Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 lutego 2017

"SENS ŻYCIA" - rozdział 8



ROZDZIAŁ 8


Goście rozchodzili się późno. Umawiano się na drugi dzień świąt. Leśniakowie zaprosili do siebie Steca-seniora, a Basia miała przyjść do Pawła podobnie jak Wiki i Aleksander. Zostało mnóstwo jedzenia, więc Basia zarządziła świąteczny obiad. W pierwszy dzień wszyscy mieli odpoczywać po wigilii. W końcu Paweł został sam. Czuł się zmęczony. Lubił towarzystwo, ale taka ilość osób w pewnym momencie zaczęła go przytłaczać.
Pochował do szafek umyte przez dziewczyny talerze i sztućce. Ciasto owinął folią, żeby się nie zeschło. Żeby się odprężyć wszedł pod ciepły natrysk. Mimo zmęczenia czuł też satysfakcję. Najwyraźniej między jego siostrą i Olkiem coś zaiskrzyło. Od razu to zauważył. Basia nie potrafiła ukrywać uczuć i wszystko miała wypisane na twarzy. Olek też wyglądał na podekscytowanego. Najwidoczniej pogadali ze sobą i doszli do porozumienia. Jego teściowie zachowali się wobec Wiktorii niezwykle uprzejmie i przyzwoicie. Chyba polubili tę otwartą i wesołą dziewczynę. Szkoda, że tak się rozkleił przy wszystkich, ale ilekroć pomyślał o Marcie ściskało go gardło i pokazywały się w oczach łzy. Może kiedyś stanie się bardziej odporny na te bolesne wspomnienia? Może jak nie będzie na tym tyle się skupiał i zajmie się pracą, inaczej będzie odbierał i inaczej reagował na myśli o niej.
Wytarł mocno ciało, aż pokazały się na nim czerwone plamy. Z bólem serca popatrzył na swoje nogi. Wyglądały jakby były całkowicie pozbawione mięśni, strasznie blade i strasznie chude. – Ponoć nieużywane narządy zanikają – pomyślał z ironią. – Może powinienem poddać się jakiejś rehabilitacji, żeby je wzmocnić? Ale czy to w ogóle będzie skuteczne? Zamiast normalnych nóg mam dwa niewładne patyki – westchnął ciężko i przesiadł się na wózek. Pies już czekał na niego jakby czuł, że on pójdzie się położyć. Tak też było. Momo usadowił się w swoim legowisku, a Paweł wsunął się do łóżka. Zasnął przyłożywszy głowę do poduszki.

Znowu śnił. Klęczał w gęstej trawie i rozglądał się nerwowo.
 – Marta, gdzie ty jesteś? – wyszeptał.
 – Jestem – usłyszał, choć bardziej przypominało to szum trawy lub wiatru. – Zawsze jestem. Jestem w tobie i obok ciebie, choć ty tego nie zauważasz.
 - Jak to nie zauważam? Nie ma dnia, bym o tobie nie myślał.
 - Nadal nic nie rozumiesz…
 - Wydawało mi się, że wiem co chcesz mi przekazać.
 - Zapamiętaj. Ja to Wiki, Wiki to ja.
 - To niemożliwe… Ciebie kocham, Wiki to tylko koleżanka.
 - Musisz to zmienić…
 - Nie można kogoś pokochać na siłę.
 - Obserwuj ją, a wtedy dostrzeżesz jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Ta kobieta już cię kocha, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Przyjdzie czas, że zrozumie tak jak ty. Musisz żyć Paweł. Żyć dla siebie. Mieć rodzinę i mieć dzieci. To nie jest twój czas, żeby do nas dołączyć. My zawsze będziemy cię kochać, ale ty musisz otworzyć serce na nową miłość.
 - Dlaczego mi to robisz Martuś? - zapytał drżącym głosem.
 - Dlaczego pragnę, żebyś był szczęśliwy? Sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie – odwróciła się chcąc odejść.
 - Nie odchodź, błagam…


Odwróciła się jeszcze i spojrzała mu w oczy.
 - Pamiętaj. Twój los, twoja przyszłość leży w twoich rękach. Ja zawsze będę przy tobie i zawsze będę cię kochać. Wypełnij swoje przeznaczenie…
Jej sylwetka zaczęła się rozmywać w promieniach słońca. Przytknął do czoła dłoń z nadzieją, że zobaczy ją jeszcze, ale ujrzał tylko błękitne niebo nad łąką i białego gołębia, który zerwał się do lotu.
Obudził się zlany potem. Ten sen… Ten sen był taki wyrazisty, taki konkretny. Wcześniej, gdy śnił o niej, nigdy nie przekazała mu aż tyle. - Czy ona mówiła poważnie, że ja i Wiki…? – pokręcił głową z niedowierzaniem. – To niemożliwe, żeby ta piękna dziewczyna pokochała kogoś takiego jak ja. Kalekę, który nie jest w stanie nic jej zaofiarować. Jaki pożytek może mieć ze mnie? Ja - to jeden wielki kłopot. Marta musiała się pomylić. Wcale nie są do siebie podobne.
Ten sen nie dawał mu spokoju. Żeby dojść do równowagi włóczył się z psem kilka godzin po parku. Wreszcie przemarznięty i głodny wrócił do domu. Podgrzał sobie grzybową zupę i zjadł bez apetytu. Nie miał ochoty na nic więcej.

W drugi dzień świąt przyjechała Basia. Była w znakomitym nastroju. Szykowała obiad nucąc sobie coś pod nosem. Nigdy nie widział jej takiej. Domyślił się, że to dobre samopoczucie zawdzięcza Aleksandrowi. Uśmiechnął się pod nosem. Pragnął, żeby z tego coś wyszło. Był ciekawy, czy się dogadają. W końcu Aleksander to facet po przejściach i na pewno będzie ostrożny. Baśka bez wątpienia miała dzisiaj głowę w chmurach.
Pojawili się Brollowie i od razu zrobiło się weselej. Aleksander sypał dowcipami, a Wiki mu wtórowała. Ta wesołość udzieliła się i Pawłowi. Odszedł w niebyt ten sen, bo głowę miał zaprzątniętą czym innym. Mimo to przyłapał się na tym, że częściej zerka na Wiki i porównuje ją z Martą. W końcu zganił sam siebie. – Nie powinienem tak robić. One nie są podobne. – A jednak gdzieś z tyłu głowy dopuszczał myśl, że jest kilka rzeczy, które robią w podobny sposób. Odgarnianie grzywki z czoła - identyczne. Ten uśmiech najpierw nieśmiały, a po chwili szczery i szeroki - identyczny. Błękit oczu - identyczny. – Chyba popadam w jakąś paranoję. – Jednak im dłużej się przyglądał, tym częściej zauważał znajome gesty, te same słowa, podobną spontaniczność i zadziwiającą przenikliwość. Ubiegała jego myśli, wyprzedzała je o krok. Zanim zdążył je wyartykułować, ona już o nich mówiła – zupełnie jak Marta. – Trochę go to przeraziło.
 - Paweł? – ocknął się na dźwięk swojego imienia. – Jakiś dziwny dzisiaj jesteś. Jakby nieobecny – Wiki podeszła do niego i przykucnęła przy wózku. – Może pójdziemy, bo wyglądasz na zmęczonego?
 - Nie! Absolutnie nie! Nie jestem zmęczony, tylko zastanawiałem się nad czymś. Już jestem ciałem i duchem z wami. Chcesz pogadać o naszej firmie?
 - Pewnie! Postanowiłeś już coś?
 - Postanowiłem. Zaczynamy załatwiać po nowym roku. Wprawdzie nie szukałem jeszcze żadnego lokalu, ale trzeba będzie to zrobić w najbliższych dniach.
 - A ja pogrzebałam trochę i wynotowałam trzy adresy. Brałam pod uwagę lokalizację. Nie chciałabym, żebyśmy musieli dojeżdżać głównie ze względu na ciebie. To musi być gdzieś blisko, żebyś nie miał problemu z dotarciem. Nawet dzwoniłam tam i umówiłam się z właścicielami po świętach w środę. Jeśli nie będziesz mógł, to pójdę sama i zobaczę jak to wygląda. Może będę miała szczęście.
Paweł patrzył na nią z podziwem.
 - Czy mówił ci już ktoś, że jesteś niezwykle operatywna? – Wiki roześmiała się głośno.
 - Jeszcze nie. Ty jesteś pierwszy.
 - Ja chętnie się z tobą wybiorę. Trzeba ocenić koszty ewentualnego remontu i koszty zakupu niezbędnego sprzętu. On chyba będzie najdroższy – zmartwił się.
 - Może nie będzie tak źle. Mam w domu dużą drukarkę laserową. Ma funkcję skanera i ksero. Zawsze można będzie ją wykorzystać, bo wyobrażam sobie, że jak już się zarejestrujemy to, trzeba będzie wydrukować trochę ulotek i rozwiesić na mieście. Tym zajmę się ja z Aleksandrem. Obiecał nam pomóc. Przy remoncie również.
 - Podziwiam cię. Myślisz o wszystkim.
 - Do usług panie Stec – zamrugała rzęsami zalotnie. – A gdzie to nasze gołąbki? Siedzą w kuchni i szeptają. Chodźcie tu do nas. Sami mamy pić tę kawę i jeść to pyszne ciasto?
Zarumieniona Basia przycupnęła na kanapie a obok niej Olek.
 - Macie jakieś plany sylwestrowe? – rzucił znienacka.
 - Ja na pewno nie mam. Nie jestem gotowy na przednią zabawę. Tak więc ja pass – Paweł uśmiechnął się smutno.
 - A ja chciałem was porwać. U mnie w pracy organizują. Poszłabyś Basiu?
 - W sumie…, czemu nie. Nigdy nie byłam na takiej zabawie. Czas się przekonać jak to jest.
Aleksander był wniebowzięty słysząc te słowa.
 - Będzie naprawdę fajnie. Ja już bywałem na takich zabawach i zawsze było wesoło. Dobry catering i dobra muzyka. Przetańczymy do białego rana.

W środę rano Wiki przyszła i przyprowadziła Monę. Zostawili psy i pojechali na rekonesans.
 - Poumawiałam się z właścicielami co godzinę. Chyba zdążymy się przemieścić? Lokale nie są oddalone zbytnio od siebie. Zaczniemy od tego najdalej położonego.
Lokal na pewno był kiedyś sklepem. Świadczyła o tym wielka witryna i resztki odrapanego napisu, z którego niczego się nie dowiedzieli. Właściciel czekał już na nich i wpuścił do środka.
 - Lokal jest całkiem spory. Ma duże zaplecze i co najważniejsze niewielką kuchenkę i toaletę. Jednak jest dość zniszczony. Trzeba by było wykonać solidny remont - wyjaśniał.
 - Tak…, - Paweł rozejrzał się - ponieślibyśmy spore koszty. Czy gdybyśmy się zdecydowali, na jak długo jest pan gotów wynająć nam te pomieszczenia i jaki ewentualnie byłby czynsz. Nie ukrywam, że to dla nas dość istotne, podobnie jak to, że w umowie musi być zawarta klauzula, że bez względu na okoliczności nie może nam pan wymówić przed upływem terminu.
 - No cóż… Remont na pewno będzie kosztowny. Powiedzmy, że czterysta złotych miesięcznie, ale media we własnym zakresie. Mógłbym wynająć na pięć, sześć lat.
 - W porządku. Mamy jeszcze do obejrzenia dwa lokale. Jeśli będą gorsze od tego zadzwonimy i umówimy się na podpisanie umowy, zgoda? – Paweł wyciągnął dłoń.
 - Zgoda.
Wiki popchnęła wózek w stronę wyjścia.
 - Szkoda, że ten lokal jest taki zdemolowany – westchnęła. – Byłby idealny, bo w zasadzie posiada wszystko, czego potrzebujemy.
 - To prawda, ale nie możemy iść na żywioł. Trzeba to porządnie przekalkulować.
Drugi lokal nie zachwycił ich. Był mały, ciemny, bez zaplecza. Posiadał jedynie niedużą toaletę.
 - Za mało miejsca – mruknął Paweł. – To nie jest to, czego szukamy.
Za to trzeci lokal, który położony był najbliżej mieszkania Pawła zrobił na nich przyjemne wrażenie.
 - Daleko szukamy, a mamy takie coś pod samym nosem – Wiki rozglądała się ciekawie. – Jest wybiałkowany. Możemy dać kolor jaki tylko chcemy. Jest tu jakieś zaplecze socjalne? – zapytała właściciela.
 - Tak, tam w głębi. Jest ubikacja i aneks kuchenny, a do tego niewielka pakamera, ale myślę, że wystarczająca do działalności, którą chcecie otworzyć.
Paweł spojrzał na podłogę. Wszędzie były płytki. Pomyślał, że los się do nich uśmiechnął, bo wystarczyło faktycznie tylko pomalować ściany, wnieść niezbędne meble i można było zacząć pracować.
 - Proszę nam powiedzieć na jakich warunkach chce pan to wynająć. Chodzi mi o miesięczny czynsz.
 - Nie zedrę z was. Pięćset złotych miesięcznie i media we własnym zakresie. Mnie najbardziej chodzi o to, żeby ta umowa opiewała na kilka lat, a najlepiej na dziesięć. Trochę odnowiłem lokal i nie chcę, żeby nadal stał i robił za pustostan.
Paweł uśmiechnął się szeroko.
 - Te warunki bardzo nam odpowiadają i jeśli pan się zgodzi, wrócimy tu jutro i podpiszemy umowę na dziesięć lat. Myślę, że nie zaczniemy wcześniej jak po nowym roku, ale umowę możemy spisać z datą drugiego stycznia.
 - W takim razie zapraszam jutro o tej samej porze. Zredagują państwo umowę, tak?
 - Oczywiście. Zawsze można wnieść jakieś poprawki, jeśli coś nie będzie panu odpowiadać. W takim razie do jutra – Paweł uścisnął mężczyźnie dłoń. To samo zrobiła Wiki.
Ten lokal poprawił im nastrój. Wracali do domu podekscytowani. Oboje nie sądzili, że uda się najważniejszą dla nich rzecz załatwić w tak krótkim czasie. Wiki oddzwoniła do pierwszego mężczyzny informując go, że rezygnują z jego lokalu.
Paweł otworzył drzwi i wjechał do przedpokoju witany przez oba psy.
 - To ty się rozbierz i może nastaw expres, a ja skoczę z nimi na spacer. Będzie szybciej. Chodźcie pieski. Idziemy pobiegać – sprawnie założyła im obu obroże i zapiąwszy smycze wyprowadziła je z mieszkania. Już nie obawiała się, że Momo może zrobić jej psikusa i po prostu zwiać. Słuchał się jej i reagował na komendy. Poza tym była Mona, a bez niej on się nigdzie nie ruszał. Wiki weszła do parku i uwolniła psy ze smyczy.
 - Pobiegajcie trochę. Proszę, macie piłeczki – rzuciła im dwie piłki tenisowe jedną po drugiej. Ucieszone puściły się za nimi w pogoń.

Następnego dnia poszli z gotową umową. Właściciel bardzo dokładnie ją przeczytał, również klauzulę o nie wypowiadaniu umowy przed gwarantowanym terminem. Uśmiechnął się.
 - Widzę, że zabezpieczacie się, ale to dobrze. Sam nie zredagowałbym tego lepiej. Podpisujemy. – Cała trójka złożyła swoje podpisy na oryginałach i kopiach umowy. Paweł postanowił od razu zapłacić właścicielowi za styczeń.
 - Dzięki temu będę mógł spać spokojnie.
 - Skoro pan tak chce… Ja mam tu jeszcze książeczki opłat za media. Oddaję je panu, bo od stycznia to pan będzie za to płacił i to chyba wszystko. Za chwilę zamknę drzwi i oddam panu dwa komplety kluczy. Od teraz to jest wasze przynajmniej na dziesięć lat. Powodzenia.
Jeszcze tego samego dnia pokazali lokal Basi i Aleksandrowi.
 - Przecież to można machnąć w ciągu jednego dnia. Po nowym roku pomaluję wam to. Wy kupcie tylko farby. Mam jakieś wałki w domu. Zobaczycie, że pójdzie raz dwa, a wy myślcie nad sprzętami. Może jakieś dwa biurka? Powinny być duże, bo pewnie zaczną wam znosić do naprawy jakieś laptopy.
 - Ja myślałem, żeby kupić jeden wielki stół. Widziałem takie. Mają ładne krzywizny i dobrze wyglądają. Do tego ze dwie szafki na podręczne przybory, na pewno jakiś stolik pod twoją drukarkę Wiki i jakiś regał na dokumenty. To chyba wszystko. Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem?
 - Chyba nie… I tak braki wyjdą w praniu.

Jeszcze przed sylwestrem Wiktoria zostawiwszy Monę u Pawła wybrała się na zakupy do sklepu z farbami. Na szczęście Aleksander zostawił jej samochód. Paweł całkowicie zdał się na jej gust. Powiedział tylko, że najlepiej by było, gdyby kolory nie były zbyt krzykliwe, a raczej łagodne i ciepłe. Wybrała trzy. Aneks kuchenny, ubikację i dwie ściany w pokoju biurowym postanowiła pomalować na blady oranż. Dwie pozostałe miały być pomalowane w kolorze czekoladowym. Pakamerze chciała nadać kolor ciepłego, jasnego beżu, a wszystkie sufity standardowo na biało.
Zakupione rzeczy zawiozła od razu na miejsce. Pomyślała, że ten lokal naprawdę spełniał ich wymagania. Drzwi i dwa szerokie okna zaopatrzone były w zewnętrzne rolety, a zlewozmywaka w kuchence i muszli klozetowej nie musieli wymieniać, bo wyglądały na nowe. Z własnej inicjatywy zainwestowała w czajnik elektryczny i kilka tanich kubków, a także w szufelkę, szczotkę do zamiatania i mopa. Zostawiwszy to wszystko w pakamerze pojechała do Pawła, żeby zdać mu relację z zakupów.
 - Na wszystko wzięłam faktury – mówiła. – Tak będzie nam łatwiej się rozliczyć, choć ja z góry cię uprzedzam, że nie dysponuję jakimś wielkim nadmiarem gotówki, raczej ciągle narzekam na jej brak. Ze spłatą będziesz więc musiał trochę zaczekać. Poza tym trzeba będzie zainwestować w jakiś szyld. Nie musi być wyszukany, ale musi dawać jasny przekaz czym się zajmujemy.
 - Nie ma sprawy. Przecież mówiłem ci, że mam trochę pieniędzy z odszkodowania. W ogóle ich nie ruszałem, a teraz przydadzą się jak nic. Dużo załatwiania przed nami i trochę się martwię, że większość z tych spraw obciąży ciebie. Sporo czytałem ostatnio na temat zakładania firmy i wiem, że musimy załatwić regon, pojechać do gazowni i zakładu energetycznego, żeby na nas przepisali liczniki. Trzeba zaliczyć też urząd skarbowy. Trochę tego będzie. Musimy nauczyć się prowadzić książkę przychodów i rozchodów. Nie będę udawał, że się tego nie boję – zakończył z obawą. Wiki była bardziej optymistycznie nastawiona.
 - Nie martw się na zapas. Damy sobie radę. W urzędach sama wszystko pozałatwiam, chyba że będzie potrzebna twoja obecność jako wspólnika, wtedy pojedziemy razem. Będzie dobrze.
Paweł uśmiechnął się. Wiki była pełna energii i wielkiego zapału do tego przedsięwzięcia i mocno wierzyła, że wszystko się uda. Jemu też udzielił się ten optymizm.
 - Masz tyle w sobie entuzjazmu, że mogłabyś nim obdzielić pół miasta. Naprawdę cię podziwiam.

Sylwester zbliżał się wielkimi krokami. Basia czuła w związku z nim silną presję po pierwsze dlatego, że miała poznać kolegów z pracy Aleksandra, którzy zapewne doskonale pamiętali jego pierwszą żonę i na pewno nie odmówią sobie porównywania ich obu, a po drugie chciała naprawdę dobrze wyglądać i nie odstawać od reszty towarzystwa. Aleksander był w trasie, a ona po pracy szalała po galeriach usiłując wybrać coś stosownego. Wreszcie natknęła się na coś, co ją naprawdę urzekło i w dodatku leżało na niej jak druga skóra. Sukienka składała się z warstw ułożonych bardzo pomysłowo, zebranych w pasie, podkreślających figurę i w dodatku w kolorze, który lubiła najbardziej – makowej czerwieni. Materiał był cieniutki, poprzetykany złotymi nitkami, ale nie przesadnie i doskonale współgrał z jej ciemną karnacją i czarnym kolorem włosów. Dodatków nie kupowała. W domu miała czarne, dość wygodne szpilki i czarną kopertówkę do kompletu.
Kiedy Aleksander wystrojony w elegancki garnitur przyjechał po nią, po prostu oniemiał.
 - Ależ jesteś piękna – wyszeptał z podziwem lustrując ją od stóp do głów. – Wyglądasz zjawiskowo.
Basia nie przywykła do komplementów oblała się purpurą, wsunęła rękę pod ramię Aleksandra i bez słowa zeszła do samochodu.

Wiktoria zamknęła za bratem drzwi życząc mu jeszcze udanej zabawy. Nie czuła jakoś żalu, że ten wieczór spędzi sama. Nie pierwszy raz zresztą. Zaparzyła sobie mocnej kawy i włączyła telewizor. Przynajmniej popatrzy jak inni się bawią. Jednak nie potrafiła się skupić na tym, co ogląda, bo jej myśli krążyły wokół Pawła. Wreszcie przed godziną dwudziestą trzecią zerwała się z kanapy, zapakowała butelkę szampana, zapięła psu smycz i wyszła z domu. – Raz kozie śmierć. Najwyżej mnie przepędzi i pewnie będzie miał rację. W końcu gdyby chciał spędzić ten dzień ze mną przecież powiedziałby mi o tym. Poza tym, skoro ja się nudzę w samotności i on też, to chyba lepiej ponudzić się we dwoje.
Dotarła do domu Pawła i niepewnie nacisnęła dzwonek u drzwi. Potem naciskała jeszcze kilkakrotnie, ale nikt jej nie otwierał. Nie słyszała skamlenia psa, ani żadnego ruchu w mieszkaniu. Zaniepokojona wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała numer Pawła. Teraz wyraźnie słyszała sygnał jego komórki dochodzący z mieszkania. – Gdzie on jest i dlaczego nie zabrał ze sobą telefonu? – Wiedziała, że Basia bawi się z Olkiem, a starszy pan Stec ma dyżur w pracy. Zdezorientowana wyszła na zewnątrz nie bardzo wiedząc, co robić. W końcu ruszyła przed siebie.

36 komentarzy:

  1. Opowiadanie jak zawsze świetne.
    Tylko uważam iż porównywanie jednej dwóch osób do siebie nie jest niczym dobrym. Jeśli Paweł będzie porównywał Wiktorię do Marty to nigdy nie stworzy z nią szczęśliwego związku. To, że są w jakimś stopniu do siebie podobne to i tak każda z nich jest inna. Paweł jeśli będzie już gotowy na nowy związek z Wiktorią musi ją akceptować taką jaką ona jest sama a nie za podobieństwo do zmarłej żony.
    Super, że Basi układa się z Aleksem.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Paweł dostał wyraźny przekaz od swojej zmarłej żony. To ona nalega, żeby związał się z Wiki i to ona mu uświadamia, że są do siebie podobne. Siłą rzeczy wymusza na nim niejako te porównania i on faktycznie zaczyna dostrzegać podobieństwo niektórych gestów i zachowań. Też uważam, że porównywanie do siebie np. byłej i obecnej dziewczyny nie jest niczym dobrym, ale myślę tu osobach żyjących a nie o tym, że jednej z nich już nie ma wśród żywych.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  2. A ja mam nadzieję, że Paweł jest inteligentnym facetem i w dalszej przyszłości (myślę, że będą parą?!) już takich porównań do zmarłej żony nie będzie robił? Od czegoś musiał zacząć. Gdyby w Wiki nie znalazł jakiegokolwiek podobieństwa do Marty, to chyba nigdy by jej nie zauważył jako kobiety. Ale rzeczywiście myślę, że gdyby Wiki dowiedziała się, że on je porównuje ze sobą, to byłoby jej przykro. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Natomiast Basia absolutnie mnie zadziwia. Myślałam, że będzie bardziej odporna na zaloty Olka, a tutaj miła niespodzianka;) Tej parze chyba nie pozostawiłaś już wyboru? Chyba nie zamierzasz komplikować im wspólnej przyszłości? Oboje świetnie się dogadują, w związku z tym może jakiś ślub? Czekam na to co będzie dalej. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Basia przez te wszystkie lata zbyt dużo wzięła na swoje barki. Gdzieś w głębi serca marzyła o założeniu rodziny, ale uważała, że obowiązek przede wszystkim. I oto trafia się jej taki Aleksander, człowiek po przejściach, ale wyjątkowo dobry, szczery i otwarty, więc dlaczego ma nie spróbować. Oczywiście nie zamierzam nic komplikować w ich związku. To by było okrutne, a ja przecież kocham szczęśliwe zakończenia. O Pawle na razie nic nie napiszę. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  3. No i w całej okazałości wyłoniła nam się pierwsza para, nie licząc oczywiście Mony i Momo;) Fajnego faceta znalazłaś dla Basi;) Jak widać, Pawełek potrzebuje więcej czasu, ale już nie jest źle;) Może coś zmieni ten "spóźniony" sylwester? Bo Basia odnajdzie Pawła i spędzi go z nim? Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu muszę coś sprostować. Basia jest siostrą Pawła i to nie ona będzie go szukać, tylko Wiki. Basia obecnie żyje swoim własnym szczęściem u boku Aleksandra.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. Czy Pawłowi się coś stało? Chyba nie trafił do szpitala? Chociaż wtedy Wiki by się nim na pewno zajęła i może to by przełamało pierwsze lody? I co z Momo, kto się nim opiekuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Żaden szpital, żaden wypadek. Nic z tych rzeczy. Wkrótce wszystko się wyjaśni.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  5. Życie służbowe ładnie układa się, ale prywatne na razie stoi w miejscu. Zastanawiam się gdzie poszedł Paweł. Może na cmentarz i tam coś zrozumie . Tam poznał też jeśli dobrze pamiętam Wiki. Ale Sylwester na cmentarzu to trochę dziwny pomysł.Ale jeśli miałoby to połączyć ich to jest do przyjęcia.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Jesteś całkiem blisko tego, co wymyśliłam, ale na razie żadnych szczegółów. Wszystko wyjaśniam w kolejnej części.
      Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  6. Pawła ktoś powinien kopnąć w ... cztery liter, albo chociaż w pusty łeb! Z literami może być ciężko, ale zawsze warto spróbować;) Taką fajną dziewczynę ma podaną na tacy, a on nic?! Świat się wali, żeby pies był mądrzejszy od Pana!? Pozdrowienia Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Niepełnosprawnego chcesz kopać? On w końcu zacznie doceniać w Wiki tę jej fajność. A co do psów, to wcale nie takie rzadkie, że są mądrzejsze od swoich właścicieli.
      Pozdrawiam Cię najpiękniej :)

      Usuń
  7. Rozdział fajny, ale ciągle czekam na ruch Pawła, bo to od niego wszystko zależy. Powinien posłuchać żony i zacząć wreszcie normalnie żyć. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł jest niejako ukierunkowany na żonę i bardzo trudni jest mu przenieść swoje uczucia z niej na inną kobietę, ale wkrótce to zacznie się zmieniać.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  8. Witaj Małgosiu,
    Paweł wreszcie podjął właściwą decyzję, od której nie ma już odwrotu. Dzięki pracy nie tylko będzie mieć zajęty czas i będzie zarabiał, ale wyjdzie do ludzi, będzie musiał radzić sobie z codziennością i z klientami oraz ich problemami. No i oczywiście będzie miał duuużo czasu na sprawdzenie jak się dogaduje z Wiki. Zresztą oboje będą mieli sposobność lepiej się poznać i albo coś zaiskrzy, albo nie:) Trochę przerażający był ten sen. Nie dziwię się, że Paweł obudził się zlany potem, sama bym się przestraszyła. Jednak chyba Pawłowi się on do czegoś przydał. Mimo, że ciężko mu się z tym pogodzić i te informacje przyswoić, zupełnie inaczej spogląda teraz na Wiktorię. Można przyjąć, że to takie zielone światło na ułożenie sobie od nowa życia. Nie wiem tylko czy to mu wystarczy? Ma dużo wątpliwości, jest niepewny, w dalszym ciągu uważa, że nie umiałby się na nowo zakochać, bo przecież w dalszym ciągu bardzo kocha Martę. Myślę, że potrzebuje więcej czasu. Może dlatego połączyłaś ich wspólną pracą i dzięki niej Paweł się przełamie? Za to dwie pozostałe pary są rozkoszne:) Warto było czekać na taką miłość:) Mam nadzieję, że Olek się nie zatrzyma i dość szybko doprowadzi sprawę do szczęśliwego finału:) Dziękuję za dzisiaj. Oczywiście czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Oczywiście, że czas jest tu kluczowy. Teraz Paweł dzięki snom wie i rozumie znacznie więcej niż jeszcze dwa lata temu. Za chwilę ten czas nieco przyspieszy i pozwoli mu bardziej wnikliwie spojrzeć na Wiki i docenić wszystkie jej zalety. Wspólna praca zdecydowanie w tym pomoże.
      Dzięki za komentarz. Pozdrawiam i przesyłam uściski. :)

      Usuń
  9. Tego się nie spodziewałam. To Marta zajęła się wbijaniem Pawłowi do głowy informacji o tym jaka z Wiki fajna dziewczyna?! Ale skoro ma mu to pomóc i dzięki słowom Marty Paweł zainteresuje się Wiką, to czemu nie? Ale z nim będzie trudniej niż z Basią. Wydaje mi się, że Wiki już się domyśliła, że powinna go szukać u Marty? Nie wiem czy zgadłam, ale tak podejrzewam, że on tam jest? On ją jeszcze bardzo kocha i chyba z nią chciałby spędzić ten dzień? Co prawda nie wiem czemu miałby tam siedzieć tam późno, ale może się zasiedział i stracił poczucie czasu? Bo chyba nic mu się nie stało? Wiki go znajdzie całego i zdrowego, no może tylko przymarzniętego, prawda? Chyba Marta miała co do niej rację? Ta wizyta w nocy, to zamartwianie się o niego świadczą o tym, że zależy jej na nim? Zobaczę czy miałam rację;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Marta w tym opowiadaniu spełnia rolę przewodnika Pawła. Daje mu rady, uświadamia pewne rzeczy w tym to, że nie powinna być jedyną kobietą w jego życiu. Reszty nie potwierdzę ani nie zaprzeczę. Czekaj cierpliwie do czwartku, a wtedy się przekonasz, czy Twoje podejrzenia były słuszne.
      Dziękuję pięknie za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Paweł dostał od Marty bardzo czytelną informację, że musi zacząć normalnie żyć, że ona wie, że zawsze będzie w jego sercu, ale on powinien zadbać o swoje szczęście, że to nie jego czas aby do nich dołączyć. Wybrała mu nawet swoją następczynię!? I Paweł mimo pewnych wewnętrznych oporów, mimo początkowego buntu zaczyna dostosowywać się do sugestii usłyszanych we śnie. Mam tylko nadzieję, że naprawdę pokocha Wiki, że nie będzie z nią tylko dlatego, żeby spełnić życzenie Marty? Niezbyt miło by było gdyby Wiki dowiedziała się o tym wszystkim. Mam nadzieję, że Paweł zdaje sobie z tego sprawę i nie będzie z nią aż tak szczery? Do tej pory nie wiem też kto z nich pierwszy zrozumie, że to nie tylko koleżeństwo? Być może mimo wszystko pierwszy krok zrobi jednak Paweł? Ciekawa jestem gdzie Wiki znajdzie Pawła i Momo i jak na siebie zareagują? Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Od razu wyjaśnię, że Paweł ma swoje własne zdanie co do Wiki i mimo, że czasem ulega sugestiom Marty, to z całą pewnością nie poślubiłby kobiety, do której nic nie czuje. Czasem uczucie rodzi się bardzo powoli. On nigdy jej nie powie o tych snach i o tym, że porównywał ją do swojej zmarłej żony. Jest człowiekiem taktownym i wie, że to mogłoby Wiki zaboleć.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  11. Ciekawy rozdział, dobrze się go czytało. Czekam na ich dalsze losy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się, że Pawłem powinien ktoś nieźle potrząsnąć. Młody, weź się ogarnij;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogarnie się. Zapewniam i nawet nie będzie trzeba nim tak bardzo potrząsać.
      Pozdrawiam najpiękniej. :)

      Usuń
  13. Niestety taka jest prawda, że nieużywane narządy dość szybko zanikają. To musi być dla Pawła przykry widok, dlatego nie ma co się zastanawiać, tylko gnać na jakąś rehabilitację lub jeszcze lepiej zacząć uprawiać jakiś sport!? Wiem oczywiście, że to mu nie pomoże w chodzeniu, bo już nigdy nie będzie chodził, ale ... No właśnie, przecież wszyscy wiemy, zakładam, że on też, że aktywność sportowa wpływa pozytywnie nie tylko na aspekty fizyczne, czy to wyglądu, czy sprawności. Mówi się, że osoby regularnie uprawiające sport są bardziej otwarte i zrelaksowane, ponieważ wysiłek fizyczny sprzyja rozładowywaniu stresu oraz ponoć likwiduje zły nastrój. Ale chyba najważniejsze to jest to, że dzięki uprawianiu sportu osoby niepełnosprawne mogą pozbyć się przekonania o własnej ułomności, a Paweł chyba ma z tym problem? Poza tym Paweł porusza się na wózku a dzięki treningowi np. mięśni ramion sprawniej będzie mógł poruszać się i przesiadać na wózek. Oczywiście ważne są też aspekty wizualne, żeby nie mieć dwóch patyków, zamiast nóg należy coś z tym szybko zrobić. Paweł chyba nie chce przestraszyć tym widokiem przyszłej Pani Stec? Chociaż Wiki wydaje się być taką pozytywną osobą, że trudno jest ją czymś przestraszyć? Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Wszystko, co piszesz jest prawdą. Sama jestem osobą niepełnosprawną po niezliczonej ilości rehabilitacji. Ćwiczenia zawsze wpływają na człowieka pozytywnie. Dzięki nim staje się silniejszy, sprawniejszy i ma więcej energii. Paweł też dojdzie z czasem do takich wniosków. Zaproszenie do drużyny na kółkach już kiedyś dostał i nadejdzie taki moment, że z pewnością z niego skorzysta.
      Bardzo Ci dziękuję za wpis. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  14. Sny z jednej strony zadręczają go ,ale Marta- Wiki próbuje w nich przekazać mu coś. Niedaleką przyszłość ,a mianowicie to ,że czas ruszyć na przód i chwytać szczęście. Jest ono na wyciągnięcie dłoni. Paweł nie dostrzega go. Tym celem ,szczęściem ,teraźniejszością ,nową miłością jest Wiktoria ,lecz on nie postrzega jej jako kobiety w której mógłby się zakochać ,a koleżankę. Utrata żony nadal jest krwawą raną w jego sercu. Nie umie wyjść z tego dziwnego zawieszenia. Między jawą a snem. teraźniejszością a przeszłością . Nową nie odkrytą a starą miłością. zastanawiam się gdzie poszedł. Do kościoła? W sumie nie wiem skąd mi to przyszło do głowy.Może jakaś knajpka ,bar? Stary par by zebrać rozbiegane myśli? Przeanalizować te dziwne sny. Poskładać wszystko w logiczną całość.Mam nadzieję ,że Paweł zacznie ćwiczyć by wzmocnić mięśnie i zacznie dostrzegać Wiki i coś do niej wkrótce poczuję.Czasami rozwinięcie się uczucia potrzeba czasu.( Być może ,że tego właśnie potrzebuje Paweł ,by ból po żonie trochę zelżał i wtedy otworzy się na nowe uczucie. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyś
      Nie posłałabym go do kościoła, bo przecież przestał wierzyć w Boga. Dał temu wyraz parę rozdziałów wcześniej. Faktycznie żyje w lekkim zawieszeniu i ma sporo do przemyślenia. Może dlatego zniknął, żeby móc to zrobić? Wkrótce się przekonasz.
      Dzięki piękne za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  15. Jakie głupoty przychodzą do głowy Pawłowi na swój temat? O jakim kłopocie myśli? Jak to nie ma co ofiarować Wiki? Jaki będzie miała z niego pożytek? Odpowiedź wydaje się prosta. Myślę, że tak jak większość kobiet Wiki zupełnie do szczęścia wystarczy jego miłość, ciepło, bliskość, dobroć, wyrozumiałość, spokój, hojność, to że przy nim będzie czuła, że jest dla niego ważna i to że przy nim będzie miała poczucie bezpieczeństwa. To mało? Przecież ona ani razu nic nie napomknęła o jego niepełnosprawności. Nigdy też nie traktowała go jak jakiegoś kalekę. Przyjęła do wiadomości, że Paweł porusza się na wózku i nie robi z tego problemu. Ktoś powinien Pawłowi to uświadomić i jeszcze to, że Wiki chyba już jest w nim zakochana? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      On czuje się gorszy od innych przez swoją niepełnosprawność i chociaż świetnie sobie radzi, nie wierzy, że ktoś jeszcze mógłby go pokochać. Poza tym już Marta we śnie powiedziała mu, że Wiki go kocha, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. On ma duże obawy przed przyszłością, ale w końcu zdobędzie się na odwagę i zacznie działać.
      Bardzo dziękuję za wpis i pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
  16. Pod latarnią najciemniej;) Basia i Paweł szukali, szukali, a okazało się, że świetne miejsce dla ich firmy znajduje się pod nosem. Ale Olek i Basia już tak nie robili. Skupili się na osobie przebywającej blisko nich i okazało się to strzałem w dziesiątkę;) Mają takie tempo, że zaraz się okaże, że będzie jakiś maluszek? Chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnie, ale może jednak? Kibicuję im wszystkim i czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Hahaha. Trochę Cię poniosło z tym maluszkiem, ale nie wykluczam takiej możliwości w przyszłości. Prawdą jest jednak, że Aleksander kuje żelazo póki gorące i nie traci czasu. Jest przekonany, że właśnie znalazł swoją drugą połówkę.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  17. Zastanawiam się czy mimo nieszczęścia, które Pawła spotkało, to czy on przypadkiem nie był w czepku urodzony? Albo ma taką osobowość, że przyciąga do siebie samo dobro? O fantastycznej rodzinie już wielokrotnie wszyscy pisali, o wspaniałych nowych znajomych również. Teraz jeszcze okazało się, że ma szczęście w poszukiwaniu siedziby na firmę. Bardzo jest to podnoszące na duchu. Wiele zawdzięcza Wiktorii. Nie wiem czy on zdaje sobie sprawę z tego jaka to cudowna dziewczyna? I nie chodzi mi tu o fizyczność tylko o cechy charakteru. A jeśli to wie, to tak przyszło mi do głowy, czy czasem nie pomyli wdzięczności z miłością? Martwię się tym czy Paweł jeśli postanowi wreszcie z nią być, to czy to nie będzie z powodu chęci odwdzięczenia się jej za otrzymaną dobroć. Mam nadzieję, że jednak nie, że jedynym powodem będzie stan zakochania. Na dłuższą metę małżeństwo z wdzięczności lub rozsądku nie ma najmniejszego sensu. Oboje na taki los nie zasługują. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Zapewniam, że Paweł potrafi docenić zalety Wiki i jest jej oczywiście za wszystko wdzięczny, jednak z całą pewnością potrafi odróżnić wdzięczność od miłości. Można powiedzieć, że on ma takie szczęście w nieszczęściu. Miał szczęście do teściów a i jego rodzina jest wspaniała. To, że on taki jest zawdzięcza przecież wychowaniu i zasadom, które wpojono mu, gdy dorastał. Wiki też miała pod górkę, bo straciła rodziców i musiała sama dawać sobie radę mając wsparcie jedynie w bracie. Skoro już te dobre cechy tak bardzo się kumulują to nie ma siły, żeby nie wyszło z tego coś naprawdę wyjątkowego.
      Bardzo dziękuję za dający do myślenia komentarz i pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  18. Chwilkę nas nie było, a tu tyle pozytywnych zmian;) Super. Wszystkim kibicujemy, ale najbardziej cieszymy się, że Basia z Olkiem trafili na siebie. Rozumiemy jej chęć zrobienia dobrego wrażenia na znajomych Olka. Jesteśmy pewne, że przyćmi byłą żonę i wyglądem i swoją osobowością;) I fantastycznie, że dla Olka Basia wygląda jak milion dolarów;) Pozdrawiamy i oczywiście czekamy na cd;) M i E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M i E
      Witajcie dziewczyny. Już zaczęłam się zastanawiać, co się z Wami dzieje. Kamień z nerki, że u Was jest OK.
      Opowiadanie powoli zbliża się do końca, więc teraz będzie się działo wiele pozytywnych rzeczy, bo przecież musi być happy end, nie ma innej opcji.
      Basia bardzo chce zrobić dobre wrażenie, bo ma świadomość, że koledzy Aleksandra znają jego pierwszą żonę i z całą pewnością będą porównywać. Po rz pierwszy idzie na taką imprezę, więc nic dziwnego, że nie chce zawieść partnera i wypaść jak najlepiej. Olek jest zachwycony i chyba długo mu nie minie.
      Pozdrawiam obie najpiękniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń