Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 lutego 2020

ZAŚLEPIENIE - rozdział 6

ROZDZIAŁ 6


Pokaz, który odbył się jesienią w warszawskich Łazienkach odbił się szerokim echem w całym kraju. Przedstawicieli prasy i mediów było mnóstwo więc już następnego dnia ukazały się liczne artykuły w kolorowych gazetach poparte ogromną ilością zdjęć. Córki Marka też brały udział w pokazie i to już na samym początku, bo w pierwszej kolejności prezentowano kolekcję dziecięcą. Przed pokazem sporo ćwiczyły poruszanie się na wybiegu wraz z grupką innych, małych modeli. One były twarzami tej kolekcji i wzbudziły prawdziwy aplauz. Obie łudząco do siebie podobne, niezwykle urodziwe, poruszające się z dużą pewnością siebie wywołały burzę oklasków, które jeszcze bardziej się wzmogły, gdy oznajmiono przybyłym, że obie panny Dobrzańskie mają zaledwie pięć lat i niekwestionowany talent do modelingu.


Markowi gratulowano córek, Dobrzańskim seniorom wnuczek. Tylko Ula stała gdzieś z boku i uśmiechała się przez łzy. To przecież głównie dzięki niej one były takie a nie inne. To ona wychowywała je od pieluch. Była z nich naprawdę dumna i to wzruszenie wywołało łzy. Umówiła się z Markiem, że posiedzą na bankiecie do dwudziestej pierwszej, a potem Ula zabierze je do siebie na Pańską. Znowu skorzystał z jej dobroci i z tego, że nie potrafiła mu odmówić. Nie przyszło mu do głowy, że może ma ochotę zostać dłużej i dobrze się bawić.
Siedziała przy jednym stoliku z seniorami, Markiem i dziewczynkami. Były głodne. Zabrała je do długiego stołu, który robił za szwedzki bufet, żeby wybrały sobie jakieś przystawki. Sama też nałożyła kilka na talerz. Gdy wróciły z powrotem przy stoliku siedziała tylko Helena. Dziewczynki zajęły się jedzeniem a Ula przysiadła obok Dobrzańskiej. Ta uśmiechnęła się do niej i zagaiła ściszając głos.
 - Wciąż się zastanawiam, dlaczego wy jeszcze się nie pobraliście. Od śmierci Joasi minęły ponad cztery lata a wy tylko chodzicie wokół siebie w kółko i nic z tego nie wynika.
Ula wytrzeszczyła oczy i zaskoczona spojrzała na Helenę.
 - Ale my nie jesteśmy razem i nie ma powodu, żebyśmy mieli się pobrać. Marek mnie nie kocha i jestem mu całkowicie obojętna. Jest moim przyjacielem i tyle.
 - Nieprawda. Zależy mu na tobie. Sam mi mówił.
 - Zależy, ale nie w sposób jaki pani ma na myśli. Nie można zmusić nikogo do miłości.
 - Przecież wiem, że ty darzysz go uczuciem i to od lat. Tego nie można ukryć. Może w tobie jest tej miłości tak wiele, że wystarczyłoby dla niego i dla dzieci. One szaleją za tobą a i ty kochasz je jak swoje. Bylibyście taką ładną parą. Ja już daję wam moje błogosławieństwo.
 - To nie takie proste pani Heleno – westchnęła i odruchowo omiotła salę wzrokiem wypatrując znajomej sylwetki. – On nigdy mnie nie pokocha, bo widzi we mnie wyłącznie swoją asystentkę i opiekunkę do dzieci a nie kobietę z krwi i kości. Zresztą nie ma o czym mówić. Nie jestem w jego typie i nie sądzę, żeby kiedykolwiek coś do mnie poczuł oprócz sympatii a na tym nie można zbudować relacji, o jaką pani chodzi – zerknęła na zegarek. Było kilka minut po dwudziestej, ale postanowiła zabrać dziewczynki i wyjść z bankietu. Rozmowa z Heleną stawała się dla niej niewygodna i trudna. Najwyraźniej Dobrzańskiej wydawało się oczywiste, że Marek ożeni się w końcu z Ulą. Nie miała pojęcia, że ta szczera do bólu rozmowa wywołała u tej ostatniej kolejny ból serca i wielką żałość, że to nigdy się nie stanie. Ostatkiem sił powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem. Zauważyła seniora jak zmierza do stolika i podniosła się z krzesła.
 - Pojedziemy już. Dzieci są zmęczone i ja też. Nie wiem, gdzie jest Marek, ale to nieważne, bo i tak odbierze dziewczynki dopiero jutro. Marta, Dorotka, chodźcie. Jedziemy do domu.
Pożegnały się z seniorami i wyszły do szatni. Ula ubrała im płaszczyki i fantazyjne berety. Uczepiły się jej dłoni i wyszły na parking. Zauważyła jakiś ruch z lewej strony i odwróciła głowę w tym kierunku. Przy kępie iglaków dostrzegła Marka obściskującego jakąś wysoką, szczupłą kobietę w krwiście czerwonej sukni. W pierwszej chwili sądziła, że to Paulina, ale ta miała długie do połowy pleców włosy, a panna Febo nosiła się krótko. Nie rozpoznała tej kobiety. Pomyślała tylko, że w tym momencie na jej miejscu powinna stać Helena i skonfrontować ten widok przed sobą z tym, co powiedziała przy stoliku. Marek się nie zmieni, bo przyjemności, którą czerpie z łajdackiego życia nie zastąpi mu posiadanie żony i dzieci. To dla niego zbytnie obciążenie, zbędny balast. Joasia umarła, bo to zrozumiała. Ona też powinna przestać liczyć na cud. Marek urządził sobie wygodne życie. Ma bezpłatną opiekunkę na każde pstryknięcie palcami, która robi za niego wszystko. Dzięki temu może popijać w klubach i korzystać z uciech cielesnych chętnych panienek. Coraz trudniej było jej to znosić i coraz trudniej było podjąć decyzję o tym, żeby po prostu odejść. Rzucić to wszystko w diabły i odciąć się od tego chorego układu definitywnie.

Nie przespała dobrze tej nocy. Przewracała się w łóżku z boku na bok nie mogąc zasnąć. Wstała kilka minut po siódmej. Nastawiła expres i przygotowała dziewczynkom śniadanie. Przy nim oznajmiła im, że pojadą dzisiaj na cmentarz.
 - Dawno nie odwiedzałyście waszej mamusi. Trzeba zapalić jej światełko i położyć jakieś kwiaty na grobie.


Nie protestowały. Ula nigdy nie powiedziała im, że Joasia targnęła się na własne życie. Opowiadała im, że mama była bardzo chora i dlatego umarła. Marek nie poruszał tego tematu w ogóle. Uważał go za tabu. Ula uznała, że powinny znać matkę choćby z opowiadań czy zdjęć. To ona jeździła z nimi na grób Joasi i to ona nauczyła je modlitwy za spokój jej duszy.
Wyjechały godzinę później. Pod cmentarzem Ula kupiła dwa znicze i wiązankę ciętych chryzantem. Wytarła ścierką ławeczkę przy grobowcu i usadziła na niej dziewczynki. Uprzątnęła trochę spadłych liści z płyty i zapaliła znicze.
 - Złóżcie rączki i pomódlcie się za mamusię – stanęła przy nich i wraz z nimi wypowiadała słowa modlitwy.
Wychodziły już z cmentarza, gdy zabrzęczała Uli komórka. Odezwał się Marek mówiąc, że stoi pod drzwiami jej mieszkania.
 - Gdzie wy jesteście?
 - W drodze do kina. Zabieram dziewczynki na film. Wrócimy koło południa. Obiad zjedzą u mnie.
 - A mogłabyś zająć się nimi przez resztę dnia? Byłbym wdzięczny.
 - Przez resztę dnia? To znaczy do której?
 - Byłbym o dwudziestej.
 - No dobrze… Niech ci będzie…
Nie zjawił się o dwudziestej. Ula wykąpała dziewczynki i położyła je spać. Była wściekła na niego i na te obietnice bez pokrycia. Miała jedną głowę i dałaby sobie ją uciąć, że balował w klubie a potem poszedł w tango z jakąś panną.
W poniedziałek odstawiła dzieci do przedszkola i pojechała do pracy. Przy windach natknęła się na Olszańskiego. Wyglądał jak lump. Pomyślała, że Marek pewnie wygląda podobnie i nie pomyliła się. Weszła do gabinetu z plikiem raportów. Próbował się wytłumaczyć. Nie słuchała go. Położyła papiery na jego biurku i zamknęła za sobą drzwi. Ta sytuacja zaczynała ją przerastać. Powinna natychmiast rzucić tę robotę i wyjechać jak najdalej stąd. Nie odezwała się do niego do końca dniówki. Punktualnie o szesnastej spakowała się i wyszła z biura. Zamknęła się w domu na cztery spusty. Stojąc w łazience przed lustrem zadawała sobie pytanie, po co to wszystko, w imię czego? W imię jakichś głupich mrzonek o wielkiej, spełnionej miłości?


Usłyszała natarczywe pukanie do drzwi. Podeszła i przylgnęła do ich powierzchni plecami osuwając się na podłogę.
 - Ula otwórz. Błagam cię, otwórz. Przepraszam. Jestem idiotą. Masz prawo mnie nienawidzić. Proszę cię wpuść mnie. Wszystko ci wyjaśnię.
 - Po co mam cię wpuszczać? Po to, żeby znowu usłyszeć stek zgrabnych kłamstw dla zamydlenia mi oczu? Odebrałeś dziewczynki z przedszkola?
Cisza jaka zapadła po tym pytaniu uświadomiła jej, że nie.
 - Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny. One siedzą tam i pewnie płaczą, bo nie wiedzą co się dzieje. Zapomniałeś, że masz dwójkę dzieci? No to gratuluję.
 - Jestem kretynem – usłyszała, a potem szybkie trzaśnięcie wejściowych drzwi.
 - Jesteś i tego nie da się ukryć – powiedziała do siebie. – A ja jestem kretynką, że wciąż trwam przy tobie nie wiadomo po co.

A jednak nie mogła się przełamać, żeby zerwać z dotychczasowym życiem. Dwa tygodnie po tym incydencie gruchnęła wieść, że Alex Febo odchodzi i to na dobre. Dostał jakąś intratną propozycję pracy we włoskiej korporacji i wyjeżdża na stałe do Mediolanu. To poniekąd było Markowi na rękę. Nie miał zamiaru zatrudniać nikogo z zewnątrz i zamierzał powołać na stanowisko dyrektora finansowego Ulę. Tak chodził wokół niej i tak zabiegał, że w końcu się zgodziła. Pensja poszybowała znacząco w górę, bo aż o dziesięć tysięcy. Nigdy nie była materialistką, ale pomyślała, że dzięki tym pieniądzom będzie mogła bardziej pomóc swojej rodzinie.
Od tego momentu miała znacznie mniej czasu na zajmowanie się bliźniaczkami Marka. Tęskniły za nią i domagały się spotkań. W takich razach Marek wybierał numer Uli i oddawał słuchawkę Marcie albo Dorotce. Ula oczywiście godziła się na takie kontakty. Przecież kochała te dzieci bezgranicznie.

Któregoś dnia szła do jego gabinetu niosąc ze sobą plik dokumentów. Musiała przysiąść z nim i przejrzeć budżet kolejnej kolekcji. Wchodząc do sekretariatu ze zdumieniem stwierdziła, że biurko, które do niedawna zajmowała jest zajęte. Siedziała za nim kobieta, którą Marek obcałowywał tuż po pokazie jesienno-zimowej kolekcji.
 - Cześć Viola – przywitała się z Kubasińską. – A pani…, przepraszam…, to…?
Kobieta wstała i wyciągnęła do niej dłoń.
 - Ewa Drabik, nowa asystentka Marka, bardzo mi miło.


 - Urszula Cieplak, dyrektor finansowy – odwzajemniła uścisk. – Marek u siebie?
 - Jest. Proszę wejść.
 - Viola zrób nam kawy. Szykuje się nasiadówka. I nie łącz go z nikim, dobrze?
 - Nie ma sprawy. Zaraz przyniosę – Violetta wstała od biurka i ruszyła do pokoju socjalnego.
Ula zamknęła drzwi od gabinetu i rozsiadła się na białej kanapie.
 - Nie wiedziałam, że zatrudniłeś nową asystentkę.
 - Musiałem. Wiesz dobrze, że Violetta nie bardzo ogarnia.
 - To wiem, ale nie rozumiem, dlaczego musi być to kobieta, z którą całowałeś się namiętnie przed Pomarańczarnią. Niewiele brakowało, żeby zobaczyły to twoje córki. Naprawdę jest taka świetna w ekonomii i finansach?
Marka zatkało. Wytrzeszczył oczy na Ulę i przetrawiał jej słowa. Minęła dłuższa chwila zanim się odezwał.
 - Widziałaś nas…?
 - Widziałam i szybko odciągnęłam uwagę dzieci. Przykre jest to, że ty dalej nic nie rozumiesz. Nie zrozumiałeś powodów, dla których Joasia targnęła się na swoje życie, nie zrozumiałeś treści listu, który zostawiła, nie zrozumiałeś nic i nic, kompletnie nic nie zmieniłeś w swoim życiu. Jesteś tak beznadziejny, że gorzej się już nie da, ale nie jest moją życiową misją resocjalizowanie cię i uświadamianie oczywistych prawd. Kiedyś życie cię dopadnie i wystawi wysoki rachunek za to jak postępujesz. To wszystko co miałam do powiedzenia na ten temat. Mam tylko nadzieję, że twoja nowa asystentka rzeczywiście okaże się taka świetna jak się tego spodziewasz. A teraz bierzmy się za ten budżet.

50 komentarzy:

  1. Ula wreszcie zaczyna głośno wyrażać to co ją boli. Sądzę, że jeszcze trochę a sama się przyzna Markowi co do niego czuje.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkową noc.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ula z całą pewnością nie przyzna się do swojej miłości do Marka. Mimo wszystko jest zbyt nieśmiała i ma obiekcje jak Marek przyjąłby taką rewelację. Marek oczywiście dowie się o jej uczuciu, ale niestety nie od niej.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  2. Az się dziwię ze Ula mu w łeb nie strzeliła... Takiego Marka nie da się lubić... czy on się ogarnie? Czas pokaże
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Ula nie ma bokserskiego zacięcia i dobrze wie, że Marek jest wolnym facetem więc może się spotykać z kim zechce.
      Dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Jak mniemam wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli w tym przypadku pierwszej części. Zastanawiające jest to czy Ewa zasrąpi Ulę we wszystkich obowiązkach. Gdyby raz czy drugi musiałaby zająć się bliźniaczkami zobaczyłaby że z szefem nie zawsze jest tak słodko. Obawiam się tylko że Marta i Dorotka mogłyby źle znieść taką zamianę z Uli na Ewę. Obie są zbyt mocno związane z Ulą. Dalej obstawiam, że będą miały sporo wspólnego z wyswataniem tatusia z Ulą. Jest jeszcze przychylna Helena która widzi w niej odpowiednią kobietę dla syna. Ula zaczyna mieć dość takiego układu i zaczyna głośno o tym mówić i teraz pozostaje tylko co z tego Marek wyniesie. Zatrudnienie Ewy może wskazywać że nic.
    Pozdrawiam cieplutko dziewczyny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romantyczko
      Niestety Ewa nie jest Ulą. Nie ma w sobie ani empatii, ani dobrego podejścia do opieki nad dziećmi. To młoda dziewczyna, o wiele za młoda dla Marka. Jest dopiero po studiach i nie posiada praktycznie żadnego doświadczenia ani zawodowego, ani życiowego. Ma za to ładną buzię i tym ujęła Marka. Co wyniknie z tej znajomości przeczytasz w następnym rozdziale.
      Pozdrawiamy serdecznie i pięknie dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  4. Całkiem niedawno Marek przepraszał Ulę za sytuację z Domi, a tu następna taka z panną Ewą. Szkoda tylko, że Helena tego nie widziała, może nie byłaby tak przekonana do tego, że Markowi zależy na Uli. Szkoda mi Cieplakówny, że musiała przekazać Dobrzańskiej gorzką prawdę o relacji łączącej ją z juniorem. Marek to rzeczywiście łajdak jakich mało. Postępuje bardziej beznadziejnie niż dotąd. Może ta jego nowa asystentka zastąpi Ulę jako opiekunka, w co wątpię. Ula na razie nie jest zdolna, żeby zostawić Marka z dziewczynkami, zbyt mocno jest do nich przywiązana. Dodatkowo stanowisko dyrektora finansowego z większą pensją pozwoli jej pomóc rodzinie i jej samej aby zadbać o siebie. Tylko jak długo można?
    Dziękuje za dziś, pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Na dobrą sprawę Marek musiałby przepraszać Ulę za wszystkie dziewczyny, które widywała z nim w jednoznacznej sytuacji. Pod tym względem jest absolutnie niereformowalny a Ula coraz gorzej znosi takie widoczki i coraz bardziej dojrzewa do decyzji odcięcia tej chorej pępowiny.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Dbanie o pamięć żony przez Marka powala. Tak jak nie interesował się za jej życia tak i teraz. Może to jego sposób na uniknięcie złych wspomnień i wyrzutów sumienia. I może z tych samych powodów nie wiążę się z inną kobietą. Boi się, że nie podoła w stałym związku i skończy się tak samo jak z Joasią. W wolnych związkach w razie jakiegoś nieszczęścia nie czułby się winny. Trochę wygląda to jakbym broniła Marka, ale mam takie odczucie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Marek nie ma wyrzutów sumienia. Nie rozumie powodów, dla których Joasia targnęła się na życie i to on czuje się się tutaj pokrzywdzony. Pochował żonę, bo tak należało. Wystawił jej pomnik, bo nie wypadało inaczej, ale chodzić na jej grób od czasu do czasu wraz z dziećmi, to już inna sprawa. To wygląda tak, jakby swoje małżeństwo starał się wyprzeć z pamięci choć wciąż o tym przypominają mu bliźniaczki. Marek faktycznie obawia się, że nie podołałby w nowym związku, ale z zupełnie innych powodów niż myślisz. W tym rozdziale mówi o tym Ula. Mówi, że Marek zbyt wiele przyjemności czerpie z łajdackiego życia i żadne małżeństwo mu tego nie zastąpi.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  6. Raczej nie ma szans aby Marek zauważył w Uli kobietę z krwi i kości. Ula już tyle zrobiła, jest piękną i mądrą kobietą a on nic! Dalej szuka. Kto szuka ten znajdzie i proszę bardzo jest Ewa Drabik. Ciekawe jaka będzie dla dziewczynek? Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek nie szuka, tylko czai się i wypatruje atrakcyjnej zwierzyny jak drapieżnik. On łowi. Na razie nie ma z tym problemów, ale w końcu szczęście się od niego odwróci i zrozumie, że to co piękne i pociągające nie zawsze idzie w parze z podobnym charakterem.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że mimo wszystko Marek romansuje z wyczuciem taktu. Niewiele by brakowało, żeby córki widziały tatusia w akcji. Przecież to niemożliwe żeby Marek przedstawił dziewczynkom tę całą Ewkę? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      No to się zdziwisz czytając kolejny rozdział. Marek i takt? Może i potrafi być taktowny, ale z całą pewnością nie jest ostrożny i dyskretny. Łatwo go przyłapać na romansowaniu, bo nawet się z tym nie kryje.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. No wreszcie Marek został uświadomiony, że Ula wie o jego kłamstwach i świństwach. Ula wyraziła się dość dosadnie, co myśli o nowej asystentce. Ciekawe czy jej przypuszczenia się potwierdzą, czy też może znowu to Ula będzie musiała ratować firmę? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Nie dojdzie do takiej sytuacji, żeby Ula znowu miała ratować firmę. Asystentka nie ma jeszcze za wiele pojęcia o mechanizmach nią rządzących więc nie będzie mogła jej zaszkodzić. Może natomiast skutecznie odciągać uwagę prezesa od pracy.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Szykuje się coś poważnego? Czyżby Marek się zakochał? Po śmierci Joanny aż do tej pory to były tylko jednorazowe wyskoki. Czyżby teraz pojawiła się kandydatka na zastępczą mamusię Marty i Dorotki? W końcu przyjął ją do firmy, a to coś już znaczy. Czekam na czwartek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Nie jesteś taka daleka od prawdy. Na pewno to nie będzie przelotny romans, ale coś poważniejszego. Dla prezesa jednak ta pseudo miłość nie będzie najszczęśliwsza i dla jego dzieci również.
      Cieszymy się, że zajrzałaś. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  10. No jak szybko poszło, szast prast i jest już Ewa!? Wiemy już, że łączy ich coś więcej niż obowiązki służbowe. A Ula chodzi wokół niego tyle czasu i nic! Trzeba zdjąć klapki z oczu i wiać obojętnie gdzie, byle daleko od Marka. Do następnego czwartku;) Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Ula ma podobne przemyślenia. Widok Marka w objęciach nowej kob iety jest dla niej zbyt bolesny. Ona cierpi a wcale tego nie chce. Nie ma siły, żeby uciec i nie ma siły, żeby zostać i patrzeć na to co prezes wyprawia. Kiedyś jednak będzie musiała podjąć jakąś decyzję.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  11. Skoro Marek zdecydował się zatrudnić Ewkę, to czy to oznacza, że razem tworzą związek? Córeczkom potrzebny jest damski wzorzec na co dzień, a nie tylko od czasu do czasu. Ciekawi mnie jak Ewka dogada się z Martą i Dorotką? Pewnie nie będzie to łatwe zadanie, ale przecież nie niemożliwe. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile wcześniej to były przelotne znajomości, tak Ewa zauroczyła Marka. Jego związek z nią za chwilę wkroczy na wyższy poziom, ale czy to będzie dobre dla niego i dziewczynek, wkrótce się okaże.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  12. Jestem pod wrażeniem Heleny. Rzadko się to zdarza, ale tutaj jej przenikliwość jest ogromna. Ale to co dla niej jest oczywiste, dla Marka już takie nie jest. Przykro tylko, że Uli zrobiło się nieswojo. Helena tego nie chciała, ale wyszło jak zwykle. Teraz Ula będzie pewnie jej unikać? Szkoda, bo może właśnie w rodzicach Marka Ula ma sojuszników? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Masz całkowita rację co do Heleny. Ona od razu zauważyła tę miłość Uli do Marka. Uznała to za tak oczywiste, że nawet nie zawracała sobie głowy, żeby nadmienić o tym synowi, bo sądziła, że on wie. Tymczasem to dopiero Ula powiedziała jej jak to wygląda naprawdę. Na pewno nie będzie chciała unikać Dobrzańskiej, ale też one obie nie mają zbyt wielu okazji do spotkań więc taka rozmowa już się nie powtórzy.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :

      Usuń
  13. Przemądrzała Helena. Czemu jak widzi miłość Uli, nie porozmawia z synem? Oczywiście można by to uznać za wtrącanie się, ale do życia Uli się wtrąciła i zrobiła jej tylko przykrość. A może tylko wystarczy powiedzieć prawdę Markowi i on się przynajmniej by się zastanowił? Pamiętam, że kiedyś Sebastian mu to powiedział, ale minęło trochę czasu i co mama, to mama, a nie kumpel. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Helena nie jest przemądrzała. Jest tylko życzliwa i bardzo by chciała takiej synowej jak Ula.Nieświadomie zupełnie ją rani taką rozmową, ale nie ma świadomości, że coś robi źle. Poza tym do tej pory była przekonana, że Marek wie o uczuciu Uli, bo dla samej Heleny to było bardzo oczywiste i dostrzegalne.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś.:)

      Usuń
  14. W jednym rzeczywiście Ula ma rację, nie można nikogo zmusić do miłości. Nic nie da, że świetnie się dogadują i że córki za Ulą przepadają, nie ma chemii i po ptakach! Bardzo mi żal Uli, ale z tej mąki nie będzie chleba. Józef miał rację. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Ula coraz częściej uświadamia sobie tę brutalną prawdę. Jeszcze z tyłu głowy lęgną się myśli, że może jeszcze coś z tego będzie, ale coraz częściej dochodzi do niej głos rozsądku. Będzie musiała dokonać trudnego wyboru.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Piękne małe modeleczki. Nic dziwnego, że wszystkich rozpiera duma. Ale najważniejsze, że dziewczynkom się to podoba, że nie spełniają skrytych marzeń rodziny. Jak dorosną, to kto wie? Jak na razie spisały się fantastycznie i przynajmniej zobaczyły na czym polega praca tatusia. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Bliźniaczki okazały się wielkim atutem tego pokazu. Obie, choć jeszcze małe czują się świetnie na wybiegu a to procentuje. Są odważne i pewne siebie. Nie boją się kamer i błysku fleszy. Połknęły bakcyla i na tym jednym pokazie na pewno nie skończą.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  16. Całe szczęście, że jest Ula, bo dziewczynki mają kogo naśladować. Ula wszystkiego je uczy. Chyba serce jej pęknie jak będzie musiała je zostawić na pastwę Marka i Ewki! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Ula jest odpowiedzialna i wpaja dziewczynkom podstawowe wartości, bo Marek w ogóle tego nie robi. To ona zapełnia lukę w ich wychowaniu, bo gdyby miały liczyć tylko na tatusia, to wyrosłyby na dwie dzikuski.
      Pięknie dziękujemy za wpis i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Rozdział ciekawy oby Marek wkoncu stał się odpowiedzialny i docenił Ulę, pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina
      Niestety nie tak prędko. Markowi trzeba uświadomić wiele rzeczy i zastosować łopatologię. Wyjątkowo oporny i egoistyczny typ.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  18. Ula jest świętą kobietą. Nie powinno tak być żeby Marek nic nie mówił córkom o ich mamie. Dobrze, że chociaż jest Ula, która w przyswajalny sposób wyjaśniła dziewczynkom co stało się ich mamie. Ona akurat mogłaby zupełnie pominą Joasię, bo to ona "zabrała" Marka. A jednak jest ponad to. Wspaniale. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek traktował Joasię fatalnie jak żyła i takie samo ma podejście po jej śmierci. Zachowuje się tak jakby nigdy nie istniała. Nie pamięta o niej i nie uważa, żeby opowiadanie o niej swoim córkom było konieczne. Dzięki Uli wiedzą, że w ogóle miały matkę.
      Bardzo dziękujemy za obecność na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. O jejciu, to już tyle czasu minęło?! A Ula cały czas trwa przy Marku. Szkoda jej najlepszych lat. Fajnie, że coraz częściej myśli o jakiej zmianie. Pewnie będzie ciężko, ale powinna dla swojego dobra zrobić ten krok. Do następnego. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ula powoli dojrzewa do podjęcia decyzji o odejściu. Coraz częściej uważa, że przeciekło jej przez palce kilka najlepszych lat i nie ma powodu, żeby miała tracić kolejne. Najwyższy czas poświęcić je dla siebie a nie żyć życiem innych.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  20. Marek i jego przeprosiny. Niestety należy przyznać, że co jak co, to przepraszać, to on potrafi. Całe szczęście, że Ula go nie wpuściła, bo pewnie by uznał, że już po sprawie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Przeprosiny Marka są i tak nic nie warte. Jak można przepraszać za to, że zapomniało się o swoich dzieciach? To głupie i nieodpowiedzialne i tak właśnie uważa Ula. Miał przyjść po dzieci dzień wcześniej wieczorem, ale uznał, że może pochlać, bo im się krzywda nie dzieje. Wszak mają doskonałą opiekę. Zapewne sadził, że i z przedszkola Ula je odbierze. Cwaniak.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  21. O matko, jaki z tego Marka jest kretyn i palant. Chyba aż takiego głupka opisałaś tylko w Bezwarunkowej miłości. Tam nie skończyło się dobrze dla Marka, a tutaj? Opamięta się w końcu, coś dostrzeże? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Facetowi, który wiedzie życie playboya i mimo posiadania zony i dzieci nic w tym życiu nie stara się zmienić, trudno będzie zrozumieć, że ludzie w jego sytuacji żyją zupełnie inaczej i ponoszą odpowiedzialność za siebie i swoich bliskich. To jest właśnie to, czego Marek nie rozumie i czego musi się nauczyć. Wiemy już, że na tym polu Ula poniosła klęskę, bo jej słowa trafiają w próżnię a on nic sobie z nich nie robi. Niczego też nie dostrzega i z całą pewnością sam z siebie nie dojdzie do wniosku, że powinien coś w swoim życiu zmienić. Potrzebuje wstrząsu i taki dostanie. W "Bezwarunkowej miłości" Marek kochał Ulę za wygląd, bo była piękna i mógł się nią szczycić. Piękno z reguły jest ulotne i kiedy przytyła po ciąży to miłość Marka też się skończyła. To tylko świadczy o tym jak bardzo potrafił być powierzchowny. Tu też taki jest., bo nie patrzy na zalety charakteru tylko na ładną buzię.
      Pozdrawiamy serdecznie i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  22. W każdej sytuacji należy poszukać czegoś dobrego. Tutaj jedyną dobrą rzeczą jest to, że Ula dostała awans. Należał jej się od dawna. Stanowisko dyrektora finansowego w CV jest nie do przecenienia. Liczę tylko na to, że Marek nie wplącze jej w jakieś machlojki? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Machlojek nie będzie a Ula dostała ten awans tylko dlatego, że Markowi nie chciało się robić castingu na dyrektora finansowego.Ula nie jest materialistką i dlatego dostrzegła w tym awansie tylko jedną zaletę a mianowicie to, że będzie mogła bardziej wspomóc finansowo swoją rodzinę.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i wpis. :)

      Usuń
  23. Wolno, wolniutko, powolutku, ale jednak dojrzewa w Uli decyzja o odcięciu się od Marka. Coraz bardziej uświadamia sobie, że trwanie przy nim do niczego dobrego jej nie zaprowadzi. A o dziewczynki nie powinna się martwić, bo dla nich zawsze będzie ukochaną ciocią. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko prawda i coraz częściej do Uli dociera głos rozsądku. O dziewczynki martwić będzie się zawsze i nawet gdy wyjedzie będzie wciąż myśleć o tym, czy Marek należycie o nie zadba. Wychowała je i traktuje jak własne dzieci, nic więc dziwnego, że się o nie martwi.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  24. Nikt, absolutnie nikt z rodziny Dobrzańskich nie uświadamia sobie, że dziewczynki są takie rezolutne właśnie dzięki pracy Uli. Co z nimi wszystkimi się dzieje? Samoluby okropne. Co, myślą, że dziewczynki są takie same z siebie? Nikomu nie przyjdzie do głowy jej podziękować za wkład pracy? Sami tylko się puszą jakie to dziewczynki są wspaniałe. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca tak jest, bo seniorzy doceniają to co Ula robi dla Marka i ich wnuków. Zwłaszcza docenia to Helena. Jedynym ich błędem pozostaje fakt, że nie starają się uświadomić tego poświęcenia Uli swojemu synowi a z drugiej strony mają pewność, że on jednak o wszystkim wie również o uczuciu Uli do niego. Tymczasem Mareczek wciąż jest jak dziecko we mgle.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  25. Marek powinien się cieszyć, że jeszcze nikt nie zawiadomił opieki społecznej, bo za takie traktowanie córek, za zapominanie o nich, za podrzucanie ich Uli z całą pewnością by mu odebrano albo miałby kuratora. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nigdy się nie stanie ponieważ Marka nikt nie będzie podejrzewał o jakiekolwiek zaniedbania. Jest człowiekiem majętnym, na stanowisku, ma świetnie urządzone mieszkanie a w nim pokój dla dzieci. Warunki takie, że trudno się do czegokolwiek przyczepić. To, że wykorzystuje Ulę raczej opieki społecznej nie będzie interesowało.
      Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń