Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 grudnia 2023

"SPOTKANIE PO LATACH" - rozdział 5

ROZDZIAŁ 5

 

 - Ale co chcesz zrobić? Wynająć detektywa?

Olszański pokręcił z dezaprobatą głową.

 - To nie wchodzi w grę, bo Paulina zna wszystkich detektywów w mieście. Każdy z nich był na jej usługach. Mam inny pomysł. Widziałem się ostatnio z kumplem. To były policjant. Znamy się praktycznie od piaskownicy. Chwilowo nie ma zajęcia i mógłby się poświęcić śledzeniu Pauliny. Potrafi obsługiwać aparat fotograficzny więc ze zdjęciami nie będzie problemu. Paulina go nie zna więc będzie się mógł poruszać bez obawy, że go nakryje. Spróbujmy chociaż. Nie wierzę, żeby od tylu lat nie rozkładała przed nikim nóg.

 

Następnego dnia poznałem Stefana. Dość potężnie zbudowany facet uścisnął mi dłoń aż się skrzywiłem. Uśmiechnął się do mnie z sympatią i przedstawił. Sprawę już znał, bo Seba mu wszystko opowiedział.

 - Mam nadzieję, że uwolnię cię od tej kobiety – zadeklarował. – Żaden porządny facet nie zasługuje na takie koszmarne życie. Mam doświadczenie w inwigilacji i na pewno znajdę haka na twoją żonę. Aparat mam swój więc nie będę od was brał. Musisz tylko dać mi zdjęcie żony, bo nie wiem, jak wygląda.

 - Ja ci pokażę – Sebastian odpalił laptop i wszedł na stronę firmy. – Oto ona w całej okazałości szumnie zwana ambasadorem firmy. Właściwie sam nie wiem kto wymyślił dla niej to stanowisko, bo pracą się raczej nie przemęcza, ale to mało ważne. Wydrukuję to zdjęcie.

 - A ja mam jeszcze pytanie –odezwałem się. - Czy jesteś gotowy pojechać za nią do Mediolanu? Ona jest pół Włoszką i często tam lata. Teraz siedzi tam jej brat, bo rozkręca filię firmy. Jedzie do niego za tydzień. Oczywiście ja pokrywam wszystkie koszty, także hotelu, który ci wynajmę. Chcę cię też zapewnić, że jak uda ci się zdobyć dowody jej zdrady, nie będę skąpy.

 - Nie ma problemu. Może być Mediolan. Tymczasem wezmę ją pod lupę już dzisiaj i będę ją śledził aż do wylotu.

Odetchnąłem.

 

 - Stefan zaczął swoją pracę. Na start wręczyłem mu kopertę z pieniędzmi przeznaczonymi na bieżące wydatki. Teraz pozostało mi tylko czekać na efekty. Tu w Polsce właściwie nic się nie działo. Nawet jeśli Paulina spotykała się z jakimiś mężczyznami, to Stefan na bieżąco ich sprawdzał i okazywało się, że to spotkania służbowe, bo głównie byli to producenci galanterii. Dopiero w Mediolanie wszystko wyszło na jaw, a Stefan był tak blisko odkrycia prawdy, jak to tylko możliwe. W dodatku dość sprawnie posługiwał się językiem włoskim, bo jak mówił, każdego roku przynajmniej dwukrotnie spędzał tam wakacje. Zanim więc udał się do hotelu pojechał taksówką za Pauliną. Widział, jak wita się z Alexem, a potem z jeszcze jednym mężczyzną, który wydawał się być w doskonałych relacjach z obojgiem Febo. Co śmieszniejsze Paulina zwracała się do tego gościa „Marco”. Nie mogła się pomylić, choćby nawet chciała. Przecież do mnie też się tak zwracała.

Stefan pojechał do hotelu, zameldował się i zabrawszy jedynie aparat ponownie podjechał taksówką pod dom rodziców Febo. Utrafił w moment, bo akurat Paulina wychodziła z tym swoim Marco. Mieli ze sobą koc i kosz piknikowy. Dom Febo stoi bardzo blisko jeziora Lago Ongari-Cerutti. To małe jezioro, ale bardzo urokliwe. Brzegi porośnięte są drzewami z dużą przewagą płaczących wierzb i strzelistych, włoskich topól.

 


Pod jedną z tych wierzb rozłożyli koc. Najpierw był szampan i jakieś frutti di mare, a potem zaczęli uprawiać seks. Stefan wszystko fotografował od gry wstępnej aż do wielkiego finału. Paula najwyraźniej lubi sporty extremalne i ten dreszczyk emocji, że uprawia seks praktycznie na ludzkich oczach. Nie znałem jej z tej strony, ale zdjęcia zrobione przez Stefana pokazywały ją w różnych miejscach. W samochodzie, na ławce w parku, w wodzie i w innych publicznych miejscach. Kochali się nawet w przymierzalni, ale tego Stefan już nie sfotografował, bo nie miał jak.

Do Polski wrócił tym samym samolotem co Paulina. Ona pojechała do domu, a on prosto do mnie, do firmy. Wręczył mi pokaźny plik zdjęć i trzy rolki filmu. Nie zwlekałem. Od razu porozumiałem się ze swoim prawnikiem. Oddałem mu zdjęcia i prosiłem o zredagowanie pozwu rozwodowego. Kiedy i Paulina go otrzymała rozpętało się w domu prawdziwe piekło. Wciąż powtarzała, że nigdy nie zgodzi się na rozwód, a ja odpowiadałem, że to się dopiero okaże, bo o tym zadecyduje sąd. Sprawa się wlokła, bo ona wciąż była kontra zarzekając się, że nigdy w życiu mnie nie zdradziła i że to raczej ja zdradzałem, bo małżeństwo trwa już niemal sześć lat i do tej pory nie zostało skonsumowane. Mogłaś widzieć jej minę, gdy sędzina po tym jej oświadczeniu wzięła do ręki ten ogromny plik zdjęć i rozłożyła go jak wachlarz mówiąc, że małżeństwo nie zostało skonsumowane, bo konsumowała je przez ładnych kilka lat z kimś innym. Z niejakim Marco Andrettim. Tak naprawdę to żadne z nas nie było bez winy. Ja nie zachowywałem się, jak kochający mąż, ona odpłacała mi tym samym. Sąd orzekł całkowity rozkład pożycia, a koszty sądowe podzieliliśmy po połowie. Wierz mi Ula, kiedy opuszczałem salę rozpraw czułem się tak, jakby zdjęto mi z ramion stutonowy głaz. Na otarcie łez zostawiłem jej dom i znalazłem sobie niewielkie mieszkanie. Wiesz kto najbardziej ubolewał nad tym rozwodem? Nietrudno się domyślić. Moi rodzice, a zwłaszcza mama. Nie byłaby sobą, gdyby znowu mi nie nawrzucała od najgorszych. Nawet jej nie słuchałem. I tak oto od kilku miesięcy jestem wreszcie wolnym człowiekiem, chociaż przeszłość zostawiła we mnie ślad już chyba na zawsze. To uwiera i boli, ale mam nadzieję, że czas zrobi swoje i będę mógł zapomnieć o tym koszmarze. Zmieniłem się. Przestałem być Piotrusiem, a stałem się twardo stąpającym po ziemi realistą. A jak było z tobą?

 


Cóż mu miała powiedzieć? Skłamać? Po tym, co od niego usłyszała, nie byłaby do tego zdolna. On nadal ją kochał. Zmarnował sobie sześć lat życia biorąc ślub z kobietą, której nienawidził całym sercem. Czy w obliczu takiego wyznania mogła zataić przed nim istnienie Poli, jego rodzonej córki? Nie mogła mu tego zrobić.

 - Możemy zamówić jeszcze herbatę?

 - Już zamawiam – wstał od stolika i przy barze złożył zamówienie. Po chwili wrócił z dwiema parującymi szklankami mocnej herbaty. – Wyszłaś za mąż? – zapytał zanim usiadł. Pokręciła przecząco głową.

 - Nie, chociaż miałam ku temu kilka okazji. Niestety sprawiłeś, że wszystkich moich potencjalnych chłopaków porównywałam do ciebie i żaden z nich nie wytrzymywał tych porównań. Pytałeś, dokąd uciekłam po zarządzie. Byłam tak roztrzęsiona i jednocześnie zrozpaczona, że nie widziałam już dalszego sensu w uporczywym trzymaniu się ciebie. To wtedy zrozumiałam, że my nigdy nie będziemy razem, bo wszystko sprzysięgło się przeciwko nam. Ojciec był załamany moją decyzją odejścia z firmy. Nie wdawałam się w szczegóły co do powodów. On nie musiał o wszystkim wiedzieć. Powiedziałam tylko, że mam dość pracy w F&D i że złożyłam wypowiedzenie. Oczywiście nie kupił tego. Zbyt dobrze mnie zna. Następnego dnia wyjechałam na Mazury. Kiedyś dostałam od Pshemko namiary na ośrodek wczasowy. Tam miała być cisza i spokój i tam miałam odzyskać równowagę. Zaraz pierwszego dnia poznałam młodego lekarza, kardiochirurga. Zaprzyjaźniliśmy się.

 


Sporo opowiadałam mu o sobie. Także o tobie. Nie widziałam w tym nic złego. On natomiast już wtedy chyba liczył na coś więcej z mojej strony. Wciąż opowiadał, że po powrocie do Warszawy popracuje jeszcze dwa tygodnie i wyjeżdża na staż do Bostonu na rok. Któregoś dnia oznajmił mi, że jeśli chcę się na dobre oderwać od moich przeżyć i od Warszawy, powinnam pojechać z nim. A ja nawet nie przemyślawszy tego zgodziłam się. Piotr roztaczał przede mną wspaniałe perspektywy. Opisywał miasto, bo już raz tam był i trochę zdążył je poznać. Miał być raj, a tymczasem okazało się, że ja tam wcale nie pasuję, a raczej nie pasuję do wyobrażeń, jakie miał na mój temat Piotr.

Zamieszkaliśmy w służbowym domu na przedmieściach. On zajął jeden pokój, ja drugi. Pierwsze tygodnie były trudne, bo doktorek wychodził rano i wracał wieczorami, a ja zostawałam sama jak palec. Takie lenistwo wykańczało mnie psychicznie. Chciałam pracować, ale siedząc w domu nie mogłam załatwić sobie zatrudnienia. Piotr próbował mnie adorować. Nie reagowałam. Potem stawał się coraz śmielszy, co zupełnie mi się nie podobało, bo wciąż uważałam go za przyjaciela. Oganianie się od jego zalotów stawało się coraz trudniejsze.

Któregoś dnia przeczytałam w lokalnej gazecie, że Bank Rezerw Federalnych przy Atlantic Avenue poszukuje pracownika na stanowisko analityka finansowego. Pomyślałam sobie, że warto spróbować, bo jak już spadać, to z wysokiego konia. Pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną i ku mojemu zdumieniu przyjęli mnie. Pensja była ogromna. Już na starcie zaproponowano mi roczną pensję w wysokości sześćdziesięciu pięciu tysięcy dolarów i do tego roczną premię w kwocie dwudziestu tysięcy. Chwyciłam Pana Boga za nogi. Nie oszczędzałam się i harowałam, jak wół. Piotr nie był zadowolony, że znalazłam tak intratną posadę. Odnosiłam nawet wrażenie, że po prostu mi zazdrościł. Nie miałam zamiaru go słuchać. Kiedyś wróciłam z pracy bardzo zmęczona. Kręciło mi się w głowie i miałam mdłości. Nie mogłam patrzeć na jedzenie. Piotr się zżymał, bo akurat tego dnia nie miał dyżuru i wyczarował pyszną kolację, a ja nie mogłam nic przełknąć. Miałam pewne podejrzenia i następnego dnia kupiłam testy ciążowe. Kiedy ukazały się na jednym z nich dwie kreski już wiedziałam, że jestem w ciąży.

Marek przełknął nerwowo ślinę.

 - Byłaś w ciąży? Masz dziecko? Z nim?

 - Marek, nie z nim. Nie słuchasz mnie. Przecież mówiłam ci przed chwilą, że do niczego między nami nie doszło. Zresztą, spójrz – wyciągnęła portfel, w którym miała zdjęcie Poli. Podała mu je.

Wpatrywał się w nie jak oniemiały.

 - Ula… Ona jest moja, prawda? Moja?

 - Nie wyparłbyś się jej, bo jak mawia mój tata, to zdarta z ciebie skóra. Zaszłam w ciążę w tym SPA, chociaż dowiedziałam się o niej dużo później. Byłam już w trzecim miesiącu. Twoja córka ma na imię Pola.

 - Na litość boską, dlaczego mi nie powiedziałaś, dlaczego nie zadzwoniłaś?

 - Miałam opory. Ty byłeś już żonaty. Pomyślałam, że być może Paulina za chwilę urodzi ci dziecko, a może i dwójkę dzieci. Nie miałam sumienia burzyć waszego spokoju. Myślałam, że między wami wszystko jest dobrze. Kiedy Piotr dowiedział się o ciąży zupełnie zmienił swój stosunek do mnie. Nie mogliśmy już razem mieszkać. Następnego dnia znalazłam mieszkanie w pobliżu banku i przeniosłam się. Postanowiłam, że będę pracować aż do rozwiązania, a potem co będzie, to będzie, najwyżej wrócę do taty. W międzyczasie zaczęli reklamować loterię Mega Millions i namawiać ludzi do uczestnictwa. Była spora kumulacja, bo wcześniej nikt nie trafił szóstki. Ludzie tłumnie skreślali numery więc skreśliłam i ja. Dwa dolary nie majątek. Miałam wielkie szczęście, bo byłam jedną z piętnastu osób, które trafnie wytypowały numery. Każdej z tych osób przypadło ponad pięćdziesiąt milionów dolarów. Nagle stałam się bogatą kobietą. Pytano mnie, czy mają to wypłacić transzami czy od razu przelać mi na konto. Zrezygnowałam z transz, bo wypłacaliby mi je przez dwadzieścia dziewięć lat. Taki mają regulamin. Zadzwoniłam do taty. Opowiedziałam mu o wszystkim, także o tym, że zostanie dziadkiem. Kazałam mu założyć konto walutowe i jak to zrobił od razu przelałam mu sporą ilość pieniędzy na gruntowny remont domu. Proponowałam kupno nowego, ale nie chciał. Jeszcze przed porodem zaproponowano mi pracę w niemieckiej filii banku w Essen. Zgodziłam się, bo pomyślałam, że to bliżej domu, ale pracując tam przez prawie trzy lata nie przyjechałam do Polski ani raz. Wciąż byłam bardzo zajęta no i miałam małe dziecko. To tata z dzieciakami tam mnie odwiedził, ale też tylko raz. Kiedy Pola skończyła cztery lata po raz pierwszy pomyślałam, że czas wracać do Polski. Mamy za co żyć nawet wtedy, gdy nie będę pracować. Długo się zbierałam do tej podróży. Pola za chwilę miała kończyć pięć lat. Miesiąc po jej urodzinach wsiadłyśmy spakowane do samochodu i przyjechałyśmy do domu. Bardzo szybko udało mi się kupić mieszkanie w Warszawie. Tata i Jasiek pomogli mi się urządzić. I oto jestem.

 - Niewiarygodna historia. Można powiedzieć, że jesteś w czepku urodzona. Zaczynam wierzyć, że ja chyba też. Mam córkę. Jestem ojcem. Dasz wiarę?

32 komentarze:

  1. Ale nume, takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. To, że Paula ma kochanka to byłam przekonana. Ale to, że Ulą wyląduje w USA i jeszcze wygra kupę kasy na loterii to szok totalny. Muszę przyznać, że poleciałaś po bandzie 😉 teraz gdy Ulą z Markiem wszystko sobie wyjaśnili to pozostaje tylko doprowadzić do spotkania ojca z córką i być może spróbować stworzyć całkiem szczęśliwą rodzinę, bo miłość Ich przecież nie wygasła. Zapewne Helena nie będzie zadowolona, że Jej jedynak odnalazł swoją miłość i do tego jeszcze ma córkę bo to przecież miał być z Pauliną. Oj, ta Helena to jest niereformowalna Paulinka i tylko Paulinka 🤦‍♀️ Pozdrawiam serdecznie nocną porą i teraz jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. DOBRANOC HALINA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      hihihi, cieszymy się, że udało się zaskoczyć:) Spotkanie Marka z Polą już niedługo. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  2. Brawo dla Uli, że powiedziała Markowi o córce. Chociaż chyba nie za bardzo wypadałoby to ukryć, skoro Marek nie zataił przed nią niczego. Domyślałam się takiego zachowania Pauliny w związku z rozwodem. Jednak już Helena bardzo mocno mnie rozczarowała. Mając niezbite dowody zachowania Pauliny ona nie widzi w tym niczego złego albo nie chce widzieć.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek wczesnym rankiem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      tak jak piszesz, Ula nie bardzo miała wyjście, nie mogła ukrywać Poli. Natomiast Helenie bardzo trudno zrozumieć i pogodzić się z tym, że plan seniorów odnośnie do małżeństwa nie wypalił, ale jeszcze wszystko jest możliwe i mogą zmienić zdanie. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja

      Usuń
  3. Ciekawa jestem jak Pola zareaguje na tatę. Jeśli rodzice się zejdą, to mama będzie miała dla niej mniej czasu. Może być zazdrosna. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      jeśli chodzi o tatę, to Pola nie odbiega od innych dzieci. Bardzo marzy o tatusiu. Ponadto spieszymy zapewnić, że żadnej zazdrości o ojca nie będzie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  4. Super zachowanie Sebastiana. Bez niego ani rusz. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      hihihi, w końcu od czego są przyjaciele. Sebastian po prostu potrafi korzystać z mózgu:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  5. Muszę przyznać, że Stefan miał fajną pracę. Mediolan na koszt Marka, super sprawa. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      miejsce pracy rzeczywiście bardzo przyjemne, ale praca wiązała się z grzebaniem w czyjeś prywatności a to nie każdemu pasuje. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  6. Fju, fju, Boston i Bank Rezerw i taka wygrana to jednak coś. To w USA Ula się nieźle dorobiła. Super, że nie roztrwoniła tych pieniędzy. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wzbogacenia zasadniczo przyczyniła się wygrana, chociaż wynagrodzenie za pracę też nie było bez znaczenia:) Jeśli chodzi o trwonienie pieniędzy, to to zupełnie nie pasuje do rozsądnej Uli. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  7. Jejciu, Paulina znała wszystkich detektywów w Warszawie, to straszne. Życie w ciągłych podejrzeniach na pewno nie należało do najłatwiejszego. Wydaje się, że powinna skorzystać z pomocy lekarza specjalisty. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      detektywi pojawiali się z chorej zazdrości. Jak się okazało Paulina znalazła inne rozwiązanie na zazdrość niż konsultacja z lekarzem. Jej nowy przyjaciel działał na nią uspokajająco. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  8. O Jezu, tylko nie Piotr. Jakie szczęście, że Ulka była stanowcza, co do riki tiki tak, ale i tak z nim wyjechała do Bostonu. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      myślimy, że większość ludzi chętnie by skorzystało z takiej propozycji, którą otrzymała Ula. Szkopuł w tym, że Piotr inaczej niż Ula wyobrażał sobie ten wyjazd. Najważniejsze, że miedzy nimi do niczego nie doszło, a dla Uli ten wyjazd okazał się bardzo szczęśliwy. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja

      Usuń
  9. Ciekawa jestem czy tylko Marek nie wiedział o Marco. Jakoś wydaje mi się, że pozostali kierują się podwójną moralnością i tylko Marek wychodzi na naiwniaka. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      według Marka o Paulinie można było wiele powiedzieć, ale nie to, że go zdradza. Słowa Sebastiana i wynik pracy Stefana trochę go zaskoczyły, ale i ucieszyły, bo mógł się wreszcie uwolnić. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  10. Nie ma to jak dwa podejścia do wierności. Czyżby Paulina nie miała za grosz sumienia. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      jak się okazało Paulina jest najzwyklejszą hipokrytką. Marka poosadzała o wszystko, co najgorsze, a sama gdy nikt nie patrzył wyprawiała cuda. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja

      Usuń
  11. No,no,no Paulinka znalazła sobie kochanka o tym samym imieniu, hihihi. Czy to przez lenistwo, czy też tak wyszło. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      wydaje się, że zbieżność imion jest zupełnie przypadkowa, ale bardzo na rękę dla Pauliny. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja

      Usuń
  12. A to ci niespodzianka. Też chętnie bym zgarnęła taką wygraną, chociaż podobno zbyt dużo pieniędzy to nieszczęście. Niestety ja takiego nieszczęścia nie dostąpiłam i też bym nie chciała aby zbyt duże pieniądze popsuły relacje pomiędzy Ulą i Markiem. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      hihihi, my też byśmy nie pogardziły taką wygraną. Zapewniamy też, że w przypadku Uli i Marka pieniądze nie będą stanowiły żadnej przeszkody. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  13. Młoda kobieta zaspakajała swoje potrzeby i tu nie ma nic dziwnego, ale dlaczego się nie rozwiodła i po co oszukiwała Marka. W końcu to był jej mąż, którego zdradzała. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Paulina absolutnie nie przewidywała żadnego rozwodu. Ona znalazła rozwiązanie, a trwanie małżeństwa miało być karą dla Marka. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja

      Usuń
  14. Marek jest zachwycony tym, że ma córkę. Zastanawiam się natomiast jak zareagują na Polę Helena i Krzysztof, bo przecież Marek chyba powie rodzicom o córce. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Pola wygląda jak dwie krople wody tak, jak Marek. Takie podobieństwo potrafi skruszyć każde serce, nawet Heleny i Krzysztofa. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja

      Usuń
  15. Marek jest trochę śmieszny. On się ożenił a jak Ula powiedziała o Piotrze i ciąży był zdziwiony. Co on sobie myśli, Ula jest piękną kobieta i miała prawo związać się z kimś innym. Aż dziwne, że tego nie zrobiła. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Ula wyjawiła Markowi, że nie mogła się z kimś innym związać, bo żaden mężczyzna nie wytrzymywał porównania z nim. Ula cały czas go kochała. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja

      Usuń
  16. Uli szczęście nie opuszczało. Wygrała na loterii, miała jedną później drugą dobrą pracę i jeszcze przypadkiem spotkała Marka. Kto wie jak długo żyliby jeszcze nieświadomi tego co się dzieje w ich życiu. Teraz czas, aby Marek nadrobił czas z córką. Wszystko już też praktyczne wyjaśnione między Ulą i Markiem i byłoby pięknie gdyby byli już niedługo razem. Chyba że czekają ich jakieś kłopoty, bo dopiero 5 rozdziałów a zawsze jest więcej.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      To opowiadanko ma trochę mniej rozdziałów niż zwykle, bo zaledwie osiem, więc wszystko szybko się wyjaśni. Żadnych nieszczęść, skomplikowanych sytuacji i niespodziewanych zwrotów akcji nie przewiduję. Generalnie zmierzamy do szczęśliwego końca.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za odwiedziny na blogu. :)

      Usuń