Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 listopada 2016

MOŻE JESZCZE KIEDYŚ, GDZIEŚ...? - rozdział 8

ROZDZIAŁ 8




Marek z wielką ciekawością lustrował ten piękny dom. Spodobał mu się zwłaszcza dlatego, że zbudowano go z różnego rodzaju materiałów głównie z kamienia. Wszystko współgrało ze sobą idealnie.
 - To piękny dom Ula – pochwalił – i całkiem spory.
 - To prawda. Znacznie więcej jest go z tyłu. Z miejsca, w którym stoisz raczej nie można mieć wyobrażenia o jego prawdziwej wielkości. Jak się rozpakujemy, to cię oprowadzę.
Na podjeździe zmaterializowała się Tania i Uwe. Ula przywitała się z nimi serdecznie przedstawiając im jednocześnie Marka.
 - To moi drodzy Marek Dobrzański, mój przyjaciel z dawnych lat. Pomożecie rozładować samochód? Przywiozłam wam z Polski trochę drobiazgów i mnóstwo polskich słodyczy dla waszych dzieciaków.
Oboje uścisnęli dłoń Marka i zaczęli zabierać torby z zakupami.
 - Przygotowaliśmy twój pokój Ula i jeden z tych gościnnych z widokiem na rzekę, tak jak prosiłaś. Uwe rozpalił w kominku w salonie, bo wieczory bywają chłodne. Od rzeki ciągnie.
 - Bardzo wam dziękuję. Dzisiaj rozpakujemy wszystko, a jutro do południa rozliczyłabym się z wami. Będziecie mogli przyjść?
 - Na pewno. Dopiero po południu sprzątam w domu jednego profesora, a Uwe zawsze jest dyspozycyjny.
 - To wspaniale. Podawaj mi rzeczy z toreb, a ja będę wkładać do lodówki.
Ta czynność poszła dość sprawnie i wkrótce Tania pozbierała puste reklamówki i wyniosła je na śmietnik. W międzyczasie Uwe pokazał Markowi pokój. Temu ostatniemu było trochę niezręcznie, bo nie znał niemieckiego, ale na szczęście ogrodnik władał łamaną angielszczyzną.
 - Proszę się rozgościć, a potem przyjść do salonu. Pani Ula prosiła.
Podziękował i zabrał się za rozpakowywanie niewielkiej torby. Nie brał wielu rzeczy, a jedynie te najpotrzebniejsze. Przez duże, panoramiczne okno zobaczył płynącą rzekę. Podszedł bliżej. – Fantastyczny widok i miejsce bardzo piękne. Thomas miał świetny gust w wyborze lokalizacji posadowienia domu.



Zauważył, że pokój ma własną łazienkę i mile zdziwiony wskoczył pod prysznic. Przebrany i odświeżony poszedł do salonu, gdzie na stoliku parowała już świeża, pachnąca kawa, a obok stał talerz z jakimś owocowym ciastem.
 - Ula?! – zawołał.
 – Już, już idę! – weszła po chwili również przebrana w wygodny, niekrępujący strój. – Napijemy się kawy i zjemy trochę ciasta. Potem chciałabym pojechać na cmentarz. Po drodze kupilibyśmy kwiaty i znicze. Jak wrócimy, zrobię coś bardziej konkretnego do jedzenia.
 - Będzie jak zechcesz.
Usiadła naprzeciw niego w fotelu i sięgnęła po filiżankę z kawą. Po paru łykach gorącego płynu zaróżowiły jej się policzki. Wyglądała cudnie. Marek przyglądał jej się z prawdziwą przyjemnością.
 - Jak będziesz miała siłę, to wieczorem moglibyśmy pójść na spacer. Widziałem przez okno rzekę. Piękny widok i piękny pokój. Dziękuję.
Uśmiechnęła się. Przypomniała sobie jak bardzo ona sama była zachwycona swoim pokojem, gdy Thomas zaprowadził ją do niego.
 - Nie ma za co. Ja mam podobny. W obu okna wychodzą na Hawelę. Lubiliśmy tam chodzić z Thomasem. To znaczy on nie szedł, tylko ja pchałam wózek…
 - To ile tu jest pokoi?
 - Na dole cztery plus salon, a na górze trzy. Jest też pięć łazienek. Właściwie wszystkie gościnne pokoje je mają. Tu na dole Thomas urządził sobie gabinet, w którym jak miał lepszy dzień, pracował. Głównie nad oprogramowaniem dla różnych firm. Był w tym naprawdę dobry… To co? Zbieramy się? Nie chcę wrócić zbyt późno.
Ponownie podjechali pod halę targową. Ula kupiła wielki bukiet czerwonych róż, a Marek podobnych rozmiarów wiązankę z różnokolorowych kwiatów. Ula zaopatrzyła się także w długo palące się znicze.
Cmentarz jak cmentarz, nic szczególnego, ale monumentalny grobowiec zrobił na Marku wrażenie. Po jego bokach spoczywali zapewne rodzice Thomasa, a w środku on sam. Łatwo się było domyślić, bo jego sporych rozmiarów zdjęcie wtopione w kamienną tablicę rzucało się od razu w oczy.
 - Pójdę wyrzucić te stare badyle i przyniosę świeżej wody – Ula już zakrzątnęła się wokół grobowca.
 - Ja to zrobię, tylko powiedz mi gdzie jest tu jakieś źródło wody.
 - Widzisz kaplicę? To przy niej jest pompa.
Zabrał dwa spore wazony i ruszył w jej kierunku. Ula czekając na niego przysiadła na kamiennej ławce.
 - Witaj kochanie – powiedziała cicho. – Bardzo tęskniłam za tobą i musiałam przyjechać. Ten mężczyzna, który tu ze mną przyszedł, to Marek. Marek Dobrzański. Posłuchałam cię i odbyłam z nim szczerą rozmowę, chociaż spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo. On nadal mnie kocha, a połowa mojego serca wciąż darzy go uczuciem. Druga należy przecież do ciebie. Postanowiliśmy dać sobie drugą szansę. On przeczytał moją książkę i bardzo cię podziwia za hart ducha, za walkę z tą wstrętną chorobą i za twój charakter. Twierdzi, że nawet w połowie nie jest taki dobry i szlachetny jak ty. Bardzo chciał tu przyjechać i złożyć kwiaty na twoim grobie. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że go tu przywiozłam? On przez te lata bardzo się zmienił. Spoważniał. To już nie ten sam Marek - lekkoduch jakiego znałam wcześniej. Nie mam pojęcia jak to wszystko się potoczy. Na razie poznajemy się od nowa, a czy będziemy ze sobą, tego jeszcze nie wiem. Wiem tylko, że jemu bardzo na tym zależy. Wiele poświęcił dla tej miłości i naprawdę to doceniam.
Dzisiaj zaprowadzę go nad rzekę. Pokażę mu nasze ulubione miejsca… Bardzo brakuje mi tych spacerów i naszych rozmów… - zatrzęsły jej się ramiona i rozpłakała się. Wracający z wazonami pełnymi wody Marek zauważył to i przystanął wpół kroku. Nie bardzo wiedział jak ma się zachować. Nie chciał być niedelikatny. W końcu Ula wytarła mokre policzki i odwróciła się w jego kierunku.
 - Jesteś już…
 - Tak. Umyłem je w środku, bo dziwnie pachniały, zapewne gnijącymi roślinami. Zaraz powkładam nasze bukiety.
Ustawił je na środku płyty i zapalił znicze. Stanął obok grobowca i przeżegnał się szeptając słowa modlitwy. Z troską spojrzał w załzawione oczy Uli i pomyślał, że ona wciąż przeżywa ten tak trudny dla niej czas, gdy musiała codziennie oglądać walczącego o każdy oddech Thomasa.
 - Wszystko w porządku Ula? – zapytał cicho.
 - Tak…, tak… To tylko wzruszenie i wspomnienia. Bolesne wspomnienia. Wracajmy. Ja i tak przyjadę tu rano. Jeśli chcesz możemy jutro pojechać do Sanssouci. To bardzo piękny zespół parkowo-pałacowy. Na pewno ci się spodoba



Poczdam to miasto zabytków i ogrodów. Zieleń jest wszechobecna i nie ma się poczucia, że jest się w tak wielkim mieście.

Po kolacji postanowili pójść jeszcze na spacer. Wyszli tylnym wyjściem i Ula poprowadziła go sobie znanymi ścieżkami wprost nad brzeg Haweli. Stanęli nad nim. Patrząc na leniwie płynącą wodę Ula zamyśliła się.
 - Jak Thomas czuł się dobrze woziłam go nad jezioro Templiner See. Jest bardzo malownicze…
 - Tak, pamiętam. Pisałaś o tym w książce.
 - No tak… Wciąż zapominam, że ją czytałeś.

  
Potarła zziębnięte ramiona i szczelniej otuliła się swetrem.
 - Wracajmy. Chłodno się zrobiło a ja jestem już dzisiaj zmęczona i śpiąca. Jutro będzie intensywny dzień, bo skoro już tu przyjechałeś nie możesz nie zwiedzić najpiękniejszych atrakcji Poczdamu.

Marek jeszcze smacznie spał, gdy Ula zerwała się z łóżka. Przygotowała kawę w expresie i kilka kanapek dla Marka. Sama łyknęła tylko trochę kawy i ruszyła na cmentarz. To był już stały rytuał jej przyjazdów tutaj. Zazwyczaj siadała na ławce prowadząc swoisty monolog z Thomasem i choć nigdy nie usłyszała od niego odpowiedzi, to miała wrażenie, że on odpowiada jej szelestem liści lub powiewem wiatru. Uśmiechała się wtedy mając pewność, że on jest obok i że jednak jej słucha. Miała nadzieję, że tam, po tamtej, lepszej stronie jest zdrowy, nie używa wózka i może swobodnie się poruszać.
 - Czasem mam poczucie, że jesteś tak blisko i przytulasz się do mnie. To takie trudne Thomas. Kiedy żyłeś mogłam góry przenosić, bo motywowałeś mnie do różnych wyzwań. Teraz mobilizuję się sama, ale przychodzi mi to znacznie wolniej. Jakoś nie potrafię się zebrać. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad podjęciem jakiejś pracy lub nad rozruszaniem czegoś swojego. Mam zdecydowanie za dużo czasu na myślenie, a to nie jest dla mnie dobre, bo najczęściej myślę o tobie i zastanawiam się, co mogłam jeszcze zrobić, żebyś żył. Pytam sama siebie, czy na pewno wyczerpałam wszystkie możliwości? A jeśli nie…? Jeśli nie, to wyrzuty sumienia będą mnie dręczyć do końca życia. Z drugiej jednak strony brzmią mi w uszach słowa twojego lekarza, który powiedział mi, że nie może już nic dla ciebie zrobić, bo nie jest Bogiem. Ja nim tym bardziej nie jestem. Oczami wyobraźni wizualizuję sobie twoją twarz i to jak ciężko wzdychasz słysząc moje słowa i jak przewracasz oczami. Ty najlepiej znałeś skutki tej choroby i pewnie powiedziałbyś, że zrobiłam wszystko, co do mnie należało. Zawsze potrafiłeś uspokoić burzę w mojej głowie i rozwiać wszelkie wątpliwości. Bądź ze mną zawsze i chroń przed popełnianiem głupstw. Trzymaj kciuki za mnie i za Marka. Może nam się uda?

Kiedy wróciła do domu zastała Marka w salonie. Był już po śniadaniu i niecierpliwie jej wypatrywał.
 - I co Ula, jedziemy zwiedzać? – przywitał ją pytaniem.
 - Oczywiście. Ja tylko napiję się trochę kawy i coś zjem, bo jestem bez śniadania.
Nie traciła czasu i po pół godzinie wyszli z domu. Park Sanssouci zrobił na Marku piorunujące wrażenie. Nigdy nie widział czegoś tak ogromnego i rozległego, rozmieszczonego na siedmiuset hektarach. Ogrody były niesamowicie zadbane, ułożone tarasowo. Nawet dostrzegł winnice i mnóstwo fontann. Na każdym kroku ławeczki, na których można było przysiąść i podelektować się widokiem. Kompleks był ogromny. Marek obawiał się, że dnia im nie starczy, żeby wszystko obejrzeć. Długimi schodami wspięli się wprost pod fasadę pałacu.
 - Czy wiesz, że został wzniesiony niesłychanie szybko, bo zaledwie w ciągu dwóch lat i służył jako letnia rezydencja Fryderyka II Wielkiego? Tam jest jego grobowiec – pokazała mu ręką kierunek. – Podobno najbardziej upodobał sobie salę muzyczną, bo był kimś w rodzaju mecenasa sztuki. Kochał nie tylko muzykę, ale malarstwo i literaturę. Pałac ma mnóstwo sypialni i gabinetów. Zaraz zresztą je zobaczymy.

Zwiedzali do późnego popołudnia. Zmęczeni i głodni podjechali do jednej z restauracji w centrum, żeby coś zjeść. Kiedy najedzeni wyszli z lokalu Ula zaproponowała jeszcze jazdę nad jezioro.
 - Tam damy odpocząć nogom i zrelaksujemy się. Sporo tam żaglówek, na które lubię patrzeć.



Dotarli do jednego z drewnianych, szerokich pomostów, na których stały ławki. Z nich mieli widok na jezioro i kręcące się po nim łodzie żaglowe. Usiedli obok siebie. Ula oparła się wygodnie wyciągając nogi, westchnęła i przymknęła oczy wciągając rześkie powietrze.
 - Już czuć w powietrzu jesień. Wieczory są chłodne. Czasem zimą jezioro zamarza i wtedy zamiast żaglówek królują tu bojery. W zimie byłam tu chyba tylko dwa razy. Thomas szybko marzł i nawet ciepły pled nie pomagał. Był osłabiony i miał dużą tendencję do różnych infekcji. Bałam się, żeby nie złapał przeziębienia, bo przechodził je sto razy gorzej niż człowiek nie obarczony żadną chorobą.
 - Bardzo cię podziwiam Ula za upór i determinację z jaką walczyłaś o jego życie. Nie musisz mieć żadnych wyrzutów sumienia, bo tej walki nie mogłaś wygrać. Jestem pewien, że Thomas bardzo to doceniał.

24 komentarze:

  1. Część przyjacielsko- turystyczna i aż chciałoby się tam pojechać. Co do opowiadania i bohaterów to na razie typowo przyjacielskie relacje ich łączą, chociaż oboje kochają. Wiem, że Ula jest jeszcze w żałobie (kiedy ona zdążyła napisać książkę i wydać)i nie czas dla niej na drugi związek, ale najważniejsze, że myśli o tym bardzo poważnie. Podobało mi się też to jak mówi, że kocha ich oboje.Nie raz jest tak, że wdowa po raz drugi wychodzi za mąż, chociaż w tym przypadku pierwsze małżeństwo z jej strony wielką miłością nie było i miłość przyszła z czasem a dopiero te drugie będzie(bo mam nadzieję, że będzie) tym z wielkiej miłości.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      To prawda, że na razie to relacje przyjacielskie, ale Marek próbuje. Nie chce być zbyt nachalny, ale objęcie ramieniem i przytulenie już jest. Ula dzieli swoje serce na pół, chociaż nie powinna tego robić, bo miłość do Thomasa była zupełnie inna niż do Marka. Była stonowana i spokojna bez szczególnych porywów serca, a do Marka wręcz przeciwnie, bo nawet widok jego dołeczków powodował mięknięcie nóg nie mówiąc o całej reszcie.
      Najpiękniej dziękuję za komentarz i pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Wow! Ale chata i jakie widoki z okien;) Thomas miał niezły gust;) Znakomita część. Pozdrawiam i czekam na next. Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Bardzo dziękuję i cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają.
      Pozdrawiam pięknie. :)

      Usuń
  3. O matko jak ta Ula jeszcze cierpi po stracie męża. Przecież zrobiła wszystko aby przedłużyć mu życie. Niepotrzebnie ma wyrzuty sumienia. Powinna szybko zacząć pracować, to nie będzie mieć czasu na rozpamiętywanie tego na co nie ma już wpływu. A może Marek skutecznie zajmie jej czas;) Czekam na to co on wymyśli. Pozdrowienia Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Dokładnie pomyślałam tak jak Ty i zapewniam Cię, że załatwiłam jej robotę jak się patrzy. O tym chyba w kolejnym rozdziale.
      Pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. Hejka! Fajna część taka spokojna Piękne miasto i zdjęcia Przypomina się lato szczególnie przy żaglówkach a za oknem ziąb! Czy i kiedy Marek odważy się na coś śmielszego? A może to Ula zmieni ich relacje? Czekam niecierpliwie na czyjś ruch;) Thanks i pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Szczerze powiedziawszy to nie bardzo pamiętam, w której części on się ośmieli, ale to będzie metoda małych kroków i oswajania się ze sobą. Tak czy siak na pewno się doczekasz.
      Pozdrawiam Cię najpiękniej i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  5. Witaj Małgosiu,
    tego można było się spodziewać, że wizyta Uli w domu w Poczdamie wywoła przykre wspomnienia. W tym niewątpliwie pięknym domu wszystko jej przypomina Thomasa i ich wspólne życie. Sama nie wiem czy kiedykolwiek wizyta w tym domu odbędzie się bez żalu i smutku po stracie męża. Chociaż z drugiej strony szkoda byłoby sprzedawać tak wspaniale położony i piękny dom. I tak źle i tak niedobrze:( Gdyby miała bliżej na cmentarz i nie musiała nocować, to może szybciej doszłaby do siebie? Ja nie mówię żeby od razu zapomniała, bo tak się nie da! Ale może nie katowałaby się myślami co jeszcze mogła dla niego zrobić? Bo przecież i tak z pewnością swoją troskliwą opieką przedłużyła mu życie. Współczuję Markowi. Tak myślałam, że jego wizyta może nie należeć do najmilszych. Widzi Ulę płaczącą nad grobem męża, słyszy jak opowiada gdzie razem chodzili, co wspólnie lubili robić, przebywa w ich domu, spotyka ich niemieckich pracowników, z którymi poprzez nieznajomość języka ma utrudniony kontakt. Musiał poczuć się niezręcznie i nie wie jak się zachować. Pamiętam, że sam chciał jechać, ale myślę, że tak nie do końca zdawał sobie sprawę z tego na co się decyduje. Uważał, że wszystko o ich związku wie, ale czytać o tym a zobaczyć na własne oczy zachowanie Uli, to dwie różne sprawy. Obawiam się czy ta wizyta go nie odstraszy albo spowoduje, że sam straci nadzieję, że między nimi może być coś więcej niż tylko przyjaźń. Mam nadzieję jednak, że tak się nie stanie, a nawet jeśli, to zostaje Ula! Przecież mówiła mu, że nie chce już rozpamiętywać, że chce być szczęśliwa:) Pomimo tego myślę, że ta wspólna podróż przybliży ich do siebie. Może nie aż tak jakbym chciała, ale małymi kroczkami też można zdobyć świat:) Mają możliwość poznania się na nowo, bo przecież każde z nich się zmieniło, ale każde z nich też chce żeby być razem:) Dziękuję za dzisiaj. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i na przełom w ich wzajemnej relacji:) Ciekawe kto będzie odważniejszy i zrobi pierwszy krok? Cały czas też interesuje mnie co będzie robiła zawodowo Ula? Serdecznie pozdrawiam i przesyłam cieplutkie uściski:)
    p.s. świetne zdjęcia, które wywołały miłe wspomnienia z pobytów w tym pięknym mieście:)
    Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      A ja Ci zazdroszczę, bo nigdy w Poczdamie nie byłam. Przygotowując się do tego opowiadania obejrzałam mnóstwo zdjęć i jestem naprawdę pod wrażeniem.

      Ula nic nie zmieniła w domu po śmierci Thomasa. Zrobiła to celowo, by zachować tę atmosferę kiedy mieszkali tu wspólnie. Te przyjazdy zawsze będą dla niej przygnębiające, ale przecież ma przed sobą nowe życie i zapewne szczęśliwe. No i jest Marek, dobry, opiekuńczy, współczujący - facet marzenie.
      Wielkie dzięki za komentarz i mocne uściski. :)

      Usuń
  6. Małgosiu,
    to jeszcze raz ja:) Nie potrafię się oduczyć i ciągle podpisuję komentarze. Wybaczysz? W przyszłości postaram się zwracać na to uwagę:) Nie mogę jednak obiecać, że to się więcej nie powtórzy:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju
      To przecież bez znaczenia. Ja nawet nie zwróciłam na to uwagi więc co mam wybaczać? Przesadzasz moja droga i to grubo.
      Buziaki. :)

      Usuń
  7. Wzruszyła mnie prośba Uli o opiekę nad nią i trzymanie kciuków za jej nowy związek;) Tak samo zresztą jak słowa Marka, który chyba jakimś szóstym zmysłem wyczuł czym Ula się zadręcza. Marek ma rację, Ula nie powinna mieć żadnych wyrzutów sumienia, bo tej walki nie mogła wygrać. Tym co powiedział dowodzi, że dobrze ją zna i rozumie;) Powinno to dać Uli do myślenia. Czekam na ciąg dalszy chyba już z Warszawy? Pozdrowienia Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu
      Ula ma jeszcze wątpliwości, czy rzeczywiście zrobiła wszystko dla Thomasa, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wyczerpała przecież wszystkie możliwości. Thomas i tak dzięki niej przeżył dłużej z tym wyrokiem. Te wątpliwości dopadają ją tylko przy jego grobie, bo tam się roztkliwia i żałuje, że jego już nie ma. Kiedy już zajmie się czymś konkretnym i skupi na tym swoją uwagę, te myśli odejdą w niebyt.
      Tak, następny rozdział już z Warszawy.
      Serdecznie dziękuję za komentarz i równie serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Chyba nie planujesz ich wysłać na emigrację? Powiedz, że nie chcesz aby we dwoje rozwijali jakiś interes np. pensjonat w Poczdamie? Dom Uli jest taki piękny i wielki. Z powodzeniem pomieści dużo ludzi ale może lepiej zamiast obcych osób, to niech się tam zmieści ich dość duża rodzina;) Ula co prawda jeszcze nie pracuje, ale Marek ma swoją firmę w Polsce. Koniecznie musisz jej znaleźć jakieś ciekawe zajęcie w Warszawie. A do Poczdamu będą jeździć na weekendy i ewentualnie na wakacje;) Czekamy na ciąg dalszy. Pozdrawiamy M i E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M i E
      Dziewczyny kochane, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby oni mieli zakładać jakiś interes na obczyźnie. Przecież Marek ma dobrze prosperującą firmę w Polsce, a i Ula wróciła tu już na dobre. Spokojnie więc, nic takiego się nie zdarzy.
      Pięknie dziękuję Wam za wpis i cieplutko pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Marek jest bardzo taktowny;) Znakomicie, że nie naciska na Ulę, nie narzuca się, nie próbuje wykorzystać sytuacji (sam na sam daleko od domu, dziewczyna płacząca i szukająca pocieszenia - to często łatwy kąsek), dostosowuje się do jej tempa. Skoro ją kocha, to pewnie chciałby więcej? Cieszę się, że jednak potrafi poskromić swoje pragnienia;)Ula chyba to widzi i potrafi docenić? Czekam na więcej. Pozdrowienia Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nino
      Marek stara się być bardzo ostrożny. Nie chce absolutnie nic zepsuć w ich relacjach i nic nie przyspieszać. Po tylu latach życia bez niej nie darowałby sobie, gdyby coś poszło nie tak. Za bardzo mu na niej zależy. Przy tym wszystkim jest dość wrażliwym facetem i doskonale potrafi zrozumieć przez co przeszła Ula. To znacznie ułatwia, bo Ula faktycznie docenia jego takt i delikatność.
      Bardzo dziękuję za wpis i pięknie pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. nie wiem co napisać świetna część bardzo mi się podoba chciałabym mieć i takiego Marka i taki dom w takim miejscu - nie wiem co lepsze;) Ula swoją postawą zapracowała na to wszystko czekam na cd i pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu
      Bardzo dziękuję i cieszę się, że Ci się podobało. Chyba każda z nas marzy o takim Marku czułym i opiekuńczym. A dom jak dom. Jaki on będzie zależy tylko od nas samych i niekoniecznie chodzi tu o pieniądze, choć pewnie one są ważne, żeby móc coś takiego zbudować.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  11. Ula jest rozdarta wewnętrznie i trochę zagubiona. Niepewnie patrzy w przyszłość i to co los przyniesie. Jednak tęsknota za Thomasem nadal nie pozwala się jej odciąć od bolesnych wspomnień. A nie pomaga w tym dom w którym spędzali wspólnie czas ,ani miejsca w których byli. Bardzo piękne miejsca gdzie spokojnie można pomyśleć ,zatrzymać się i w słuchać w siebie. W głos swojego serca. Ona wie co mówi ,lecz trochę boi się mimo ,że postanowiła dać Markowi drugą szansę. Docenia to ,że jest taktowny ,nienachalny i nie wywiera na niej presji by iść znacznie dalej tylko stosuje metodę małych kroków ( moim zdaniem najlepszą). I wszystko dzieje się w swoim tempie bez pośpiechu. Ona nosi jeszcze żałobę i trudno jej iść naprzód. Widzi ,że Dobrzańskiemu bardzo zależy ,lecz (on wie ,że musi na nią jeszcze poczekać). Zastanawia mnie co Ulka zrobi z tym dużym domem? I ciekawa jestem czy Marek nadal będzie tak cierpliwy w stosunku do niej?A może zatrzyma sobie ten dom i będzie od czasu do czasu tam jeździć by odpocząć od Warszawy i pospacerować nad jeziorem? Dlaczego Thomas wciąż wydaje mi się ciekawszą postacią niż Marek?A może zbyt skupiłam uwagę na zmarłym mężu Uli? Przecież ,gdy on żył to .. .miłość Uli do Marka pozostały by niespełniona. A będzie happy end prawda? Nic się nie zmieniło od poprzednich zakończeń? Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyś
      Ula nigdy tego domu nie sprzeda. To obiecała Thomasowi, chociaż on nigdy od niej nie wymagał takiego zapewnienia. Nie chce się pozbywać domu, bo jak twierdzi tu mieszka pamięć o nim. Thomas być może wydaje Ci się bardziej interesujący, bo w pokorze i wielkiej cierpliwości znosił swoje cierpienie, na co nie stać każdego w podobnej sytuacji. To chyba dzięki temu odbieramy jego postać przez pryzmat wielkiej szlachetności, siły charakteru i niezłomności mimo, że w końcu przegrał walkę z chorobą.
      Końcówka tego opowiadania nie odbiega od pozostałych historii. Tu nie ma nic odkrywczego.
      Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  12. Wszystko już zostało napisane, a ja nie mam pomysłu na nowy post;( Za to mogę i chcę napisać, że to opowiadanie jest wciągające i z przyjemnością je czytam;)Czekam na kolejny rozdział. Przesyłam pozdrowienia Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Pięknie dziękuję za miłe słowa. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń