Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 kwietnia 2016

"WYZWANIE" - rozdział 9

ROZDZIAŁ 9    +18



Wpił się zachłannie w jej usta rozpalając ją i siebie. Już nawet nie pamiętał od jak dawna o tym marzył. Jej ciało, choć nosiło jeszcze blizny dla niego było posągowo piękne. Gładził jej płaski brzuch, pięknie wymodelowane piersi i całował jej sutki.
 - Boże jak bardzo cię pragnę… - wyszeptał między pocałunkami.
 - Bądź ostrożny Miron. Wiesz, że nie mam doświadczeń damsko męskich.
 - Zrobię to najdelikatniej jak się da.
Pogładził jej płeć i wdarł się w nią palcami. Drażnił to najwrażliwsze miejsce kobiety sprawiając, że zaczęła wilgotnieć. Nadeszło pożądanie i ogromną chęć poczucia go w sobie. Rozłożyła szerzej nogi. Uklęknął między nimi i podniósł do góry pośladki. Jej płeć lśniła. Przylgnął do niej ustami i pieścił językiem. Czuła, że długo tak nie wytrzyma. Jęknęła cicho.
 - Zrób to…
Wszedł w nią wolniutko napierając lekko, aż do samego końca. Myślała, że będzie gorzej, ale nie poczuła żadnego bólu, a jedynie przyjemność. Zaczął się poruszać. Najpierw powoli chcąc przyzwyczaić ją do siebie, potem ruchy stały się mocniejsze i bardziej rytmiczne. Oplotła nogami jego umięśnione ciało. Odpływała. Zatraciła się do końca w tym erotycznym tańcu. Przez jej ciało przebiegł błogi dreszcz wywołując na nim gęsią skórkę. Zaczęła drżeć, by po chwili poddać się rozkosznym spazmom, które zawładnęły nią całkowicie. Miron jeszcze bardziej przyspieszył, by po chwili wystrzelić w niej i znieruchomieć. Przez następne kilka minut trwał tak bez ruchu zanurzony w błogiej ekstazie. Klara leżała z zamkniętymi oczami przeżywając wciąż ten piękny akt.
 - Byłaś cudowna – wyszeptał w jej usta. Otworzyła oczy zamglone jeszcze rozkoszą.
 - Nie miałam pojęcia, że to może być takie wspaniałe. Chcę jeszcze raz… - wyszeptała wstydliwie.


Tydzień później Klara wyszła z pewnego budynku przy ulicy Królowej Jadwigi. Była podekscytowana, bo właśnie dokonała wyceny domu. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Mirona.
 - Co tam kochanie? – usłyszała jego wesoły głos.
 - Muszę koniecznie coś ci pokazać i o czymś porozmawiać. Mogę przyjechać? Znajdziesz chwilkę?
 - Dla ciebie znajdę nawet dziesięć chwilek. Przyjeżdżaj.
Zatrzymała taksówkę i podała adres siłowni. Dziesięć minut później wchodziła do jej wnętrza. Przywitała się z personelem i zauważywszy Mirona pożeglowała w jego stronę.
 - Przed chwilą wyceniałam dom. Sto pięćdziesiąt metrów kwadratowych, cztery pokoje, duża kuchnia dwie toalety w tym jedna z łazienką. Dom jest dość stary, bo zbudowano go w tysiąc dziewięćset dwudziestym pierwszym roku, ale kolejne remonty sprawiły, że posiada centralne ogrzewanie, nowy dach, wymienioną instalację kanalizacyjną, wodną i elektryczną. Poza małym liftingiem nic nie trzeba tam robić. W dodatku w całym domu jest parkiet. Otoczenie wokół budynku jest po prostu bajkowe. Mnóstwo zieleni a piętro porasta malowniczy bluszcz. Spójrz. Zrobiłam kilka zdjęć. Czyż nie jest piękny?




 - Rzeczywiście. Bardzo piękny. Na ile wyceniłaś to cudo?
 - Na milion trzysta tysięcy, bo dom stoi na dużej działce, na której urządzony jest ogród. Obejrzałam wszystko dokładnie i jestem zachwycona. Rozmawiałam z właścicielem, bo on chce go sprzedać. Jest gotów zejść do miliona dwustu. Coś go pili, ale nie dociekałam. Myślę, że jak byśmy sprzedali nasze mieszkania, trochę dołożyli z oszczędności i wzięli niewielki kredyt, było by nas na niego stać. Co ty na to? Atutem też jest to, że posadowiony jest niedaleko centrum. Mielibyśmy blisko do pracy.
Miron patrzył na swoją żonę z rozbawieniem. Była tak podekscytowana, że dostała wypieków na policzkach.
 - Kochanie. Mam do ciebie stuprocentowe zaufanie. Jeśli twierdzisz, że dom ma wszystko, co potrzebne do życia, to ja jestem za. Mogę postarać się o kredyt, ale muszę wiedzieć ile go wziąć. Trzeba podliczyć wszystko co mamy i dopiero wtedy zadecydować. Zrobimy to wieczorem.

Wieczorem istotnie usiedli przy stole podliczając to, czym dysponują.
 - Ja za swoją kawalerkę mogę wziąć jakieś dwieście dwadzieścia tysięcy, ty za to mieszkanie jakieś trzysta sześćdziesiąt, to razem pięćset osiemdziesiąt. Jakieś trzysta dwadzieścia mam oszczędności.
 - Serio? Nie sądziłem, że aż tyle.
 - Uzbierało się. Niewiele na siebie wydawałam, a zlecenia są świetnie płatne. Razem to będzie dziewięćset tysięcy.
 - Dolicz moje dwieście sześćdziesiąt, to daje nam milion sto sześćdziesiąt tysięcy. Musielibyśmy pożyczyć czterdzieści tysięcy? To wcale nie tak wiele. Zadzwonię do rodziców. Może oni będą nam mogli pożyczyć taką sumę. Wtedy nie musielibyśmy brać kredytu – Miron złapał za słuchawkę i już wybierał numer do ojca. Wyłuszczył mu w czym rzecz. Ojciec wysłuchał go spokojnie i powiedział, że on może wyłożyć jakieś dwieście pięćdziesiąt tysięcy.
 - Nie potrzebujemy aż tyle tato.
 - Tak czy owak, tyle ci oferuję. Zanim sprzedacie swoje mieszkania, to pewnie trochę potrwa, a mówisz, że właściciel domu chce go szybko sprzedać.
 - No tak… Masz rację. Bardzo ci dziękuję. Odezwę się jeszcze. Pozdrowienia macie od Klary – rozłączył się. - To teraz policzmy ile mamy dostępnej gotówki. Nasze oszczędności i to, co chce pożyczyć nam tata daje… osiemset trzydzieści tysięcy. Trzeba porozmawiać z tym gościem, czy zgodzi się na dwie raty. Nie załatwimy tego inaczej – rozłożył bezradnie ręce.
 - Porozmawiam z nim. Najlepiej jakby zechciał umówić się ze mną na jutro.

Klara kuła żelazo póki gorące. Nie chciała zaprzepaścić takiej okazji. Następnego dnia wczesnym popołudniem dotarła na ulicę Królowej Jadwigi. Właściciel zaprosił ją na werandę i poczęstował pomarańczowym sokiem. 
- Musiałam się z panem koniecznie zobaczyć, bo mam dla pana pewną propozycję – zagaiła, kiedy usiedli już w wiklinowych fotelach przy niewielkim ogrodowym stoliku. – Otóż. Rozmawiałam wczoraj z mężem o tym domu, pod którego urokiem jestem od kiedy przekroczyłam jego próg. Pokazałam mu zdjęcia i jemu także bardzo się spodobał. Bylibyśmy zainteresowani jego kupnem. Problem tylko w tym, że nie dysponujemy taką sumą na jaką wyceniłam dom. I tu moje pytanie, czy zgodziłby się pan na dwie raty. Pierwsza w wysokości ośmiuset trzydziestu tysięcy a druga trzystu siedemdziesięciu, jeśli podtrzymuje pan to, co powiedział mi wczoraj, że jest gotów zejść z ceny o sto tysięcy. My musimy sprzedać nasze kawalerki, a na pewno nie sprzedamy je od ręki i stąd problem z całą kwotą. Oczywiście zawarlibyśmy stosowną umowę i dali panu odpowiednie gwarancje.
Mężczyzna zastanowił się chwilę.
 - A ja mam jeszcze inną propozycję. Umówilibyśmy się na kwotę pierwszej raty, a jeśli chodzi o drugą ratę to może mógłbym wziąć w rozliczeniu jedną z tych kawalerek i tak miałem zamiar zainwestować w jakieś małe mieszkanko. Niech mi pani o nich opowie.
 - Moja kawalerka jest bardzo malutka. To zaledwie dwadzieścia osiem metrów kwadratowych i wyceniona jest na dwieście dwadzieścia tysięcy, bo ma dobrą lokalizację. Kawalerka męża, to właściwie małe mieszkanie posiadające dwa pokoje, kuchnię, przedpokój i łazienkę. Samo centrum, wszędzie łatwy i wygodny dojazd. Jest warte trzysta sześćdziesiąt tysięcy.
 - I tu dochodzimy do sedna sprawy. Ja wezmę mieszkanie i gotówkę, którą pani proponuję. Wtedy będziemy kwita.
Twarz Klary rozpromieniła się w szerokim uśmiechu.
 - Bardzo, bardzo się cieszę. Ja zredaguję umowę nawet na jutro. Podpiszemy ją i przeleję panu pieniądze na konto. Opróżnimy jak najszybciej mieszkanie męża, żeby mógł się pan wprowadzić. A może obejrzałby pan wcześniej, co pan dostaje?
 - To nie będzie konieczne, bo tak naprawdę to jest mi wszystko jedno. Centrum bardzo mi odpowiada. Czy tam potrzebny jest remont?
 - Raczej nie. Wszystkie media działają bez zarzutu, a w zeszłym roku mąż malował ściany. W łazience i kuchni są kafelki, a na podłogach panele. Okna również są wymienione na plastikowe.
 - I bardzo dobrze. Najważniejsze, że nie będę musiał tam nic robić, bo już zdrowie nie to. Czyli umawiamy się jutro na podpisanie umowy, tak?
 - Jak najbardziej tak. Przyjadę po południu jeśli pan pozwoli i zabiorę ze sobą męża.
 - Chętnie go poznam. Do jutra w takim razie – uścisnął Klarze dłoń.


Nie tracili czasu. Przy pomocy kolegów z siłowni opróżnili mieszkanie Mirona i przeprowadzili do niego pana Zygmunta, właściciela domu. W międzyczasie dali ogłoszenie o sprzedaży kawalerki Klary. W domu odświeżyli tylko ściany, bo nic więcej nie było trzeba i mogli się przeprowadzać. Cała akcja przebiegła błyskawicznie i w krótkim czasie Klara mogła na stałe zachwycać się posiadłością. Dokupili trochę mebli, ale większość przewieźli z własnych mieszkań. Samochód Mirona wreszcie znalazł przytulny garaż i nie musiał stać pod chmurką. Urządzili się tak jak chcieli. Pod koniec września w pewną sobotę zorganizowali parapetówkę zapraszając rodziców i tych wszystkich, którzy zaangażowani byli w przeprowadzkę. Było dość ciepło i impreza przeniosła się na zewnątrz. Matka Klary nie mogła wyjść z podziwu.
 - To piękny dom Klara. Bardzo przytulny i tyle tu zieleni.
 - Mnie też urzekł mamo. Latem możecie przyjeżdżać i wypoczywać w ogrodzie. To tak, jakbyście byli na wczasach.
 - Boże, gdzie ja mam głowę! – Łopacka sięgnęła do torebki. – Przyszedł list do ciebie na nasz adres. Widocznie ten ktoś nie zna nowego. Masz – wcisnęła jej białą kopertę.
 - Odłożę. Nie będę teraz czytać, kiedy są goście. Przeczytam wieczorem.
Rodzice Mirona też zachwycili się posesją. Spacerowali po ogrodowych alejkach podziwiając dorodne drzewa i ładnie utrzymane grządki kwiatowe.
 - Sporo tu miejsca. Wiosną będziecie mieć trochę roboty, żeby utrzymać w takim stanie ogród.



 - Ja się na tym kompletnie nie znam, - roześmiała się Klara – ale wierzę, że moi rodzice nam pomogą. Tata od lat ma działkę i ją uprawia, więc doświadczenie posiada. Mama zagląda tam rzadziej, głównie wtedy, jak trzeba zebrać warzywa, ale na pewno ma większe pojęcie o ogrodnictwie niż ja.
Wieczorem towarzystwo się rozjechało. Klara wyszła z łazienki wcierając w dłonie krem. Jej uwagę przykuła biała koperta więc sięgnęła po nią. W środku znalazła zaproszenie o treści:

„Dawny przewodniczący klasy IVb Mateusz Wójcik ma zaszczyt zaprosić panią Klarę Łopacką na zjazd absolwentów ww. klasy, który odbędzie w dniu drugim października bieżącego roku w budynku liceum ogólnokształcącego. Zbiórka i sprawdzenie obecności odbędzie się świetlicy szkolnej (I piętro) o godzinie szesnastej.
Bardzo prosimy o potwierdzenie obecności i wpłatę kwoty w wysokości dwustu złotych na konto podane poniżej, w ramach której zapewniamy napoje i catering. Alkohol we własnym zakresie
Można przyjść z osobą towarzyszącą (mąż/żona, narzeczony/narzeczona, chłopak/dziewczyna), ale wówczas należy wpłacić podwójną kwotę. Z poważaniem Mateusz Wójcik”. 

8 komentarzy:

  1. Z tym zjazdem absolwentów trafiłam. Będzie wielkie O! i nie tylko ze względu na jej wygląd ale i przystojnego męża.(bo przypuszczam, że pójdzie) A poza tym bardzo przyjemna część a dom i ogród piękny. Tylko bociana wyczekiwać.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Byłaś niesamowicie przewidująca i to dlatego napisałam Ci wtedy, że czasem Twoje komentarze mnie przerażają. Hahaha. A tak swoją drogą, to chciałam w taki sposób utrzeć tym koleżankom Klary nosa za to wyśmiewanie jej i mam nadzieję, że to mi się udało. O tym w ostatnim rozdziale.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  2. Wszystko pięknie. Miłość kwitnie. Rozdział świetny. Pozdrawiam. Pa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Dziękuję, że przeczytałaś. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
    2. Klara spełnia się jako żona. Kupili niczym dom z bajki i z pewnością spędzą w nim wiele szczęśliwych lat. Jestem bardzo ciekawa tego spotkania absolwentów. Dużym zaskoczeniem na pewno będzie gdy zobaczą Klarę szczupłą i z przystojnym mężem. Mam nadzieję ,że opiszesz ten zjazd.Bo liczę ,że Klara z Mironem się tam pojawią i będzie to zaskoczenie dla wszystkich. Zwłaszcza dla tych ,którzy naśmiewali się z jej wygładu. Zmieniła się ,ale to przecież charakter i czyny świadczą o tym kto jakim jest człowiekiem ,a nie wygląd chociaż też jest ważny. Jak to mówią nie należy osądzaj książki po okładce.Czasem to trudne nie być powierzchownym. A potem tylko czekać jak w ich domu pojawi się płacz i gaworzenie. A ten dom z ogródkiem to w lato idealne miejsce do odpoczynku ,a jeszcze dzieciaczki (bo myślę ,że się pojawią) będą mieli gdzie biegać i się bawić. Matka naprawdę się zmieniła .Jeśli posadzą w ogrodzie owocowe drzewka czy kwiaty to ogród jeszcze na tym zyska i stanie się piękniejszy. Albo posadzone tuje i murowany grill. Do tego stolik ,ławka i parasolka ( idealne miejsce na letnie lenistwo po ciężkim dniu.No n ( wyobraźnia mnie chyba ponosi) . Wczoraj wpadłam tylko na moment ,a ten króciutki komentarz nie dawał mi spokoju. czekam na ostatnią część. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Witaj Małgosiu,
    no i problem z wybraniem miejsca gdzie będą mieszkać praktycznie sam się rozwiązał. Trzeba przyznać, że trafił im się piękny, bajkowy dom. Do tego wielki ogród i na dokładkę blisko centrum - jak dla mnie rewelacja:) Nie trzeba się tłuc godzinami do i z pracy, i ma się tyle zieleni na własność:) Jak to fajnie, że Klara była pierwsza - na coś się przydała jej praca:) Myślę, że taki dom rzeczywiście migusiem by się sprzedał. Do tego jeszcze znalazłaś im bardzo korzystne rozwiązanie problemu sprzedaży dwóch kawalerek. Fajne to wymyśliłaś. Z jednej strony, to cudownie mieć taki ogród, ale z drugiej, rzeczywiście będzie wymagał on od nich sporo pracy. Ale i na to Klara znalazła pomysł. Zapewne z biegiem czasu sama wkręci się w dbanie o niego, a może i Miron poczuje w sobie pasję ogrodnika:) Śmiem podejrzewać, że potomstwo przyjdzie szybciej niż oni sami zakładali. Takie powtórki z rozrywki raczej nie obywają się bez konsekwencji:) Ale przecież nie ma o co się martwić. Tworzą już zgodne stadło, dom i ogród mają. To wszystko nie może się marnować:) Ja też uważam, że Klara z Mironem obowiązkowo powinni pojawić się na zjeździe. Powinna zostać "królową" zjazdu - należy jej się! Czekam na to starcie na "ringu" - może być bardzo ciekawie:) Dziękuję za dzisiaj i czekam na ostatnie rozdanie tego opowiadania. Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnej majówki:) Oby bez zamieci i zawiei śnieżnych!!! Uściski:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Uznałam, że bez sensu jest trzymać dwie małe kawalerki, a skoro młodym nieźle się powodzi, to stać ich na porządny dom, w którym mogą uwić sobie miłosne gniazdko.
      Co do udziału w spotkaniu po latach, to zapewniam, że Miron ma dar przekonywania.
      A jeśli chodzi o majówkę, to jutro ruszam zaraz z rana. Podróż będzie długa, ale na pewno przyjemna, bo zapowiadają słoneczną pogodę i w dodatku w dobrym towarzystwie.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Przesyłam dużo pozytywnej energii i pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  4. Ale piękny dom. Czy ja mogłabym też zamieszkać? :D
    Aż nie mogę się doczekać tego zjazdu. Klara pokaże się u boku przystojnego męża. Nie warto wyśmiewać się z innych. Najważniejszy jest charakter jednak inni tak nie uważają. Przepraszam, że dziś tak krótko, ale nie mam trochę czasu na pisanie. Ale oczywiście rozdział przeczytany. Pozdrawiam.
    http://ulaimarek69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń