Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 marca 2017

"TA TRZECIA" - rozdział 1

TA TRZECIA

ROZDZIAŁ 1


W pośpiechu zamknęła swoje małe biuro i ruszyła w stronę samochodu. Była podekscytowana. Dzwonił Piotr i zapowiedział się na dzisiaj. Ostatni raz widzieli się w zeszłym tygodniu. Strasznie dawno… Musiała jeszcze zrobić jakieś zaopatrzenie. Lubiła dla niego gotować, bo zawsze potrafił docenić jej umiejętności kulinarne, a jej niebywałą przyjemność sprawiał widok rozanielonej twarzy Piotra, który z nabożną czcią wsuwał kolejną porcję pierogów z mięsem, czy placków po węgiersku. Po tych pysznościach zazwyczaj lądowali w łóżku. Seks z nim był niesamowity i bardzo przyjemny. Znał jej ciało bardzo dobrze i potrafił sprawić, że z rozkoszy umierała w jego ramionach. Najgorsze dla niej było to „po”. Bo po „po” on nagle zaczynał się spieszyć i przepraszać, że nie może zostać dłużej, ale sama rozumie… Rozumiała i wmawiała sobie, że nie ma mu za złe. Sama przystała na taki układ, choć nie od początku wiedziała, że Piotr jest człowiekiem zajętym. Źle jej z tym było. Marzyła, żeby choć raz obudzić się w jego ramionach, wziąć wspólny prysznic i razem zasiąść do porannej kawy. To wszystko ją omijało. Kochanki rzadko doświadczają takich przyjemności. Nie znosiła słowa „kochanka” i kiedyś nawet przez myśl jej nie przeszło, że sama może nią zostać. Powinna mieć chyba żal do Piotra, bo właściwie to on wplątał ją w taki układ, a ona była zbyt słaba i zbyt mocno go kochała, żeby z niego zrezygnować. Ta miłość spalała ją od środka. Z każdym dniem stawała się coraz bardziej zaborcza. Wszystkie emocje tłamsiła w sobie. Obawiała się, że jeśli zacznie robić Piotrowi wyrzuty on najpewniej odejdzie i nigdy nie wróci. Milczała więc i cierpiała w myślach układając sobie wspólne z nim życie, snując marzenia i plany, chociaż żaden z kolejnych dni ani o krok nie przybliżał jej do ich realizacji.



Dwa lata później

Dzień zapowiadał się obrzydliwie gorący. Było jeszcze dość wcześnie, a mimo to czuła na twarzy gorący powiew wiatru wciskający się przez uchyloną szybę w drzwiach samochodu. Rozejrzała się za wolnym miejscem i dostrzegłszy je zaparkowała. Wzięła z siedzenia obok niewielką torebkę i wysiadła z auta. Wolnym krokiem ruszyła w stronę bramy parku. Była sobota, a ona nigdzie się nie spieszyła. To nie było tak, że ten park stał się dla niej jakimś wyjątkowo szczególnym i ulubionym miejscem. Raczej był miejscem, które wywoływało w niej przykre wspomnienia dręczące ją od ponad roku. A jednak nie potrafiła się od nich zdystansować, choć zadawały jej ból i wywoływały łzy. Bardziej wyglądało to na jakiś rodzaj psychicznego masochizmu. Nie uważała się za osobę skrzywioną w tej materii. Takie udręczanie się nie przynosiło jej zadowolenia i nie było jej ulubionym stanem, a jednak od dwunastu miesięcy była tu w każdą sobotę i wciąż od nowa przeżywała swój dramat. Przetarła dłonią drewniane siedzisko ławki i usiadła. Z tego miejsca widziała wyraźnie oddaloną o jakieś pięćdziesiąt metrów ruchliwą ulicę, a po jej przeciwnej stronie budynek sądu i strzelistą wieżę kościoła. Pamięta, że wtedy też tu była tylko siedziała znacznie bliżej ulicy. Tego dnia miało się rozstrzygnąć ich być, albo nie być.
 


Była tylko kochanką. Była tą trzecią. Nigdy nie uwierzyła w typowe, męskie wymówki, że „żona go nie rozumie”, „że od dawna ze sobą nie śpią”. Wiedziała od samego początku, że Piotr naprawdę ją kochał. Nigdy nie oskarżał swojej żony. Nigdy nie mówił, że nie potrafi się z nią już dogadać. Mówił tylko, że po prostu przestał ją kochać, bo kocha teraz ją – Ulę. A jednak nie wyglądało to tak jak sobie wymarzyła. Przez dwa lata spotykali się ukradkiem w jej malutkim mieszkanku z dala od wścibskich oczu i złych języków ludzi. Spotykali głównie w tygodniu, bo soboty i niedziele Piotr poświęcał żonie o ile nie miał w te dni dyżuru w szpitalu. Tam właśnie poznał Irenę. Ona była pielęgniarką, on szybko robiącym karierę kardiochirurgiem. Tylko raz opowiedział Uli historię tej znajomości i już nigdy więcej do niej nie wracał. Przez pierwsze pół roku nawet nie wiedziała, że on jest żonaty. Nie dziwiło jej to, że poświęca dla niej dwa lub trzy popołudnia w tygodniu a soboty i niedziele ma zajęte. Wciąż tłumaczył się dyżurami w szpitalu i nagłymi operacjami. Prawda wyszła na jaw, gdy któregoś dnia po prostu zapomniał ściągnąć obrączki. Zaskoczył ją i już nie mógł nie odpowiedzieć na pytanie, czy jest żonaty. Nie potrafiła się na niego gniewać. Kochała go już wtedy tak mocno, że była mu w stanie wybaczyć największe kłamstwo.
Dwa lata czekała na ten dzień. Dwa lata ukrywanej namiętności, chwil kradzionych ukradkiem, jakiejś dziwnej konspiracji, unikania miejsc, w których mogliby się natknąć na kogoś znajomego. Miotała się i męczyła w tej niekomfortowej dla niej sytuacji, ale nigdy nie zdobyła się na odwagę, żeby zapytać go, kiedy wreszcie dojrzeje do rozstania z Ireną. Marzyła o tym, by był cały jej i tylko jej. To szalone zauroczenie zmieniło ją. Kiedyś miała zasady, którymi kierowała się w życiu a jedną z nich było nie krzywdzić drugiego człowieka. Jej zmarły jakiś czas temu ojciec zawsze powtarzał „żyj tak, żeby nikt przez ciebie nie płakał”. Przy Piotrze stała się zazdrosna i niezwykle zaborcza. Ta miłość otumaniała ją. Działała jak narkotyk. Można powiedzieć, że przez dwa lata żyła na permanentnym haju. Przez te dwa lata smakowali siebie, poznawali się i roili o rajskich wyspach, gdzie byliby nieprzyzwoicie szczęśliwi. Piotr coraz niechętniej opuszczał ich wspólne łoże, a ona za każdym razem coraz dłużej stała w drzwiach odprowadzając go tęsknym wzrokiem i licząc, że być może wróci i zostanie na całą noc pozwalając Irenie domyślić się, że nie jest jej wierny. Któregoś dnia a raczej późnego wieczora wychodził od niej. Stali jeszcze w przedpokoju całując się namiętnie. Ula oderwała się w końcu od niego.
 - Rozmawiałeś może z Ireną? – zadała wreszcie to dręczące ją pytanie patrząc mu prosto w oczy.
 - Nie – zaprzeczył gwałtownie. – Jeszcze nie, – spuścił nieco z tonu zdając sobie sprawę ze swojej impulsywnej reakcji – ale wkrótce to zrobię - zapewnił.
Jeszcze przez wiele miesięcy to pytanie wisiało między nimi jak miecz Damoklesa, a Piotr wciąż nie odważył się na rozmowę z żoną. Ula zaczęła tracić cierpliwość. Nie naciskała na niego, ale jej wzrok skrzywdzonego zwierzęcia mówił mu wszystko. Uważała, że Piotr ją rani, uważała, że jej od życia też coś się należy, uważała, że zasłużyła na tę miłość.
Tego popołudnia zaskoczył ją. Zadzwonił i powiedział, że za chwilę jest umówiony z Ireną na rozmowę przy budynku sądu.
 - Od jutra jestem już cały twój. Jeśli możesz, przyjdź i zaczekaj na mnie w parku.
Oczywiście, że mogła. Dla niego zawsze mogła. Dla niego była gotowa do największych poświęceń. Mimo, że wybrała ławkę stojącą najbliżej ulicy i taką, z której miała dobry widok na sąd, nie słyszała o czym rozmawiał Piotr z Ireną. On nie owijał w bawełnę tylko w sposób brutalnie szczery zakomunikował żonie, że chce rozwodu, bo męczy się w tym związku i bardzo ją prosi, żeby nie utrudniała…
Nie pozwoliła mu dokończyć. Machnęła nerwowo ręką, jakby odganiała muchę.
 - Nie martw się, nie będę utrudniać. Od dawna wiem, że masz kogoś, więc nie zaprzeczaj, że to nieprawda. Nie jesteś taki sprytny za jakiego się uważasz. Nie mam jednak zamiaru niczego ci ułatwiać – jej oczy zaszkliły się łzami. – To nie ja powiadomię o tym rodzinę i to nie ja wezmę na siebie winę i wstyd.
 - Oczywiście… Jeśli tak wolisz… – chciał jeszcze coś dodać, ale zareagowała nerwowo.
 - Już nic nie chcę na ten temat słyszeć i nie muszę na szczęście, bo cokolwiek byś nie powiedział, to nic nie jest w stanie zmienić mojej opinii na twój temat. Jesteś po prostu podły. Nie wiem dlaczego to zrobiłeś? Czy dlatego, że nie mogę mieć dzieci? Zresztą to już bez znaczenia – sięgnęła do torebki wyciągając z niej telefon. – Mam nadzieję, że wyprowadzisz się jak najszybciej.
Ula włożyła ciemne okulary, bo słońce raziło ją w oczy. Dzień jak każdy, dla jednych lepszy, dla innych gorszy. Dla niej zdecydowanie lepszy, a dla Ireny… No cóż…
Piotr odszedł. Ula siedziała jeszcze przez chwilę obserwując Irenę siedzącą na schodach gmachu sądu i rozmawiającą z kimś płaczliwie przez telefon. Nie było jej żal żony Piotra. Już dość się naczekała, żeby on w końcu na coś się zdecydował. Cierpliwość popłaca. Oderwała wzrok od kobiety słysząc sygnał komórki. Odebrała natychmiast. Piotr czekał na nią w małej kafejce za rogiem. Poderwała się z ławki i ruszyła w jej kierunku.


Wspomniała ten wieczór, kiedy ich sobie przedstawiono. Dla niej i dla niego to było jak porażenie piorunem. Ich pierwsza rozmowa, pierwsze emocje i to jak świetnie się rozumieli sprawiło, że przylgnęli do siebie jak dwa magnesy. Nigdy nie czuła się przy nim jak kochanka. Czuła się jak żona.
Rozwód to był jego pomysł. Nigdy nie naciskała na to, żeby tak formalnie zostawił Irenę. Było jej wszystko jedno. Liczyło się tylko to, żeby miała go na wyłączność. Tym bardziej nie mogła zrozumieć sytuacji, gdy kilka godzin po rozwodzie poprosił Irenę o zgodę na jego powrót do domu. Tej decyzji chyba już nigdy nie pojmie.
W dniu, w którym miała odbyć się rozprawa ponownie zawitała do tego parku i usiadła na ławce przy ulicy obserwując wejście do budynku. Pół godziny później pojawił się Piotr i ocierająca łzy Irena. Złapał ją za łokieć i usiłował jej coś wytłumaczyć. Najwyraźniej nie chciała go słuchać. Wyrzucała z siebie urywane słowa ociekające żalem, rozpaczą i płaczem. W końcu odwróciła się i wolno zeszła ze schodów nie odwracając się za siebie. Piotr stał jeszcze chwilę a potem ruszył w kierunku ławki, na której dostrzegł Ulę.


Sądziła, że ta decyzja mu ulży, że teraz będzie mógł być wreszcie w pełni szczęśliwy. On jednak usiadł ciężko a jego twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji.
 - Nie chcę o tym rozmawiać – wyrzucił z siebie uprzedzając tym samym jej ewentualne pytania. - To było bardzo przykre i dla niej i dla mnie. Idź teraz do domu. Obiecuję, że zadzwonię.
Posłuchała go. Kilka godzin czekała na jego telefon. Późnym wieczorem wreszcie się odezwał.
 - Przepraszam cię Ula, że tak późno, ale miałem do załatwienia kilka spraw. Źle się czuję po tej rozprawie. Nie mogę poradzić sobie sam ze sobą. Pojechałem do Ireny. Musiałem z nią porozmawiać. Błagałem ją, żeby pozwoliła mi wrócić do domu. Ona się zgodziła Ula. Wybaczyła mi.


Poczuła jak w jej gardle rośnie wielki kłąb waty. Po co więc było to wszystko? Po co ten rozwód? Po to by zrozumiał, że tak bardzo kocha Irenę i chce do niej wrócić? Co się wtedy stało na tych schodach? Co ona mu powiedziała i co on jej powiedział? Czuła w głowie kompletny mętlik. Czuła, że ziemia usuwa jej się spod nóg, że zapada się w jakąś otchłań bez dna. Miała wrażenie, że jedyną ofiarą tej groteski jest ona sama.
 - Jak to do niej wracasz? – wyszeptała przez łzy. – Przecież mieliśmy razem budować nasze szczęście. Mieliśmy być razem…
 - Ja wiem kochanie, ja wiem… Ale spójrz na to z innej perspektywy. Znowu może być tak jak dawniej…
 - Nigdy już nie będzie tak jak dawniej! – nawet nie zdawała sobie sprawy, że krzyczy. - Życie można przeżyć tylko raz, a nie dwa i więcej razy! Mieliśmy plany, mieliśmy podróżować, jeść wspólne śniadania, a weekendy mieć tylko dla siebie. Wszystko zniszczyłeś… Wszystko… Nigdy ci tego nie wybaczę i nigdy tego nie zrozumiem. Mówiłeś mi, że mnie kochasz, że jestem kimś wyjątkowym. Teraz pojęłam, że to były tylko słowa kierowane do twojej żony a powielane mnie. Gdyby było inaczej nie wróciłbyś do niej. Nigdy więcej do mnie nie dzwoń i nigdy nie waż się tutaj przychodzić. Jeśli naruszysz mój spokój załatwię na policji zakaz zbliżania się. Życzę ci jak najgorzej podły draniu. Niech cię szlag trafi… - rzuciła komórkę w kąt i rozpłakała się rozpaczliwie. Jej szczęście właśnie dobiegło końca a człowiek, z którym je dzieliła okazał się zwykłym sukinsynem.


52 komentarze:

  1. Początek zaskakujący. Ula kochanką Piotra i to przez dwa lata, jak nie Ula. Ale trzeba było zrobić też miejsce dla Marka. Tylko, że teraz jest w dołku i być może na wszystkich facetów cięta. A to może za skutkować tym, że na Marku wyładuje złość za Piotra.Czekam na pojawienie się Marka i jego sytuacji uczuciowej. Oby historia nie powtórzyła się i nie okazało, że Marek ukrywał Paulinę i byłaby znów tą drugą.Tytuł mnie dalej intryguje, bo kochanka jest ta druga jak dla mnie a nie trzecia.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Potocznie określa się kochankę jako tę trzecią, bo tworzy niejako trójkąt ze zdradzaną przez męża żoną, czyli jest on, ona i ona - ta trzecia, chociaż to, co piszesz nie jest pozbawione logiki.
      Dzięki wielkie za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  2. Ale ciekawie zaczęłaś, można powiedzieć, że od wysokiego C. Czy Ulka po Piotrze się czegoś nauczyła, czy teraz będzie kochanką kolejnego i kolejnego faceta? Ta trzecia, czy ten trzeci? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz uzbroić się w cierpliwość, bo ja niestety nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania. Myślę, że dostaniesz na nie odpowiedzi śledząc tę historię.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  3. Jaki gnojek z tego Piotra. Przez dwa lata regularnie zdradzał żonę, bo jej nie kocha?! A gdzie jest cywilna odwaga i decyzja o odejściu? Wszystko się może skończyć, miłość też, ale od tego są rozstania, tym bardziej, że nie mieli dzieci! Pieprzony egoista, tylko on się liczy i jego potrzeby. W głębokim poważaniu ma uczucia żony i kochanki. Najważniejsze aby on miał dobrze. Dziwna postawa Ireny. Co ją skłoniło do wybaczenia? Przecież, jak nie Ulka, to będzie inna, tacy się nigdy nie zmieniają! Ok, może w przyszłości tego gorzko żałować. Po co jej taki mąż? Chyba, że lubi rogaciznę? Przez takiego, to nawet nie warto uronić jednej łzy. Ulka powinna się cieszyć i dziękować Irenie, że dzięki niej pozbyła się drania. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      W tej historii przedstawiam Sosnowskiego dość negatywnie i myślę, że takich mężczyzn jak on można spotkać i to wcale nie tak rzadko. Co skłoniło Irenę do wybaczenia mu, wkrótce się wyjaśni, bo był jeden bardzo wyraźny powód przynajmniej dla niej.
      Bardzo Ci dziękuję za ten emocjonalny komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. No i po przeczytaniu tego rozdziału jakoś nie zmieniłam zdania dotyczącego kochanek. Szkoda mi, bo to ulubiona Ula, ale ... Ja wiem, że każdy ma prawo do szczęścia i że ona była okłamywana przez pół roku, ale ponad półtora z tą wiedzą żyła. Na co liczyła? Przecież tak naprawdę była nieszczęśliwa, chciała czegoś więcej, po co to ciągnęła? Jeśli by ją naprawdę kochał, to nic by go przy żonie nie zatrzymało. Tkwiąc w tym układzie najbardziej skrzywdziła siebie. Mam nadzieję, że to ją czegoś nauczyło. Zaintrygowałaś co będzie dalej? Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ula mimo wszystko jest mądrą kobietą i wnioski na pewno wyciągnie słuszne. Dlaczego tkwiła przy Sosnowskim tak długo? No cóż..., czasem tak jest, że zostać ciężko i odejść trudno. Kochała go bardzo i nie miała siły przerwać tego błędnego koła. On najwidoczniej kochał znacznie mniej.
      Pozdrawiam Cię najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  5. Zaczyna się intrygująco. Same pytania i niejasności, jak zwykle po pierwszej części. Zobaczymy co będzie dalej? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. Witaj Małgosiu,
    czuję się zaintrygowana i zaskoczona podjętym tematem. Zaczęłaś od kontrowersyjnego wątku zdrady i kochanki. Stoję na stanowisku, że jeśli ludzie się naprawdę kochają, to do zdrady w ogóle nie powinno dojść. Jeśli w związku któreś z partnerów poczuje, że przestaje kochać, lub poczuje, że partner już nie kocha powinni zakończyć ten związek dla dobra wszystkich. W podjęciu takiej decyzji nie powinni brać pod uwagę innych argumentów. Nie jest ważne czy mają dzieci (one nie są głupie i prędzej czy później zorientują się jak jest między rodzicami i będą jeszcze bardziej cierpieć niż po rozwodzie), czy spłacają kredyty, czy mają gdzie się wyprowadzić, czy jak podzielić wspólną kasę, co zrobić z samochodem itp. Po co awantury, pretensje? Po co poczucie poniżenia, porażki? Przecież kiedyś się kochali, to chyba chociaż wzajemny szacunek powinien po tym pozostać, jakoś trzeba sobie w lustrze spojrzeć w twarz. Wydaje mi się, że zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek, że o czymś takim nie można zapomnieć. W związku z tym nie rozumiem końcowego zachowania Izy. Co też takiego musiało się stać, że mu wybaczyła? A czy będzie potrafiła zapomnieć? Nie będzie mieć wrażenia, że jest traktowana jak substytut? Jak będzie wyglądało ich dalsze życie. Poradzi sobie z zazdrością, podejrzliwością, jej zaufanie się nie zmieni? Przecież Piotr będzie ją zdradzał cały czas. Może byłaby iskierka nadziei, że tak by nie było gdyby to był jakiś jednorazowy wyskok, ale nie przy regularnym dwuletnim romansie! Wydaje mi się, że tego nie przemyślała do końca, może szybko żałować. No chyba, że potrafi mu wybaczać każdą zdradę. A Piotr, no cóż, on kocha tylko siebie. To jest zadziwiające, że nawet nie musiał zbyt długo kłamać. Właściwie tylko przez pół roku zapomniał wspomnieć o żonie, a później już był do bólu szczery wobec kochanki. Wygodne życie, dwa domy, dwie kobiety, każda kochająca, cierpliwa, niewymagająca, starająca się, zaspakajająca jego potrzeby. Po co miał to burzyć, skoro Ulka godziła się na taki układ? Koniec końców, sama nie wiem kogo mi najbardziej żal, Izy czy Ulki i na kogo powinnam być najbardziej wściekła, na Piotra, który z premedytacją krzywdzi obie kobiety, Ulkę, która dla niego zaprzepaściła swoje zasady, czy Izę? I jeszcze jedna sprawa, podobno tak bardzo kochał Ulkę, a przez rok się do niej nie odezwał, tak łatwo ją sobie odpuścił? Tym razem uszanował jej słowa, które wypowiedział w chwili wściekłości? Czyżby rozwód uświadomił mu jak bardzo kocha żonę? Czy jednak okaże się, że jest palantem zapatrzonym w siebie i dbającym o swoje dobro? Oczywiście czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Tak naprawdę nie skupiam się w ogóle na postaci Ireny. Ona zapewne czuje to wszystko o czym napisałaś i to jest dość oczywiste. Bardziej oceniam tu postawę Uli i jej uczucia, jej niepewność i frustrację wynikającą z niewiedzy, co się takiego stało, że Piotr wrócił do Ireny. Miłość Uli do Piotra była ślepa wręcz fanatyczna i przez to niesamowicie naiwna, bo Ula zdawała się być naiwna wierząc we wszystkie zapewnienia i obiecanki Piotra. Tu akurat jest typowy układ płomienia świecy i ćmy. Ula poparzyła sobie skrzydełka i to bardzo boleśnie. To, że Piotr się do niej nie odezwał przez prawie rok ma swoje uzasadnienie, ale to w następnej chyba części wyjaśniam.
      Bardzo dziękuję za imponujący komentarz. Przesyłam buziole i życzę miłego weekendu. :)

      Usuń
  7. Ciekawe co będzie dalej. Jakaś zemsta? Iza z Ulką powinny zawrzeć sojusz i wykastrować Piotra za to im zrobił. Taka mała podpowiedź, hahaha;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sojuszu nie będzie. Na razie jest wielka niewiadoma, bo Ula nie ma pojęcia, dlaczego Piotr wrócił do Ireny już kilka godzin po rozwodzie. Kastrowanie też nie przewidziałam, chociaż pewnie byłoby niezłą nauczką.
      Pozdrawiam pięknie. :)

      Usuń
  8. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie postawa Uli (nie popieram), ale Izy też. O co tu chodzi? Przecież nie o ciążę, bo nie mogli mieć dzieci? A może Piotr i Iza mają na siebie jakieś haki? To teraz takie modne. Mam nadzieję, że Ula szybko zapomni o tym dupku i przestanie rozpaczać, bo nie ma po kim. Oczywiście czekam na kolejną część. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Na początku muszę sprostować. Żona Piotra miała na imię Irena nie Iza. Wszystko wyjaśniam chyba w następnym rozdziale więc póki co nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania.
      Pięknie dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Serialowa Ulka też się ugięła, też uległa czarowi i uczuciu zakochania, ale dość szybko to przerwała, bo źle się z tym czuła, z tym, że była kochanką. Była wymagająca, naciskała i jak się zorientowała, że nic z tego nie będzie, odpuściła, choć było jej ciężko. Natomiast ta Ula z miłości zupełnie się pogubiła, postępowała jak dziecko we mgle, była za bardzo ufna. Nie miała wyrzutów sumienia, nie było jej żal żony Piotra, nie widziała w tym układzie nic zdrożnego. I to jest przerażające. Nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu. I szybko się o tym przekonała. Dość bolesna nauczka. Jedna wymiana zdań i małżonkowie wrócili do siebie. A Ula jest zrozpaczona i do tego wszystkiego nie wie co tak naprawdę się stało. Ale czy to jest ważne dlaczego Piotr wrócił do Ireny? Dla niej najważniejsze jest to, że została oszukana, że romans owszem, ale na nic więcej nie może liczyć. Jakie szczęście, że się opamiętała. Może teraz tego żałuje, jest nieszczęśliwa, ale chyba już by do tego nie wróciła? Jest piękną, młodą kobietą. Powinna się rozejrzeć wokół siebie a nie rozpamiętywać tego drania. Mam nadzieję, że szybko znajdzie się jakiś pocieszyciel;) Oby tylko był wolny, żeby znowu nie wpakowała się w dziwny układ. Już wie, że z tego są tylko same kłopoty i cierpienie. Trochę boję się, bo niektóre dziewczyny przyciągają do siebie podobne typy facetów. A małżonkowie niech wyjaśniają sobie wszystko w swoim gronie. Czyżby Ulka była zupełnie samiutka, nie ma żadnej rodziny? Piszesz o śmierci taty a inni członkowie serialowej rodziny? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Zakochana i zazdrosna kobieta bywa często też zaborcza. To bywa męczące, gdy facet wciąż zapewnia ją o swoim uczuciu, o tym, że żony nie kocha, obiecuje cuda wianki i nie robi kompletnie nic, żeby uczciwie rozstać się z żoną i związać się z kochanką. Zazwyczaj tak jest, że obietnice takich facetów są najczęściej bez pokrycia i mają się nijak do ich prawdziwych intencji.
      W tej historii występuje tylko pan Cieplak, a raczej wspomnienie nim. Ula nie ma rodzeństwa i żadnej bliższej rodziny.
      Pięknie dziękuję za wspaniały wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Ja się bardzo cieszę że z Piotra taki gnojek. Ale nie rozumiem tak ogólnie, najpierw zdradza żonę, mówi Uli że ją kocha, bierze rozwód i wraca do żony. Chyba że ona jest z nim w ciąży ale nawet jeśli tak to można się widywać z dzieckiem itd. Czekam na pojawienie się Marka i liczę że on będzie całkiem inny niż ten dupek. G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      Piotr nie bez powodu wrócił do Ireny i o tym piszę w następnym rozdziale. To faktycznie dupek do kwadratu i tak naprawdę na niewielu rzeczach mu zależy, a na kobietach, z którymi jest związany - najmniej. Jest kilka priorytetów w jego życiu i tego mocno się trzyma.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
    2. Jeśli nie zależy mu na kobietach to na czym? Majątek, pozycja zawodowa,uznanie wśród znajomych? G

      Usuń
    3. Cierpliwości. Wszystko wyjaśniam w kolejnej części. :)

      Usuń
  11. Jednak dziewczyny są jakieś dziwne, inne. Czemu Ulka nie podchodziła do tego romansu tak jak Piotr? Jak już się dowiedziała, że Piotr jest żonaty, to był ten moment na podjęcie decyzji. Albo się rozstają, albo gada z nim i mówi, że chce czegoś więcej i kiedy to dostanie i tego pilnuje, albo godzi się na bycie kochanką. W tym ostatnim przypadku nie powinna czegoś więcej oczekiwać, wszystko by było jasne, mogłaby tak jak Piotr cieszyć się z tych spotkań. Jednocześnie mogła szukać kogoś na stałe. Przynajmniej nie cierpiałby tak bardzo. Dwa lata romansu, to jednak długo, ale mniej niż pół roku. Może też mniej by bolało? No trudno, stało się, teraz trzeba podnieść głowę do góry i myśleć o swoim szczęściu. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieta nigdy nie podchodzi do romansu w taki sam sposób jak mężczyzna, bo zwykle to ona jest bardziej zaangażowana i więcej poświęca dla faceta niż on dla niej. Ula kiedy dowiedziała się o żonie Piotra już była bardzo zaangażowana w ten związek i nie potrafiła tak po prostu odejść, a potem wszystko się skomplikowało.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Piotr powinien mieć na imię Czaruś. Takie ... byle co, a potrafił się tak ustawić. Mam nadzieję, że zostanie jednak jakoś ukarany? A Ulce życzę aby szybko się pozbierała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy czytałaś moje poprzednie powiadania, ale jeśli tak, to zapewne wiesz, że ja zawsze doprowadzam sprawy do końca. Jest wina musi być i zasłużona kara. Tu nie będzie inaczej.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  13. Zaskakujesz! Ula w serialu nie chciała być tą trzecią, broniła się przed tym bardzo długo a tutaj w opowiadaniu Ula szybko zaakceptowała swoją pozycję i wytrzymała jako trzecia aż dwa lata. Zupełnie inna Ula.
    Piotr okazał się idiotą. Musiał rozwieść się z żoną aby zrozumieć że ją kocha? Wiem, że często mówimy że doceniamy kogoś gdy go stracimy i wiem, że w tym coś jest. Ale czy do Piotra dopiero na sali sądowej dotarło, że stracił Irenę? Podziwiam tą jego żonę, wiedziała, że mąż ją zdradza ale nic z tym nie robiła. To jeszcze byłabym w stanie sobie wyobrazić ale pozwolić mu wrócić tuż po rozwodzie? Tego nie rozumiem.
    Ula jest zraniona i ma nie najlepsze zdanie na temat wszystkich facetów ale mam nadzieję, że Marek to zmieni.
    Pozdrawiam :)
    P.S. Błagam niech Marek będzie samotnym mężczyzną aby Ula mogła stać się tą pierwszą i najważniejszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielka
      Piotr nie dlatego wrócił do Ireny, że nagle zrozumiał, że bez niej żyć nie może. Powód był inny i piszę o nim w następnej części.
      Ula faktycznie ma uraz i stroni od mężczyzn. Wybrała samotność przynajmniej na razie, bo wciąż wraca pamięcią do tych wydarzeń i wciąż usiłuje zrozumieć, co kierowało Piotrem, że wrócił do Ireny.
      Czy Marek okaże się samotnym mężczyzną wkrótce się okaże.
      Bardzo dziękuję za wpis i najpiękniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  14. Żal mi Ulki, chociaż nie powinno. Dostała bolesną nauczkę, a już w serialu sama mówiła, że za naiwność trzeba płacić, za głupotę, zaślepienie, za wszystko. No i płaci. Chociaż tak naprawdę, to nie ona zdradziła, bo nie miała kogo. Ale tak jak Irena przekonała się jakie to niemiłe uczucie być zdradzoną. A główny winowajca spadł na cztery łapy? Liczę na poczucie sprawiedliwości i na to, że Ulka szybko zrozumie, że nie ma po kim płakać. Przecież stać ją na kogoś lepszego, kogoś kto będzie ją kochał i nie będzie jej oszukiwać. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Czas, który minął od rozwodu Piotra pozwoli Uli zrozumieć wiele rzeczy i na wiele spojrzeć z innej perspektywy. Można nawet powiedzieć, że powróci do tych wartości, które wyznawała przed Piotrem i które wpoili jej rodzice.
      Piotr póki co cieszy się życiem u boku żony, ale pod koniec tej historii to się zmieni. Sprawiedliwość musi być.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  15. Cieszę się, że jest nowe opowiadanie o U i M;) Czekałam na nie, ale takiej Uli się nie spodziewałam. Gdzie jest Marek? Bo to on będzie jej zbawcą? A Piotruś niech przepadnie w otchłani zapomnienia. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw. Wkrótce Ula będzie dawną Ulą, Marek pojawi się w odpowiednim momencie, a Sosnowski odejdzie w niebyt.
      Pozdrawiam i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  16. Super początek, aż już chciałby się zobaczyć co jeszcze dla nich wymyśliłaś. Czy Ulka długo będzie cierpiała? Czy powrót Piotra do Ireny jest trwały? Czy to możliwe żeby się nawrócił, żeby zmądrzał? Kiedy i w jakich okolicznościach Ula pozna Marka? Czy ona będzie jeszcze sama? Czy może Marek będzie musiał o nią walczyć? I wreszcie czy Marek będzie wolny? Czy Ulka pracuje i gdzie? Czy trafi do FD? Czy pojawią się inni serialowi bohaterowie? Mam jeszcze wiele innych pytań;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja na żadne z nich nie mogę odpowiedzieć może tylko poza tym, że niektórzy ludzie są kompletnie niereformowalni i Piotr jest jednym z nich.
      Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
    2. wiedziałam, ale spróbować zawsze warto;) Pozdrawiam

      Usuń
  17. Zaczyna się ciekawie.
    Zastanawia mnie postępowanie Piotra jeszcze to, że nie przyznał się, że ma żonę na początku ich romansu jestem wstanie zrozumieć. Ale później chce rozwodu z Ireną a jak jest już po to on do niej wraca i prosi o wybaczenie. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się Marek i Ula zakocha się w nim ze wzajemnością.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Żaden facet,który zdradza żonę nie mówi prawdy ani jej ani swojej kochance, bo działa tak jak jest mu wygodniej. Gdyby nie to, że któregoś dnia Piotr zwyczajnie zapomniał ściągnąć obrączkę, mógłby mamić Ulę jeszcze wiele miesięcy, że jest wolnym facetem. Trudno jest zrozumieć jego późniejsze postępowanie, ale jak już pisałam wyżej jest mało rzeczy, na których mu zależy. Jedną z nich jest kariera, a drugą... O niej piszę w następnym rozdziale. To właśnie ta druga rzecz sprawiła, że zapragnął w tempie ekspresowym wrócić do żony.
      Pięknie dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  18. Mocny start. Podwójna gra Piotra ,któremu rzekomo zależy na karierze i na czymś jeszcze. Nie wiem na czym ,bo w tej chwili nic mi do głowy nie przychodzi.Ula ślepo w nim zakochana ( mam nadzieję ,że to jej minie). Irena przyjęła go z otartymi ramionami i to tuż po rozwodzie? Nie wiarygodne. Co takiego się stało ,że mu wybaczyła? Tak nagle? Najpierw namącił Uli w głowie . Rozkochał i porzucił. Po ,co on tak naprawdę z nią był? Naprawdę jest tak płytkim facetem i chodziło mu jedynie o seks? Ale może to dla Uli lepiej? Nie był jej wart ,a ona nie zasługuje na bycie ,,tą trzecia'' obawiam się ,że sytuacja się powtórzy ,a może nie...Snuje domysły i za bardzo wybiegam naprzód. Nic nie wiadomo na razie o Marku. O Uli też mało ,ale to dopiero pierwszy rozdział ,ale bardzo jestem ciekawa ,co dalej. Dużo pytań chodzi mi po głowie ,ale wiem ,że i tak na nie nie odpowiesz. Ula pewnie będzie nieufna w stosunku do mężczyzn przez pewien czas i liczę ,że jeden to ,kiedyś zmieni ,a znając twoje inne opowiadania tak będzie ,prawda? Szkoda ,tylko ,że w czwartek nie przeczytam ,bo nie będzie mnie w domu ,ale nadrobię później. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyś
      Irena na pewno nie przyjęła go z powrotem z otwartymi ramionami. Musiał się nieźle namęczyć, żeby ją do tego przekonać i miał mocne argumenty.
      Oczywiście nie odpowiem na te pytania, bo musiałabym od razu opowiedzieć Ci całą historię. Rozdział będzie czekał cierpliwie aż wrócisz.
      Dzięki wielkie, że wpadłaś. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  19. No nie powiem, totalne zaskoczenie. Ciekawa jestem jak rozplączesz to zaplątanie Ulki i jak to się dalej potoczy. Pozdrawiam;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę rozplątywać powoli, ale systematycznie. Przecież ona musi być w końcu szczęśliwą kobietą, prawda?
      Dziękuję za wpis. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Mam nadzieję, że Marek nie jest uwikłany w związek i w dzieci. Słabe by to było gdyby Ulka wlazła w taki sam układ jak z Piotrem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Marek jest uwikłany w rzeczy, które wymieniasz wkrótce się okaże. Ula jest już ostrożniejsza, choć przecież nigdy nie wiadomo, co może człowieka w życiu spotkać.
      Pozdrawiam i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  21. Świetnie się zapowiada. Co prawda Marek się jeszcze nie pojawił, ale jak tylko wkroczy, to Ulka powinna zapomnieć o całym świecie;) Bardzo czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek pojawi się już w następnej części, ale Ula jest mocno zraniona więc na pewno nie zrobi na niej wielkiego wrażenia.
      Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  22. Już mi się podoba i dlatego z niecierpliwością czekam na więcej, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie. Do czwartku już nie tak daleko.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Jeśli Marek nie zrobi na Uli wielkiego wrażenia oczywiście na początku bo wiemy że kiedyś musi. Ale czy Markowi ona od razu wpadnie w oko? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, ale nie będę nic zdradzać. W czwartek będzie więcej informacji na ten temat.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  24. Nie ma szansy żebyś publikowała 2 razy w tygodniu jak kiedyś? :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiej możliwości. Gdybym miała tak publikować, to musiałabym co miesiąc dodawać nowe opowiadanie. Skąd czerpać pomysły i skąd wziąć czas na pisanie jak ma się sporo innych obowiązków? Mam już niestety swoje lata a głowa nie tak sprawna jak kiedyś. Publikowanie raz na tydzień to i tak często w porównaniu z innymi autorkami, które dodają czasem rzadziej niż raz w miesiącu.
      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
    2. Z pomysłami to chyba nie jest tak źle ale rozumiem są obowiązki a pisanie dla nas to tylko tak dodatkowo. Nawet liczyłam na taką odpowiedź ale no nic spróbować zapytać zawsze można. ;-)

      Usuń