Łączna liczba wyświetleń

środa, 6 grudnia 2023

"SPOTKANIE PO LATACH" - rozdział 4

ROZDZIAŁ 4

 

 - A ty co porabiałeś przez te wszystkie lata? Nadal stoisz na czele F&D? Ożeniłeś się? Masz dzieci?

Marek smutno pokiwał głową. Nie chciał nic przed nią ukrywać, ale jak tu zacząć mówić o największej porażce swojego życia?

 - Kiedy uciekłaś po tym zarządzie…, kiedy znalazłem twoje wypowiedzenie…, czułem, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Nie mogłem sobie darować, że dopuściłem do tych ohydnych oskarżeń wysuwanych przez Alexa w stosunku do ciebie. Kiedy opuściłaś salę konferencyjną, do chóru dołączyła też Paulina. Niemal poszło na noże. Gdybym był bardziej odważny po prostu strzeliłbym ją w twarz. Jestem pieprzonym tchórzem, Ula.

 


Ojciec był wściekły, bo uwierzył w podkolorowaną wersję Alexa. Nadal miałem być prezesem, a oni mieli patrzeć mi na ręce. Tak naprawdę było mi wszystko jedno. Przed oczami miałem twoją zapłakaną twarz i o niczym innym nie mogłem myśleć. Próbowałem się z tobą skontaktować, ale nie odbierałaś. Gdy twój ojciec powiedział mi, że wyjechałaś, byłem zrozpaczony, bo uzmysłowiłem sobie, że zraniłem i rozczarowałem jedyną bliską mi istotę, którą pokochałem najmocniej na świecie. Pogubiłem się. Żyłem jak w amoku, a moi rodzice doskonale wykorzystali mój stan tłukąc mi permanentnie do głowy, że teraz powinienem skupić się na Paulinie i zbliżającym się ślubie. Wciąż się kłóciliśmy. Mówiłem im, że jej nie kocham, że jeśli ją poślubię, zrobi mi z życia piekło. Te argumenty dla nich były nieprzekonywujące i odbijały się jak groch od ściany. Uważali, że wszystko wyolbrzymiam, a Paulina, to idealna kandydatka na żonę. Przez jakiś czas łudziłem się, że jednak się odezwiesz, że zadzwonisz, ale dni mijały, a ty milczałaś. Pomyślałem wówczas, że skrzywdziłem cię zbyt mocno byś mogła mi to wybaczyć. Popadłem w apatię i stałem się kompletnie bierny. Paulina wciągnęła się w przygotowania do ślubu. Każdego dnia wszczynała kłótnie, że nie angażuję się w nic, że wszystko jest na jej głowie, a ja niezmiennie powtarzałem, że mam w dupie cały ten ślub i ją też. Nie zraziło jej to zupełnie. Wymyśliła sobie nawet oficjalne zaręczyny. To była jedna z najgorszych rzeczy w moim życiu. Odstawiliśmy taki cyrk jakiego świat nie widział. Ja klęcząc przed nią prosiłem ją o rękę, a w tym czasie człowiek, który to filmował powiedział, że skończył mu się film i musi założyć nowy. Byłem tak wściekły na tę głupią kobietę, że niemal dostałem wylewu, ale przecież ceremonia musiała trwać. Jak przypomnę sobie to wszystko, tę udającą wielkie zaskoczenie Paulinę i tę jej sztuczną teatralną pozę, i to, jak po dłuższej chwili wypowiada słowo „si”, to wciąż we mnie wrze.

 


Tak, jak sobie zaplanowała, ślub odbył się w ustalonym terminie w mediolańskiej katedrze. Ona wyglądała na szczęśliwą, ja szedłem do ołtarza jak na ścięcie. Nawet załatwiła dla nas podróż poślubną na Francuską Riwierę, ale tu kategorycznie odmówiłem. Nie miałem zamiaru jej niczego ułatwiać. Na Riwierę pojechała sama, wściekła jak osa, bo nie było żadnej nocy poślubnej ani żadnej innej. Tak naprawdę w świetle prawa, to małżeństwo nie zostało nigdy skonsumowane.

Ula wytrzeszczyła na niego oczy.

 - Jak to możliwe? Przecież przed ślubem żyliście ze sobą.

 - Żyliśmy ze sobą do momentu, dopóki ty i ja nie zbliżyliśmy się do siebie. Od czasu SPA aż do teraz nie miałem żadnej innej kobiety, także Pauliny. Nie mogłem mieć z nią dzieci, bo nie mogłem się przełamać, żeby z nią sypiać. Ona nie była tobą. Skarżyła się moim rodzicom, jaki to ze mnie drań, że nie dbam o jej potrzeby, że nie traktuję jak żony, nie traktuję, jak na to zasługuje, tylko nie wiem, czym się tak zasłużyła. Nie miałem spokoju. Moi rodzice usiłowali wciąż wpływać na moje życie, ale tym razem postawiłem się. Kłótnia była straszna, a ja wykrzyczałem im, że nigdy z Pauliną nie będę miał dzieci, bo nienawidzę jej, jak mało czego na świecie. Nazwałem ich egoistami, bo chodziło im wyłącznie o posiadanie wnuków. „Po moim trupie” powiedziałem na koniec i wybiegłem z ich domu. Od tej pory przestałem do nich jeździć. Widywaliśmy się wyłącznie na posiedzeniach zarządu.

 - To straszne, co mówisz. Dlaczego więc tkwisz w tym chorym układzie? Paulina się nie zmieni, a jeśli nawet, to na gorsze.

 - Nie jestem już żonaty, Ula. Rozwiodłem się w marcu tego roku. I tak długo wytrzymałem. Gdybym się nie zdecydował na rozwód, popadłbym w jakąś chorobę psychiczną, bo tak naprawdę niewiele brakowało. Gdyby nie Sebastian, a właściwie gdyby nie jego kumpel, pewnie do dzisiaj wszyscy uważaliby, że Paulina jest wspaniałą żoną i idealną kobietą dla każdego mężczyzny. Jej awantury o to, że nic się nie zmieniłem i wciąż ją zdradzam tylko zmotywowały mnie do pewnych kroków, które poczyniłem. Jej pokrętna logika podpowiadała różne scenariusze, ale jeden z nich szczególnie wpływał na jej wyobraźnię. Wykombinowała sobie, że skoro z nią nie sypiam to muszę gdzieś zaspokajać swoje seksualne potrzeby. Już nawet nie potrafię policzyć, ilu detektywów wynajęła do śledzenia mnie. Jedni byli bardzo profesjonalni, innych łatwo demaskowałem. Jej wysiłki, żeby udowodnić mi zdradę za wszelką cenę, spełzły na niczym, bo żaden z tych detektywów ani raz nie przyłapał mnie z żadną kobietą. Nie mógł, przecież żyłem jak mnich będąc wierny tylko tej jednej jedynej, tobie – podniósł jej dłoń do ust i ucałował. – Byłaś i zawsze będziesz jedyną kobietą, którą będę kochał do śmierci.

 - Więc to, co wyznałeś mi nad Wisłą, było prawdą? – zapytała cicho ocierając z oczu łzy.

 - Najszczerszą. Kochałem cię i kocham całym sercem, i wydawałoby się, że ta ogromna miłość powinna dodać mi odwagi, a dodała jedynie skrzydeł, bo będąc z tobą czułem się naprawdę szczęśliwy. Przez te wszystkie lata nie było chwili, żebym nie myślał o tobie. Martwiłem się i zastanawiałem, gdzie jesteś, czy jesteś bezpieczna, czy już przestałaś mnie kochać i związałaś się z kimś innym. Tyle pytań, tyle pytań, Ula i na żadne nie znalazłem odpowiedzi. Często zamyślałem się, a Paulina widząc mnie takiego nieobecnego naigrywała się ze mnie, że i tak ustali za kim tak bardzo tęsknię. „A jak już ustalę – mówiła – to zabiję najpierw ją, a potem ciebie”.

Któregoś dnia odkryłem, że znika sporo pieniędzy z naszego wspólnego konta. Natychmiast poszedłem do banku i założyłem nowe tylko dla siebie, a z tamtego się wypisałem. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo była wściekła. Darła się tak, że chyba słyszeli ją sąsiedzi na końcu ulicy. Przyjąłem to ze spokojem. Postanowiłem, że nie będę już reagował na żadne słowo, które wypłynie z jej ust. Ten stoicki spokój spowodował kolejny wybuch furii, ale miałem to gdzieś. Pamiętam, że wyszedłem wtedy z domu rzucając jej tylko „mam nadzieję, że twój własny gniew cię udusi”.

 


 - Dziwię ci się, że od razu po ślubie nie zlikwidowałeś tego konta. Tym samym zachęciłeś ją do odważniejszych działań. Chyba należy uznać za szczęście, że nie wyczyściła go do zera.

 - Przez pierwsze dwa, trzy lata żyłem tak, jakbym nie był sobą. W ogóle nie pomyślałem, że powinienem ją odciąć od moich pieniędzy. Nie sądziłem, że do jej rozlicznych wad mogę dodać jeszcze złodziejstwo. W końcu zarabiała całkiem sporo, a jednak posiłkowała się wyłącznie moimi pieniędzmi. Nie mogłem pójść na policję i zgłosić kradzież, bo by mnie wyśmiali. To dopiero był początek mojej gehenny, bo Paulina wzięła sobie za cel permanentne upokarzanie mnie i ośmieszanie przy ludziach. Na przykład wpadała do mojego gabinetu i wrzeszcząc na całe gardło, żeby jak najwięcej ludzi ją usłyszało, wyżywała się na mnie za jakieś pierdoły. Nawet nie próbowałem jej uspokajać. Największe upokorzenie przeżyłem w zeszłym roku. Jak zwykle chciała pieniędzy na bal, który zazwyczaj organizowała przed pokazem. Odmówiłem twierdząc, że zamiast na tych wszystkich celebryckich darmozjadów te pieniądze przeznaczę na dom dziecka. Gdybyś tylko ją widziała…

 - Na dom dziecka?! Ty cholerny hipokryto! To ze mną dzieci mieć nie chcesz, a dajesz na jakieś obce bachory?! Niedoczekanie!

Próbowała zatrzymać ten ogromny przelew wspólnie z Alexem, ale im się nie udało i pieniądze poszły dla dzieci. Ojciec interweniował po tym, jak przedstawiłem mu bezsens tego balu, na który przychodzono, żeby dobrze się pobawić, dobrze zjeść i wypić, a tak naprawdę nic z tego nie wynikało i nie miało dalszych konsekwencji. Powiedziałem, że to wpłata na szlachetny cel i wielka pomoc dla tych biednych dzieci, a ojciec się z tym zgodził.

Ula patrzyła na Marka ze współczuciem. Z iloma przeciwnościami losu musiał się zmagać? Paulina była podłą suką. Jeśli ktoś był przeciwko niej, od razu uważała go za wroga, którego należy zwalczać. Bez wątpienia miała mściwą naturę i nie odpuszczała. Ciekawe, czy też byłaby taką podłotą, gdyby jednak urodziła dzieci. Ula jakoś nie wyobrażała jej sobie w roli matki. Ona po prostu była pozbawiona ludzkich uczuć. Oschła, wyniosła, momentami arogancka, nie… to nie był materiał na matkę. Gdyby nią została, cały ciężar wychowania potomstwa spadłby na Marka. Ona za bardzo kochała swoje wypielęgnowane ciało, by miała sobie pozwolić na rozstępy i cellulit. Może więc te pretensje do Marka o to, że nie chce z nią sypiać, były jedynie pretekstem, by mu dowalić, by podręczyć go psychicznie i doprowadzić do szaleństwa. Prawie jej się udało…

 - Mówiłeś, że rozstanie z nią zawdzięczasz Sebastianowi. To przysługa nie do przecenienia.

 - Dokładnie. Przez te wszystkie lata wielokrotnie prosiłem ją o to, żebyśmy przestali się dręczyć i rozwiedli się. Nie chciała się zgodzić. Powiedziała mi, że sprawia jej przyjemność, jak cierpię i nigdy nie da mi rozwodu. Nie dopuści do tego, żebym miał być szczęśliwy.

 - A ty nie pragniesz być szczęśliwa? – zapytałem. – Nie chcesz znaleźć prawdziwej miłości?

 - Nie mam zamiaru szukać, a szczęście daje mi wyłącznie pożycie z tobą – odpowiedziała zjadliwie.

Kiedyś siedzieliśmy z Sebastianem w klubie. Odkąd odeszłaś właściwie tam nie chodziliśmy. To był jeden jedyny raz, kiedy po kolejnym ciężkim dniu w pracy poszliśmy na drinka.

 


Sącząc go rozmawialiśmy, a właściwie to Seba gadał.

 - Źle wyglądasz, stary. Wyglądasz, jakbyś niedosypiał. Twarz wymięta, ziemista, worki pod oczami. Co się dzieje?

 - Już nie daję rady, Seba. Marzę o tygodniu bez awantur, wiecznych pretensji i urojonych podejrzeń. Ona nie odpuści. Będzie mnie dręczyć aż padnę trupem u jej stóp.

 - Ona będzie to robić dopóki jej się nie postawisz. Nie boi się ciebie i wykorzystuje twój dobry charakter, i brak skłonności do bronienia się w jakikolwiek, byle skuteczny sposób. Zarzuca ci posiadanie kochanek, bo z nią nie sypiasz, a zastanowiłeś się, czy ona ma kogoś na boku, skoro ciebie nie może mieć? Przecież nie jest święta i sam mówiłeś, że uwielbia seks. Nie wiesz co ona wyprawia poza domem, bo cieszysz się, jak jej nie ma. Może należałoby się baczniej przyjrzeć poczynaniom pani Febo-Dobrzańskiej. Jeśli udałoby się pozyskać jakieś dowody jej zdrady, to masz ją na widelcu i możesz składać pozew o rozwód. To jedyna szansa, żeby uwolnić się od tego potwora.

38 komentarzy:

  1. Brawo Seba👏👏👏👏👏 trafił w 10 jak nic. Oj, chciałabym zobaczyć minę seniorów na wieść o zdradzie Pauliny. Słowa Marka zapewne dają Uli wiele do myślenia i może zweryfikuje swoje postanowienia i pozwoli im na szczęście. Pozdrawiam serdecznie w mikolajkową noc i liczę na prezent, bo byłam i jestem niecierpliwa 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Masz rację co do Seby. Marek nawet nie pomyślał o takiej możliwości i nie brał pod uwagę tego, że to Paulina może go zdradzać. Ta sytuacja jeszcze się rozwinie i na pewno zaspokoi Twoją ciekawość dotyczącą poczynań pani FE. Marek w rozmowie z Ulą jest bardzo szczery i to z pewnością ją ujęło. Zauważa, jak bardzo się zmienił, jak dojrzał, a przykre przeżycia odcisnęły na nim swoje piętno.
      Co do prezentu, to naprawdę mi przykro, ale już od dawna nic nie piszę i nawet żadnym bonusem nie mogę Was uraczyć. Wybacz.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
    2. Coś się kończą blogi o Brzyduli. Chociaż każdy z innych powodów. Julita nie ma weny, ja czasu a Ty masz kłopoty ze zdrowiem. Ja nawet na wattpad nie mam czasu zajrzeć.
      Pozdrawiam milutko.

      Usuń
    3. RanczUla
      No cóż..., po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że nic nie trwa wiecznie. Moje ręce żyją własnym życiem i pozwalają wyklepać tylko kilka zdań komentarza więc nie ma co marzyć, żebym mogła porwać się na kilka rozdziałów opowiadania. Wciąż mam nadzieję, że któregoś dnia to się zmieni i że wreszcie przestanie boleć. Dlatego po publikacji ostatniego opowiadania nie zamierzam zamknąć bloga, bo wciąż wierzę, że jeszcze kiedyś uda mi się coś napisać. Poza tym może wśród moich czytelników są tacy, którzy zechcą wracać do tych historii? Czas pokaże, prawda?
      Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
    4. Rozumiem, że zdrowie nie pozwala Ci pisać i bardzo mi przykro ale Małgosiu kochana, niech Cię ręka Boska broni przed zamknięciem bloga. Proszę NIE🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏 Bo co ja będę czytać 😪😪😪😪😪😪 życzę wszystkiego dobrego i powrotu do zdrowia 🍀 Halina

      Usuń
    5. Halina
      Bez obaw. Jak pisałam wyżej, blog zostaje.

      Usuń
  2. No i znowu coś kliknęłam i jestem anonimowa 🤔 a to ja Halina 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba przez wzmocnioną ochronę. Ja mam to samo, jak nie wchodzę na swój blog. Z kłódką u góry przy adresie trzeba kombinować.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Marek jak na świętej spowiedzi, mówi Uli o wszystkim. Widać, że to co uslyszała dotychczas mocną nią ruszyło. Ciekawa jestem czy Ula też będzie tak szczera wobec Dobrzańskiego. Coś mi mówi, że ten kolega Sebastiana dostarczy odpowiednie dowody przeciwko Paulinie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek zdaje sobie sprawę, że ma ogromne szczęście, bo spotkał zupełnie przypadkiem Ulę, którą szukał wiele lat. Wie też, że nie może nic ukrywać, ani zatajać prawdy, bo ma szansę jedną na milion, że kobieta go wysłucha i może w jakimś sensie rozgrzeszy. On nie liczy na zbyt wiele, ale wyjaśnienie wszystkich nieporozumień jest teraz kluczowe. Jasnym jest, że Ula odpłaci podobną monetą.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  4. Oj bicie kobiet, co to, to nie. Nawet Pauliny. Dobrze, że Marek nie jest damskim bokserem. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Oczywiście, że bicie kobiet nie wchodzi w grę, bo Marek został wychowany na człowieka, który je szanuje i nie posuwa się do rekoczynów nawet w stosunku do swojej żony, choć ona czasami naprawdę zasługuje na solidnego plaskacza.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Jak tak się słucha Marka, to jest go żal, ale przecież to Ula została na lodzie. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      To prawda, że Ula na zażyłości z Markiem nie wyszła najlepiej, ale też nie do końca miała pojęcie, jak bardzo on uwikłany jest w toksyczny związek z panną FE, którą w dodatku popierają jego rodzice. Takie trochę "huzia na Józia". On sam przeciwko trzem osobom ciosającym mu permanentnie kołki na głowie. Niezbyt komfortowa sytuacja, musisz przyznać.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. :)

      Usuń
  6. Dość często to kobiety skupiają się nad przygotowaniami do ślubu, ale też dość często nie oznacz to wcale, że faceci nie chcą tego ślubu, tylko, że się na tym nie znają. Wiec skąd mieli wiedzieć, że on tak naprawdę myśli. Mógł przecież nie przyjść na ślub. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Ja uważam, że kiedy kobieta po raz pierwszy wychodzi za mąż, to podobnie jak mężczyzna, nie ma zielonego pojęcia o organizacji takiej uroczystości. Nie wybielałabym i nie usptrawiedliwiała mężczyzn w tym zakresie, bo jeśli taki jest uczuciowo zaangażowany, może współuczestniczyć w przygotowaniach, a nie zwalać wszystko na pannę młodą, a nie wymigiwać się tłumaczeniem, że on się na tym nie zna.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Paulina sama się nie oświadczyła, a Marek był dorosłym mężczyzną, wiec powinien wiedzieć co robi i co się z tym wiąże. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Wszystko się zgadza, tylko że ten dorosły mężczyzna był już tak zindoktrynowany i totalnie omotany, że nie miał już siły protestować i stał się bezwolny. Z czasem jednak przyszło opamiętanie i bunt.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  8. Rzeczywiście oświadczyny były jednym wielkim cyrkiem. Aż dziw bierze, że Marek jeszcze raz ukląkł i poprosił ją o rękę. Trzeba było wiać i tyle. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Też tak uważam. Bez względu na ilośc zaproszonych gości i nie bacząc na konwenanse Marek powinien zwiać z tych zaręczyn, gdzie pieprz rośnie, ale jak wiemy, stało się inaczej.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. O kurteczka Francuska Riwiera. W sumie szkoda, że nie pojechał. Mogli przecież spać w osobnych lóżkach. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie wiem, czy spanie osobno byłoby możliwe. Taka decyzja Marka zapewne skończyłaby się wielką awanturą. Lepiej więc było odpuścić sobie tę podróż poślubną niż szarpać się z taką Harpią przez co najmniej dwa tygodnie.
      Pozdrawiamy Najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  10. Czyżby Marek okazał się rogaczem. Nieładnie Paulinko. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Coś musi być na rzeczy i tu Sebastian ma niewątpliwie rację. Obaj doskonale znają Paulinę i dobrze wiedzą, że wstrzemięźliwa to ona nie jest. Pytanie Olszańskiego jest jak najbardziej zasadne, bo skoro Marek nie sypia z żoną, to z kim sypia żona? Teraz pozostaje czekać na sensowną odpowiedź.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Jak trwoga, to do … przyjaciela. Myślę, że Seba może mieć racje co do Pauliny. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Oczywiście, że Seba ma rację i aż dziwne, że Markowi takie pytanie, z kim sypia Paulina, nie przyszło wcześniej do głowy. Olszański okaże się niezwykle pomocny w pozyskaniu odpowiedzi na to pytanie.
      Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Niby Marek jest takim biedakiem, a nawet nieudacznikiem, ale na Paulinie potrafił się odegrać. Niby miała męża, a tak naprawdę go nie miała. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Marek raczej nie był nieudacznikiem, ale facetem mocno zindoktrynowanym przez własnych rodziców i stwierdzenie powtarzane jak mantra przez lata, że Paulina jest mu przeznaczona. Na szczęście przyszło opamiętanie i spadły mu klapki z oczu, w czym wydatnie pomógł mu Sebastian. Co do Pauliny, to mogę powiedzieć, że nie jest niedojdą i potrafi sobie radzić, również w sprawach seksu. To, że jest zamężna, nie stanowiło problemu.
      Bardzo dziękujemy za wpis i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Musze przyznać, że trochę rozumiem rodziców Marka. Był z Paulina wiele lat, do tej pory też rożnie się miedzy nimi układało, ale jakoś potrafili się pogodzić. Wiec może myśleli, że to kolejna taka kłótnia. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Błędne już na początku było założenie przez seniorów Dobrzańskich, że Paulina i Marek są sobie pisani. To z takiego myślenia wzięły się późniejsze kłopoty Marka, wieczne kłótnie z narzeczoną, a później żoną i spięcia między nim a rodzicami. Można i powinno się kochać swoich rodziców, ale jak człowiek jest dorosły, nogdy nie powinien dopuścić do sytuacji, że to oni wtrącają się w jego życie, kierują nim i manipulują. Rzecz nie do przyjęcia.
      Serdecznie dziękujemy za komentarz i równie serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Pewnie Krzysztof i Helena myśleli, że Ula to kolejna panna, która szybko wywietrzeje Markowi z głowy, a małżeństwo, to małżeństwo. Paulinę dobrze znali i pewnie myśleli, że prędzej czy później się pogodzą na Paulina wybaczy jak zwykle Markowi ten romans. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      W tej akurat historii nie pisałam o relacjach między Ulą i Dobrzańskimi. Może i tak myśleli o niej jak piszesz, ale głównym ich celem było doprowadzenie do ślubu Marka z ich wychowanicą. Można nawet powiedzieć, że na tym punkcie mieli obsesję, bo robili wszystko, żeby ten związek został usankcjonowani prawnie nie biorac pod uwagę, że tym samym unieszczęśliwiają jedynego syna.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. No, no, no, czyżby teraz Marek hołdował zasadzie, że prawda go wyzwoli. Wali ją prosto w oczy Paulinie, rodzicom a teraz Uli. Mam nadzieje, że przyniesie to zamierzony efekt. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Można tak założyć. Po tylu latach udręki on, zdeklarowany pacyfista, ma wreszcie możliwośc uwolnienia się od kobiety, którą tak naprawdę znienawidził. Spotkanie Uli wydaje mu się prawdziwym szczęściem i zrządzeniem losu, a także jedyną i niepowtarzalną okazją do wyjaśnienia sytuacji z przeszłości. Jego spowiedź robi na Uli wrażenie, więc należy przyjąć, że odbiera go bardzo pozytywnie i uważa, że winna mu jest podobną szczerość.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  16. Z Krzysztofem można się dogadać tylko należy mieć porządne argumenty, patrz przekaz na dom dziecka. Może wiec gdyby Marek nie wrzeszczał, nie był taki nerwowy, tylko na spokojnie usiadłby i powiedział prawdę, to do ślubu by nie doszło. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Uważam, że spokojna rozmowa nic by tu nie dała, bo Dobrzańscy mieli zbyt wielkie parcie, żeby związek ich syna z Pauliną został zalegalizowany. Robili przecież wszystko, żeby przekonać do tego Marka, niemal go osaczyli i stłamsili. W końcu się poddał i przestał walczyć.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  17. Czyżby rozwód było o orzeczeniu winy Pauliny. Dla Marka byłaby to rekompensata za wszystkie te lata małżeństwa. Teraz czekam na opowieść Uli. Co robiła przez te wszystkie lata i na to jak mówi Markowi, że ma córkę.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Opowieść Uli, jak się nie mylę, będzie w kolejnej części. A co do Pauliny, to chyba wszystko staje się oczywiste, zwłaszcza po tak sensownym stwierdzeniu Olszańskiego, że przy takich potrzebach seksualnych kobitka musi gdzieś chadzać na boki. O tym też chyba w następnym rozdziale.
      Ja i Gaja pozdrawiamy Cię najserdeczniej i dziękujemy za komentarze. :)

      Usuń