że nas zdradzacie. Ja byłam ostrożna w osądach. Dostałeś przedsmak tego, co zrobiłabym, gdybyś naprawdę mnie zdradził. Nie dałabym ci szansy powrotu, bo byłoby to dla mnie zbyt bolesne.

 - Wrócisz ze mną do Warszawy?

 - Wrócę. Tęsknię za pracą. Dwa miesiące bezczynności wystarczą. Uciekłyśmy, a tak naprawdę porzuciłyśmy pracę. Nie mam pojęcia, jak prezes to potraktuje.

Marek uśmiechnął się figlarnie. Zatrzymał się obejmując ją w pasie.

 - Pan prezes potraktuje to bardzo łagodnie. Nie będzie wyciągał żadnych konsekwencji. Potraktuje to w kategoriach urlopu bezpłatnego i rozejdzie się po kościach. A tak swoją drogą to miałaś rację co do Adama. Świetnie sobie poradził podczas twojej nieobecności. Pomyślałem nawet o awansie dla niego i zrobiłbym go twoim zastępcą. Będzie nam potrzebny, jak pójdziesz na urlop macierzyński.

 - To dobry pomysł. Kiedy chcecie wracać?

 - Chyba jutro po śniadaniu. Spakujecie się spokojnie bez napinki. Mamy cały dzień. Ojciec mnie zastępuje.

 

 - To jak będzie Viola? Przyjmiesz ten pierścionek?

 - Przyjmę pod dwoma warunkami. Pierwszy to taki, że weźmiemy ślub jak najszybciej, najlepiej w święta, a drugi, że szybko zajdę w ciążę. Zegar tyka tyk, tyk, tyk, a ja nie młodnieję. Nie będę przez bryle do kołyski zaglądać.

 


Jeśli nie zgadzasz się z którymś z tych warunków, to może od razu się rozstańmy tu i teraz.

Olszański rozciągnął w uśmiechu swoją pucołowatą twarz.

 - Na wszystko się zgadzam, Violuś. Jak tylko wrócimy do Warszawy, zacznę działać. Ula i Marek na pewno pomogą.

Violetta popatrzyła na swojego chłopaka podejrzliwie.

 - I tak nagle, po prostu zgadzasz się na wszystko?

 - Wcale nie nagle i wcale nie po prostu. Kocham cię przecież jak szaleniec. Bez ciebie już ani dnia dłużej, bo chyba zwariuję. Wyciągnij paluszek. Lepiej będzie wyglądał z tym cackiem. Prawdziwy brylant.

 

Jeszcze wieczorem spakowały wszystkie swoje rzeczy. Rano, tak jak zaplanował Marek, poszli na śniadanie do „Neptuna”. Po nim wszyscy pożegnali się z ciotką Violetty, a dziewczyny podziękowały jej za wszystko.

Marek upchał torby w bagażniku i zatrzasnął go z hukiem.

 - Wsiadajcie. Seba, wy z tyłu. Ula obok mnie. Musi mieć wygodnie.

Tym razem nie padało. Dzień, jak na późną jesień był dość pogodny. Mimo to Marek nie naciskał mocniej pedału gazu. Nie jechał przecież sam.

 - To kiedy ślub, Viola? Pierścionek przyjęłaś więc nie ma zmiłuj – rzucił Marek do tyłu.

 - Chcemy jeszcze w tym roku, w święta.

 - Serio? Macie mało czasu. Jak chcecie to załatwić?

 - Skromnie. Bardzo skromnie. Wynajmiemy jakiś lokal na kilka godzin. Ludzi też będzie niewielu. Tylko najbliższa rodzina z mojej strony i Sebulka. Chcemy też was prosić na świadków. Zgodzicie się?

 - Oczywiście. Nie odmówiłbym najlepszemu przyjacielowi i mojej najlepszej sekretarce. Zamówię wam ładne zaproszenia ślubne i poproszę Pshemko, żeby wybrał ci z ostatniej kolekcji jakąś ładną sukienkę. Dla Seby też znajdziemy porządny garnitur. Jeśli chcecie to zatrzymam się przy jubilerze, jak będziemy w Warszawie. Wybierzecie sobie obrączki. Myślę, że w Urzędzie Stanu Cywilnego nie będzie problemu. O tej porze roku pobiera się niewielu ludzi, tak sądzę. Teraz, jak to mówię, to jestem dobrej myśli, że załatwicie wszystko na czas.

Violetta siedziała z tyłu oszołomiona. Marek rozwiązał kilka jej problemów.

 - Jestem ci naprawdę wdzięczna, zwłaszcza za Pshemko.

 - Nie ma sprawy, Viola. On dla nas też przecież szył kreacje ślubne. Ostatnia kolekcja była bardzo udana właśnie ze względu na suknie. Są zachwycające. Na pewno coś dla ciebie wybierze. Poza tym dużo mniej jest załatwiania, kiedy bierze się tylko ślub cywilny.

 


Rzeczywiście w Warszawie Marek zatrzymał się przed sklepem jubilera. Zmitrężyli tam niemal godzinę, ale Violetta wybrała w końcu ładne, dość grube obrączki. Stojąc przed blokiem, w którym mieszkał Sebastian, Marek pytał oboje, co z jutrzejszym dniem, czy przychodzą do pracy.

 - Ja na pewno. Nie wiem, jak Viola.

 - Ja też będę. Trzeba wypisać ten wniosek na urlop bezpłatny.

 - W takim razie widzimy się w firmie. Trzymajcie się.

Już bez przeszkód zajechali na Sienną. Ula wyglądała na zmęczoną. Była blada i sprawiała wrażenie niewyspanej. Marek z troską popatrzył na jej twarz.

 - Zaraz zrobię ci ciepłą kąpiel, to trochę się odprężysz i zrelaksujesz. Dzisiaj ja gotuję. Chodźmy.

 

Z przyjemnością zanurzyła się w pachnącej pianie. Przez dwa miesiące korzystała jedynie z prysznica. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się do swoich myśli. Ta jej ucieczka wyszła Markowi na dobre i najwyraźniej wyciągnął z niej wnioski. Sebastian miał chyba tak samo. Obaj otoczyli swoje kobiety atencją i troską. Jak dotąd, nie mogły narzekać.

W czasie kiedy ona zażywała przyjemnej kąpieli Marek urzędował w kuchni przygotowując swoje popisowe spaghetti. Mieszając sos rozmawiał przez telefon z ojcem.

 - Nie tato, jutro nie musisz przyjeżdżać. Ja jestem już w Warszawie i rano będę w pracy. Tak…, znaleźliśmy Ulę i Violettę. Przyjechały z nami. One też wracają do pracy. Ula czuje się świetnie. Na początku miała mdłości i wymioty, ale teraz jest już wszystko w porządku. Wygląda zjawiskowo. Nasze maleństwo ma trzy miesiące i zaczyna czwarty. Pozdrów mamę. Do zobaczenia.

 

Wyszła z łazienki otulona ciepłym szlafrokiem i podkulając nogi usiadła na kanapie. Pociągnęła nosem. Z kuchni dolatywały nieziemskie zapachy.

 - Pięknie pachnie… Zgłodniałam.

 - Już podaję, kochanie – Marek z dwoma talerzami wszedł do salonu. – Bardzo proszę. Smacznego – popatrzył na żonę roziskrzonym wzrokiem. – Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Ten dom bez ciebie to istna pustelnia i cicho w nim jak w grobie. Już nigdy więcej – otrząsnął się. – Przysięgam. Dzwoniłem do rodziców. Masz od nich obojga pozdrowienia. Cieszą się, że mi wybaczyłaś, ale najbardziej z tego, że zostaną dziadkami. Zaprosili nas na obiad w niedzielę. Chyba powinienem też zadzwonić do twojego taty.

 - Nie dzwoń. Ja dzwoniłam i wszystko mu opowiedziałam. Jest już spokojny.

 - Jutro koło dziewiątej przejadę się do drukarni po zaproszenia dla Sebastiana. Obiecałem. Czy ty w tym czasie mogłabyś pójść do Pshemko w sprawie garnituru dla niego i sukni dla Violetty? Mistrz cię uwielbia i na pewno ci nie odmówi.

 - Nie ma sprawy. Trzeba im trochę pomóc przy tym ślubie.

 

 - Witaj Violetto. Cóż za miły widok widzieć cię przy pracy – Marek wszedł do sekretariatu witając się spontanicznie ze swoją sekretarką.

 


 - Też się cieszę, że cię widzę. Pocztę masz na biurku. Ulka też przyjechała?

 - Też. To ona pójdzie do Pshemko w sprawie twojej sukni. On ją uwielbia i traktuje jak swoją prywatną muzę. Na pewno nie odmówi. Ja w tym czasie pojadę po zaproszenia dla was.

 - Bardzo ci dziękuję. Mógłbyś wziąć ze sobą Sebulka? On zna mniej więcej mój gust i wie, co mi się spodoba.

 - Nie ma sprawy. Zaraz do niego zadzwonię.

 

Siedzieli w gabinecie dyrektora zaprzyjaźnionej drukarni i oglądali katalog wzorów zaproszeń.

 - Policzyliście, ilu będzie gości?

 - Niewielu. Znacznie mniej niż u was na weselu. Moi rodzice i Violki, to czworo. Do tego jej dziadkowie, mój brat z żoną i Pshemko, o ile przyjmie zaproszenie. W sumie z nami trzynaście osób.

 - Na pewno przyjmie. Lubi takie imprezy.

 - Po południu chcemy jechać na Freta. Znaleźliśmy korzystną ofertę kawiarni, która tam się znajduje. Nazywa się „Feta na Freta”. Mają salę kominkową i wynajmują ją na przyjęcia od szesnastej do dwudziestej trzeciej. To nam wystarczy. Dziadkowie i rodzice na pewno nie wytrzymają dłużej. O, spójrz na te – Sebastian postukał palcem we wzór zaproszenia. Ładne, nie? Violce na pewno się spodoba. Lubi takie romantyczne motywy. Dorożka, dwa konie i para młoda. Piękne. Zamawiamy.

 

Wysiedli z windy na piątym piętrze z ożywieniem dyskutując jeszcze na temat menu i muzyki. W pewnym momencie Marek zatrzymał się gwałtownie na środku korytarza zmuszając przyjaciela do tego samego.

 - Co jest…? – zapytał zdezorientowany Sebastian.

 - Ciii… Spójrz na nie – Marek dyskretnie wskazał sekretariat. – Czyż nie są piękne?

 


Brakowało naprawdę niewiele, żebyśmy je stracili. Za to jeszcze raz cię przepraszam, Seba. Gdyby ponownie w mojej głowie wylęgły się takie głupie pomysły, to sprowadź mnie na ziemię. Kiedy pojechałem do Rysiowa mój teść powiedział mi coś znamiennego. Powiedział, że kiedy rozum śpi, budzą się demony. U mnie wylęgły się demony przeszłości i obym już nigdy nie powołał ich do życia. Mam nadzieję, że moja miłość do Uli i naszego dziecka nigdy na to nie pozwoli. A teraz chodźmy. Pokażmy im te zaproszenia.

 

K O N I E C


36 komentarzy:

  1. Rozczulający gest Marka, który dopiero miał możliwość przywitania się ze swoim potomkiem;) Dziękuję za historię. Z niecierpliwością czekam na kolejną opowieść. Natomiast z okazji nadchodzących świat życzę dużo zdrowia i radości;) Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Męska dłoń na rosnącym, ciążowym brzuszku zawsze rozczula, a na pewno mnie, więc musiał się znaleźć taki obrazek w tym opowiadaniu.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Panowie mieli więcej szczęścia niż rozumu;) Ale w sumie to dobrze dla wszystkich, Radosnych i spokojnych świat;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      To prawda. W dużej mierze zawdzięczają to własnej wstrzemięźliwości, że nie posunęli się obaj za daleko, choć pewnie niewiele brakowało.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za życzenia. :)

      Usuń
  3. Pomoc Marka z załatwieniem Pshemko i nie tylko jest nieoceniona;) Szczęśliwości i smacznego jajka;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek czuł się winny wobec Sebastiana, bo wkręcił go w arcy nieprzyjemną sytuację więc przynajmniej w pomocy w przygotowaniach ślubnych upatrywał zrekompensowanie mu choć w części bury, jakiej przyjaciel musiał wysłuchać od Violetty.
      Wdzięczne za komentarz i życzenia pozdrawiamy Cię cieplutko. :)

      Usuń
  4. Szczęśliwe zakończenie zwłaszcza dla trochę niedojrzałych facetów;) Wam również życzę zdrowych wesołych świat;) Czekam na kolejny post i dziękuję za dzisiaj. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Wiesz, że u mnie zawsze musi być happy end więc i tym razem nie mogło być inaczej. Niektórzy mają więcej szczęścia niż rozumu.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy za wpis i życzenia. :)

      Usuń
  5. Sebastian jednak okazał się fajnym gościem;) Violetta też jest niezła, hihihi;) Zdrowia, szczęścia, pomyślności i smacznego jajka;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Seba został trochę przymuszony zarówno przez przyszłą teściową, jak i przez Marka. Chyba nie sądził, że będzie bujał się z Violą aż do sześćdziesiątki. Dla niego, a tym bardziej dla niej był już najwyższy czas, by założyć rodzinę i postarać się o potomstwo.
      Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Podziękowania także za życzenia. Serdecznie pozdrawiamy. )

      Usuń
  6. No i wszystko dobrze się skończyło 💓💓 Marek super się zachował pomagając w załatwianiu ślubu, ma zmysł organizatorski. Ale i tak Violka rozwaliła system swoimi warunkami przyjęcia oświadczeń 🤣 Dziękuję i czekam na kolejne 😉 Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowych i radosnych świąt Wielkanocnych 🐣🐰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Jak pisałam wyżej, Marek przez swoją pomoc w organizacji ślubu Seby i Violi chciał jakoś wynagrodzić przyjacielowi to, że wkręcił go w tę niefajną historię z wypadami do klubów. Miał po prostu wyrzuty sumiania, a pokręcona Viola wreszcie osiągnęła to, o czym od dawna marzyła.
      Dziękujemy bardzo za życzenia i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Wszystko dobre co się dobrze kończy 💖 Ale czyż mogło być inaczej...
    Teraz Ula spokojna będzie odliczać dni do przyjścia na świat małego Dobrzaniątka, a Viola "pije żelazo póki gorące" i zamierza jak najszybciej zostać panią Olszańską.
    Także nasi panowie mają więcej szczęścia niż rozumu, ale miejmy nadzieję, że zgodnie z zapowiedzią Marka to ostatni taki wyskok.

    Wam, Gosiu i Gaju, na te nadchodzące święta spokoju i radości, miłych chwil spędzonych w gronie najbliższych, wiosny w sercu i wiosny za oknem🐣🐑🐣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Teraz może być już tylko lepiej, bo panowie jednak zostali przeczołgani przez czyściec i zapewne dostali solidną nauczkę.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za życzenia i komentarz. :)

      Usuń
  8. Jak to się wszystko potrafi mienić;) Violetta pewnie kiedyś marzyła o wielkiej pompie, a teraz zgadza się na skromny ślub i jest szczęśliwa;) Zdrowych i radosnych świąt;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      To chyba jest jakaś reguła, że z biegiem czasu maleją nam wymagania więc i Violetta trochę spasowała i zadowala ją nawet skromna uroczystość ślubna.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis i życzenia świąteczne. :)

      Usuń
  9. Cieszę się, że Violetta tak łatwo nie odpuściła! Dzięki temu będzie miała męża i to swojego ukochanego Sebastiana;) Jak będzie konsekwentna, to i maluszek szybko przybędzie;) Wspaniałych świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa na szczęście;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Miłość nie odpuszcza, a Viola jakby nie patrzeć, kochała swojego Sebulka nad życie. Gdyby tak nie było, puściłaby go kantem pod byle jakim pretekstem, prawda?
      Dziękujęc za życzenia i komentarz, najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Dobrze, że obaj panowie poszli po rozum do głowy i potrafili przekonać do siebie Ulę i Violettę;) Liczę tylko na to, że Marek i Sebastian dotrzymają słowa i będą już grzeczni;) Z okazji świąt życzę zdrowia, spokoju i dużo prezentów;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że obaj panowie wyleczyli się już z młodzieńczych ciągot. Bardzo zależy im na swoich partnerkach i z całą pewnością nie odważą się już na nic podobnego. :)
      Bardzo dziękujemy za wpis i życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. To, że Ula jest aniołem, to wiedziałam, ale i Violce nic nie brakuje do świętości;) Chłopacy powinni je całować po piętach;) Inne dziewczyny chyba tak łatwo by im nie odpuściły;) Pogodnych i radosnych świąt życzę;) Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Dzięki temu, że dziewczyny wybaczyły tym dwóm ancymonkom, oni już całują ślady ich stóp i gotowi im nieba przychylić. Solidna nauczka wychodzi czasem na zdrowie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz i życzenia. :)

      Usuń
  12. Miłość rządzi;) Bardzo miło się czyta o pogodzeniu się dwóch par;) Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. A z okazji świąt życzę zdrowia, spokoju i smacznego jajka;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      My powiemy - miłość zwycięża.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i pięknie dziękujemy za komentarz i życzenia. :)

      Usuń
  13. Wydaje się, że dziewczyny są sprytniejsze od swoich chłopaków. Dały im niezłą nauczkę i dużo osiągnęły. Fajnie też, że Ula doskonale się czuje;) Również życzę zdrowia, radości, bogatego zajączka;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Nie chodziło tu o spryt ani wyrachowanie. Przecież na początku one też spanikowały i nie wiedziały co zrobić, a ich podróż do Gdańska była tak trochę na żywioł. Ale trzeba przyznać, że efekt osiągnęły.
      Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej dziękujemy za życzenia i pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Wydaje się, że Marek i Sebastian naprawdę wiele się nauczyli. Szkoda, że to musiało się odbyć kosztem dziewczyn i rodziców. Ale najważniejsze, że zrozumieli, że bez Uli i Violetty nie ma normalnego życia;) Życzę radosnych świąt;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Takie przeczołganie było chyba chłopakom potrzebne, bo teraz wiedzą, jakie są ich najważniejsze priorytety, a nauczka nie pójdzie w las.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Ja bym chociaż po premii poleciała Uli i Wioli za nieobecność w pracy. A tak na serio dziewczynom chyba również znudziło się siedzenie w Gdańsku. Dlatego być może tak łatwo poszło Markowi i Sebastianowi z przeprosinami i przekonaniem do powrotu. Ciekawa jestem co by było jakby nie pojawili się i czy Ula i Wiola wróciły w końcu.
    Zdrowych, pogodnych i rodzinnych świąt.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Pewnie masz rację, bo pracowita z natury Ula nudziła się a i Viola tęskniła za pracą. Panowie zjawili się w odpowiednim momencie, który przesądził o powrocie a przede wszystki o wybaczeniu win. Gdyby Marek i Sebastian nie zjawili się w Gdańsku, dziewczyny zapewne by w końcu wróciły i już na miejscu zostałyby wyjaśnione wszystkie wątpliwości.
      Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Zaręczyny skromne, wesele skromne, dobrze, że chociaż pierścionek jest duży i ozdabia rączkę Violetty;) Teściowa i zrobiła dobrą robotę;) Wspaniałych świąt;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Haha. To prawda z tą teściową, bo wygarnęła Sebastianowi, co jej leży na wątrobie i chyba uświadomiła mu, że krzywdzi Violę i marnuje jej życie. Na szczęście - dotarło.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wpis i życzenia. :)

      Usuń
  17. Markowi się upiekło, nie musi nosić żony na rękach, a powinien;) Sebastian oprócz Violetty powinien nosić mamę Violki;) Gdyby nim nie wstrząsnęła, to pewnie dalej y tak sobie żył, jak Piotruś Pan;) Cudownych świat wam zycze;0 Czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Ciąża jest jeszcze wczesna, więc Marek nie będzie miał problemu z noszeniem Uli na rękach, a i Sebastianowi nie zaszkodzi, jak trochę poćwiczy muskuły. Haha.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Oby wnioski jakie obaj panowie wyciągnęli nie okazały się tylko chwilowe. A obietnica, że się to nie powtórzy była tylko mydleniem oczu.
    Spokojnych, radosnych świąt. Smacznego jajeczka, mokrego dyngusa.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Tego, czy znowu nie będzie powtórki z rozrywki oczywiście nie można być pewnym, ale z drugiej strony obaj panowie już wiedzą, jak wiele mają do stracenia i na pewno będą ostrożni, by nie dowartościowywać się imprezami w klubach.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś, a także za życzenia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń