Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 22 marca 2018

ZŁE NAWYKI - rozdział 13


ROZDZIAŁ 13


Podwiózł Sebastiana pod blok i zanim go pożegnał powiedział:
 - Jutro musimy pochylić się nad tymi sprawozdaniami i protokołami a ja dodatkowo mam do sporządzenia miesięczny raport więc postaraj się być punktualnie.
Olszański popatrzył na niego wzrokiem zbitego psa i pokręcił głową.
 - Miej litość stary - wyjęczał. - Myślałem, że przynajmniej jutro odeśpię tę harówę.
 - Nic z tego Sebastian. Ja tym razem nie chcę nawalić i coś przeoczyć. Alex musi dostać to wszystko do dwudziestego ósmego. Mamy naprawdę niewiele czasu i musimy się sprężać. Nie mam zamiaru widzieć kolejny raz rozczarowania na twarzy prezesa i wysłuchiwać połajanek ojca. Leć do domu, weź prysznic i zapakuj się do łóżka. Masz dość czasu, żeby się wyspać. Na razie.
Ruszył z piskiem opon. W centrum zatrzymał się jeszcze przy kwiaciarni i kupił piękny bukiet czerwonych róż. Teraz mógł już jechać bez przeszkód. Naprawę stęsknił się za Ulą, za jej łagodnym, ciepłym głosem, który zawsze go uspokajał i wyciszał w nim negatywne emocje. Nawet jeśli mówiła o sprawach dla niego przykrych, to nie brzmiało to jak zarzut, bo przy okazji uświadamiała mu, że zawsze może w inny sposób coś załatwić lub wybrnąć z jakiejś trudnej sytuacji niekoniecznie się przy tym kompromitując. Słuchał jej, bo była mądra i przewidująca. To nie był typ głupiutkiej panienki z klubu, którą łatwo było złapać na lep czułych słówek i uwodzicielski uśmiech. Ula nigdy w życiu nie dałaby się nabrać na coś takiego. Za to ją podziwiał i cenił. Mimo, że ojciec zadziałał niejako wbrew jego woli, to powinien mu być wdzięczny, bo znalazł mu piękną kobietę i najlepszą żonę na świecie. To prawda, że nie zrobiła na nim na początku jakiegoś powalającego wrażenia, ale im lepiej ją poznawał tym bardziej jego serce skłaniało się ku niej. Nigdy wcześniej nie doświadczał niczego podobnego w stosunku do żadnej kobiety, nawet do Pauliny. Wprawdzie mówił do niej „kochanie”, ale to słowo było zupełnie bez znaczenia, bo przecież nic do niej nie czuł. Ulę najpierw szanował i podziwiał za jej upór, wytrwałość i konsekwencję. Teraz bez wątpienia poczuł do niej coś więcej. Nie określał tego jeszcze miłością, ale czymś bardzo temu uczuciu bliskim. Szczerze żałował tej zdrady. Nie powinien był tego robić.
Zaparkował przed blokiem. Zabrał z przedniego siedzenia kwiaty i wyjąwszy z bagażnika teczkę wypełnioną dokumentami pośpiesznie wbiegł do klatki schodowej. Wyjechawszy na górę nacisnął przycisk dzwonka. Po chwili usłyszał szczęk przekręcanego w zamku klucza. Zasłonił twarz tym wielkim bukietem, na widok którego Ula stanęła jak wryta.
 - Marek? – Odsłonił twarz i roześmiał się na całe gardło. Rzucił teczkę i spontanicznie objąwszy ją ramionami przylgnął do jej ust całując je namiętnie i długo.


W końcu oderwał się od niej i z żarem popatrzył w jej duże ze zdziwienia, błękitne oczy.
 - Strasznie się za tobą stęskniłem – wyszeptał. – A to dla ciebie, proszę – wręczył jej bukiet.
Powoli dochodziła do siebie po tym szoku jaki jej zafundował. Zarumieniona wtuliła twarz w kwiaty, żeby ukryć zażenowanie.
 - Dziękuję – wyszeptała. – Na pewno jesteś głodny. Zrobiłam lazanię i zaraz podam, tylko wstawię te piękne kwiaty do wody.

Pałaszował ze smakiem aż uszy mu się trzęsły.
 - Pycha. Naprawdę pycha. Nawet nie zjedliśmy porządnego obiadu, bo na całej trasie mijaliśmy tylko McDonaldy. Kupiliśmy hamburgery i frytki. Ja nie znoszę takiego jedzenia, ale Seba nie jest wybredny, byle było dużo. Pokażę ci później, co zdziałaliśmy. Wszędzie robiliśmy kserokopie dokumentów i porządnie przejrzeliśmy magazyny porównując ich stan z tym co było a co jest tam teraz. Miałaś rację. Nie wszyscy okazali się uczciwi. W dwóch szwalniach natknęliśmy się na kradzież materiałów. Powiedziałem obu dyrektorom, że mają zwrócić ich równowartość do firmowej kasy i postraszyłem sądem, jeśli tego nie zrobią. Powiedziałem, że wykrycie sprawców leży już w ich gestii i jeśli to ustalą, powinni złożyć doniesienie na policji. Napracowaliśmy się, ale ja jestem bardzo zadowolony – uśmiechnął się szeroko. – Gdybyś mnie nie uświadomiła, nie powiedziała na co mam zwrócić szczególną uwagę, naprawdę nie miałbym pojęcia, od czego zacząć. Dziękuję Ula za to, że jesteś moim aniołem stróżem – ujął jej dłoń i przycisnął do ust.
 - A ja się cieszę, że nie zaniedbałeś niczego i tak dobrze się spisałeś. Teraz kolej na sprawozdania i protokoły. Alex się zdziwi jak oddasz wszystko w terminie. Był pełen obaw przed waszym wyjazdem, ale myślę, że jak zobaczy tę rzetelną robotę jaką odwaliliście, to może bardziej ci zaufa.

Marek porozkładał na ławie całą dokumentację i ułożył ją według kolejności kontrolowanych szwalni. Ula postawiła przed nim filiżankę z kawą i usiadła obok.
 - Spójrz. To jest komplet dotyczący pierwszej, którą sprawdzaliśmy. To ta w Zgierzu. Tu było wszystko w porządku. Magazyny prawie puste i niewiele się zostało z materiałów, z których szyto wiosenno-letnią kolekcję. To się zgadza z wykazem zużycia tkanin i dodatków. Dobrze sobie radzą, bo i odpadów mają niewiele. Tu masz jeszcze wykaz tego, co przesłali do poszczególnych butików. W ośmiu innych szwalniach jest podobnie, natomiast te dwie w Swarzędzu i Kostrzynie nie spisały się najlepiej.
Ula przeglądała podawane przez Marka dokumenty i potakiwała głową.
 - Naprawdę dobrze to zrobiliście. Nawet laik zrozumiałby o co chodzi. Z protokołami pokontrolnymi nie będziesz mieć problemu, bo masz wzory od Alexa i powinieneś się ściśle ich trzymać. Ze sprawozdaniami może być troszkę gorzej, ale jak napiszesz jedno, przynieś mi do przeczytania. Zrobimy niezbędne korekty i już według niego napiszecie następne. Pamiętasz o miesięcznym raporcie?
 - Pamiętam i mam zamiar zabrać się za niego jutro. Jeśli nie zdążę w pracy to napiszę go w domu. Pomożesz?
 - Pomogę, ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby, bo dasz sobie radę. Oczywiście przeczytam go, żebyś poczuł się pewniej. Jeśli dalej będziesz się tak angażował, to wkrótce dojdziesz do takiej wprawy, że nie będziesz nikogo musiał pytać o to, czy zrobiłeś coś dobrze, czy źle. To bardzo przyjemne uczucie mieć taką pewność siebie i uwierzyć, że jest się profesjonalistą w swoim fachu. Przekonasz się, że mam rację.
 - Już się przekonałem. Jesteś najmądrzejszą osobą jaką znam i moim największym autorytetem. Uwielbiam cię – przyciągnął ją do siebie całując w skroń.
Miała lekki zamęt w głowie. Wszystko wskazywało na to, że Markowi zaczyna na niej zależeć. Te częste pocałunki w policzek i ten najważniejszy, dzisiejszy, namiętny i długi, musiały coś znaczyć. Przyprawiały ją o szybsze bicie serca i wewnętrzny dygot.

Marek kładł się spać z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku, w czym jeszcze bardziej utwierdziła go Ula chwaląc efekt jego poczynań. Uśmiechnął się przypominając sobie ten spontaniczny pocałunek, którym wprawił ją w lekkie zakłopotanie. Nie potrafił się powstrzymać. Jej usta takie pełne, kuszące i soczyste jak dojrzałe wiśnie smakowały tak słodko… Ta myśl sprawiła, że poczuł pożądanie. Pragnął jej. Do tej pory nie skonsumował tego małżeństwa i nikt, kto dobrze go znał, nigdy by w to nie uwierzył. Nie chciał na niej wymuszać seksu, bo ją szanował. Może kiedyś do niego dojdzie, gdy ona zrozumie, że znaczy dla niego coraz więcej?

  
Następnego dnia przyjechali do pracy grubo przed czasem. Przywitali się z urzędującą już Anią i przystanęli jeszcze na chwilę przed sekretariatem Marka.
 - Trzymaj za mnie kciuki Ula. Jak będę gotowy ze sprawozdaniem to przyjdę do ciebie. A może zjedlibyśmy dzisiaj razem lunch? Tu niedaleko jest świetna restauracja, w której dają pysznie jeść.
 - No dobrze, chociaż wiesz, że nie jestem zwolenniczką jadania w restauracjach. – Marek uśmiechnął się szeroko.
 - Od czasu do czasu możemy sobie odpuścić domowe jedzenie. Przyjdę w takim razie o dwunastej. Miłego dnia Ula – pochylił się i wycisnął siarczystego całusa na jej ustach. Ruszyła korytarzem do swojego gabinetu. – Jeszcze trochę, a zacznę się do tego przyzwyczajać. Chyba wszyscy uważają za normalne takie zachowanie oprócz mnie, a przecież jakby nie patrzeć jestem jego żoną.

Rozłożył na biurku dokumenty i odpalił laptopa. Z biurka wyciągnął notatki Alexa i otworzył stronę, na której figurował wzór protokołu pokontrolnego. Zrobił dwie kopie i zabrał się do roboty. Punktualnie o ósmej pojawiła się jego asystentka.
 - Dzień dobry Magda – przywitał się dość głośno. Weszła do jego pokoju i uśmiechnęła się.
 - Dzień dobry Marek. Już wróciłeś? Szybko. A czemu dzisiaj tak wcześnie?
 - Mamy dużo pracy. Najpierw bądź tak dobra i sprawdź czy jest już Sebastian. Jeśli jest powiedz mu, żeby tu przyszedł. Tu masz dwa egzemplarze dokumentów pochodzących z dwóch szwalni. Trzeba na ich podstawie sporządzić protokół pokontrolny a raczej dwa protokoły. Daję ci wzór, według którego należy to zrobić. Myślę, że nie będziesz miała problemów, bo bardzo się staraliśmy, żeby wszystko napisać czytelnie. Wczoraj obejrzała to moja żona i stwierdziła, że takie właśnie jest. To na razie wszystko. Potem dojdą jeszcze sprawozdania, ale przede wszystkim ja sam muszę napisać taki szablon, według którego sporządzimy następne. Najpierw jednak Sebastian.
 - Już dzwonię.
Olszański pojawił się po pięciu minutach. Marek dał mu cztery komplety pism i powtórzył mu to, co powiedział wcześniej asystentce. Olszański nie był zachwycony i patrzył na Marka z niechęcią.


Nieprzyzwyczajony do tak ciężkiej pracy z trudem znosił kolejne polecenia Marka. Nie mógł nic zrzucić na Milewską, bo to w ogóle nie był jej zakres obowiązków i na pewno protestowałaby.
 - Sebastian nie patrz tak, jakbym ci ojca siekierą zabił. Dobrze wiesz, że sam się nie oszczędzam. Pomyśl o Alexie i o tym, że on tyrał tak przez kilka lat i się nie skarżył. Tyrał też za ciebie i za mnie, więc może pora też zrobić coś dla niego, nie uważasz?
 - Myślę, że popadłeś z jednej skrajności w drugą. Najpierw się obijałeś, a teraz cierpisz na przerost jakiejś chorej ambicji, tylko nie rozumiem dlaczego. Chcesz zaimponować ojcu, żeby powiedział ci jak bardzo jest z ciebie dumny? Czy może swojej idealnej żonie, która wie wszystko i potrafi wszystko? – zakończył ironicznie.
Marek spoważniał w momencie. Byli przyjaciółmi od lat to fakt, ale Sebastian posunął się zdecydowanie za daleko.
 - Od mojej żony wara – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Nie będziesz sobie nią wycierał gęby. Masz wybór. Albo będziesz uczciwie wypełniał swoje obowiązki, albo się pożegnamy.
Olszański wstał z kanapy podnosząc ręce w poddańczym geście.
 - No już, już. Nie irytuj się tak, bo ci żyłka pęknie – podszedł do biurka sięgając po przydzielone mu sprawy. – Idę popracować.
Marek już tego nie skomentował. Był wściekły. Nie za to, że Olszański tak bardzo się bronił przed przepracowaniem, ale za to, że obraził Ulę. Potrząsnął głową i wrócił do pisania. Sam zostawił dla siebie pięć szwalni w tym te dwie, w których zdarzyły się kradzieże. Skupiony wprowadzał w tabele dane liczbowe. Magdzie zastrzegł, żeby z nikim go nie łączyła oprócz Alexa, ojca i Uli oraz zapisywała wszystkie rozmowy. Kilka minut przed jedenastą skończył pisać ostatni protokół. Na biurku miał już te sporządzone przez asystentkę. Zabrał się za pisanie sprawozdania. Na początku szło mu dość opornie, ale z czasem rozkręcił się. Trochę dużo wyszło jego zdaniem, bo tekst zajął trzy strony Worda. Mimo to uważał, że widocznie tak miało być, jeśli chciał ująć wszystkie zagadnienia. Wydrukował pismo i z nim udał się do Uli. Siedzącą w sekretariacie Dorotę zapytał, czy jest w gabinecie. Kiwnęła głową, że tak. Zapukał cicho i wszedł.
 - Ula, już południe. Obiecałaś, że zjesz ze mną lunch.
 - Obiecałam i słowa dotrzymam – zamknęła klapę laptopa i wstała od biurka.
 - Przyniosłem ci pierwsze sprawozdanie. Rzucisz na to okiem jak wrócimy?
 - Pewnie. Nawet wprowadzę ewentualne poprawki. Zostaw na biurku i chodźmy.

Siedzieli przy stoliku jedząc smaczny bryzol z pieczarkami. Marek opowiadał, jakie rzeczy ujął w sprawozdaniu i wyraził obawę, czy nie jest ono aby zbyt szczegółowe.
 - Nie może być inne, jeśli ma w nim być ujęte wszystko, co tam zastaliście. Im dokładniej tym lepiej.
 - No to mi ulżyło, bo wyszły tego trzy bite strony. Protokoły napisałem wszystkie, a raczej rozdzieliłem je między Magdę, Sebastiana i siebie. Dla siebie wziąłem najwięcej. Seba zabrał cztery a Magda dwa, z którymi zresztą już się uporała. Ze sprawozdaniami zrobię tak samo, ale raportu chyba nie dam rady już dzisiaj napisać, a raczej nie dam rady napisać go w pracy. Jutro chciałbym wszystko złożyć u Alexa.
 - To nie zajmie ci dużo czasu więc na spokojnie możesz pochylić się nad tym w domu. Pomogę ci. – Uśmiechnął się do niej wdzięcznie ukazując swój niewątpliwy atut w postaci tych słodkich dołeczków. Ujął jej dłoń i przytulił do ust.
 - Jesteś aniołem Ula. Moim prywatnym, pięknym aniołem.

52 komentarze:

  1. Widać zaangażowanie Marka. Tylko obawiam się czy oby nie było to tylko chwilowe. Obym się myliła.
    Aczkolwiek taki Marek mi się podoba. Zaangażowany w pracę. Ale i doceniający pracę innych. No i chyba nareszcie zakochany we własnej żonie, żeby tylko jeszcze ona się w nim zakochała.
    Olszański jest głupszy niż ustawa przewiduje. Ale czego innego można się spodziewać po największym nierobie wszechczasów. On tylko myśli o spaniu lub imprezowaniu.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek jest w trakcie przemiany i z całą pewnością już nie zawróci z tej drogi, natomiast świadomość Olszańskiego tkwi w głębokim uśpieniu i chyba nie obudzi się w ogóle.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  2. Witaj Małgosiu.
    Wręcz połknęłam tą część opowiadania nie mogąc się jej doczekać przez cały tydzień. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania siedząc czasami długo w nocy i nie mogąc się od nich oderwać. Ciekawość co będzie dalej była silniejsza od rozumu który mówił "połóż się spać". Czekając na dalsze losy zakochanego, choć jeszcze nie do końca świadomego swej miłości do żony Marka, oglądam w wolnych chwilach Brzydulę. Chyba stałam się Ulo- i Markoholiczką. Dziękuję Ci za piękne chwile, które przeżyłam czytając Twoje opowiadania. Pozdrawiam serdecznie. Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata
      Muszę przyznać, że niezła zawodniczka z Ciebie. Przeczytać prawie pięćdziesiąt opowiadań w takim tempie to prawdziwy wyczyn, chociaż ja skłaniam się do bardziej rozsądnego podejścia a już na pewno nie popieram zarzucenia spania. Blog nadal tu tkwi i nie zamierzam go likwidować, więc spokojnie możesz czytać. Jeśli chodzi o Ulo - i Markoholiczkę, to witaj w klubie, bo ja stałam się nią już wiele lat temu i to głównie z tego powodu chwyciłam za klawiaturę. Cieszę się, że opowiadania Ci się spodobały. To bardzo motywująca myśl.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
    2. Przyłączam się do Beaty, chyląc czoła przed Twoimi opowiadaniami Małgosiu. Pochłonęłam już chyba wszystkie czekając na tę część.Zastanawia mnie podejście Sebastiana,chyba wywinie Markowi jakiś numer,oby tylko nie na szkodę Uli.Agata

      Usuń
    3. Agata
      Za chwilę zacznę rumienić się jak pensjonarka, choć muszę przyznać, że zawsze tak miłe słowa wywołują u mnie łaskotanie w okolicy serca i za każdym razem cieszę się, że ta moja pisanina podoba się niektórym.
      Sebastian dojrzewa, ale to dojrzewanie idzie w zupełnie innym kierunku niż u Marka. W jego głowie kotłują się same negatywne myśli i potrzeba naprawdę niewiele, żeby przyjęły jakąś konkretną postać. Nie wyniknie z tego nic pozytywnego niestety.
      Bardzo dziękuję Ci za odwiedziny na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Seba ma racje, Marek popadł z jednej skrajności w drugą, ale tym razem tą lepszą. Seba takiej ochoty do pracy nie ma, bo też nie ma takiej motywacji, Marek ewidentnie chce przypodobać się żonie. I mam nadzieję, że jego wysiłki zostaną nagrodzone nie tylko pochwałą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielka
      Sebastian nie ma ochoty w ogóle do niczego a kolejne wyzwania, które postawi przed nim Marek rozwalą go zupełnie. Dla Marka motywacją jest los firmy, dla Olszańskiego powinno być widmo utraty pracy i stałych, dużych dochodów. Jeśli gwarancją tego ma być minimalny wysiłek umysłowy, to chyba nie jest to zbyt wysoka cena za stabilne życie. Żeby on jeszcze zechciał to zrozumieć, byłoby wspaniale.
      Dziękuję serdecznie za wpis. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Od totalnego lenia do pracoholika, to dopiero się porobiło. Marek musi uważać, bo uzależnienie od pracy też potrafi być zgubne. Należy znaleźć złoty środek.Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Marek na pewno pracoholikiem być nie chciał, ale zaczął rozumieć, że jeśli się nie poświęci, to firma wkrótce odnotuje potężne straty. Oczywiście to nie będzie tak, że poświęci cały swój prywatny czas, bo i na przyjemności też trochę go uszczknie.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  5. Ta krótka rozłąka przyniosła im same korzyści. Wreszcie między Ulą i Markiem robi się miłośnie;) Czekam na więcej;) Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Masz rację. Ta rozłąka pozwoliła też Markowi zrozumieć kilka rzeczy, a przede wszystkim to, że Ula staje się dla niego coraz bardziej ważna. Docenia jej mądrość i dobre rady, których mu udziela i z całą pewnością nie zmarnuje tej wiedzy.
      Dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Teraz Marek jest prawie jak mamusia Sebastiana - leć do domu, weź prysznic i zapakuj się do łóżka. Masz dość czasu, żeby się wyspać. Ja bym się zezłościła, więc myślę, że tym bardziej Sebastian. Jeszcze trochę do końca zostało i myślę, że skoro między małżeństwem jest coraz lepiej, to pojawią się kłopoty ze strony Seby? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Chyba masz rację. Nikt nie lubi jak się go poucza i mówi mu, co ma robić, ale Olszański jest jak takie dziecko we mgle. Marek traktuje go trochę protekcjonalnie, bo w końcu teraz jest jego bezpośrednim przełożonym i powinien od niego wymagać. Oczywiście Sebastiana to bardzo drażni i zacznie wykazywać coraz większą niechęć do przyjaciela. Na pewno będą kłopoty.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  7. Czarujące i chyba prawdziwe przemyślenia na temat Uli. Marek nie oszukiwał by siebie. On naprawdę stęsknił się za żoną. Fajnie, że Ula chyba też za nim tęskniła? Liczę na kreatywność Marka w przekonywaniu Uli do siebie;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Przemyślenia jak najbardziej prawdziwe. Marek żywi coraz cieplejsze uczucia do swojej żony i jednak zacznie traktować ją nieco inaczej. Będzie więcej intymnych gestów.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  8. Jak ja bym dostała taki piękny bukiet bez okazji, to doszukiwałabym się jakiejś winy darczyńcy;) Ula nie będzie myślała podobnie, że dostała kwiaty, bo Marek chce coś złego przed nią ukryć? Nie stanie się podejrzliwa? Markowi byłoby przykro. Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Ula nie jest aż tak podejrzliwa, a nawet gdyby była, to jak on miałby ją zdradzić? Przecież wrócił wcześniej niż zapowiadał i gonił się jak pies i jak najszybciej chciał załatwić sprawy w szwalniach. Poza tym on bardzo żałuje tej pierwszej zdrady i już nie odważyłby się na powtórkę z rozrywki.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  9. No i proszę! Jak niewiele potrzeba aby zmienić człowieka. Odrobinę ciepła, cierpliwości, spokoju, wyrozumiałości i troszeczkę czasu;) No i oczywiście zrozumienia i chęci z drugiej strony. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami to wystarcza, a czasami można zjeść z człowiekiem beczkę soli i tak się go nie zmieni i nie pozna do końca. Ula postawiła na łagodną perswazję i trafiła w dziesiątkę.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Marek zadowolony, Ula zadowolona i dumna z męża. Tak samo będzie zapewne z Alexem, że o seniorach nie wspomnę;) Jedyny nieszczęśnik w tym gronie, to Sebastian. Ciekawe czy on wreszcie zrozumie, że od tej drogi nie ma odwrotu? Może też byłby szczęśliwy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca. Sebastian niestety nie zrozumie, bo mentalnie jego mózg osadzony jest w ciele piętnastolatka. Na zadowolenie takie całkowite jest jeszcze trochę czasu. Decydujący będzie tu pokaz, bo to on determinuje wszystkie starania Marka.
      Dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Nic tylko się cieszyć;) Między młodymi małżonkami jest coraz fajniej. Nie tylko potrafią się dogadać ale również okazują sobie coraz więcej czułości. Oby tak dalej, bo Marek zeschnie na wiór, hihihi;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Najwyższy czas zacząć przełamywać lody, bo do końca opowiadania zostało już niewiele a moim celem jest doprowadzenie do happy endu.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Nie wiem co napisać, może to, że bardzo mi się podoba jak piszesz i jeszcze to, że odliczam czas od czwartku do czwartku;) Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że wpadasz i czytasz. Zapraszam na kolejny czwartek i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Super 👌 no no no zaczyna się sielanka. A Mareczek jaki kochaniutki😍😍 nawet Ule wprawil w wielkie zaskoczenie.😁😁😁 oj chyba będa żyli długo i szczęśliwie 😍😍Mareczek wpada coraz bardziej w miłość do Ulki i bardzo się ☺ opowiadanie 👌 super czekam na następne pozdrawiam Karolka😘😘🎉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolka Sz
      Tak naprawdę to nie piszę, że żyli długo i szczęśliwie a jedynie pozostawiam tę myśl wyobraźni czytelników. Mimo to zaczynają się ocieplać stosunki między małżonkami a i w pracy starania Marka dadzą pozytywne rezultaty.
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  14. W takim Marku trudno się nie zakochać. Nie dość, że bardzo przystojny, to do tego jeszcze czuły i coraz mądrzejszy. Każdej kobiecie jest miło jak słyszy, że partner strasznie się za nią stęsknił;) Ciepło się robi na sercu. Trzymam kciuki za Ulę, żeby dała im szansę. Pewnie miło by się zdziwiła jakie fajne może być życie z kochającym Markiem. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      To już jest ten etap, na którym Marek też nie jest Uli obojętny. Oboje nie nazywają jeszcze tego miłością, ale ewidentnie zbliżają się do siebie coraz bardziej.
      Pozdrawiam najpiękniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  15. Ojejciu, obawiam się o zdrowie Krzysztofa i Alexa. Jak się zorientują, jak zobaczą jak bardzo Marek się zmienił, to jeszcze gotowi dostać zawału serca;) A tak poważnie, to jestem przekonana, że też będą pękać z dumy, że jednak Marek spoważniał. Czekam na ich reakcję;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Bez obaw. Zaangażowanie Marka okaże się bardzo miłą niespodzianką zarówno dla Alexa jak i dla seniorów. Tym ostatnim przecież właśnie o to chodziło. Pragnęli, aby ich syn się zmienił na lepsze i zaangażował w pracę w firmie. Tak czy siak, nikt zawału nie dostanie.
      Dziękuję bardzo za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Witaj Małgosiu,
    najbardziej mnie cieszy, że do Marka coraz mocniej dociera ile znaczy dla niego Ula. Już nie tylko ją podziwia za ogromną wiedzę, za cechy charakteru, w tym za czułość, spokój, cierpliwość, ale również za to, jaką jest piękną kobietą. Stanowią piękną parę:) Widać jak wiele przyjemności sprawia mu bliski kontakt, dotyk, pocałunki, ale również rozmowy. Bardzo jej ufa. Sam jeszcze nie nazywa tego miłością, ale mi się wydaje, że to już jest miłość, tylko on jeszcze o tym nie wie. Broni czci Uli jak lew. Sebastian musiał być zdziwiony jego ostrą reakcją na słowa o Ulce. Cieszy mnie również, że wreszcie zdał sobie sprawę z tego, że powinien rodzicom podziękować z całego serca za cudowną żonę. Mam nadzieję, że to zrobi. Sprawiłby tym ogromną przyjemność Krzysztofowi i Helenie. Oni na pewno cały czas się martwią o niego, w końcu to ich jedyny syn i chcą dla niego wszystkiego najlepszego. Wreszcie mają podstawy do tego aby być dumnym z Marka. Trzeba przyznać, że w porównaniu z początkiem opowiadania, Marek przeszedł ogromną przemianę. Tylko żeby nie przesadził w drugą stronę. Początki są trudne, musiał dużo się nauczyć i dużo pracować, ale musi też znaleźć czas na przyjemności, w końcu nie tylko pracą człowiek żyje. Zastanawiam się też jak na jego pracę zareaguje Alex. Zgadzam się z Ulą, że Alex jakoś tak nie do końca wierzył, że Marka będzie stać na ciężką pracę. Ciekawe czy uwierzy, że ta zmiana jest już na stałe, że to nie przypadek, że zawsze już będzie mógł liczyć na Marka. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Na razie Marek ma u Alexa ograniczone zaufanie. Mimo to Febo będzie bardzo pozytywnie zaskoczony rezultatami pracy Marka i doceni je. Marek już się nie cofnie z tej drogi, bo wreszcie zrozumiał, że ta firma jest dla niego podstawą egzystencji i tylko od niego będzie zależała jej dobra kondycja. Ma ogromne wsparcie, bo kibicuje mu przede wszystkim żona, ale i pozostali. To nie do przecenienia, bo dzięki temu odniesie sukces.
      Pozdrawiam Cię kochana i bardzo dziękuję za wpis. Buziole. :)

      Usuń
  17. Trochę współczuję Uli. Jest skołowana i nie rozumie o co tak naprawdę może chodzić Markowi z tą tęsknotą, przytulaniem czy całowaniem. Traktuje ją jak koleżankę, kolejną zdobycz, czy naprawdę zaczyna mu zależeć na niej? Marek powinien zebrać się w garść i wreszcie się zdobyć na to aby wyznać Uli, że bardzo mu na niej zależy i że jej pragnie. W przeciwnym wypadku nigdy nie skonsumują tego małżeństwa. No chyba, że z inicjatywą wyjdzie Ula? A to bym się zdziwiła;) Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ula podejrzewa, że Markowi wreszcie zaczęło na niej zależeć. Sama trochę w to nie wierzy, bo wbrew temu, co mówi Marek nie uważa się za jakąś skończoną piękność. Jednak z czasem zacznie to do niej docierać i z całą pewnością cieszyć, bo i on nie jest już dla niej facetem, z którym przypadkowo wzięła ślub. Co do konsumpcji małżeństwa, to wszystko w swoim czasie. Sądzę, że nie zapomniałam o niczym.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  18. Ideały facetów podobno nie istnieją a Marek z każdą częścią zaprzecza tej regule. Może chociaż skarpetki gubi albo przerzuca z kąta w kąt. Małymi gestami zdobywa również serce Uli, chociaż nie jestem pewna czy już nie zdobył go. Bądź co bądź do finału bliziutko i co się z tym wiąże do prawdziwych i szczerych uczuć i wyznań. No i rodzice Marka będą szczęśliwi, że ich niekonwencjonalny pomysł na syna zakończyła się tak pomyślnie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Marek oczywiście idealny nie jest, ale w porównaniu z tym jaki był jeszcze do niedawna, można przyjąć, że w jakiś sposób do ideału dąży. Taki coraz bardziej podoba się Uli, która widzi jego starania i chęć do pracy. Przed Wami jeszcze trzy rozdziały, ale i tak będzie się sporo działo.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  19. Super. Od miłości dzieli ich już tylko malutki kroczek;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
  20. Większość skupia się na Marku, a ja zdecydowałam się na Ulę;) Tylko z urywków możemy się dowiedzieć, co ona sądzi o Marku. Jak się czuje w tym małżeństwie. Czy coś czuje do męża. Więcej wiadomo było o jej stosunku do teściów. W związku z tym zastanawiam się, czy Ula coś poczuła do Marka, czy w dalszym ciągu pozostaje tylko na etapie fascynacji fizycznej? Czy zmiana Marka jest na tyle poważna, że zaczęła zastanawiać się nad utrzymaniem tego małżeństwa? Czy któreś z nich odważy się na rozmowę o ich sytuacji, o przyszłości, o uczuciach? Ale się rozpisałam, prawie jak nigdy;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lawina pytań i na pewno nie odpowiem na większość z nich. Więcej światła rzuci na tę sytuację kolejna część. Ula nie jest zbyt wylewna, nie rozmawia z Markiem o uczuciach, bo nie jest pewna jego uczuć do niej. Podejrzewa jedynie, że Markowi coraz bardziej zaczyna na niej zależeć. Świadczą o tym te wszystkie intymne gesty wykonywane przez niego w jej kierunku. Wszak sama mówiła, że byłoby jej całkiem łatwo zakochać się w nim, ale jednocześnie jeśli on się nie zmieni, ona mogłaby umierać z tej miłości, ale po roku odeszłaby od niego zgodnie z umową. Marek się zmienia i to coraz bardziej na lepsze, więc decyzja, czy zostać z nim, czy odejść na pewno łatwa nie będzie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  21. Wszystkie znaki wskazują, że u Uli i Marka powinno być w jak najlepszym porządku. Ale też te znaki wskazują, że na linii Marek Sebastian nie dzieje się najlepiej. Marek tego nie zauważa? Nie dociera do niego, że z Sebastianem dzieje się coś niefajnego, że to nie jest zwykły bunt przed pracą? Powinni szczerze porozmawiać, w końcu podobno prawda nas wyzwoli;)Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Marek wreszcie przejął się pracą. Haruje na pełnych obrotach, bo nie chce zawieść ani Uli, ani swoich rodziców, ani rodzeństwa Febo i tylko jeden Sebastian zupełnie nie rozumie tego poświęcenia, bo sam nigdy w życiu nie skalał się taką robotą. Zawsze znalazł się ktoś, komu mógł wydać polecenie służbowe i ten ktoś nie miał wyjścia. Nagle zakres obowiązków jest taki, że nie może ich scedować na innych i sam musi się wykazać. Przyjaźń przyjaźnią, ale czy można się nią kierować, gdy firmie grozi upadek i na pokładzie potrzebne są wszystkie ręce? Dlaczego Sebastian miałby dostać taryfę ulgową? Dlatego, że przyjaźni się z Markiem? Nie byłoby to chyba sprawiedliwe i słuszne. Oczywiście, że Marek widzi niechęć przyjaciela, ale ponieważ sam się nie oszczędza, to i Olszańskiemu na to nie pozwala o czym lojalnie go poinformował po rozmowie z ojcem i Alexem. Był wobec niego w porządku, czego o Sebastianie powiedzieć nie można. Na pewno będzie okazja do rozmowy, ale czy Olszański z niej skorzysta?
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Marek radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Myślę, że nie tylko dzięki podpowiedziom i sugestiom Uli czy Alexa, ale przede wszystkim dzięki swojemu samozaparciu i coraz większej wiedzy. Musi bardziej uwierzyć w swoje umiejętności. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Marek wciąż jest niepewny tego, co robi i wciąż radzi się Uli. To u niej szuka potwierdzenia poprawności swoich działań. Im więcej wie, tym faktycznie jest lepszy i zaczyna logicznie myśleć. Przemiana trwa i dla Marka jest bardzo korzystna. Dla niego prawdziwym sprawdzianem okaże się pokaz.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Uczucia Uli względem Marka nie są do końca oczywiste. z poprzednich części wiadomo ,iż była nim zauroczona w aspekcie fizycznym ,ale czy również charakteru? Marek przechodzi transformacje. Zmienia się , dojrzewa , nie postępuje już jak półgłówek i oby Sebastian tego nie zniszczył sprowadzając go na złą drogę. Wierzę jednak ,iż wszystko zmierza ku szczęśliwej przyszłości Marka i Ulki.
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Zanim ta szczęśliwa przyszłość nastąpi jeszcze trochę się zadzieje, bo jak się okaże, Sebastian nie tak łatwo pogodzi się z nadmiarem pracy i rzadkimi okazjami do spotkań z Markiem. Ewidentnie ma o to żal do przyjaciela i najwyraźniej nie rozumie, że Marek jest między młotem a kowadłem.
      Pięknie dziękuję za to, że wpadłaś, przeczytałaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
  24. Mówicie co chcecie, ale mi jest żal takiego Sebastiana. W serialu był lawirantem, ale z Markiem zawsze mogli na siebie liczyć. Nawet jak się mocno pokłócili, to i tak wiernie stali za sobą. I taka przyjacielska postawa bardzo mi się podoba. Tutaj Seba jest prawdziwym dupkiem i ciężko sprostać wymaganiom przyjaźni. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaźń ma to do siebie, że powinna być obustronna. Ta między Markiem i Olszańskim polegała na knajpianych szaleństwach i kryciu Marka przed Pauliną, gdy był z nią w związku. Trzeba szczerze sobie powiedzieć, że bardziej na tej przyjaźni korzystał Sebastian niż Marek, bo w firmie czuł się dzięki temu zupełnie bezkarny i nietykalny. Teraz stracił te przywileje, bo jeśli nie przyłoży się do roboty - wyleci zresztą podobnie jak Marek, bo obaj mieli to zapowiedziane przez Krzysztofa. Marek jest teraz przełożonym Olszańskiego i nie może w związku z tym od niego nie wymagać, to raczej oczywiste. Tu chodzi o firmę, która im obu zapewniała do tej pory dostatnie życie, choć oni sami nie przykładali do tego ręki. Ta wolta jest konieczna, bo widmo bezrobocia miłe nie jest, a gdzie Olszański będzie miał lepiej niż w F&D?
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  25. Świetne opowiadanie. Czy przed świętami też możemy się spodziewać rozdziału? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a rozdział w przyszły czwartek, czyli jeszcze przed świętami.
      Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń