Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 maja 2023

"GDYBYŚ TYLKO ZACZEKAŁA..." - rozdział 10

ROZDZIAŁ 10

 

We wtorek do południa zadzwonił Jasiek. Tego dnia miał tylko dwie godziny wykładów i chciał wykorzystać to spotykając się z siostrą.

 - Chciałbym do was wpaść, o ile jesteście w domu. Mam trochę wieści, a przy okazji uściskam ciebie i małą. Chętnie przywitałbym się z Markiem. Wieki go nie widziałem.

 - Nie ma sprawy, Jasiu. Przyjeżdżaj. Czekamy na ciebie.

Jasiek przyjechał pół godziny później. Długo ściskał i przytulał Ulę mówiąc jak bardzo się stęsknił. Wziął Agatkę na ręce i usadził ją sobie na kolanach.

 - Jesteś już taka duża. Kiedy ostatni raz cię widziałem byłaś niemowlakiem. Wiesz, że jestem twoim wujkiem, bratem mamusi?

 - Wiem, bo mi mówiła, że przyjdziesz. Mówiła też o cioci Betti. Nie chciała przyjechać z tobą?

 - Bardzo chciała, kochanie, ale teraz jest w szkole. Na pewno przywiozę ją następnym razem.

 - Cześć, Jasiek – w salonie ukazał się Marek i podszedł do młodego Cieplaka z wyciągniętą dłonią, którą ten mocno uścisnął.

 


 - Tak się cieszę, że cię widzę i bardzo dziękuję ci za Ulę, i Agatkę. Gdyby nie ty i Sebastian, to aż boję się pomyśleć… Mam nadzieję, że teraz już nie zerwiemy kontaktu. Zaraz po twoim telefonie, Ula, chciałem iść do Dąbrowskiej, ale uprzedziła mnie. Nic dziwnego, przecież przyłaziła kilka razy na dzień i zawracała ojcu gitarę różnymi pierdołami. Tym razem nie było inaczej, bo targała pod pachą jakichś stary odkurzacz. Nie dała mi dojść do słowa, tylko nawijała ojcu o tym gruchocie. W końcu nalałem jej herbaty mówiąc, żeby wzięła głęboki oddech.

 - Rozmawiałem dzisiaj z Ulą. Prosiła mnie, żebym pani przekazał, że Bartek nie żyje…

Wytrzeszczyła na mnie oczy i zamilkła na kilka minut pewnie nie wierząc w to, co usłyszała. Ojciec też stał wbity w podłogę jak słup soli.

 - Nie żyje? – zapytała po chwili. – Jak to nie żyje? Przecież to był młody, zdrowy chłopak. Jakim cudem…?

 - Oj, pani Dąbrowska, - odparłem z politowaniem – młody to on może był, ale zdrowy niekoniecznie. Jak nic od wódy miał marskość wątroby. Z tego, co mówiła Ula, zapił się na śmierć. Przez ostatnie miesiące w ogóle nie trzeźwiał. Wyciągał od niej pieniądze przeznaczone dla dziecka i przepijał z koleżkami, a kiedy wracał nawalony jak nie przymierzając stodoła po sianokosach, tłukł je obie. Ja wiem, pani Dąbrowska, że dla pani Bartuś był ideałem człowieka, ale tak naprawdę to psychopata o kompletnie zwichniętej psychice. Chodzące zło w czystej postaci. Pijak, złodziej, obibok, kombinator i śmierdzący leń w dodatku agresywny. Ula mówi, że do dzisiaj ma ciało w siniakach tak jak mała Agata. Trzeba być prawdziwym sukinsynem i zwyrodnialcem, żeby katować takie małe dziecko. Tak czy owak Ula prosiła przekazać, że nie ma zamiaru płacić za jego pochówek, bo on okradał ją przez cały okres małżeństwa. Nigdzie nie pracował i biciem wymuszał na niej pieniądze. Jego ciało zabrali do prosektorium przy ulicy Nowolipie dwa. Jeśli pani nie zechce go pochować zrobi to miasto i obciąży panią kosztami. Pewnie pogrzebią go gdzieś pod płotem…

 


Dąbrowska zanosiła się łzami. Spazmowała w sposób mocno teatralny trzymając się jedną ręką za głowę, a drugą za obfity biust powtarzając na okrągło „mój biedny synuś, mój biedny Bartuś… To było takie dobre dziecko…” W końcu ojciec nie wytrzymał i powiedział jej, co o tym myśli.

 - Niech pani nie przesadza, pani Dąbrowska. Gdyby był taki wspaniały nie zachlałby się na śmierć, ale żył po bożemu jak porządny człowiek. Tak go pani zachwalała, że i ja uwierzyłem, że przy nim moja córka będzie miała raj. Tymczasem okazało się, że wepchnąłem ją w łapy psychopatycznego bandziora i pijanicy. Całe życie żył za cudze. Jak on był w Niemczech brygadzistą, to ja jestem ksiądz. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Ona też nigdy mi tego nie wybaczy. Nie mam zamiaru wysłuchiwać pani lamentów. Nie mam współczucia dla takich kanalii. Proszę iść i załatwić sprawę pochówku. Proszę zabrać też ten pretekst do przyjścia tutaj – wskazał na odkurzacz. – Od dzisiaj nie będę pani wyświadczał żadnych przysług i wie pani co? Cieszę się, że ta podłota tak marnie skończyła. Nie zasługiwał na lepszą śmierć. Przynajmniej moja córka wreszcie będzie miała spokój i być może znajdzie sobie kogoś z kim będzie mogła ułożyć sobie dobre i szczęśliwe życie.

Dąbrowska wstała. Najwyraźniej była zła, bo zaciskała zęby. Wysyczała tylko na koniec.

 - Nie spodziewałam się po panu, panie Józefie, takich słów. Nie spodziewałam się…

 - Odwróciła się na pięcie i poszła sobie. Ojciec usiadł ciężko przy stole. Płakał. Mówił, że nad twoim losem. Nie przypuszczał, że było aż tak źle. Powiedziałem mu wtedy, że przecież byłaś tu kiedyś z Agatą i mówiłaś mu jaka jest prawda. Wtedy uważał, że przesadzasz, że wciąż kochasz Marka i dlatego tak źle mówisz o Bartku. Przysiadłem się do stołu i wywaliłem mu prawdę prosto w oczy. Jak chcesz wiedzieć, - powiedziałem - to Marek wrócił i to on wyrwał Ulkę z rąk tego drania. Tylko dzięki niemu Dąbrowszczak nie zatłukł jej na śmierć. Marek kupił dla nich mieszkanie i teraz wreszcie są bezpieczne.

Od czasu tej rozmowy ojciec nie może sobie znaleźć miejsca.

 


Najwyraźniej dręczą go wyrzuty sumienia. I dobrze. Gdyby cię tak nie naciskał, do tego ślubu nigdy by nie doszło.

 - To prawda… - Ula wytarła mokre od łez policzki.

 - A’propos ślubu – odezwał się Marek. – Pobieramy się dwudziestego ósmego października i już możesz się czuć zaproszony. Jeśli masz dziewczynę, to przyjdź z nią. Oczywiście Betti musi być obowiązkowo. Tu macie zaproszenia.

 - Jeśli ojciec się pojawi, nie wygonię go, ale też niech nie oczekuje z mojej strony, że mu wybaczę. Przez niego długo jeszcze będę nosić tę traumę w sobie. Mam nadzieję, że przynajmniej Agacie uda się szybko zapomnieć.

 

Tego samego dnia wieczorem zadzwonił do Marka Sebastian. Był podekscytowany.

 - Musiałem coś załatwić na Lwowskiej i przechodziłem koło firmy. Na szybie wywalone jest ogłoszenie, że chcą wynająć parter. To te pomieszczenia z wielkimi oknami. Poszedłem obejrzeć, bo byłem tam chyba tylko raz. Szczęśliwie natknąłem się na Władka, pamiętasz go? To on mnie oprowadził i przy okazji szepnął mi, że F&D wyprzedaje się z biurowych mebli za bezcen. Lada chwila dobiją targu z nowym właścicielem i to z nim trzeba podpisać umowę na wynajem, gdybyśmy się zdecydowali. Facet nazywa się Ciszewski.

 - Ciszewski? Konrad Ciszewski?

 - Chyba tak…

 - Ja go znam. Poznałem go na jakimś przyjęciu w fundacji mamy. Facet handluje sprzętem ortopedycznym i o ile pamiętam, mam do niego telefon. Jak dużo tych pomieszczeń?

 - Dwa spore pokoje z tymi przeszklonymi ścianami i naprzeciwko cztery mniejsze z osobnymi wejściami. Nie ma sekretariatu, ale pomyślałem, że moglibyśmy przebić ściany i wstawić drzwi. Wiesz…, taką amfiladę. I tak trzeba będzie to wyremontować. Poza tym pomyślałem, że te meble z F&D mogą nam jeszcze posłużyć, zwłaszcza że kupilibyśmy je za bezcen. Jednak co do nich, to trzeba gadać z twoim ojcem i biorę to na siebie. Jesteś zainteresowany?

 - No jasne, że jestem. Jutro zadzwonię do Ciszewskiego i pogadam z nim. Na rozmowę z ojcem nie jestem jeszcze gotowy i cieszę się, że bierzesz to na siebie. Dobra robota, Sebastian. Wreszcie coś zaczyna się dziać.

 

Z Ciszewskim szybko doszedł do porozumienia. Przypomniał mu skąd się znają i nadmienił, że budynek, którego chce zostać właścicielem należy do jego ojca.

 - Tak…, wiem… Przykra historia… Ja oczywiście bardzo chętnie wynajmę ci te pomieszczenia, ale najpierw muszę z twoim ojcem podpisać akt własności budynku i przelać mu pieniądze. Do miesiąca mają opróżnić wszystkie pokoje. Jak już będę miał akt własności w ręku, możemy podpisać umowę najmu. Na pewno dam ci znać.

Marek podziękował mu. Jakby na to nie patrzeć wracali na stare śmieci, chociaż nie na piąte piętro.

 

 

Ślub zbliżał się wielkimi krokami i chociaż mieli mocno okrojoną liczbę gości, to i tak każdego dnia biegali i coś załatwiali. Marek nie chciał kupować byle czego. Uważał, że Ula powinna kupić suknię, w której będzie wyglądać zjawiskowo, a jego córeczka nie może być gorsza. Był wybredny, a Ula zaczynała tracić nadzieję, że w końcu coś wybiorą. A jednak znalazł salon sukien ślubnych, który spełniał jego oczekiwania. Suknia niby była skromna, dopasowana do szczupłej sylwetki Uli, ale uszyta z pięknej, włoskiej koronki. Z tej samej koronki zadeklarowano uszycie sukienki dla Agaty. W tym samym salonie dopasowano Uli stroik, który miał być wpięty we włosy. Nie chciała welonu. Najmniej problemu było z eleganckim garniturem, bo tych na rynku było mnóstwo.

Obrączki wybrali bardzo zgodnie. Podobał im się ich kształt i szerokość. Do nich nabyli ozdobną poduszeczkę, którą miała nieść Agata.

 


Dwa dni przed ślubem zadzwonił Jasiek. Poinformował Ulę, że on ze swoją dziewczyną Kingą, Beatką i ojcem przyjadą prosto do kościoła.

 - Ojciec bardzo chce być na uroczystości. Powiedział mi, że to pierwsze wesele zorganizował byle jak opędzając się tanim kosztem, że bardziej przypominało stypę niż przyjęcie weselne. Nadal nie może sobie darować, że tak bardzo skrzywdził ciebie i własną wnuczkę, ale ma nadzieję, że może kiedyś mu odpuścisz.

 - To wesele też będzie bardzo skromne Jasiu, ale to czy jest bogate, czy mało okazałe nie ma znaczenia, bo liczy się tylko, to, czy człowiek, z którym chcesz dzielić resztę życia jest tym jednym, jedynym. Marek był i jest miłością mojego życia, i ojciec doskonale o tym wiedział. Trudno coś takiego wybaczyć i nie sądzę, żeby to się udało właśnie na weselu.

39 komentarzy:

  1. Bardzo pocieszająca część. Ula wreszcie spotkała się z Jaśkiem i powoli zaczyna wracać do normalności choć jak sama powiedziała takiej traumy nie da się zapomnieć. A Cieplak z tymi swoimi lamentami to mnie jeszcze bardziej wkurzył, bo mógł nie wiedzieć jaki podły jest Bartek, bo on się powoli rozkręcał ale jak Ula z Agatką do niego przyszła to mu wszystko przecież powiedziała co się dzieje a ten tylko powiedział o ile dobrze pamiętam "jak ty wyglądasz". Jako ojciec jest u mnie przegrany i powinien odpowiadać za brak udzielenia pomocy. Co to za ojciec i dziadek, który pozwala by dwie najbliższe mu osoby z progu jego domu musiały wracać do piekła. Ma tupet wybierając się na ten ślub. Ciekawe co powie senior Dobrzański gdy się dowie kto chce kupić pomieszczenia w budynku FD. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Cieplak żałuje, że tak postąpił z własną córką, tyle tylko, że to żal spóźniony a co się stało, to się nie odstanie, bo Ula zapłaciła ogromną cenę za to pranie mózgu zarówno z jego strony, jak i ze strony Dąbrowskich. Pójście na ślub Uli i Marka postrzega jako ostatnią szansę na pojednanie się z córką, ale czy tak będzie?
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Ślub to dobry czas, aby i Marek spotkał się z rodzicami. Może ktoś powie Helenie i Krzysztofowi o ślubie i pojawią się w kościele. Dziwne, że Jasiek nie kontaktował się z siostrą przez te lata. Wiem, że telefony Ula nie miała, ale znał adres, bo Betti dała Markowi.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Nie poruszałam już tego pobocznego wątku, czy Jasiek przez ten czas maltretowania Uli przez Bartka pojawiał się u nich w domu. Zostawiłam to już wyobraźni czytelników. Zapewne mógł tam być nawet kilkakrotnie i przerażony sytuacją opowiadał o niej ojcu wzbudzając w nim nowe wyrzuty sumienia. Najważniejsze, że teraz mają wreszcie kontakt.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  3. Mimo wszystko żal mi Dąbrowskiej. To tak nie powinno być, że rodzice musza chwać swoje dzieci. Do tego na nic nie chorował tylko sam się przyczynił do śmierci. Współczuję Dąbrowskiej. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Dąbrowska, to typ ślepo zakochanej w synu mamusi, która na każdym kroku wybacza przewinienia i gloryfikuje synka nie dostrzegając jak on sam traktuje innych, a zwłaszcza żonę i jej dziecko. To poważny błąd wychowawczy, który ciągnie się od chwili narodzin tej kanalii aż do teraz, bo mamusia wszczepiła mu poczucie bezkarności i tym jej złoty chłopiec kieruje się w życiu. Na swój los zapracował w pocie czoła. Nie wiadomo, czy był zdrowy, bo to matka tak twierdzi. Miał chorobę alkoholową, a jakie spustoszenie wywołuje ona w organizmie, wszyscy dobrze wiemy.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. Trochę późno ale w końcu Józef się zdenerwował i powiedział do słuchu Dąbrowskiej. Szkoda, że tak późno. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Jóżef wreszcie przejrzał na oczy, nie wiadomo tylko, czy dla niego nie jest już za późno, bo córka, póki co, nie potrafi mu wybaczyć. Parę słów prawdy przydało się Dąbrowskiej, choć pewnie i tak nie uwierzyła w te krzywdzące opinie o jej synku.
      Bardzo dziękujemy za wpis i wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Płacz i rozpacz Józefa jest tak trochę, jak musztarda po obiedzie. Ciekawe czy Ula mu wybaczy. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Jak napisałam wyżej, mocno skrzywdzona Ula na razie nie jest skłonna wybaczyć ojcu tego, że wepchnął ją w ręce uzależnionej od wódy kanalii. Przed Wami ostatni rozdział, który wyjaśni wszystko.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Blisko coraz bliżej obezwładniającego szczęścia dla Uli, Marka i oczywiście Agatki. Mała na pewno da rade niosąc te obrączki. Cieszę się ich szczęściem. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      To prawda. Pasmo dramatów i tragedii już za Ulą i Agatką. Teraz tylko i wyłącznie nieprzyzwoite szczęśliwe życie.
      Dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Wynika z tego, że firma FD padła już całkowicie. Cały dorobek życia Krzysztofa i Heleny poszedł na marne. Przykra sprawa. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Rodzeństwo Febo znacząco się przyczyniło do upadku firmy. Alex, któremu tak ślepo wierzył Krzysztof, a przede wszystkim bezgranicznie mu ufał, zawiódł go na całej linii i zrujnował życie swoim przybranym rodzicom. Zamiast zażywać spokojnej, wygodnej starości, czeka ich szarpanina po sądach.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  8. Można powiedzieć, że to jakieś fatum – nowa firma będzie mieściła się w budynku FD. Żeby tylko to nie był zły omen. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      To zależy, jak się podejdzie do tematu. Dla Marka i Sebastiana wynajęcie powierzchni użytkowej pod przyszłą firmę w budynku, który darzą sentymentem i który dobrze znają, nie jest niczym traumatycznym, bo obaj uważają, że to szczęśliwy zbieg okoliczności, a odkupienie prawie nowego sprzętu od F&D postrzegają, jako świetną okazję.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że dobre serce Uli mnie nie zawiedzie i że Ula daruje Józefowi. W końcu to jej tata. Trochę zbłądził, ale przecież kocha swoje dzieci, a Ula i Agatka już są szczęśliwe. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Józef nie zbłądził "trochę", bo skazał swoją córkę na życie gorsze od śmierci i właśnie tego nie może mu wybaczyć Ula, która w tym wszystkim stała się niewinną ofiarą podobnie jak Agatka. I chociaż Józef teraz bardzo tego żałuje i liczy, że jak pójdzie na ślub Uli i Marka, to będzie miał okazję do rozmowy i szansę na pojednanie, to nie ma pewności, że tak właśnie się stanie.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Tak jak myślałam Dąbrowska złego słowa nie da powiedzieć na swojego synka.
    Jasiek bardzo dobrze zrobił mówiąc ojcu co myśli o tym wszystkim.
    Coś mi mówi, że chyba Marek, Ula i Seba spróbują uratować F&D.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielę popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Dąbrowska zawsze gloryfikowała synka, cokolwiek by nie zrobił. Przez takie traktowanie zwichnęła mu charakter. Od Jaśka i Józefa usłyszała kilka słów prawdy, które uznała jednak za krzywdzące Bartusia i zapewnie nie uwierzyła w nie.
      Czy Marek, Ula i Seba zechcą uratować FD? Nawet jak by chciali, to nie mają takiej sumy pieniędzy, która by to umożliwiła.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  11. Fajny ten Jasiek. Bez niedomówień wszystko dokładnie opowiedział. Nic nie ściemniał. Mógł się trochę obawiać uczuć Uli i jej żalu do ojca. Ale dobrze zrobił, bo Ula będzie miała czas na przemyślenia i na zastanowienie się czy jednak nie przebaczyć ojcu. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasiek jest szczery i prostolinijny. Nie owija w bawełnę i mówi wszystko to, co zgodne z rzeczywistością. Temat jest trudny, a rozważania o przebaczeniu jeszcze trudniejsze, a z drugiej strony Ula zawsze była osobą, która nie chowała długo urazy, więc kto wie?
      Bardzo dziękujemy za komentarz i wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Ciekawa jestem spotkania Uli z Józefem i Marka z rodzicami, bo w to, że się spotkają wierzę w stu procentach. Co z tego wyniknie, czy wybaczą sobie? Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Pytasz o rzeczy, których na razie zdradzić nie mogę. Wiemy, że Józef będzie na pewno na ślubie, ale czy Dobrzańscy także? Wielką niewiadomą jest także decyzja Uli o wybaczeniu ojcu. On bardzo ją skrzywdził, za bardzo, by mogła mu ot tak wybaczyć.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Zastanawiam się, czy Krzysztof dowie się, że Marek będzie wynajmował pomieszczenia w byłym jego budynku. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Na pewno się dowie, ale nie od własnego syna, który po powrocie ze Stanów wciąż nie jest gotów na rozmowę i spotkanie z rodzicami.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś, przeczytałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Fajnie, że Sebastian nie próżnuje. W końcu ma rodzinę na utrzymaniu i potrzebuje pracy chyba jeszcze bardziej niż Marek i Ula. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Sebastian się angażuje, bo ma świadomość, że za chwilę będzie bezrobotny, bez dochodów i będzie miał rodzinę na utrzymaniu ( akurat to ostatnie ma cały czas). Plan Marka jest dobry, a pomysł założenia wspólnej firmy, jeszcze lepszy, bo co swoje, to swoje.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  15. No i Józef pozbył się uciążliwej sąsiadki. Zastanawiam się czy tylko niej, bo Dąbrowska może puścić plotki i wtedy rodzina Cieplaków może mieć niewesoło. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Dąbrowska to pierwsza plotkara we wsi i paple, co jej ślina na język przyniesie. Z drugiej strony Józef przez lata zasłużył sobie na szacunek przynajmniej u części tej społeczności i tylko od ludzi zależy, czy uwierzą plotkom Dąbrowskiej, czy temu, co powie im Cieplak.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  16. Ciocia Betii. A to ci ciekawe. Beatka była zawsze malutką dziewczynką a tu ciocia. Mam nadzieję, że teraz rodzeństwo będzie się częściej widywało. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, ale zapomniałam się podpisać Daga

      Usuń
    2. Daga
      Nawet jeśli Betti nadal byłąby małą dziewczynką, to i tak byłaby ciocią. Ona ma teraz koło jedenastu lat i może tak o sobie myśleć, a Agatka tak się do niej zwracać. Skoro Ula i Jasiek złapali już kontakt, to więcej niż pewne, że spotkania będą częstsze.
      Bardzo dziękujemy za wpis i wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Moja ukochana Audrey Hepburn mawiała, że najlepszą rzeczą, jakiej można się w życiu trzymać, jest druga osoba. Nie dodała tylko jaka ta osoba powinna być. Taka jak Bartek, to uchowaj Boże, ale taka jak Marek czy Sebastian to już cudnie. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafne spostrzeżenie, ale wszystko zależy właśnie od tego, na kogo trafimy. Wybory nie zawsze są udane, a jeśli tak się dzieje, przychodzi rozczarowanie i życiem, i tą osobą, która miała być wsparciem. Proza życia...
      Bardzo dziękujemy za komentarz i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Zastanawiam się gdzie Ula będzie się ubierała, bo przecież Marek nie może jej widzieć przed ślubem, to przynosi pecha. Może u Violetty i Sebastiana? A może to tam będzie Marek? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Nie podeszłam tradycyjnie do tego zagadnienia, a nawet uwikłałam Marka, jako specjalistę, w wybór ślubnej sukni. Nie będzie więc ubierania się osobno, żeby tradycji stało się zadość, ale będzie zwyczajnie.
      Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Chociaż jedna osoba z rodziny Cieplaków nie zapomniała podziękować Markowi i Sebastianowi za uratowanie Uli i Agaty. Ciekawe czy Józef byłby do tego zdolny. Pewnie nie, bo pewnie myśli, że to zbędne, bo przecież nic się nie stało. Do następnego rozdziału. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Józef myśli już trochę inaczej. Jest na etapie, w którym niczego bardziej nie pragnie, jak wybaczenia od swojej córki. Wie, że postąpił wobec niej nikczemnie i podle, i zastanawia się, czy ma szanse na pojednanie się z nią. Nie jest złym człowiekiem, ale trochę się w życiu pogubił.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń