Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 czerwca 2021

FACECI DO WZIĘCIA - rozdział 1

 

Moi drodzy, pomysł na tę krótką historię wylęgł się w głowie Gai za co serdecznie jej dziękuję, bo gdyby nie to, ja pewnie nie zmobilizowałabym się do pracy. Poniżej przedstawiam Wam jej efekty. Miłego czytania.


„FACECI DO WZIĘCIA”

 

PROLOG

 

Adam Zmienny stał przed lustrem i któryś raz z rzędu próbował zawiązać krawat. Jak na złość w ogóle mu to nie wychodziło. Poziom stresu zaczął gwałtownie rosnąć, bo Adam spieszył się i zmuszał też do pośpiechu swojego syna Wojtka. Dzisiaj był dzień, w którym nie wypadało się spóźnić. Dzień smutny dla nich obu. Dzisiaj chowali żonę i matkę. Izabela Zmienny długo walczyła z chorobą nowotworową, ale ta nie pozwoliła jej wygrać.

 - Wojtek jesteś gotowy!? – zawołał Adam z rozpaczą w głosie. Zwinął w nieforemną kulę krawat i wsadził go do kieszeni spodni.

 - Ja jestem, – usłyszał za plecami głos syna - ale ty chyba nie bardzo. I nie krzycz tak, bo stoję tuż obok. Daj ten krawat. Zawiążę go w samochodzie. Jedźmy już.

Ta smutna uroczystość zgromadziła sporo znajomych i członków rodziny. Mistrz ceremonii wygłosił poruszającą przemowę o zmarłej. Polało się trochę łez. Po pogrzebie Adam zaprosił kilka najbliższych osób na stypę, którą zorganizował w jednej z tutejszych restauracji. To właśnie tutaj Wojtek powiedział mu, że za tydzień wyjeżdża do Londynu i prawdopodobnie tam zostanie na stałe.

 - Ale jak to na stałe? A co ze studiami?

 - Przerwałem je. Nie chodzę na zajęcia już od kilku miesięcy. Wybór tego kierunku to kompletna porażka. Chcę robić to, co lubię i potrafię najlepiej.

 - A co potrafisz najlepiej?

 - Tatuować, malować, rysować i tego będę się trzymał. W Londynie mogę się uczyć od najlepszych.

Adam wyglądał na rozczarowanego. Nigdy jakoś specjalnie nie dogadywał się z synem. Znacznie lepsze relacje miała z nim Iza, ale wiadomość o jego wyjeździe niemal ścięła go z nóg. Wyglądało na to, że zostanie tu sam jak palec. Ten wielki dom, firma, którą stworzył od podstaw, to wszystko miało być dla Wojtka a teraz…

Adam zawsze miał smykałkę do interesów. Jak rasowe, biznesowe zwierzę potrafił wyczuć, co w danej chwili mogło przynieść duże pieniądze. Zajmował się już niemal wszystkim. Zaczynał od sprowadzania zagranicznych ciuchów, poprzez lokale z kebabem czy naleśnikami, by skończyć na wielkim komisie samochodowym.

 


Sądził, że Wojtek skończy studia i pomoże mu w prowadzeniu biznesu a tymczasem on wycina mu numer, którego w życiu by się nie spodziewał. Próbował go jeszcze odwieść od tej decyzji, ale chłopak był uparty. Nie nęciły go pieniądze ojca ani wizja wspólnie prowadzonej firmy pod tytułem Zmienny&Zmienny, Father&Son. Tak jak zapowiedział, tydzień po pogrzebie matki wyleciał do Londynu.

 

ROZDZIAŁ 1

 

Przez pierwsze miesiące po wyjeździe syna Adam chodził jak struty. Nie potrafił się przyzwyczaić do powrotów do pustego domu. Wcześniej wprawdzie też nie tętnił życiem, bo Iza więcej przebywała w szpitalu niż tutaj a Wojtek zawsze miał jakieś swoje sprawy i własną paczkę przyjaciół. Adam lubił tę wyluzowaną młodzież. Bywali u nich rzadko i to głównie przy jakichś wyjątkowych okazjach. Częściej wpadała Edyta, najlepsza kumpela Wojtka jak sam ją określał. Mawiał, że z tą dziewczyną można konie kraść. Panna Cichocka miała artystyczną duszę podobnie jak Wojtek. Była na trzecim roku malarstwa i grafiki Akademii Sztuk Pięknych. Każdy kto spojrzał na nią nie mógł się pomylić co do studiów jakie wybrała. Ubierała się ekstrawagancko jak prawdziwa artystka, która ma nieco szaleństwa w głowie. Wyglądem przypominała wesołego, kolorowego kolibra, którego wszędzie było pełno i którego rozsadzał nadmiar energii.

 

 

Adam początkowo sądził, że jego syn i Edyta mają się ku sobie, ale jednak nie. Z czasem przekonał się, że to tylko przyjaźń i nic ponadto. Myśląc o tej dziewczynie Adam zrozumiał wreszcie dlaczego Wojtek tak zupełnie bez żalu porzucił studia. Ekonomia nie była dla niego, bo była dziedziną ścisłą a jego syn od dziecka był raczej humanistą i przejawiał talent do rysunku. Poszedł na te studia naciskany i przez niego, i przez matkę. Wmawiali mu, że z rysowania obrazków nie utrzyma się i będzie przymierał głodem a ekonomista, to konkretny i bardzo dobry zawód. Wytrzymał niecałe trzy lata. Miał wolną duszę tak jak Edyta i nie dla niego była praca za biurkiem i zliczanie cyferek.

 

Wyszedł z domu i przekręcił w drzwiach klucz. Była niedziela i jak w każdy niedzielny poranek od momentu, gdy pochował Izę wybierał się na jej grób.

 - Cześć Adam – usłyszał za plecami i odwrócił się. Przy płocie stała ich zaprzyjaźniona sąsiadka Lila Zaręba. – Jedziesz na cmentarz? Weźmiesz kwiaty ode mnie? Tak pięknie rozkwitły a Iza zawsze lubiła ogrodowe kwiatki…

 - Oczywiście – podszedł do ogrodzenia odbierając od Lilki wielki kosz pełen kwiecia. – Rzeczywiście są piękne.

 - Radzisz sobie jakoś? – zapytała z troską.

 - „Jakoś” to właściwe słowo. ”Jakoś”, czyli byle jak. Bardzo mi jej brakuje. Wojtek czasem dzwoni, ale też nie za często. Nie jest miło wycierać się po tych pustych kątach. Nawet nie ma do kogo ust otworzyć – poskarżył się.

 


 - Może psa sobie kup. Pies to sprawdzony towarzysz i zawsze można do niego zagadać.

 - No co ty Lilka, a kiedy ja miałbym zajmować się zwierzakiem jak po całych dniach mnie nie ma? Ledwie daję radę o siebie zadbać a co dopiero o psa. Dziękuję za kwiaty. Trzymaj się. Do zobaczenia.

 

Na cmentarzu przesiedział parę godzin skarżąc się cicho nieżyjącej żonie na swoją wielką samotność.

 - Nie przypuszczałem, że oderwanie od najbliższych może być takie bolesne. Tłukę się po domu jak Marek po piekle. Zostawiłaś mnie samego zbyt wcześnie kochanie. Nie radzę sobie. To już cztery lata jak musieliśmy cię pochować i przez ten czas nie było dnia, żebym o tobie nie myślał. Zdecydowanie nie nadaję się do samotniczego życia. Ciebie nie ma, Wojtek na obczyźnie a ja sam jak ten pustelnik. Nie mam szczęścia w życiu a raczej mam je tylko w zarabianiu pieniędzy. Co mi jednak po nich? Wojtek nie pozwala sobie pomóc finansowo. Twierdzi, że radzi sobie świetnie. Najwyraźniej ma dryg do interesów tak jak ja. Komu mam zostawić to wszystko? Obcym?

Wracając z cmentarza z głową pełną posępnych myśli podjechał jeszcze do restauracji, w której zjadł solidny obiad. Syty i w trochę lepszym humorze zaszył się w domowych pieleszach.

Wieczorem zadzwonił Wojtek wiedziony jakimś szóstym zmysłem, że ojciec nie jest w najlepszym nastroju. Adam ucieszył się.

 - No co tam synu? Co słychać?

 - Dzwonię, bo muszę ci się pochwalić. Dzisiaj brałem udział w konkursie na najlepszy tatuaż. Do Luton zjechało mnóstwo prawdziwych artystów w tej dziedzinie. Pojechałem i ja. Od rana tatuowałem. Wyobraź sobie, że moje prace zajęły drugie miejsce. Wygrałem dwadzieścia tysięcy funtów! Postanowiłem otworzyć studio tatuażu. Od dawna o tym marzyłem. Nawet mam już upatrzony lokal niemal w samym centrum Londynu. Jutro zwołuję chłopaków i zabieramy się do roboty. Jestem bardzo podekscytowany, bo wreszcie będę miał swoje własne studio.

 - Gratuluję synku. To świetne wiadomości. Oznaczają one też, że nie pojawisz się w najbliższym czasie w Polsce – stwierdził nieco rozczarowany.

 - Nie gniewaj się tato, ale sam rozumiesz… Będę bardzo zajęty.

 - A jak sprawy sercowe?

 - Nie mam żadnych spraw sercowych – Wojtek roześmiał się- i wcale mi się do nich nie spieszy.

 - Powinieneś o tym pomyśleć. Masz niemal dwadzieścia osiem lat na karku. W tym wieku mężczyźni mają już rodziny a nierzadko po dwójce dzieci.

 - Daj spokój tato. Na to też przyjdzie czas. Teraz jednak muszę zająć się własnym rozwojem i pozyskaniem lokalu na studio.

 - No cóż… Mówi się trudno. Możesz mi przesłać zdjęcia tych nagrodzonych tatuaży? Jestem ich bardzo ciekaw.

 - Nie ma sprawy. Za chwilę to zrobię.

 


Pożegnał się z ojcem a po chwili Adam dostał dwa zdjęcia przedstawiające prace Wojtka.

 


Wpatrywał się w nie z ogromnym podziwem. Nie miał pojęcia, że jego syn ma taki talent, bo nigdy tak naprawdę nie miał okazji widzieć jego rysunków. Poczuł ogromne wyrzuty sumienia. Ani on, ani Iza nie wierzyli w jego uzdolnienia i właściwie je bagatelizowali. Kręcili głowami z powątpiewaniem, kiedy mówił im, że dla niego Akademia Sztuk Pięknych będzie lepsza niż Wyższa Szkoła Ekonomiczna. Nie powinni wtedy na niego naciskać zmuszając go wręcz do złożenia papierów na tej drugiej. – Trzy lata w plecy. Trzy lata zmarnowanego czasu. Gdybyśmy nie byli tacy głupi i chociaż spróbowali zaufać swojemu dziecku, to dzisiaj być może byłby już uznanym artystą a na pewno artystą z jakimś dorobkiem. – Wcale się teraz nie dziwił, że chłopak stronił od rodzinnych nasiadówek, od dyskusji i od wspólnego podejmowania decyzji. Nie dziwił się, że niejako wykorzystał śmierć matki, żeby uciec z tego domu jak najdalej. – Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po twojej myśli synku, że wszystko ci się uda a ty osiągniesz to, o czym tylko zamarzysz.

39 komentarzy:

  1. Moim zdaniem nie warto marnować talentu, bo kiedy talent padnie będzie słabo. Trzeba dac sobie szansę by go rozwinąć. Też lubię malować ale idzie mi to raczej średnio wolę nagrywać na YouTube

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      trzeba robić wszystko aby nie zmarnować talentu:) Fajnie, że obecnie każdy ma możliwość pokazania tego, co mu w duszy gra choćby na YouTube. Życzymy powodzenia:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  2. Zdjęcia tatuaży znalazłaś przepiękne! Jeśli Wojtek ma taki talent, to nie ma co się dziwić, że pogardził ekonomią. I bez tych studiów z całą pewnością mu się uda osiągnąć sukces;) No chyba, że konkurencja na to nie pozwoli? Albo z innej beczki przyjdzie jakaś pandemia? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      opowiadanie było pisane dość dawno. Jeszcze nikt nie słyszał o gnębiącym nas wirusie:) Talent Wojtka już został doceniony i dzięki temu może otworzyć swoje studio tatuażu:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  3. Takie czasy. Wychowuje się dzieciaki, a one później wyfruwają z domu i to dość często daleko od domu. Ale jeśli mają być tam szczęśliwsze, to czemu nie? Tylko rodziców szkoda bo zostają sami. Ale przecież Adam jest w miarę młodym mężczyzną i spokojnie może jeszcze się w kimś związać. Czego mu serdecznie życzę;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      taka kolej rzeczy:) Rodziców powinno cieszyć, że ich pociechy stają się dość szybko samodzielne. Oczywiście szkoda, że często swojego szczęścia poszukują poza granicami. W związku z powyższym rodzice schodzą na troszeczkę dalszy plan, ale przecież nie ma dramatu. Należy zorganizować sobie na nowo czas:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. Jakoś tak mi się wydaje, że Wojtek i Edyta bardzo by do siebie pasowali;) Myślę, że przeczucie Adama nie myliło i może z czasem Wojtek też to zrozumie? Mają takie same artystyczne zainteresowania. Świetna pasja i zawód. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      podobno siódmy zmysł maja tylko kobiety, a ty podejrzewasz o to Adama, hihihi:) Wspólne pasje są bardzo ważne, ale mówi się, że to przeciwieństwa się przyciągają? Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  5. Rozczulił mnie opis Adama szamoczącego się z krawatem. Bezradność go dopadła. Dobrze, że Wojtek mu pomógł. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      w zdenerwowaniu zapominamy jak się wykonuje nawet najprostsze rzeczy. Ale Adam miał pomocnika bardziej od niego opanowanego. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  6. Obaj Panowie Zmienni wydają się bardzo w porządku? I rzeczywiście obaj są do wzięcia;) Ciekawe która z Pań ich usidli? Lilka, Edyta czy też jakieś nowe kobiety się ujawnią? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      masz absolutną rację, Panowie Zmienni są bardzo ułożeni i kierują się starymi zasadami "porządności", chociaż nie zawsze im to wychodzi:) Zdradzę tylko tyle, że Panie będą miały co robić:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Niestety majętność nie przyniosła rodzinie Zmiennych szczęścia. Szkoda, że Panowie nie mają bliższego kontaktu pomimo, że Wojtek jest jedynakiem. Może gdyby było jeszcze jedne dziecko, to obecna sytuacja Adama byłaby lepsza? Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Wojtek miał lepszy kontakt z mamą. Adam ciężko pracował i miał mało czasu dla jedynaka. Sam twierdzi, że do interesów, to miał szczęście:) Ale przecież w miłości też miał szczęście, do tej pory ją opłakuje. Większa ilość dzieci niczego nie gwarantuje, ale oczywiście jest większe prawdopodobieństwo, że któreś z dzieci będzie blisko nas:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  8. Jak widać nie powinno się zmuszać dziecka do spełniania swoich ambicji, a jak najbardziej wspierać
    ich. Całe szczęście, że Wojtek miał w sobie tyle samozaparcia i nie zaprzepaścił swojego talentu. Zgadzam się z Adamem, że ten młody człowiek przez trzy lata stracił wiele czasu na coś co kompletnie go nie interesowało.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      podobno nauki nigdy za wiele:) Oczywiście w ciągu tych trzech lat Wojtek mógł już się szkolić w innym zawodzie. Ale z drugiej strony miał czas aby zorientować się czego tak naprawdę chce, z czym wiąże swoją przyszłość. A podstawy ekonomii z całą pewnością przydadzą się mu w rozwijaniu biznesu:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  9. Smutno się zaczyna. Pogrzeb w miarę młodej kobiet nie napawa optymizmem. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      oczywiście masz rację, że pogrzeby nie należą do rozrywkowych części naszego życia, ale należy pamiętać o tym, że coś się kończy, coś powinno się zacząć? Należy liczyć na to, że to nowe coś będzie równie wspaniałe, jak poprzednie lub nawet lepsze:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  10. Pierwszy rozdział i pewnie dlatego nie wiadomo w jakim kierunku opowiadanie zmierza, ale czyta się bardzo przyjemnie. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszymi rozdziałami zazwyczaj tak jest, ale już niedługo kolejny rozdział, który coś więcej rozjaśni:) Dziękujemy za miłe słowa:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  11. Jakie odjechane tatuaże! Świetnie to wygląda;) Wróżę Wojtkowi ogromny sukces w Londynie! Ma talent! Po co mu była ta ekonomia? Tylko stracił czas. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      bardzo dziękujemy za miłe słowa, a tatuaże też się nam podobają:) Wojtek będzie miał okazję rozwijać swój talent. Nauka nie idzie w las, nigdy nie wiem, jakie wiadomości nam będą potrzebne:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  12. Zaimponował mi Adam;) Odwiedza swoją żonę z taką regularnością. Chociaż przy niej może się wygadać. Musieli się kochać i pewnie byli zgodnym małżeństwem. U mężczyzn to raczej rzadkość. Kobiety częściej odwiedzają bliskich na cmentarzu. Ale Adam powinien pomyśleć o sobie i nie powinien zasklepiać się w żałobie i bólu, bo to nic dobrego nie wróży. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      małżeństwo Adama i Izy był bardzo zgodne, bardzo się kochali. Adam nie myśli o nowej partnerce, najbardziej by chciał aby Wojtek się ustatkował, a Wojtek stawia na rozwój biznesu:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  13. Zaczyna się intrygująco. Może Wojtek ściągnie do siebie ojca? Z rodziną zawsze łatwiej;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominajmy, że Adam ma w Polsce dobrze prosperujący interes, który budował latami. Londyn nie stanowi dla niego takiej atrakcji, jak dla Wojtka;) Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  14. Rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej i dlatego popychają ich na jedynie słuszną drogę. Tylko zapominają, że czasy się zmieniają i to co było dobre za ich młodości niekoniecznie będzie tak samo dobre w dzisiejszych czasach. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      sto procent racji:) Czas szybko płynie, ale większość z nas nie zauważa tego, ciągle czujemy się młodzi. Do tego wszystkiego nasz bagaż doświadczeń podpowiada nam w co nie należy się pakować, bo będą z tego kłopoty. Nie chcemy aby dzieci doświadczały porażek. Chcemy dobrze, a wychodzi jak zwykle:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  15. Rozumiem, że w przypadku Adama piesek nie był dobrym pomysłem, ale w takim razie może powinien pomyśleć o kotku? Koty są super! Z nimi też można śmiało pogadać i zawsze miło witają właściciela;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      wszystkie zwierzaki są kochane i za opiekę odwdzięczają się bezwarunkową miłością:) Jednak Adam wie co mówi, piesek potrzebuje dużo czasu, a on go nie ma. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Żal mi Adama. Praktycznie został sam jak palec. I do tego wszystkiego niezbyt dobrze sobie radzi w domu. Pomysł Lilki z psem uważam za bardzo trafiony. Szkoda, że Adam od razu go odrzucił. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Adam zarabiał pieniądze, domem zajmowała się żona, dlatego czynności domowe, zwłaszcza gotowanie są dla niego dość trudne. Niemniej jednak i bez tych umiejętności ludzie sobie radzą. Na szczęście są stołówki, bary, restauracje i takie tam:) Co do samotności, to musi zacząć wychodzić do ludzi, może wówczas będzie dobrze:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  17. Szacunek dla Wojtka za zajęcie drugiego miejsca! Pewnie musiał pokonać wielu przeciwników? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      talent obronił się sam:) Wojtek nie musiał szukać poparcia ani znajomości. Dzięki wygranej otwiera swój wymarzony salon. Sława z całą pewnością przysporzy mu wielu klientów:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  18. Faceci to jednak nie wiedzą czego chcą. Adam i Wojtek mają takie piękne kobiety obok siebie a szukają Bóg wie czego! Delikatnie mówiąc głuptasy. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      dość srogi osąd mężczyzn:) Musimy pamiętać, że do tanga trzeba dwojga:) Nie wiemy jak zapatrują się na Panów ich znajome. Być może tu jest pies pogrzebany? Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  19. Czasami oglądam Facetów do wzięcia. Można się pośmiać a tu tragedia na początek. Ale poczekamy zobaczymy Agata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata,
      opowiadanie nie jest inspirowane komediowym serialem. Tytuł jest zbieżny zupełnie przez przypadek:) Z jednej strony pogrzeb Izy, ale z drugiej Wojtek się usamodzielnił i odnosi sukcesy:) Ale zapewniamy, że takich ciężkich wrażeń nie będziemy już serwować w tej historii. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń