Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 1 lipca 2021

KURA DOMOWA - rozdział 1

 

„KURA DOMOWA”

 

ROZDZIAŁ 1

 

Uwijała się jak w ukropie. Od bladego świtu była już na nogach a robota paliła jej się w rękach. Była niedziela a jak w każdą niedzielę od prawie czterech lat cała rodzina Dobrzańskich gromadziła się przy jednym stole racząc się wspólnym obiadem. Niestety energię w jego przygotowanie wkładała tylko ona, Ula, od czterech lat żona Marka Dobrzańskiego i matka jego dziecka, trzyletniej Emilki. Kiedyś była jeszcze Zosia, gosposia seniorów, ale z uwagi na wiek i związane z nim liczne choroby musiała zrezygnować z pracy, która wraz z odejściem kobiety spadła w zasadzie na Ulę. Ta ostatnia coraz częściej myślała, czy nie dać się sklonować, bo obowiązki zaczęły ją przerastać. Gdyby byli tylko w piątkę, być może byłoby łatwiej. Niestety po pamiętnym pokazie, na którym Marek wyznał miłość Uli, wrócili z Włoch oboje Febo.

 


Wrócili w momencie, gdy firma Febo&Dobrzański zaczęła wychodzić na prostą a na Ulę spłynęła lawina pochwał i słów wdzięczności od przyszłych teściów. Rodzeństwo paradoksalnie nie stało finansowo za dobrze i bardzo liczyło, na szybkie uzupełnienie braków na swoich kontach. By nieco zaoszczędzić Alex sprzedał swój duży dom, podobnie Paulina i oboje przenieśli się do domu, w którym się wychowali, czyli do Dobrzańskich. Dom seniorów był ogromny więc swobodnie mieścił Marka z rodziną i rodzeństwo. Wspólne mieszkanie pod jednym dachem nie było niestety tożsame z równym podziałem obowiązków, które w znakomitej większości spadły na barki Uli. To ona dbała o czystość pomieszczeń zlokalizowanych na parterze, zajmowanych przez seniorów i przez jej rodzinę. Piętro okupowała Paulina z Alexem. Ula nie zachodziła tam nigdy. Nie widziała takiej potrzeby a poza tym uważała, że skoro rodzeństwo zaanektowało górę, to zapewne po sobie sprząta.

Kiedy przyjęła oświadczyny Marka i zgodziła się zostać jego żoną sądziła, że złapała samego Boga za nogi. Nie chodziło tu bynajmniej o majątek przyszłego męża, ale o wielką miłość, którą do siebie czuli a ślub miał być jej ukoronowaniem. Na początku Marek był taki jak sobie wymarzyła. Opiekuńczy, czuły, szaleńczo w niej zakochany i całujący niemal ślady jej stóp.

 



To wszystko zeszło na plan dalszy, gdy Ula zmęczona całodzienną harówką po prostu zasypiała na stojąco. Opieka nad niemowlęciem i domowe obowiązki zaczęły ją przytłaczać. Marek kochał córkę. Po powrocie z pracy pierwsze kroki kierował do jej pokoju, by ucałować policzki malutkiej zdobne w dwa wdzięczne dołeczki, spuściznę po nim.

 

 

Niestety jego aktywność na tym się kończyła. Nie kąpał jej, nie przewijał, nie odciążał Uli w karmieniu twierdząc, że mała jest tak krucha i delikatna, że mógłby jej zrobić krzywdę. Ula rozgrzeszała go. Uważała, że skoro tak ciężko pracuje każdego dnia w firmie, nie ma sumienia obarczać go dodatkowymi obowiązkami związanymi z opieką nad córką. Sama marzyła o powrocie do pracy, ale Marek skutecznie wybijał jej to z głowy. Najpierw przekonał ją, że powinni zamieszkać w domu rodziców.

 - Oni są coraz starsi Ula i coraz gorzej sobie radzą. Gdyby któremuś z nich coś się stało, będziemy pod ręką - mówił.

Właściwie to przyznawała mu rację. Od kiedy jej własny ojciec przeszedł operację by-passów, była o niego spokojniejsza. Poza tym w rysiowskim domu została dwójka jej młodszego rodzeństwa więc ojciec nie był sam. Dobrzańscy byliby w zasadzie skazani sami na siebie, bo nie sądziła, żeby całkowicie pozbawione empatii rodzeństwo Febo wykazało jakąś aktywność w kwestii udzielenia im jakiejkolwiek pomocy.

Kiedy urodziła się Emilka Ula liczyła po cichu, że teściowie pomogą jej w opiece a ona będzie mogła wrócić do pracy. Tu spotkało ją rozczarowanie, bo Helena Dobrzańska stanowczo odmówiła.

 - Wiesz Uleńko jak bardzo kochamy naszą wnuczkę, ale opieka nad takim maleństwem jest dla nas, a właściwie dla mnie zbyt trudna. Przecież opiekuję się już Krzysztofem a takie małe dziecko jest zanadto absorbujące i odpowiedzialność za nie jest zdecydowanie za duża. A gdyby jej się coś stało, to mogłabyś do końca życia mieć do mnie o to żal.

Argumenty teściowej też nie były pozbawione sensu, w dodatku Marek w pełni zgadzał się z matką.

- Kochanie ty musisz być przy niej przynajmniej przez rok, czy dwa. To okres, gdy taki maluch najbardziej potrzebuje matki. Wiem jak wiele firma ci zawdzięcza i przecież nie odcinam cię od niej. I tak zawsze radzę się ciebie w najtrudniejszych sprawach.
Ciężko było się nie zgodzić i z teściową, i z mężem. Dopóki rodzeństwo Febo nie przeniosło się do domu swoich przybranych rodziców też nie miała lekko. Między karmieniem i przewijaniem małej Dobrzańscy na przemian coś od niej chcieli. A to gazetę podać Krzysztofowi, a to tabletki, innym razem ponadplanowe zakupy, bo Helenie nagle coś się przypomniało. Nie miała spokoju i ciągle była w ruchu usługując im i goniąc czas, którego wiecznie było za mało. Przejęła obowiązki Zosi i po jej odejściu zajęła się przygotowywaniem posiłków. I o ile w tygodniu szykowała je tylko dla pięciu osób, bo Paulina i Alex żywili się w najdroższych knajpach stolicy, tak niedzielny obiad był rodzinną celebrą gromadzącą przy stole ich wszystkich. Dla Uli był to dopust boży, dla Heleny święte przekonanie, że takie wspólne obiady cementują rodzinę. W czasie ich trwania starannie unikano rozmów na temat zamążpójścia Pauliny i ożenku Alexa. Mieli już swoje lata i czas był najwyższy, żeby usamodzielnili się i wynieśli z domu. Wygodnictwo i nie płacenie za utrzymanie było zbyt cenne dla rodzeństwa, by dążyć do założenia rodziny. Alex najwyraźniej kreował się na starego kawalera, bo miał już trzydzieści siedem lat, a o cztery lata młodsza Paulina stawała się zatwardziałą starą panną. Nie przeszkadzało im to jednak, bo liczył się wyłącznie szeroko rozpostarty parasol, który rozłożyli nad nimi Dobrzańscy.
Rozmowy prowadzone przy stole dotyczyły głównie powtarzanych i zasłyszanych plotek o celebrytach i ludziach z warszawskiego establishmentu. Czasem poruszano sprawy firmy, ale ta od kiedy Ula podjęła się zakończonej sukcesem akcji ratunkowej stała dobrze i nic jej nie zagrażało.

 

Obiad dobiegał końca. Ula wstała od stołu i zaczęła zbierać talerze z niedojedzonymi resztkami. Ze stosem rodzinnej porcelany powędrowała do kuchni uważając, żeby niczego nie wypuścić z rąk. Ostrożnie postawiła je na blacie i obrzuciła wzrokiem pomieszczenie. Westchnęła. Bałagan był wszechobecny, ale też nieunikniony, gdy w pośpiechu szykuje się posiłek dla tylu osób. Poczuła małe rączki na swoim udzie i odwróciła się do córki. Przykucnęła cmokając ją w policzek.

 - Idź do taty kochanie. Mama musi umyć talerze po obiadku.

 - Tata kazał iść do ciebie – rzuciła ze skargą. Ula złapała ją za rękę i weszła do salonu.

 - Możesz się nią zająć chociaż na chwilę? Muszę zrobić porządek w kuchni.

 - Kochanie, rozmawiam… - Marek przerwał dysputę z ojcem i z pretensją spojrzał na żonę.

 - A ja mam mnóstwo roboty. Nie rozerwę się przecież – odwróciła się na pięcie i umknęła do kuchni. Tuż za nią weszła do niej Paulina.

 - Możesz nam zrobić kawy?

Tego było już za wiele nawet jak na bezgranicznie cierpliwą Ulę.

 - A sama nie umiesz? Ręce ci urwało? Nie jestem twoją służącą, uświadom sobie to w końcu – odparła rozdrażniona.

Paulina zadarła do góry nos i obrzuciła Ulę pogardliwym spojrzeniem. Nie cierpiały się a po ślubie Marka nienawiść Pauliny do żony byłego narzeczonego jeszcze się nasiliła.

 - Nie bądź bezczelna! – wrzasnęła.

 - A ty nie bądź wyrachowaną suką. Masz dwie zdrowe ręce, to zrób sobie kawę, jeśli masz na nią ochotę. Chyba że kręci cię zmywanie, to zapraszam.

Na taką propozycję Paulina odwróciła się na pięcie i wróciła do salonu skarżąc się Dobrzańskim jak została potraktowana przez tę wiejską dziewuchę.

 - Ona za wiele sobie pozwala Helenko. Powinna być wam wdzięczna za to, że mogła poślubić Marka i dostała tyle szczęścia od losu. Poza tym zauważyłaś, że gotuje coraz gorzej? Ten dzisiejszy rosół był obrzydliwy.

 - Sałatka też nie była dobra – wtrącił się Alex.

 - No właśnie. Od dawna powtarzam, że ona jest do niczego. Z dzieckiem też sobie nie radzi. Przecież mała więcej płacze niż jest spokojna.

Ula słuchała tego z wielką przykrością ukryta za załomem ściany i łykała łzy. Jej mąż nawet nie zareagował, chociaż Paulina najwyraźniej ją obrażała i poniżała przed Heleną.

 


 - Dajcie spokój dzieci – usłyszała głos swojej teściowej. – Ula to dobra dziewczyna. Pracowita i bardzo uczynna. Nie czepiajcie się drobiazgów i nie narzekajcie. Skoro nie smakuje wam jej kuchnia, to może w następną niedzielę przygotujecie coś włoskiego? My chętnie zjemy – zaproponowała. Stojąca przy ścianie Ula niemal parsknęła śmiechem. – Uhmm… już to widzę… - pomyślała. Nie słuchała dalszego ciągu tej rozmowy. Nastawiła expres i zabrała się za mycie naczyń.

Filiżanki z kawą i talerz z pokrojonym, drożdżowym ciastem umieściła na tacy. Całość położyła na stole i tylko seniorom podsunęła parujący napój i nałożyła po kawałku ciasta. Reszta została na tacy. – Mają ręce, niech się obsłużą. – Złapała Emilkę i wyszła z salonu. Ubrała siebie i małą, i bocznymi drzwiami zeszła do garażu. Zapięła dziecko w foteliku i wyjechawszy wolno na podjazd otworzyła pilotem bramę. Włączywszy się do ruchu obrała kierunek na Rysiów.

58 komentarzy:

  1. Paulina Febo to wredna krowa... przypomniała mi się fraszka a nawet to co ją opisuje
    "Jako smakujesz, aż się zepsujesz"
    Sorry Gośka, ale musiałam... Gdybym była Ulą to bym wsadziła leb włoskiej furii Febo głowę do zlewu i zalała lodowatą wodą... byłaby zabawa... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Gdybym miała taką moc sprawczą nie miałabym oporów, żeby łeb Pauliny wylądował w zlewie. Ja jednak wymyśliłam dla obojga Febo trochę inny scenariusz i dość, powiedziałabym, śmierdzący, ale o tym wkrótce się przekonasz.
      Pozdrawiamy Cię obie serdecznie i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  2. To dopiero pierwszy rozdział więc nie bardzo wiadomo co wydarzy się dalej. Właśnie tego obawiam się najbardziej. Marek to taka duża wołowa. Ula powinna kopnąć w jaja i spakować się wnieść pozew o rozwód. Po roku ich małżeństwo szlag trafił? Bardzo krótka ta miłość Marka. Nawet w b2 ich szczęście trwało dłużej. Chociaż tajemnice miał po jakiś 6 latach związku ale wiedli jeszcze pozornie szczęśliwe życie dopóki nie zaczęła Ula mieć obsesji ,a potem dolała oliwy do ognia. Mimo kłamstw,zdrady nadal kibicuje tej parze.
    Tutaj chyba Ula nie wskoczy innemu facetowi do łóżka ? A ni Marek innej kobiecie ? Nie rozumiem dlaczego ma w dupie on córkę i żonę. Tak szybko mu się znudziły? Nie wiem czy tu jest co ratować. Chyba nie. Marek jej nie kocha. Pewnie mu się tylko wydawało. On lubi swoją rodzinkę. Nie broni Uli. Wszystko mu jedno co oni o niej mówią. Z Marka fatalny ojciec i jeszcze gorszy mąż. Nie wiem czy połączysz Ulę z kimś nowym czy Marek nagle się zmieni ? Na razie łączy ich tylko dziecko i świstek papieru ,że są małżeństwem. No i nie wiem ile jeszcze Ula wytrzyma mieszkając z tymi wszystkimi ludźmi pod jednym dachem. Nie przeszkadza jej ,żecPaulina to jego była i w każdej chwili może znów między nimi być? Przecież gdy Marek nie kochał Pauliny to ją zdradzał. Teraz nie kocha Uli więc może być tak samo.I chyba też na początku jej nie zdradzał ale później ,bo miłość szybko mu wyparowała. W twoim opowiadaniu to chyba pozbawiony uczuć łajdak i Ula wciąż żywiąca jeszcze jakieś uczucia do niego, dlatego daję się wykorzystywać i poniżać. Ps. Chyba jednak nie połączysz ją z Bartkiem ,Piotrem albo tą kanalią Arturem ? A może Aleksem ,ale on chyba mniej prawdopodobne. Nie wiem ,bo po bohaterach można spodziewać się apsulutnie wszystkiego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Nieco przesadnie zareagowałaś na tę pierwszą część. Nie wiem skąd wniosek, że Marek nie kocha Uli i córki. Nie mam zamiaru łączyć ich oboje z innymi partnerami. To nie jest rozpad ich związku, a jedynie mały zgrzyt, który trzeba przegadać. Z całą pewnością Marek nie jest łajdakiem. To, że Paulina i Alex mieszkają u seniorów nie należało do decyzji Uli. Ona w tej kwestii nie miała nic do powiedzenia, bo to nie jej dom. Ona tu też mieszka i nie jest u siebie. Na co dzień rodzina rzadko widuje Febo. Jedynie weekendowe obiady ich łączą.
      To tyle w kwestii wyjaśnienia. Napisałaś właściwie gotowy scenariusz na opowiadanie, ale inne od tego, które ja wymyśliłam.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. U Febo ukazała się cecha Włochów czyli "rodzinność". Zawłaszcza w przypadku Aleksa który pomimo wieku nie zamierza opuszczać matki. Dobrze że Helena zaczęła coś zauważać. Może pomału Uli życie zacznie się zmieniać.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Dobrze, że słowo "rodzinność" ujęłaś w cudzysłowie. Pozornie może tak wyglądać, ale wszyscy doskonale wiemy, że wygodnictwo i wielka niechęć do płacenia własnych rachunków nie ma z tą rodzinnością nic wspólnego.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej. Więcej napisałam pod drugim Twoim komentarzem.:)

      Usuń
  4. I dlaczego Ty nam to robisz aż tydzień musimy czekać na kolejną część. Jak zwykle zapowiada się świetnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko
      Od dziesięciu lat tak właśnie dodaję i czytelnicy zdążyli już przywyknąć. Raczej nie zmienię częstotliwości publikacji a tydzień szybko minie.
      Pozdrawiam najserdeczniej w imieniu swoim i Gai i bardzo dziękujemy za komentarz. ;)

      Usuń
    2. Ale dawno nie było bonusu niedzielnego.

      Usuń
    3. RanczUla
      Bonus będzie, ale po wakacjach. Teraz mam rozplanowaną publikację tego opowiadania niemal do końca lipca, a potem idziemy się urlopować. Gdybym miała jakąś mini, to puściłabym ją, ale niestety nie mam. Sorry.

      Usuń
  5. Ależ im Pani życie skomplikowała, Pani Małgosiu 😊
    Czekam na kolejny rozdział 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina Południowa
      Serdecznie witamy nową komentującą, bo chyba zostawiasz tutaj ślad po raz pierwszy. Trochę na początku trzeba skomplikować, żeby później móc wyprostować wszystko co zaplątane, wówczas jest ciekawiej.
      A tak na marginesie - tutaj jesteśmy wszyscy po imieniu więc bardzo prosimy tak się do nas zwracać.
      Ja i Gaja najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za odwiedziny. :)

      Usuń
    2. Bardzo mi miło 🙂 pierwszy raz komentuję „na świeżo”, ale zostawiłam kilka komentarzy pod starszymi opowiadaniami. Bloga odkryłam dopiero w zeszłym roku i jestem pod wrażeniem twórczości, a zwłaszcza „płodności pisarskiej” 🙂

      Usuń
    3. Karolina Południowa
      Prowadzę bloga od ponad jedenastu lat. To naprawdę sporo czasu, by zapełnić go pisaniem. Najważniejsze, że są osoby, które wciąż są zemną i wciąż czytają. To najcenniejsza rzecz dla piszącego. Bardzo się cieszę, że dołączyłaś. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  6. No, Kochana poleciałaś po bandzie. Postawa Marka przypomina mi trochę Marka z opowiadania "Pkochaj mnie Tato". Tekst Heleny o włoskim obiedzie mnie powalił, a mina Pauli chyba była bezcenna. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu. A ile części przewidujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Ten Marek jednak różni się od Marka z "Pokochaj mnie tato". Tamten nie wykazywał żadnego zainteresowania ani żoną, ani córką. Tutaj tak nie jest, bo kocha dziecko do szaleństwa i pierwsze kroki po powrocie z pracy kieruje do jej pokoju. Kocha też żonę, ale często po prostu nie zwraca uwagi na przykrości, które robią jej Febo i na to, że czasem jest wykorzystywana przez jego rodziców. To typowy facet, któremu trzeba otworzyć oczy na pewne rzeczy, bo nie zdaje sobie z nich sprawy.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
    2. Mnie też Marek od razu skojarzył się z tamtym z „Pokochaj mnie tato”. Tamten się opamiętał, ciekawa jestem, jak będzie z obecnym Dobrzanskim 🙂

      Usuń
  7. Ryzykownie. Dobrzańscy i Febo pod jednym dachem. Co będzie jak kiedyś Ula zostanie na noc w Rysiowie, a Paulina pomyli sypialnie. Skoro zdolna jest do obrażania Uli, to może i do tego. Oby ktoś opamiętał się i tę niedorzeczną sytuację zakończył. Ewidentnie mieszkanie z Febo szkodzi małżeństwu. Marek i Aleks jeszcze niedawno wrogowie a teraz pogawędki i wspólne obiadki. Uli też mi szkoda mi, bo musi czuć się rozczarowana taką sytuacją i mężem.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Myślisz, że Marek poleciałby na tę podłotę? Nie sądzę. To już zupełnie inny Marek i chociaż wpadł w tryby małżeńskiej codzienności, to myślę, że Paulina nic by nie wskórała. Mieszkanie pod jednym dachem z Febo źle wpływa na Ulę. Marek też nie za dobrze to znosi zwłaszcza, że Alex wciąż mąci. Marek raczej z nim nie rozmawia, bo ich rozmowy często przeradzają się w kłótnie. Jeśli już, to rozmawia z ojcem. Tak czy siak definitywnie należy rozwiązać tę sytuację ze wspólnym pomieszkiwaniem.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
    2. Do Marka zaufanie mam ale do Pauliny już nie. Kto wie czy gdyby taka sytuacja miała miejsce nie byłaby powodem do pozbycia się Febo z domu Dobrzyńskich.
      Są dwa komentarze bo pierwszy pisałam w kolejce na szczepienie i nie zdążyłam napisač wszystkiego.
      Pozdrawiam jeszcze raz.

      Usuń
  8. Zrobili z Uli służącą. Zrób to, zrób tamto. Ciekawe czy panią Zosią też tak się wysługiwali? Marek i jego zachowanie jest więcej niż irytujące. Febo jak widać wciąż lubią się posługiwać innymi.
    Ula powinna spakować córkę, siebie i odejść od tego kretyna.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Pani Zosia pracowała na etacie i miała określony zakres obowiązków. Ula haruje za darmo i tych obowiązków ma pełen wachlarz a do tego dochodzi opieka nad córką. Jest już po prostu umęczona a Marek zachowuje się jak ślepowron. Czasami faceci nie dostrzegają tego, co dzieje się pod samym ich nosem. Wkrótce jednak oczy mu się otworzą.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Zaskoczona jestem takim obrotem sprawy. Znam z autopsji, to w życiu nie wpakowałabym największego wroga w mieszkanie z teściami �� ba! Nawet z rodzicami. Ale tu jeszcze febusie... Omg jaka kumulacja u naszej Urszuli. Marek widzę taki zerojedynkowy facet... On rozmawia, to weź dziecko. Nieważne że po uszy siedzisz zasłonięta garami z obiadu... Ehhh.... Znów żałuję,że kolejna część dopiero za tydzień. Aleksandryjska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia
      Nie tak to miało wyglądać. Proponując Uli zamieszkanie w domu seniorów Marek chyba nie do końca przewidział jaki obrót mogą przyjąć sprawy a już na pewno nie przewidział powrotu Febo, których seniorzy z dobrego serca przygarnęli pod swój dach. Niestety wszystko skupiło się na Uli tylko dlatego, że jest pracowita i nie lubi zbijać bąków. Nastąpiło jednak zmęczenie materiału i w Uli zaczyna narastać bunt.
      Droga Natalio, tydzień ma zaledwie siedem dni, które mnie mijają z prędkością światła. Ani się obejrzysz i już będzie kolejny czwartek. Tymczasem obie pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Bardzo współczuję Markowi i podziwiam Ulę. Marek z całą pewnością cierpi na ciężką chorobę. Pewnie tak się stało po czołowym zderzeniu z Tirem, podczas którego Markowi wypadł mózg!? Nie widzę innego wytłumaczenia na jego idiotyczne zachowanie! A Ula wierna żona nie chce chorego męża zostawić albo chociaż postawić go do pionu! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Znam co najmniej kilku takich facetów, których też można by było posądzić o zderzenie z Tirem. Akurat w przypadku Marka jest jeszcze możliwa terapia wstrząsowa i taką Ula mu zaserwuje.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  11. Co się dzieje z Markiem? On oszalał, czy o co chodzi? Straszny z niego gnojek! Niby kocha Ulę i córkę, a traktuje je jak zło konieczne? Może Marek jednak zauważy nieobecność swojej żony i córki? Może da mu to myślenia? Na to liczę;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek jest jak najbardziej przy zdrowych zmysłach za to bez wątpienia ma coś z oczami i słuchem, bo nawet nie dostrzega tego w jaki sposób Ula jest wykorzystywana zarówno przez jego rodziców jak i przez oboje Febo. Zapewniamy, że to się zmieni.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  12. Po takiej klęsce oboje Febo wrócili do Polski? I do tego jeszcze żerują na garnuszku rodziców?! Nie mają wstydu!? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Czy widziałaś w serialu, żeby Febo za coś się wstydzili? To ludzie pozbawieni skrupułów i bez żenady wykorzystujący innych. Nie wiadomo, czy w przypadku własnych biologicznych rodziców postępowaliby podobnie, ale nie sądzę, by mieli jakiekolwiek opory.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Gdyby Marek był blisko mnie, to chyba bym się nie powstrzymała - mimo ogromnego sentymentu dla jego osoby – nieźle bym go kopnęła w cztery litery! Szkoda głowy, bo jednak nią rusza przynajmniej w pracy. Szkoda, że nie widzi w Uli kobiety swego życia!? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Zaangażowany w pracę w firmie Marek nie dostrzega wielu rzeczy, bo problemy, z którymi musi się borykać przenosi na grunt domowy. Krótkie chwile poświęcone córce i wymiana kilku zdań z żoną nie otworzą mu oczu na to z czym zmaga się Ula. Potrzebuje rozmowy na 100%, w której Ula opowie, co leży jej na wątrobie.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Smutno się zaczyna. Ula zajechana przez nich wszystkich, nawet przez ukochanego męża!? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Ula wciąż ma pod górkę, ale jest już u kresu. Brakuje niewiele, żeby ten cały żal i złość się wylały i wkrótce to nastąpi.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  15. Pierwszy rozdział i pewnie dlatego nie wiadomo w jakim kierunku opowiadanie zmierza, ale czyta się bardzo przyjemnie. Ula się wyprowadziła? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu uspokoimy, że Ula się nie wyprowadza. Będzie próbowała zawalczyć o swoją rodzinę. Kocha Marka i jeśli miałaby się wyprowadzić, to z nim i córką. Ma dość mieszkania pod jednym dachem z teściami i obojgiem Febo.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  16. Nie, no naprawdę?! Niech Ula lepiej przerwie te zajęcia z survivalu! I tak długo z nimi wytrzymała, to ze wszystkim sobie poradzi! Uciekaj Ula! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Ula jest wojowniczką i nie będzie uciekać, ale spróbuje coś zmienić. Jeśli się wyprowadzi to z Markiem i córką, bo ma po dziurki w nosie usługiwania im wszystkim.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Jejku, jak w jakimś kołchozie a nie jak w normalnym domu. Przecież Ula też pracuje i to chyba ciężej niż Marek! Jej się też należy odpoczynek, a nie tylko wieczna harówka! Czy ktoś to wreszcie zrozumie? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Możemy Cię zapewnić, że sytuacja wkrótce się unormuje, bo Ula nie pozwoli już na pomiatanie i wykorzystywanie swojej osoby. Markowi także otworzą się oczy. Będzie dobrze.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  18. Jestem rozczarowana i zdenerwowana postawą seniorów, a o Marku już nie wspomnę! Helena niby coś tam bąknęła, ale to nie było stanowcze zdanie, tylko takie uciszanie i uspakajanie dzieci! Jakie dzieci? To są stare konie, które nie powinny mieć nic do powiedzenie! Niech nie zapominają, że są gośćmi w tym domu! Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Chyba Cię zdenerwowałam i wzbudziłam negatywne emocje, ale spokojnie. Wszyscy oprócz małej Emilki są dorośli, trzeba jednak pamiętać, że Dobrzańscy traktują wszystkich zarówno Marka jak i oboje Febo jak swoje dzieci i stąd ta mowa Heleny. Seniorzy są taktowni i nie chcą nikogo urazić. Z drugiej strony jakby nie zauważają jak krzywdzą własną synową. Ula jest dobra i uczynna, ale też jest na skraju wytrzymałości. Po rozmowie z ojcem będzie wiedziała, co zrobić.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Emilka powinna iść do przedszkola, jest już dużym dzieckiem i na pewno nic złego jej się tam nie stanie;) Ula powinna wrócić do pracy. Może wtedy nie zwariuje do końca. Krzysztof i Helena nie są niedołężni, więc mogą trochę sami o siebie zadbać. Ula i Marek mieli im tylko pomagać a nie wyręczać we wszystkim! Tak ja by zrobiła i trzymam kciuki za Ulę;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Mogę powiedzieć, że Ula pomyśli podobnie, chociaż przedszkola na razie nie będzie brała pod uwagę, ale będzie mieć zbliżone do Twojego zdanie o swoich teściach. Największym jednak problemem są Febo. Należy spowodować, by wyprowadzili się od seniorów i zaczęli wreszcie żyć na własny rachunek.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Niezły książę się trafił Uli!? Nawet szkoda strzępić na niego języka! Mam tylko nadzieję, że Ula walnie go porządnie w ten pusty łeb i uświadomi mu jak ciężko ona żyje? Marek musi zacząć jej pomagać! Koniec, kropka! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Przecież wiesz, że Ula to spokojna osoba bez cech agresji więc nie będzie Marka walić po głowie. Wystarczy zwykła, szczera rozmowa, która otworzy mu oczy.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  21. Jacy wszyscy są wyrozumiali i łaskawi równocześnie dla niezdarnej dziewuchy ze wsi!? To po prostu nie mieści się w głowie, że nikt, absolutnie nikt nie pokusi się o pomoc Uli lub choćby o zamknięcie niewyparzonej gęby Pauli i Alexa? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      taka sytuacja jest wygodna dla każdego z nich, oczywiście oprócz samej Uli. Wszystko na czas, wszystko podane, o nic nie trzeba się martwić, nic tylko korzystać. Możemy tylko powiedzieć, że ta niedziela przelała kielich goryczy. Co zrobi Ula w kolejnym rozdziale, na który oczywiście serdecznie zapraszamy:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  22. Paulinka w natarciu i do tego ma jeszcze sojusznika Alexia! Rodzeństwo z piekła rodem! Naprawdę dobrali się jak w korcu maku! Ciekawe co jeszcze wymyślą żeby umilić wszystkim życie? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      tak jest, rodzeństwo Febo ma zakodowane we krwi to, aby robić wszystko w celu umilenia komuś życia, hihihi:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  23. Bardzo miłe są takie wspólne niedzielne obiadki, ale nie mogą się one odbywać kosztem jednej osoby. Albo wspólne szykowanie, albo na zmianę, raz jedna, raz druga. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      masz absolutną rację, ale w wyobrażasz sobie aby Paula coś ugotowała? To absolutnie niemożliwe, przecież ona jest stworzona do wyższych celów a nie do obierania warzyw lub grzebania się w mięsie. Helenka też cały czas miała gospodynię. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  24. Oj Ula, Ula. Jest za dobra dla nich wszystkich. Może i argumenty Marka dotyczące wspólnego mieszkania i wstrzymania od pracy były dość sensowne, to dawno to minęło. Dobrzańscy są na tyle majętni, że przecież mogli wynająć opiekunkę, która nie byłaby sama w domu więc nie było się o co martwić. Poza tym Zosia nie zestarzała się w ciągu jednego dnia. Można było już szybciej szukać jej zastępczynię a nie wykorzystywać dobroć Uli. Może wreszcie Ula wykrzyczy im, że ma tego dość, bo inaczej sami się nie domyślą;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      święta cierpliwość Uli właśnie się skończyła. Ona ma bardzo ugodowy charakter i nie będzie robiła karczemnych awantur, ale spokojnie, Ula sobie i z tym problemem poradzi:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  25. Zaczyna się intrygująco. Już chciałabym wiedzieć co zrobi Ula i gdzie wyszła z domu? Do jakiejś przyjaciółki, przyjaciela w Rysiowie, a może do rodzinnego domu? I tak długo wytrzymała. Pogonić rodzeństwo Febo z domu lub ich całkowicie ignorować! Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa:) Mam nadzieję, że zrozumiesz ale na wszystkie pytania znajdziesz odpowiedź w kolejnym rozdziale. Serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  26. Na ile poznałam Wasze możliwości to nie pozwolicie, żeby Uli stała się krzywda chociaż narazie nie wygląda to ciekawie. Rodzina znalazła sobie darmową służącą,a Marek jak typowy facet niczego nie zauważa. Zachowania Pauliny to nawet nie skomentuję, bo panna Fe zrobi wszystko by spróbować poniżyć Ulę. Helena chyba zaczyna zauważać, że nawet na niedzielnych niby to rodzinnych obiadach Paulina pozwala sobie na zbyt wiele. Mam nadzieję, że Marek też szybko przejrzy na oczy. Pozdrawiam Was cieplutko oj czekam już na przyszły czwartek 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Oczywiście, że nie pozwolimy, żeby Uli stała się krzywda, a raczej nie dopuścimy, by to małżeństwo miało się rozpaść, bo krzywda już w zasadzie się dzieje. Ula cierpi, ale też nie ma w sobie na tyle asertywności, żeby definitywnie przeciąć złośliwości obojga Febo. Wprawdzie próbuje reagować na podłe uwagi Pauliny, ale z uwagi na łagodny charakter nie bardzo jej to wychodzi. Między nią a Markiem musi dojść do szczerej rozmowy, bo bez niej Marek nadal niczego nie będzie zauważał.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń