Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 marca 2023

"GDY ROZUM ŚPI, BUDZĄ SIĘ DEMONY" - rozdział 6

ROZDZIAŁ 6

 

Marek ziewnął szeroko i wolno otworzył powieki mrużąc jednocześnie oczy. Na świecie był już jasny dzień, co stwierdził z niejakim zdziwieniem. Usiadł na kanapie i rozejrzał się po salonie. W domu panowała niczym niezmącona cisza. – O cholera! – zaklął w myślach zobaczywszy, że ma na sobie jeansy i wczorajszą koszulę. – Ula mnie zabije… - Wstał i ruszył do ich wspólnej sypialni, ale była pusta. Nie bardzo rozumiał dlaczego, dopóki nie spojrzał na zegar wskazujący godzinę dziesiątą dziesięć. – O w mordę jeża! Ona od kilku godzin jest już w firmie. Muszę wymyślić jakieś wiarygodne usprawiedliwienie. – Zrobił w tył zwrot i szybkim krokiem poszedł do łazienki. Goły, jak go pan Bóg stworzył, wszedł pod zimny strumień wody. To otrzeźwiło go nieco. Przypomniał sobie imprezę w klubie i to, że mieli tylko wypić po szklaneczce, pogadać i trochę się zabawić, żeby o jakiejś uczciwej porze wrócić do domu. Popłynęli jednak i urżnęli się koncertowo.

Przebrał się w świeżą koszulę, narzucił na siebie marynarkę i wyszedł z domu. Samochód zostawił pod firmą więc z konieczności znowu jechał do niej taksówką. Zadzwonił do Sebastiana. Odebrał ledwie przytomny.

 - Jesteś w firmie?

 - Jestem w domu. Dopiero wstałem.

 

 

 - Pośpiesz się. Ja już jadę po ciebie. Jest jedenasta. Lepiej wymyśl coś, żeby uspokoić Violettę. Ja mam pustkę w głowie. Ruchy.

 - Już się zbieram…

 

Marek zapłacił za kurs i wytoczył się z samochodu. Za nim zrobił to samo Sebastian.

 – Mamy przesrane, chłopie – wysyczał Marek. – Jak to się stało, że tak popłynęliśmy? Ulka mi nie daruje. Violetta tobie też nie. Co my im powiemy?

 - Może, że spotkaliśmy na squashu kumpli z roku, których dawno nie widzieliśmy i namówili nas na kilka drinków?

 - Po kilku drinkach nie wyglądalibyśmy tacy ściorani, ale niech ci będzie. Musimy trzymać się jednej wersji. Idziemy.

Wysiedli z windy na piątym piętrze i podeszli do sekretariatu Marka, ale nie zauważyli Violetty.

 - Nie ma jej? To dziwne… - Olszański poskrobał się po rozczochranej głowie. – Aniu – zwrócił się do recepcjonistki – nie wiesz, gdzie jest Violka? Wychodziła gdzieś?

 - Nie zauważyłam, ale rano na pewno była, bo zabierała dla Marka pocztę.

 - Posłuchaj, – Marek złapał przyjaciela za łokieć i odwrócił go do siebie – ja idę do Uli, a ty zrób nam może mocnej kawy i zaczekaj u mnie w gabinecie. Łeb mi pęka. Zaraz wrócę.

 


Szybkim krokiem przemierzył korytarz i wszedł do sekretariatu dyrektora finansowego. Dorota, jak zwykle, była na swoim miejscu i obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem.

 - Jest…?

Pokręciła przecząco głową.

 - Pani dyrektor wyszła jakieś pół godziny temu. Powiedziała, że ma coś pilnego do załatwienia na mieście i dzisiaj już prawdopodobnie nie wróci.

 - Rozumiem… Nie mówiła, dokąd idzie?

 - Niestety nie.

Wrócił do siebie. Sebastian już raczył się gorącą, gorzką kawą więc i on sięgnął po filiżankę.

 - Uli nie ma. Ponoć wyszła jakieś pół godziny temu w służbowej sprawie i dzisiaj już nie wróci do firmy. Może to i lepiej? Będę miał więcej czasu na zastanowienie się.

 - Dzwoniłem do Violki, ale nie odbiera. Wypiję kawę i zejdę do bufetu, może tam siedzi?

 - A ja zadzwonię do Uli - wyjął telefon i wybrał jej numer. Odczekał trochę i rozłączył się. – Ula też nie odbiera. Może ma jakieś ważne spotkanie, a ja tylko jej przeszkadzam. Pewnie oddzwoni, kiedy zobaczy nieodebrane połączenie ode mnie. Skoro nie ma ani jednej, ani drugiej, zabierzmy się do roboty.

 

Do godziny siedemnastej obaj panowie zdążyli wytrzeźwieć całkowicie. Każdy z nich wsiadł po pracy do swojego samochodu i ruszył w stronę domu. Marek, jak zwykle, zatrzymał się przed kwiaciarnią i kupił wielki bukiet czerwonych róż na przeprosiny, choć doskonale wiedział, że nagrabił sobie, a Ula tak łatwo nie wybacza. Sądził, że zastanie ją już w domu więc nawet nie wyciągał klucza tylko zadzwonił do drzwi. Stał już dłuższą chwilę dziwiąc się, że tak długo nie otwiera. W końcu wysupłał z kieszeni klucz i przekręcił go w zamku. W mieszkaniu panował półmrok, co trochę wytrąciło go z równowagi i wzbudziło niepokój.

 - Ula? Jesteś? – zawołał, ale odpowiedziała mu głucha cisza. – Co jest, do cholery? – zaświecił kinkiety w przedpokoju, zdjął buty i wszedł do salonu. Od razu rzuciły mu się w oczy porozrzucane na szklanej ławie duże zdjęcia. Nerwowo przełknął ślinę i przysiadł na kanapie.

 


Widok samego siebie i Sebastiana, z którym szalał w klubie po prostu ściął mu w żyłach krew. Te zdjęcia stanowiły dokumentację ich wszystkich wyskoków począwszy od pierwszego, a skończywszy na tym wczorajszym. Czyżby go śledziła? Nie…, to niemożliwe. Jeśli więc nie ona, to może Violetta? Tylko, jak miałaby to zrobić? Pojechać za nimi do szwalni? To niedorzeczne… A może obie jakoś się zmówiły i wynajęły detektywa? To była najbardziej prawdopodobna wersja. Z drugiej strony wiedział, że Ula brzydziłaby się takimi metodami. Doskonale pamiętał, co odpowiedziała na jego pytanie wówczas, kiedy razem jechali do szwalni. To było wtedy, gdy zazdrosna Paulina umówiła się z nią w kawiarni i zaproponowała jej pieniądze w zamian za ustalenie nazwiska jego kochanki. Ula nie wzięła tej łapówki, a on następnego dnia po prostu się wściekł na ówczesną narzeczoną i zapytał swoją asystentkę, czy postąpiłaby tak samo. Zaprzeczyła. Dla niej to było coś niegodnego i uwłaczającego. Skąd więc te zdjęcia i gdzie ona jest? Tknięty przeczuciem poszedł do garderoby. Pociemniało mu w oczach, gdy zobaczył, że w części należącej do Uli brakuje połowy rzeczy. Złapał za telefon i wybrał numer do teścia.

 - Dobry wieczór, tato. Szukam Uli. Nie ma jej u was? Wyszła z pracy koło jedenastej na jakieś spotkanie służbowe i nie ma jej do tej pory. Trochę się martwię, bo takie spotkania nie trwają z reguły dłużej niż godzinę.

 - Nie, Uli tu nie ma i nawet dzisiaj nie dzwoniła. Zmartwiłeś mnie. Mam nadzieję, że ona wkrótce wróci. Daj mi znać, dobrze?

 - Oczywiście. Zadzwonię – rozłączył się. Nie było sensu dzwonić do swoich rodziców. Ula nie miała na tyle śmiałości, żeby jeździć do nich bez niego więc na pewno jej u nich nie ma.

Zadzwonił Sebastian. Był zdenerwowany podobnie jak on.

 - Wyobraź sobie, że wszedłem do domu i zobaczyłem na kanapie mnóstwo zdjęć z naszych pobytów w klubie i w tym SPA, a do tego kartkę, na której napisała „Żegnaj podły draniu”.  Spakowała wszystkie rzeczy i wyniosła się. Dzwoniłem do niej, ale nadal nie odbiera. Dzwoniłem potem na stacjonarny do jej matki, ale powiedziała mi, że Violetty u nich nie ma. Jasna cholera, Marek, ona uciekła ode mnie! Nie mam pojęcia, jak zdobyła te zdjęcia. Przecież nas nie śledziła.

 - Mam dokładnie to samo, Seba. Ula zabrała swoje rzeczy i wyprowadziła się. W Rysiowie jej nie ma. Ja zastałem tylko zdjęcia bez żadnej kartki, ale to akurat mnie nie dziwi, bo słowa w obliczu tych kompromitujących zdjęć są zbyteczne. Jedno jest pewne, że one działają razem. Nie mam tylko pomysłu, gdzie ich szukać i bardzo się martwię. Ula mi tego nie wybaczy. Wybaczyła raz i nie będzie powtórki z rozrywki. Nie wiem co robić…

Obaj nie mieli dobrej nocy. Miliony myśli tłukły im się w głowach, a zwłaszcza jedna była szczególnie natrętna, a mianowicie, dlaczego byli tacy nieostrożni i stracili czujność. Dlaczego nie przyszło im do głowy, że taki scenariusz też należy brać pod uwagę? Małżeństwo Marka sypało się jak domek z kart podobnie, jak związek Sebastiana.

Po nieprzespanej nocy Marek zwlekł się z łóżka. Piekły go oczy z niewyspania i musiał zasilić się mocną kawą. Przechodząc przez salon bezwiednie omiótł wzrokiem stół, przy którym jadali posiłki i aż przystanął z wrażenia. Jak mógł wcześniej nie zauważyć tego pudełka? Może to jakaś wiadomość od Uli? Rozpakował je nerwowo rwąc ozdobny papier, w który było owinięte. Kiedy otworzył wieczko ugięły się pod nim kolana. Ciężko usiadł na krześle. Wyjął parę niemowlęcych bucików i rozpłakał się jak dziecko. Chciała mu zrobić niespodziankę, podzielić się z nim tą radosną nowiną, a on, jak ostatni drań balował i upijał się w klubie. Jego niepokój o nią jeszcze bardziej wzrósł. Zachodził w głowę, dokąd mogła pojechać. Wierzył, że jest razem z Violettą i przynajmniej od niej będzie miała wsparcie. Tylko, że to on powinien być teraz obok i chronić ją, a nie narażać na takie „przyjemności”.

 

Zaparkował w podcieniach budynku i ruszył w stronę głównego wejścia do firmy. Tuż przy drzwiach natknął się na Sebastiana. Podobnie jak on miał przekrwione z niewyspania oczy.

 - Przejdźmy się może trochę. Muszę ci coś powiedzieć – zaproponował.

 


 - Ula jest w ciąży… - wyrzucił z siebie niemal szeptem.

 - Skąd wiesz?

 - Ano stąd, że zostawiła na stole pudełko, w którym znalazłem parę niemowlęcych bucików – załamał mu się głos i najzwyczajniej się rozpłakał. – Jestem kompletnym kretynem. Naprawdę nie wiem, co ja sobie myślałem? Że można tak bezkarnie wrócić do przeszłości i to w dodatku tej nienajlepszej? Przepraszam cię Seba, że wciągnąłem cię w to wszystko. Nie powinienem był. Przeze mnie straciłeś Violettę.

 - Nie rób sobie wyrzutów – Olszański poklepał go po ramieniu. – Gdybym tego nie chciał, odmówiłbym. Przecież mam swój rozum, nie?

 - Bardzo się o nią martwię. Drżę na samą myśl, że pod wpływem tych szokujących zdjęć mogła poczuć się źle i poronić. Martwię się o nie obie. One są na pewno razem. Uciekły przed nami, tylko dokąd? Gdzie mamy ich szukać.

 - Może jednak spróbować pojechać do Pomiechówka i wypytać mamę Violki? Ona mnie lubi…

 - Ja ani nie mam po co jechać do Rysiowa. Mój teść nawet jeśli wie, nic mi nie powie. Tak samo było wtedy, jak wyjechała na Mazury. Prosiłem i błagałem, ale był nieugięty. Zanim pojedziemy, to może uprzedź Kubasińską?

 - A ja myślę, że lepiej nie. Lepiej działać z zaskoczenia.

42 komentarze:

  1. "Mądry Polak po szkodzie"... Doigrali się panowie tego na co pracowali kilka ostatnich tygodni. Nawet nie da się tego skomentować. Dziewczyny powinny porządnie ich "przeczołgać", żeby raz na zawsze dotarło do tych pustych łbów, że są rzeczy, których się nie wybacza. Niech się trochę pomartwią i to będzie świetna nauczka na przyszłość. Bo tego, że w końcu wybaczą jestem pewna (wszak u Małgosi nie może być inaczej).
    Narazie pozdrawiam Was cieplutko i do następnego czwartku 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      można powiedzieć, że nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, hihihi:) I tak dość długo im się udawało, dziewczyny im wierzyły i w końcu muszą za to zapłacić, że je oszukiwali. Zapraszamy na następny rozdział:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  2. Kobieto lejesz miód na moje serce wstawiając kolejną część 😘😘😘😘😘😘😘😘 no to się doigrali. Mareczek płacze, bo się przestraszył że Ulka widząc zdjęcia może poronić a tego to by już nie wybaczyła. No to teraz panowie mają przypływ adrenaliny i to bez alkoholu. Choć bardzo mi żal dziewczyn a Ula powinna mieć spokój i wsparcie w Marku to obie powinny dać im do wiwatu i solidnie przeciągnąć przez czyściec 🤣 dziękuję za szybką część i pozdrawiam serdecznie, no i oczywiście czekam niecierpliwie na ciąg dalszy 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      absolutna racja, hihihi. Obaj panowie mają adrenaliny pod dostatkiem i już nie chcą niczego więcej, tylko aby ich partnerki wróciły i im wybaczyły. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  3. Ciekawa jestem, jak dziewczyną będzie się razem mieszkało. Inne charaktery przyzwyczajenia. Więcej wspólnego ma Marek i Sebastian. W nieskończoność również nie będą mogły siedzieć w Gdańsku, bo życie kosztuje, a pieniądze nie będą się rozmnażały. Chyba że do jakiejś sezonowej pracy się załapią. W dodatku na czarno, bo etat mają w firmie.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      dziewczyny się lubią i wspierają. Violetta dość mocno się zmieniła, nie jest już taka mało rozgarnięta. Nie zapominajmy, że to dzięki jej staraniom wszystko się wydało i to ona załatwiła im pobyt w Gdańsku. Zapewniamy, że dziewczyny nie będą musiały pracować na czarno ani sezonowo. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  4. Rozmyślanie Marka mnie rozłożyło na łopatki, z tym że bardziej powinni być czujni. Na co tych dwóch kretynów liczyło, że to się nie wyda? Teraz ciężko płacze, załamany Mareczek. Na to już chyba trochę za późno.
    To co się tam dzieje można nieco porównać do Brzyduli 2. Kompletny brak umiejętności rozmowy między dwojgiem ludzi. A jak już coś się wydarzy to jest płacz i lament.
    Ula chyba też nie do końca została zaakceptowana przez jego rodziców, skoro bez jakże ukochanego męża tam nie jeździ.
    Cieplak senior kolejny raz działa mi na nerwy. Ten facet zawsze mnie irytował.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      najlepszą obroną jest atak i dlatego Marek tak zareagował, ale dość szybko zrozumiał, że nie tędy droga do odzyskania ukochanej. Na poprawę nigdy nie jest za późno, a i Ula ma serce jak wosk. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
    2. A czym to w tym opowiadaniu podpadł pani senior Cieplak?

      Usuń
    3. Każda z nas miała w tym serialu swoich ulubieńców i tych, którzy nie budzili w nas sympatii. Akurat Cieplak nie był ulubionym bohaterem Julity. Mnie drażnił doktorek i często Maciek. Józef nie powiedział prawdy Markowi, bo po prostu obiecał Uli zachować tajemnicę miejsca pobytu córki. Można mu zawsze coś zarzucić, ale na pewno nie to, że nie był słownym człowiekiem.
      Pozdrawiamy najserdeczniej. :)

      Usuń
    4. W serialu to wiadomo. Sympatie i antypatie często wynikały z zachowań bohaterów. Chodziło mi raczej o to konkretne opowiadanie

      Usuń
  5. Marek i te jego stare zagrywki. Cały czas myśli, że bukiet kwiatów wszystko załatwi. Powinien pamiętać, że Ula to nie Paulina. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Marek zachowuje się trochę stereotypowo i chwyta się najprostszego sposobu udobruchania Uli. Nie chce jej zranić i doskonale wie, że Ula to nie Paulina. Z drugiej strony czuje się winny i bardzo chce Ulę przeprosić. Kwiaty wydają się do tego najlepsze. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  6. Przyszła kryska na matyska a właściwie na dwóch niezbyt rozgarniętych matysków! Ciekawe jak szybko się pozbierają i zaczną działać? Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      masz absolutną rację, wydarzyło się coś, czego panowie zdecydowanie chcieli uniknąć, ale trzeba też przyznać, że właściwie niewiele zrobili aby swoje wyskoki ukryć w tajemnicy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  7. No to teraz nasi chłopcy mogą się zastanowić czy właśnie tego chcieli i czy kilka wypadów na pijaństwo się opłaciło? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      na razie panowie mają jakiś tam plan działania i wydaje im się, że dość szybko namierzą Ulę i Violettę. Jeszcze do nich nie dotarło, że nieobecność dziewczyn może się przedłużyć. Ale i tak już czują się z tym źle. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  8. No tak! Teraz najważniejsza sprawa to skąd Ula i Violka ma te zdjęcia!? Zamiast myśleć jak je przebłagać i przekonać do siebie, to właśnie to ich zajmuje? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      na usprawiedliwienie należy zauważyć, że widok tych zdjęć mocno ich zdziwił, bo myśleli, że to się nigdy nie wyda. Dlatego pierwszą myślą było skąd i kto? Dość szybko się jednak zreflektowali i zaczynają myśleć gdzie one się ukryły i jak je przeprosić. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
    2. Edyta
      Ja jeszcze gwoli wyjaśnienia, bo chyba coś Ci umknęło. W klubie Viola sama robiła zdjęcia, a na wyjeździe chłopaków do szwalni robił wynajęty przez nią detektyw. Stąd właśnie te zdjęcia. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. No, no, no!? Nie przypuszczałam, że Józef potrafi tak pięknie okłamywać swojego zięcia;) Można rzec, że uczeń przerósł mistrza, hahaha;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Józef nie miał wyjścia, obiecał Uli, że nie puści pary z ust na jej temat. Jest zły na Marka i tym bardziej nie chce mu powiedzieć prawdy. Uznał, że Ula wie co robi i to ona zdecyduje czy chce porozmawiać z mężem, czy też nie. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  10. Mimo kaca giganta główka Sebastiana jednak nieźle funkcjonuje. Znalezienie w miarę wygodnej wymówki na ich wczorajsze upojenie alkoholowe przyszło mu dość łatwo. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      hihihi, mówi się, że trening czyni mistrza:) Panowie już kilka razy mijali się z prawdą i jakoś nie było żadnych reperkusji, więc pewnie myśleli, że ich kobiety uwierzą znowu we wszystko, co im powiedzą. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  11. Dziewczyny zorganizowały się migusiem, a facetom zajęło trochę czasu aby zauważyć co tak naprawdę się dzieje. Czyżby jeszcze trzymał ich kac, czy też ich pewność co do łatwowierności ich dziewczyn? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy jednak zauważyć, ze Marek i Sebastian bardzo szybko zauważyli nieobecność dziewczyn w pracy. Później ciężko pracowali. Wydawało się, że ich panie czekają na nich w domu. Trochę się przeliczyli. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  12. Teraz Marek i Sebastian mogą sobie gdybać, co by było, gdyby? Może wyprowadzka Uli i Violetty jednak tak mocno nimi wstrząśnie, że naprawdę już nigdy nie będą kręcić i ich kobiety wreszcie im wystarczą? Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      ich wypady nie były spowodowane znudzeniem i ucieczką od swoich partnerek, tylko tęsknotą za beztroską. Znój codzienności dał im się we znaki i chcieli poczuć się tak, jak kilka lat temu. Naprawdę myśleli, że nie robią nic złego. Dopiero zdjęcia uświadomiły im, że z zewnątrz wygląda to zupełnie inaczej i Ula z Violettą mogły źle zrozumieć ich zachowanie. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  13. Można powiedzieć Trzej muszkieterowie – Marek, Sebastian i ich głupota. Teraz żałują. Rychło w czas. Fajnie, że dziewczyny ich zostawiły. Taki kubeł zimnej wody się przyda. Może cos do ich durnych głów dotrze. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      hihihi, pomysł z muszkieterami bardzo trafiony. W obronie panów zapewniamy, że bardzo kochają swoje wybranki i z cala pewnością nie chcieli im zrobić przykrości. Jakby to powiedział Marek, jakoś tak wyszło i nie wiadomo kiedy popłynęli. Zapewniamy też, że dość szybko dotarło do nich ich niezbyt dobre położenie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Wreszcie Marek nie wyspał się z jakiegoś konkretnego powodu a nie z przepicia. Niech się martwi. Bo taka prawda, ze powinien być przy Uli a nie narażać jej i dziecka na takie tułaczki. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      lepiej późno niż wcale. Marek już wie, że Ula jest w ciąży. Cieszy się, że nie jest sama i że jest z nią Violetta. Ma nadzieję, że nic złego im się nie stanie. Bardzo żałuje swoich postępków. Zrobi wszystko aby je odnaleźć i przeprosić Ulę. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  15. Marek miał możliwość przeprosić Sebastiana za to, że namówił go na balowanie i przez to rozpadł się jego związek. Ciekawa jestem czy będzie miał okazję przeprosić Violettę i co najważniejsze Ulę. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Marek zrozumiał, że jego tęsknoty za dawnym życiem były głupie. Ma wyrzuty sumienia, że przez jego niezbyt mądre pomysły Violetta odeszła od Sebastiana. Sebastian jednak słusznie stwierdził, że on ma swój rozum. Sebastian tak samo czuje się winny. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Marek szybko poinformował Sebastiana o tym, że Ula jest w ciąży. Nie wziął pod uwagę jej zdania, a jak ona by sobie tego nie życzyła? Może jest przesądna? A poza tym Seba wie, a nie pomyślał o swoich rodzicach i o teściu. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      informacja o ciąży wypłynęła tylko dlatego, że Marek jest przestraszony. Drzy o stan zdrowia Uli i szuka pocieszenia u przyjaciela. O rodzicach nie pomyślał, bo wie jaka może być ich reakcja. Pewnie by usłyszał, że zawiedli się na nim, że pozwolił sobie na takie niecne postępowanie wobec swojej żony. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  17. Marek jak dziecko we mgle, gdzie je szukać? Tylko przytomność umysłu Sebastiana jeszcze działa. Ciekawe jak zareaguje mama Violetty? Ja bym ich pogoniła. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      możemy zdradzić, że pani Kubasińska też jest związana słowem danym córce. Spotkanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych, ale też nie będzie jakoś strasznie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  18. Marek z Sebastianem przekonali się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Szkoda, że Marek nie słuchał żony, która od dawna tak twierdziła. Teraz maja zagwozdkę, jak z tego kłamstwa wyjść. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      też uważamy, że prawda prędzej czy później zawsze ujrzy światło dzienne. Większość ludzi uczy się najszybciej na własnych błędach więc Marek i Sebastian nie maja innego wyjścia i wyciągną potrzebne wnioski. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  19. No nie powiem, przychodzenie do pracy na jedenastą nie każdemu tak wolno. Ale przecież ryba psuje się od głowy i jak ludzie zobaczą co Prezes wyprawia, to sami zaczną kombinować. I firma się posypie. Przez głupotę ich ciężka praca może pójść do kosza. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      uspakajamy, ze do tej pory zarówno Marek, jak i Sebastian mogli świecić przykładem swoim pracownikom. Ciężko pracowali, tak samo jak Ula i Violetta. To był jednorazowy wyskok. Z firmą wszystko będzie dobrze. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń