Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 lutego 2016

"NASZE MIEJSCE NA ZIEMI" - rozdział 10

ROZDZIAŁ 10


W połowie grudnia zadzwoniła matka Doroty.
 - Wiesz kochanie pomyśleliśmy z ojcem, że może przyspieszylibyśmy nasz przyjazd do was. Bardzo się stęskniliśmy i chcielibyśmy spędzić z wami więcej czasu. Pomożemy w porządkach i zakupach, co ty na to?
 - To świetna wiadomość i jeśli nic was nie trzyma w Warszawie to przyjeżdżajcie. My powolutku przygotowujemy się do świąt. W drugi dzień zapowiedziała się cała rodzina Gawrońskich. Mam tu na myśli rodziców Adama. On sam obiecał nam dużą choinkę. Marynia zaczyna ferie tydzień przed wigilią i będzie je miała aż do nowego roku. Jestem taka podekscytowana, bo to przecież pierwsza wigilia w tym cudnym miejscu. Wyobraź sobie, że znalazłam piękne zdjęcie Klementyny i chciałabym je dać do oprawienia, a potem umieścić na jej grobie. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że wtedy bardziej będę czuła jej obecność wśród nas, bo wierzę, że jednak jej dobry duch wciąż nad nami czuwa. Myślisz, że to trafiony pomysł?
 - Bardzo trafiony. Ojciec na pewno w tym pomoże. W takim razie przyjeżdżamy w następną sobotę. Do zobaczenia córcia. Uściskaj od nas Marynię i pozdrów Gawrońskich.

Helena i Jerzy pojawili się zgodnie z umową w sobotę. Bagażnik mieli zawalony mnóstwem kolorowych toreb z prezentami i przysmakami zakupionymi w Warszawie. Dorota złapała się za głowę.
 - Rany boskie, ile tego! Na co tyle towaru!? Przecież tutaj można dostać wszystko!
 - Nie marudź córcia. Przywieźliśmy sporo choinkowych ozdób. Są naprawdę śliczne. Jest trochę mięsa i wędlin. Najwyżej zamrozisz. Są też prezenty dla wszystkich, to dlatego zajęły niemal cały bagażnik.
Dziewczyny pomogły opróżnić samochód. Seniorzy nie mogli wyjść z podziwu, gdy znaleźli się już we wnętrzu domu.
 - Naprawdę wszystko pięknie urządziłyście. Bardzo nam się podoba.
 - Przygotowałam wam jeden z pokoi na górze. Chodźcie, rozpakujecie się.

Przy obiedzie ustalali jeszcze szczegóły.
 - Jutro pojedziemy do Prabut na targowisko. Zamówiłam biały ser i mielony mak. Także jaja od kur z wolnego wybiegu. Trzeba będzie to odebrać. Chciałabym też zajrzeć na cmentarz, bo w firmie kamieniarskiej obiecali mi, że wtopią zdjęcie w nagrobek. Muszę zobaczyć jak to wygląda. Mam zamówione też pieczywo, ale to odbiorę tuż przed wigilią. Chciałam sama upiec, ale za bardzo pochłonęły mnie inne rzeczy. Upieczemy za to dużo dobrego ciasta i koniecznie pierniki. Marynia i Maciek zadeklarowali się do lukrowania. Jest jeszcze sporo pracy, ale damy radę, prawda?

Trzy dni przed wigilią Adam i Maciek podjechali pod dom Doroty i uginając się pod ciężarem sporej skrzyni weszli do środka.
 - Dorota! – zawołał Adam. – Pozwól!
Wybiegła z kuchni z zarumienionymi policzkami od gorącego pieca.
 - Stało się coś?
 - Przywieźliśmy ryby. Byliśmy wczoraj po południu w Gontach i nałowiliśmy dość sporo. Tam są stawy rybne i za opłatą można łowić ile się chce. Dzisiaj od rana patroszyliśmy je i dla was i dla nas. Jest sporo karpia, ale nie tylko. Są i szczupaki i liny. Trzeba to jednak jeszcze trochę doczyścić z łusek i może wyfiletować. Na wigilię pewnie będzie za dużo, ale resztę spokojnie możesz wsadzić do zamrażalnika.
W przedpokoju pojawili się Kopciowie wraz z Marynią.
 - Dzień dobry obu panom Gawrońskim. A może weszlibyście choć na chwilę? Ziąb taki, przynajmniej rozgrzejecie się trochę. Ja zaraz zrobię kawę i herbatę. Wejdźcie, proszę – Helena już podążała w stronę kuchni.
Pościągali buty i zalegli na wygodnej kanapie w saloniku tuż obok kominka. Zanim Helena weszła z kawą Dorota przyniosła im dwie spore miski gorącego kapuśniaku.
 - To was naprawdę rozgrzeje. Wcinajcie. Tu jeszcze talerzyk z chlebem.
Adam siorbnął od razu spory łyk i aż zamruczał z zadowolenia.
 - Aaa, ależ to dobre. Kwaśne, tak jak lubię, pikantne i gorące. Pyszne. W sam raz na dzisiejszy mróz. Jutro przywieziemy choinkę. Nie ma już na co czekać. W szkółce leśnej od dawna trwa wycinka na sprzedaż. Zawsze to jakiś zastrzyk finansowy dla nadleśnictwa. Upatrzyłem już ładnego chojaka dla was. Przywieziemy też porządny stojak i osadzimy ją. W wigilię pozostanie wam tylko ją przystroić.
Dorota z podziwem pokręciła głową.
 - Jesteście niezastąpieni. Nie wiem, jak poradziłybyśmy sobie bez waszej pomocy. Pewnie obie potraciłybyśmy głowy.
Adam odstawił miskę z zupą i wstał. Ujął ramię Doroty i wyszedł wraz z nią do przedpokoju. Nieco zdziwiona jego zachowaniem stanęła przed nim patrząc mu w oczy.
 - Chciałem ci coś zaproponować. W siedzibie kwidzyńskiego nadleśnictwa organizują zabawę sylwestrową. Poszłabyś? Niedaleko jest niewielki hotelik i tam moglibyśmy trochę odespać, żeby wyparował z nas szampan na tyle, by móc wrócić samochodem do domu. Przyznam, że ja nabrałem ochoty, bo już nawet nie pamiętam kiedy byłem ostatni raz na takiej zabawie. Od Maćka wiem, że on i Marynia wybierają się na jakąś domówkę do koleżanki Maćka z klasy. Moglibyśmy urządzić to tak, by twoi rodzice pojechali do nas do leśniczówki, albo moi przyjechali tutaj, żeby obie strony nie czuły się samotne w tę noc. Co ty na to? – pytał nerwowym szeptem.


Budynek nadleśnictwa w Kwidzynie

 - Trochę mnie zaskoczyłeś, ale muszę przyznać, że i ja przez całe lata świetlne nie chodziłam na takie zabawy. Może czas zrobić coś szalonego? Zgadzam się, bo myślę, że nam obojgu należy się taka atrakcja.
Na twarz Adama wypełzł błogi uśmiech. Ujął jej dłonie i przycisnął do ust.
 - Dziękuję. Na pewno nie będziemy żałowali. A teraz wracam dokończyć tę pyszną zupę. 

W salonie Doroty rozbrzmiewał gwar i śmiech. Marynia wraz z Maćkiem i dziadkami stroiła świąteczne drzewko. Adam naprawdę się postarał, bo było wysokie i bardzo gęste. Teraz sekundował Dorocie w kuchni, obserwując jak zgrabnie idzie jej wycinanie pierników.
 - To co, zobaczymy się dopiero w drugi dzień świąt – ni to stwierdził, ni zapytał.
 - Na to wygląda. Jutro ma być jeszcze Maciek. Obiecał przecież, że polukruje pierniki. Jeśli jednak będzie ci potrzebny, to go nie przysyłaj. My tu poradzimy sobie.
 - On sam będzie chciał dotrzymać słowa. Jak obiecał, to nie zawiedzie. Jest bardzo słowny.
 - Wiem. Wielokrotnie miałam okazję się przekonać. Wspaniale go wychowałeś. Jest mądry i odpowiedzialny. Ma dobry charakter, tak jak ty.
Adam ożywił się.
 - Naprawdę tak uważasz? Mam dobry charakter? – Dorota zerknęła na niego i zarumieniła się.
 - Najlepszy – powiedziała cicho. Adam pokraśniał.
 - No skoro tak, to ja niecnie to wykorzystam i zapytam, czy mogę cię przedstawić moim znajomym na zabawie sylwestrowej jako moją dziewczynę? Chciałbym zobaczyć ich zaskoczone miny, bo doskonale wiedzą, że od lat wiodę życie samotnika.
Dorota znieruchomiała. Bardzo ją zaskoczył. Pomyślała jednak, że jemu naprawdę na tym zależy.
 - No cóż… Chyba nie mam nic przeciwko temu…
 - Jesteś wspaniała. Zobaczę jak im idzie to strojenie choinki - podniósł się z krzesła. – Za chwilę będziemy musieli się zbierać.

Wigilia u Doroty przebiegała bardzo uroczyście z zachowaniem wszystkich tradycji. Był więc opłatek, sianko pod obrusem, miejsce dla zagubionego wędrowca, kolędy i mnóstwo prezentów. Była zupa grzybowa i barszczyk z uszkami, tradycyjna, postna kapusta z grochem  i pyszny, smażony karp. Cudnie pachniał kompot z suszonych śliwek i pierogi.
Narobiły się wszystkie, żeby ten dzień był niezapomniany. Dorocie bardzo na tym zależało. Do południa wybrali się jeszcze na cmentarz, żeby zapalić Klementynie świeczkę i położyć na grobie świąteczny stroik. Tylko tyle mogli już zrobić, choć bez wątpienia ciotka wycisnęła na nich wszystkich w jakim sensie piętno, ale w tym pozytywnym słowa znaczeniu.
Po kolacji Marynia rozdała wszystkim prezenty. Szczególnie jeden z nich uważała za bardzo ważny. Podeszła do matki i przycupnęła na kanapie obok niej.
 - Tu mamuś jest prezent ode mnie i Maćka. Długo szukaliśmy czegoś odpowiedniego, aż wreszcie udało nam się zdobyć to – podała jej coś opakowane w kolorowy papier. Dorota ostrożnie go rozwinęła. Jej oczom ukazała się pięknie wydana książka o tkactwie.


 - To wprawdzie po angielsku mamuś, ale wszystko jest pięknie rozrysowane, że na pewno się zorientujesz.
 - Bardzo ci dziękuję kochanie. Maćkowi podziękuję jak przyjedzie. To bardzo piękny i wartościowy prezent i na pewno dostarczy mi inspiracji.
Do późna komentowali przydatność prezentów, które dostali. Dorota na koniec powkładała naczynia do zmywarki obiecując sobie, że jutro ją włączy. O godzinie dwudziestej czwartej dom pogrążył się we śnie.

W pierwszy dzień świąt po sutym śniadaniu, stwierdzili, że trzeba spalić trochę kalorii. Dorota zaproponowała długi spacer, chociaż mróz trzymał nadal i sypał drobny śnieg. Kiedy bladym świtem zerkała przez okno na jezioro, miała wrażenie, że ono paruje na całej powierzchni. To było złudne, bo wiatr unosił drobne, śniegowe płatki tworząc z nich białą mgłę. Pomyślała, że przy tak niskiej temperaturze z pewnością jest zamarznięte.
Wychodząc teraz na zewnątrz pamiętała o aparacie fotograficznym. Obiecała, że uwieczni ich wszystkich na zdjęciach. Jej rodzice przekomarzali się z Marynią żartując i śmiejąc się radośnie.
 - Ustawcie się na tle jeziora, to zrobię wam zdjęcie. Weźcie Marynię do środka – Dorota pstryknęła kilka razy. – Spójrzcie jak skrzy się tafla. Jednak zamarzło. Mam nadzieję, że przynajmniej łabędzie nie ucierpiały. Czasami i one przymarzają. Wzięłam trochę ziarna dla nich i kawałki bułki. Rozrzucimy przy brzegu, żeby mogły łatwo znaleźć.
Mróz nie pozwolił im jednak na dłuższe przebywanie na powietrzu. Płuca pracowały ciężko wciągając mroźne hausty. Zmarznięta Dorota zadecydowała o powrocie.
 - Nie ma co fanfaronić na tym zimnie. Jeszcze wszyscy się pochorujemy. Wracamy. Zjemy ciepły obiad, a po nim będzie słodkie lenistwo. Ja, jeśli pozwolicie zaszyję się na strychu. Bardzo ciągnie mnie do krosen. Wy możecie poczytać, lub obejrzeć jakiś film.

Strych stał się jej azylem. Zwykle miała sporo pracy w domu, ale też jakąś wolną chwilkę potrafiła wygospodarować w ciągu dnia, by utkać chociaż parę ściegów. Gobelin z motywem jesiennym był już bardzo zaawansowany. Cieszył ją fakt, że z każdą chwilą jej palce stają się coraz sprawniejsze, bo dzięki temu robótka posuwała się szybko naprzód. Usiadła przy krosnach i nie namyślając się zaczęła tkać.


10 komentarzy:

  1. Witaj Małgosiu,
    najbardziej zaskoczyłaś mnie wspólnym prezentem wigilijnym dla Doroty od "dzieciaczków":) Mieli fajny pomysł. Zastanawiam się czy sami wpadli na ten pomysł, czy też ktoś życzliwy im to podsunął, np. dziadkowie? Nie dość, że prezent jest przemyślany i bardzo trafiony, to jeszcze ofiarowany od nich razem:) Nic tylko się cieszyć, że oboje podchodzą do znajomości obu rodzin w taki naturalny sposób, nic nie kombinują, nie knują, nie buntują się, nie próbują przeszkadzać ani swatać, itp. Przecież nie są już maluchami i widzą co się święci:) Gdyby tylko byli złośliwi, to swoim zachowaniem, swoją niechęcią mogliby bardzo skomplikować wzajemne relacje obu rodzin. Chyba nawet niemożliwe by było zbliżenie się Adama do Doroty?! Ale zarówno Marynia jaki i Maciek są świetnymi dzieciakami i nic takiego nie przychodzi im do głowy:) Pewnie nawet nie zdają sobie sprawy jaki wydźwięk ma ten gest? Dla mnie jest to potwierdzenie, że traktują się już jak para dobrych przyjaciół, a nawet powiedziałabym więcej, jak rodzeństwo?! Ciekawa jestem czy Adam też otrzymał od tej sprytnej dwójki wspólny prezent? Relacje obu rodzi się zacieśniają. Adama i Maciek bardzo pomagają dziewczynom w przygotowaniach do świąt. To miłe uczucie jak ktoś o tobie pamięta nawet przy łowieniu ryb:) Widać, że dziewczyny są wdzięczne, ale chyba przyjmują to już jako rzecz oczywistą? Coś mi się wydaje, że gdyby z jakiś względów panowie nie mieliby czasu lub nie mogli, Dorota byłaby niepocieszona? I to nie dlatego, że nie potrafi sobie poradzić, ale dlatego, że brakowałoby jej ich obecności!? Szykuje się wspaniały i bardzo rodzinny drugi dzień świąt:) A po świętach wyjście na sylwestra! Czy to już przełom w ich relacjach? W końcu będą tam jako para:) Do tego hotel!? Niezły spryciarz z tego Adama, czyżby liczył na coś więcej niż dobra zabawa? Dziękuję za dzisiaj i z zainteresowaniem czekam na rozwój zdarzeń. Serdecznie Cię pozdrawiam z cieplutkiego i słonecznego mojego miasta:) Życzę miłej niedzieli. Uściski:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Ja dzisiaj króciutko, bo samopoczucie kiepskie. Nie rozpisuję się już na temat tego, czy Adam dostał od dzieciaków prezent. Pozostawiam to domysłom czytelników. Sylwester w jakimś sensie okaże się przełomem, ale nie tak do końca.
      Wynajęcie hotelu zupełnie bez podtekstu erotycznego. Pewnie Adam bardzo by chciał, ale to jeszcze nie ten etap.
      Dziękuję za miły komentarz i życząc Ci przyjemnego tygodnia pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  2. Czy to sylwester będzie przełomem w ich relacjach, Adam wynajął hotel czyżby.....jakieś bara bara ? Spryciarz przedstawi ją jako swoją dziewczynę i pewnie już tak zostanie, dobrze facet kombinuje. Drugi dzień świąt to trochę spotkanie teściów , a najlepsze jest to że na razie nikt o tym nie wie. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B.

      Co Ci chodzi po głowie? Masz jakieś nieczyste myśli dziewczyno. Hahaha. A tak już na poważnie to żadnego bara, bara nie będzie, jednak będzie rozmowa i w jakimś sensie okaże się przełomowa.
      Święta u Doroty będą bardzo ciekawe i radosne. Może rodziców Adama ona nie nazywa jeszcze teściami, ale bardzo ich lubi i podziwia.
      Bardzo dziękuję za wpis. Najserdeczniej Cię pozdrawiam i życzę udanej niedzieli i całego tygodnia. :)

      Usuń
  3. W końcu Dorota zaczyna zauważać Adama. Dopatrzyła się w nim wspaniałego charakteru a nie jak w poprzednim związku urody. I to jest bardzo dużo i dobrze rokuje na przyszłość. Sylwester zapowiada się ciekawie. Tylko czy oni mogą tak "żartować" z jego znajomych. Ale może coś zabawnego z tej szopki wyjdzie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Adam bardzo pragnie nazywać Dorotę swoją dziewczyną. Nie może tego robić bez jej zgody i ucieka się do takiego niewinnego zabiegu i prosi ją o to wprost. Trochę też chce utrzeć nosa swoim znajomym, którzy od lat nagabują go pewnie o zaangażowanie się w jakiś związek. Sylwester to dobra okazja, by wreszcie zmienić ich opinię o nim.
      Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. Adam jest ideałem , gdzie znaleźć takiego faceta, który bezinteresownie pomoże kobiecie.Dorota ma szczęście, oby tylko odważyła się przyjąć to co Adam ma do zaoferowania. Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Monika, ja jakoś tak mam, że właściwie we wszystkich moich opowiadaniach stwarzam takiego chodzącego ideała. Może dlatego, że tacy w przyrodzie nie występują? Każda z nas marzy o takim mężczyźnie co to przychyliłby nam nieba i sięgnął dla nas po gwiazdkę. Rzeczywistość jest bardziej okrutna i znacznie odbiega od naszych marzeń. Często nawet boleśnie lądujemy po zetknięciu się z takim, co miał być idealny a okazał się łotrem. Tak miała przecież Dorota. Adam jest nagrodą za te lata spędzone u boku najgorszego z mężów.
      Bardzo Ci dziękuję za wpis. Przesyłam pozdrowienia. :)

      Usuń
  5. Prezent dla Doroty jak najbardziej trafiony. Adam i Dorota coraz lepiej się poznają. Śmiało można powiedzieć ,że są przyjaciółmi a od przyjaźni do miłości to czasem już nie wielki krok. Myślę ,że podczas tego Sylwestra dojdzie między nimi do szczerej rozmowy w ,której on wyzna co do niej czuje. Po tym co przeszła z córką zasłużyła jak nikt inny na szczęście u boku takiego mężczyzny jakim jest Adam. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justyna za komentarz. Ja też pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń