Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 lipca 2021

KURA DOMOWA - rozdział 2

 ROZDZIAŁ 2

 

Józef otworzył wejściowe drzwi i zaskoczony widokiem w nich swojej najstarszej córki znieruchomiał.

 - Córcia, a co wy tu robicie? – zapytał po chwili wpuszczając je do wnętrza domu. – Stało się coś? Nigdy nie przyjeżdżałaś w niedzielę i to w dodatku bez Marka.

 - Cześć tato. Nic się nie stało. A gdzie reszta?

 - Betti na górze u siebie w pokoju a Jasiek na randce. Emilka, chodź dziadek cię rozbierze - odwrócił małą do siebie ściągając jej z ramion sweterek. Zatroskany podniósł głowę do góry spoglądając na córkę. – Jakoś nie wyglądasz mi na kogoś, kto przyjeżdża z dobrymi nowinami. Zrobię nam kawy i pogadamy a ty wnusiu idź do Beatki. Ona się z tobą pobawi.

Mała z ochotą pobiegła na piętro a Józef postawiwszy przed Ulą parujący kubek z kawą usiadł naprzeciw niej.

 - No to mów, co ci leży na wątrobie – zachęcił.

 


 - Przywiozłam ci pieniądze – sięgnęła po portmonetkę i wyciągnęła z niej plik banknotów. – Opłać wszystko i wykup leki. Daj dzieciakom jakieś kieszonkowe, niech i one mają coś z życia.

Józef wstał i podszedł do córki całując ją z miłością w czoło.

 - Zginęlibyśmy bez ciebie córcia. Dziękujemy, ale chyba nie przyjechałaś tu tylko po to, żeby dać nam pieniądze.

 - No nie tylko… - pochyliła głowę chcąc ukryć gromadzące się w oczach łzy. One nieco przeraziły Cieplaka.

 


 - Na litość boską, wyduś to wreszcie z siebie, bo zaczynam się denerwować.

 - Jestem potwornie zmęczona tatusiu. Nie pracuję zawodowo a mimo to padam na twarz po całym dniu. Nie przypuszczałam, że poślubiając Marka stanę się służącą jego rodziców i ich przybranych dzieci. On pewnie uważa, że wszystko jest w porządku, ale nie jest… - westchnęła ciężko. Codziennie jestem na nogach już od szóstej rano. Ubieram Emilkę, szykuję dla wszystkich śniadanie i ruszam z małą na zakupy. Potem obiad a w międzyczasie sprzątanie, pranie, odkurzanie i tak każdego dnia. Już nie mam siły, żeby dogodzić im wszystkim. Ostatnio Helena obarczyła mnie jeszcze pracą w ogrodzie. Pieliłam, a ona stała nade mną ograniczając się do pokazywania mi palcem miejsc, w których rosły chwasty. Marek podkreśla, że ciężko haruje w firmie i jak przychodzi do domu, to chce się zrelaksować i odpocząć. Pewnie uważa, że ja po całych dniach zbijam bąki i zajmuję się wyłącznie dzieckiem a to, że ma ugotowane, wyprane i posprzątane jest zasługą krasnoludków – wyrzuciła z siebie z goryczą. – Zdecydowanie powinniśmy się wyprowadzić od Dobrzańskich. Kiedy Marek proponował mi zamieszkanie z nimi sądziłam, że ograniczą się tylko do jakiejś niewielkiej pomocy z naszej, a raczej z mojej strony. Tymczasem zwaliło im się na głowę rodzeństwo Febo o denerwujących manierach i hrabiowskich wymaganiach. Nigdy nie usłyszałam od nich słowa „dziękuję”, czy „proszę”. Są bardzo roszczeniowi. Traktują mnie wyniośle i z pogardą jakbym nie była człowiekiem. To bardzo upokarzające. Nawet psa tak się nie traktuje. Co ja mam robić tato? Tak bardzo chciałabym wrócić do pracy i żyć jak inne kobiety czynne zawodowo. Emilka ma już trzy lata i mogłaby pójść do przedszkola a Marek wciąż uważa, że jest jeszcze za mała i powinnam zostać w domu.

Józef milczał przez dłuższą chwilę przetrawiając słowa Uli. Ujął jej dłonie w swoje i spojrzał jej w oczy.

 - Ja wiem córcia, że masz dobry charakter, że nie potrafisz się kłócić i chcesz być dla wszystkich uprzejma i miła. Jeśli jednak ktoś nie umie tego docenić, nie jest wart twoich starań. Musisz się zbuntować. Nie rób śniadań i kolacji dla wszystkich. Zrób je tylko dla was. Ugotuj obiad, ale niech ktoś inny poda go do stołu i zmyje po nim naczynia. Jeśli to nie pomoże powinnaś porozmawiać z Markiem i otworzyć mu oczy na to wszystko, bo może on nie ma pojęcia jak cierpisz. Mężczyźni są raczej krótkowzroczni i nie dostrzegają, co się wokół nich dzieje. Trzeba czasami zastosować wobec nich łopatologię i wrzucać im wiadomości do głowy jak węgiel łopatą do piwnicy. On musi o tym wiedzieć i coś zadziałać. Dobrzańscy są już starsi, ale przecież nie niedołężni. Można im pomóc w cięższych rzeczach, ale nie wyręczać ich na każdym kroku. Febo są młodzi i zdrowi. Nie potrzebują pomocy i doskonale poradzą sobie sami, tylko ty musisz im na to pozwolić i przestać ulegać presji. Powinnaś o siebie zawalczyć i zawalczyć o swoją pozycję w tym domu. Przestać być pokorną i cichą, i głośno wypowiadać swoje racje. Oni mają cię traktować jak członka rodziny, jak żonę Marka a nie jak służącą.

 - To nie będzie proste tato… - powiedziała cicho drżącym od płaczu głosem.

 - Ja to wiem córcia, ale nie widzę innego sposobu, żeby oni przestali cię poniżać. Jesteś mądra i zaradna. Pomogłaś w życiu wielu ludziom. Czas abyś teraz pomogła sama sobie. Jeśli tego nie zrobisz, do końca życia będą tobą pomiatać.

 

Wracała. Marek kilkakrotnie usiłował dodzwonić się do niej, ale konsekwentnie odrzucała połączenia. Zaparkowała na podjeździe i weszła wraz z Emilką do domu. W przedpokoju zmaterializował się junior.

 - Kochanie, gdzie ty byłaś? Od dwóch godzin wydzwaniam a ty nie odbierasz – powiedział z wyrzutem.

 - Byłam w Rysiowie u taty. Nie słyszałam telefonu – zbagatelizowała jego słowa.

 - Martwiłem się…

 - Nie przesadzaj. Nie było mnie zaledwie pięć godzin. Chyba mam prawo wyjść od czasu do czasu z tej złotej klatki? – chwyciła dziecko za rękę i wyminęła męża wchodząc do salonu. Przy wielkim stole siedzieli wszyscy domownicy czekając jak wygłodniałe wilki na kolację a przede wszystkim na nią. Przecież to ona miała ją przygotować i podać. Na jej widok cztery pary oczu wbiły w nią wzrok.

 - Gdzieś ty była!? – wyrzuciła z siebie podniesionym głosem Paulina. Ula prychnęła drwiąco.

 

 

 - A cóż cię to obchodzi? Jesteś ostatnią osobą, której musiałabym się z tego tłumaczyć, nie uważasz? – Powiedziawszy to ruszyła do kuchni. Przygotowała kilka kanapek i grzane kiełbaski. Wraz z kubkami pełnymi herbaty ustawiła wszystko na wielkiej tacy i trzymając ją w dłoniach weszła do salonu.

 - Zabierz Emilkę – zwróciła się do Marka. – Od dzisiaj posiłki będziemy jadać u siebie. Od dzisiaj – skierowała wzrok na pozostałych – śniadania i kolacje będziecie szykować sobie sami. Obiady nadal będę przygotowywać, ale nie będę wam ich podstawiać pod nos. Nie jesteście inwalidami i macie zdrowe ręce. Czasy służącej minęły bezpowrotnie – odwróciła się na pięcie kierując się do pokoi zajmowanych przez jej rodzinę. W salonie zaległa śmiertelna cisza. Domownicy siedzieli przy stole jak sparaliżowani i tylko patrzyli w milczeniu na siebie. Marek zszokowany wybuchem Uli wstał.

 - Przepraszam… - wydukał i zabrawszy dziecko umknął za żoną. Wszedł do pokoju. Zastał ją siedzącą przy ławie i jedzącą kanapkę. Usadził dziecko obok niej i sam usiadł.

 - Ula, co to miało znaczyć? – zapytał cicho. – Nigdy się tak nie zachowywałaś? Jestem w szoku.

 - Nawet nie masz pojęcia, co przeżywam – wyrzuciła z siebie drżącym głosem. Była na granicy płaczu. - Nie masz pojęcia, co dzieje się każdego dnia w tym domu. Nie masz pojęcia jak bardzo jestem umęczona i upokorzona tą całą sytuacją. Sądziłam, że pomysł zamieszkania u twoich rodziców jest świetny i w dodatku poparty przez ciebie argumentami niezwykle racjonalnymi, ale nigdy nawet przez myśl by mi nie przeszło, że stanę się tu wyrobnicą, darmową służącą, która usługuje nie tylko seniorom, ale i twojemu przybranemu rodzeństwu. Naprawdę jesteś aż tak ślepy, że nie widzisz jak Paulina upokarza mnie każdego dnia? Jak lekceważąco odnosi się do mnie Alex? Nie słyszysz jak nazywają mnie nie Ulą, ale „tą wiejską dziewuchą”? Nie chciałam zaogniać sytuacji, ale miarka się przebrała. Mam dość. Uważam, że powinniśmy się stąd wyprowadzić, albo wyprowadzić powinni się Febo. To dwa pasożyty żerujące na twoich rodzicach. Praktycznie wciąż pozostają na ich utrzymaniu. Nie partycypują w jego kosztach. Nie płacą za jedzenie i za dach nad głową a w dodatku są bardzo roszczeniowi i uważają, że wszystko im się od życia należy. Twoi rodzice nawet nie mają na tyle odwagi, żeby powiedzieć im o tym wszystkim. Będą tu mieszkać jeszcze długie lata i wyciskać z portfela staruszków ile tylko zdołają. Przemyśl to. Poza tym chcę wrócić do pracy. Jeśli nie w F&D, to zatrudnię się gdziekolwiek. Emilka pójdzie do przedszkola. Czas, żeby poznała inne dzieci.

Marek wyglądał na wstrząśniętego. Jego i tak duże, szare oczy były teraz jeszcze większe i wpatrywały się nieruchomo w zapłakaną twarz żony. Odruchowo starł łzy z jej policzków.

 - Kochanie, ja nie miałem o niczym pojęcia… - usprawiedliwiał się łamiącym głosem. – Nie miałem pojęcia, że jesteś tu nieszczęśliwa.

 - Nie chce mi się w to wierzyć. Przypomnij sobie sytuację z dzisiejszego popołudnia. Skończyliśmy jeść obiad. Czy ktoś się ruszył, żeby pomóc mi pozbierać talerze? Czy ktoś zaproponował mi pomoc w ich myciu? Prosiłam cię, żebyś zajął się Emilką, a ty rzuciłeś mi tylko z pretensją, że właśnie rozmawiasz z ojcem. A ja miałam do ogarnięcia całą kuchnię. Na to wszystko weszła Paulina i zażądała kawę. Kiedy powiedziałam, żeby zrobiła ją sobie sama, wróciła do stołu i zaczęła nadawać na mnie jaka to ja jestem niedobra. Nie wierzę, że tego nie słyszałeś. Musiałeś to słyszeć i nawet nie zareagowałeś. Nie stanąłeś w mojej obronie, chociaż ona lżyła mnie i obrażała. Naprawdę jesteś idealnym mężem – zakończyła ironicznie.

 - Przepraszam cię skarbie. Wierz mi, że byłem tak pochłonięty rozmową z ojcem, że nie zwróciłem na to uwagi. Przysięgam, że to już się nie powtórzy – przytulił ją do siebie wtulając twarz w jej włosy. – Od jutra wszystko się zmieni. Porozmawiam z nimi. Bardzo cię kocham. Bardzo was kocham.

 

Tymczasem w salonie po długo trwającej ciszy wybuchła Paulina.

 


 - Co to miało być? Jakiś bunt? Co sobie wyobraża ta wiejska  dziewucha? Zero wdzięczności. Dzięki małżeństwu z Markiem zyskała pozycję społeczną. Gdyby nie on w życiu nie wychynęłaby z tego zaścianka zabitego dechami. W porównaniu z tą lepianką, w której przedtem żyła, powinna was po nogach całować, bo teraz mieszka w pałacu, w warunkach, o których mogła tylko pomarzyć. Ta prostaczka nie ma za grosz szacunku. Co za chamidło!

 - Tacy jak ona powinni znać swoje miejsce w szeregu – poparł siostrę Alex. – Chyba z tego dobrobytu uderzyła jej woda sodowa do głowy. Ona myśli, że kim jest, żeby sobie pozwalać na takie impertynencje względem nas?

 - Spokój! – siedzący cicho do tej pory Krzysztof uderzył pięścią w stół. Helena i oboje Febo podskoczyli na krzesłach jak oparzeni wlepiając jednocześnie zdziwiony wzrok w seniora.

40 komentarzy:

  1. Nienawidzę tej suki Febo... hrabina się kurde znalazła... az się chce taką osobę zamknąć w piwnicy albo wsadzić jej łeb do muszli klozetowej i spuścić wodę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Nie denerwuj się tak. Oboje Febo są bezczelni i roszczeniowi, ale wkrótce to się zmieni.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  2. Brawo Ula. No Mareczek trochę prawdy usłyszał i ciekawe co teraz zrobi. Febo jak zwykle dwie jadowite żmije ale Helena też księżna udzielna, z tym pokazywanie gdzie trzeba pielić to przesadziła. Chyba Krzysztof się zreflektował co się dzieje i może ustawi to towarzystwo. Bardzo jestem ciekawa co się w tym salonie wydarzy. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Mówią, że do dobrego łatwo się jest przyzwyczaić a do złego niekoniecznie. Poniekąd Ula sama dała przyzwolenie na takie traktowanie. Gdyby zbuntowała się wcześniej, sytuacja byłaby inna. Jeśli ktokolwiek ma prawo pozbyć się Febo z domu to właśnie Krzysztof. Z zachowania Uli on najwięcej zrozumiał.
      Pozdrawiamy Cię upalnie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. No proszę służąca zrobiła sobie wychodne i wielce państwa o mały włos a z głodu by popadali.
    Marek zachowuje się jakby był ślepy i głuchy na to jak jest traktowana jego żona. Ale cóż tak jak powiedział Józef, czasami facetom trzeba wyłożyć wszystko jak kawę na ławę i to kategorycznie. Krzysztof chyba coś zrozumiał albo może po prostu nie odzywał się dla świętego spokoju.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek jak dotąd był głuchy i ślepy i według Cieplaka należało zastosować wobec niego łopatologię stosowaną. Z pewnością po takim wykładzie oczy otworzyły mu się szerzej i zbędna jest wizyta u okulisty.
      Krzysztof zdecydowanie coś zrozumiał i da temu wyraz w następnej części.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  4. Marek typowy mężczyzna z klapkami na oczach nie widzi co dzieje się wokół niego. Pomimo miłości nie dostrzega jak traktowana jest jego żona i tego, że cierpi. Może wybuch Uli otworzy mu oczy na sytuację. To w końcu on powinien stanąć po jej stronie i nie pozwolić Febo na takie traktowanie kobiety, którą kocha. Krzysztof chyba dostrzegł co się dzieje i włoskie rodzeństwo usłyszy kilka słów prawdy. Pora, żeby Ula zawalczyła o siebie i odpoczęła, żeby mogła się realizować a przede wszystkim cieszyć życiem, rodziną, miłością córeczki i męża. Gosiu i Gaju dziękuję za cudowny świetny rozdział. Pozdrawiam Was cieplutko i czekam na następny rozdział 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Po tej tyradzie Uli Markowi faktycznie spadły klapki z oczu a i Krzysztof uświadomił sobie jak wielką krzywdę wyrządzili swojej synowej. Zaczną się wielkie zmiany i dla młodych Dobrzańskich i dla rodzeństwa Febo.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Idealny mąż!? To określenie powinno zaboleć Marka, no chyba, że Ula go już nic a nic nie obchodzi? Mam nadzieję, że wreszcie bardziej się zaangażuje w opiekę nad Emilką? Liczę też, że Ula wreszcie wyrwie się z tego kieratu i wróci do pracy? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      To "idealny mąż" było powiedziane sarkastycznie i z pewnością ubodło Marka. Uświadomiło mu też, że jest ślepy jak kret. Skupiając się na pracy i firmie nie dostrzegał niczego wokół. Teraz ma jasność sytuacji i wie, co robić, ale jeszcze lepiej wie to Krzysztof.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  6. Biedna ta Paulina. Cały czas nie może pogodzić się z porażką, nie potrafi zrozumieć dlaczego to Ula jest żoną Marka. Pewnie dlatego jest taka zajadła w krytyce poczynań Uli? To siedzi w niej tak głęboko, myślę, że ona nigdy się nie zmieni? A szkoda. Piękna z niej kobieta i gdyby tylko chciała, to kto wie, może znalazłaby sobie kogoś lepszego od Marka;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrość czasami potrafi zaślepić i wzbudzić złe emocje. Tak jest w przypadku Pauliny. To z tego powodu tak podle traktuje Ulę, bo jej po prostu nienawidzi i najlepszym sposobem na nią jest upokorzenie. Oboje Febo już dawno powinni sobie znaleźć życiowych partnerów, ale są zbyt leniwi i przekładają wygodne życie u Dobrzańskich nad prowadzenie własnych domów.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Jaki biedaczek z naszego Mareczka. Nieboraczek pierwsze słyszy o kłopotach Uli?! A gdzie on mieszka? Logopeda i Okulista potrzebny od zaraz! A może wystarczy tylko Krzysztof? W serialu lepiej było go nie denerwować, bo potrafił być dosadny. Ciekawe co teraz będzie miał do powiedzenia? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Krzysztof w tej historii nic nie utraci ze swojej dosadności. To facet, który lubi nazywać rzeczy po imieniu, konkretnie i bez ściemy. Mareczek jest trochę odlepiony od rzeczywistości. Kocha Ulę i córkę, ale jest pochłonięty zupełnie firmą i w zasadzie tylko na niej się skupia nie dostrzegając innych ważnych spraw, które mają miejsce.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Wygląda na to, że Febi i seniorzy pójdą spać bez kolacji. Chyba że Paulina zrobi kanapki. Oby palców sobie nie ucięła. Zastanawiam się, kto im sprząta, skoro nie Ula.
    Ta niedziela może być ostatnią dla Febo w domu Dobrzańskich. Myślę, że Krzysztof zajmie jednoznaczne zdanie co do Uli i Febo.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Paulina zrobi kanapki? Nie zakładałam czegoś takiego, ale zadałaś dobre pytanie, kto im sprząta. Piczę o tym w kolejnej części. A co do Krzysztofa, to okaże się dość kategoryczny.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
    2. Obawiam się, że będzie tam jak w chlewie.

      Usuń
  9. Zżera mnie ciekawość co Krzysztof będzie miał do przekazania domownikom? Bo mam nadzieję, że nie skończy się to tylko jego walnięciem dłonią w stół? Chyba nieźle go ta cała sytuacja wnerwiła? Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Zdecydowanie walnięcie pięścią w stół to preludium do tego, co się wydarzy, bo Krzysztof ma wiele do powiedzenia.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz.:)

      Usuń
  10. Marek wygląda na naprawdę zdziwionego rewelacjami jakie usłyszał od Uli? Szkoda mi go, bo spadło na niego niesłuszne posądzenie, że nie dba o żonę. Ale powinna być to dla niego nauczka na przyszłość. Oczy wokół głowy i do tego szeroko otwarte! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Przez to, że Marka myślenie przebiegało jednotorowo i tylko na temat firmy, nie dostrzegał krzywdy, jaka działa się pod jego nosem. Na szczęście teraz już wie i bardziej skupi się na żonie i dziecku.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. To jakaś masakra z tymi facetami! Jeden głuchy i ślepy, drugi gorszy od przekupki! Może chociaż Krzysztof wykaże się odrobiną przyzwoitości? Bo Marek i Alex to masakra! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Krzysztofowi niewiele było trzeba, by zrozumieć zachowanie swojej synowej. Jest całym sercem po jej stronie. Bez wątpienia nadszedł czas na szczera rozmowę z Febo.
      Cieszymy się, że zajrzałaś. Dziękujemy za komentarz i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Brawo Ula! Wreszcie się zbuntowała! Wszyscy są dorośli, zdrowi więc do roboty! Bez pracy nie ma kołaczy! Może w końcu chociaż Paula i Alex dadzą jej spokój?! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Ula nabrała też odwagi po rozmowie z ojcem, który uświadomił jej, że jeśli czegoś nie zrobi już na zawsze przylgnie do niej łatka kury domowej. Raczej nikt nie chce żyć usługując na każdym kroku innym i Ula koniecznie musiała to zmienić.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Ula ma w sobie siłę i moc! Wystarczyła niewielka chwila, mała pomoc i ona już jest gotowa do walki o swoją rodzinę i o siebie;) Fantastyczna postawa, a nie tylko płakanie po kątach! Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek żeby dowiedzieć się, co powie tata ... Krzysztof;) Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Tata Cieplak potrafił zmobilizować swoją córkę. Z Rysiowa wróciła silniejsza i zdecydowana położyć kres tym upokorzeniom. Natomiast tata Krzysztof ma bardzo wiele do powiedzenia.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Bardzo trafne określenie – złota klatka! Paula wręcz uważa, że Ula trafiła do raju i za to powinna być im wszystkim wdzięczna do śmierci. To jakaś piramidalna bzdura. Ta nieszczęsna niedziela przelała kielich goryczy, ale chyba dobrze, że tak się stało, bo przynajmniej Ula zacznie walczyć o godne traktowanie. Ula jest pracowita, zaradna, ze wszystkim i w każdych warunkach sobie poradzi w przeciwieństwie do innych z tego domostwa! Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      W jakimś sensie Uli poprawił się status społeczny, bo domu Dobrzańskich nie można porównywać do domu Cieplaków. Tak właśnie postrzegają to Febo i uważają, że ślub z Markiem wyniósł Ulę na piedestał, a przecież ona też sroce spod ogona nie wyskoczyła. Zanim urodziła dziecko harowała w firmie jak przysłowiowy wół. Febo dostrzegają tylko to, co jest im na rękę a nie to co niesie rzeczywistość.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. Bardzo łatwo wyobraziłam sobie ten wygłodniały wzrok ich wszystkich, hihihi;) Ula ma absolutną rację, wszyscy mają ręce, ale chęci i pewnie pomysłu na kolację brakuje? Z Ulą było bardzo wygodnie, a teraz pewnie Paula z Alexem przejdą na dietę? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje Febo nawet nie przeczuwają jaki życiowy scenariusz im się szykuje. Przy Dobrzańskich mieli wygodne życie i to w dodatku za darmo. Nie dokładali się też do utrzymania a przecież jedli wspólne posiłki. Że też nie stanęły im kością w gardle. Oboje są podli i wyrachowani bez jakichkolwiek ludzkich uczuć.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Szczerze powiedziawszy, to najbardziej rozśmiesza mnie postawa Alexa! On zupełnie nie zachowuje się jak mężczyzna, tylko jak jakaś krzykliwa przekupka! Robi wrażenie gorszego od swojej siostry! W serialu nigdy nie był aniołem, ale w tym swoim knuciu starał się zachować pozory np. przejmowania się czyimś problemem. Tutaj niby popiera Paulę, ale robi to w bardzo głupi i żenujący sposób! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Paula także w żenujący sposób stara się podporządkować sobie Ulę. Alex jest tu tylko potakiwaczem i przyklaskującym siostrze. On nawet nie ma własnego zdania a jedynie popiera to co wypłynie z ust siostry. Można to interpretować także jako niechęć do wychylania się. Mieszkają u Dobrzańskich, są na ich utrzymaniu, więc lepiej nie być za bardzo otwartym i nie wypowiadać się. Przytakiwanie jest bezpieczniejsze.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  17. Jaka rewolucja w sposobie postępowania! No i bardzo dobrze! Jak się chce, to wszystko można, nawet powiedzieć mężowi w oczy sto procent prawdy o wielkim szczęściu jego małżonki! Może wreszcie Markowi otworzyły się oczy i cos z tym zrobi? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ta rozmowa była kluczowa i miała otworzyć Markowi oczy na sytuację w domu. Zgodnie z tym, co przypuszczał Cieplak on miał klapki na oczach i niczego nie dostrzegał. Zapraszamy na kolejną część, która bardzo wiele wyjaśni.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  18. Cieszy mnie postawa Józefa;) Nie robi paniki, nie dolewa oliwy do ognia, ale daje dobre rady. Fajny z niego ojciec, bo widać, że Ula może na nim polegać;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Józef zawsze prezentował stoicki spokój i raczej nie poznosiły go emocje, a w tym wypadku musiał uspokoić swoją córkę i żadne nerwy nie były wskazane.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  19. Rodzic, to zawsze rodzic. Józef od razu zauważył dziwne zachowanie córki i dobrze wiedział, że coś się złego u niej dzieje. Niezależnie od wieku, dobrze mieć taką osobę, która zawsze będzie po naszej stronie;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Józef był zawsze wsparciem dla swoich dzieci a szczególnie dla Uli. Była jego dumą i podporą, a że był człowiekiem mądrym, potrafił mądrze doradzić. I tym razem nie zawiódł córki a jego rady przyniosły skutek.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń