Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 marca 2021

11 MILIONÓW ODSŁON + "STŁUCZKA" - miniaturka


KOCHANI

LICZNIK WSKAZAŁ DZISIAJ 11 MILIONÓW WEJŚĆ NA BLOG. 

LICZBA IMPONUJĄCA I PRZYPRAWIAJĄCA O ZAWRÓT GŁOWY. Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZARÓWNO GAJA JAK I JA, ŻE WCIĄŻ TU JESTEŚCIE, ZAGLĄDACIE, CZYTACIE I KOMENTUJECIE. TAK DUŻA LICZBA ODSŁON ŚWIADCZY TEŻ O TYM, ŻE PROWADZENIE TEGO BLOGA MA SENS I JEST DLA NAS WIELKĄ WARTOŚCIĄ WASZA NA NIM OBECNOŚĆ.

TRADYCYJNIE JUŻ Z OKAZJI OKRĄGŁEJ LICZBY NA LICZNIKU ODDAJEMY WAM DO PRZECZYTANIA MINIATURKĘ PT. „STŁUCZKA” A TUŻ POD NIĄ DZIEWIĄTY ROZDZIAŁ OPOWIADANIA”ZMANIPULOWANE ŻYCIE”.

RAZ JESZCZE NAJSERDECZNIEJ WAM DZIĘKUJEMY I ŻYCZYMY PRZYJEMNEJ LEKTURY.

Gośka i Gaja

 

„STŁUCZKA”

 

Ten facet był niesamowicie przystojny. Wysoki, barczysty z piękną twarzą i łagodnym spojrzeniem stalowo szarych oczu. Zawsze parkował w tym samym miejscu na parkingu należącym do wielkiego biurowca firmy modowej. Od kiedy ujrzała go po raz pierwszy starała się zawsze przyjeżdżać o tej samej porze, byleby tylko na niego popatrzeć. Ona od miesiąca zatrudniona była w firmie mającej siedzibę naprzeciwko domu mody. Jej firma wynajmowała kilka miejsc parkingowych od Dobrzański Fashion i szczęśliwie ona załapała się na jedno z nich.

Najczęściej widywała go samego. Podjeżdżał na parking swoim srebrnym Lexusem i wysiadał z niego rozglądając się odruchowo.

 



Czasem wraz z nim parkował jakiś blondyn. Wówczas rozmawiali chwilę a jej męski ideał uśmiechał się czarująco ukazując w policzkach dwa wdzięczne dołeczki. Na ten widok wzdychała głęboko nie przestając myśleć co zrobić, żeby go poznać i umówić się na randkę.

Okazja nadarzyła się jakiś czas później i to wcale nie rano, ale po południu, kiedy wychodziła już z pracy. Podchodząc do swojego samochodu zauważyła, że Lexus pięknego nieznajomego wciąż jeszcze stoi na parkingu. Postanowiła zaczekać. Siedząc już w samochodzie poprawiła makijaż i włosy, które i tak niesfornie powróciły na swoje miejsce. Były bardzo gęste i kręcone, ale to dodawało jedynie jej urodzie figlarności co podobało się mężczyznom.

W lusterku nad głową dostrzegła mężczyznę podchodzącego do Lexusa. Odpaliła silnik wyczekując na jego ruch. Kiedy zaczął cofać ona zrobiła to także, ale znacznie szybciej uderzając tyłem swojej Toyoty w tył Lexusa. Usłyszała brzęk szkła i była już pewna, że poszedł reflektor tylko nie wiadomo było czy jej czy jego. Mężczyzna energicznie wysiadł z samochodu. Najwyraźniej był wściekły. Wysiadła i ona. Spojrzała na rozbite szkło. To jednak jej reflektor poszedł. Natomiast Lexus miał tylko lekkie wgłębienie.

 - Oszalała pani!? Co pani wyprawia? To jazda próbna a pani dopiero co stała się szczęśliwą posiadaczką prawa jazdy? Nie patrzy pani w żadne z posiadanych lusterek?

Zadarła hardo do góry głowę i zmierzyła mężczyznę od stóp do głów.

 - No cóż… Mogłabym zadać te same pytania panu.

 - Proszę nie zwalać na mnie winy, bo ja w przeciwieństwie do pani cofałem wolno i ostrożnie. Zgodnie z przepisami – dodał zjadliwie.

Wyciągnęła do niego dłoń.

 - Anna Bugaj. Zaraz podam panu swoje namiary i zapewniam, że wyrównam panu szkody. Myślę, że nie są duże więc nie ma co wzywać policji.

Mężczyzna przykucnął przy zderzaku i przyjrzał się wgłębieniu. Faktycznie nie było za duże i tylko lakier mocniej ucierpiał, bo wgięta blacha miała sporo rys. Wyprostował się i przedstawił.

 - Marek Dobrzański. Rzeczywiście uszkodzenia są niewielkie – stwierdził już łagodniejszym tonem – i chyba pani samochód ucierpiał bardziej. Tu jest moja wizytówka. Jeśli by były jakieś problemy, proszę dzwonić. A teraz wybaczy pani, śpieszę się.

Kiedy samochód wraz z jej wymarzonym facetem zniknął z pola widzenia podniosła do oczu wizytówkę, którą jej wręczył. „Marek Dobrzański prezes Dobrzański Fashion numer telefonu…”.

 - Dobrzański, sam prezes we własnej osobie, a to niespodzianka – na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. – Chyba mam szczęście.

Prosto z parkingu podjechała do swojego mechanika i zostawiła u niego samochód. Miał być gotowy za dwa dni. – To dość czasu, żeby zrobić z siebie bóstwo – pomyślała.

Nie traciła go. Marek wydawał się wart grzechu. Ona musiała też tak wyglądać. To nie było aż takie trudne, bo była młodą, atrakcyjną kobietą i jak to mówią, miała wszystko na swoim miejscu.

Jedno popołudnie poświęciła na SPA. Tam się zrelaksowała biorąc kilka zabiegów ujędrniających ciało, chociaż tak naprawdę wcale nie były jej potrzebne. Następne popołudnie, to były zakupy głównie seksownej bielizny. Od czasu stłuczki nie potrafiła myśleć o niczym innym jak o sam na sam z Dobrzańskim. Pociągał ją fizycznie więc nic dziwnego, że tak łatwo ulegała marzeniom o namiętnym seksie z nim w jedwabnej pościeli.

Dwa dni później odebrała Toyotę z warsztatu. Był piątek i pomyślała, że to dobry dzień na przypomnienie się panu Dobrzańskiemu. Z pracy wyszła dwie godziny przed końcem dniówki i ruszyła wprost do biurowca DF. Zatrzymał ją ochroniarz wypytując do kogo idzie.

 - Chcę się widzieć z prezesem Dobrzańskim. Wprawdzie nie jestem umówiona, ale za to pewna, że prezes mnie przyjmie.

Widząc, że ochroniarz łapie za słuchawkę i wybiera wewnętrzny numer rzuciła jeszcze – proszę mu powiedzieć, że przyszła Anna Bugaj.

Mężczyzna powtórzył jej słowa, ale najwyraźniej Dobrzański nie skojarzył.

 - Proszę mu powiedzieć, że to ta baba od stłuczki.

 - Teraz już wiem o kogo chodzi. Proszę ją wpuścić panie Władku.

Wjechała windą na piąte piętro rozglądając się ciekawie. Kobieta stojąca za ladą recepcji skierowała ją do gabinetu szefa. Czekał na nią. Na jej widok podniósł się i zapiąwszy guzik marynarki wyszedł zza biurka z wyciągniętą dłonią.

 - Jestem dość mocno zaskoczony pani obecnością tutaj. Miała pani jakieś problemy?

Uścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się wdzięcznie ukazując pełen garnitur śnieżno białych, równych zębów.

 - Problem już załatwiony. Moja Toyota dostała nowy reflektor. Przyszłam tu, bo bardzo nie lubię spraw niedokończonych a ta jest właśnie taka. Bardzo mi zależy, żeby wyrównać szkody jakie pan poniósł na skutek mojej nieuwagi i nieostrożności.

 - Bez przesady. Szkody nie były wcale wielkie. Nie ma o czym mówić. To drobiazg.

Najwyraźniej wymykał jej się z rąk i ponad wszelką wątpliwość nie miał zamiaru jej więcej oglądać. Zrozumiała to, ale za bardzo jej zależało więc usiłowała go docisnąć w nieco inny sposób.

 – Panie Dobrzański, proszę mi wierzyć, że to dla mnie bardzo niekomfortowa i bardzo niezręczna sytuacja. Dlatego proszę, żeby pan pozwolił mi się w jakikolwiek sposób zrehabilitować. Jeśli faktycznie nie chce pan zwrotu kosztów, to niech się pan przynajmniej da zaprosić na dobrą kawę. Zgodzi się pan?

 - No dobrze… A kiedy miałoby to być? Od razu uprzedzam, że dzisiaj jestem bardzo zajęty. Może jutro do południa w tej kawiarence obok?

 - Wspaniale. Zatem do jutra.

 

Sobota była słoneczna i piękna. Anna obudziła się w doskonałym nastroju i szykowała się już od rana. Mocno wycięta biała, koronkowa bluzka spod której przebijał biustonosz i krótka, opięta spódniczka ukazująca jej zgrabne, opalone nogi. Ostatni raz spojrzała na siebie w lustrze i zadowolona ruszyła do kawiarni. Marka dostrzegła z daleka. Jeszcze bardziej jej się spodobał ubrany na luzie, na sportowo. Przywitał się z nią uściskiem dłoni i podsunął jej krzesło. Był gentelmanem w każdym calu. Rozsiewał wokół siebie jakiś czar i niewątpliwy urok. Poczuła szybsze bicie serca i zrozumiała, że

zakochała się w nim na zabój. Wprawdzie zauważyła na jego palcu obrączkę a zaraz potem on sam uświadomił ją, że ma żonę i dwie córeczki w wieku czterech i dwóch lat, ale w ogóle jej to nie zraziło. – Nie ma faceta, którego nie pociągałyby wdzięki pięknej i młodej kobiety szczególnie wówczas, gdy od paru lat jest wciąż z tą samą spowszedniałą i na pewno nudną żoną.

Rozmowa była bardzo sympatyczna i im dłużej trwała tym bardziej Anna była pewna, że Marek już się jej nie wymknie. Patrzył na nią z widoczną przyjemnością i chyba nic dziwnego, bo jej wygląd powodował miłe doznania estetyczne. Może ta rozmowa nie była czystym flirtem z jego strony, ale też nie powodowała, że rozglądał się nerwowo dookoła w obawie, że natknie się na kogoś, kto go zna i nie omieszka powiedzieć o tym spotkaniu żonie. On był wyluzowany i uśmiechnięty natomiast Anna miała skurcze żołądka i wciąż czuła mocno walące w jej piersi serce.

Pożegnali się po niespełna dwóch godzinach. Marek odprowadził ją do domu, lecz propozycji wypicia na górze herbaty już nie przyjął.

 – Proszę mi wybaczyć, ale powinienem już wracać. To było bardzo miłe spotkanie i być może jeszcze kiedyś to powtórzymy. Proszę zadzwonić, jeśli będzie pani miała na to ochotę...

 

Wchodziła na górę podśpiewując pod nosem. Pomyślała, że da mu kilka dni i ponownie zadzwoni, żeby się umówić. Przez następny tydzień inwestowała w tę pierwszą prawdziwą randkę z nim. Oczami wyobraźni widziała jego i siebie w atłasowej pościeli, gdzie on delikatnie zdejmował z niej bieliznę a potem przytulał do siebie mocno i namiętnie całując jej usta. Potem kochała się z nim a po świetnym seksie oboje lądowali w pełnej piany wannie. To musiało się udać i tak właśnie wyglądać. Do tego koniecznie pyszna kolacja z owocami morza.

 

Zadzwoniła do niego w piątek proponując ponowne spotkanie, ale tym razem nie chciał przyjąć zaproszenia. Mówił, że jest bardzo zajęty, ma dużo pracy i zobowiązania wobec rodziny, Ona nie odpuszczała aż wreszcie ustąpił zgadzając się na spotkanie w tej samej kawiarence na świeżym powietrzu.

 



I tym razem stroiła się jak na ślub, chociaż ciuchy, które założyła były jeszcze bardziej prowokujące jak te poprzednie i w zasadzie nie dające mężczyźnie pola do wyobraźni. Mocny makijaż dopełnił ten wizerunek.

Do kawiarni dotarła pierwsza. Rozsiadła się przy stoliku i czekając na swoją miłość zamówiła lampkę czerwonego wina.

W końcu go ujrzała jak idzie lawirując między stolikami i trzymając na ręku młodszą córeczkę. Mała była śliczna i taka do niego podobna. Anna widząc to zamarła. Zamarła i chyba zrozumiała… Chciała uciekać, ale było już za późno. Siedziała sztywno nie mogąc wykrztusić z siebie słowa i przełykając nerwowo ślinę. Nagle poczuła się jak kompletna idiotka w tej wydekoltowanej bluzce, w tej mini, która ledwie zakrywała jej majtki i w tym wyzywającym makijażu, który sugerował w dość oczywisty sposób, że liczyła na coś więcej. Marek też to tak odebrał, ale uśmiechnął się tylko nie komentując. Kobieta, która pojawiła się tuż za nim trzymając za rękę starszą córkę uśmiechnęła się szeroko na widok Anny i przywitała się z nią. Podobnie jak Marek tak i jego żona pojęła w lot jej intencje. Anna nie mogła od niej oderwać oczu. Ta kobieta była zjawiskowo piękna, zachwycająca. Wbrew wyobrażeniom Anny o starej, nudnej żonie ta była młoda, wyjątkowo zgrabna i w dodatku wszyscy zwracali na nią uwagę.

Marek odsunął krzesło i posadził na nim córkę. Po czym przywitał się z Anną przedstawiając jej swoją żonę.

 - Pozwól Anno, to Ula moja żona, a to nasze dwa słoneczka, Emilka młodsza i Michasia starsza. Przepraszam, że przyprowadziłem na to spotkanie całą rodzinę, ale bezpośrednio po nim jedziemy do moich rodziców na cały weekend – wytłumaczył. – Poza tym Ula bardzo chciała poznać osobę, która uczciwie poczuwa się do odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Oboje uważamy, że takie zachowania są dość rzadkie w dzisiejszych czasach.

 



Anna czuła się zażenowana i gdyby było to możliwe, zapadłaby się pod ziemię. Postanowiła jednak robić dobrą minę do złej gry. Była spięta, co przełożyło się na pewną nerwowość w ruchach i dziwnym, jakby wymuszonym śmiechu. Ogarnął ją nienaturalny dla niej słowotok, którym chciała zagłuszyć myśl, że oto wyszła na kompletną kretynkę. Zrozumiała, że może nieświadomie żona Marka udzieliła jej lekcji pokory. A Marek? Marek, z którym miała przeżyć najbardziej namiętną noc w swoim życiu patrzył na swoją piękną żonę wzrokiem pełnym miłości i uwielbienia. Wzrokiem, który mówił, że ona jest tą jedną, jedyną i inne nie mają u niego najmniejszych szans.

 

Dobrzańscy dopili swoje kawy i wstali od stolika chcąc się pożegnać.

 - Musimy już jechać. Było nam bardzo miło panią poznać – Ula uścisnęła jej dłoń. – Życzymy pani powodzenia.

Anna ledwie wybąkała słowa pożegnania. Przy Uli, ślicznej, otwartej i uśmiechniętej dziewczynie czuła się jak kobieta w ciężkiej depresji. Oni odeszli a ona jeszcze długo siedziała przy stoliku sącząc czerwone wino i przetrawiając własną porażkę.

Powoli uspokajała się. Następnego dnia usunęła numer Marka ze swojego telefonu i podarła na małe kawałki jego wizytówkę. Uznała, że ten kontakt nie będzie jej już potrzebny, bo u Marka nie ma żadnych szans. Zazdrościła Uli. Marzyła, żeby kiedyś poznać człowieka, który w podobny sposób jak Marek patrzyłby na nią z oddaniem i miłością. Dostała dobrą lekcję, o której długo nie zapomni. Następnym razem na pewno sprawdzi, czy ma w ogóle jakieś szanse na miłość.

 

K O N I E C

48 komentarzy:

  1. Cóż Ania postapiła bardzo nie mądrze, sądziła ze Marek ją pokocha a tu ci taka niespodzianka moje gratulacje
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Bardzo dziękujemy.
      Ania bardzo liczyła na tę znajomość, ale się przeliczyła.
      Pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Gratulacje dziewczyny i życzę kolejnych sukcesów.
    Marek na szczęście odczytał dobrze zamiary Ani i opowiedział żonie. Kolejne spotkanie w tajemnicy i natknięcie się na znajomego mogłoby wywołać nieporozumienie w kochającym się małżeństwie. Dobrze ztobił zabierając żonę i dzieci i że powiedział Uli o całym zdarzeniu. Inaczej mogłoby potoczyć się los jak w B2 gdzie Marek miał tajemnice.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Marek i Ula to zgodne małżeństwo o czym Anna nie miała pojęcia i wyobrażała sobie Ulę w zupełnie innej odsłonie. Dla niej to totalna porażka, bo wiązała duże nadzieje z tą znajomością.
      Pięknie dziękujemy za gratulacje i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Gratuluję tak imponującej ilości wejść.
    Plus dla Marka, że mino czytelnych sygnałów ze strony Anny nie uległ. A przychodząc na drugi spotkanie z rodziną pokazał kto jest dla niego najważniejszy.
    Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Same jesteśmy w szoku, ale ta duża liczba wejść to przecież dzięki Wam.
      Marek nie chadza na boki. Bardzo kocha swoją rodzinę i ani myśli się angażować w jakieś miłostki, na które liczyła Anna. To rozczarowanie musiało ją zaboleć.
      Cieplutko pozdrawiamy i raz jeszcze dziękujemy. :)

      Usuń
  4. Na początek gratuluję tak dużej ilości wejść na bloga, ta liczba oczywiście nie jest niczym zaskakującym bo twoje opowiadania są genialne a ta miniaturka do końca trzymała w niepewności. Na początku myślałam, że piszesz z perspektywy Uli, a kiedy okazało się że główna bohaterka ma na imię Ania zastanawiałam się czy Ula się w ogóle pojawi. Dawno nie czytałam tak trzymającej w napięciu miniaturki.
    Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Dziękujemy za miłe słowa. Pisząc z perspektywy osoby trzeciej uznałam, że to może być odmiana i trochę inne postrzeganie głównych bohaterów. Anna napaliła się na Marka jak szczerbaty na suchary i niestety połamała sobie zęby. Z pewnością nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
      Bardzo dziękujemy za wpis i gratulacje. pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Piękne opowiadanie z moralem. Ula z Markiem klasa w każdym calu, no a Ania dostała lekcję z której wyciągnęła dobre wnioski.
    Moje gratulacje za tak imponującą liczbę odsłon 👍🌹 Życzę powodzenia i twórczej weny 🍀 no i lecimy po kolejny milion😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      To właśnie ta klasa utarła nosa Annie. Teraz będzie mądrzej wybierać.
      Pięknie dziękujemy za gratulacje i życzenia. Pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. hihihi;) Już witała się z gąską, a tu klops! Wcale nie jest mi jej żal! Po jakie licho chciała rozbijać małżeństwo?! Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Hahaha. Dokładnie! Ale musisz przyznać, że są takie kobiety, którym jest wszystko jedno, czy małżeństwo przetrwa czy nie, najważniejsze, że facet, któremu pomogły odejść od żony będzie należał do nich.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  7. No to zaskoczyłaś i to bardzo;) Anka miała bardzo konkretne plany i dość konsekwentnie je realizowała. Biedaczka nie przewidziała tylko, że żona wymarzonego Marka może mieć taką klasę. Nawet śmiesznie to spotkanie wyszło;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spotkanie miało wyjść śmiesznie a przede wszystkim uświadomić Annie, że to ona w tej sytuacji jest żałosna i śmieszna. To tak jakby dostała policzek a to bardzo upokarzające.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  8. Marzenia dobra rzecz, ale jednak odrobina realizmu się przydaje. Anka dość nieprzyjemnie zderzyła się z rzeczywistością. Za to Ula, Marek i dwie córeczki po prostu cudo! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      To było jak zderzenie z górą lodową a przy okazji lodowaty prysznic na głowę Anny. Dostała niezłą lekcję pokory i na pewno długo o niej nie zapomni.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  9. WOW! Ale przewrotna historia, z której płynie dobra lekcja;) Prawdziwą miłość trudno zniszczyć;) Dzięki. Serdecznie pozdrawiam i oczywiście GRATULUJĘ;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Bardzo słuszne wnioski. Anna była piękną kobietą, nie przewidziała tylko, że Ula będzie od niej o wiele atrakcyjniejsza i że Marek nigdy nie rzuci jej dla przelotnej miłostki.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  10. Oj, musiało boleć!? Biedna Anna. Taki pstryczek w nos od losu;) Serdeczne gratulacje! Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      I zabolało. Anna będzie zapewne długo leczyć się ze wstydu i upokorzenia. Zbytnia pewność siebie rodzi czasem fatalne skutki.
      Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  11. Brrrrr! Okropna baba z tej Anki! Za to Ula cudowna;) Załatwiła ją bez mydła;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia i ogromne gratulacje;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Anna sądziła, że skoro jest młoda i piękna bez trudu zdobędzie Marka. Zobaczywszy Ulę wiedziała już, że srodze się pomyliła.
      Bardzo dziękujemy za gratulacje i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Ho ho ho! Kompletnie mnie zaskoczyłaś! Myślałam, że będzie romans Anki i Marka, naprawdę! Ale takie zakończenie jest super;) No i oczywiście gratuluję, to jest coś! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      To miło wiedzieć, że czasem kogoś zaskakuję. Tu Marek przykładny mąż i ojciec i ani mu w głowie romanse. Kocha żonę i żadna Anna nie jest w stanie tego zmienić. :)
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  13. Nie bez kozery się mówi, że powinno się budować szczęścia na cudzym nieszczęściu. Ania bardzo boleśnie się o tym przekonała. Całe szczęście, że skończyło się tylko na dużym poczuciu wstydu. Jestem przekonana, że Ania kolejnych facetów marzeń będzie sobie dobierała staranniej. Gratulacje! Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Dokładnie! Anna chyba to wreszcie zrozumiała, bo wcześniej jakoś niespecjalnie obchodził ją los Uli i co by z nią było, gdyby jednak jej się udało. Na szczęście Marek to wierny, kochający mąż i nie robi skoków w bok. Anna długo będzie się leczyć z tego upokorzenia.
      Bardzo dziękujemy Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Ożeż ty! Ja też się dałam zwieść pozorom, hihihi;) Brawo Ty! Świetna miniaturka. Pozdrawiam i do następnego razu;) Cieszę się z Waszego sukcesu i serdecznie go Gratuluję! Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa i cieszę się, że Ci się podobało.
      Ja i Gaja bardzo dziękujemy za gratulacje, które należą się także Wam, bo to dzięki Wam ten imponujący wynik.
      Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Instynkt ważna rzecz! Ankę zawiódł kompletnie w przeciwieństwie do Uli i po trochu pewnie też Marka! Fajne przesłanie tej miniaturki;) Gratuluję;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Podejrzewam, że Anna w ogóle takiego instynktu nie posiada. Gdyby miała trochę wyczucia nie pchałaby się w tak niepewną sytuację.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)

      Usuń
  16. Żenująca sytuacja. Na miejscu Anki chyba przez dłuuugi czas bym sobie darowała randki! Ona prawie naga i do tego wszystkiego dwie małe dziewczynki, super mama i cudowny tata! To tak jakby dostała w twarz. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sytuacja i żenująca i upokarzająca Ankę. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, że Dobrzański pojawi się z całą rodziną i to tylko po to, żeby uświadomić pannie Annie, że jej wysiłki zdadzą się na nic.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Wielkiej szkody nie będzie, przecież seksowna bielizna z całą pewnością się jej przyda. Jest piękną kobietą i pewnie dość szybko się zakocha w jakimś innym ideale faceta. Może tym razem będzie to singiel? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Agata z całą pewnością będzie staranniej wybierać sobie obiekt westchnień a pięknej bielizny nigdy za dużo:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  18. Muszę przyznać, że mimo wszystko żal mi Anki. Ona tylko szuka swojego szczęścia. Wydawało się, że znalazła tego wymarzonego i docelowego faceta. Rzeczywistość jednak ją przerosła. Wspólne spotkanie musiało być dla niej bardzo upokarzające. Może jednak ten kubeł zimnej wody ją czegoś nauczy? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Anka z całą pewnością wyciągnęła z tej sytuacji wnioski na przyszłość:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  19. Doskonała mini. Uśmiałam się. Powodem radości były moje wyobrażenia co będzie dalej, bardzo realne marzenia Anki o upojnej nocy z Markiem i Twoje zakończenie;) Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za miłe słowa, za wpis. Cieszymy się, że się podobało:) Także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  20. Podstęp prawie się udał. Przynęta prawie złapała. Ale szkopuł w tym prawie. Z tego wszystkiego szkoda samochodów i wydanych niepotrzebnie pieniędzy. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      hahaha, jest różnica w prawie a na pewno:) Samochody całe szczęście niewiele ucierpiały:) Następnym razem Anka będzie bardziej uważać:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  21. Miłość jest ślepa. Ania zakochała się w Marku i uznała, że skoro ona jest piękna, to wystarczy tylko, że ją pozna i też się zakocha. Nie przeszkodził jej nawet obrączka. Była taka pewna siebie. Wystarczyło tylko jedno spotkanie z Ulą i jej dziećmi i wreszcie do niej dotarło, że nic z tego nie będzie. Szkoda tylko, że tak bardzo się ośmieszyła. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      Ania zapamięta nauczkę na bardzo długo i pewnie zrobi wszystko aby tego uniknąć w przyszłości. Spotkanie nie było dla niej miłe, chociaż przecież Ula i Marek byli bardzo mili:) Sama jest sobie winna, że doprowadziła do takiej sytuacji. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  22. Ciekawie opisałaś polowanie na Marka. Wydawało się, że wpadł w jej sidła i wtedy nastąpiła miła niespodzianka;) Bardzo lubię jak Ula z Markiem są tak w siebie zapatrzeni;) Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      Ula z Markiem to przecież nasza ulubiona para:) Tym razem Marek był mądry i nie dał się upolować:) Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  23. Świetny pomysł;) Fajnie poprowadzona akcja. Byłam pewna zupełnie czegoś innego. Nabrałam się;) Bardzo dziękuję za przyjemne doznania i przesyłam pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że udało się zaskoczyć:) Dziękujemy za miły komentarz:) Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejne rozdziały opowiadania Zmanipulowane życie:)

      Usuń
  24. Bardzo fajna mini. Nie do końca wiedziałam w którym kierunku to pójdzie, ale pomyślałam ,że ta Anka po prostu będzie nachodzić Dobrzańskiego i z tego będą kłopoty. O niewierność go nie podejrzewałam tylko pomyślałam, że żona źle odczyta tą relacje. Tak jak jednak przypuszczałam
    Marek pozostał wierny żonie i na szczęście nie ukrywał niczego przed nią. Ania nie osiągnęła celu i bardzo dobrze.No i nie była stalkerką ani wariatką ,która za wszelką cenę niszczy czyjeś życie ,związek.Aż tak źle z niż to nie było. A Ula i Marek szczęśliwi i zakochani. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Ta historia mówi przede wszystkim o tym, że Ula i Marek jako małżeństwo funkcjonują idealnie i nie mają przed sobą tajemnic. Anna dziwiła się, że Dobrzański nie rozgląda się na boki szukając wzrokiem jakichś swoich znajomych, którzy o tym spotkaniu mogliby donieść jego żonie. Nawet nie przypuszczała, że żona już wie o tym spotkaniu, bo Marek niczego przed nią nie ukrywa.
      Bardzo dziękujemy Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń