Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 marca 2017

"TA TRZECIA" - rozdział 2

ROZDZIAŁ 2


Od roku usiłowała zrozumieć, co się właściwie wtedy wydarzyło. Przychodziła do parku, siadywała na tej samej ławce i bezustannie myślała o Piotrze. Nadal kochała tego drania. Po tej fatalnej rozmowie telefonicznej jeszcze dzwonił kilkanaście razy, ale pozostała nieugięta. Nie była w stanie z nim rozmawiać. Po kilku miesiącach doszła do wniosku, że ona nie jest bez winy i nagle zaczęła współczuć Irenie. Nie można budować szczęścia na cudzym nieszczęściu, a ona właśnie to chciała zrobić. Pozbawić Irenę męża. Nie znała w ogóle tej kobiety i to było najgorsze. Postąpiła wobec niej bardzo egoistycznie. Już nigdy więcej. Już nigdy więcej nie zwiąże się z zajętym facetem. Nie będzie ranić innych kobiet. Piotr najpierw zdradzał Irenę z nią a potem ją zdradził z Ireną. Ta świadomość nie była zbyt przyjemna. Ula poczuła jak jej policzki pali wstyd. Przetarła zapłakane oczy. Tusz spłynął wraz ze łzami i rozmazał się po twarzy. Zauważyła długi cień przy ławce. Podniosła głowę i spojrzała na człowieka, który przystanął przy niej wyciągając chusteczkę higieniczną.


 - Proszę wytrzeć twarz – odezwał się do niej łagodnym, niskim głosem. -  Rozmazała się pani i bardzo zapuchła od płaczu. Obserwuję panią już od jakiegoś czasu i za każdym razem widzę jak trzęsą się pani ramiona a z oczu płyną łzy. Może mógłbym jakoś pomóc?
 - Nikt mi nie może pomóc. Dziękuję za chusteczkę. Pójdę już.
 - A może mógłbym zaprosić panią na filiżankę kawy?
 - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Nie mam ochoty na kawę z nieznajomymi mężczyznami. Do widzenia – zaczęła się oddalać szybkim krokiem.
 - To zawsze można zmienić, prawda!? – krzyknął za nią, ale nie odwróciła się tylko jeszcze bardziej przyspieszyła kroku, jakby obawiała się, że ten człowiek zacznie ją gonić.


Miała ewidentny uraz do mężczyzn. W każdym z nich widziała Piotra, który jawił się jej jako symbol zakłamania i obłudy. Za każdym razem, gdy nachodziły ją myśli o nim otrząsała się ze wstrętem. – Jak mogłam być taka głupia. Jak mogłam dać się tak otumanić, tak zaślepić tym chorym uczuciem. Przecież to nigdy nie mogło się udać. On najwyraźniej kłamał mówiąc, że nie kocha Ireny. Gdyby było inaczej nie wróciłby do niej z podkulonym ogonem w dodatku żebrząc o ten powrót. Jaki facet tak się zachowuje zaledwie kilka godzin po rozwodzie? On nie wiązał ze mną żadnych planów. Mydlił mi oczy wmawiając, że tylko mnie kocha, że to ja jestem najważniejsza w jego życiu. Cieplak jesteś najbardziej naiwną istotą pod słońcem. Czy tę decyzję o powrocie podjął pod wpływem tego, co mu powiedziała Irena tuż po rozprawie? Chciałabym wiedzieć, co było aż tak ważnego, że zrezygnował z życia ze mną. Tego już pewnie nigdy się nie dowiem.




Te myśli przygnębiały ją i za każdym razem wywoływały potoki łez. Czuła się skrzywdzona i tak przeraźliwie samotna. Rzucała się w wir pracy byleby nie myśleć, a tej było całkiem sporo. Prowadziła małą działalność, małe biuro rozliczeń finansowych. Kokosów nie zarabiała, ale to co wypracowywała pozwalało jej wieść skromne życie bez klepania biedy. Po skończeniu studiów, które zbiegło się w czasie ze śmiercią ojca wyprowadziła się z rodzinnego Rysiowa. To małe miasteczko odległe o dwadzieścia kilometrów od stolicy nie niosło ze sobą konkretnych perspektyw ani rozwoju, ani zarobku. Sama czuła, że tam się po prostu dusi. Sprzedała niewielki dom, w którym się wychowała i nieco gruntu wokół niego, a pieniądze, które pozyskała ze sprzedaży przeznaczyła na zakup małej kawalerki i rozkręcenie small biznesu. Zawsze była sama. Nie miała przyjaciół ani znajomych. Ci, z którymi kończyła studia porozjeżdżali się po świecie i pozakładali rodziny. Nie miała z nimi kontaktu i tak naprawdę nie szukała go. Do tej pory miała Piotra i on był całym jej światem. Teraz przywykała do myśli, że jest kompletnie sama. Nadal w każdą sobotę jeździła z przyzwyczajenia do parku i katowała się wspomnieniami. Wracała przygnębiona i smutna, rozczulona swoim pechowym losem i całkowicie rozczarowana życiem, które zupełnie pozbawiało ją energii.


Dzisiaj też tu przyjechała. Był już środek jesieni. Przemierzała alejki usłane różnokolorowymi liśćmi przyjemnie szeleszczącymi pod nogami. Już była blisko „swojej” ławki, gdy podniósłszy głowę ujrzała naprzeciwko Piotra i Irenę pchającą spacerowy wózek. Stanęła jak wryta i wytrzeszczyła oczy. Nie mniej zaskoczony Piotr wbił w nią wzrok, a następnie ze wstydem spuścił głowę przyspieszając kroku.
 - Nie pędź tak – Irena natychmiast zareagowała na jego pośpiech. – Przecież to ma być spacer a nie maraton.
 - Przepraszam – powiedział głośniej niż zamierzał.
 - Ciszej. Obudzisz ją – odparła z wyrzutem.
Więcej Ula nie usłyszała nic. Znacznie oddalili się od niej. Ochłonęła nieco i usiadła. A więc to o to chodziło… Długo nie mogła pojąć, co się stało wtedy po rozprawie. Teraz wszystko okazało się jasne. Irena zapewne powiedziała mu wówczas, że spodziewa się dziecka. To stąd ta nagła chęć powrotu do niej. Ula wiedziała jak bardzo marzył o dziecku, ale podobno Irena nie mogła mu go dać. I proszę, stał się cud. Ma córkę. Tylko dlaczego podczas tej ostatniej rozmowy nie powiedział jej, że zostanie ojcem? Nie sądziła, że taka informacja cokolwiek by zmieniła, ale przynajmniej łatwiej pogodziłaby się z jego odejściem. Dziecko to dobry powód zwłaszcza dla kogoś, kto bardzo chciał je mieć. Ona też chciała mieć z nim dziecko. Nawet bardzo. Sęk w tym, że on zawsze się zabezpieczał, jakby chciał uniknąć wpadki. Teraz uznała to za wielkie szczęście, że jednak nie zaszła z nim w ciążę. Trudno by jej było znieść jego obecność w życiu swoim i dziecka, a tak niewątpliwie by było. Jej policzki znowu były wilgotne od łez, ale poczuła się dzisiaj o niebo lepiej. Wreszcie dowiedziała się, co było przyczyną ich rozstania i w końcu przestanie się tym dręczyć. Westchnęła głęboko jakby chciała zrzucić z siebie to brzemię i przetarła twarz. Sięgnęła do kieszeni płaszcza szukając chusteczki. Nagle ona sama pojawiła się przed jej oczami. Zaskoczona tym widokiem uniosła do góry głowę. Przed nią stał ten sam mężczyzna, który latem wykonał podobny gest.
 - Dzień dobry pani. Tego pani szuka? – uśmiechnął się szeroko a w jego policzkach ukazały się dwa wdzięczne dołeczki. Nie odwzajemniła uśmiechu. Podziękowała cicho i odebrawszy z jego dłoni chusteczkę wytarła twarz.
 - Już po raz drugi mnie pan ratuje…
 - Naprawdę drobiazg. Odkąd panią widziałem tu ostatni raz, noszę ze sobą cały zapas, ale dopiero dzisiaj miałem szczęście. Ostatnio powiedziała pani, że nie chodzi pani na kawę z nieznajomymi mężczyznami. Pozwoli więc pani, że się przedstawię – wyciągnął w jej kierunku dłoń. – Marek Dobrzański.
Nieśmiało wyciągnęła swoją, którą on uścisnął lekko.
 - Urszula Cieplak.
 - Bardzo mi miło. Skoro już nie jesteśmy nieznajomymi, to czy da się pani namówić na tę kawę? Tu niedaleko jest przytulna kawiarenka, w której podają aromatyczne i mocne espresso. Da się pani skusić?


Spojrzała mu w oczy i niepewnie oblizała wargi. Zadrżał na ten widok. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo to działa na mężczyzn.
 - Widzę, że nie odpuszcza pan – powiedziała z napięciem w głosie. – To, że znam pana nazwisko nie oznacza, że znam pana. Nie rozumiem, dlaczego tak panu zależy, żeby zaciągnąć mnie na tę kawę?
Marek uśmiechnął się szeroko.
 - No cóż… Jakby to zgrabnie ująć? Intryguje mnie pani, a raczej jestem zaintrygowany tym smutkiem, który panią otula jak płaszcz. Za każdym razem widząc panią tutaj ściska mi się serce, bo sprawia pani wrażenie zupełnie zagubionej i nieszczęśliwej kobiety i jeszcze te potoki łez. Jestem dość wrażliwy na kobiece łzy, bo one zawsze wywołują u mnie chęć niesienia pomocy. Może tym zaproszeniem udałoby mi się choć na chwilę oderwać panią od przygnębiających myśli?
Podniosła się z ławki sięgając po torebkę. Przez ułamek sekundy dostrzegła w jego oczach rozczarowanie i chyba żal, że jednak nie pójdzie z nim na tę kawę.
 - Skoro tak bardzo pan nalega, to chodźmy. Trochę zmarzłam i chętnie napiję się czegoś ciepłego.
Uszczęśliwiony zerwał się z ławki i ujął ją za łokieć. Nieco zaskoczona dała się poprowadzić.

Kawiarenka była mała i bardzo kameralna. Pomógł jej ściągnąć płaszcz i oddał do szatni. Zajęli stolik a Marek zamówił espresso i po kawałku tortu.
 - Trzeba trochę osłodzić sobie życie, prawda? – tłumaczył się. – Czy będzie wielkim nietaktem jeśli poproszę, byśmy zwracali się do siebie po imieniu? To znacznie ułatwiłoby rozmowę.
Ula wzruszyła ramionami. Nie miała nic przeciwko temu, a raczej było jej wszystko jedno.
 - Jeśli chcesz…?
 - Bardzo chcę i bardzo chcę też zadać już mniej taktowne pytanie. Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj. Dlaczego jesteś taka smutna i przygnębiona? To naprawdę niecodzienny widok, kiedy taka piękna kobieta płacze. Czy coś się stało tragicznego w twoim życiu, że reagujesz w taki właśnie sposób?
 - Nie powinieneś w ogóle zadawać mi takich pytań, bo na nie nie odpowiem. Mogę powiedzieć tylko tyle, że nie reaguję tak bez powodu i tak - przeżyłam swój własny dramat, o którym wcale nie mam ochoty opowiadać. Wystarczą ci takie wyjaśnienia? Nie chciałabym być niemiła, ale to naprawdę nie twoja sprawa.
 - Przepraszam. Nie miałem zamiaru cię urazić, ani być wścibski. W takim razie co robisz w życiu? Pracujesz?
 - Mam małą firmę zajmującą się rozliczeniami finansowymi. Właściwie to jednoosobowa działalność, a ty?
 - Znasz firmę Febo&Dobrzański? – odpowiedział pytaniem. Pokręciła przecząco głową.
 - To znaczy nazwa nie jest mi całkiem obca i chyba kiedyś już ją słyszałam, ale nie wiem czym firma się zajmuje.
 - To firma modowa. Szyjemy ekskluzywne kolekcje dla tych z zasobniejszym portfelem. Jestem jej prezesem i współwłaścicielem.
 - No proszę – mruknęła z podziwem. – Nie domyśliłabym się, bo jesteś dość młody jak na taką funkcję.
 - Pełnię ją od niedawna. Przejąłem schedę po moim ojcu, który jest dość mocno schorowany i lekarze zabronili mu pracować. To właśnie on wraz ze swoim włoskim przyjacielem Francesko Febo założyli ponad trzydzieści lat temu firmę. Stąd Febo w nazwie i choć Francesko już nie żyje to udziały po nim odziedziczyły jego dzieci i to one są współwłaścicielami. Firma mieści się tu niedaleko na Lwowskiej i to głównie z tego powodu jestem częstym gościem w tym parku. Przychodzę tu przeważnie w porze lunchu, czasem po pracy. Lubię tutejszy staw i kaczki, które czasem karmię. To idealne też miejsce na letnie upały, bo ten piękny starodrzew skutecznie od nich chroni. Trudno oprzeć się urokowi tego miejsca. Ty pewnie zaglądasz tu z podobnych powodów.
 - Nie, nie… Ja z zupełnie innych – żachnęła się. – Przyjeżdżam, żeby powspominać i tyle.
Skończyli konsumować tort i dopili kawę. Ula podziękowała za zaproszenie i podniosła się z krzesła.
 - Będę już lecieć. Muszę przejść cały park, bo przed bramą zostawiłam samochód.
 - Odprowadzę cię. Ja parkuję pod firmą, a to też po drugiej stronie.
Szli wolno i w milczeniu wsłuchując się w szelest liści pod stopami. W końcu tę ciszę przerwał Marek.
 - Spójrz jak tu pięknie – wskazał ręką niedaleki staw i taplające się w nim kaczki. – Trzeba nacieszyć oczy tym widokiem, bo za chwilę mróz skuje lodem staw, a liście całkiem opadną z drzew. Nauczyłem się doceniać takie momenty. To jak obrazy zatrzymane na ułamek sekundy w kadrze aparatu.
 - Jak na faceta, jesteś dość wrażliwy. Mężczyźni z reguły nie rozczulają się takimi rzeczami. Są raczej powierzchowni, mało romantyczni i zbyt nieczuli. Masz za to duży plus.
Marek roześmiał się.
 - No to mój pierwszy plus u ciebie. Gdzie zaparkowałaś?
 - Tu przy bramie. To czerwone Punto jest moje.
 - Chciałbym się jeszcze z tobą zobaczyć. Zgodzisz się?
 - Naprawdę nie wiem… - odpowiedziała niepewnie. – Jesteś miłym człowiekiem Marek, ale ja…, chyba dla mnie trochę za wcześnie…
 - To było pytanie bez podtekstu Ula. Ja chciałem ponownie wypić kawę w twoim towarzystwie i nic więcej.
 - Skoro chodzi tylko o kawę, to możemy spotkać się za tydzień w tym samym miejscu. Do zobaczenia.
Wsiadła do samochodu i zgrabnie wycofawszy go z parkingu włączyła się do ruchu.

49 komentarzy:

  1. No proszę. Jaki kochający mąż i tatuś. Ciekawe jak długo wytrwa w wierności? A Irena chyba krótko go trzyma? Dobre - nie pędź tak! Dobrze, że ula ich zobaczyła, bo chyba jej już przejdzie ta idiotyczna miłość? Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Nie jest łatwo się odkochać, ale zawarcie nowej znajomości na pewno jej w tym pomoże.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  2. Jak dobrze, że Ulka poszła po rozum do głowy. Już się martwiłam, jak tak długo rozpaczała po tym dupku. Mam nadzieję, że wyciągnęła nauczkę i już nigdy nie da się uwikłać w bycie tą trzecią?! Serdecznie pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Z całą pewnością Ula będzie ostrożniejsza i będzie się starała dmuchać na zimne. Czy jej się to uda - czas pokaże.
      Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  3. Ale świnia z tego Piotra! Tak kochał Ulkę, tak pragnął dziecka, żona podobno nie mogła mu go dać, ale z Ulką nie poszedł na całość! To niby kochał ją czy nie? Kto miał mu dać potomka, jak Irena nie i Ulka też nie? Marzył mu się inny romans? Życie powinno mu dać nauczkę! Skrzywdził je obie. Ale Ulka przynajmniej odżyje, prawda? A Marek super;) Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Sosnowski w tym opowiadaniu jest niezłym Casanową i to w dodatku zupełnie niereformowalnym. Mogę tylko powiedzieć, że w końcu przyjdzie kryska na Matyska.
      Dziękuję za komentarz i cieplutko Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Świetna część. Przyznam iż w pewnej chwili pomyślałam o ciąży Ireny i się nie pomyliłam. Lecz zachowanie Piotra jest dla mnie dziwne niby żony nie kocha i chce być z Ulą a chwilę później robi sobie dziecko z Ireną. Mam dziwne wrażenie, że to nie jego no ale...
    Za to zachowanie Marka jak najbardziej poprawne. Nie jest nachalny, a i taki wrażliwy. Myślę, że Ula przekona się do niego i powoli zacznie zapominać o tym całym Sosnowskim. A przynajmniej przestanie o nim myśleć i zakocha się w Dobrzańskim.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Sosnowski cierpi na pewnego rodzaju dualizm osobowości. To trochę jak pies ogrodnika. Sam nie zeżre i drugiemu nie da, choć może nie tak do końca. Sosnowski lubi posiadać. Jest w pewnym sensie kolekcjonerem, lubi trójkąty, bo dostarczają mu adrenaliny i niechętnie rezygnuje z takiego życia. Dziecko jest na pewno jego. Irena przez wiele lat nie mogła zajść w ciążę i traciła już nadzieję na posiadanie dziecka. Mimo to leczyła się i oto skutek.
      Marek faktycznie odegra w życiu Uli niebagatelną rolę.
      Pozdrawiam serdecznie. Dzięki za wpis. :)

      Usuń
  5. Co tam Piotr, on nigdy nie dosięgał nawet do pięt Marka! Marek, to dopiero wybawca, no prawdziwy rycerz na białym koniu;) Liczę, że nie okaże się kolejnym podrywaczem? Czekam na dalszą część. Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę powiedzieć... Marek bywa podrywaczem, bo pociągają go ładne buzie i zgrabne figury. Tu jeszcze natyka się na zupełnie bezradną i zrozpaczoną kobietę. Jest wrażliwy na kobiece łzy i serce mu się kroi, gdy widzi coś takiego. Oczywiście jest facetem na poziomie i nie zrobi nic, co miałoby urazić kobietę.
      Dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Biedna ta Ula. Samiusieńka na świecie. Wcale się nie dziwę, że wierzyła Piotrowi we wszystko i uczepiła się go jak rzep psiego ogona. Ale teraz już chyba będzie lepiej? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakaś chemia między Ulą a Piotrem jednak była, chociaż okazało się, że to ona kochała mocniej, a on stwarzał jedynie pozory miłości. Serce nie sługa.Ula słyszała od Piotra zawsze to, co pragnęła usłyszeć. Zaufała mu i to był jej największy błąd. Od razu lepiej nie będzie, ale powolutku sytuacja się unormuje.
      Pięknie dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  7. Współczuję Uli. Widok ukochanego z żoną i dzieckiem musiał być dużym ciosem. To dobitnie potwierdziło, że jej nie kochał. Mam nadzieję, że taki wstrząs był jej potrzebny, że teraz już tak łatwowierna nie będzie? Pojawił się Marek, ale widzę, że on też leci na ładne dziewczyny. Niech Ula się pilnuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że taki widok był dla Uli ciosem i wielkim szokiem. Wiedziała, że Irena nie może mieć dzieci, więc widok wózka niemal ściął ją z nóg. Terapia szokowa była wskazana, bo ona wreszcie zrozumiała, co stało się w dniu ich rozwodu, a o czym Piotr wcale jej nie powiedział. Ula teraz będzie mogła się z tym pogodzić i nie rozpamiętywać już tych przykrych dla niej momentów.
      Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Czyli jednak Piotr został szczęśliwym tatusiem. Ulka chyba wreszcie zrozumiała jaki on jest i teraz może w końcu uda jej się odzyskać spokój. Może przy Marku zrozumie że nie każdy mężczyzna to taki dupek jak Piotr. ;-) G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G
      Z całą pewnością teraz szybciej zaakceptuje to co się stało, bo już wie, co było przyczyną tak błyskawicznego powrotu Piotra do żony. Na razie ma awersję do mężczyzn i na pewno nie rzuci się w ramiona pierwszego lepszego. Pomalutku jednak dojdzie do równowagi.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najpiękniej pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Ps Zdjęcie Filipa/Marka bardzo ładne. G

      Usuń
    3. Dziękuję. Zawsze bardzo się staram wybrać coś atrakcyjnego. :)

      Usuń
  9. Super! Historia wciąga, chcę jeszcze;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. "Jeszcze" będzie za tydzień.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Wnerwił mnie ten cały lekarzyna! Potulny powrót do żony i dziecka, ale nie przeszkadzało mu w wydzwanianiu do Ulki. Romans tak, ale nic więcej! I co on myślał, że z Ulki taka idiotka, że będzie to ciągnął w nieskończoność? Jak by się mu Ulka znudziła albo znalazłby nowy obiekt seksualny, to bez żadnych wyrzutów sumienia zostawiłby Ulkę. Ten Piotr jest potwierdzeniem słów, że facet, to świnia. Jakie to szczęście, że Ulka była nieugięta, chociaż na pewno bolało. Teraz chociaż może otworzyć nowy rozdział w życiu. To nic, że jest sama. Jak się przekonała dość szybko może znaleźć nową znajomość, nową przyjaźń. Nie dziwię się, że nie chce jej się patrzeć na facetów, ale może Marek udowodni jej, że nie wszyscy są tacy sami? Chociaż nie wiemy czy on jest sam, czy ma żonę, narzeczoną, dzieci. Jeśli tak, to powinien o tym powiedzieć Ulce. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Ja raczej nie generalizuję, ale uważam, że przynajmniej niektórzy z facetów to prawdziwe wieprze. Sosnowski, mimo że wykształcony to jest takim właśnie świniakiem, który myśli nie głową, ale dolną częścią ciała, co sprowadza go do poziomu pierwotnych i samczych instynktów. To się nie zmieni a on nie odrobi tej lekcji niestety. Ula powoli się zbierze do kupy a znajomość z Markiem okaże się bardzo cenna i nie mówię tu o sferze uczuciowej, ale takiej zwykłej, ludzkiej.
      Bardzo dziękuję Ci za emocjonalny wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Witaj Małgosiu, jestem w drodze, jutro więcej, a dzisiaj tylko napiszę, że świetny rozdział, dość dużo wyjaśnia. Serdecznie pozdrawiam i do jutra:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Gaju. Dojedź szczęśliwie i bez problemów. Ja nigdzie się nie wybieram i wciąż tu tkwię więc jutro nic pod tym względem się nie zmieni.
      Szerokiej drogi. Buziaki. :)

      Usuń
    2. Witaj Małgosiu,
      kto późno przychodzi, ten sam sobie szkodzi. I co ja mam teraz napisać, skoro właściwie wszystko zostało już powiedziane? Ale nie ma tak, ja też chcę wtrącić swoje trzy grosze, hahaha:) No to do dzieła. Zacznę od tego, że mnie również niewyobrażalnie drażni Piotr i to, że przynajmniej na razie ląduje bezpiecznie jak kot na cztery łapy. Wierzę, że tak tego nie zostawisz. W rzeczywistości też zdarzają się takie zakały i często udaje im się wymigać od odpowiedzialności, ale tutaj jest bajka i można dążyć do sprawiedliwości. Zgadzam się, że powinien zapłacić za te oszustwa. Ja również uważam, że w tej całej sytuacji chyba najbardziej ucierpiała żona Piotra. Irena w dalszym ciągu żyje w nieświadomości. Ula chociaż to boli, ale już jej spadły klapki z oczu. Nie wyobrażam sobie jak mogłaby się czuć Irena gdyby dowiedziała się, że przez co najmniej dwa lata była oszukiwana. Bo przecież nie wiemy jak było przed Ulą i jak będzie po Uli. Jakoś wierzyć mi się nie chce, że taki baran poszedł po rozum do głowy i że porzuci zdradzanie Ireny. Oczywiście Ula bardzo cierpi, ale chyba nie ma co się dziwić skoro on był jej całym światem. Ale ona zna już prawdę, może zacząć budować życie od nowa. W tej całej rozpaczy i tak jest twardą babką. Nie ugięła się i nie odbierała od Piotra telefonów. Fantastycznie. Do tego nie opuściła się w pracy zawodowej. To dopiero byłby kłopot, bo za co by miała żyć? Prowadząc własną działalność nie bardzo można sobie pozwolić na robienie sobie wolnego, branie zwolnienia itd. Całe szczęście, że mimo wszystko jest rozsądną kobietą. Szkoda, że jest taka samotna. Rodzina, znajomi, przyjaciele mogliby wiele pomóc. Mogliby wcześniej uświadomić jej niedorzeczność jej związku, mogliby dać jej wsparcie w chwili załamania, mogliby spowodować, że uwierzy w swoją siłę, w swoją kobiecość. Trzeba przyznać, że wybrałaś zdjęcia, na których Ula wygląda pięknie. Nie ma co się dziwić Markowi, że wpadła mu w oczy. Tak samo jak większość martwię się, czy on jej też nie skrzywdzi, nie okłamie, nie oszuka. Mam nadzieję, że okaże się uczciwym facetem. Ciekawe czy jest wolny (chciałabym, ale jakoś w to nie wierzę, żeby taki facet chodził samopas)i co sprawi, że będą się częściej widywać, że Ulka mu zaufa na tyle aby się z nim widywać? Bo przecież nie praca, bo Ulka ma swój biznes. No chyba, że wystarczą im sobotnie spotkania w parku? Ale idzie zima, no dobra na razie jest jesień, ale po jesieni przychodzi zima i w parkach jest pięknie, ale dość zimno:) I co wtedy? Zawieszą kawowe spotkania do wiosny? A miało być krótko, ale jak widać ja inaczej nie umiem, hahaha:) Bardzo mi sie podobało. Tak jak wszyscy tutaj czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski:) Gaja

      Usuń
    3. No kochana, ale się rozpisałaś! Oczywiście bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam Twoje komentarze. Ja niestety streszczę się do niezbędnego minimum, bo na większość tego, o czym piszesz odpowiedziałam już we wcześniejszych komentarzach. Na sporo rzeczy odpowiedzieć nie mogę, bo zdradziłabym dalszy ciąg tej historii. Powiem tylko, że co do jednej rzeczy się mylisz. Wbrew wszystkiemu jednym z elementów, który połączy Ulę i Marka będzie właśnie praca i od razu napiszę, że wcale nie w F&D, bo jak słusznie zauważyłaś Ula ma własną działalność. Czy Marek chodzi samopas to się wkrótce okaże, a spotkania w parku nie będą jedynym sposobem, żeby mieli się spotykać. I więcej nic nie zdradzę.
      Wielkie podziękowania za ten rozbudowany wpis. Przesyłam serdeczności i buziole. :)

      Usuń
  12. Widzę, że Ula nadal kocha Piotra ale na pewno poznanie powodu dlaczego Piotr odszedł pomoże jej zaakceptować ten fakt, choć na pewno nie odkocha się z dnia na dzień. No i jest jeszcze Marek, który chyba pomoże jej się odkochać. Łatwiej jest zapomnieć o starej miłości gdy pojawia się nowa.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Bardzo trafne ostatnie zdanie. Ta miłość nie pojawi się od razu, bo Ula jest mocno zraniona i ma uraz do facetów. To jeszcze nie jest czas, żeby miała się związać z kimkolwiek. Trochę będzie jej łatwiej, bo wreszcie poznała przyczynę, dla której Piotr ją rzucił i już nie będzie się tym zadręczać.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Ciekawa jestem czy Piotr jeszcze będzie próbował kontaktować się z Ulą. Byłoby miło gdyby zobaczył ją z Markiem w jakiejś czułej sytuacji. Dobrzański na razie jest bez zarzutu, ale nie wiadomo jak z jego życiem prywatnym. Okłamywać raczej jej nie powinien, bo jest taki opiekuńczy.Może Ula na początku zwiąże się z Markiem na złość Piotrowi a dopiero później poczuje coś więcej.
    Co do Piotra jeszcze to z niego niezły cynik. Musiał przecież sypiać z żoną w czasie kiedy mówił Uli o rozstaniu z Ireną. Ale ma też przynajmniej tyle przyzwoitości, że zrezygnował z romansu dla dobra rodziny.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Szczerze powiedziawszy wykluła mi się w głowie taka myśl, żeby doprowadzić do fullkontaktu, a co z tego wyszło sama się przekonasz.
      Co do Piotra, to raczej nie ma rzeczy, które usprawiedliwiałyby jego postępowanie a to, że zrezygnował z romansu dla dobra rodziny jest dość złudne. On chciał dziecka niekoniecznie z mamusią w pakiecie, ale inaczej się nie da, więc chcąc mieć z nim kontakt wrócił do Ireny.
      Wielkie dzięki za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  14. Dobrze, że sama do tego doszła, że dotarło do niej, że tak się nie uda. Że na cudzym nieszczęściu nie buduje się swojego szczęścia, bo los jest przewrotny. Zawsze przyjdzie za coś takiego zapłacić. Może gdyby miała rodzinę lub przyjaciół, to już szybciej by to zrozumiała. Ciężka nauczka. Dobrze, że ma pracę, bo inaczej byłoby jej jeszcze gorzej. Na horyzoncie pojawił się Marek. Na razie fajny z niego gość, ale czy ma czyste intencje, czy nie wykorzysta naiwności i załamania Ulki? Mam nadzieję, że nie jesteś tak okrutna;) Oczywiście, że czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Nie mogę póki co wyjawić, czy Marek ma czyste intencje, ale dobry z niego człowiek i raczej pokojowo nastawiony do świata i ludzi. Jest miły uczynny i dobrze wychowany. Jak napisałam wyżej - taki facet na poziomie. Raczej nie posunie się do tego, żeby wykorzystać Ulę.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  15. Chyba dość już łez. I to po kim?! Drań jeden. Przecież Ulka jest piękną kobietą. Aż się dziwię, że do tej pory tkwiła przy kimś takim, że do tej pory żaden facet się nią nie zainteresował. No chyba, że nigdzie nie chodziła, tylko czekała na tego niedojdę? Już teraz mogła się przekonać jak działa na facetów, i to jakich;) Nie musi od razu wpadać w ramiona innych facetów, ale przecież niezobowiązujące spotkania na kawie, czy jakiś spacer by jej się przydał. Musi się dowartościować;) A Piotr powinien skamlać u jej stóp, niech wie kogo stracił! Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula już raczej nie będzie płakać. Sama zrozumiała, że Piotr nie był jej wart i w ogóle jest mało wart. Przynajmniej przez dwa lata Ula żyła tylko dla niego i dla niego się poświęcała. Nie miała możliwości, żeby poznać kogoś innego. Marek wydał jej się miłym facetem i to dlatego nie odmówiła kolejnego pójścia z nim na kawę.
      I już tak na koniec - Piotr nie będzie skamlał u jej stóp.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  16. O matulu, jaka ta Ula piękna nawet zaryczana, o Marku już nie wspomnę;) Pasują do siebie, powinni być razem i to szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pasują i to nawet bardzo. To dlatego ta historia zmierza we właściwym kierunku.
      Pozdrawiam pięknie. :)

      Usuń
  17. Myliłam się, jednak dla Uli powód powrotu Piotra do Ireny był bardzo ważny. Nie zmieniło to sytuacji, bo Ula cały czas jest sama, ale przynajmniej już wie dlaczego to się stało. Nie musi szukać winy w sobie, nie musi się domyślać powodów takiej decyzji, nie musi się katować. Z ciążą nie miała szans. Szkoda, że jeszcze go kocha, bo kocha, skoro potrafi go jeszcze usprawiedliwiać - marzył o dziecku. Powinna jak najszybciej o nim zapomnieć. Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie działa tak jak naciśnięcie guziczka i już po sprawie, już się odkochujemy. Niemniej jednak powinna spróbować zapomnieć o nim. Mam nadzieję, że Marek dowie się od niej o powodzie jej smutku i pomoże jej zapomnieć. Może dzięki niemu zacznie się uśmiechać;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu
      Masz rację, że to nie takie proste, ale czas zrobi swoje. Ula musi nabrać dystansu, przetrawić wszystko w głowie. Nie jest zbyt wylewna i przez to Marek nie od razu pozna prawdę, ale kiedyś się dowie. Na razie to będzie tylko przyjaźń, chociaż to być może na teraz zbyt duże słowo. Raczej nazwałabym to rokującą znajomością.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Irena powinna się dowiedzieć o postępkach kochającego mężusia. A właśnie, oni się rozwiedli, a wzięli jeszcze raz ślub? To nie była jednorazowa przygoda, on ją oszukiwał przez dwa lata! Irena powinna mieć szansę na podjęcie decyzji czy pogoni go na cztery wiatry, czy też mu wybaczy, ale przynajmniej miałaby oczy otwarte i już by mu tak bardzo nie wierzyła. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ mam dość duże poczucie sprawiedliwości nie zostawię Ireny samej. I ona doczeka się satysfakcjonującego ją rozwiązania.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Dwie ślepe, ufne kobiety. Obie skrzywdzone i oszukiwane przez egoistycznego Piotra. Z całym szacunkiem dla Uli, to uważam, że Irena ma gorzej. Niestety ona dzięki córeczce będzie się z nim męczyła już całe życie. Ula pocierpi, ale może w końcu wyrzucić go z głowy i serca. Irena nie ma takiej możliwości, bo nawet po ewentualnym rozstaniu, będzie go widywać. No chyba, że tatusiek nie będzie chciał widywać córci, bo mu się odwidzi?! Życie jest niekiedy niesprawiedliwe. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      No cóż i tak bywa. Miłość jest ponoć ślepa. Irena wiedzie życie bez miłości, a to już jest dla niej wielce upokarzające. Nie jest głupia tylko trochę zahukana. Ula za chwilę zapomni Piotrze, bo znajdzie niejako odskocznię, która pozwoli się jej skupić na innych rzeczach. Mam nadzieję, że ułożyłam im dobre życie o czym wkrótce się przekonacie.
      Pięknie dziękuję za komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
  20. Świetne opowiadanie, bardzo dobrze się je czyta, ale za szybko;( Chciałoby się więcej. A czwartek tak daleko;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Do czwartku zleci piorunem ani się obejrzysz jak będziesz czytać trzecią część.
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  21. A jednak ciąża a nie jakieś inne niewyjaśnione sprawy. Z jednej strony należy się cieszyć, bo skoro Piotr mówił, że nie mogą mieć dzieci, to te narodziny, to wielkie szczęście dla niej. Z drugiej strony trochę to smutne, bo ona tak walczyła o rodzinę o dziecko, a jej mąż używał sobie życia na boku. Jeśli kiedykolwiek to do niej dotrze, to dopiero będzie cios. Ale wtedy nie powinna kierować się zasadą, że dla dziecka mu wybaczy. Bo co to za przykład dla małej, przecież dzieci nie są głupie. Szybko się zorientuje jaki tatuś jest naprawdę. Powinna go wyrzucić ze swojego życia. Nic nie wiemy czy Irena pracuje zawodowo, czy prowadziła dom? Ale nawet jak nie pracowała, to zawsze może żyć z alimentów. Lekarze nieźle zarabiają. A Ulka niech dziękuje, że tak to się skończyło w jej wypadku. Nigdy by nie była z nim tak naprawdę szczęśliwa. Ją też by zdradzał. Ona może znaleźć sobie mężczyznę, który będzie jej i tylko jej, który będzie ją kochał tak samo mocno jak ona jego, który będzie z nią szczery. Musi tylko zapomnieć o Piotrze, zacząć się rozglądać i uwierzyć, że nie wszyscy są draniami. Życzę jej tego, bo dla Ireny chyba jest już za późno. Ciekawe co wymyśliłaś dalej? Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Od razu wyjaśniam, że Irena jest pielęgniarką w tym samym szpitalu, w którym pracuje Piotr. Tam się poznali. Piszę o tym w pierwszym rozdziale.
      Irena rzeczywiście oberwała od życia, które obarczyło ją niewiernym mężem. Ona podobnie jak Ula wierzyła, że on się jeszcze opamięta i wróci ta miłość, którą do siebie czuli w przeszłości. Piotr jest mężczyzną z gatunku tych niereformowalnych. On tylko potrafi ładnie gadać, mydlić kobiecie oczy i zapewniać ją o swoim uczuciu, którego tak naprawdę nie ma. On lubi czuć dreszczyk emocji, kocha wysoki poziom adrenaliny i uwielbia życie w trójkącie. Ale spokojnie. Nie zostawię Ireny na straconej pozycji. Jak pisałam wyżej sprawiedliwość musi być, więc i ona się doczeka.
      Bardzo dziękuję Ci za długi komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Przeczytalam jednym tchem. Piotr to dupek do kwadratu ,świnia ,casanova ,padalec ,oszust ,dran ,sukinsyn ,becwał , pies ogrodnika , łajdak , łotr ,egoistyczny ,cynik , podły ,niewierny itp...Zaś o Marku nie wiele mogę napisać.Tajemniczy ,wrażliwy , jawiacy się jako ideal ( Myślę ,że nim nie jest ,ale mogę się mylić).Jaki jest na prawdę się okażę...No Piotrowi to on nie dorówna ,ale...( w sensie niegatywnym). Bo o Sosnowskim wypowiedziałam się wyżej. W serialu denerwował. mnie strasznie,a teraz a teraz sama o nim sama połączyłam go z Ulą w opowiadaniu.
    Tutaj on znika z życia uli szybko. ( w opowiadaniu) ,bo tak ich romans trochę trwał. Wcale nie tak krótko w dodatku ona nadal nie wyleczyła złamanego serca.Zastanawiam się jak to będzie z tym Markiem...Szybko powrót Piotra już się wyjaśnił i wiele osób powyżej wspomniało o Irenie i w sumie nie wiem ,co o niej napisać. Pozwoliła na powrót Sosnowskiego ze wzgłedu na dziecko? Równie dobrze mógłby płacić alimenty.Co jak ,co może moja wyobraźnia jest ograniczona. ( chyba jest i to bardzo). Bo nie umiem wyobrazić sobie Sosnowskiego jako przykładnego ojca. No po prostu mi jakos nie pasuję. Innych owszem.Jako ojca tak ,ale dobrego ,kochajacego pchającego dzieciecy wózek ,chodzący na spacery i inne miejsca i samą opiekę nad takim maluchem...Bo starsze to jeszcze ,ale takie niemowlę czy kilkulatek no jakos nie..Uff...jak dobrze ,że Ulka nie miała z nim bobasa.No ,kiedyś mieli ,ale nie było to opisane tak od początku i z resztą potem już niew żył.
    Irena i Piotr są razem ze wzgłedu na dziecko ,ale nie sądzę ,że to przetrwa. Może tak ,może nie. Jednak ciesze się ,że zniknął z życia Uli. ( z myśli jeszcze nie) kwestia czasu. Ta historia wciąga jak magnes. Nie wiem jak Ty to robisz. Uparciuch z tego Marka. Czekam na to ich kawowe spotkanie.O sytuacji finansowej Ireny nic nie wiadomo.Będzie o tym? Ciekawe czy Irena będzie z Piotrem czy rozstaną się ? Znajdzie innego ,co zaakceptuje jej dziecko? A Piotr zostanie sam. Powinnien ,bo on nie myśli właściwą cześcią ciała.=D.Kończę ,bo już nie wiem w którym kierunku idę. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przeoczyłam tą informację o jej pracy. Sorry.

      Usuń
    2. Justyś
      Nie poznaję Cię. Nie zostawiłaś na Sosnowskim suchej nitki, ale masz rację, bo do niego pasują te wszystkie epitety, które wymieniłaś.
      O Irenie mogę napisać tylko tyle, że Piotr zdołał ją przekonać, znowu zamydlił jej oczy. Ona nie przestała go kochać i naiwnie wierzyła, że po powrocie się zmieni. To jeszcze jedna naiwna i w sumie biedna kobieta.
      O Marku na razie pisać nie będę i o dalszych losach Piotra również.
      Bardzo dziękuję za długaśny wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń