Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 lipca 2020

Z CZYSTEJ DESPERACJI - rozdział 10

ROZDZIAŁ 10


Poród zbliżał się wielkimi krokami i oboje szykowali się do niego. Ula nie chciała czekać do ostatniej chwili więc Marek postanowił, że zawiezie ją do kliniki dzień przed rozwiązaniem. Nieco wcześniej jednak przeprowadził z nią rozmowę, która miała zmienić wszystko a głównie to, żeby przestali trzymać się założeń podpisanej wcześniej umowy.
 - Chciałbym ci coś zaproponować Ula i mam nadzieję, że to co zaraz usłyszysz, przyjmiesz ze zrozumieniem – zagaił siadając obok niej na kanapie w salonie. – Wiem, że umawialiśmy się na coś. Sądziłem wtedy, że to dla mnie idealne wyjście, bo wówczas ufałem jeszcze Paulinie. Teraz jednak już tak nie myślę. Uważam, że tej umowy w ogóle nie powinno być, bo sytuacja uległa zmianie. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie dostaniesz reszty pieniędzy na jakie się umawialiśmy. Mam zamiar zapłacić ci co do grosza. Myślę jednak, że aby uniknąć chodzenia po sądach i zakładania sprawy o adopcję ze wskazaniem, można by było od razu po porodzie wpisać moje nazwisko jako ojca dziecka. Tak byłoby prościej i bez kłopotu. Poza tym wiem, że już kochasz małą nieprzytomnie i mam świadomość jak trudno będzie ci się z nią rozstać. Rozumiem to doskonale i wcale nie chcę pozbawiać cię z nią kontaktu. W ogóle najlepiej by było, gdybyś została tu ze mną na zawsze.
Jej oczy wpatrywały się w niego zdumione i miały wielkość młyńskich kół. Kompletnie ją zaskoczył tą propozycją.


 - Ale jak to na zawsze…? Jako kto?
 - Jako matka mojego dziecka i może w przyszłości, o ile się zgodzisz, moja żona.
Zatkało ją na amen. W życiu by się tego nie spodziewała. Ona miałaby zostać panią Dobrzańską? Owszem Marek bardzo jej się podobał. Był atrakcyjnym mężczyzną i przy tym naprawdę wrażliwym i dobrym człowiekiem. Przez cały okres ciąży opiekował się nią, poświęcał dla niej swój czas, często wbrew Paulinie, ale żeby od razu tak się deklarował? To było jakieś niedorzeczne. Poczuła jego dłoń na swojej.
 - Ja wiem, że cię zaskoczyłem Ula, ale nie będę owijał w bawełnę i powiem wprost. Zakochałem się w tobie. Jesteś najmilszą, najłagodniejszą, najlepszą i najmądrzejszą osobą jaką znam. Masz coś takiego w sobie, co chwyta człowieka za serce i naprawdę wcale nie tak trudno było mi się w tobie zakochać. Będziemy mieć dziecko. Nasze wspólne, małe szczęście i byłbym najszczęśliwszym z ludzi, gdybyśmy mogli wychowywać je razem. Bardzo pragnę, żeby ta kruszynka miała normalną rodzinę. Miała mamę i tatę. Ty będziesz dla niej najlepszą matką pod słońcem. Jestem o tym przekonany. Jeśli się zgodzisz, będziemy musieli załatwić jeszcze jedną rzecz. Twój ojciec jest już w domu. Czuje się świetnie i błyskawicznie dochodzi do zdrowia. Uważam, że zasługuje na to, żeby poznać prawdę. W końcu mała będzie też jego wnuczką. Pojedziemy do niego oboje jak już ona się urodzi i opowiemy mu o wszystkim. Mam przeczucie, że wcale cię nie potępi a będzie wręcz z ciebie dumny, bo jesteś wspaniałą córką. Uważasz, że to co powiedziałem mogłoby się spełnić?
Potrząsnęła głową jakby obudziła się z ciężkiego snu. Jej oczy lśniły od łez.
 - Nie wiem Marek. Naprawdę nie wiem. Nie wiem, czy jestem taka wspaniała jak mówisz i nie wiem, czy sprawdzę się jako żona i matka, chociaż rzeczywiście kocham to dziecko najmocniej na świecie. Ostatnią rzeczą jakiej bym chciała, to rozczarowanie, które mógłbyś poczuć, bo być może to co o mnie powiedziałeś to tylko twoje wyobrażenie na mój temat.
Uśmiechnął się szeroko i wytarł kciukiem łzy, które płynęły jej po policzkach.
 - Nie mylę się Ula i wiem co mówię. Doskonale też wiem, co do ciebie czuję, bo trudno to pomylić z czymś innym. Ja chcę tylko, żebyśmy spróbowali być razem, żebyśmy dali sobie szansę. Może z czasem i ty do mnie poczujesz coś więcej?
 - Skoro mielibyśmy być razem to ja nie mogę od ciebie wziąć tych pieniędzy. To byłoby nieuczciwe.
 - Te pieniądze miały być dla twojej rodziny, pamiętasz? Miały być środkiem, który poprawi ich byt i warunki w jakich mieszkają. To był cel, który przyświecał ci jak zdecydowałaś się na ten desperacki krok. Ja pieniędzy mam dość i bardzo chętnie podzielę się nimi z twoją rodziną. Oboje zadbamy o nią, żeby już nigdy nie odczuła biedy. To nie jest nieuczciwe Ula.


 - To bardzo szlachetne z twojej strony, ale uwierz mi, że wciąż czułabym się tak, jakbym sprzedała ci nasze wspólne dziecko.
 - Tak miało być na początku, ale teraz nie możesz do tego podchodzić w ten sposób. To dziecko, to najwspanialszy dla mnie dar. Dar ze szczerego serca, z twojego serca, bo jest dobre i wspaniałe. Tak właśnie to odbieram. Pieniądze nie mają tu nic do rzeczy. Ty po prostu mi zaufaj, bo wiem co mówię.
Po tej rozmowie długo nie mogła zasnąć. Marek podawał jej miłość na tacy. Nie miała sumienia jej odrzucić, bo podświadomie czuła, że kiedyś ją odwzajemni. Był dobrym, spokojnym człowiekiem, który darzył ją szacunkiem i uczuciem. Miała pewność, że będzie też wspaniałym, troskliwym i opiekuńczym ojcem. To on od początku pragnął tego dziecka. Był w przeciwieństwie do Pauliny w stu procentach zaangażowany w cały proces, któremu Ula musiała się poddać. Zawsze przy niej był. Cieszył się i martwił razem z nią. - Co dalej będzie, czas pokaże – pomyślała sennie. – Marek jest wspaniały…


Tak jak wspólnie ustalili, dzień przed terminem porodu Marek zawiózł Ulę do kliniki. Miał zamiar czekać tam wraz z nią do rozwiązania, ale wybiła mu to z głowy.
 - To niedorzeczne Marek. Nie wiadomo kiedy złapią mnie bóle. To może trwać całymi godzinami a krzesła na korytarzu są bardzo niewygodne. Obiecuję ci, że jak tylko się zacznie zadzwonię do ciebie, żebyś przyjechał.
 - Bardzo chciałbym być przy porodzie. Chciałbym przeciąć pępowinę i usłyszeć pierwszy krzyk naszej córeczki. Nie chcę, żeby to mnie ominęło.
 - Przysięgam ci, że cię nie ominie. Myślę, że tak naprawdę wszystko zacznie się jutro nie dzisiaj. Zresztą powiem lekarzowi, że chcesz być obecny na sali porodowej a on na pewno się zgodzi. Jedź do pracy. I tak więcej cię w niej nie ma niż jesteś i to z mojego powodu. Zajmij czymś głowę. Ja jestem w dobrych rękach i nic mi się nie stanie. Jak tylko poczuję pierwsze skurcze dam ci znać.
 - No dobrze…, jadę w takim razie, ale to nie znaczy, że się nie będę martwił – pochylił się i po raz pierwszy ją pocałował tak naprawdę. – Trzymaj się kochanie – wyszeptał pieszczotliwie.
Wkrótce po jego wyjściu podpięto ją do maszyny monitorującej pracę serca dziecka i pobrano jej krew.


Wszystkie zabiegi znosiła cierpliwie. Nie chciała się niepotrzebnie denerwować. Wiedziała, że za kilkanaście godzin będzie miała już dziecko przy sobie, bo brzuch opadł dość nisko i mała przyjęła właściwą pozycję głową w dół. Ula czekała już tylko na pierwsze skurcze. Pojawił się też doktor Żamojda. Poprosiła go, by Marek mógł być przy porodzie.
 - Bardzo mu zależy doktorze.
 - No skoro tak, to może wywołamy poród wcześniej? Może dzisiaj po południu? Podamy leki na przyspieszenie akcji porodowej i jak odejdą wody zadzwoni pani do niego. Może być?
 - Jak najbardziej doktorze. Bardzo dziękuję.

Wody odeszły tuż przed siedemnastą. Marek właśnie zbierał się do wyjścia z biura, kiedy rozdzwonił się jego telefon. Odebrał natychmiast widząc na wyświetlaczu „Ula”.
 - Przyjeżdżaj – usłyszał jej głos. - Odeszły mi wody. Doktor przyspieszył poród. Jest szansa, że nasze dziecko urodzi się dzisiaj.
Nie zwlekał. Zanim wsiadł do samochodu zadzwonił jeszcze do rodziców informując ich, że właśnie ich wnuczka się rodzi i jeśli chcą, mogą przyjechać do kliniki.
 - Ja jestem już w drodze, bo chcę być przy porodzie. Jak mnie nie będzie na korytarzu to zaczekajcie.
Wpadł na oddział, ale nie zastał już Uli w pokoju. Jakaś życzliwa pielęgniarka podała mu fartuch, kapcie, maseczkę na twarz i zaprowadziła go na salę porodową. Ula była już gotowa do porodu. Miała częste skurcze. Asystowała jej pielęgniarka i doktor Żamojda. Marek przywitał się i stanął u wezgłowia.
 - Trzymasz się jakoś? – szepnął Uli do ucha.
 - Trzymam, tylko jak przychodzi skurcz to bardzo boli, ale dam radę – skrzywiła się, bo nadeszła kolejna fala bólu.
 - Oddychaj kochanie, oddychaj…
Nie miał pojęcia jak długo to trwało. Stracił poczucie czasu. Jedyne czego chciał, to żeby było już po wszystkim i Ula przestała cierpieć.
 - Jeszcze ze dwa parcia i mała będzie z nami – usłyszał głos lekarza. – Pełna mobilizacja pani Urszulo, za chwilę będzie po wszystkim.
Zebrała się w sobie i parła ostatkiem sił ciężko dysząc.
 - Mamy ją. Panie Dobrzański zapraszam. Tu są nożyczki a tu proszę ciąć.
Mimo zdenerwowania zrobił to szybko i zdecydowanie. Lekarz zgrabnie zawiązał pępowinę i wtedy usłyszeli płacz dziewczynki.
 - Piękna mała. Zaraz ją umyjemy i pokażemy państwu – podał dziecko położnej. Ta wytarła je i zważyła. Lekarz dokładnie je zbadał. – Mamy zdrowego noworodka. Dziesięć w skali Apgar.
Kiedy położna położyła na piersiach Uli to krzyczące zawiniątko Ula rozpłakała się ze szczęścia. Marek pochylił się i ucałował czółko córeczki.


 - Witaj na świecie maleństwo – wyszeptał. – Jestem szczęśliwy – jeszcze raz ucałował dziecko i przywarł do ust Uli. – Dziękuję kochanie. Bardzo was kocham. Bardzo. Czy mała może mieć na imię Marzenka? To dlatego, że długo była tylko moim marzeniem, które właśnie się spełniło.
 - Bardzo ładne imię. Marzena Dobrzańska. Idealnie.
 - Przepraszam, ale musi pan teraz wyjść – przy Marku pojawiła się jedna z asystujących lekarzowi pielęgniarek. - Trzeba żonę oczyścić. Za jakieś pół godzinki przewieziemy ją wraz z małą na salę poporodową i tam będzie pan mógł porozmawiać.
Wyszedł na korytarz. Zauważył rodziców, którzy siedzieli na jego końcu. Wolnym krokiem podszedł do nich i uśmiechnął się szeroko.
 - Jest piękna. Po prostu piękna. Dziesięć w skali Apgar. Ma pięćdziesiąt dwa centymetry wzrostu i trzy i pół kilo wagi. Marzena Dobrzańska.
Rodzice obstąpili go i gratulowali. Pytali o Ulę jak zniosła ten poród.
 - Była bardzo dzielna. Obie były bardzo dzielne. Za chwilę pozwolą nam je zobaczyć. Jestem szczęśliwy.

40 komentarzy:

  1. Aż się rozkleiłam ze wzruszenia, dzieci są cudowne, małe niewinne istotki pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Marek wyznał Uli co czuje, ale czy ona odwzajemni to uczucie? Oby tak - tworzyli by piękną parę oraz rodzinę. I tak samo jak Marek myślę, że pan Cieplak nie będzie miał jej za złe a nawet się ucieszy. Przecież jego marzeniem było mieć zięcia.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam późną nocną porą.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Już wkrótce wszystko będzie wiadome, bo przed Wami ostatnia część tej historii. Najważniejsze jednak się stało, bo urodziło się dziecko.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. Piekne cudowne wzruszające Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miranda
      Bardzo dziękujemy i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. Warto marzyć, bo niektóre marzenia się spełniają. Choć w bólach i sporo to kosztowało. Miło że Marek jest tak słowny i chce wywiążą się z umowy. Drugie marzenie Marka wydaje się łatwiejsze do spełnienia. Poza tym Ursula Dobrzańska brzmi tak samo pięknie jak Marzena Dobrzańska. Na razie pozostaje czekać mu na odwzajemnienie uczuć Uli.
    Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romantyczko
      Długo czekać nie będzie, bo za tydzień ostatnia część. Happy end musi być i to obowiązkowo.
      Pozdrawiamy cieplutko i dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Ula chyba nie odpowiedziała jeszcze na propozycję Marka? Zastanawiam się jaką decyzję podejmie? Ona go jeszcze nie kocha więc może nic z tego nie będzie? Chociaż mam nadzieję, że jednak Marek będzie potrafił ja przekonać do siebie;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ula póki co jest bardziej zaskoczona niż zakochana. Mimo to bardzo uczciwie ocenia Marka, jego troskę i opiekuńczość. Te cechy są dość rzadkie u mężczyzn i z reguły wzruszają kobiety, więc kto wie, czy serce Uli nie drgnie.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Rodzinny poród. Jestem pełna podziwu dla rodzin decydujących się właśnie na to. Sam poród nie jest wcale taki piękny jakby mogło się wydawać, a niektórzy faceci później jakoś dziwnie podchodzą do swoich kobiet. Mam nadzieję, że tutaj Marek się nie zraził? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek bardzo chciał być przy porodzie. Stał u wezgłowia i praktycznie niewiele widział. Wiem, że niektórzy faceci od samego gadania mdleją, ale tu nic takiego nie miało miejsca. Nawet pępowinę przeciął. Świadomość, że oto narodziło się jego pierworodne i emocje z tym związane były znacznie silniejsze od strachu przed samym widokiem porodu.
      Bardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. No właśnie, jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Fajnie, że Marek to rozumie i chce wywiązać się ze zobowiązania. Przecież na razie tylko Józef przeszedł operację a chodziło o to żeby żyło im się lepiej i żeby pospłacali długi. Ula niepotrzebnie ma wątpliwości. Powinna przyjąć, że to tak jakby Marek po prostu dał swojemu przyszłemu teściowi pieniądze. Jego na to stać i pewnie gdyby byli razem, to i tak by pomagał rodzinie Uli. Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Ula ma skrupuły przed przyjęciem tych pieniędzy, bo i sytuacja zmieniła się diametralnie. Marek jednak ma dar przekonywania i nie będzie musiał długo nalegać.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  8. WOW! Marek idzie jak burza! Fajnie, że powiedział Uli prawdę. Przecież ma absolutną rację, że w Uli wcale nie tak trudno jest się zakochać. Może i Ula go pokocha? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Szczerość najważniejsza, a przez swoją długą obecność u Marka w domu Ula dała mu wystarczająco dużo powodów, by uznał ją za bardzo wartościową kobietę. Teraz czas na odwzajemnienie tych uczuć przez druga stronę.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  9. Można powiedzieć, że ta para jest nieoczywista. Zaczęli wszystko od końca. Najpierw dziecka, później wspólne mieszkanie obok siebie, potem być może ślub i na koniec może przyjdzie uczucie? Liczę na to, że ta miłość spłynie na nich oboje szybciej niż później;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Hahaha. Dokładnie! Najważniejsze jednak, że mieli dość czasu, by poznać się nawzajem i docenić swoje cechy charakteru. Ślub z pewnością będzie później niż miłosne wyznania. Mimo wszystko jakąś chronologię trzeba zachować.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Wreszcie porządny pocałunek i słowa miłości i czułe słowa;) Ula powinna mu uwierzyć i powinna się zgodzić na jego propozycję. W przeciwnym wypadku będzie tego żałowała do końca życia. Marek jest fajnym facetem;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Ulę propozycja Marka mocno zaskoczyła jednak kiedy leżała tego dnia już w łóżku, sama pomyślała, że Marek jest wspaniały. To świadczy o tym, że nie jest jej tak całkiem obojętny a co najważniejsze, jest naprawdę porządnym i dobrym człowiekiem.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  11. Ula z Markiem trafili na fajnego i rozsądnego lekarza. A to się niezbyt często zdarza nawet w prywatnych klinikach. Miło, że zgodził się na przyspieszenie akcji porodowej. Markowi spełniło się marzenie, a o czym marzy Ula? Czy jej marzenie tez się spełni? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Mimo wszystko w prywatnych klinikach opieka jest znacznie lepsza a jak zapłacisz, to masz dostęp do wszelkich niezbędnych badań i usług. Marka największe marzenie się spełniło, chociaż teraz ma ich jeszcze kilka. Ula marzy o poprawie bytu dla swojej rodziny i wygląda na to, że i to marzenie się spełni.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  12. Marek przestraszył mnie tą rozmową, szczególnie jej początkiem. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Na początku pomyślałam, że Marek chce mieć darmową nianię, bo żony już nie ma i kto będzie się opiekował jego dziedziczką? Ale pod koniec mu uwierzyłam. Mam nadzieję, że to, co mówił Uli o zakochaniu jest prawdą;) Do następnego czwartku Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek to uczciwy facet i wobec Uli ma uczciwe zamiary. Przy tym jest bardzo wrażliwy i wie, że Ula ciężko by zniosła rozstanie z córką. Wiele przemawia za tym, żeby ta dwójka byłą razem dla dobra dziecka.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Hej,
    zapomniałam się podpisać;) To ja roztargniona Edyta;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edytko
      Odpowiedziałam już na Twój komentarz więc nie będę go usuwać i wklejać jeszcze raz z imieniem. Roztargnienie przydarza się nam wszystkim bez wyjątku. Najlepiej imię wpisywać na samym początku zanim zaczniesz pisać komentarz. Wówczas nie musisz się już pod nim podpisywać.
      Przesyłamy serdeczności i raz jeszcze dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  14. Cudowna część, taka wzruszająca. Dzidzia na świecie, Marek zakochany, Ula oszołomiona, dobrze jest. Pan Cieplak chyba dozna szoku jak zobaczy Ule z dzieckiem i Markiem obok, ale też mi się wydaje, że po pierwszym szoku doceni to co zrobiła dla niego i rodziny jego córka. Dzięki za wzrwzrusze i czekam niecierpliwie chyba już na ostatnią część. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Zawsze się cieszymy, gdy nasze czytelniczki zdoła coś poruszyć lub wycisnąć łezkę, bo to oznacza, że dobrze wykonałyśmy swoją robotę.
      Wizyta w Rysiowie jeszcze przed nimi. Ula się jej mocno obawia, bo nie wie jak ojciec zareaguje na dziecko, a Marek się cieszy, bo wierzy, że wszystko skończy się szczęśliwie.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. Cudowne zakończenie rozdziału;) Marzenka Dobrzańska jest już na świecie. Z całą pewnością ta kruszynka ich połączy na wieki;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko to zazwyczaj wielkie szczęście dla rodziców. Markowi to szczęście wylewa się uszami, bo przecież od dawna marzył o dziecku. Ula przeżywa i szczęście i ulgę, że dziecko urodziło się zdrowe i bez wad.
      Bardzo cieplutko pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  16. Bardzo rozsądne podejście do sprawy. Ula nie powinna być sama tuż przed porodem. Wcześniejsza wizyta w klinice była dobrym posunięciem. I dzięki temu Marek mógł być przy porodzie. Tak o tym marzył. Piękna dziewczynka. Oby wszystko im się udało dalej;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Powoli trzeba kończyć tę historię, która mimo dramatycznego początku znajduje szczęśliwy finał niemal dla wszystkich poza może Pauliną. Kto pod kim dołki kopie sam w nie wpada. Szkoda, że Febo nie pamiętała o tym przysłowiu. Marek znalazł nową miłość i zrobi wszystko, by Ulę uszczęśliwić, bo ona uszczęśliwiła go bardzo dając mu zdrowe i piękne dziecko.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy mnóstwo serdeczności. :)

      Usuń
  17. Przed Ulą i Markiem jeszcze jedno ciężkie zadanie czyli rozmowa z Cieplakiem. Ula powinna jakoś go przygotować, a nie wparować nieoczekiwanie we trójkę. Pewnie sama najpierw pojawi się w Rysiowie. Marek co do swoich uczuć względem Uli szybko uporał się. Papiery rozwodowe jeszcze dobrze nie ostygły a on już wiedział, że kocha zarówno córkę jak i Ulę. Wszystko co jej mówił wiedział od dawna, ale co innego jest kochać.
    Pozdrawiam miło.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Ponieważ za tydzień będzie ostatnia część, to mogę Cię wyprowadzić z błędu i napisać, że w Rysiowie zjawi się marek z Ulą i małą Marzenką. Będą działać niejako z zaskoczenia i faktycznie zaskoczą Cieplaka. Jak on to przyjmie, już wkrótce się dowiesz.
      Bardzo dziękujemy Ci obie za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Marek wspomniał o Józefie. On liczy na pozytywne zakończenie sprawy. Słusznie zauważył, że mała będzie miała dwóch dziadków. Józef jest dobrym człowiekiem i mam nadzieję, że przypuszczenia Marka się sprawdzą, a Uli obawy będą bezpodstawne. Ale sprawa nie jest prosta. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Obawy Uli są irracjonalne. Przecież doskonale zna swojego ojca i wie, że on nigdy nikogo nie skrzywdził ani nikomu nie uchybił. Mimo to trochę obawia się spotkania z rodziną. marek jest jednak dobrej myśli. Byłoby gorzej, gdyby Ula starała się ukryć przed ojcem fakt, że ma wnuczkę.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Piękne słowa, że dziecko jest darem serca;) Ula rzeczywiście w swojej dobroci chciała pomóc spełnić marzenie Marka i Pauliny. Do samego końca dążyła do wywiązania się z umowy mimo, że z całą pewnością bardzo by cierpiała, gdyby musiała oddać córeczkę. Marek ma rację, że ona ma bardzo dobre serce. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Ula to dobry, pełen empatii człowiek w dodatku niezwykle słowny, bo jeśli komuś coś obieca, do czegoś się zobowiąże, do dotrzymuje umowy. Tym razem nie byłoby inaczej. Mimo własnego cierpienia z powodu rozstania z dzieckiem wypełniłaby tę umowę do końca. Sytuacja się zmieniła i nagle pojawiła się szansa wychowywania Marzenki razem z biologicznym ojcem. Czy może ją zaprzepaścić?
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  20. Muszę powiedzieć, że słowa Marka są mało romantyczne. Wychodzi na to, że myśli tylko i wyłącznie o dobru córeczki i chce tylko aby mała miała pełną rodzinę. A gdzie uczucia? Dziecko jest szczęśliwe gdy oboje rodziców jest szczęśliwe. Ale może źle odebrałam intencje Marka? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faceci z reguły są mało romantyczni. Mimo to Marek i tak posiada znacznie więcej wrażliwości niż przeciętny Kowalski. Gdyby jej nie miał, nigdy nie zaproponowałby Uli rozwiązania idealnego dla nich obojga. Ma świadomość, że rozstanie z dzieckiem byłoby dla Uli ogromnym dramatem i stara się temu w jakiś sposób zapobiec. Wie też, co do niej czuje więc ta propozycja stworzenia rodziny nie wychodzi z przymusu, ale z potrzeby serca. Czy można się dziwić, że myśli przede wszystkim o córce? To przecież jego wyczekane szczęście, o którym marzył całe lata, najważniejsza istota w jego życiu. Jeśli nawet jest w tym wszystkim egoistyczny, to pobudki są szlachetne.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń