Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 stycznia 2018

ZŁE NAWYKI - rozdział 1



ZŁE NAWYKI


ROZDZIAŁ 1


Helena Dobrzańska zgniotła w dłoni kolorowy brukowiec. Była zdenerwowana i oburzona. Kolejny raz ich syn skompromitował i siebie i ich. Zdjęcia, które tym razem ukazały się w kolorowych magazynach szukających taniej sensacji podniosły ciśnienie i jej i Krzysztofowi. Widząc jak trzęsą mu się ręce i zaczyna ciężko oddychać, zerwała się z kanapy podając mu szklankę z wodą i nitroglicerynę pod język.
 - To koniec Helenko – wykrztusił drżącym głosem. – Jak długo mamy się jeszcze wstydzić za naszego syna? Mało razy nas upokorzył? Nie tak go wychowaliśmy, nie tak… Proszę cię zadzwoń do niego i każ mu się stawić tu jutro po pracy. To musi się wreszcie skończyć. Jeśli nie dostosuje się do tego, co mam mu do powiedzenia, wydziedziczę szczeniaka i na tym się skończy. Już nie będę się nad nim litował.
Przerażona Helena w panice obserwowała jak sinieją mu usta i jak łapczywie zaczyna łapać powietrze.
 - Krzysztof na litość boską, weź głęboki oddech i spróbuj się uspokoić. Cała twarz ci płonie. Dam ci jeszcze tabletkę na obniżenie ciśnienia.
Przez ostatnie trzy lata ich syn nie dawał im powodów do dumy. Od kiedy rozstał się z Pauliną, córką ich tragicznie zmarłych przyjaciół i współzałożycieli firmy, pozwalał sobie na coraz więcej. Przy niej jeszcze się hamował i mimo, iż wtedy też prowadził rozwiązły tryb życia, to starał się ukrywać przed światem swoje miłosne podboje i skandale. Tym razem jednak przeholował i to grubo. Zdjęcie ukazywało juniora rozwalonego na kanapie w stroju Adama, otoczonego liczną gromadą gołych panienek wątpliwej reputacji, które całowały jego ciało zostawiając na nim krwawe ślady szminki. Młody Dobrzański uśmiechał się błogo trzymając w dłoni niemal całkowicie opróżnioną butelkę szampana. Tego było już seniorom za wiele. Słabe serce Krzysztofa zupełnie nieprzygotowane na tego rodzaju widoki często odmawiało mu posłuszeństwa i zazwyczaj Helena w takich razach wzywała pogotowie. Tym razem jakoś udało jej się zapanować nad sytuacją, bo Krzysztof uspokajał się i zaczynał oddychać normalnie. Miał dość. Marek nie był synem jakiego sobie wymarzył. Całe życie ciężko pracował rozwijając firmę i liczył na to, że kiedyś jego syn przejmie to dziedzictwo i umocni je jeszcze bardziej. Tymczasem okazało się, że na prezesa nie nadaje się w ogóle. Był leniwy, krnąbrny, zupełnie beztrosko podchodzący do swoich obowiązków i cedujący je na innych. Jego lekkomyślne decyzje szybko odbiły się na kondycji firmy i gdyby nie brat Pauliny Alex i jednocześnie przyrodni syn Dobrzańskich, nie wiadomo jak to by się skończyło. Jakie to szczęście, że przynajmniej on okazał się rozsądny i mądry. Tylko dzięki niemu firma podźwignęła się i wyszła na prostą. Marek wrócił na swoje poprzednie stanowisko, a prezesowski stołek objął w posiadanie Alexander Febo. Jutro Krzysztof zamierzał ostatecznie rozmówić się ze swoim synem i albo on przystanie na jego warunki, albo zacznie żyć na własny rachunek.


Marek Dobrzański wyjechał na piąte piętro i ze zblazowaną miną wyszedł z windy natykając się na swojego najlepszego przyjaciela Sebastiana Olszańskiego.
 - Nie jest dobrze stary – zagaił HR-owiec machając mu przed oczami jakąś gazetą. – Na rozkładówce tego szmatławca widniejesz cały ty rozłożony na kanapie i goluśki jak cię Bóg stworzył, a do ciebie tulą się kobitki. Spójrz – rozłożył gazetę. Marek zamarł. Przełknął nerwowo ślinę i wyrwał brukowiec z dłoni przyjaciela.


 - Cholera! Ty wiesz, że ja nawet tego nie pamiętam? Byłem kompletnie zalany, ale czemu goły? Dobrze, że przynajmniej miałem butelkę, bo zasłoniła mi klejnoty. To dlatego wszyscy tak dziwnie na mnie patrzą? – rozejrzał się po holu.
 - Chyba już każdy widział tę fotkę. Twoi staruszkowie pewnie też, bo od pół godziny siedzą u ciebie w gabinecie i wyglądają na podenerwowanych.
 - Niech to chudy byk… Myślałem, że nie czytają brukowców… No to mi się dostanie – przełknął nerwowo ślinę i podrapał się po potylicy.

Krzysztof zniecierpliwiony wyszedł z gabinetu syna. Wprawdzie prosił żonę, żeby zadzwoniła do niego jeszcze wczoraj, ale po przemyśleniu sprawy postanowił osobiście się z nim rozmówić i dlatego przyjechali do firmy. Senior rozejrzał się po korytarzu i zlokalizował swojego jedynaka rozmawiającego z dyrektorem HR.
 - Marek! Pozwól! – zawołał tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Marek oddał gazetę Olszańskiemu i poluzował krawat.
 - Mam przesrane – zdążył mu jeszcze szepnąć i ruszył w stronę ojca.



 - Witaj tato. Długo czekasz?
 - Czekamy, bo i matka tu jest. Ty chyba już zapomniałeś, że pracę w tej firmie zaczynają wszyscy od ósmej i nie przypominam sobie, żeby były jakieś wyjątki. Mamy do pogadania i zapewniam cię, że nie będzie to miła rozmowa.
Przepuścił ojca przodem i wszedł za nim zamykając za sobą drzwi. Przywitał się z matką dość asekuracyjnie, bo widział jak bardzo jest zła, wręcz wściekła.
 - Siadaj – ojciec wskazał mu fotel przy drzwiach a sam podszedł do biurka. Oparł się o nie i rozciągnął gazetę wbijając wzrok w syna. – Masz coś do powiedzenia w tej sprawie?
Marek pobladł a na czoło wystąpił mu zimny pot.
 - Byłem pijany – wystękał. - Nawet nie wiem kiedy zrobiono to zdjęcie i jak to się stało, że jestem na nim nagi. Jedyne co mogę to bardzo was przeprosić i obiecać, że nigdy to się już nie powtórzy.
 - Masz rację – Krzysztof zgodził się z nim. - To nigdy się już nie powtórzy. Od trzech lat nie ma tygodnia, żebyś nie figurował w brukowcach z powodu wywoływanych przez siebie skandali. Od trzech lat kompromitujesz nas do tego stopnia, że odbija się to na naszym życiu i zdrowiu, bo przez twoje nieprzemyślane i szczeniackie działania fundacja mamy straciła możnych sponsorów, dzięki którym mogła uratować kilkanaścioro dzieci od śmiertelnej choroby, a firma cieszy się złą sławą, chociaż Alex dokonuje niemal cudów, żeby przynajmniej utrzymać tych kontrahentów, których już mamy. Jeszcze jeden skandal, jeszcze jedno takie zdjęcie a moje serce też tego nie wytrzyma. Wczoraj doszliśmy z mamą do wniosku, że musimy uratować cię przed tobą samym, bo już przestałeś panować nad swoim życiem. Warunek jest następujący: albo poddasz się naszej woli, albo odejdziesz natychmiast z firmy i z naszego życia, i zaczniesz żyć na własny rachunek, bo od nas nie dostaniesz już ani grosza. Jeśli wybierzesz drugi wariant, jeszcze dzisiaj pójdziemy do notariusza i zmienimy zapisy w testamencie. Jeśli poddasz się naszej woli, znajdziemy ci dobrą i uczciwą kobietę, którą poślubisz i będziesz jej wierny. Ustabilizujesz się, zaczniesz przykładać się do pracy i solidnie zarabiać na każdy grosz. Dajemy ci rok, żebyś doszedł sam ze sobą do ładu, żebyś docenił życie małżeńskie i zrozumiał, co to znaczy troska o drugą osobę. Masz trzydzieści lat i jak dotąd nie dokonałeś niczego, z czego mógłbyś być dumny i z czego my bylibyśmy dumni. Czas dorosnąć i spoważnieć synu. Jeśli przez ten rok nie zmienisz swojego postępowania wrócę do wariantu drugiego i zmuszę cię, żebyś radził sobie sam, bez rodziny. Daję ci pięć minut do namysłu i oczekuję odpowiedzi – Krzysztof wymownie spojrzał na zegarek.
 - Ale wy już raz wybraliście mi kobietę i okazało się, że wybraliście źle – próbował się bronić. Ojciec obrzucił go ironicznym spojrzeniem.
 - Czyżby? Gdybyś zachowywał się jak należy, gdybyś traktował ją z szacunkiem na jaki zasługiwała, ona nie musiałaby robić ci awantur i scen zazdrości. Doskonale wiesz, że za każdym razem miała powód, bo zdradzałeś ją na lewo i na prawo, upijałeś się i traktowałeś źle. Paulina nie była idealna, ale gdybyś wykazał minimum dobrej woli, dzisiaj bylibyście udanym małżeństwem, a ona szczęśliwą żoną i być może matką. Wiesz, co jest twoją najgorszą wadą? To, że nie potrafisz docenić tego, co masz. Tym razem będziemy rozsądniejsi i wybierzemy ci kobietę mądrą, zaradną i potrafiącą sobie poradzić z takim gagatkiem jak ty. Jeśli po roku stwierdzisz, że kobieta, którą ci wybierzemy nie jest tą właściwą, nie będziemy przeciwni rozwodowi. Wybieraj.



Marek zwiesił głowę i splótł nerwowo palce aż pobielały mu kłykcie. Ciężkie warunki stawiał przed nim ojciec. Gdyby wybrał drugi wariant i odszedł z firmy, na pewno nie poradziłby sobie. Od czasu skończenia studiów nie wykazał się jakoś specjalnie. Z reguły częściej coś zawalał niż załatwiał pozytywnego dla firmy. Alex się zżymał za każdym razem każąc mu się zaangażować w jakieś projekty, ale on był zbyt leniwy i nie lubił się przemęczać. Odejście z firmy wiązało się ze znalezieniem jakiejś pracy i mocno wątpił, czy znalazłby się ktoś, kto by mu zaufał na tyle, żeby powierzyć jakieś stanowisko. Pewnie musiałby zaczynać od zera ze skromną pensyjką i nie sądził, by dał radę się z niej utrzymać. Nie przy swojej rozrzutności. A może jednak zaufać rodzicom w kwestii znalezienia żony? Znają jego gust, a z kobietą zawsze można się dogadać. Od czego ten jego urok osobisty i te słodkie dołeczki w policzkach, które działały na każdą kobitkę. Może nie będzie tak źle…?
 - No dobrze… Zgadzam się na pierwszy wariant – powiedział z ciężkim sercem. - Mam tylko jedną prośbę. Nie chcę żadnego wesela. Nie chcę gości. Ślub ma być cichy i skromny. Najlepiej z dala od Warszawy. Żadnych świadków z zewnątrz. Równie dobrze wy możecie być moimi świadkami.
 - Nie możemy ci tego wszystkiego obiecać. Jeszcze nie znamy dziewczyny. Ona ma też coś do powiedzenia w tej kwestii, prawda? Postaramy się, żeby ślub był cichy i skromny, a zamiast wesela możecie pojechać w jakąś podróż. To będziemy proponować. Mamy nadzieję, że jak już się ożenisz, to twoje życie zmieni się na lepsze. Pójdziemy już, bo mamy trochę do przemyślenia.

Po wyjściu Dobrzańskich w gabinecie pojawił się Sebastian.
 - I co? Czego chcieli?


 - Nie chcesz wiedzieć – odpowiedział Marek z nietęgą miną.
 - Wręcz przeciwnie! Aż mnie zżera z ciekawości – Olszański przysiadł na kanapie i wbił wzrok w przyjaciela.
 - Ojciec postawił mnie pod ścianą, rozumiesz? Albo mnie wydziedziczy i wyrzuci z firmy, albo oboje z matką znajdą mi żonę. Mam się ożenić i ustabilizować swoje życie. Jeśli wybranka nie przypadnie mi do gustu, to mogę się rozwieść, ale dopiero po roku. Wybrałem tę drugą opcję. W sumie nie przejmuję się za bardzo, bo nie zamierzam wiele zmienić a oni nie muszą wszystkiego wiedzieć. Ja postaram się być ostrożniejszy i nie upijać się do nieprzytomności, żeby znowu nie cyknęli mi jakiegoś kompromitującego zdjęcia. Ślub ma być cichy i skromny bez świadków. Tak więc sorry przyjacielu, może następnym razem…

Seniorzy nie tracili czasu. Po wyjściu z firmy podjechali pod redakcję najpoczytniejszego dziennika w Warszawie i zredagowali ogłoszenie o treści:

Poszukujemy kandydatki na żonę dla naszego syna. Wybranka powinna być osobą inteligentną, wykształconą, konsekwentną i zaradną w wieku od dwudziestu pięciu do trzydziestu lat. Pod uwagę będą brane głównie przymioty charakteru nie urody. Kobiety spełniające powyższe wymogi prosimy o kontakt pod numerem telefonu…

Zadowoleni z siebie wyszli z redakcji i już bez przeszkód pojechali do domu. Przy obiedzie omawiali jeszcze szczegóły.
 - Myślę Krzysiu, że będziemy się z nimi umawiać w jakiejś kawiarni. Neutralny grunt jest najlepszy. Najlepiej jakby to była jakaś mała przytulna kafejka, w której można by spokojnie porozmawiać.
 - Zgadzam się z tobą. Mam nadzieję, że to ogłoszenie jednak którąś z panien zaintryguje. Celowo nie pisałem o żadnych szczegółach dotyczących Marka, bo chcę im to powiedzieć już na spotkaniu. Trochę się obawiam, czy nie natkniemy się na jakąś, która Marka dobrze zna. Wiesz co mówią o nim na mieście, że to największy playboy stolicy.


 - Nie zakładaj Krzysiu najgorszego. Ja wierzę, że znajdziemy tę właściwą, tę najwartościowszą. Kobietę z taką mocą sprawczą, która odmieni nam syna.


59 komentarzy:

  1. Biedny Maryś się doigrał, rodzice nie dali mu wyboru bo przecież bez ich pomocy sam by nie dał rady. Teraz trzeba tylko znaleźć odpowiednią dziewczynę a i tak wszyscy wiemy kto nią będzie. Tylko pytanie czy Ulka będzie już w tej lepszej wersji czy też nie. Marek nie będzie miał łatwo i jeszcze się zdziwi bo rodzice i jego przyszła żona będą na pewno go dobrze pilnować. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      W tym opowiadaniu Marek jest człowiekiem kompletnie beztroskim. Używa życia ile wlezie i to w dodatku w mało odpowiedzialny sposób nie bacząc na konsekwencje. Na pewno łatwo mieć nie będzie, ale zabiegi jakie zastosują rodzice wyjdą mu tylko na zdrowie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  2. No to się porobiło. Junior doprowadził rodziców do ostateczności. Teraz to lekko mieć nie będzie. Ciekawe ile kandydatek się zgłosić. Bo że wybiorą pannę Cieplak jest więcej niż pewne.
    Zapowiada się bardzo ciekawie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Nie ma się co dziwić, że seniorzy są wkurzeni. Synek ma na karku trzydzieści lat a zachowuje się jak niewyżyty osiemnastolatek i w dodatku przysparza im coraz częściej wstydu i kłopotów. Powinien ogarnąć swoje życie a nie rozmieniać je na drobne.
      Pozdrawiam serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  3. Zaczyna się super! Marek narozrabiał ale swoją karę w przyszłości będzie uważał za nagrodę i jeszcze podziękuje rodzicom. Znalezienie miłości życia to nie jest taka prosta sprawa a jego wyręczą rodzice. Przynajmniej mam nadzieję że Ula okaże się miłością jego życia, bo to ona zostanie wybrana?
    Zastanawiam się czy dużo kobiet odpowiada na takie ogłoszenia i ile odpowie w tym przypadku. Skromna Cieplak zgłosi się do kastingu na żonę? Zapowiada się naprawdę ciekawie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielka
      Cieszę się, że ten początek Cię zaintrygował i mam nadzieję, że dalej tak będzie. Wybór żony dla Marka wydaje się dość oczywisty, ale będzie obwarowany pewnymi warunkami.
      Nie mam pojęcia jak wiele kobiet zgłasza się na taki "casting". Nie znam statystyk i wątpię, czy takie w ogóle są prowadzone. Sporo wyjaśni się w drugiej części.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. Szykuje się Poskromnie złośnicy w spodniach i zapowiada się to bardzo ciekawie. Tak jak casting. A znając to pojawi się tam cała masa kuso ubranych i wymalowanych panienek i jedna skromna i inteligentna Ula. Ciekawa jestem jak Marek zareaguje na nią. Zwłaszcza jeśli byłabyś nieatrakcyjna. Ale przypuszczam że Helena mając trochę rozsądku to zmieniłaby ją przed wejściem w rodzinę i nauczyła jako takiego zachowania. Dla samego Marka zaś będzie to pewnie dość trudne bo pozostanie mu jedynie rozmowa z Ulą. A przynajmniej na początku.
    Pozdrawiam miło i przepraszam za błędy jeśli są bo z telefonu pisz☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze o Aleksie. Jest za czysty jak na niego i nie zdziwiłabym się gdyby okazało się że ma coś za uszami ☺
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. RanczUla
      W tym opowiadaniu Alex będzie wyjątkowo pozytywną postacią. Co do reszty pytań, milczę jak zaklęta.
      Dzięki wielkie za wpis. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  5. Jak ja się cieszę, że zaczęłaś takie opowiadanie. Nie wiem czemu, ale czasami brakowało w jakimś tekście tego beztroskiego Marka. Takiego, który nic nie obchodzi oprócz alkoholu, dobrej zabawy i kobitek. Sama miałam takie napisać, ale jakoś inne pomysły przychodzą i piszę kompletnie o czym innym. Chciałam powiedzieć, że rozwaliłaś mnie tym fragmentem "Zdjęcie ukazywało juniora rozwalonego na kanapie w stroju Adama, otoczonego liczną gromadą gołych panienek wątpliwej reputacji, które całowały jego ciało zostawiając na nim krwawe ślady szminki. Młody Dobrzański uśmiechał się błogo trzymając w dłoni niemal całkowicie opróżnioną butelkę szampana.". Aż sobie to wyobraziłam.
    Czyżby tą inteligentną, wykształconą, konsekwentną i zaradną dziewczyną była Ula Cieplak? Tylko nasuwa mi się tu pytanie jak ją przedstawisz? Czyż będzie miała przeżycie związane z Bartkiem Dąbrowskim? Jak będzie wyglądać? I czy się w nim zakocha? Oj, Małgosiu ty naprawdę umiesz zaciekawić *.*
    Pozdrawiam serdecznie
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta
      Ja uwielbiam idealnego Mareczka, ale kocham też takiego niegrzecznego, który musi przejść po dnie własnego piekła, żeby stał się porządny i dobry. Szukanie mu żony przez rodziców wydaje się jednym ze środków do jego przemiany, a przynajmniej tak sądzą seniorzy. Czy jednak takowa nastąpi, dowiesz się z kolejnych części.
      Dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Ciesze się że pojawiło się nowe opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Niedawno natrafiłam na ten blog i już kolejny raz czytam każde z opowiadań! Gratuluje talentu i pomysłów
    pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu
      A ja bardzo się cieszę, że przybyła mi jeszcze jedna czytelniczka. Jest mi naprawdę miło, że opowiadania Ci się podobają i że je czytasz. Pozdrawiam Cię serdecznie i zachęcam do zaglądania na blog.

      Usuń
  7. Oj ten Marek i Sebastian! Nie wiadomo, który na którego tak źle działa. To ich należy rozwieść! Inaczej nic z tego planu seniorów Dobrzańskich nie wyjdzie. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Ten tandem rozrabia na całego. Jeden wart drugiego, ale... No właśnie. Ciekawa jestem Twojej opinii na temat kolejnych części i tego, że jednak między przyjaciółmi relacje się jednak zmienią. Na razie nic więcej nie napiszę.
      Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  8. Jaka dziewczyna wyjdzie za takiego matoła!? Przyszłej małżonce potrzebny będzie bat i GPS! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      No przecież dobrze wiesz, że dziewczyna się znajdzie, bo to oczywiste. W dodatku nie będzie ani bata, ani GPS-a. Czasami siła argumentów wystarczy.
      Dziękuję bardzo za wpis. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Świetna część. Na pewno będę śledziła dalsze losy Mareczka i jego przyszłej żony. Trzymam za nich kciuki. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Was trochę zaintrygowałam. Opowiadanie jest dość długie, więc będzie co czytać.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  10. No nieźle Marek daje czadu. Żal mi jego rodziców. Widać, że są zdesperowani. Ciekawe co z tego wyniknie? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Marek jest zepsuty do szpiku kości. Zdaje się nie przejmować faktem, że każdy wywołany przez niego skandal odbija się rodzicom czkawką i rujnuje im życie. Desperacja seniorów okaże się daleko posunięta.
      Dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Już od początku zaintrygowałaś. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Trochę mi żal tego biedaczka Mareczka;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, żal Ci Marka? To nie on cierpi, ale jego rodzice i to im należy współczuć. Junior myśli, że się wywinie bez ran z tego skandalu, ale Dobrzańscy są dalecy od żartów i podejdą do swojej misji bardzo poważnie.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Brak słów. Co za świnia z tego Marka i Seby! Każdy wiek musi się wyszumieć, ale przecież kiedyś trzeba dorosnąć! Mam nadzieję, że seniorzy jakoś przeżyją czekające ich rozmowy i poczynania synusia;) Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      I tu utrafiłaś w sedno, bo i Dobrzańskim chodzi dokładnie o to, żeby syn wreszcie dorósł, spoważniał i wziął odpowiedzialność za własne czyny. Tym razem staruszkowie nie popuszczą. Są bardzo zdeterminowani.
      Pozdrawiam pięknie i serdecznie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  13. Chętnie bym zobaczyła ten brukowiec, a szczególnie Marka w negliżu. Szkoda, że nie dodałaś odpowiedniego zdjęcia, hihihi;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Filip nie ma takich zdjęć. Nigdy nie fotografowano go rozebranego do naga ani w serialu ani w żadnej sesji. Są tylko zdjęcia jego gołej klatki piersiowej i to wszystko.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  14. A mi jest szczególnie szkoda Heleny i Krzysztofa. Rodzicom musi być bardzo przykro jak widzą staczające się na dno swoje jedyne dziecko. Robią co mogą aby go ratować. Może to dobry pomysł? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Oczywiście, że seniorom jest przykro i zawsze odchorowują każdy skandal wywołany przez syna. Już nie chcą się z tym godzić i przechodzą do czynów i to całkiem konkretnych.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  15. Witaj Małgosiu,
    świetny a zarazem zadziwiający pomysł. Muszę przyznać, że również troszeczkę zabawny:) Helena i Krzysztof powinni znaleźć Markowi zołzę nad zołzami lub bardzo szaloną kobietę taką jak np. Sława z Singielki!? Przy niej Marek ani by dychnął. Nie miałby wyboru i musiałby się zmienić, nie miałby na nic czasu, a już na pewno nie miałby czasu dla Seby! A później, po roku i po rozwodzie powinien poznać Ulę. W mig doceniłby jej walory choćby wyglądała jak przed przemianą. Hahaha:) Jestem straszna z tymi życzeniami dla Marka, ale może właśnie taki wstrząs podziałałby na niego. Natomiast taka przebojowa dziewczyna jak Sława nawet by nie poczuła, że jej go brakuje. Może wzbogaciłaby się jeszcze i mogłaby sobie ułożyć życie z kolejnym nieszczęśnikiem. Trochę żartuję, ale przy pierwszej części jest zazwyczaj mnóstwo pytań a ja nie chcę cię nimi zadręczać:) Z niecierpliwością czekam na kolejny czwartek i na wieści o wyniku rozmów w wiadomej sprawie. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam uściski:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      niestety moja wyobraźnia nie posunęła się aż tak daleko, ale liczę na to, że to, co wymyśliłam spodoba się Wam. Natomiast dziewczyny o charakterze Sławy nie życzyłabym żadnemu z mężczyzn. Ta kobieta była tak irytująca, że wielokrotnie miałam ochotę ją udusić.
      Dzięki, że wpadłaś i skomentowałaś. Buziaki. :)

      Usuń
  16. Wspaniały pomysł z tymi swatami;) Jeśli Marek sam nie potrafi znaleźć sobie odpowiedniej kandydatki, to może doskonale to zrobią rodzice;) Ale coś mi się wydaje, że przyszła żona będzie miała niełatwe zadanie. Marek już planuje dalsze balowanie. Trochę szkoda dziewczyny dla takiego bawidamka. Z ogromną chęcią zobaczę jak to się potoczy. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Marek nie szuka odpowiedniej kandydatki, bo bardzo lubi hulaszcze życie singla. Znalezienie kobiety, która go utemperuje i będzie potrafiła nim kierować, ma go uratować niejako przed samozniszczeniem.
      Pozdrawiam Cię pięknie i serdecznie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  17. Bardzo się cieszę, że to opowiadanie jest o mojej ukochanej parze. Marek teraz jest samym złem, ale Ula mu pomorze się zmienić. Wierzę w to. Dziękuję i czekam na kolejna odsłonę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym opowiadaniu przeczytasz takie zdanie: "nie można zmienić człowieka, jeśli on sam tego nie chce". Taki jest właśnie Marek. Oporny, zawsze w kontrze do wszystkiego i wszystkich. Do rodziców także. Ciężko będzie go zmienić wbrew niemu samemu.
      Dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Wow! Jaki początek, to co będzie później? Aż żal mi się zrobiło Marka. Wszyscy przeciwko biedaczkowi. Jak on będzie się musiał wić w tym małżeństwie. Dość dotkliwa kara, ale niestety zasłużona. Może to go czegoś nauczy? Ważne tylko żeby nie krzywdził swojej żony. Przecież ona nie jest niczemu winna. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Nie możesz żałować Marka, bo on jest kompletnie nieodpowiedzialny. Na decyzję jego rodziców wpłynęła wielka kumulacja skandalicznych wydarzeń z udziałem syna. Skandalicznych do tego stopnia, że zaczęły mieć wpływ na życie i zdrowie seniorów. Jeśli oni chcą jeszcze pożyć muszą odciąć się od niego lub znaleźć mu odpowiednią kobietę, która potrafi go zmienić.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Jednak Marek nie ma tak całkiem zalanego mózgu, zostały mu jeszcze jakieś szare komórki. W końcu wybrał wersję lepszą dla niego, ale czy tak będzie na pewno? Dobrze kombinuje, że sam sobie nie poradzi bez tej pracy i bez pomocy rodziców. Stać go jeszcze na knucie, co by tu zrobić, żeby dalej żyć swoim dotychczasowym życiem. Nie wiem tylko czy on nie zna swoich rodziców? Przecież oni znajdą sposób aby go kontrolować i co on wówczas zrobi? Jak przeżyje rok bez balowania i bez panienek? Nie wspomnę, że nie wiadomo czy rzeczywiście jego urok będzie działał na jego żonę? I czy dołeczki pomogą w okłamywaniu żony? Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Marek wybrał wersję lepszą. Sam zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności i wiedzy. Obie rzeczy są zupełnie niewystarczające, żeby poprowadzić firmę. On już raz był prezesem i totalnie się wyłożył. W tej historii przedstawiam go, jako zupełnego ignoranta i niedouka, który nie ma ambicji i ochoty do poszerzania wiedzy. Zajmuje eksponowane stanowisko, za które dobrze mu płacą. Nie robi nic, nie wywiązuje się z obowiązków, bo nie ma bladego pojęcia, na czym one polegają. To zdecydowanie powinno się zmienić, bo seniorzy bardzo pragną jego zaangażowania dla firmy. Wiadomo jednak, że zrobienie z obiboka pracoholika jest bardzo trudne o ile w ogóle możliwe.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  20. Świetnie dobrałaś zdjęcia do tekstu;) Mareczek jest na nich taki zagubiony. Mimo, że jest dorosły, to zachowuje się jak mały chłopczyk. Ciężko mu będzie się zmienić. Pewnie będzie opryskliwy dla wszystkich za to, że on jest taki nieszczęśliwy. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Zawsze się staram dobrać coś adekwatnego do treści. Czasem bywa to trudne, bo tak naprawdę rzadko się zdarza, żeby jakieś zdjęcie idealnie odzwierciedlało treść. Przemiana Marka faktycznie nie należy do łatwych, ale o opryskliwości nie ma mowy. Przecież nawet w serialu nie był opryskliwy.
      Dziękuję pięknie za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  21. Widzę, że cenzura na miarę telewizji reżimowej. Cóż niby hejterskiego napisałam? Chyba mam prawo widzieć co Ci się nie spodobało w moim zupełnie neutralnym komentarzu. Naprawdę masz z Amcius taki problem, że kasujesz każdy komentarz, który o niej wspomina nawet od osób, które Cię czytają i chwalą? Jestem zdumiona! I zanim znów mój wpis zniknie chciałabym uzyskać odpowiedź co takiego strasznego napisałam, co Cię obraża?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obraziłam się, ale przyznaję, że mam traumę od momentu, kiedy zalała ten blog fala hejtu od fanek Amicus. To samo zresztą działo się na jej blogu i było obrzydliwe. Przyjaźniłyśmy się, to może za dużo powiedziane, ale często wymieniałyśmy maile i dyskutowały na różne tematy. Z całą pewnością nie konkurowałyśmy ze sobą, bo każda miała swój własny styl pisania i własne pomysły. To wszystko zniszczono. Zarzucano nam, że kradniemy jedna drugiej pomysły, mnie dodatkowo, że zazdroszczę Amicus, bo lepiej pisze i że królowa może być tylko jedna. Nigdy nie ukrywałam, że ona pisze znakomicie i wielokrotnie podkreślałam to w komentarzach. Obwiniano mnie, że prowokuję hejty i robię nagonkę na Amicus ze zwykłej zawiści. Uważasz, że to było miłe, zwłaszcza, że próbowałam odcinać się od tego i udowadniać, że nie jestem wielbłądem? I na mnie i na niej wieszano psy, wylewano wiadra pomyj. Ona miała zamiar zaprzestać publikacji podobnie jak ja. Nie stało się tak tylko dlatego, że najwierniejsze czytelniczki obu blogów bardzo naciskały. Ja tylko dmucham na zimne, bo nie chcę powtórki z rozrywki. Wykasowałam blog Amicus z ulubionych. Nie czytam go i od przynajmniej trzech lat nie komentuję. Chcę mieć spokój i nie wdawać się w żadne awantury na blogu, które nie są dobre ani dla mnie, ani dla moich czytelników.
      Mam nadzieję, że taka odpowiedź Ci wystarczy i proszę nie pisz już odpowiedzi na ten komentarz, bo ja na ten temat nic więcej już nie powiem.

      Usuń
  22. Opowiadania o miłości, opowiadania niosące w sobie morał i pewną "mądrość" czy to na prawdę miejsce na polemikę i wyciąganie prywatnych spraw, sympatii lub domysłów o jej braku w stosunku do innych autorów ...
    Blog to prywatne miejsce autorki i w mojej opinii może dowolnie modyfikować komentarze nie dopuszczając do sytuacji które mogłyby w jakikolwiek sposób prowadzić do dziwnych sytuacji czy niepotrzebnej polemiki.
    Znam blog Amicus i podobieństwa nie widzę, tam sytuacja bohaterów jest inna, historia inna. Przepraszam, może, a raczej na pewno to nie miejsce i nie mam prawa wygłaszać tak mocno własnego zdania, ale czytając ten komentarz wyczuwa się chęć wniesienia zamętu ... tym bardziej gdy wypowiedź jest anonimowa ...

    OdpowiedzUsuń
  23. Zastanawiam się czym będą kierowały się dziewczyny, które odpowiedzą na ten anons Dobrzańskich? Czemu same nie znajdą sobie chłopaka? A jeśli już, to bardziej bym zrozumiała odpowiedź na ogłoszenie chłopaka, ale jego rodziców? Oczywiście rozumiem, że seniorzy doszli do ściany i wymyślili sobie taki sprytny plan, ale może przecież się tak zdarzyć, że żadna dziewczyna się nie zgłosi i co wtedy? Bardzo mnie zainteresowałaś i z niecierpliwością czekam na kolejną część. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      niestety nie skupiałam się nad motywacją dziewczyn, które spotkają się z seniorami. Nie będzie ich zbyt wiele. Oczywiście zawsze może się zdarzyć, że nie spotkają ani jednej, ale doskonale wiemy, że jednak przynajmniej ta jedna się pojawi i będzie miała całkiem przyzwoity powód.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  24. Szatański pomysł! Ciekawe co z tego wyniknie? Czy Helena i Krzysztof nie zniechęcą się po tych rozmowach? Czy długo będą szukali odpowiedniej kandydatki? Jak i czy powiedzą prawdę o Marku? Czym przekonają do swojego pomysłu przyszłą żonę? Może od razu jej zaproponują jakąś gratyfikację za trudy związane z "wychowaniem" męża? Oby do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarzuciłaś mnie pytaniami, na które nie mogę odpowiedzieć, bo musiałabym Ci streścić następny rozdział. Uzbrój się w cierpliwość, bo do czwartku nie tak daleko.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  25. Czy Marek będzie wiedział o tym ogłoszeniu? Jeśli tak, to może podeśle jakąś swoją znajomą i wtedy byłoby mu lżej żyć? Jak on kiwał rodziców do tej pory, to może teraz też spróbuje? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogłoszenie to jedna z możliwości i wydaje się raczej oczywiste, także dla Marka, że seniorzy nie będą stać na ulicy i zaczepiać dziewczyn. Poza tym jaką znajomą on mógłby podstawić? Taką z klubu? Wypacykowaną lalę z IQ pierwotniaka? Nie sądzisz, że Dobrzańscy na pewno nie dali by się wkręcić w coś tak słabego? A nawet jeśli Marek zastosowałby taki zabieg, z całą pewnością po ślubie nie byłoby mu łatwiej żyć, bo takie panny są bardzo roszczeniowe i wymagają z czasem coraz więcej.
      To nie taki scenariusz przebiegu wydarzeń wymyśliłam.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  26. Jeśli w ogłoszeniu podkreśliłaś, że głównie będą brane przymioty charakteru, nie urody, to myślę, że będzie nią Ula sprzed przemiany? To się Mareczek zdziwi. Jak on to przeżyje, skoro zawsze otaczały go same modelki? Mam nadzieję, że mimo wszystko nie będzie jej się wstydził? A przynajmniej nie da jej tego odczuć. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      To oczywiste, że i Ula weźmie udział w tym castingu. Mimo to Dobrzańscy doskonale znają gust syna i wiedzą, że kręcą go ładne buzie i słaby intelekt. To głównie dlatego podkreślają w ogłoszeniu, że najważniejsze będą przymioty charakteru. Przyszła żona ma misję do wypełnienia, którą jest resocjalizacja ich syna. Głupiutka panienka nie poradzi sobie z tak ambitnym zadaniem.
      Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  27. A to ci dopiero niespodzianka. Marek zepsuty do szpiku kości, Alex dobry i Paulina chyba też OK.? Jednak cuda się zdarzają;) Ciekawe kto od kogo odszedł, ale jakoś wydaje mi się, że tym razem nie wytrzymała Paula. Baaardzo ciężkie zadanie postawili Dobrzańscy przed swoją synową, ktokolwiek nią będzie. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Można się domyślić, że na skutek permanentnych kłótni to Paula odeszła od Marka. Ona też ma jakieś granice wytrzymałości a poza tym uznała, że ma dość tolerowania jego wybryków i ciągłego wybaczania. Przyszła synowa seniorów musi twardo stąpać po ziemi, a przy tym być na tyle inteligentna, żeby zaimponować Markowi. Być może będzie musiała wytoczyć takie argumenty, które przekonają juniora, że błądzi jak dziecko we mgle.
      Pięknie dziękuję za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  28. A ja się zastanawiam czy Dobrzańscy będą oczekiwali, że to będzie normalne małżeństwo, czy może zastrzegą, że wystarczy tylko białe? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma być jak najbardziej prawdziwy związek małżeński. Rok jest wystarczająco długi, żeby poznać się wzajemnie a nawet zaangażować uczuciowo. Seniorzy w to wierzą i bardzo poważnie podchodzą i do wyboru przyszłej pani Dobrzańskiej i do ślubu. O żadnym papierowym małżeństwie nie ma mowy.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  29. Dobrzański dał popis nie ma ,co! I to taki ,który na długo( o ile nie na zawsze zostanie zapamiętany). Beztroskie życie,wóda,panienki i zero kaca moralnego ,zero zahamowań ,leń,egoista,dupek do kwadratu, rozpieszczone duże dziecko w ciele dorosłego mężczyzny ,któremu kompletnie odbiło. Ale takie życie się na nim zemści i niebawem będzie musiał się ostro za siebie ,bo inaczej kandydatka zrobi z nim porządek albo rodzice i źle skończy. Dużo pytań ciśnie mi się na usta jako ,że to pierwsza część i nie wiadomo jak przebiegnie ,,casting'' intrygujące jest też pojawienie się ,,tej właściwej'' i jej sytuacja życiowa ,charakter itp. No i co dalej. Cierpliwie poczekam na ciąg dalszy czuję ,że to niebanalna,intrygująca z szczęśliwym zakończeniem historia.
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Zakończenie na 100% będzie szczęśliwe, bo przecież u mnie na końcówce nigdy nie ma dramatów. Marek już sobie nagrabił. Rodzice przeżywają każdy skandal z jego udziałem i w dodatku odbija się to na ich zdrowiu. Uświadamiają sobie, że takim postępowaniem ich jedynak dąży do auto destrukcji. Plan jaki wymyślili jest szansą na wyprowadzenie jego życia na prostą i na to, żeby on wreszcie zaczął nad nim panować. Czy faktycznie ten plan sprawi, że w Marku dokona się spektakularna rewolucja, wkrótce się przekonasz.
      Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń