Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 maja 2022

GDY KOCHA SIĘ ZBYT MOCNO - rozdział 2

 ROZDZIAŁ 2


Zerwała się jeszcze przed świtem. Musiała mieć czas, żeby chociaż trochę zatuszować ślady po przedwczorajszym biciu. Nastawiła expres i wsadziła chleb do tostera. Wlewała zaparzoną smolistą kawę do filiżanek, gdy do kuchni wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha, Bartek. Podszedł do niej i wycisnął na jej policzku buziaka. Odsunęła się. Coraz częściej jego całusy napawały ją wstrętem.

- Wygląda na to, że będzie dzisiaj piękny dzień – wymruczał jej do ucha.

- Bartek, ja nie chcę jechać do tego Sopotu – powiedziała cicho smarując tosty masłem. – Nie chcę i nie mogę. Może zabierzesz mamę? Na pewno by się ucieszyła.

Roześmiał się chropowato jakby usłyszał świetny żart.

- A co moja matka mogłaby tam robić? Opalać się? Wyobrażasz sobie to tłuste cielsko w bikini? To by dopiero ludziska mieli ubaw.

- Nie mów tak. Starsi ludzie też jeżdżą nad morze i niekoniecznie leżą plackiem na plaży. To podłe, że naśmiewasz się z własnej matki.

- Opowiadasz piramidalne bzdury, kochanie. Pobyt jest bardzo atrakcyjny i bardzo drogi. Każda z twoich koleżanek rzuciłaby w cholerę pracę, by móc tam pojechać, a ty ciągle wymyślasz jakieś problemy – zmierzył ją lodowatym wzrokiem znad parującej filiżanki.



Nie mogę… – powtórzyła cicho i z lękiem spojrzała mu w twarz. Ewidentnie był na granicy wybuchu. Na skroni pulsowała mu widoczna żyłka, co świadczyło o wysokim stopniu irytacji. Mimo to jeszcze panował nad sobą i uśmiechał się do niej łagodnie.

- Kochanie, tobie chyba pomyliły się priorytety. Co jest dla ciebie ważniejsze: praca w tej cholernej firmie, czy nasze małżeństwo?

Przełknęła nerwowo ślinę i wytarła gromadzące się w oczach łzy.

- To niesprawiedliwe, co mówisz – odpowiedziała drżącym głosem. - Wiesz dobrze, jak wiele poświęcam dla naszego związku, jak bardzo się staram, chociaż ty nigdy nie jesteś zadowolony. Nasze małżeństwo na pewno na tym nie cierpi, że robię to, co lubię. Raczej wręcz przeciwnie, bo dzięki tej pracy możemy jakoś godnie żyć.

Bartek podniósł się zza stołu i oparł rękami o jego blat pochylając się nad żoną.

- A ja mam w dupie twoje starania i tę całą firmę „Fatałaszek”. Ja też się staram i to bardziej niż myślisz. W ciągu jednego dnia jestem w stanie zarobić więcej niż ty zarobisz w ciągu miesiąca.

- W takim razie gdzie są te pieniądze? – wyszeptała. – Jesteśmy dwa lata po ślubie, a ty nigdy nie przyniosłeś do domu ani złotówki. To ja utrzymuję nas oboje. Robisz jakieś lewe interesy, po całych dniach nie ma cię w domu, a jak już przychodzisz, wyłudzasz ode mnie ostatni grosz. To ma być w porządku? – skuliła się w sobie i spojrzała mu w oczy. Miał czerwoną ze złości twarz. Pomyślała, że ta tyrada nie ujdzie jej na sucho. Zazwyczaj ograniczała się tylko do kilku ugodowych słów, które miały zapewnić jej spokój. Dwa lata znosiła upokorzenia, znacznie dłużej rezygnowała ze wszystkiego, co nie odpowiadało Bartkowi, schodziła mu z drogi, choć to nie zawsze ustrzegło ją przed biciem. Teraz też się na to zanosiło, bo Bartek coraz bardziej przypominał rozjuszonego byka. Dzisiaj po raz pierwszy w życiu odważyła się nie zgodzić z nim i dziwiła się, dlaczego zwlekała z tym tak długo. - Rola ofiary jest nieskomplikowana i prosta. Na początku zawsze jest nieprzyjemnie i przykro. Łykasz łzy i czujesz w gardle gorycz własnej porażki, a w sercu ogromny zawód, że ten, którego tak mocno kochasz, wyrządza ci tyle zła. Próbujesz coś zmienić, próbujesz przekonywać i walczyć, choć twoje ciało wyje z bólu, jak opętane, a potem…, potem dajesz za wygraną, poddajesz się, przywykasz, byleby tylko uniknąć kolejnych ciosów.



Bartek błyskawicznie znalazł się przy niej i chlusnął jej w twarz zawartością filiżanki. Na szczęście kawa zdążyła już przestygnąć. Potem poczuła silne pacnięcie otwartą dłonią w policzek, potem następne i następne. Okładał jej twarz, jakby żonglował piłką, która odbijała się raz od jednej dłoni raz od drugiej. Próbowała go odepchnąć, ale przecież był od niej silniejszy.

- Ty podła suko, – dyszał jej nad głową – to ja się staram, wychodzę ze skóry, żebyś żyła, jak księżniczka, a ty tak mi się odwdzięczasz?

Ciosy zaczęły padać niczym grad. Już nie tylko bił ją po twarzy, ale po całym ciele. Złapał ją za przód bluzki i mocno pchnął do tyłu. Poleciała na ścianę uderzając o nią głową. Zamroczyło ją i wolno osunęła się na podłogę. Jeszcze czuła, jak kopie ją po brzuchu i plecach, ale po chwili straciła przytomność.


Natarczywość dzwoniącego telefonu przywróciła ją do rzeczywistości. Z trudem podczołgała się do stołu i sięgnęła po komórkę.

- Halo… – wychrypiała. Czuła w ustach metaliczny posmak krwi. Przejechała językiem po zębach, ale były wszystkie. Bartek ciosem w twarz rozerwał jej wargę.

- No cześć Ula. Gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie od rana. Przecież mieliśmy wspólnie zabrać się za ten budżet – usłyszała pogodny głos Marka.

- Marek…, pomocy… - wydusiła z siebie niemal szeptem. Jej słowa zmroziły mu krew w żyłach.

- Ula, gdzie ty jesteś? Przyjadę, tylko powiedz mi…

- Jestem w domu… Pomóż mi, błagam… - poprosiła słabym głosem. Ostatkiem sił doczołgała się do wejściowych drzwi i uchyliła je. Jej ciało pulsowało i płonęło od trudnego do zniesienia bólu. Znowu zakręciło się jej w głowie i zemdlała.


Marek szybko zebrał swoje rzeczy i biegiem wypadł z gabinetu. Na korytarzu niemal przewrócił Sebastiana, swojego najlepszego przyjaciela, który wytrzeszczył na niego oczy.

- Co się dzieje?

- Z Ulą niedobrze, muszę jechać. Nic więcej nie wiem. Zastąp mnie – wparował do windy naciskając parter. Zanim dotarł do mieszkania swojej asystentki, złamał chyba wszystkie przepisy. Wbiegł na drugie piętro i od razu zauważył uchylone drzwi. Leżała tuż przy nich oddychając płytko. Przerażony jej widokiem wziął ją na ręce i delikatnie ułożył na kanapie. Zmoczył ręcznik i przyłożył jej do czoła.

- Ula, ocknij się – poklepał ją delikatnie po policzku. – Rany boskie, kto ci to zrobił…?

Jęknęła cicho i wolno otworzyła powieki.

- Boli…, wszystko mnie boli… Chyba muszę do lekarza… - poskarżyła się cicho. Widział, z jakim trudem przychodzi jej mówienie.

- Nic nie mów…, ja zabiorę twoją torebkę i zaraz pojedziemy na pogotowie.

Rozejrzał się po mieszkaniu, żeby zlokalizować torbę. Wisiała w przedpokoju na wieszaku. Zajrzał do niej sprawdzając, czy ma tam dokumenty. Były. Przerzucił ją sobie przez ramię i wziął Ulę na ręce. Nie zdążył dojść do przedpokoju, gdy przed nim, jak spod ziemi, wyrósł Bartek.

- A dokąd to? - zmierzył pogardliwym wzrokiem Dobrzańskiego. Marek zawrócił sadzając Ulę z powrotem na kanapie.

- To ty ją tak urządziłeś gnojku? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

- No, no, tylko grzeczniej proszę. Tobie nic do tego więc znikaj z mojego mieszkania.

- Ty cholerny skurwysynu, stań z równym sobie – Marek zamachnął się i z pięści strzelił Dąbrowskiego w szczękę. Po chwili poprawił z drugiej strony. Bartek zatoczył się i odpluł pokaźną ilością krwi. Najwyraźniej Marek wybił mu ząb lub nawet kilka zębów. – Taki z ciebie bohater? Łatwiej tłuc żonę, bo jest słabsza i nie potrafi się bronić, co? Nie daruję ci tego suczy synu. Zgłaszam to na policji. Pójdziesz siedzieć, jak nic, a teraz zejdź mi z oczu. Chodź Ula. Złap mnie mocno za szyję.

- Odchodzę Bartek, odchodzę na zawsze. To koniec.

- Dokąd chcesz odejść idiotko? Przecież ty nic nie masz – zakpił krzywiąc się z bólu. - Beze mnie jesteś nikim.

- Mam pracę. Poradzę sobie.

- Nie wolno ci odejść! Nie pozwalam! – krzyknął bezradnie zaciskając pięści. – Jesteś moja i tylko moja!

- Nie jestem niczyją własnością. Już się ciebie nie boję i nie potrzebuję na to twojej zgody. Jak najszybciej postaram się o złożenie pozwu rozwodowego.

- Jeśli teraz wyjdziesz, nie masz już tu po co wracać – zagroził. – Jeśli przekroczysz próg tego domu, nie będziesz już miała do niego wstępu. Nie pozwolę ci nic stąd zabrać. Odejdziesz z niczym.

- Niczego bardziej nie pragnę, jak tego, żeby zamknąć te drzwi z drugiej strony i już nigdy ich nie otwierać. Zrobiłeś z mojego życia piekło, ale to już koniec. Znajdź sobie inny worek treningowy – zakończyła cicho. Ból rozciętej wargi był dojmujący i nie pozwalał jej dłużej mówić.

Bartek patrzył na Ulę spode łba i był wściekły. Był też zupełnie bezsilny. Najchętniej stłukłby ją ponownie, bo sama się o to prosiła, ale miała obrońcę, który już obił mu gębę. Marek wyminął go i wyniósł Ulę na zewnątrz. Nawet się nie obejrzała. Mimo ran poczuła się silniejsza. Jej miłość do Bartka odeszła pod rękę wraz z tym panicznym strachem, który odczuwała tak długo.


Usadził ją w samochodzie i delikatnie zapiął pas. Jęczała cicho z bólu zaciskając zęby. Współczuł jej bardzo. Jeszcze nigdy nie widział tak strasznie pobitej kobiety. Sam nigdy też nie podniósł na żadną ręki. On wprawdzie także przeżył swój burzliwy związek z Pauliną Febo, współwłaścicielką firmy, ale nigdy nie posunął się do rękoczynów. Paulina była chorobliwie zazdrosna i przez to nie szczędziła mu awantur niemal każdego dnia posądzając go o wyimaginowane romanse, które lęgły się w jej głowie. Po sześciu latach narzeczeństwa wytrzymał z nią w małżeństwie tylko rok, po którym był wyczerpany emocjonalnie.



Nie obyło się bez skandalu, bo panna Febo nie potrafiła rozstać się z klasą i wieszała na nim psy. Chciała jak najwięcej ugrać na tym małżeństwie więc było pranie brudów w sądzie. Liczne rzekome dowody jego zdrad, które przedstawiła nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości i sąd uznał rozpad małżeństwa z winy Pauliny. Jeszcze długo nie mogła się z tym pogodzić i robiła mu czarny PR wśród ich wspólnych znajomych. Kiedy zrozumiała, że chętnych do wysłuchania jej pretensji i żali jest coraz mniej, odpuściła. Teraz przynajmniej od dwóch lat miał spokój.

- Już dojeżdżamy, Ula – uspokajająco pogładził jej posiniaczoną dłoń. – Zaraz ktoś udzieli ci pomocy.


42 komentarze:

  1. ale sie porobilo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę musiało, bo byłoby nudno. Pięknie pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  2. Brawo Marek;) Żeby tylko Bartek się nie chciał mścić na Uli i na Marku. To zbój pierwszej wody! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Bartuś przede wszystkim walczy o siebie. Jest odważny tylko w przypadku słabszych, a tak naprawdę to zwykły z niego tchórz. Nawet jeśli chciałby się zemścić na Uli i Marku, to zapewniam Cię, że nie zdąży.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Dzięki za Marka;) Szkoda, że bardziej mu nie dowalił! Mam nadzieję, że Bartek stracił chociaż przednie zęby! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Marek pewnie mógłby mu jeszcze dowalić, ale z Ulą nie było najlepiej i to nią musiał się zająć. Krótko napiszę, że Bartuś i tak ma przechlapane.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. O matko! Mam nadzieję, że to już koniec znęcania się nad Ulą? Marek chyba już na to nie pozwoli? Chyba, że Ulka nie pozwoli sobie pomóc? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartuś uderzył o jeden raz za dużo i więcej nie będzie miał już okazji. Ula wreszcie odetchnie, bez obaw.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  5. Kolejna smutna część i tylko fakt, że Marek jest wolnym człowiekiem, osładza rozdział. Tak szczerze to przewidywałam, że Marek może być z Pauliną i że dobrze między nimi nie jest, ale nie tego, że jest już wolnym człowiekiem. Smutna przeszłość obojga może ich mocno zbliżyć i pomóc. Obawiam się, tylko że eks małżonkowie jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Ta historia potoczy się nieco inaczej. Nie obejmuje żadnych zawirowań zarówno ze strony Pauliny, jak i ze strony Bartka. Pod tym względem Ula i Marek będą mieć spokój. Marek już dawno rozstał się z żoną, a Ula do Bartka już nie wróci.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Czyli Ula z Markiem będą się kochać zbyt mocno, aby żyć samotnie po np. nagłej śmierci jednego z małżonków.
      Pozdrawiam milutko.

      Usuń
    3. RanczUla
      Tytuł opowiadania nie odnosi się do miłości Marka i Uli a raczej do miłości Bartka i Uli, bo jakby nie patrzeć, to na początku ze strony tych ostatnich to była najprawdziwsza miłość. Pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Jak to jest, bo nie mam pewności, ale chyba lekarze w takim przypadku mają obowiązek powiadomić Policję? Żeby tylko Marka nie posądzili o pobicie Uli. Zanim Ula się ocknie, to Marek już może mieć nieprzyjemności. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Dokładnie tak. Lekarze przekazują policji całą dokumentację medyczną w przypadku takich historii. Nie możesz myśleć tak skrajnie, że to Marek zostanie posądzony o pobicie. Myśl pozytywnie.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu.

      Usuń
  7. Bartek jest chory czy naćpany? Przecież normalny człowiek w ciągu sekundy nie zmienia się z „anioła” w diabła!? A może ktoś go tłukł w dzieciństwie, a matka o tym nie wiedziała albo nie reagowała? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Bartek przede wszystkim korzysta z używek i to od dłuższego czasu. Ma do nich łatwy i stały dostęp. Nic dziwnego, że jego mózg przeżarty kokainą i dopalaczami, nie funkcjonuje jak u normalnego człowieka. Używki wywołują w nim agresję, choć on sam uważa, że pozwalają mu się lepiej poczuć.
      Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  8. Żeby tylko Uli nic złego się nie stało. Takie katowanie mogło zrobić jej trwały uszczerbek na zdrowiu. Boję się o jakiś krwotok wewnętrzny, albo o nerki. Te kopniaki wyglądają strasznie. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Trudno po takim brutalnym pobiciu nie mieć żadnych ran. Przecież to zawsze obarczone jest jakimiś konsekwencjami. U Uli będzie podobnie, ale teraz jest już pod fachową opieką i nic jej nie grozi.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Jakie szczęście, że Marek zdecydował się pomóc Uli. Gdyby nie przyjechał, to różnie to mogło się dla niej skończyć. Ten głupek Bartek mógł po powrocie do domu jeszcze się nad niż znęcać, aż wreszcie by ją zabił! Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Marek i Ula są przyjaciółmi i wiele sobie zawdzięczają. Również starają się sobie pomagać w miarę możliwości. To dlatego słaby głos Uli postawił Marka na nogi i wywołał strach, że coś jej się stało i że jest źle. Tak właśnie postępuje przyjaciel. Biegnie na pomoc, a Bartek jest facetem nieobliczalnym.
      Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. A tak się pięknie dzień zaczął. Ula dużo przemyślała i podjęła decyzję, ale Bartek tego nie zrozumiał. Okropny dziad! Gdzie on się tego nauczył? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Jak pisałam wyżej, Bartek uzależniony jest od narkotyków i nie funkcjonuje normalnie. On z natury był już agresywny, a narkotyki jeszcze bardziej to nasiliły.
      Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  11. Nierób cholerny! Dziewczyna wychodzi ze skóry, żeby utrzymać rodzinę, a ten gnojek gardzi jej pracą?! Gdyby Ulka nie pracowała, to ciekawe od kogo by wyłudzał pieniądze na nie wiadomo co? Może mamusia by mu dawała? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Bartuś generalnie gardzi każdą robotą i jakby nie kojarzy powiązania jej i pieniędzy, które Ula za nią dostaje. Ćpa na okrągło, wiec mózg ma przeżarty kokainą i już nie łączy oczywistych faktów. Myślę, że wyciąganie kasy od mamusi nie byłoby najmniejszym problemem. Przecież i tak by mu dała, bo kocha go najgłupszą, matczyną miłością, jaką znam.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  12. Za odwagę i zbuntowanie bardzo drogo zapłaciła. Liczę tylko na to, że nie będzie potrzebna jakaś operacja i że Ula wyjdzie z tego w miarę bez szwanku? Już i tak wiele wycierpiała. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      To była bardzo niezdrowa relacja. Coś w rodzaju miłości ofiary do kata, ale z tym już koniec. Ula się wyliże, ale wiadomo, że na początku będzie cierpieć z bólu od krwiaków i siniaków po kopniakach Bartka.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. No tego się nie spodziewałam. Myślałam, że Uli uda się przekonać Bartka. Grzecznie do niego mówiła. Miała dobre argument, a tu tak niespodzianka?! Do pudła z Bartkiem! Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Bartek, to trudny typ i ciężko go przekonać do czegokolwiek, bo od prochów słabo przyswaja. Najważniejsze, żeby wyszło po jego myśli, bo jak nie, to... wiadomo. Do pudła trafi na pewno.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. ;)

      Usuń
  14. Nie przepadam za Dąbrowską, ale to co powiedział o niej Bartek, to jest niedopuszczalne! Ukochany synuś. Gdyby tylko Dąbrowska to usłyszała, to pewnie serce by jej pękło? A przecież Ula miała dobry pomysł z teściową. Tylko wtedy Bartek by nie maił kogo bić. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Sama widzisz, że skoro Bartek do własnej matki ma taki stosunek, to nic dziwnego, że innych traktuje w podobny sposób. Facet nie ma moralności ani szacunku. Trudno u niego szukać przebłysków inteligencji, bo jest podobnie skonstruowany, jak przysłowiowy cep. Argumenty innych trafiają w próżnię, bo ma być tak, jak on chce.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. No i wiemy coś więcej o Marku. Nie miał łatwo z żoną, ale i tak o wiele lepiej, niż Ula. Liczę na jego empatię i dobroć. Nie opuści Uli? Pomoże jej? Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Marek jest przyjacielem Uli i z całą pewnością zrobi wszystko, żeby Bartek odpowiedział za swoje czyny. Uli też nie zostawi bez wsparcia i pomocy. Na pewno spisze się na medal.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Tekst Bartka do Uli, że ten robi wszystko aby żyła jak księżniczka mnie rozbawił. Chociaż wiem, że wydarzenia tego dnia i innych wcześniejszych nie były powodem do śmiechu Uli. Zastanawiam się jakim trzeba być hipokrytą, aby tak uważać nie robiąc niczego.
    Całe szczęście, że Marek zadzwonił i to w chwili kiedy tego damskiego boksera nie było w domu, bo Ula mogła poprosić go o pomoc.
    Małżeństwo Marka też jak widać było przepełnione przemocą. Z tą jedną różnicą, że u niego była to przemoc psychiczna a Ula doświadczyła dodatkowo jeszcze fizyczną.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Tak naprawdę ten tekst miał pokazać hipokryzję Bartka i to, że facet żyje w równoległej rzeczywistości dopalaczowo-kokainowej. Najgorsze, że on jest przekonany o tym, że to on utrzymuje siebie i żonę i całuje ślady jej stóp podczas gdy prawda wyje i skrzeczy. Łajdak, kombinator i damski bokser. Na szczęście niedługo odmieni się los i jego, i Uli.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  17. No i co teraz zrobi Ula jak opuści szpital? Gdzie zamieszka? Wróci do Józefa i rodzeństwa? Przecież Bartek nie da im żyć i pewnie dołączy do niego Dąbrowska? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Na te wszystkie pytania znajdziesz odpowiedzi w kolejnej części wiec zbytnio nie będę się rozpisywać. Na razie rzeczywiście to dla Uli duży problem, bo powrót do Rysiowa jest raczej wykluczony. Na pocieszenie Ci napiszę, że jednak znajdzie się sposób, by zaradzić tej sytuacji. Na razie czeka ją dłuższy pobyt w szpitalu.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  18. Żeby tylko Ula znowu nie wybaczyła Bartkowi. On się nigdy nie zmieni i mam nadzieję, że Ula naprawdę to zrozumiała? Chyba nie da się przeprosić jakimś głupim bukietem kwiatów? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      O wybaczeniu nie ma mowy, bo Bartek uderzył o jeden raz za dużo. Ula ma już dość i jest u kresu. Nigdy do tego drania nie wróci. Ona to nie Paulina, która zawsze dała się przebłagać jakimś drogim wiechciem.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Zarówno w przypadku Uli, jak i w przypadku Marka jest dla mnie wielką niewiadomą, co ich popchnęło do zawarcia małżeństw? Przecież Paulina cały czas była podła, a Bartek pewnie też nie był kryształowo czysty? Szkoda, że zmarnowali tyle lat. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku Marka były naciski ze strony rodziców i samej Pauliny, a on był za słaby, żeby zaprotestować. W przypadku Uli, to była miłość. Ona i Bartek stanowili parę od szkoły średniej a talent bokserski Dąbrowskiego wtedy nie był jeszcze tak dobrze rozwinięty.
      Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Co do Bartka to się powstrzymać, bo cenzura by nie pozwoliła 😠 Ula teraz jest już pod opieką Marka, a On zrobi wszystko by Ula wyzdrowiała i wróciła do normalnego życia. A Bartkowi też nie daruje.tak jak obiecał. Oj, już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Można powiedzieć, że Bartuś od teraz odmieni swoje życie, choć niekoniecznie na własne życzenie. Karma na pewno go dopadnie.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń