Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 lutego 2020

ZAŚLEPIENIE - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3


Pomógł jej wykąpać i przebrać dzieci do spania. Ułożyli je w łóżeczkach a Marek włączył cichą, spokojną muzykę.
 - Tak usypiała je Joasia – wyjaśnił. – Są przyzwyczajone. Przygotowałem ci pokój i mam nadzieję, że będzie ci w nim wygodnie. Ja posprzątam łazienkę i będziesz mogła zaraz z niej skorzystać. Jestem ci naprawdę wdzięczny, że się zgodziłaś zostać. Bez ciebie chyba bym oszalał.
 - Nie ma o czym mówić – uśmiechnęła się blado. Była zmęczona po całym dniu. Usiadła na kanapie w salonie i włączyła telewizor. Nawet nie oglądała, bo jej myśli krążyły wokół Marka a w głowie dźwięczały słowa ojca. Wmawiała sobie, że on nie ma racji opowiadając te wszystkie rzeczy o Marku. On na pewno miał w sobie sporo egoizmu, ale jak zachodziła taka potrzeba, to potrafił być szczodry i wspaniałomyślny. Wynagradzał ją uczciwie, zawsze powtarzał, że jest najlepsza. Inna rzecz, że urabiała się dla niego po łokcie byleby zasłużyć na szczery, szeroki uśmiech odsłaniający największy atut jego urody w postaci wdzięcznych dołeczków i na słowa pochwały. Rzecz tylko w tym, że on był miły dla wszystkich a zwłaszcza dla płci pięknej. Wpadał między modelki, rzucał kilka komplementów a one już sikały po nogach licząc na upojną noc z nim. Nienawidziła takich sytuacji, kiedy musiała stać z boku i przyglądać się temu wszystkiemu. To było ponad jej siły. Obiecała sobie kiedyś, że dokona u siebie rewolucji. Zmieni wizerunek, zacznie się malować i lepiej ubierać. Może wtedy spojrzy na nią jak na kobietę, a nie jak na swoją asystentkę, czy przyjaciółkę.


Miała jeszcze inny ważny cel w życiu a mianowicie zdobycie własnego mieszkania. Wniosek od lat leżał w spółdzielni mieszkaniowej a jej pozostawało tylko cierpliwie czekać. Jeździła tam od czasu do czasu, żeby się przypomnieć, ale każda rozmowa kończyła się bezradnym rozłożeniem prezesowskich rąk i tłumaczeniem, że ona jest sama, a w kolejce mnóstwo rodzin z małymi dziećmi. Odpierała te irracjonalne argumenty mówiąc, że w ten sposób to nigdy nie doczeka się własnego lokum, bo dzieci rodzą się bez przerwy a single muszą mieszkać do czterdziestki z rodzicami. Gdyby miała pieniądze, mogłaby sobie kupić jakąś kawalerkę, albo jakieś dwupokojowe mieszkanko. Nie musiałoby być duże, ale własne. Póki co, to pozostawało wyłącznie w sferze marzeń.

Ten tydzień był bardzo intensywny dla Marka głównie ze względu na załatwianie formalności pogrzebowych. Ula też miała pełne ręce roboty przy dwójce dzieci. Kąpała, przewijała, prała, karmiła, wychodziła na spacery, gotowała sobie i Markowi posiłki, i uczyła go jak ma postępować z własnymi dziećmi.
Pogrzeb miał się odbyć w piątek do południa. Stawiła się niemal cała firma, żeby złożyć prezesowi kondolencje. Przygnębiający to był widok i pracownicy szczerze mu współczuli patrząc zwłaszcza na bliźniaczki w wózku, które nic nie rozumiały a mimo to zanosiły się płaczem.
Stypy nie było. Tę Marek sobie darował. W domu zrobił tylko skromne przyjęcie, na które zaprosił Sebastiana, firmowego projektanta Pshemko, swoją sekretarkę Violettę i oboje Febo. Trochę żałował, że nie zaprosił samego Alexa. Paulina zaczęła się kleić do młodego wdowca dość ostentacyjnie, na co Ula patrzyła ze zgrozą nie mogąc pojąć takiego zachowania. Jeszcze ciało Joasi dobrze nie ostygło a panna Febo chciała już zaklepać po niej miejsce u boku Marka. Na szczęście przypomniała sobie o dzieciach i trochę się zmitygowała. Była ostatnią osobą, która chciałaby wychowywać cudze „bachory” jak to określała. Swoich własnych nie zamierzała mieć więc taki układ zupełnie jej nie odpowiadał.


Czas mijał a dzieci rosły. Marek często korzystał z pomocy Uli a ona nie odmawiała. Wprawdzie udało mu się załatwić naprawdę kompetentną nianię, ale przychodziła na osiem godzin. Przez resztę dnia to on przejmował opiekę lub Ula, jeśli miał popołudniami jakieś spotkania służbowe. Czasami miewał wyrzuty sumienia, bo te spotkania służbowe nie do końca były służbowe a raczej towarzyskie. On się bawił a Ula robiła za niańkę. Zachowywał się tak jak w okresie, kiedy Joasia żyła.
Dobrzańscy seniorzy też nie bardzo chcieli zajmować się wnuczkami. Kochali je nad życie, ale Krzysztof często niedomagał, potrzebował spokoju a przy dwójce dość absorbujących dzieci było to trudne. Jakby więc na to nie patrzeć większość opieki nie licząc niani spoczywała na barkach Uli. Ona nadal wierzyła, że któregoś dnia Marek przejrzy na oczy i doceni jej poświęcenie.
Kiedyś uśpiwszy dzieci usiadła jeszcze w salonie gawędząc z Markiem cicho. Za chwilę miał jej zamówić taksówkę do Rysiowa.
 - To zaczyna być męczące i zbyt drogie – mruknęła.
 - A co masz na myśli?
 - Noo… te dojazdy. Od prawie dziewięciu lat czekam na mieszkanie i chyba się go nie doczekam. - Od słowa do słowa opowiedziała mu o swoich perypetiach ze spółdzielnią mieszkaniową i jej prezesem, który wciąż przesuwał ją na koniec kolejki. – To niesprawiedliwe. Powiedział mi kiedyś, że pierwszeństwo mają rodziny z dziećmi. Mam wyjść za byle kogo, zmajstrować sobie trójkę dzieci i wtedy dostanę mieszkanie? Co za niedorzeczność! – wstała z kanapy. – Zbieram się. Dzwoń po tę taksówkę.
Marek nie skomentował tego w żaden sposób, ale pomyślał, że mając tak liczne koneksje w różnych branżach mógłby je uruchomić i załatwić Uli to mieszkanie. Najlepiej gdzieś niedaleko niego, żeby miała blisko do dzieci. Ta ostatnia myśl była czysto egoistyczna. Znowu skupiał się wyłącznie na sobie i do głowy mu nie przyszło, że bezczelnie wykorzystuje tę dziewczynę. Nigdy też nie zastanowił się, dlaczego ona tak dużo dla niego robi, wręcz ofiarnie poświęca się dla niego. Zaczęło się od prezentacji do konkursu na stanowisko prezesa. Właściwie napisała ją całą sama bez jego udziału. Potem wzięła dwa potężne kredyty, żeby uratować firmę od zapaści. Odkręcała umowy, które zawalił i w końcu opiekowała się jego dziećmi. Ona zawsze była i trwała przy nim nie wiedzieć z jakiego powodu. Kiedyś rozmawiał nawet na ten temat z Sebastianem, który miał z niego niezły ubaw.


 - Człowieku, to przecież takie oczywiste! Zakochana kobieta dla swojego mężczyzny zrobi absolutnie wszystko, bo zdolna jest do największych poświęceń. Ona cię kocha, to chyba jasne?
 - Głupoty opowiadasz. Przecież bym coś zauważył. Ona jest moim przyjacielem a przyjaciele też robią dla siebie wszystko.
 - Noo, ja aż tak daleko bym się nie posunął- chichotał Olszański. - A wiesz czym ona różni się od tych wszystkich panienek, które miałeś?
Marek skrzywił się dając tym samym do zrozumienia, że Ula nie powala urodą. Sebastian zrozumiał to w lot i pokręcił głową.
 - Nie, nie o urodę tu chodzi. Ona nie dość, że kocha ciebie, to jeszcze kocha twoje dzieci. Opiekuje się nimi od śmierci Joaśki, niemal wychowuje, przyzwyczaiła je do siebie i tylko patrzeć jak zaczną nazywać ją mamą.
 - Nie zaczną, bo zwracają się do niej „ciociu”, ale fakt, że przepadają za nią.
Ta rozmowa z Sebą utkwiła mu w pamięci, ale jakoś specjalnie się nie przejął tym, co sugerował przyjaciel. Uważał, że się myli a pomysł, że Ula pała do niego wielkim uczuciem uznał za absurdalny i kompletnie pozbawiony sensu. Nie jest przecież ślepy. Gdyby było coś na rzeczy na pewno by zauważył.
Kilka dni później uruchomił swoje znajomości. Za ich pośrednictwem dotarł do prezesa spółdzielni i umówił się z nim na spotkanie w jakiejś knajpie. Miał zamiar najzwyczajniej w świecie go przekupić a w jego kieszeni spoczywała dość gruba koperta. Prezes najwidoczniej przyzwyczajony był do brania łapówek, bo bez mrugnięcia okiem błyskawicznie schował kopertę do kieszeni i obiecał, że następnego dnia poinformuje panią Cieplak o przydziale lokalu.

Telefon od samego prezesa spółdzielni wbił ją w fotel. Nie mogła uwierzyć, że znalazł się dla niej lokal. Od razu zapytała o adres.
 - Mieszkanie ma pięćdziesiąt metrów kwadratowych i mieści się przy Pańskiej na parterze. To dwa pokoje z kuchnią, ubikacją i łazienką, ale do remontu. Jego właściciele wyemigrowali do Niemiec i od dwóch lat stoi puste. Pozytywne jest to, że ma wymienione okna z drewnianych na plastiki. Interesowałoby panią?
 - Jak najbardziej. Kiedy mogę się zgłosić?
 - Kiedy pani wygodnie. Może być nawet dzisiaj.
Z tą dobrą wiadomością wparowała do gabinetu Marka. Była tak podekscytowana, że nie potrafiła mówić o tym spokojnie. Roześmiał się widząc ją taką rozemocjonowaną.
 - Ubierz się i zaraz tam jedziemy.
 - Ale jak to…? Teraz…?
 - A na co czekać? Trzeba odebrać klucze i zobaczyć ten pustostan. W podziękowaniu za to, co dla mnie robisz oddam naszą ekipę remontową do twojej dyspozycji i pokryję koszty remontu.
 - Naprawdę? – wytrzeszczyła oczy.
 - Naprawdę – potwierdził a po chwili ona zawisła na jego szyi. Zmitygowała się jednak i odsunęła od niego czując jak zaczynają jej płonąć policzki.
 - Przepraszam, ale to ze szczęścia - wydukała. – To ja idę się ubrać.
Najpierw podjechali pod budynek, w którym mieścił się zarząd spółdzielni. Udało im się dostać do prezesa, który z dumą wręczył Uli klucze. Podpisała też stosowną umowę chociaż nie był to koniec formalności, bo należało jeszcze uzupełnić wkład mieszkaniowy.
 - Oczywiście odliczymy koszty amortyzacji to będzie taniej – poinformował prezes.
Od razu podjechali na Pańską. Mieszkanie okazało się totalną ruiną. Ula z przerażeniem lustrowała to smętne wnętrze.
 - Spójrz, nawet nie chciało się im odkręcać żyrandoli i ucięli kable równo z sufitem. Jestem zdruzgotana wyglądem lokalu i ze zgrozą myślę ile to będzie kosztować. Nie mogę pozwolić na to, żebyś mi robił takie prezenty. Może jakoś sama dam radę…
 - Jak chcesz to zrobić i przede wszystkim kiedy? Nie marudź, bo nie na takie prezenty zasługujesz. Mało dla mnie robisz? Przynajmniej w taki sposób ci się odwdzięczę a ty musisz mi na to pozwolić. Zabiorę klucze i jutro rano przyjadę tu z ekipą. Ty tylko wybierz kolor ścian, płytek i podłóg. Nawet razem możemy coś wybrać. O resztę się nie martw. Cieszę się, że to tak blisko Siennej. Przynajmniej nie będziesz musiała już dojeżdżać.

Remont przebiegał dość sprawnie. Marek często zaglądał obserwując przebieg prac. Pilnował, żeby nie robili fuszerki. Dopiero kiedy stanęły w mieszkaniu meble Ula zaprosiła swoją rodzinę. Józef lustrował każdy kąt i tylko cmokał z zachwytu.
 - Pięknie wszystko odremontowane, naprawdę pięknie. To kiedy się wyprowadzasz? Będzie nam ciężko bez ciebie, ale rozumiem twoje dążenie do niezależności.
 - I tak będę przyjeżdżać co tydzień, żeby was oprać, posprzątać i nagotować wam na kolejne dni. A wyprowadzę się pod koniec tego tygodnia.

53 komentarze:

  1. Jak ja nie cierpię Pauliny... To żmija i wredna suka... No sorry, ale taka jest prawda... Dla niej dzieci są bee... Dlaczego ona musi się do niego kleić? Napisane fajnie nawet trochę poczułam niepokoju... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Paulina już tak ma. Jest namolna i jeśli może coś odzyskać, to idzie po trupach. marka nie odzyska, bo przecież są dzieci a tych panna FE nie znosi.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. No jaki on wspaniałomyślny z tą ofertą pomocy co do remontu. Ale już nie powie prawdy jak to wygląda.
    Zrobił z Ulki darmową pomoc. Śmierć żony nie nauczyła go niczego.
    Dobrzańscy jak dla mnie samej to tylko szukają wymówki w postaci choroby Krzysztofa.
    Stary Cieplak zawsze mnie drażnił tym swoim zachowaniem. Zachowuje się jakby nie umiał niczego zrobić samemu.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy ranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek pomaga, ale wciąż myśli egoistycznie. Załatwił Uli mieszkanie, ale takie, które jest blisko Siennej. Ona jest szczęśliwa, że ma swój własny kąt nie podejrzewając, że Marek zrobił to dla własnej wygody. Zaangażował się w remont, bo chce, żeby Ula zamieszkała jak najprędzej w sąsiedztwie. Znowu doszedł do głosu ten jego egoizm.
      Pięknie dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Skoro dzieci już mówią to znaczy że minęło kilka miesięcy od śmierci Joasi. Tymi samym bliżniaczki coraz więcej rozumieją i mogą wkrótce zadawać pytania gdzie tatuś. Może same kiedyś wyswatają tatusia z ciocią. To taki popularny wątek. A tak na marginesie to Marek pomyślał o wielu sprawach ale o tym że w razie jakiegoś nieszczęścia Ula nie ma żadnych praw do dzieci. Wystarczy że trafią do szpitala i nie będzie można skontaktować się z nim albo dziadkami.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Dzieci jeszcze nie mówią. Wymawiają zaledwie kilka prostych słów, ale masz rację, czas nie stoi w miejscu a dzieci coraz więcej rozumieją. Marek nie przewiduje rzeczy, o których piszesz. Jakie może mieć Ula prawa do tych dzieci? Musiałaby zostać jego żoną i zaadoptować je, a przecież on nie widzi jej u swego boku. Na razie to wygodny układ tylko dla Marka.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. Jak widać Ula dalej tkwi w tym niby „rodzinnym układzie”, pierze, gotuje, zajmuje się dziećmi, taka „własna gosposia”. Dobrzański, choć pomógł jej z uzyskaniem mieszkania i zrobieniem w nim remontu, zrobił to jedynie z czystego egoizmu, bo będzie miała bliżej do dzieci. Dalej traktuje Ulę tylko jak przyjaciółkę, choć Sebastian już tak nie myśli i przytacza mu dość twarde argumenty na to, że nasza Uleńka robi to wszystko z miłości do prezesa. Niestety dla juniora, konesera piękna Ula nie jest obiektem pożądania.
    Moim zdaniem nie powinna czuć ani trochę wyrzutów sumienia, żeby Marka zostawić samego z dziećmi. Są już na tyle duże, że sobie poradzi sam, chyba, że znajdzie sobie kolejną naiwną, w co wątpię.
    O mały włos na jej miejscu mogłaby być Paulina, ale ta z kolei nie była zainteresowana opieką nad cudzymi” bachorami”.
    Ula powinna zadbać o siebie, przemienić się w „pięknego motyla” i cieszyć się życiem a nie zajmować się nie tylko dziećmi i domem Dobrzańskiego ale rodziną w Rysiowie. Zobaczymy czy zdobędzie się na taki krok i co z tego wyniknie.
    Dziękuje za dziś, pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Ula od dawna buntuje się przeciwko takiemu układowi z Dobrzańskim, ale tylko w sobie. Nie skarży się i nie mówi nic głośno więc Marek uważa, że jest wszystko w porządku. Rozsądek mówi, że powinna odejść, bo im dłużej trwa jej opieka nad dziewczynkami, tym bardziej przywiązuje się do nich emocjonalnie. Jeśli nie znajdzie w sobie dość siły, żeby odejść nadal będzie tkwiła w tym układzie i w dodatku trudno będzie za ten stan rzeczy obwiniać Marka, bo to akurat zależy od jej decyzji.
      Dziękujemy, że zajrzałaś. Przesyłamy serdeczności.:)

      Usuń
  5. Jak na razie Marek to okropny egoista. Nie będę mu więcej dowalać, dam mu szansę. Cieszę się na nowe zapowiedzi;) Już jakiś czas się nie pojawiały. Fajnie, że teraz od razu dwie! Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egoizm Marka jest mocno zakorzeniony i tak szybko nie minie.
      Są dwie nowe zapowiedzi krótkich historii. Długo nie pisałam nic, bo najpierw nie miałam pomysłu, a potem przyplątała się choroba. Mam nadzieję, że jednak coś przyjdzie mi nowego do głowy.
      Pozdrawiamy obie serdecznie i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  6. Trochę żal, że Krzysztof i Helena tak mało biorą udziału w wychowaniu wnuczek. Oczywiście mają rację, że takie maluchy, to sama ciężka orka, ale przecież ich stać. Mogliby spokojnie zabierać Martę i Dorotkę do siebie chociaż na weekendy i na ten czas zatrudnić jakąś opiekunkę. Dziewczynki by lepiej poznały dziadków. Szkoda, bo chyba mają tylko jednych dziadków? Więź zawarta w dzieciństwie procentuje na starość. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Dobrzańscy bardzo kochają swoje wnuczki, ale ta miłość nie przekłada się nad opiekę nad nimi. Uważają, że Marek dojrzał już do tego, żeby wreszcie wziąć odpowiedzialność za własne dzieci a oni nie chcą się mieszać w ich wychowanie. Oczywiście, że ich stać na wynajęcie opiekunki, ale Marka również, więc dlaczego wysługuje się Ulą?
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. No na Paulinkę zawsze można liczyć! Durna baba! Jeśli nie Marek, to Alex powinien palnąć ją w ten durny łeb. W sumie dobrze, że są dziewczynki, bo Marek już by się od niej nie uwolnił! A może przemyśli sprawę i będzie namawiała Marka do oddania Marty i Doroty np. Uli? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Tak daleko już się nie posunęłam. Paulina zachowuje się typowo dla niej. Jest nachalna i wciąż roi o życiu z Markiem, bo nie lubi tracić tego, co już raz posiadała. Otrzeźwienie przyszło w samą porę, gdy przypomniała sobie o dzieciach.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  8. Aż mnie wbiło w fotel. Imprezy, panienki i wóda nie wyżarły Sebastianowi resztek rozumu! Ten bawidamek był w stanie zauważyć, że z Uli strony, to coś więcej niż przyjaźń. A głupkowaty Marek w dalszym ciągu idzie w zaparte. Ciekawa jestem co musi się zdarzyć, aby Marek zauważył, że coś jest na rzeczy? Gratuluję nowości;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Sebastian chyba więcej razy zawiódł się na kobietach niż Marek. Dobrze je zna i zna ich motywy postępowania. Widzi poświęcenie Uli dla Marka i dzieci i wcale nie musi być geniuszem, żeby domyśleć się dlaczego to robi. To tylko Marek jest jak ślepy koń z klapkami na oczach i nie zauważa niczego, a kiedy Sebastian mówi mu to wprost, on wszystko wypiera, bo nie wierzy, że Ulą kierują pobudki inne niż przyjaźń.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Wszystkiemu winne te dołeczki, ten uśmiech i ta jego uprzejmość! Dobrze Ula zauważyła, że wystarczy, że Marek tylko kiwnie palcem, a wszystkie kobiety zrobią dla niego wszystko, byle tylko znaleźć się w jego ramionach. Tylko myślę, że aż tak dużo, jak Ula, to jednak by nie robiły dla niego. Otrząśnij się dziewczyno! Też się cieszę na nowości i gratuluję pomysłów. Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Te inne kobiety pragną wyłącznie Marka a nie opiekowania się jego dziećmi. On opiekunkę już ma więc korzysta z życia kiedy tylko ma okazję nieświadomie raniąc przy tym Ulę. Ona póki co nie ma siły wyrwać się z tego zaklętego kręgu, ale w końcu jej się uda.
      Co do pomysłów, to nie mam ich za wiele i wciąż szukam jakiegoś ciekawego, żeby rozwinąć go w wielorozdziałowe opowiadanie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Może Marek wcale nie jest taki zły za jakiego chce uchodzić? Trochę jednak zna zwyczaje córek, czyli nie jest tak, że nic nie wiedział o tym, co się działo w jego domu. Skądś wiedział, że Joasia usypiała dziewczynki przy cichej muzyce. Może Marta i Dorotka nie będą miały tak źle z tatą. W końcu musi mu przejść to imprezowanie. Musi porządnie zająć się ich wychowaniem, a nie liczyć tylko na nianię i Ulę. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Marek wie co nieco, ale to wszystko jest wiedzą powierzchowną. Słyszał muzykę, gdy żona usypiała dzieci, ale nie miał pojęcia, gdzie ma szukać ich książeczek zdrowia i musiał przekopać całe mieszkanie. On nie jest złym człowiekiem, ale trochę zepsutym i rozpieszczonym przez kobiety a także zmanierowanym. Wiele musi w sobie zmienić a przede wszystkim wykorzenić z siebie ten egoizm.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  11. Marek ma absolutną rację w tym, że pomoc przy remoncie należy się Uli. Dobrze, że zdaje sobie sprawę, co Ula dla jego rodziny robi. Zresztą to nie on remontował, ciężko pracował, tylko robiła to ekipa przez niego wynajęta, więc znowu aż tak bardzo się nie przemęczył. Nowe miejsce zamieszkania powinno przynieść Uli szczęście. Niech zacznie myśleć o sobie. Powinna znaleźć nowych przyjaciół i może jakiegoś fajnego chłopaka;) Byle nie Piotra;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Ula oczywiście jest wdzięczna Markowi,bo to on opłacił koszty tego remontu. Jest też szczęśliwa, że wreszcie ma własne lokum. Najszczęśliwszy jest jednak Marek, bo teraz Ula nie będzie już dojeżdżać do dzieci z Rysiowa, ale przejdzie parę kroków na Sienną. A już tak dla Twojego spokoju napiszę, że Piotra nie przewidziałam w tej historii.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy cieplutko. :)

      Usuń
  12. Nowe miejsce zamieszkania, nowi sąsiedzi, czas na urządzenie sobie gniazdka. Oj Ulę czekają fajne chwile. Nie będzie miała tyle czasu dla Marka i jego dzieci. Powinien pojawić się jakiś facet i to taki, żeby Markowi oczy wyszły z orbit. Odrobina zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sąsiadami Ula raczej nie będzie zawierać znajomości,bo nie będzie miało na to czasu. Dzieci są absorbujące no i praca w firmie. Facet też się nie pojawi. Ula jest zaślepiona miłością do Dobrzańskiego i to się raczej nie zmieni.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Pozdrawiamy :)

      Usuń
  13. Ula wreszcie na swoim. Hura! Może teraz zacznie myśleć o sobie i o swoich potrzebach. Oczywiście nie zabraniam jej pomagać tacie czy Markowi, ale może wreszcie będzie miała inne priorytety. Najpierw ona, później długo, długo nic i dopiero pomoc innym. Trzymam za nią kciuki! Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Myśli o własnych potrzebach nawiedzają Ulę niemal każdego dnia. Wie doskonale, że powinna odejść z życia Marka i z firmy a z drugiej strony jest tak mocno przywiązana i do jednego i do drugiego, że z każdym dniem decyzja o odejściu staje się coraz trudniejsza.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś na blog i skomentowałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Najważniejsze, że Martusi i Dorotce nic złego się nie dzieje. Marek chyba coraz lepiej sobie radzi z córkami. Pomoc, zwłaszcza na początku, była bardzo potrzebna, a nawet nieodzowna, ale chyba Marek czegoś się jednak nauczył? Ula jednak mieszka u siebie, chyba codziennie mu nie pomaga? A on od czasu do czasu musi się rozerwać. Szkoda tylko, że nie potrafi powiedzieć Uli prawdy i ją oszukuje. Jak to się wyda, to czarno to widzę. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ula stara się, żeby Marek nauczył się jak najwięcej. Uważa, że to czas najwyższy, żeby to on przejął opiekę nad dziećmi a on woli wciąż wypady do klubu i nasiadówki z Sebastianem. Śmierć Joasi nie spowodowała zmiany jego nawyków. On szalał wówczas, gdy żyła i robi to po jej śmierci tym razem krzywdząc Ulę. Nadejdzie jednak moment kiedy klapki spadną Uli z oczu.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Czas leci szybko, dziewczynki zdrowo rosną, seniorzy nie zmienili zdania co do opieki nad wnuczkami, a sytuacja Uli stoi w miejscu. Liczę, że przeprowadzka do swojego mieszkanka coś w tym względzie zmieni i że wcale tak nie będzie, że skoro Ula nie musi już dojeżdżać do Marka, to teraz już prawie całkowicie przejmie opiekę nad Dorotką i Martą. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Przeprowadzka Uli z pewnością przysporzy jej jeszcze więcej obowiązków, bo jej mieszkanie znajduje się bardzo blisko mieszkania Marka. Teraz będzie na każde zawołanie jeśli tylko Dobrzański zapragnie zabawić się w klubie. To oczywiście mocno nie w porządku wobec niej i ciągłe wykorzystywanie jej dobroci. Ona powoli dojrzewa do decyzji o odejściu, ale jeszcze nie teraz.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  16. Przykra sprawa. Był człowiek i wystarczy tylko jedna chwila i nie ma człowieka. Marek jakoś zbyt długo nie nosił żałoby po żonie. Mam nadzieję, że Marta i Dorotka jednak będą coś wiedziały o swojej mamie. Tylko niby kto ma im o niej opowiadać? Szkoda. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Dzieci Joasi oczywiście dowiedzą się o mamie, ale niestety nie od własnego ojca, który nie wiedzieć czemu uznaje jej śmierć za temat tabu. To Ula zadecyduje o tym, chociaż nie powie im, że matka targnęła się na własne życie, ale przekaże im to bardziej delikatnie.
      Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  17. Co by nie powiedzieć złego o Marku, to należy przyznać, że w przypadku mieszkania zachował się bardzo fair. Szkoda, że Ula tak późno mu powiedziała o swoich kłopotach. Może już wcześniej by mieszkała w Warszawie. Oczywiście można powiedzieć, że po części zrobił to dla siebie, ale jednak Ula ma swoje upragnione mieszkanie. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Można by powiedzieć, że wilk syty i owca cała. Korzyść jest ewidentna dla obu stron. Marek ma Ulę blisko a ona zyskała upragnione mieszkanie nie mając pojęcia, że Marek najzwyczajniej w świecie przekupił prezesa spółdzielni. Gdyby Ula miała tego świadomość na pewno nie zgodziłaby się na przyjęcie kluczy.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  18. Józef zamiast wspierać Ulę, zamiast gratulować i cieszyć się jej szczęściem, to myśli tylko o sobie. Przecież Ula jest już dorosła i powinna zacząć układać sobie życie. O rodzinie z całą pewnością nie zapomni i Józef powinien to wiedzieć. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Józef po prostu martwi się o córkę. Wie, że serce Uli bije dla Dobrzańskiego, ale trochę już go zna i wie, że on nie z tych, którzy dążą do stabilizacji. Ma świadomość, że junior wykorzystuje jego córkę a o miłości z jego strony nie ma mowy.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  19. Myślę, że bez pomocy Uli Marek naprawdę by oszalał. Sytuacja go przerosła i był bardzo pogubiony. Może nie z rozpaczy po żonie, ale zupełnie nie wiedział jak opiekować się takimi maluchami. Mam nadzieję, że nauka nie poszła na marne i teraz Marek jest specjalistą od dzieci;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Gdyby angażował się w wychowanie córek wtedy, gdy Joasia jeszcze żyła, to po jej śmierci nie miałby aż tylu problemów i nie wpadłby w panikę. Ula stara się go nauczyć postępowania z takimi maluchami, ale czy on podoła i czy będzie taki chętny do nauki, czas pokaże.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i dziękujemy, że zajrzałaś.:)

      Usuń
  20. Ciągle bez znajomości i pieniędzy nie można nic załatwić. Czy to się kiedykolwiek skończy? Łapówki powinny odejść w niebyt, ale z drugiej strony Ula dalej musiałaby dojeżdżać z Rysiowa. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Łapówki nie odejdą w niebyt zwłaszcza teraz, gdy rządzą nami przekręciarze i złodzieje. Ręka rękę myje a za pieniądze można załatwić niemal wszystko. Przekupienie prezesa spółdzielni chyba dla nikogo nie było szokiem. To dzisiaj norma. Zresztą w poprzednich latach wcale nie było lepiej. Korupcja istniała i istnieć będzie.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  21. Ależ ten Marek jest głupi i podły. Cholerny egoista. Ale kto go miał nauczyć jakiejś empatii i patrzenia na potrzeby innych osób skoro Helena i Krzysztof też egoistycznie postępują. Odwiedzają dziewczynki, ale chyba bawią się nimi jak zwykłymi laleczkami. Cała rodzina to egoiści. Co ta Ula tam robi? Wypiją z niej całą krew. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę muszę stanąć w obronie Dobrzańskich. Oni doskonale znają swojego syna. Wiedzą, że nie był ani dobrym mężem ani dobrym ojcem. Chcą, żeby wreszcie stał się odpowiedzialny i zaczął wychowywać swoje córki. Nimi kierują jednak inne powody niż Markiem. Poza tym Krzysztof faktycznie niedomaga i potrzebuje spokoju, którego obecność ruchliwych dzieci by mu nie zapewniła. Póki co Marek nadal sobie bimba i ma gdzieś obowiązki względem maluchów.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  22. No i tak kolejny raz potwierdza się teoria, że miłość jest ślepa i bez rozumu. Ale każdy o niej marzy i Ula również. Cuda się zdarzają, a marzenia się spełniają więc może i Marek w końcu spojrzy na nia jak na kobietę, która zasługuje na uczucie. Sebastian już zasial ziarenko, które chyba powoli w Marku kielkuje, że Ula Go kocha. Marek jeszcze z egoistycznych pobudek załatwił Uli mieszkanie i korzysta z Jej pomocy, ale coś mi mówi, że już niedługo zacznie bezwiednie, powoli wpadać w sidła amora. A Ula powinna zmienić swój wizerunek tak jak pomyślała i trochę byc bardziej stanowczo wobec Marka i zacząć mówić nie, a efekty przyjdą same. To jest cudowne opowiadanie i trudno mi doczekać kolejnej części. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Muszę Cię rozczarować, bo Marek jest ślepy jak stary koń a słowa Sebastiana nie zrobiły na nim większego wrażenia. Nie wierzy w miłość Uli do niego i uważa, że przyjaciel wymyślił to wszystko, żeby z niego zakpić. W Marka przypadku Amor zapadł w sen zimowy i ani myśli się obudzić. Jeszcze kilka rozdziałów a Ula podejmie ważną dla siebie decyzję.
      Bardzo dziękujemy Ci za długi komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  23. Niech się Marek ogarnie, bo inaczej jeszcze ktoś, np. niania doniesie do opieki społecznej i wtedy to dopiero będzie miał kłopoty. To są w końcu jego dzieci i musi zacząć sam o nie dbać, a nie szukać oparcia w innych osobach! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic takiego nie będzie miało miejsca. Niania zostanie zatrudniona na czas nieobecności Marka, kiedy on będzie w pracy. Jeszcze sporo wody upłynie zanim on cokolwiek zacznie rozumieć.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Pozdrawiamy. :)

      Usuń
  24. Całe szczęście, że Marta i Dorota są małymi brzdącami i nie widzą, co wyrabia ich ojciec! Jak zaczną więcej rozumieć, to będą go surowiej oceniać. Przecież będą miały jakieś koleżanki i będą mogły porównać swój dom do domu i rodziny koleżanek. Dziewczynki powinny czuć, że tata je bardzo kocha i zrobi wszystko dla ich szczęścia. Musi mieć dla nich mnóstwo czasu i cierpliwości. One i tak są już pokrzywdzone, bo nie mają mamy. Kto będzie je uczył takich zwykłych rzeczy jak obowiązki domowe? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż jest Ula i to ona uczy dziewczynki wszystkiego, bo oprócz niani to ona spędza z nimi najwięcej czasu. Marek wciąż niefrasobliwie sobie poczyna często spędzając popołudnia i wieczory w klubie.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  25. Oj Ula, Ula. Szkoda jej dla takiego Marka. Zmarnuje sobie życie. Jeśli ta sytuacja będzie trwała jeszcze trochę, to jeszcze ciężej będzie jej odejść. Nie da się nie pokochać takich skarbów. A gdzie miejsce na jej dzieci? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula już to wie, że życie przecieka jej między palcami. Koleżanki w jej wieku mają już dzieci a ona nawet nie wyszła za mąż a na horyzoncie nie pojawił się potencjalny narzeczony. Może byłoby inaczej, gdyby ona dopuszczała taką możliwość, ale wciąż ma nadzieję, że może jednak Marek coś zrozumie.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  26. Ten egoistyczny dupek niczego nie zrozumiał i nie stara się zrozumieć.Wykorzystuje Ule jak może ,ma gdzieś dzieci i wszystko.w sumie to one nie mają już ojca ,bo ten jedynie miał swój udział w ich poczęciu nic więcej. On ich nie wychowuje tylko czasem do nich zagląda jakby były obiektami muzealnymi co się spojrzy i idzie dalej. Zero uczuć,to pieprzone drewno nie nadaje się do niczego . Zalicza tylko panienki zaraz kolejną zapłodni i będzie problem . Miłość jest ślepa bo Ula wierzy że on przejrzy na oczy. Nigdy się tak nie stanie ta kanalia nie zasługuje na nic. Powinna nim gardzić przecież to śmieć ,a nie człowiek. Jak można nie kochać własnych dzieci,nic nie widzieć dookoła , nic nie czuć .po cholerę on on brał ten ślub? Mógł płacić alimenty i by było o wiele lepiej. Miały by matkę ,a tak nie mają nikogo oprócz Uli bo nie liczę niani .Biedne te dzieci. Będą dorostac bez miłości,rodziców jak sieroty i nikogo nawet nie obchodzą. A Ula niech ucieka i znajdzie sobie porządnego faceta ,bo tacy jak Marek nigdy się nie zmieniają no chyba ,że na gorsze. Takich egoistycznych palantów na tym świecie nie brakuje. A Ula powinna trzymać się z dala od takich. Przez Marka nie ułoży sobie życia ,zostanie starą panną i tyle z tego wszystkiego będzie miała. A Marek będzie nadal szlajal się po klubach ,a później jego córki bo taki daje im przykład. Albo jak dorosną zapomną o nim i na starość nie będzie miał mu kto podać szklanki wody. To mieszkanie załatwił Uli z egoistycznych pobudek ,a nie z chęci pomocy . Ktoś powinien odebrać mu dzieci i umieścić je w rodzinie zastępczej przynajmniej tam miały by opiekę. Pozdrawiam serdecznie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na Paulinę szkoda mi słów ,bo ona niczym nie różni się od playboya Marka. Oboje są siebie warci tylko ona go nie zechce że że wzgl na dzieci ,ale może miałyby plan jak się pozbyć,albo postarać by mu je zabrali ,bo on na ojca się nie nadaje. Z resztą on jest w ogóle beznadziejny materiał na chłopaka ,a co dopiero męża i ojca.On nawet na przyjaciela się nie nadaje.Na nic.

      Usuń
    2. Justyna
      Strasznie długi komentarz, w którym wylałaś na Marka wiadro inwektyw. Rozumiem, że jest wkurzający i wiele komentujących tu osób podziela Twoje zdanie. Marek nie jest aniołkiem. Ma w sobie wiele negatywnych cech, które trudno mu będzie wyplenić. Jeśli zechce się zmienić, będzie musiał naprawdę się postarać, lub otrzymać od życia silną motywację. Czy tak się stanie, przekonasz się niedługo.
      Bardzo dziękujemy za tak imponujący wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń