Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 stycznia 2021

ZMANIPULOWANE ŻYCIE - rozdział 1

 

ZMANIPULOWANE ŻYCIE

 

ROZDZIAŁ 1

 

 - Ulka, zaczekaj! - Przystanęła przy szklanych, wyjściowych drzwiach oglądając się za siebie. Agata zbiegła ze schodów rozkładając parasolkę. - Odprowadzę cię na przystanek. Pewnie znowu nie zabrałaś parasola a leje jak z cebra.

Ula uśmiechnęła się do przyjaciółki nieśmiało. 

 - To tylko deszcz. Nic mi nie będzie, a ty się spieszysz. Pobiegnę to mniej zmoknę. Najlepiej między kroplami – zażartowała. - Do jutra.

Zanim dotarła do przystanku przemokła do suchej nitki. Zbyt obszerny sweter w trudnym do określenia kolorze ociekał wodą podobnie jak ciemnoszara, letnia sukienka. Mokre pasma włosów przykleiły się do głowy, twarzy i okularów w niemodnych oprawach. Wbiegła pod wiatę i stanęła w kącie ściągając z siebie ociekające wodą swetrzysko. Ważyło chyba z dziesięć kilo więcej niż normalnie. Próbowała je wykręcić, ale nie miała aż tyle siły. Wyciągnąwszy z torebki reklamówkę wrzuciła je tam chociaż najchętniej wyrzuciłaby je do pierwszego napotkanego kosza na śmieci. Nienawidziła tych wszystkich ciuchów, które jej matka kupowała zawsze „okazyjnie” w second handach wmawiając jej, że są świetne i praktyczne a w dodatku w kolorach, w których jest jej do twarzy. Nie było jej do twarzy. Kolory były albo szaro bure, albo ciemno brązowe lub dla kontrastu tak pstrokate, że oczy ledwie mogły je znieść. Nigdy nie miała odwagi sprzeciwić się matce. Nawet nie zdawała sobie sprawy do jakiego stopnia jest przez nią tłamszona a każdy jej sprzeciw tłumiony w zarodku. Im była starsza tym lepiej rozumiała, że dokładnie w taki sam sposób jej rodzicielka traktowała ojca. Kiedy zmęczony takim życiem postanowił odejść Ula miała zaledwie sześć lat, ale doskonale pamiętała tę kłótnię, która przesądziła sprawę o rozwodzie. Siedziała wtedy w swoim pokoju, a rodzice prowadzili ostrą wymianę zdań w kuchni. Matka błagała ojca, żeby został. Obiecywała, że się zmieni, ale Józef tylko kręcił głową z powątpiewaniem.

 

 

 - Obiecywałaś mi to rok temu, trzy lata temu i kilka miesięcy po ślubie. Przysięgałaś na życie naszego dziecka, że przestaniesz ingerować w to jak się ubieram, co lubię i jakich mam mieć znajomych. Twoje słowa są nic nie warte, bo nie potrafisz dotrzymywać obietnic. Wtrącasz się we wszystko, w każdy aspekt mojego życia, bo uwielbiasz mieć kontrolę nad wszystkim. Nawet ustalasz dni, w których mamy uprawiać seks. Oszalałaś? Kto dzisiaj tak żyje pod dyktando drugiej osoby? Gdybym wiedział wcześniej to co o tobie wiem dzisiaj, nigdy bym się z tobą nie ożenił. Żal mi tylko Uli, że będzie dorastała w takim domu, bo będzie czerpać złe wzorce. Postaram się to zmienić i być może wystąpię o pozbawienie cię praw.

Na te słowa matka zacietrzewiła się. Już nie prosiła, ani nie błagała, ale krzyczała tak głośno, że połowa miasteczka ją słyszała. Wyzywała ojca od najgorszych.

 - Po moim trupie! Nigdy jej nie dostaniesz, rozumiesz?! Nigdy! To ja wystąpię do sądu o zakaz dla ciebie widywania się z córką. Już nigdy jej nie zobaczysz! - przerwała widząc wbiegającą do kuchni zapłakaną Ulę. Mała przytuliła się do nóg Józefa i szlochając prosiła go, żeby nie odchodził, że będzie już grzeczna. Józef podniósł ją i przygarnął do piersi. - Nie płacz kochanie, bo niedługo się zobaczymy – wycisnął na jej buzi dwa słodkie całusy.

Nie zobaczyli się, a Ula - mały brzdąc od tej pory poddawana była przez matkę praniu mózgu. Tęskniła za tatą i popłakiwała z tej tęsknoty za nim, a jednocześnie kilkanaście razy na dzień wysłuchiwała jaki to on był niedobry, że nie kochał ich obu, że nadużywał alkoholu do tego stopnia, że już nie mógł bez niego żyć. W końcu matka zmęczona wiecznymi pytaniami córki wyssała z palca najcięższy argument, że ojciec uciekł do innej kobiety i spłodził jej dziecko. Z czasem jego obraz zacierał się w pamięci Uli do tego stopnia, że zaczęła go nienawidzić tak jak matka. Zanim osiągnęła pełnoletniość odbyło się kilka rozpraw sądowych dotyczących pozbawienia matki praw i o wysokość alimentów. Na jednej z nich zapytano ją wprost, czy woli zostać z mamą czy z tatą. Bez wahania odpowiedziała, że z rodzicielką. Sąd nie pozbawił matki praw stwierdzając, że dziecko emocjonalnie bardziej związane jest z nią niż z ojcem.

W miarę dorastania coraz trudniej było jej znosić zaborczość matki i manipulowanie jej życiem. W swoim przekonaniu była od niej psychicznie słabsza i dlatego nie buntowała się przeciwko jej decyzjom w kwestii nauki, czy ubioru. Matka ubierała ją na swoją modłę i sprawiała, że dziewczyna wyglądała nie na osiemnaście, ale na pięćdziesiąt osiem lat. Koleżanki w jej wieku używały życia, prowadzały się z chłopakami a ona tylko żałośnie patrzyła we własne odbicie w lustrze i myślała, że z takim wyglądem nigdy nie wyjdzie za mąż i nie założy rodziny. Nie miała pojęcia, że „kochająca” ją rodzicielka miała już plan na jej życie, w którym nie było miejsca dla żadnego narzeczonego, czy męża. Chowała ją wyłącznie dla siebie, by móc się nią wysługiwać na stare lata i mieć w niej wyrękę. Nie miała nic przeciwko, gdy Ula po celująco zdanej maturze oznajmiła jej, że chciałaby studiować ekonomię w Szkole Głównej Handlowej. Miała świadomość, że dopóki córka się uczy ojciec nadal co miesiąc będzie przysyłał jej alimenty. To z nich się utrzymywały i z niewielkich zasiłków otrzymywanych sporadycznie z opieki społecznej. Ula nawet nie wiedziała, że na jednej z rozpraw matka wniosła pozew o płacenie alimentów również na siebie, ale sąd to odrzucił uznając, że jest jeszcze młoda, zdrowa i w pełni sił, żeby podjąć pracę. Drugim argumentem był fakt, że Józef nie zarabiał zbyt wiele i po zapłaceniu alimentów na córkę zostawała mu reszta z grosza, żeby przeżyć. O tym jednak Ula dowiedziała się znacznie później i to nie od matki. Ona nie zmieniła się i tak jak wcześniej manipulowała życiem swojego męża, tak teraz robiła dokładnie to samo względem córki.

Kiedy Ula dostała się na ekonomię dowiedziała się, że może zamieszkać w akademiku, żeby nie dojeżdżać. Opowiedziała o tym matce, ale ta ku jej zdziwieniu ostro zaoponowała.

 - Jak ty sobie to wyobrażasz? Zostawisz mnie tu samą na pastwę losu? Wszystko ci poświęciłam, całe moje życie, a ty teraz tak mi się odwdzięczasz? – usiłowała wzbudzić w Uli poczucie winy. – Skąd weźmiemy na to pieniądze? Alimenty są takie małe, że ledwie nam starcza na życie a przecież musisz opłacać co miesiąc akademik.

 - Pomyślałam sobie, – odezwała się Ula po skończonej tyradzie matki – że mogłabyś pójść do pracy. Czytałam ogłoszenie, że w sklepie potrzebują kobietę do pomocy… Ja też postaram się o korepetycje. Mogłabym ich udzielać choćby z matematyki…

 - Ty naprawdę oszalałaś? Jak ja mogłabym pójść do pracy, kiedy jestem taka słaba i schorowana?

 - Jesteś chora? – Ula spojrzała na matkę niemile zaskoczona. Wyglądała świetnie. Cera zadbana, wypielęgnowane paznokcie i jak na jej wiek gładkie dłonie, które nigdy nie skalały się ciężką pracą. – A na co?

 - Mało ważne, na co – odburknęła zirytowana. – Nie musisz o wszystkim wiedzieć. Jedno jest pewne. Ja nie zgadzam się na ten akademik. Nie możesz mnie tak zostawić bez opieki. Byłabyś bez serca – rozszlochała się głośno, chociaż po jej policzkach nie popłynęła ani jedna łza.

 - No już dobrze, nie denerwuj się. Będę dojeżdżać – powiedziała cicho zrezygnowana.

Ta dyskusja z matką wytrąciła ją kompletnie z równowagi. Nie miała pojęcia, że matka na coś choruje, bo nigdy na nic się nie skarżyła. Nigdy też nie widziała, żeby zażywała jakieś leki.

 



Zamknęła się w swoim pokoju przetrawiając tę rozmowę i doszła do wniosku, że pójdzie do przychodni i porozmawia z lekarką, do której obie chodziły od zawsze. Może ona rzuci trochę światła na chorobę mamy?

Następnego dnia ruszyła do ośrodka zdrowia. Wyciągnęła kartę swoją i matki. Kilka minut po ósmej weszła do gabinetu witając się z lekarką. Przedstawiła swój problem, ale lekarka patrzyła na nią dziwnie.

 - Ula ja nie mam pojęcia, co dolega twojej mamie. Nie pokazywała się tutaj od co najmniej trzech lat a i wtedy przyszła z jakimś przeziębieniem. Gdyby doskwierało jej coś poważnego jestem przekonana, że zrobiłaby przynajmniej podstawowe badania i zaopatrzyła się w leki. Wypiszę ci zlecenie na badanie krwi i moczu, także na EKG i rentgen kręgosłupa. Jak to zrobi niech się tu pokaże i wtedy być może coś ustalimy. Ja byłabym mocno zdziwiona, gdyby okazało się, że nosi w sobie jakąś potencjalnie śmiertelną chorobę. Niedawno widziałam ją z daleka. Trzyma się świetnie jak na swój wiek a chodzi szybciej niż dwudziestolatka. Jednak nie zakładajmy z góry, bo może rzeczywiście coś ją nęka.

Wyszła z przychodni zupełnie skołowana. Czyżby matka ją okłamywała? Może robiła to przez całe życie stwarzając jej jakiś wyimaginowany świat? Dotarłszy do domu pokazała matce skierowanie na badania, które podziałało na rodzicielkę jak płachta na byka.

 - Po jaką cholerę tam poszłaś? Dlaczego się wtrącasz?

 - Ty też się wtrącasz – wykrztusiła. – Od kiedy pojawiłam się na świecie ustawiasz mi życie po swojemu. Tak jak tacie…

Tego było już Magdzie za wiele. Zamachnęła się i uderzyła córkę w twarz zostawiając na jej policzku pięć odciśniętych palców.

 - Jak śmiesz…, jak śmiesz mi to wszystko mówić. Poświęcam się dla ciebie, staram się jak mogę, żebyś wyszła na ludzi a ty płacisz mi taką monetą? Do grobu mnie wpędzisz! – chwyciła się teatralnym gestem za piersi. – Jesteś wyrodną córką! Zwykłą niewdzięcznicą! – wybiegła z kuchni trzaskając z całej siły drzwiami.

Ula przyłożyła rękę do policzka. Parzył jak diabli. Było jej przykro. Przełykała łzy i zaczynała żałować, że w ogóle poszła do przychodni. - A jak teraz mamie się coś stanie? Jak zasłabnie, albo zemdleje? – Znowu do głosu doszły wyrzuty sumienia. Poszła do pokoju matki i niemal na kolanach przepraszała ją za ten niemądry pomysł z przychodnią.

 - Powinnam się była z tobą porozumieć w tej sprawie, ale mówiąc, że jesteś chora wystraszyłaś mnie. Może skoro już mamy to zlecenie na badania dobrze byłoby je zrobić. Przynajmniej wiedziałabyś na czym stoisz i jakie ewentualnie zażywać lekarstwa. Pomyśl o tym, dobrze? Martwię się o ciebie…

 

Od października zaczęła dojeżdżać do Warszawy. Było to uciążliwe i bardzo dla niej męczące. Autobusy nie kursowały zbyt często a i droga w jedną stronę trwała czasami ponad godzinę. Razem z nią na roku studiowała Agata. Przylgnęły do siebie i zaprzyjaźniły się. Z racji tego, że miały mnóstwo wspólnych zajęć bywały u siebie w domach, chociaż Agata, jeśli miała już wybierać, to wolała zaprosić Ulę do siebie niż jechać do Rysiowa i wysłuchiwać jej nieustannie jęczącej matki. Przeszkadzała im i nie pozwalała się skupić. Wciąż wchodziła do pokoju córki pytając o jakieś pierdoły.

 - Czemu nie chcesz skorzystać z akademika? – pytała w takich razach Agata. – Tam miałabyś przynajmniej spokój i niezależność.

Na te argumenty Ula tylko kręciła głową.

 - To niemożliwe. Nie mogę zostawić mamy samej. Nie poradzi sobie beze mnie.

 - Bzdura! Przecież to jeszcze młoda kobieta. Ubezwłasnowolniła cię i manipuluje twoimi uczuciami. A mówiąc prościej po prostu cię wykorzystuje. Wracasz po całym dniu z uczelni i nie możesz odpocząć, bo albo każe ci sprzątać, albo szykować obiad. Co ona robi po całych dniach? Założę się, że nudzi się śmiertelnie.

 - Nie mów tak… To moja matka… - broniła się słabo Ula.

 - Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy zamieszkać razem. Wiesz, że niedawno zmarła moja babcia. Tata teraz robi remont w jej mieszkaniu z myślą o mnie. Tam są jak wiesz dwa pokoje, wprawdzie nieduże, ale dla nas dwóch wystarczające. Podzieliłybyśmy koszty na pół. – Widziała jak Uli na samą myśl zabłyszczały oczy, ale po chwili ten radosny ognik zgasł.

 - To niemożliwe Aga… To naprawdę niemożliwe…

 

Studia obie skończyły celująco. Na trzecim roku w tajemnicy przed matką Ula zaczęła studiować zaocznie drugi kierunek Zarządzanie i Marketing uznając, że kiedyś być może te studia jej się przydadzą. Teraz była podwójną dyplomantką. Obie nie traciły czasu i właściwie z marszu zaczęły szukać pracy. Znalazły ją w oddziale jednego z banków. Pensja nie była oszałamiająca, ale i tak większa od alimentów, za które Ula żyła razem z matką. Oczywiście ciężar utrzymania nadal spoczywał na Uli, chociaż kontrolę finansów uzurpowała sobie matka trzymając łapę na nieswojej kasie. Częściej niż zwykle zachodziła do sklepów z ciuchami z drugiej ręki i grzebiąc między wieszakami wynajdywała dla siebie i córki jakieś przechodzone starocie.

Któregoś dnia nazwłóczyła tego dwie torby i wysypała je na łóżko Uli. Traf chciał, że była też tam Agata, która z przerażeniem lustrowała te stosy. Wszystkie szaro bure, znoszone, zmechacone i wytarte. Kiedy Magda opuściła pokój Agata z politowaniem popatrzyła na przyjaciółkę.

 - Dlaczego się na to godzisz, dlaczego na to pozwalasz? Ona ubiera cię tak jak siebie, jak kobietę w wieku emerytalnym. Czy nie widzisz, że to same śmieci? Naprawdę ci się podobają?

 - Nie są takie złe. Dobrze się w nich czuję. Mamy z mamą podobny gust.

 - Nieprawda. Nie rozumiem dlaczego się nie zbuntujesz. W tych ciuchach wyglądasz jak uboga krewna z jakiegoś zaścianka. Przecież ona ewidentnie tobą manipuluje, narzuca ci swoją wolę, tłamsi cię i nie pozwala żyć własnym życiem. Ciągle jest umierająca. Odkąd się znamy wciąż umiera na jakąś bliżej nieokreśloną chorobę. Nie widzisz tego, że ona udaje byleby zatrzymać cię przy sobie? Nie sądzisz, że odstawiając tę szopkę permanentnej agonii zdecydowanie przesadza?

Ula spojrzała na przyjaciółkę z zaciętym wyrazem twarzy.

 - Dość Agata. Nie powinnaś była tego mówić. To nie jest twoja sprawa. Nawet jeśli to manipulacja ze strony mojej matki, to nadal nie jest twoja sprawa. Uważam, że powinnaś już sobie pójść.

Agata w milczeniu pokiwała głową. Zarzuciła torebkę na ramię i opuściła mało gościnny dom Cieplaków.

49 komentarzy:

  1. Pranie mózgów to szaleństwo potem dziecko myśli że jedna osoba jest dobra a druga zla... matka Uli to potwór... Ula ma wszystko robic?! Jakim prawem się pytam... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ze sie unioslam ale nie wytrzymałam

      Usuń
    2. Renia
      Nie przejmuj się, bo na razie jeszcze nie ma czym. W dalszej części opowiadania mamusia pokaże na ile ją stać. Bardzo dziękujemy za odwiedziny i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Ula jest w bardzo trudnej sytuacji przede wszystkim dlatego że jedyną prawdę jaką zna to ta przedstawiona przez matkę.Magda osiągnęła już mistrzowski poziom w manipulowaniu ludźmi, a właściwie tylko córką. Nie wiem co musi się wydarzyć aby Ula postawiła się matce i odzyskała swoje życie. Myślałam że Agata jej pomoże ale po tym jak została wyproszona to raczej nie będzie się już wypowiadać. Jestem też zła na Józefa, dlaczego nie próbuje skontaktować się z córką? Dlaczego odpuścił?
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Magda nie tylko manipuluje córką, ale i swoim otoczeniem, które tak naprawdę nie ma pojęcia do czego jest zdolna. Manipulowanie Józefem zakończyło się rozwodem i na razie nie można go obarczać winą za to, że unika kontaktów z dzieckiem. Jeśli zostaniesz przy tym opowiadaniu dowiesz się co mu ten kontakt uniemożliwiło.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
    2. Pierwszą częścią opowiadania a także odpowiedzią na mój komentarz tak bardzo mnie zainteresowałaś, że już nie mogę doczekać się kolejnego czwartku i ciągu dalszego.
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
    3. Marzycielko
      Bardzo dziękujemy. :)

      Usuń
  3. Tego jeszcze nie było. Boję się pomyśleć co będzie jak pojawi się Marek. Chociaż kto jak nie Marek może wyciągnąć ją z domu i toksycznej matki. Oby życie Marka było lepsze,pomyślałam sobie że może ma to samo z Pauliną.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Mogę powiedzieć, że Marek wiedzie życie całkiem normalne. Pracuje, jak mu się chce to imprezuje, ale zwykle w towarzystwie najbliższych współpracowników i nie są to libacje zakrapiane alkoholem. Tu niespodzianka. Niestety to nie on wyrwie Ulę z toksycznego środowiska.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. Znam to z własnego podwórka, jak łatwo można dziecku wmówić, że jeden z rodziców jest tym złym. Później w dorosłym życiu taki człowiek wciąż czuje coś w rodzaju urazy. Ula mam nadzieję, że w końcu zrozumie jaką krzywdę wyrządziła jej matka. Oby tylko nie skończyło się to źle albo zbyt późno.
    Dziękuję Ci bardzo za ten rozdział.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ula ma za sobą wiele lat indoktrynacji prowadzonej przez matkę i głowę nabitą rzeczami zupełnie irracjonalnymi. Na dzień dzisiejszy nie jest kompletnie przygotowana do samodzielnej egzystencji i nie radzi sobie w codziennym życiu. O ile w sprawach zawodowych jest niezawodna i bardzo kompetentna, to wydaje się, że codzienne, prozaiczne życie najzwyczajniej ją przerasta. Ona przede wszystkim powinna nauczyć się żyć.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  5. Ula będzie musiała uwolnić się od toksycznej matki ,bo na dłuższą metę nie da tak rady. Wiem ,że tak żyje od lat ,ale jej to co robi rodzicielka Uli to wcale nie jest dobre. Ojciec odszedł od niej bo po prostu nie mógł dłużej znieść tego wszystkiego życia pod dyktando.z pewnością czuł się osaczony. Uli bardzo trudno będzie zacząć żyć samej. To będzie niesamowicie trudne ,ale będzie musiała uwolnić się. Nie wiem jak tego dokona. Może pojawi się w życiu ktoś kto jej pomoże?
    Niestety znam to z autopcji . Nie miałam łatwego dzieciństwa za dużo słyszałam i widziałam i niektóre rzeczy pozostawiły piętno na moim dorosłym życiu. Tylko ,ze doświadczyłam to ze strony ojca nie matki ,a jego śmierci bałam się, że to koniec to wcześniej to on dawał rozkazy , mówił co mam robić ,co nosić, jakich mieć przyjaciół. Byłam osoba ,która strasznie się buntowała, ale slono potem za to płaciłam, ale takie życie znalam i myślałam do pewnego wieku ,ze to ok. Ale gdy zaczęłam już dorastać zaczęłam myśleć inaczej. Mam nadzieje,że nie przyjdzie czas ,ze Ula nie da rady tego znieść i targnie się na swoje życie ? A może to przyjaciółka wyrwie ją z tego środowiska? Bardzo ciekawy i poruszący rozdział. Czekam na kolejny. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Nie miałyśmy pojęcia, że miałaś takie ciężkie życie. Bardzo Ci współczujemy i mamy nadzieję, że trauma, którą przeżyłaś któregoś dnia złagodnieje i nie będzie już tak bolesna.
      Uwolnienie się od toksycznego rodzica jest rzeczą trudną, bo najczęściej dziecko a w przypadku Uli dorosła już osoba po prostu boi się realnego życia. Ula nigdy samodzielnie nie robiła zakupów a i teraz, gdy pracuje pieniędzmi zarządza rodzicielka. Dziewczyna jest totalnie przez nią zdominowana i stłamszona a co za tym idzie dość bezradna.
      Bardzo dziękujemy Ci za poruszający komentarz i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. WOW! Pierwszy rozdział a już się tyle dzieje? Mam przeróżne odczucia. Jestem wściekłą na matkę i na Józefa a z drugiej strony okropnie żal mi Uli. W tym opowiadaniu powinna się cieszyć z obecności rodzicielki, bo wreszcie ma taką możliwość. Rzeczywistość jest gorsza. Już sama nie wiem, czy tęsknota za mamą nie byłaby lepsza niż taka okropna jędza! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      W pewnym sensie masz rację, bo chyba lepiej nie mieć matki w ogóle niż taką, która rządzi Tobą jak chce. Józef odszedł, bo już był bardzo zdesperowany, ale też nie należy obwiniać go za to przedwcześnie. W dalszych częściach opowiem o nim więcej więc będziesz mogła wyrobić sobie zdanie.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Ho ho ho! Jeszcze nie czytałam o tak złej mamie Uli Magdzie? i tak bezwolnym Józefie. A swoją drogą, to Józef zachował się bardzo nieodpowiedzialnie. Zabrał cztery litery i już? A co z jego córką? Nie kochał jej czy o co chodzi? Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Wyobraźnia czasem produkuje bardzo skrajne przypadki i to właśnie jest jeden z efektów. Hahaha. Jak pisałam wyżej nie należy już po pierwszym rozdziale piętnować Józefa, bo to za wcześnie. Sądzę, że zmienisz o nim zdanie przeczytawszy dalsze części, ale o nim gdzieś w połowie opowiadania, które liczy 18 rozdziałów.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  8. Mama Uli chce na siłę ją zatrzymać w domu. Pewnie dlatego wybiera jej najgorsze rzeczy do ubioru, bo jeszcze by się ktoś za nią obejrzał. Co ona by zrobiła, z czego żyła gdyby Uli udało się wyjść za mąż? Okropna baba! Mam nadzieję, że zmieni się choć trochę na korzyść dla Uli? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Matka Uli, to prawdziwa egoistka i chowa córkę wyłącznie dla siebie. Gra na jej emocjach i często wzbudza u niej wyrzuty sumienia, ale to wszystko to perfidna gra z jej strony i raczej brak tu matczynych uczuć. Raczej nie bierze pod uwagę, że Ula kiedyś założy własną rodzinę, bo przewidziała dla niej inną rolę.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Dobrze, że talentu, pracowitości i mądrości Uli nie da się sprzedać, bo w przeciwnym wypadku, matka by to spieniężyła! Liczę, że praca w banku będzie jednak wymagała jakiś lepszych ubrań i może Ula się dzięki temu zbuntuje? Przecież to młoda dziewczyna i powinna żyć tak jak jej rówieśnice, a nie niańczyć matki! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Ula już od dłuższego czasu pracuje w banku. Niestety całą wypłatę zgarnia mamusia więc dziewczyna nie może sama zadecydować o tym, czy kupi sobie jakiś nowy ciuch czy nie. Ula z pewnością się zbuntuje, ale ten bunt nie wybuchnie z powodu ciuchów z lumpeksu, bo mamusia gnębiła ją na różne sposoby. W końcu chowała córką wyłącznie na własny użytek.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. No to zaskoczyłaś i to bardzo;) Magda żyje, Józef ma inną rodzinę, Ula nie ma rodzeństwa. Bardzo ciekawie się zapowiada;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czasami uda się Was czymś zaskoczyć. Dla wyjaśnienia nigdzie nie napisałam, że Józef ma drugą rodzinę. To wymysł matki Uli mający spowodować wzrost jej nienawiści do ojca.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Jak to możliwe, że dorosła kobieta bije po twarzy inną dorosłą osobę?! To jakieś chore! Może matka Uli rzeczywiście jest chora? Może powinna leczyć się psychicznie? Jak zaczęła od rękoczynów, to takie sytuacje będą się powtarzały! Ulka uciekaj! Nie miej wyrzutów sumienia! Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Trzeba pamiętać o tym, że Ula jest bardzo uległa wobec matki, bo w jakimś sensie zastraszona i to od dziecka. Matka albo pogrywa na emocjach córki, albo stosuje przemoc fizyczną i psychiczną. To permanentnie się powtarza Ula nie potrafi się przed tym bronić.
      Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Mama Uli, to wstrętny pasożyt! Dorosła kobieta – wstyd! Dlaczego nigdy nie pracowała? Alimenty swoją drogą, ale ile Józef mógł płacić, przecież chyba nie jest jakimś krezusem? I obie żyły z tych marnych groszy? Jestem w stanie zrozumieć czas gdy Ula była mała, ale teraz? Może ona nie wie, że praca nie gryzie? Brrrrr! Okropna baba! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Niektóre kobiety są wyłącznie do roboty, a niektóre po to, żeby pachnieć. Do tej drugiej kategorii zaliczała się Magda Cieplak. Wciąż utrzymywała, że jest ciężko chora i nie może pracować. Lepiej, żeby harowała na jej utrzymanie córka. Po to właśnie ją chowała. Takie typy tak mają.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  13. Granie na uczuciach dziecka jest karygodne. Już tyle lat minęło, a Ula ciągle pamięta sceny rozstania rodziców. Magda, to Magda, szkoda chyba na nią strzępić język, ale Józef?! Mam do niego żal za to, że tak łatwo się poddał. Widział jaka jest jego żona i musiał zdawać sobie sprawę z tego, jakie życie będzie miała jego córka z taką wariatką i co? Nic nie zrobił?! Zostawił Ulę na pastwę Magdy? Żenada! Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Uparłyście się na tego Józefa a ja powtarzam, nie osądzajcie go po pierwszym rozdziale i dam głowę uciąć, że zmienicie o nim zdanie. Większość opinii o nim wyskoczyło z głowy jego żony i są to wyłącznie jakieś chore fantasmagorie nie mające pokrycia z rzeczywistością. Musisz uzbroić się w odrobinę cierpliwości i zaczekać do rozdziału, w którym to wszystko wyjaśniam.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  14. Sytuacja z deszczem i przystankiem bardzo obrazowo opisana. Czułam się tak, jakby Ula obok mnie walczyła z tym swetrzyskiem;) Chyba każdy w swoim życiu próbował przechytrzyć padający deszcz. Skutek biegania pomiędzy kroplami jest zawsze taki sam jak u Uli - kompletne przemoczenie;) Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Mówią "parasol noś nawet przy pogodzie", ale Ula nawet takowego nie posiada, bo mamusi jest żal pieniędzy w zainwestowanie kilku złotych na ten przydatny przedmiot. Ciuchy, w których chodzi Ula są okropne gdy są suche a co dopiero jak nasiąkną wodą. Pełna deformacja.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. W sumie powinno się pochwalić Ulę za bronienie dobrego imienia mamy, ale chyba nie w tym przypadku. Szkoda, że Ula nie potrafi słuchać przyjaciółki. Może wtedy by mogła powoli zmieniać relację z mamą. W końcu mają tylko siebie. Z ogromną chęcią zobaczę jak to się potoczy. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ula boi się prawdy, którą musiałaby przyznać Agacie. Wie, że przyjaciółka ma rację, ale zupełnie irracjonalnie broni matki i jej gustu, który jest okropny. Rzeczywiście bronienie rodzica jest czymś szlachetnym, ale nie w tym przypadku. Matka nie zasługuje nawet na dobre słowo ze strony córki, bo sama dla niej nie kiwnie nawet palcem.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  16. Ja się martwię czy Ula wychowując się w takim domu i patrząc na taką matkę nie będzie w przyszłości taka sama? Nawet Józef bał się, że Ula będzie czerpać złe wzorce? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula na pewno nie czerpie wzorców od swojej matki. Gdyby tak było już byłaby apodyktyczna, kłótliwa, roszczeniowa i wciąż w pretensjach a taka nie jest. Jest trochę zahukana, wycofana i odrobinę nieśmiała. Brak u niej asertywności, nie potrafi się bronić przed okrutnymi często zagrywkami rodzicielki. Nie ma więc mowy o tym, że córka upodobni się do matki.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  17. Jeśli Agata nie potrafi pomóc Uli, to może do rozumu przemówi jej Maciek? No chyba, że go w tym opowiadaniu nie ma, no to już wtedy nie wiem? A może samej jej się otworzą oczy? Już jakieś przebłyski takiego myślenia miała. Choćby wtedy, jak była u lekarki? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze sobie przypominam w tym opowiadaniu nie ma Maćka chociaż do końca się nie zarzekam, bo pisałam je bardzo dawno i mogę nie pamiętać. Wydaje mi się jednak, że Szymczyka tu nie ma. Ula z pewnością nabierze odwagi i to chyba już w następnej części, ale powodem będzie zupełny przypadek.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Z Uli w dalszym ciągu wychodzi biedne, zastraszone dziecko. Całe dzieciństwo pewnie się bała, że i mama ją opuści, tak, jak zrobił to jej ukochany tatuś. Teraz boi się, że mama jest ciężko chora. Ona biedna żyje w ciągłym strachu i nawet nie ma chwilki aby pomyśleć o sobie. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni? Tylko żeby Ulka w afekcie nie uszkodziła kochającej mamusi;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Aż takiego afektu nie będzie. Ula nie potrafi się bronić. Charakterologicznie jest znacznie słabsza od swojej matki dlatego dominuje ta druga wmawiając córce niestworzone rzeczy, grając na jej emocjach i wzbudzając w niej wyrzuty sumienia.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  19. Jak ktoś klepie biedę, to nie ma co się dziwić, że wybiera takie sklepy żeby kupić coś na grzbiet. Ale i tam można naprawdę znaleźć ciekawe rzeczy. Oczywiście trzeba na nie "polować", wcale nie trzeba brać byle czego. Magdzie się nie chce tego robić i nie zależy jej na wyglądzie ani swoim, ani Uli? Bardzo mnie zainteresowałaś i z niecierpliwością czekam na kolejną część. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Magda ma gdzieś jak wygląda jej córka. Ona idzie do szmateksu i wybiera rzeczy według niej "praktyczne". W efekcie Ula wygląda jak dziecko z przedwojennego sierocińca, biedne, wychudzone i zaszczute w łachach koloru brudnej ścierki do podłogi. Dramat.
      Bardzo dziękujemy Ci za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Wielka szkoda, że Ula jednak nie skorzystała z możliwości mieszkania w akademiku. A już zupełnie żal, że nie skorzystała z propozycji Agaty. Osobne mieszkanie, blisko pracy i daleko od matki! Może jeszcze kiedyś Agata jej to zaproponuje? Ula powinna odciąć się od matki! Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      nie skorzystała, ponieważ uważała, że tak będzie najlepiej i dla niej i dla mamy. Niemniej jednak należy zauważyć, że to dopiero pierwszy rozdział i jeszcze wszystko się może zdarzyć:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i oczywiście zapraszamy:)

      Usuń
  21. Bez oglądania wyników badań jestem w stanie postawić diagnozę na co choruje matka Uli;) Na przewlekłego i śmierdzącego lenia! Co za babsztyl. Wydawało mi się, że w opowiadaniach nikt nie jest w stanie przebić Pauliny, Heleny lub Dąbrowskiej, a tu taka niespodzianka! Ula przejrzyj na oczy! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      hihihi:) Niezła diagnoza. Jeśli chodzi o pozostałe panie, to zawsze musi być ten pierwszy raz:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  22. Biedna Ula, jak nie kijem go, to pałą! Ojciec ją porzucił, matka zrobiła z niej bankomat do wypłacania pieniędzy oraz do opieki nad nią. Przyjaciółki nie chce słuchać. Nic tylko się pociąć! I tak cud, że chce się jej jeszcze wstawać rano, że chce się jej żyć! Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      bez obaw i Uli wreszcie spadną klapki z oczu. Z biegiem czasu wszystko się wyjaśni kto kogo i dlaczego. Co prawda pasożyta ciężko się jest pozbyć, ale nie jest to niemożliwe. Zapraszamy na kolejne odsłony opowiadania. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  23. Biedna ula jak mozna byc tak traktowanym przez matke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwidoczniej można. Czasem zdarzają się wyrodne matki, które kompletnie nie czują instynktu samozachowawczego i zamiast traktować swoje dzieci z miłością, traktują je bardzo przedmiotowo. Taka jest właśnie Magda Cieplak.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń