Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 maja 2022

GDY KOCHA SIĘ ZBYT MOCNO - rozdział 3

 ROZDZIAŁ 3

 

Zatrzymał się blisko wejściowych drzwi na SOR i ponownie wziąwszy Ulę na ręce, wniósł ją do wnętrza. Po chwili zajęto się nią i przewieziono na wózku do sali zabiegowej. Marek czekając na nią na korytarzu rozmawiał z lekarzem opowiadając mu całą historię.

 - Zróbcie dokładną obdukcję – prosił. – To nie pierwszy raz została pobita, chociaż ja to wiem dopiero od paru godzin. Mam zamiar zgłosić to na policji. Najpierw jednak muszę wiedzieć, czy z nią wszystko w porządku.

Tymczasem Ulę poddano szczegółowym oględzinom. Niemal całe ciało miała upstrzone siniakami i krwawymi podbiegnięciami. Kości były całe, ale badanie ultrasonograficzne uwidoczniło krwiak na jednej z nerek, co wyraźnie ją zmartwiło zwłaszcza, że lekarz od razu jej powiedział, że prawdopodobnie będą to musieli zoperować. Wstrząśnienia mózgu nie miała mimo silnego uderzenia głową o ścianę. Mammografia piersi, którą zrobiono ze względu na ich siny, wręcz czarny kolor na szczęście nie wykazała żadnych zmian. Badający ją medyk porobił sporo zdjęć mających stanowić dowód przemocy, jakiej doznała i świadectwo na sprawie rozwodowej.

Kiedy już zawieziono ją na salę, dotarł tam też i Marek. Najwyraźniej był zmartwiony i zaniepokojony operacją, którą zaplanowano na jutrzejszy dzień. Usiadł przy łóżku i ciężko westchnął.

 


 - Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby dopuścić się czegoś tak potwornego. Dlaczego mi nic nie powiedziałaś Ula? Przecież moglibyśmy zadziałać znacznie wcześniej i uchronić cię przed tą kanalią. Nawet się nie domyślałem, jak bardzo masz ciężkie życie. Robiłaś wcześniej jakieś obdukcje?

 - Tak…, kilka. Mam je wszystkie w torebce. Nosiłam je zawsze przy sobie, bo bałam się, że Bartek je znajdzie i potarga.

 - Muszę je zabrać. Zaraz stąd jadę zgłosić to pobicie na policji. Jak wydobrzejesz, postarasz się o zakaz zbliżania do siebie. Musisz się solidnie zabezpieczyć przed tym draniem.

 - Zupełnie nie wiem, co mam robić. Na pewno powinnam zadzwonić do taty i powiadomić go o wszystkim. Do Rysiowa wrócić nie mogę, bo ani moja teściowa, ani mój mąż nie daliby mi żyć. Chyba jestem bezdomna… – zakręciły się w jej oczach łzy i rozpłakała się głośno. – Nawet nie mam się w co ubrać. Oprócz dokumentów nie wzięłam przecież nic.

 - O to się na razie nie martw. Jakoś temu zaradzimy. Jeśli nie chcesz wracać do Rysiowa, to mam dla ciebie propozycję. Wiesz, że posiadam spory dom. Mogłabyś w nim zamieszkać dopóki nie wydobrzejesz i nie staniesz na nogi. Pokoje na parterze są puste, bo ja urzęduję na piętrze. Jeden z nich mógłbym urządzić tobie.

Była tak zaskoczona, że nie mogła wykrztusić słowa. On był naprawdę wspaniałym przyjacielem. Nie zostawił jej w potrzebie i starał się pomóc najlepiej, jak potrafił.

 - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, w końcu jesteś moim szefem.

 - Jestem też twoim przyjacielem – pogładził łagodnie jej dłoń. - Ty pomagałaś mi wielokrotnie i uważam, że czas się zrewanżować. U mnie będziesz miała spokój i nikt nie będzie cię nękał. Dla mnie to też wygodne, bo być może będziemy mogli popracować w domu nad tym budżetem. Na razie jednak przed tobą zabieg. Ja jeszcze dzisiaj wpadnę tutaj i przywiozę ci jakąś piżamę. Najpierw pojadę na komendę – podniósł się z krzesła. – Ty odpoczywaj i niczym nie zaprzątaj sobie głowy.

 

Po jego wyjściu sięgnęła po telefon i wybrała numer ojca. Opowiedziała mu wszystko z detalami o tym i o wcześniejszych pobiciach. Cieplak był w szoku. Wiedział, że jego zięć to lewus i kombinator nie garnący się do żadnej roboty, ale Ula go kochała i to głównie z tego względu nie sprzeciwiał się temu małżeństwu. Stanowili parę już od szkoły średniej więc sądził, że Ula zna Bartka bardzo dobrze i wychodząc za niego za mąż wiedziała, co robi. Prawda objawiła się po dwóch latach i była zatrważająca. Obiecał córce, że przyjedzie rano i poczeka aż skończy się zabieg.

 

Późnym popołudniem Marek ponownie zawitał na oddział szpitalny. Przywiózł Uli kilka zmian bielizny, dwie piżamy i porządny szlafrok. Do tego kapcie.

 - Tu masz jeszcze kubek, talerzyk i sztućce. Do szufladki wkładam pastę i szczoteczkę do zębów, a tu kładę dwa ręczniki. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem.

Wzruszył ją tą zapobiegliwością. Potem opowiedział jej o wizycie na komendzie.

 - Oni i tak będą musieli cię przesłuchać, ale pierwszy krok został zrobiony. Podobno szpital też zgłasza takie rzeczy i dostarcza dokumentację medyczną. Jutro, jak pojedziesz na zabieg, ja pójdę do lekarza prowadzącego i zapytam, jak długo będą cię trzymać po operacji. Mam nadzieję, że niedługo…

 - Ja też – westchnęła. – Rozmawiałam z tatą. Był wstrząśnięty i pewnie jeszcze do teraz nie może się pozbierać. Obiecał, że przyjedzie tu jutro rano.

Następnego dnia Józef Cieplak wstał bardzo wcześnie. Odprowadzenie swojej najmłodszej latorośli do szkoły scedował na syna, a sam ruszył na przystanek. Idąc na autobus siłą rzeczy musiał minąć posesję Dąbrowskich, na której zauważył krzątającą się już w obejściu teściową swojej córki.

 

 

Przystanął przy zamkniętej bramie i zawołał cicho – Janina, pozwól na chwilę. – Dąbrowska odłożyła grabie i z szerokim uśmiechem podeszła do ogrodzenia.

 - Józek! A gdzie ty tak wcześnie się wybierasz!? – wyrzuciła z siebie entuzjastycznie.

 - Jadę do Warszawy – odparł chmurno nie podzielając jej entuzjazmu. - Wczoraj Ula wylądowała w szpitalu, bo twój złoty chłopiec skatował ją do nieprzytomności, jak psa, zresztą nie po raz pierwszy. Tym razem nie ujdzie mu to na sucho i zajmie się nim policja. Ja chcę ci tylko powiedzieć, że nie będę tolerował w swojej rodzinie tego damskiego boksera, kombinatora, szulera, złodzieja i parszywego gnojka w jednym. Moja córka już dość się przy nim wycierpiała. Wiesz, kiedy zlał ją po raz pierwszy? Trzy dni po ślubie, a ona biedna znosiła to w milczeniu, bo kochała tego drania, ale to już koniec. Nie pozwolę, żeby dalej miał się nad nią pastwić i choćbym miał wyjść ze skóry, doprowadzę do ich rozwodu. Wychowałaś prawdziwą gadzinę, cwaniaka, śmierdzącego lenia i nieroba, którego od lat Ula utrzymuje. Powinnaś się ze wstydu zapaść pod ziemię – splunął na chodnik z obrzydzeniem. – Nie chcę was więcej znać. Żadnych sąsiedzkich przysług nie będę wam już wyświadczał. Trzymajcie się z daleka od mojej rodziny.

Szeroki uśmiech Dąbrowskiej wyparował z jej twarzy momentalnie. To co malowało się teraz na niej, było mieszanką oburzenia i niedowierzania.

 - Józek na litość boską, co ty wygadujesz? Przecież mój Bartuś świata nie widzi poza Ulą! Kocha ją, jak wariat. W życiu by nie podniósł na nią ręki! Jest dobrym mężem i dba o nią!

 - Tak!? W takim razie sama poobijała się o ściany i stąd ta duża ilość lekarskich obdukcji? Zacznij wreszcie myśleć i zrozum, że twój syn jest zwykłym bandziorem, który przekroczył już wszelkie granice. Nie do widzenia – ukłonił się, oderwał od siatki i wzburzony szybkim krokiem ruszył na przystanek.

 


Do szpitala dotarł jeszcze przed wizytą lekarską. Kiedy wszedł do sali, w której leżała Ula przeraził się nie na żarty. Momentalnie stanęły mu świeczki w oczach na widok jej licznych siniaków podbiegniętych krwią. Podszedł do niej i przytulił ją mocno.

 - Córcia, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Gdybym ja wiedział…, gdybym tylko wiedział, już dawno zrobiłbym z tym porządek. Przysięgam, że nie wrócisz już do tej kanalii.

 - Nie wrócę tatusiu. Do Rysiowa też nie, bo nie miałabym ani ja spokoju, ani wy. Marek był tu jeszcze wczoraj wieczorem i zaproponował mi swój dom. Mówił, że cały parter stoi pusty, bo on zajmuje piętro i może mi użyczyć jeden z pokoi. Twierdzi, że będę miała tam spokój. Zresztą on powinien się zaraz zjawić. Dowiedziałam się, że zanim pojadę na blok operacyjny, zrobią mi jeszcze USG, żeby ponownie przyjrzeć się temu krwiakowi. Wczoraj miałam krew w moczu, ale dzisiaj już nie i być może dlatego chcą sprawdzić. Już się nie martw. Ja do Bartka nie wrócę. Marek zgłosił to pobicie wczoraj na komendzie. Zabrał wszystkie obdukcje. Jak wyjdę ze szpitala, wniosę pozew o rozwód. Dojdę do zdrowia u Marka a potem może wynajmę sobie jakąś kawalerkę. Będzie dobrze…

 

Zabrano ją pół godziny później. Józef przysiadł na korytarzu uzbrajając się w całe pokłady cierpliwości. Bardzo bał się o Ulę. Kochał wszystkie swoje dzieci, ale ona była wśród nich najważniejsza. Nie wyobrażał sobie, że miałoby jej zabraknąć. Z zadumy wyrwały go słowa Marka, który właśnie wszedł na oddział.

 - Pan Cieplak?

Józef podniósł się z krzesła i uścisnął wyciągniętą do niego dłoń.

 - Pan musi być Markiem Dobrzańskim, szefem i przyjacielem Uli.

 - W rzeczy samej. Dzień dobry, panie Józefie. Spóźniłem się? Ula już na sali operacyjnej…

 - No właśnie nie. Zabrali ją na USG, bo chcą jeszcze coś sprawdzić. Ja bardzo panu dziękuję za moją dziewczynkę – zalśniły mu w czach łzy. – Dziękuję, że ją pan uratował przed tym bandziorem. Nie miałem pojęcia, że między nimi jest aż tak źle.

 - Chyba nikt nie miał panie Józefie. Ona jest bardzo skryta i niewiele mówiła o swoim małżeństwie. Ja wyrzucam sobie, że niczego nie zauważyłem, a przecież niejednokrotnie przychodziła osowiała i smutna, z podkrążonymi oczami i bladą twarzą. Zawsze myślałem, że to ze zmęczenia i w ogóle nie wiązałem tego z przemocą. Przedwczoraj cały dzień przesiedziała w okularach przeciwsłonecznych. Mówiła, że ma zapalenie spojówek, a tymczasem ukrywała podbite oczy. Byłem kompletnie ślepy. Mówiła panu, że zaproponowałem jej zamieszkanie u mnie? Proszę mi wierzyć, że to propozycja bez żadnych podtekstów Jak trochę odżyje, pomogę jej znaleźć jakieś lokum.

 - Tak… wszystko już wiem, bo wczoraj długo rozmawialiśmy przez telefon, chociaż ona mówiła z trudem. Myślę, że to dobry pomysł. Nie powinna wracać do Rysiowa, bo nie miałaby tam spokoju i byłaby nękana, jak nie przez Bartka, to przez jego matkę – odwrócił się usłyszawszy rozmowę i ujrzał szpitalny wózek pchany przez pielęgniarkę, na którym siedziała jego córka. – Ula? – popatrzył zdezorientowany na Marka. – Nie będą robić ci zabiegu…? Nie rozumiem…

 - Witaj Marek – uśmiechnęła się do niego bagatelizując ból rozciętej wargi. – Cieszę się, że już jesteś. Zrobili mi USG i okazało się, że krwiak zaczął się wchłaniać i od wczoraj jest o połowę mniejszy. Nie będzie zabiegu. Mam tylko poleżeć przez kilka dni i nie forsować się. To dobre wiadomości, prawda?

 - Bardzo dobre – odparli równocześnie. Marek podziękował pielęgniarce i przejął wózek podjeżdżając nim pod łóżko. Pomógł Uli się położyć i troskliwie nakrył kołdrą.

 - Minie sporo czasu zanim zbledną te siniaki, ale uważam, że do pracy i tak nie wrócisz zanim wszystko się nie wygoi. Ludzie zaczęliby zadawać pytania, a trudno tłumaczyć każdemu z osobna, skąd się wzięły. Jak już ją wypiszą, - zwrócił się do Józefa - zadbam o nią, przecież to moja prawa ręka i jeśli tylko będzie pan chciał córkę odwiedzić, to proszę dać znać. Ja chętnie przyjadę po was do Rysiowa i odwiozę z powrotem.

Te słowa kolejny raz poruszyły Cieplaka. Ten chłopak był naprawdę dobrym przyjacielem. Poklepał go po ramieniu.

 - Mam u pana, panie Marku, ogromny dług wdzięczności, bo gdyby nie pan, nie wiadomo, jak długo moja córka leżałaby w mieszkaniu nieprzytomna. Jest pan dobrym, życzliwym człowiekiem i wspaniałym przyjacielem. Nie wiem, jak mógłbym odwdzięczyć się za to wszystko. Mogę jedynie dziękować i dziękować.

 - Naprawdę nie ma za co – Marek podniósł się z krzesła. – Ja niestety muszę wracać do pracy, ale niewykluczone, że zajrzę tu jeszcze dzisiaj. Oczywiście wcześniej zadzwonię. Bardzo się cieszę, że pana poznałem – ponownie uścisnął Cieplakowi dłoń. – Do zobaczenia.

 

40 komentarzy:

  1. Dąbrowska, jak zawsze wpatrzona w syna niczym w obraz, bo przecież jej Bartuś nie mógłby zrobić niczego złego. Dobrze, że Józef wreszcie poznał prawdę o małżeństwie córki i jest dla niej wsparciem. Dąbrowska usłyszała kilka słów prawdy, ale dla niej Bartek to cud więc oczywiście nie przyjmuje tego do wiadomości.

    A Marek... Cóż - ten jest prawdziwym przyjacielem, który wspiera Ulkę jak tylko może. Ona też darzy go sympatią. A że związki oparte na przyjaźni są trwalsze i szczęśliwsze mamy dobry wstęp do tego co jak przypuszczam wydarzy się w przyszłości.

    Pozdrawiam Was cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      dzisiaj jest dzień mamy, więc o Dąbrowskiej nic nie napiszemy:) Co do przyjaźni, to masz absolutną rację, jest najlepsza:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:)

      Usuń
  2. mam nadzieje ze bartek dostanie na co zasluzyl damski bokser mugl isc na trening na silownie i tam sie wyzyc a nie na uli bo jak by byla w ciozy to by poronila dziecko a marek jeszcze niewie ze ja kocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za siłownię trzeba zapłacić i jeszcze by się okazało, że przyrządy do ćwiczeń są dla takiego faceta za ciężkie:) Całe szczęście, że Ula nie była w ciąży i generalnie jej obrażenia okazały się nie takie groźne. Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  3. Jak na tak rozległe pobicie to Ula miała wielkie szczęście, że skończyło się tylko na siniakach. Propozycja Marka o zamieszkaniu jest strzałem w dziesiątkę. Tam żadne z Dąbrowskich jej nie będzie nachodzić. Ale podejrzewam, że Bartuś będzie ją próbował znaleźć i swoje kroki skieruje do firmy.
    Dobrze, że Ula ma te wszystkie obdukcje to pomoże jej w rozwodzie i wsadzenie tego drania za kratki.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      uznałyśmy, że Ula i tak już dość mocno dostała od życia w kość i dlatego chciałyśmy jej oszczędzić stresu związanego z operacją:) Ponadto zapewniamy, że obdukcje bardzo się przydadzą. Jeśli chodzi o Bartka, to Ula nie jest na pierwszym miejscu na jego liście spraw do załatwienia, a to dla niej zdecydowanie najlepsza wiadomość:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  4. Marek już na dzień dobry zapunktował u Józefa. Dobrze to wróży. Józef może być spokojny o najbliższą przyszłość Uli po wyjściu ze szpitala. U Marka niczego jej nie zabraknie a propozycja Marka, że będzie przywoził Cieplaków w odwiedziny, była miła i zaskakująca. Teraz tylko czekać aż zamieszkają razem i próbować zapomnieć o przeszłość. A na to najlepsza będzie miłość Marka.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      przychylność taty zawsze się przyda:) Masz rację, że u Marka włos z głowy Uli nie spadnie a i niczego jej nie zabraknie:) Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  5. Żal, że Ula musiała aż tak oberwać aby zdać sobie sprawę z tego, że już nie kocha męża. Trzeba było kopnąć go wcześniej w cztery litery! Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      wszyscy mówią, że od miłości do nienawiści tylko jeden krok. Bartek stanowczo nadwyrężył uczucie, które w nim pokładała Ula. Masz rację, że z miłości nic już nie zostało. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  6. Biedny Józek. Życie go nie oszczędzało. Najpierw żona, a teraz z Ulą niezbyt ciekawie. Żeby tylko jego serce wytrzymało. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      od śmierci żony minęło już trochę czasu. Józef zdążył się z tą traumą oswoić. Jeśli chodzi o Ulę, to dość szybko okazało się, że z jej zdrowiem wcale nie jest tak źle. Uspakajamy, że jego serce wiele jest w stanie wytrzymać:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  7. Propozycja Marka jest wspaniała, ale czy Uli nie będzie głupio korzystać z jego dobroci? Jedna, dwie noce, to co innego niż mieszkanie przez dłuższy czas. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      masz absolutną rację, że Marek złożył Uli wspaniałą propozycję. Dom, w którym mieszka Marek jest bardzo duży i gdyby się uprzeć, to wcale by nie musieli się z Ulą widywać. Ale Ula, to Ula, wiadomo ... :) Jednak Marek ma dar przekonywania:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  8. Dąbrowska chyba też niczego nie wiedziała, bo wydawała się prawdziwie zaskoczona. Nieźle oboje ukrywali, co tak naprawdę się u nich w domu dzieje! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      Ula z Bartkiem mieszkali osobno, a Bartek jak chciał, to był czarującym i "czułym" mężem. Nikt się nie domyślał, co u nich się działo w domu. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. Lekarze to mają ciężką pracę, pewnie równie ciężką, co Policja. W pracy muszą patrzeć na takie straszne przypadki. Jak później wrócić do normalnego swojego życia? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      to prawda, że praca jest ciężka, ale oni są przecież uczeni jak sobie z tym radzić. Niestety też trzeba przyznać, że niektórzy nie potrafią się z tego otrząsnąć i przenoszą to do swoich rodzin. Stąd też i wśród lekarzy czy policjantów też zdarzają się takie osoby, jak Bartek. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. Dąbrowska i jej złoty chłopiec. Szkoda słów, ona i on nigdy się nie zmienią! Dobrze jej Józek powiedział! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      miłość jest ślepa, a ta "matczyna" to już w ogóle. Potwierdzamy, że zmiana charakteru w obu przypadkach jest niemożliwa. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  11. Jeśli Marek zgłosił pobicie na Policji i do tego dołączą się lekarze, to chyba sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan? Przecież Bartka chyba można szybko znaleźć? Musi odpowiedzieć za to, co zrobił! Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      potwierdzamy, że Bartek nie jest igłą w stogu siana i dla chcącego nie ma nic trudnego w jego odnalezieniu:) Uspakajamy, że nie zmieniłyśmy zdana i sprawiedliwość musi zwyciężyć:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  12. Całe szczęście, że Ula uniknęła operacji, bo wyglądało to dość poważnie. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Ula naprawdę wyglądała strasznie. Jednak opatrzność nad nią czuwa i pewnie dlatego operacja nie była potrzebna. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  13. Nie ma co płakać nad rzeczami, ubraniami. Należy się cieszyć, że udało jej się wyjść z tego z życiem! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      absolutna racja:) Ula tak naprawdę najzwyczajniej w świecie się rozsypała. Życie, które tak mozolnie budowała runęło jak domek z kart. Uczucie porażki nie należy do najprzyjemniejszych. A poza tym Ula wreszcie mogła w spokoju się rozpłakać i to bez obawy o kolejne razy. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  14. Jakie szczęście, że Ula schowała wstyd i dumę do kieszeni i pozwoli sobie wreszcie pomóc! Liczę na Marka;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że Ula może w stu procentach liczyć na Marka:) Wcale nie tak trudno było jej przyjąć przyjazną dłoń. Wszystko pewnie zależy od tego w jaki sposób taka pomoc jest oferowana i przez kogo:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  15. Biedna Ula. Nie dość, że boli ją ciało, to i dusza. Zawiodła się na mężu, okłamywała ojca i przyjaciela. Mam nadzieję, że przynajmniej ci dwaj ostatni szybko jej wybaczą te kłamstwa? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      bardzo ciekawe spostrzeżenie:) Rozpad małżeństwa jest zawsze porażką. Jeśli chodzi o brak szczerości z tatą i Markiem, to wynikał on głównie ze wstydu. Obaj panowie bardzo szybko zapomną o tym i z całych sił będą ją wspierać:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej Józek ma z głowy Dąbrowską, a i Ula wreszcie będzie miała spokój! Żal tylko, że to wszystko odbyło się cierpieniem Uli. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      to prawda, że zawsze można szukać pozytywnych stron nieprzyjemnych zdarzeń:) Dąbrowska nie będzie nachodziła Józefa i Ula rzeczywiście wreszcie odżyje:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  17. Najważniejsza decyzja podjęta! Brawo! Właśnie rozwód teraz powinien zaprzątać myśli Uli. Trzeba się raz na zawsze uwolnić od tego drania! Mam nadzieję, że Ula nie zmięknie i nie wybaczy Bartusiowi? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      szybciutko uspokajamy - wybaczenie nie wchodzi w grę:) Marek nie pozwoli na to a i Ula ma już serdecznie dosyć "czułości" mężusia. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  18. Boję się o Marka, bo skoro Ula robiła obdukcje, to może Bartek też to zrobił po pobiciu przez Marka? Żeby tylko Marek nie miał przez niego kłopotów. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      Bartek nigdy by się nie przyznał, że został przez kogoś pobity. To byłaby plama na jego honorze. W związku z tym nie trzeba bać się o przyszłość Marka, to raczej Bartek powinien się bać przyszłości:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  19. No to panowie się poznali. Fajnie wyszła rozmowa pomiędzy Józefem i Markiem;) Była taka swobodna, bez żadnego napinania. Liczę, że Józef nie zawiedzie się na Marku i nie będzie musiał zmienić o nim zdania? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      obaj panowie są siebie ciekawi i bardzo otwarci. Przy takim nastawieniu rozmowa nie mogła przebiegać inaczej:) Zapewniamy, że Józef utwierdzi się tylko w dobrym zdaniu o Marku:) Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  20. mam tylko nadzieje ze ula szybko sie meza tyrana pozbedzie wsadzi go na dlugie lata do pierdla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że już się go pozbyła, bo sama z własnej woli do niego już nie wróci.
      Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń