Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 lutego 2016

"NASZE MIEJSCE NA ZIEMI" - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7


W sobotni, wczesny poranek huk warczących silników wyrwał ją ze snu. Wyskoczyła z łóżka przestraszona, ale po chwili zrozumiała, że to dzisiaj mają ucywilizować to miejsce i wysypać drogę dojazdową szutrem. Błyskawicznie narzuciła na siebie dres, adidasy, i łapiąc w locie ciepłą kurtkę, wybiegła przed dom. Trzy potężne wywrotki zrzucały już szuter w wyznaczonym miejscu, a z głównej drogi skręcał walec, który miał wyrównać te ogromne pryzmy potłuczonego drobno kamienia.
Obok niej zmaterializowała się Marynia przecierając zaspane oczy i ziewając głośno.
 - Nawet w sobotę nie dają pospać – stwierdziła marudnie. Dorota uśmiechnęła się do córki i objęła ją wpół.
 - Wiesz przecież, że tylko ten termin mieli wolny. Nie mogłam wybrzydzać. Niedługo spadnie pewnie śnieg i już nic nie mogłybyśmy zrobić. – Marynia przytuliła się do niej.
 - Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć… Maciek mówił, że dzisiaj będą kończyć grodzić naszą działkę. Pewnie też zamontują podwójną bramę tak jak chciałaś. Zresztą Adam ma tu dzisiaj być po porannym obchodzie to powie więcej szczegółów – uniosła w górę głowę, a następnie popatrzyła na jezioro, którego tafla marszczyła się pod wpływem silnych podmuchów wiatru.




 – Mam nadzieję, że chociaż padać nie będzie. Te chmury wyglądają niepokojąco.
 - Chodź do domu i nie wróż już. Pora zrobić jakieś śniadanie. Może i kierowcy zjedzą?

Koło jedenastej pojawił się Adam. Wszedł do domu głośno otrzepując buty i rozcierając zziębnięte dłonie. Ściągnął kurtkę i pomaszerował do kuchni. Przywitał się z dziewczynami i usiadł przy stole.
 - Widzę, że robota wre. Uwijają się. To dobrze. Może dzisiaj skończą.
 - Marynia mówiła, że finiszujecie z grodzeniem, to prawda?
 - Prawda. Za jakieś dwie godziny powinni tu dotrzeć. Chciałbym, żeby jeszcze dzisiaj postawili bramę. Jakie to szczęście, że zdecydowałaś się na ogrodzenie panelowe. Jest tak proste i szybkie do zamontowania, że nawet laik by sobie poradził. Przy układaniu siatki poszłoby znacznie trudniej i na pewno dłużej. Dostanę jakiej kawy? Zmarzłem trochę. 




Dorota zakręciła się jak fryga i już po chwili stawiała przed nim parujący kubek pełen czarnego, aromatycznego napoju. Marynia uciekła do swojego pokoju wymawiając się lekcjami. Zostali sami.
Adam potarł czoło i uśmiechnął się do Doroty.
 - Nie masz jeszcze dość tego wszystkiego? Tego huku, kurzu, wiecznego sprzątania?
 - Czasami mam, ale to jest takie inne od życia, które prowadziłam kiedyś. Wciąż odnoszę wrażenie, że tamto życie było strasznie dawno temu i choć było dla mnie momentami nie do zniesienia, tutaj jakoś zapominam o tym. Zawsze będę wdzięczna ciotce Klementynie, że zostawiła nam to wszystko w spadku. Tutaj obie odżyłyśmy po ciężkich przejściach, okrzepłyśmy i chyba zdążyłyśmy wrosnąć w ten krajobraz, jakby był naszą naturalną częścią. Budzę się każdego dnia i pierwszą rzeczą jaką robię, to zerkam przez okno. Jezioro jest takie urokliwe i chyba nigdy nie przestanie mnie zachwycać. Nie wiem wprawdzie jak jest w zimie, ale myślę, że i ten zimowy widok będę potrafiła docenić. Każda pora roku ma swój urok.
 - W zimie, jeśli temperatury są niskie, jezioro zamarza. Często chodzę i wybijam w nim przeręble, żeby ryby miały dopływ tlenu. Dokarmiam też ptactwo zimujące tutaj. Z całą pewnością ta zimowa cisza, która jest tu wszechobecna, może człowieka uwieść. Jeśli będziesz miała ochotę, zabiorę cię któregoś dnia na paśniki, które rozstawiliśmy z ojcem w różnych miejscach. Jak ma się szczęście, to można zobaczyć sarny i dziki. Nie tak rzadko i lisy się trafiają. Jednak w następną sobotę chciałbym porwać cię do Kwidzyna, do Kwidzyńskiego Centrum Kultury, w którym odbędzie się koncert Michała Bajora. Często puszczasz jego nagrania i pomyślałem, że to dobra okazja zobaczyć i posłuchać go na żywo. Wykupiłem dla nas bilety…
Oczy Doroty dostały wytrzeszczu. Nigdy by nie pomyślała, że Adam będzie preferował taką muzykę. Bajora uwielbiała od niepamiętnych czasów, ale nigdy nie miała możliwości być na jego występie, choć w stolicy dość często widywała plakaty z zapowiedziami jego recitali.
 - Naprawdę kupiłeś bilety? – wyszeptała zaskoczona. Adam pokiwał twierdząco głową. Ujął jej drobną dłoń i przycisnął do ust. Poczuła się trochę zażenowana tym intymnym gestem.
 - Mam nadzieję, że dasz się skusić?
 - Nawet nie musisz mnie namawiać. Chętnie pojadę. O której ten koncert?
 - Zaczyna się o osiemnastej, więc nie tak późno.
Usłyszeli odgłos otwieranych drzwi i po chwili w kuchni pojawił się Maciek.
 - Jesteśmy. Odetchniemy trochę i będziemy stawiać bramę. Pani Doroto, zrobi nam pani kawy? Chłodno dzisiaj i chłopakom zdrętwiały dłonie.
 - Zaraz się rozgrzejecie. Zaproś ich wszystkich. Nie będą przecież pić na tym wietrze.
Kuchnia wypełniła się wesołym gwarem kilkunastu ludzi w wieku Adama i nieco młodszych. Wszyscy byli jego dobrymi kolegami. Porozsiadali się przy dębowym stole żartując i chichocząc z własnych dowcipów. Dorota ustawiła przed każdym z nich kubek i ogromny dzbanek z kawą.
 - Samoobsługa – powiedziała uśmiechając się szeroko. – Kto ma ochotę na kawę z mlekiem, jest i mleko. A może wy głodni jesteście? Mam cały gar dobrego bigosu. Ktoś chętny? – Wszyscy jak jeden mąż podnieśli ręce. Znali już jej talent kulinarny, bo przez wiele dni karmiła ich w przerwach od pracy. Oni ciężko pracowali, a ona dbała o ich żołądki.
Zwabiona gwarem weszła do kuchni Marynia i przywitała się ze wszystkimi. Przycupnęła na krześle obok Maćka.
 - Cześć Maryś – odezwał się cicho. – Dużo masz lekcji do odrobienia?
 - Nie tak wiele. Właściwie to już skończyłam, a co?
 - Chciałbym wyciągnąć cię na dyskotekę dzisiaj po południu. Wybieramy się całą paczką, większość ludzi już znasz. Masz ochotę potańczyć?
 - Pewnie, choć większych doświadczeń nie mam. W Warszawie raczej nie chodziłam na takie imprezy chyba, że organizowane były w szkole. A gdzie to ma być?
 - W Prabuckim Centrum Kultury na Łąkowej. Powiem twojej mamie, że odwiozę cię całą i zdrową.
Dorota nie miała nic przeciwko temu. Uważała, że Maciek jak na swoje szesnaście, no prawie siedemnaście lat, jest bardzo odpowiedzialny i na pewno nie pozwoli, żeby Maryni stała się jakaś krzywda.
 - Pamiętaj tylko, że chciałabym, żeby ona była w domu o dwudziestej drugiej trzydzieści najpóźniej, bo będę się martwić, jak nie wrócicie na czas.
Towarzystwo ruszyło do pracy zostawiając Dorotę z całą górą brudnych naczyń, ale nie narzekała. Adam też podniósł się z krzesła.
 - I ja będę szedł. Muszę jeszcze objechać trochę lasu. Wpadnę jutro zobaczyć, czy skończyli ubijać drogę. Trzymaj się.

Dom nagle ucichł, choć za oknami robota trwała w najlepsze. Dorota pozmywała naczynia i zajęła się rozdzielaniem do kopert należnych ludziom od grodzenia pieniędzy. Na pewno dzisiaj skończą, a ona lubiła być przygotowana do wypłaty. Za utwardzanie drogi i wynajęcie walca wpłaciła zadatek i jeśli i to dzisiaj zostanie zrobione, prześle resztę należności na konto firmy. Nie lubiła zalegać z rachunkami.
Wielu rzeczy na pewno już nie uda się zrobić w tym roku. Na wiosnę odłożyły plany związane z budową werandy, chociaż dwa wygodne, bujane fotele, które miały stanowić jej ozdobę, stały od jakiegoś czasu na strychu. Pomost też musi zaczekać do przyszłego roku. Nie był priorytetem, bo dom był ważniejszy. Dorota jednak podzielała zdanie córki, że on jest niezbędny i obiecała, że w przyszłym roku stanie solidny i mocny, wysunięty kilka metrów dalej na jezioro, niż ten stary. Takie mini molo. Garaż też był ważny, ale póki co, jej samochód będzie zimował pod chmurką.
Kolejny raz pojawił się Maciek informując ją, że brama skończona i jeśli nie ma nic przeciwko temu, ludzie chcieliby wrócić do domu. Wyszła wraz z nim przed dom dzierżąc w dłoni plik kopert. Dziękowała im serdecznie wręczając każdemu jedną z nich i obiecując, że wiosną też będzie miała dla nich pracę. Podwórze powoli pustoszało. Został Maciek, dla którego też przygotowała wynagrodzenie. Zarumienił się, gdy wciskała mu kopertę w dłoń.
 - Nie trzeba…, naprawdę…, to przecież sąsiedzka pomoc.
 - Nie wygłupiaj się Maciek. Harujesz tu jak wół od kiedy się poznaliśmy. Zasłużyłeś uczciwie na te pieniądze, więc bierz i zrób z nich dobry użytek.
Podziękował i zanim wsiadł do kłada, rzucił jeszcze, że pojawi się za dwie godziny, jak trochę się ogarnie i zabierze Marynię.

Wspólnie wybierały kreację dla Maryni. Postanowiła iść w krótkiej plisowanej spódniczce i zdobnej bluzce. Dorota z rozczuleniem przyglądała się przebierankom córki. Powoli zaczęła zmieniać się w kobietę. Niezauważalnie traciła dziecięce rysy na rzecz subtelnego kształtu drobnej twarzyczki, w której dominowały duże, błękitne oczy i długie rzęsy. Dorota też takie miała. Cieszyła się, gdy tuż po porodzie okazało się, że mała podobna jest do niej. Z Karola nie miała nic. Na szczęście.
Marynia stanęła przed nią i okręciła się dokoła.
 - I jak mamuś? Dobrze?
 - Pięknie. Śliczna ta bluzka. A co z włosami? Zostawisz rozpuszczone?
 - Chyba tak. Założę tylko opaskę. Nie będą przeszkadzać. Czółenka wezmę do reklamówki i przebiorę tam na miejscu – znieruchomiała nagle. – Chyba Maciek przyjechał. Słyszę samochód. Lecę mamuś. Na pewno wrócimy na czas. Na razie.

Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła schodami na strych. Miała popołudniowy luz więc postanowiła, że zacznie wreszcie tkać. Już wcześniej przygotowała sobie na papierze dużego formatu kilka projektów i cały kosz kolorowej przędzy. Tej ostatniej nie brakowało, bo ciotka Klementyna zostawiła jej ogromne ilości. Przez co najmniej pół roku nie wyrobi tego do końca. Nacisnęła włącznik i pomieszczenie zalało jasne światło. Podpięła jeden z projektów za naciągniętą na krosna osnową i usiadła wybierając stosowne kolory włóczki. Zaczęła tkać. To miał być gobelin przedstawiający jesienne motywy.



Palce początkowo niezgrabnie radziły sobie z materią, ale wraz z upływem czasu przypominały sobie wszystkie ruchy. Po godzinie szło jej już całkiem sprawnie. Ta praca uspokajała ją, pozwalała skupić się na czynności przeplatania wątków i pomyśleć. Przypomniała sobie poranną rozmowę z Adamem, jego propozycję pójścia na koncert i ten intymny gest, kiedy jego usta dotknęły jej dłoni. Wtedy na krótki moment poczuła się prawdziwą kobietą. Nie pamiętała, czy Karol kiedykolwiek całował jej dłonie. Chyba nigdy… Nawet wtedy, gdy nie byli jeszcze małżeństwem i nic nie zapowiadało tego piekła, przez które musiała przejść. Adam był taki inny. Zawsze uprzejmy, życzliwie uśmiechnięty, pomocny i po prostu dobry. O takim mężu dla siebie zawsze myślała. Marzyła o dobrym, szczęśliwym życiu, a tymczasem to życie zgotowało jej prawdziwy koszmar nie oszczędzając przy tym wszystkim jej ukochanego dziecka. Poczuła, że ma mokre policzki. Nerwowo przetarła je dłońmi. Czy mogła jeszcze liczyć na życie z mężczyzną u boku? Miała zaledwie trzydzieści pięć lat. W jej wieku niektóre kobiety są dopiero na początku drogi. Wychodzą za mąż i planują potomstwo. Nie sądziła, by chciała mieć jeszcze dzieci, ale przecież nie będzie młodsza, tylko coraz starsza, a perspektywa starzenia się w samotności nie napawała optymizmem.

18 komentarzy:

  1. Witaj Małgosiu,
    jestem pod ogromnym wrażeniem wrażliwości i spostrzegawczości Adama:) Potrafił wyłapać jaką Dorota lubi muzykę i zaprosił ją na koncert, rewelacja:) O ile bardzo dobrze rozumiem jej fascynację Bajorem, o tyle podziwiam Adama za to, że skusił się na jego koncert. Niewielu znam facetów, którzy lubiliby jego słuchać, przeważnie wolą inny rodzaj muzyki:) Adam nie tylko jej pomaga, ale dba również o dobre samopoczucie i chce sprawiać jej przyjemności. Musi mu naprawdę zależeć na niej. Te pierwsze delikatne gesty świadczące o zainteresowaniu zauważyła nawet Dorota. Jeszcze nie wie co one mogą znaczyć, ale dzięki nim czuje się atrakcyjną kobietką:) To strasznie niesprawiedliwe, że w długoletnim małżeństwie nie doświadczała, nawet na początku związku, oznak uwielbienia ze strony męża. Mając trzydzieści pięć lat będzie dopiero uczyła się jak powinno wyglądać zainteresowanie mężczyzny kobietą. Trochę to smutne, ale napawa również optymizmem, że nigdy nie jest za późno na jakąkolwiek naukę, również uczuć:) Dorota słusznie zauważyła, że rzeczywiście obecnie są takie czasy, iż kobiety w jej wieku dopiero starają się o pierwsze potomstwo. Ona ma już odchowaną latorośl i może być z niej bardzo, ale to bardzo dumna:) Tak na marginesie, Adam ze swojego syna również może być dumny:) Nie oznacza to jednak, że Dorota ma już wszystko za sobą, nie musi być samotna do końca życia. Wręcz odwrotnie, wszystko jeszcze przed nią, nawet ewentualne macierzyństwo. Przecież oboje z Adamem są młodzi, wystarczy tylko trochę chęci i więcej zaufania oraz trochę działania z obu stron:) Co prawda Dorota jeszcze nie zapomniała swojego dawnego życia u boku kochanego Karolka, ale już rzadziej je wspomina, mniej się boi, jest otwarta do ludzi:) Zauważyła Adama i to nie tylko jako życzliwego sąsiada. A od tego już tylko krok do czegoś więcej:) Bardzo się cieszę również z tego, że Marynia zaczęła być zwyczajną nastolatką i ma już swoje grono znajomych. Takie przyjaźnie rzutują na nasze dalsze życie, niektóre pozostają z nami do końca. Generalnie przyjaciół na "śmierć i życie" poznajemy przede wszystkim w szkole i na studiach, później już nie jest tak łatwo. Każdy jest zagoniony za swoimi sprawami, nikt nie ma odpowiednio dużo czasu, jesteśmy bardziej sceptyczni do nowych znajomości. To nie sprzyja zacieśnianiu więzów. Z ciekawością będę czekała na dalszy rozwój wypadków. Może koncert przełamie pierwsze lody? Niedługo też święta. Mam nadzieję, że chociaż jeden dzień świąteczny obie rodziny spędzą razem. Czy na zabawie Marynia spotka kogoś interesującego? A może Maciek będzie musiał wykazać się rycerstwem i będzie musiał ratować Marynię od nachalnego adoratora? Wymyślam dyrdymały, bo mam mnóstwo pytań i niewiadomych. Serdecznie pozdrawiam i życzę milutkiej niedzieli:)
    p.s. ogromnie dziękuję za dzisiejszy bonus:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      Z tym Bajorem to trochę pojechałam, ale sama uwielbiam go słuchać i uwielbiam utwory, które śpiewa. Adam faktycznie zauważa wiele rzeczy. W końcu zależy mu na Dorocie, więc wykształcił w sobie pewną wrażliwość. Koncert nie okaże się momentem przełomowym i na ten moment będziesz musiała jeszcze zaczekać chyba do 11 rozdziału, o ile dobrze pamiętam.
      Natomiast jeśli chodzi o Marynię, to na razie nie w głowie jej chłopcy. Ma Maćka, traktuje go jak przyjaciela i to jej wystarcza.
      O świętach nic pisać nie będę, bo za chwilę same przeczytacie.
      Wielkie podziękowania za komentarz. Buziaki i uściski. Miłego tygodnia. :)

      Usuń
  2. Małgosiu,
    to jeszcze raz ja:) Z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że wcale się nie dziwię Twoją fascynacja tego miejsca! Zdjęcia, które wklejasz są urocze:) Myślę, że taki widok z okna potrafi ukoić każde skołatane serce i na pewno jest motorem napędowym na cały dzień:) Dla takiego mieszczuch jak ja, takie widoki są bezcenne:) Aż chce się żyć! Buziaki,
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym się budzić z takim widokiem za oknem, ale też jestem mieszczuchem a za oknem mam skwer i boisko tak typowe dla blokowisk. Zero romantyzmu niestety.

      Usuń
  3. Coś tam bardzo pomalutku się rozkręca, ale Dorota chyba nie myślała że jeszcze spotka faceta i może być szczęśliwa. Kiedy Adaś odważy się powiedzieć co czuje i czy Dorota będzie już gotowa odpowiedzieć tym samym.Dom nabiera kształtów, w sam raz do zamieszkania dla rodziny, którą pewnie prędzej czy później stworzą.Pozdrawiam B.
    ps dziękuję bardzo za bonusa i proszę o więcej takich niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B.
      Adaś na pewno się odważy, ale w 11 rozdziale (chyba). Na razie tak naprawdę on nic o Dorocie nie wie, a powrót z koncertu i wyznania Doroty na pewno go zaskoczą. O tym już w czwartek.
      Dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Coraz bardziej Adaś jest zadurzony w Dorocie. Nie dziwię mu się. Dorota jest naprawdę fantastyczną kobietą. Jestem pod wrażeniem wrażliwości i romantyczności Adama. Potrafi dostrzec co dla Doroty będzie przyjemnością. Ich relacja rozkręca się.
    Pozdrawiam i mocno ściskam, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zarówno Dorota jak i Adam mają fantastyczne charaktery. Musiałam zafundować Dorocie kogoś takiego, żeby stał w całkowitej contrze do jej byłego męża. Zasłużyła sobie na lepszy los i na szczęście. To wszystko znajdzie u jego boku.
      Dzięki wielkie za komentarz. I ja pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  5. Pięknie wszystko się układa , dziewczyny wychodzą na prostą.W życiu osobistym na razie posucha, ale jest i na to szansa. Monika ( do tej pory podpisywałam się M, ale widzę że coraz więcej tych M na innych blogach, więc postanowiłam to zmienić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika
      To bardzo miłe, że nie będziesz posługiwać się już inicjałem. Oczywiście szanuję każda formę podpisu pod komentarzem nawet tę anonimową.
      W życiu Doroty zachodzą zmiany, przyjdzie więc i czas na sferę uczuciową. Ona wreszcie zrozumie, że nie może traktować Adama wyłącznie jako przyjaciela.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Świetne opowiadanie! Długo nie czytałam twoich notek i muszę przyznać, że stęskniłam się za nimi. Piszesz tak zgrabnie, że wielu może zazdrościć ci talentu :)
    Napiszę więcej kiedy wrócę ze szkoły :]
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nową część opowiadania :)
    http://kasiawu.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawi
      Nie chwal mnie tak, bo zaczynam się rumienić. Ja z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że akurat w naszym przypadku Ty bijesz mnie na głowę. Biorąc pod uwagę to ostatnie Twoje opowiadanie, to po prostu literacki majstersztyk. Kiedy Ty dojrzałaś do takiego pisania? Podziwiam i chylę czoła.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Hej! Dopiero odkryłam Twojego bloga! Mam sporo do nadrobienia
    Przy okazji serdecznie zapraszam do mnie - nowy blog z opowiadaniami
    http://opowiadaniazycieukrytewslowach.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam pierwszy rozdział i jestem pozytywnie zaskoczona. Dodałam blog do linków i na pewno będę zaglądać. Szerszy komentarz dodam po południu na Twoim blogu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ta pierwsza fotografia zauroczyła mnie. Fantastyczny widok. Marynię zdążyłam już polubić w tym opowiadaniu. Mądrą ,pomysłowa dziewczyna pełna pozytywnej energii i optymizmu. Jej mama też ma dobry charakter tak i Adam . Los się do nich uśmiechnął. Dorota nie sądziła ,że w tym urokliwym miejscu spotka bratnia dusze z którą będzie szła potem przez życie. Zasłużyła na szczęście i to jeszcze jak. Po tylu niepowodzeniach,ranach ,przeszłości czas na spokojne życie .Dzięki Adamowi znów poczuje się kobietą. Będzie szanowana i kochana. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna

      Wielkie dzięki za komentarz. Mnie to zdjęcie też urzeka. Mam całkiem sporo takich ze wschodem i zachodem słońca nad jeziorem. Wybieram te najpiękniejsze.

      Czasem dorośli powinni również słuchać swoich pociech. Dorota wielokrotnie podkreśla, że nastąpiła zmiana ról, bo często Marynia zachowuje się jak matka, a nie jak córka. Życie w patologicznej rodzinie sprawia, że dzieci szybciej dojrzewają i stają się dorosłe. Szkoda, że w ten sposób zabiera im się dzieciństwo.
      One obie już są szczęśliwe i nie oglądają się już wstecz.
      Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń
  9. W końcu tu dotarłam. Osobiste sprawy zajęły mi trochę czasu.
    Przygotowana byłam na święta a tu ciągle jesień. Ale część jest Ok. Adam zdobywa Dorotę a Maciek Marynię. Jest tak normalnie. Od znajomości, przyjaźni do miłości. Co do rodziców to sprawa jest chyba przesądzona a co do dzieci to trudno powiedzieć, skoro maja dopiero po naście lat. Jeszcze pamiętam jak to było z tym zakochiwaniem się u mnie. Całkiem inaczej niż teraz.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Święta dopiero w dziesiątej części. Do tego czasu jeszcze muszą dotrzeć na koncert Michała Bajora, a potem przygotowania do wspólnych świąt.
      Marynia i Maciek to jeszcze dzieciaki. Lubią swoje towarzystwo i nikt inny nie jest im do szczęścia potrzebny. Czy to wraz z ich dorastaniem przerodzi się w miłość? Nie wiadomo...
      Dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń