Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 listopada 2019

DRUGA SZANSA - rozdział 12 ostatni

ROZDZIAŁ 12
ostatni


Rozmowa Krzysztofa z Pauliną chyba jednak odniosła skutek, bo pani Febo znacznie spasowała. Krzysztof powiedział jej, że zostaje w firmie warunkowo, bo jeśli jeszcze raz usłyszy, że ona źle traktuje pracowników, nie będzie miał litości. Poza tym nie wyraził zgody na zatrudnienie przez nią asystentki.
 - Nie przesadzaj Paulinko, nie jesteś aż tak zajęta a zakres obowiązków jaki posiadasz spokojnie możesz ogarnąć sama nie wysługując się innymi.
To było dla dumnej Włoszki jak policzek. Już dawno straciła wszelkie łaski u seniorów przede wszystkim tym, że usiłowała im wmówić, iż dziecko, które ma się urodzić jest Marka. Od tego czasu oboje zaczęli postrzegać ją zupełnie inaczej tak, jakby nagle klapki spadły im z oczu.
Weszła właśnie do pracowni Pshemko niosąc przewieszone na ręku paski do kreacji i zatrzymała się nieco zdziwiona. Mistrz stał przy manekinie odzianym w piękną, połyskującą suknię w kolorze ecru. Zabłysły jej oczy z zachwytu.

  
 - Witaj Pshemko – powiedziała cicho. – Piękna ta suknia. Wygląda jak ślubna.
 - Bella, – mistrz spojrzał na nią spod okularów – to jest suknia ślubna, ale do ślubu cywilnego. Dlatego jest krótsza. Mam nadzieję, że będzie pasować.
 - A komu?
 - No jak to komu? Urszuli przecież. Urszuli Sosnowskiej.
 - Tej asystentce Marka? Od kiedy ty projektujesz suknie ślubne dla asystentek?
Popatrzył na nią powątpiewając, czy aby ona jest przy zdrowych zmysłach. Usiadł ciężko na podeście, a ona przycupnęła obok niego.


 - Paula, Urszula jest asystentką Marka i jednocześnie jego narzeczoną - wyjaśniał. - Za dwa tygodnie odbędzie się ich ślub, nie wiedziałaś o tym?
Miała tak głupią minę jak jeszcze nigdy w życiu. Strapiony mistrz pokiwał głową.
 - A więc nie wiedziałaś…
 - No niestety nie i jestem zaskoczona, bo nie sądziłam, że on i ona stanowią parę.
 - I to bardzo udaną. W dodatku rozumieją się bez słów – nieświadomie wbił jej szpilę prosto w serce. – Pięknie będą wyglądać. Ona taka drobna o delikatnej urodzie i on taki nieziemsko przystojny – mistrz aż westchnął, kiedy zwizualizował sobie tę myśl.
 - Tak…, pewnie masz rację. Nie przyglądałam jej się dokładnie – Paulina podniosła się z podestu. – Będę lecieć. Mam trochę roboty. Zostawiam ci te paski do sukienek. Na pewno coś wybierzesz. – Wyszła pośpiesznie z pracowni. - Marek się żeni. Kto by pomyślał zwłaszcza, że kiedy brał ze mną rozwód wciąż powtarzał, że skutecznie wyleczyłam go ze związków i że ma dość kobiet. – Postanowiła iść do Alexa i podzielić się z nim tą nowiną. Energicznie weszła do jego gabinetu i usiadła z drugiej strony biurka.
 - Słyszałeś, że Marek się żeni?
 - A ty nie? – popatrzył na nią zdziwiony. – Ja wiem to już od miesiąca, bo przyszli tu do mnie oboje z zaproszeniem na ślub i wesele.
 - To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
 - Bo sądziłem, że wiesz. Nie dostałaś zaproszenia? No nie dostałaś, bo inaczej wiedziałabyś przecież. Poza tym chyba rozumiem i ty też powinnaś, że nie bez powodu nie chce cię widzieć na ślubie. Mało świństw mu narobiłaś? A już to, że wmówiłaś mu ojcostwo było chwytem poniżej pasa. Dlaczego miałby cię zapraszać?
 - Bo w jakimś sensie jesteśmy rodziną? – wyrzuciła z siebie poirytowana.
 - Paulina zejdź na ziemię. Jaką ty jesteś dla niego rodziną? To, że wychowywaliśmy się razem niekoniecznie o tym świadczy. Poza tym jesteś jego byłą żoną. Byłą – Paulina. Mam nadzieję, że z nagła i niespodziewanie nie pojawisz się na tym ślubie i nie wymyślisz czegoś idiotycznego? Zmarnowałaś mu życie więc nie miej pretensji o to, że chce je sobie ułożyć na nowo. Ula to wspaniała kobieta. Mądra, zdolna i piękna. Uszczęśliwia go więc daj mu już wreszcie spokój. Jeśli zrobisz coś głupiego, jeśli zakłócisz ceremonię ślubną nie będę chciał cię znać. Zapamiętaj sobie.


Wyszła od niego z mieszanymi uczuciami. Początkowe zaskoczenie zamieniło się we wściekłość, którą na szczęście stonował Alex. Nie będzie nic wymyślać. Niech Marek idzie własną drogą. Może i ona powinna? Też ma prawo ułożyć sobie życie i być szczęśliwa.


Tymczasem Marek wraz z Ulą dogrywał ostatnie już przygotowania do tego ważnego dla nich dnia. Właśnie dopięli sprawę cateringu i kelnerów. Zamówili też weselny tort. Tak naprawdę wybierał go Marek, bo ją na sam widok tak zemdliło, że wymiotowała na zapleczu cukierni. Wyszła stamtąd blada ze spoconym czołem co go mocno zaniepokoiło. Wybrał pospiesznie jeden z piętrowych, czekoladowych tortów i czym prędzej zabrał Ulę stamtąd. Wsadził ją do samochodu i zapytał z troską - kochanie, co się dzieje? Nie wyglądasz najlepiej. Może powinniśmy pojechać do lekarza? Martwię się.
 - Jedźmy do domu. Położę się to mi przejdzie. Jutro pójdę do przychodni.
Następnego dnia Marek odwiózł ją do najbliższej poradni, ale nie chciał jej zostawić samej. Zadzwonił do Violetty, że trochę się spóźni, bo musi Ulę zawieźć na badania.
Pobrano jej krew i kazano czekać. Potem poproszono ją jeszcze na USG. Trochę się zdziwiła, ale pomyślała, że pewnie sprawdzają wszystko, żeby postawić jakąś diagnozę. Położyła się na kozetce, a lekarz rozprowadził po jej brzuchu lepki żel.
 - Kiedy miała pani ostatnią miesiączkę?
To pytanie zaskoczyło ją. Tak naprawdę nie pamiętała.
 - Chyba dawno. Nie przypomnę sobie…
 - Proszę pani, mamy tu ósmy tydzień ciąży. Na razie wszystko jest w najlepszym porządku. Proszę o siebie dbać i nie forsować się. Następne USG za miesiąc.
Zatkało ją. Najzwyczajniej w świecie ją zatkało. Z Piotrem nie miała dzieci. Ciągle jej to zarzucał, wyzywał od jałówek. Marzyła o dziecku, ale sądziła, że faktycznie jest bezpłodna i nigdy się nie dowie jak to jest być matką.
Wyszła z gabinetu trochę przytłoczona tymi nowinami. Marek na jej widok wstał i podszedł do niej.
 - I co? Co powiedział lekarz? - Podała mu wszystkie wydruki, które trzymała w dłoni. – Co to jest?
 - To wydruk z USG. Jestem w ósmym tygodniu ciąży – zalśniły jej oczy i rozpłakała się. Przytulił ją mocno.
 - Kochanie i dlatego płaczesz? Przecież to najlepsza wiadomość pod słońcem. Jestem taki szczęśliwy. Nawet nie wiesz jak rodzice się ucieszą. Od tak dawna pragnęli mieć wnuki.
 - Ja też się cieszę i to bardzo. Od zawsze marzyłam o dziecku, ale myślałam, że nie mogę go mieć. Tam jest jeszcze recepta na witaminy i jakieś leki przeciwwymiotne. Trzeba to wykupić. Jedźmy do firmy a po drodze zatrzymamy się przy aptece. Mam też prośbę. Nie mówmy na razie nic w firmie. Powiemy tylko rodzicom.
 - Jak chcesz Ula. Lepiej nie zapeszać, prawda?
 - Dokładnie. Jedźmy już.


Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany przez nich dzień. O jedenastej pojawili się w domu Marka Olszańscy. Violetta pomagała Uli ubrać się i zrobiła jej delikatny makijaż. Już przed dziewiątą zamówiona fryzjerka fantazyjnie upięła jej włosy. Viola obrzuciła ją spojrzeniem od stóp do głów.
 - Wyglądasz zjawiskowo. Suknia leży idealnie. Pshemko naprawdę się postarał.
 - Pośpieszcie się dziewczyny, bo limuzyna już jest – Sebastian wszedł do sypialni i stanął w progu. – Ależ jesteś piękna. Powoli będziemy jechać.
Wszyscy zjechali na dół i zajęli miejsca w limuzynie. Marek nie mógł oderwać wzroku od swojej ukochanej. Ta ciąża, choć sprawiała Uli wiele niedogodności to przy okazji spowodowała, że wypiękniała jeszcze bardziej.
Limuzyna zatrzymała się przed Urzędem Stanu Cywilnego. Mężczyźni pomogli wysiąść swoim damom i powoli weszli po schodach do wnętrza budynku. Na korytarzu przed salą, w której miał się odbyć ślub stali już wszyscy goście. Marek z Ulą zajęli miejsce obok rodziców.
 -Pięknie razem wyglądacie – Helena z miłością spojrzała na nich oboje.
Drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta zapraszając ich do środka. Kiedy już wszyscy usiedli wyszedł kierownik Urzędu Stanu Cywilnego i zaczął ceremonię zaślubin. Dla nich dwojga świat nagle przestał istnieć. Powtarzali za urzędnikiem słowa przysięgi patrząc sobie prosto w oczy. Wymienili obrączki. Potem poproszono ich i świadków o podpisy na dokumentach. Ula przyjmowała nazwisko męża i z wielką ulgą żegnała się z poprzednim. W końcu nadszedł czas na gratulacje. Najpierw złożył je im kierownik, a potem kiedy już opuścili salę, wszyscy goście. Na szczęście nie sprawdziły się obawy Alexa i ze strony Pauliny nie było żadnej niespodzianki. Wszystkich seniorzy Dobrzańscy zapraszali na przyjęcie.
Było tak jak sobie wymarzyła. Skromnie, ale wesoło i miło, bo znała wszystkich gości i nie czuła się niezręcznie. Catering był znakomity a kelnerzy uwijali się szybko i sprawnie roznosząc potrawy. Dzięki Sebastianowi mieli świetny zespół muzyczny, który grał do czwartej nad ranem, do momentu aż ostatni goście zmęczeni zabawą odjechali wynajętymi taksówkami do domu. Ula i Marek zostawali do następnego dnia. Rano miała się pojawić ekipa sprzątająca i zrobić porządek w oranżerii.
Przespali się w dawnym pokoju Marka. Nie odmówili sobie pieszczot, chociaż od jakiegoś czasu Marek oszczędzał Ulę bojąc się, żeby nic nie stało się maluszkowi.
Mieli zaplanowaną podróż poślubną, ale zanim polecieli upewnili się u lekarza, że z ciążą wszystko w porządku i nic jej nie zagraża.


Wylecieli do Włoch, do Ligurii na Riwierę Włoską do Monterosso al Mare i byli zachwyceni, i urzeczeni pięknem tego miejsca.


Ich hotel był położony bardzo blisko morza i nawet z okien mogli podziwiać wschody i zachody słońca. Trochę spacerowali, trochę wylegiwali się na plaży, a Marek uważał, żeby Ula się nie przemęczała i żeby odpoczęła jak najlepiej.
Z żalem wracali do firmowej rzeczywistości. Ula pracowała do siódmego miesiąca. Pod koniec ciąży przeniosła się do teściów. Marek nie chciał być niemile zaskoczony tym, że złapią ją bóle porodowe, a przy niej nikogo nie będzie. W końcu któregoś marcowego poranka zadzwoniła jego matka, że Ulę zabrało pogotowie, bo odeszły jej wody, a oni jadą taksówką do szpitala. Nie zwlekał. Violi rzucił tylko, że Ula już rodzi a on do niej jedzie i da znać jak będzie po wszystkim.
Nieco spanikowany wparował na porodówkę. Tam natknął się na swoich rodziców. Koniecznie chciał przy Uli być. Zobaczył pielęgniarkę niosącą ochronne obuwie, fartuch i maseczkę. Podeszła do nich z pytaniem
 - Pan Dobrzański?
 - To ja…
 - Proszę to założyć. Ja zaczekam i wprowadzę pana na salę. Żona mówiła, że chce pan być przy porodzie. Przebrany podążył za pielęgniarką. Stanął u wezgłowia łóżka i złapał Ulę za rękę. Poczuła się nagle bezpieczna i pewna tego, że wszystko pójdzie dobrze, bo on jest przy niej tak jak zawsze.
Poród trwał długo i kompletnie pozbawił ją sił. W końcu wydała na świat dziewczynkę.
 - Śliczne dziecko – usłyszała głos położnika. – Umyjemy ją i zaraz państwu pokażemy.
Na widok tego maleństwa zalśniły im łzy w oczach. Wzruszony Marek całował ciepłe czółko tej kruszynki mocząc je słoną wilgocią.
 - Witaj na świecie kochanie – szepnął. – Już nie mogliśmy się ciebie doczekać.
Wyproszono go z zapewnieniem, że za chwilę oczyszczą żonę i będzie mógł ją odwiedzić już na sali. Wyszedł. Był zmęczony, ale bardzo przejęty i szczęśliwy. Podeszli do niego rodzice pytając o Ulę i dziecko.
 - Jest piękne i zdrowe. Dziewczynka. Natalia. Natka. Natusia. Moja córeczka. Ula była bardzo dzielna. Chce mi się krzyczeć z radości. Dostałem od losu drugą szansę na szczęśliwe życie z kobietą, którą kocham całym sercem i nie zmarnuję tej szansy, bo gdybym to zrobił okazałbym się ostatnim głupcem.
Drzwi od sali porodowej otworzyły się i wywieziono z niej Ulę a za nią w maleńkim wózku ich córeczkę. Marek wziął głęboki oddech.
 - Chodźcie kochani. Musicie poznać swoją wnuczkę. Najpiękniejsze dziecko na ziemi.

K O N I E C

52 komentarze:

  1. Biedna Paulinka nikt jej nie zaprosił na taką piękną uroczystość. Jedno słowo ciśnie się na usta - hipokrytka. Postawa Aleksa za to bardzo na plus.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie i czekam na kolejne.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy ranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Paulinie jak zwykle trzeba było utrzeć nosa i chyba się udało, bo najpierw Krzysztof to zrobił, potem Alex a w końcu Marek nie zapraszając jej na ślub. Nawet Pshemko dołożył nieświadomie cegiełkę. Ma to na co zasłużyła.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Małgosiu, lubisz szczęśliwe zakończenia, więc i tak było w tym opowiadaniu. Ula powiła śliczną córeczkę ku uciesze Marka i seniorów. Już sobie wyobrażam jakie sielskie życie z dziadkami będzie miała młoda Dobrzańska, długo wyczekiwana wnuczka. Myślę, że nie będzie to jedyne dziecko Marka i Uli. Ula zapewne podwójnie szczęśliwa, bo to dziecko jest dodatkowym powodem, żeby zapomnieć o traumatycznym związku z Piotrem, który prymitywnie zarzucał jej niepłodność, nazywając jałówką. A niedouczony doktorek nie pomyślał, żeby samemu się zbadać.
    Z innej beczki, na szczęście Paulina odeszła w niełaski nie tylko u seniorów, ale nawet brat nie jest już tak przychylny. Mogła wieść szczęśliwe życie u boku Marka tak jak Ula, tylko trzeba by było trochę nagiąć kręgosłup a nie nosić głowę w chmurach jak królowa.
    Dziękuję za dziś, już czekam na kolejne super opowiadanie, chyba teraz coś bez Uli i Marka, czyż nie? Widziałam ciekawy tytuł w zapowiedziach- „Cicha woda”?
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Piotr był chamem i ordynusem. On nie musiał się badać. Wszak zapłodnił jedną z pielęgniarek. Paulina natomiast dumę powinna schować do kieszeni i wreszcie stać się prawdziwą matką dla swojego dziecka, bo jak do tej pory wychowują je opiekunki.
      Jeśli chodzi o kolejną publikację to będzie to "Sekret" a nie "Cicha woda".
      Bardzo dziękuję za długi komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Oby Natalka zdrowo się im chowała ciekawe czy będzie prezesem jak jej ojciec. Wszystko dobrze się skończyło i dobrze, że puściła doktorka cwaniaka kantem. Sosnowski co prawda brzydki nie jest, ale za bardzo kultury też nie miał w opowiadaniu jak i w serialu. Krzysztof i Violetta dostają u mnie dwa mega wielkie plusy za to, że tak załatwili Paulinę, a nawet Alex też dostaje plusa. Rozwaliła mnie reakcja Pauliny jak dowiedziała się, że Pshemko uszył suknię dla Uli. Nie mogę zrozumieć tylko jednej rzeczy... Dlaczego Paulina w opowiadaniach i w serialu zgrywa wielką damę, skoro zachowuje się jak "obrażone dziecko, któremu inne dziecko zabrało zabawkę" czy ona myśli, że Marek nie ma uczuć? No sorry, ale tak to wygląda. Czasem miałam z jej powodu ochotę wyrzucić monitor przez okno... Nie no żartuję z tym monitorem. Wiem ze rozpisałam się jak diabli.
    Pozdrawiam cię mocno 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Postać Pauliny została wykreowana na kobietę zadbaną, świadomą swojej urody i pozycji a przy tym zadufaną w sobie egoistkę z dużym pierwiastkiem chamstwa i nie liczenia się z nikim. Byłą niby kobietą z klasą a tak naprawdę jej poziom kultury i dobrego wychowania był niższy od poziomu jarmarcznej przekupki. Nie wiedzieć czemu uznała, że świat kręci się wokół niej i to on jest jej coś winien nie odwrotnie. Stąd też zauważalna u niej postawa roszczeniowa i despotyczny ton. Na takich "zaletach" długo nie da się ludziom mydlić oczu, bo wcześniej czy później im samym opadną z nich klapki i spojrzą na pannę Febo zupełnie inaczej.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  4. Świat się wali! Krzysztof pogonił Paulinkę? Oczywiście ma rację, że nie ma tylu obowiązków aby była potrzebna jej pomoc. Biedna Paula nawet ze strony Krzysztofa nie mogła liczyć na zrozumienie. Ale rozmowa dała dobry skutek, bo dalej pracuje w FD i nie wysługuje się nikim. Czyli jak się chce, to można! Do następnego razu, ciekawe co to będzie? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Krzysztof zawsze miał na uwadze dobro firmy i jeśli ktoś jej szkodził on nie cackał się z kimś takim. Paulina też nie miała taryfy ulgowej i została potraktowana jak szeregowy pracownik.
      Następna publikacja to "Sekret", na którą już Cię zapraszam.
      Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Ależ piękną suknię znalazłaś dla Uli. Nie dziwię się, że Pshemko tak rozpływa się nad urodą Uli i Marka. Świadomie czy też nie Pshemko powiedział Paulinie prawdę. Ona chyba nigdy nie zgadzała się z Markiem, zawsze go krytykowała, więc nie ma co się dziwić, że facet miał jej dość i poszukał sobie kogoś spokojniejszego. Przesyłam ciepłe pozdrowienia i czekam na kolejne opowiadanie;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Mnie też bardzo się spodobała więc zaraz zaanektowałam to zdjęcie.
      Zamknięty w swojej pracowni Pshemko niewiele wie co dzieje się na firmowych korytarzach. Nie ma pojęcia, że Paulina jest tak bardzo niedoinformowana w sprawie ślubu swojego byłego męża i nie wie też, że Paulina tak naprawdę nie zna Uli a jedynie wie, że ona jest asystentką Marka. Nieświadomie mistrz wbija Paulinie szpilę w serce wychwalając jej zalety i to jak świetnie do siebie pasują z Markiem. Nagle okazuje się, że świat przestał się kręcić wokół dumnej Włoszki a to boli.
      Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Najbardziej zdziwiłam się na pomysł Pauliny i jej pretensje, że nie została powiadomiona i zaproszona na ślub. Przecież Marek i Paulina żarli się w czasie małżeństwa a i po jego zakończeni unie pałają do siebie miłością czy przyjaźnią? Uważam wręcz, że gdyby Marek zaprosił Paulinę, to widać by było, że chce się na niej odegrać i utrzeć jej nosa. Więc myślę, że Marek wręcz wykazał się wielkim taktem, powinna mu być wdzięczna a nie wieszać na nim psy! Miśka czeka na następną opowieść i serdecznie pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Paulina to taki typ, który najbardziej urażony jest wówczas, gdy zostaje pominięty i potraktowany jak powietrze. Ona uważa, że należy do rodziny Dobrzańskich. Wszak wychowali ją i Alexa więc dlaczego na ślub zaproszono tylko tego ostatniego? Uznaje, że bez względu na to, co wydarzyło się w małżeństwie jej i Marka wciąż należy do rodziny i czuje się obrażona i poniekąd skrzywdzona takim traktowaniem. Marek dobrze ją zna i wie do czego jest zdolna. Zabezpiecza się w ten sposób, bo ten ślub ma być wyjątkowy i bez skandalu.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  7. No i takie zakończenie to ja bardzo lubię! Biorąc pod uwagę nędzną pogodę za oknem, to tym lepiej się czyta takie pozytywne wiadomości! Przykładanie się do obowiązków małżeńskich zaowocowało im bardzo ładnie;) Powinni pomyśleć o kolejnym bobasie, bo dwójeczki fajnie razem się chowają;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Marek lubi ten "sport" więc na pewno na jednym dziecku się nie skończy a Ula dopóki będzie mogła, to będzie rodzić. Przecież już straciła nadzieję, że kiedykolwiek zostanie matką.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Jaka zdziwiona? Paula naprawdę wierzyła w to, że taki facet jak Marek będzie do końca życia sam. Myślała, że będzie ją opłakiwał? A tu niespodzianka, no i dobrze jej tak. Końcóweczka jak zawsze rozczulająca. Do czwartku i do nowej opowieści;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula uważała nawet, że po niej już nikogo nie będzie u boku Marka. Zresztą on sam jej mówił, że życie z nią skutecznie wyleczyło go z kobiet. Los bywa nieprzewidywalny. Marek wykończony psychicznie ciężkim rozwodem spotkał kobietę z podobną przeszłością i bum! Okazało się, że pasują do siebie jak ulał.
      Serdecznie dziękuję za wpis. Cieplutko pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Ale jej Alex powiedział do słuchu – Paulina zejdź na ziemię, jaką ty jesteś dla niego rodziną?! Musiało być jej przykro. Nawet taka zimna i oschła osoba nie lubi takich słów. Zawsze mogła liczyć na brata i właściwie teraz też mogła liczyć. Dla jej dobra przemówił jej do rozsądku. Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Alex jest dość rozsądnym człowiekiem. Knuł i intrygował, ale potrafił też wejść w skórę swojego szwagra i potępił to, że Paulina wmówiła Markowi autorstwo swojej ciąży. Alex jest facetem z krwi i kości i dobrze wie, że gdyby jemu kobieta wycięła taki numer pogoniłby ją na cztery wiatry. To właśnie uświadamia siostrze.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  10. Cudowna wiadomość dla młodych. Ich miłość została przypieczętowana ciążą. Nie są nastolatkami, więc dużo prościej przyjdzie im wychowywanie takiego szkraba. Nazywanie dziewczyny jałówką jest zwykłym chamstwem! To i tak cud, że Ula nie przywaliła mu albo nie odeszła. Ale nie ma co strzępić języka na tego durnego doktorka. Najważniejsze, że Ula i Marek są szczęśliwi. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Gdyby Sosnowski bywał częściej w domu i więcej czasu poświęcał żonie nigdy pewnie nie nazwałby jej jałówką. Niestety ten szczodry człowiek dzielił się swoim nasieniem z piękniejszą częścią personelu medycznego a nie z małżonką. To nie mogło się dobrze skończyć, chociaż dla Uli rozwód był początkiem nowego, szczęśliwego życia.
      Bardzo się cieszę, że zajrzałaś. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  11. Wreszcie rozsądny i fajny Alex a nie diabeł w ludzkiej skórze;) Lubię go takiego. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami w moich opowiadaniach Alex występuje w innej skórze i jest postacią pozytywną.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  12. Piękny chociaż skromny ślub. Marek pewnie nawet się nie spodziewał, że może być tak przyjemnie po tym pierwszym ślubie? Fajnie to zorganizowali i przynajmniej nie wydali fortuny na wesele z pompą! A malutka słodka i zawojowała nie tylko rodziców ale też dziadków;) Czekam na kolejną historię i pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ślub nie mógł być inny, bo Ula nie lubi imprez z pompą a Marek zraził się do nich po pierwszym ślubie. Było skromnie, wśród znajomych i bez zadęcia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  13. Opowiadanie bardzo miło się czytało. Dzięki za pozytywną historię. Przesyłam pozdrowienia i czekam na kolejną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z reguły moje historie, choć czasem mają dramatyczny przebieg, kończą się szczęśliwie. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało.
      Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  14. Po burzach i sztormach nastąpił czas wspaniałych zbiorów. Ula z Markiem już tyle przeszli, że tej szansy na wspaniałą rodzinę na pewno nie zmarnują. Dziękuję za interesującą historię. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Po takich przejściach oboje zasłużyli na nagrodę w postaci szczęśliwego, wspólnego życia. Dziecko jeszcze bardziej scementuje ten związek.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  15. Niby znaczna większość z nas nie wierzy w zabobony, ale należy przyznać, że jednak czasami coś w nich jest z prawdy;) Takie są czasy, że kobiety mają coraz większe problemy z utrzymaniem ciąży. Więc uważam, że Ula ma rację, że nie chce tak szybko chwalić się maluszkiem. Dobrze, że Marek to rozumie. Może właśnie trochę dzięki temu Uli udało się urodzić zdrową i fantastyczną Natalkę;) Dziękuję za miłe chwile spędzone przy tym opowiadaniu i czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ciężarna Ula dmucha na zimne. Nie jest już najmłodsza i przez kilka lat dzięki Piotrowi utwierdzała się w przekonaniu, że jest bezpłodna, i dzieci mieć nie będzie. U niej szczęście miesza się z ogromną obawą o pomyślne donoszenie i urodzenie zdrowego dziecka.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Opowieść pięknie opisuje jak bardzo przypadek może zmienić życie. Niby nic, zwykłe spotkanie dwojga ludzi, mile spędzony czas a jednak coś zaiskrzyło. Dobrze, że Marek był tak konsekwentny i nie pozwolił Uli zapomnieć o sobie. Piękna historia;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Tej dwójce towarzyszył trochę przypadek, trochę szczęście a trochę zbieg okoliczności. Wszystko razem sprawiło, że teraz są świetnym małżeństwem, które doskonale się rozumie, kocha się i nadaje na tych samych falach.
      Bardzo dziękuję za wpis. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  17. Okazuje się, że Paulina wcale nie jest taka głupia i pusta. Po rozmowie z Krzysztofem zrozumiała, że jak nie zmieni postępowania i nastawienia do pracy, to może ją stracić. Zdaje sobie sprawę, że w jej sytuacji i przy samotnym wychowywaniu dziecka pieniędzy z dywidendy nie wystarczy na codzienne życie. Chyba też coś zrozumiała odnośnie do Marka. Zdała sobie wreszcie sprawę, że musi dać mu spokój i że powinna zacząć próbować ułożyć sobie życie. Mimo wszystko życzę jej aby też znalazła jakiegoś normalnego faceta, z który ona i jej dziecko będą żyć szczęśliwie, bo każdy zasługuje na drugą szansę;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Paulina może głupia nie jest, ale czasami jej postępowanie sprawiało, że człowiek odnosił takie wrażenie. Krzysztof potrząsnął nią. Uświadomił, że koniec wysługiwania się ludźmi i poniżania ich. Chce zostać w firmie, musi się wykazać. Z kolei Alex otworzył jej oczy na fakt, że powinna odciąć się od przeszłości i pomyśleć o przyszłości swojej i dziecka. Argumenty obu panów najwyraźniej dotarły do jej ciasnej główki.
      Pięknie dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Ula miała wielkie szczęście, że spotkała w końcu na swej drodze takiego świetnego faceta jak Marek. Moja siostra już takiego szczęścia nie miała. Mój szwagier był przy porodzie synka, bo podobno bardzo chciał. Efekt był taki, że przestał dotykać moją siostrę. Rozwiedli się. Drugiemu mężowi siostra nie pozwoliła być przy porodzie tak na wszelki wypadek. Więc sama nie wiem czy dobrze jest jak facet asystuje, czy lepiej niech czeka na zewnątrz? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek pragnął mieć dziecko. Z Pauliną się nie udało, ale dzięki Uli mógł być przy porodzie swojej pierworodnej. Tu nie chodziło tylko o maleństwo, ale o to, że nie zawiódł Uli i był tuż obok dodając jej otuchy.
      Nie każdy facet posiada podobną wrażliwość. Trochę mnie dziwi postawa pierwszego męża siostry i pomyślałam sobie, że obecność przy porodzie była dobrym pretekstem do tego, by odsunąć ją od siebie. Może poznał kogoś innego i to z nim chciał być? Wszak przy porodzie mężczyzna stoi lub siedzi u wezgłowia łóżka a nie wgapia się w krocze kobiety. Z tego miejsca widać niewiele. Mógł zobaczyć jedynie więcej w momencie, gdyby zaproponowano mu przecięcie pępowiny. Dlatego uważam, że to był jedynie wymyślony pretekst do rozwodu a prawdziwa przyczyna leżała zupełnie gdzieś indziej.
      Bardzo dziękuję za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. To Paulina miała parcie na pokazywanie, że Marek jest jej narzeczonym czy też mężem i obściskiwała się z nim na widoku. Nic jej nie krępowało. Ula taka nie jest i całe szczęście nie musi wszystkim pokazywać, że potrafi się przyssać do Marka lub odwrotnie. Trochę prywatności nigdy nie zawadzi. Miłość jest w nich ni wcale nie musi być tak aby wszyscy to widzieli. Wielki plus dla nich za taką postawę;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Miłość"Pauliny do Marka była wyłącznie na pokaz. Jak na kobietę z klasą ona zachowywała się idiotycznie nie myśląc o tym, że takie obściskiwanie się i ostentacyjne całowanie partnera budzi niesmak i zażenowanie ludzi, którzy muszą na te umizgi patrzeć. Nie zrzucam całej winy na Paulinę, bo i Marek czasami zachowywał się w podobny sposób. Przynajmniej tak było w serialu. Ja oglądałam to jako widz i też w takich momentach byłam wściekła na tę nadętą Włoszkę.
      Bardzo Ci dziękuję, że znalazłaś czas i zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Cudowna część, tyle radości, miłości, poprostu pełnia szczęścia. Krzysztof wspaniale usadzil Pauline. Zadufana w sobie zolza dostała to na co zasłużyła. Cały cykl opowiadań jest cudowny. W sam raz na jesienne wieczory do przeczytania od deski do deski, bo nie jest zbyt długi. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za to cudo. Życzę powodzenia i oczywiście czekam na coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Bardzo dziękuję za miłe słowa. Generalnie staram się ograniczać każde opowiadanie do 10 rozdziałów, chociaż czasem wychodzi ich więcej. To taka optymalna moim zdaniem ilość, żeby czytelnik czytając ostatnią część pamiętał, co było w pierwszej. A w kolejny czwartek Gaja będzie publikować opowiadanie pt. "Sekret". To jedno z tych nieserialowych, ale mamy nadzieję, że Wam się spodoba.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  21. Witaj Małgosiu,
    z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Większość z nas nie lubi zmian w życiu, boi się ich. Jak się okazuje nie ma co siedzieć z założonymi rękami w czymś, co nie przynosi nam szczęścia i to nieważne czy chodzi o partnera, czy też o pracę. Zarówno Ula jak i Marek znaleźli się na zakręcie i niezbyt wierzyli w poprawę swojego losu. Wystarczył drobny przypadek i wszystko się zmieniło. Może nie od razu, ale jednak wyszło coś dobrego z ich poznania. Ula się trochę broniła, nie wierzyła w trwałość takiego związku, ale za to Marek był bardziej zdeterminowany. Może jednak warto odrobinę zaryzykować, dać się ponieść głosowi serca. Co prawda nie zawsze wychodzi za pierwszym razem, ale nie oznacza to, że nie warto próbować. Myślę, że oboje są bardzo szczęśliwi, że podjęli taką decyzję. Przy okazji uszczęśliwili też i rodziców Marka. Dziękuję za interesującą historię. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Uważam, że jedną z ważniejszych rzeczy w życiu jest znalezienie swojej drugiej połówki jak nie za pierwszym to za drugim razem, ale zawsze warto szukać i zawsze warto dać sobie drugą szansę. Jeśli to będzie przypadek, szczęśliwy traf, pomyślny zbieg okoliczności, to należy temu tylko trochę pomóc, by spełniły się marzenia. Nasi bohaterowie tak właśnie zrobili, bo czui, że są sobie przeznaczeni.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Przesyłam serdeczności.:)

      Usuń
  22. Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja. Ona może zdziałać cuda! Marek miał jej więcej i całe szczęście, że potrafił nią zarazić Ulę. Dzięki temu stworzyli wspaniałą rodzinę. Czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Dokładnie! Marek konsekwentnie dążył do wyznaczonego celu i mocno dopingował Ulę do podejmowania szybkich decyzji. Wiedział,że spotkał miłość swojego życia i wiedział co chce osiągnąć.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Jak czytałam o wizycie Uli i Marka w cukierni, od razu zorientowałam się, że Ula może być przy nadziei;) Nie wyobrażam sobie innego powodu żeby mieć odruchy wymiotne na tort czekoladowy! Mniam mniam;) Uwielbiam;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... To było dość znamienne, że Ula wymiotuje w miejscu pełnym pysznych rzeczy. To tylko nieco gapowaty Marek nie zorientował się w czym rzecz.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  24. Ula z Markiem dobrze wykorzystali drugą szansę, którą dostali od losu. Chociaż początkowe zachowanie Uli wcale na to nie wskazywało. Ale od czego mamy Marka. Jego postawa doprowadziła tych dwoje do ołtarza. Dziękuję za chwile relaksu i pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Los często zsyła nam drugą szansę i tylko od nas zależy, czy wykorzystamy ją tak jak trzeba, czy też zmarnujemy. Marek i Ula wykorzystali tę szansę w stu procentach. To przyniosło dla nich obojga wymierne korzyści. Są razem i mają dziecko. Może będą następne. Teraz celem jest szczęśliwe pożycie i wychowanie potomków.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  25. Kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi, hahaha;) Dziewczyny napisały już tyle ciekawych rzeczy. Z mojej strony muszę przyznać, że największe zaskoczenie przeżyłam przy Alexie i jego postępowaniu z Pauliną. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Jestem przekonana, że taka postawa wyjdzie Pauli tylko na zdrowie. Na naukę i zmiany nigdy nie jest za późno. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej historii Alex jest porządnym facetem. Nie ma konfliktu z Markiem i chociaż z reguły staje zawsze po stronie siostry, to doskonale rozumie jak mógł czuć się Marek, gdy ona usiłowała mu wmówić, że jest ojcem dziecka poczętego z innym facetem. On potępia takie postępowanie i dobitnie daje to Paulinie do zrozumienia. Dzięki temu ona chyba jednak coś zrozumiała.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  26. Druga szansa wykorzystana w pełni. Ślub, córeczka. Nawet Paulina nie zrobiła skandalu i coś zrozumiała. Swoją szansę powinna jednak szukać z dala od Polski. Złe wspomnienia zostają.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Nie wiadomo czy Paulina z czymś by nie wyskoczyła, gdyby nie posłuchała rozsądnego Alexa. Na szczęście coś do niej dotarło i odpuściła.
      Cieszę się, że znalazłaś czas i zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń