Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 czerwca 2017

"MATCZYNE SERCE" - rozdział 4

ROZDZIAŁ 4


Siedziała w mrocznym pokoju przy małym drewnianym stoliku i trzęsła się. Nie, nie z zimna. Ze strachu. Po raz pierwszy była w takim miejscu. Było obce, nieprzytulne, surowe, budzące grozę. Śledczy siedzący naprzeciwko skierował w jej stronę małą lampę.
 - Imię i nazwisko.
 - Iwona Zakrzewska – odpowiedziała drżącym głosem. Postanowiła, że nie będzie nic ukrywać i postara się szczerze odpowiadać na pytania. Może dzięki temu szybciej ją wypuszczą?
 - Ile ma pani lat?
 - Skończyłam dwadzieścia jeden.
 - Zawód?
 - Bez zawodu. Mam tylko ogólniak.
 - Jak dobrze liczę ukończyła go pani trzy lata temu. W takim razie gdzie pani pracuje?
 - Nie pracuję. Wciąż szukam pracy.
 - Z czego więc pani się utrzymuje?
 - Do niedawna utrzymywała mnie matka, ale teraz podjęłam pieniądze z lokaty, którą mi założyła jak byłam dzieckiem.
 - I to z tych pieniędzy kupuje pani narkotyki?
 - Nie kupuję żadnych narkotyków. Te, które znaleźliście u mnie w domu nie były moją własnością. To Kuba je przyniósł. Kuba Jędrzejczak – dodała.
 - Ale skorzystała pani z nich. Wszyscy skorzystaliście, bo byliście upaleni.
 - No tak, ale to tylko po to, żeby się trochę odprężyć. Ja wypaliłam dwa skręty to wszystko.
W podobnym tonie przebiegały przesłuchania pozostałych. Na razie zatrzymano ich na czterdzieści osiem godzin.

Nie potrafiła zasnąć. Łóżko było niewygodne i twarde, a koc śmierdział czymś bliżej nieokreślonym. – Matka pewnie jutro tu przyleci i wyciągnie mnie stąd – pomyślała. – Nie wytrzyma i nie pozwoli, żebym miała tu gnić. W końcu mnie kocha – pomyślała z ironią. – Co za głupia suka, żeby sprowadzać policję do mieszkania i jaki obciach przed kumplami. Jak ja im teraz spojrzę w oczy? Ona zawsze musi wywinąć jakiś numer, bo nie była by sobą.
Ewa nie miała najmniejszego zamiaru interweniować w sprawie córki. Następnego dnia jak zwykle poszła rano do pracy i ani w głowie jej były spacery na komendę. – Jak trochę posiedzi, to może nabierze rozumu.
Po wczorajszym sprzątaniu tego bajzlu wyżyła się jeszcze na komputerze Iwony i na jej telefonie rozwalając oba przedmioty młotkiem. Ulżyło jej.

Posiedzenie sądu odbyło się w trybie przyspieszonym. Wszystkich zatrzymanych doprowadzono do sądu następnego dnia i wszyscy tego dnia usłyszeli wyroki. Iwona dostała dwieście sześćdziesiąt godzin prac społecznych. Nie wiedziała co lepsze, czy odsiedzieć wyrok nic nie robiąc, czy jeździć gdzieś do geriatryka i podcierać starym dziadkom tyłki. Jednak wyboru nie miała. Po rozprawie zwolniono ją do domu.
Już od progu uderzył ją zapach środków odkażających. Pokręciła nosem. – Matka pewnie znowu grzała rejony. Czyścioszka. – Weszła do swojego pokoju i oniemiała. Na biurku leżał pogruchotany na drobny mak komputer a na tapczanie jej komórka w podobnym stanie. Aż się zatrzęsła z wściekłości. – Ty stara zdziro nie daruję ci tego - wysyczała. – Przesadziłaś i to grubo. Zapłacisz mi za to.

Przekręciła w zamku klucz i sięgała do włącznika światła, gdy otrzymała pierwszy cios. Aż zwinęła się wpół. Pomyślała, że to któryś z „gości” Iwony wrócił, żeby zemścić się na niej. Rozbłysło światło, ale zamiast mężczyzny zobaczyła w pozie bojowej własną córkę.
 - Oszalałaś?! Podnosisz rękę na matkę?! – wykrztusiła. Iwona nie odpowiedziała, ale z całej siły zamkniętą pięścią strzeliła ją w twarz.
 - Wiesz za co suko? Za komputer, a to za komórkę – posłała drugi cios. – Nie miałaś prawa tego robić.
 - Nie? Obie rzeczy kupiłam za własne, ciężko zarobione pieniądze i mogłam z nimi zrobić co żywnie mi się podobało. Masz bogatych przyjaciół niech ci kupią.
Iwona schwyciła ją za ręce przyciskając do ściany.
 - Powinnaś tak oberwać, żeby cię z podłogi zbierali. Jesteś wyrodną matką. Najpierw nasyłasz na mnie policję, a potem niszczysz moje rzeczy. Chyba już do reszty zgłupiałaś.
 - O nie moja droga, teraz wreszcie nabrałam rozumu – Ewa obróciła się na pięcie i wyszła z mieszkania. Mocno krwawiła. Miała rozcięte oba łuki brwiowe i wargę. Poszła na pogotowie po obdukcję. To miał być rodzaj zabezpieczenia w razie gdyby w przyszłości musiała stanąć w sądzie z córką twarzą w twarz. Założono jej sporo szwów. Była mocno opuchnięta. Następnego dnia poszła do przychodni, gdzie na podstawie zaświadczenia z pogotowia wypisano jej dwa tygodnie zwolnienia. Równie dobrze mogła zgłosić ten incydent na policji, jednak nie zrobiła tego. – Ona już i tak ma kłopoty. Nie będę kopać leżącego. – pomyślała.

Następnego dnia, kiedy tylko upewniła się, że Iwona wyniosła się z domu zadzwoniła do Wandy i z płaczem opowiedziała jej o wczorajszym incydencie. Wanda była wstrząśnięta.
 - Kochanie wytrzymaj jeszcze do soboty. Mam dla ciebie mieszkanie i mam dobre nowiny odnośnie pracy. Przyjmą cię. Nie ma już co zwlekać. Załatwiaj wypowiedzenie, a w sobotę przyjadę samochodem dostawczym razem z Władkiem i jego bratem Staszkiem. Przeprowadzimy cię.
Natchniona tymi pozytywnymi wieściami ubrała się i pojechała do pracy. Jej widok zszokował koleżanki, ale powiedziała im, że została napadnięta, nie powiedziała tylko, że przez własną córkę. Szybko napisała wypowiedzenie. Już wcześniej rozmawiała z dyrektorem. Opowiedziała o sytuacji w domu, bo nie chciała być posądzona o to, że coś kręci. Dyrektor bez problemu zgodził się na wypowiedzenie za porozumieniem stron od dnia, w którym kończyło jej się L-4 i życzył jej szczęścia. Spakowała jeszcze swoje rzeczy i pożegnała się z dziewczynami. Zżyła się z nimi i trochę żal było jej odchodzić, ale nie miała wyjścia. Jeszcze tego samego dnia podjechała do firmy, w której sprzątała. Tu była zatrudniona na umowę-zlecenie, więc nie było problemu z zerwaniem umowy.
Następnego dnia rano odwiedziła matkę. Ta przeraziła się jak zobaczyła jej twarz. Ewa opowiedziała wszystko, opowiedziała o lokacie, którą Iwona potajemnie spieniężyła.
 - Na razie nic jej o tym nie mówiłam, że wiem. Wyprowadzam się do Legionowa. Wanda, córka pani Tekli załatwiła mi tam pracę i mieszkanie. Ma w sobotę przyjechać i przewieźć meble. Będę dzwonić i informować cię o wszystkim. Mam zamiar wywieźć wszystko do ostatniego stołka. Zostawię ogołocone mieszkanie. Niech Iwona poczuje jak to jest dorabiać się od łyżki. Poza tym mam zamiar jutro pójść do urzędu i wymeldować siebie i ją. I naprawdę nie obchodzi mnie, gdzie się podzieje. Na lokacie było dość pieniędzy, żeby kupiła sobie jakąś kawalerkę i urządziła ją. Jestem pewna, że przynajmniej połowy tych pieniędzy już nie ma. Gdyby tu się pojawiła nie udzielaj jej o mnie żadnych informacji, nie wpuszczaj jej do domu, nie dawaj żadnych pieniędzy. Gdyby ci groziła, zgłoś to na policję. Poradzisz sobie, tak?
Matka pogładziła jej spracowaną dłoń.
 - Nie martw się kochanie. Zawsze za ścianą są sąsiedzi, którzy pomogą. Najważniejsze, żebyś ty wreszcie osiągnęła równowagę i spokój. Już dawno powinnaś była to zrobić. Naprawdę nie pojmuję w kogo ona się wdała? Kazimierz był takim dobrym człowiekiem, ty też takim jesteś. Dlaczego ona jest takim odmieńcem, trudno to pojąć.
 - To moja wina mamusiu. Za bardzo chciałam ją chronić. Przecież to moje jedyne dziecko. Byłam wpatrzona w nią jak w obraz. Pobłażałam, wiele rzeczy puszczałam płazem składając to na karb młodości, która musi się wyszumieć, wielokrotnie wybaczałam. Popełniłam ogromny błąd, popełniłam mnóstwo wychowawczych błędów. Teraz wiem, że nie można kochać tak ślepo. Wy potrafiliście wychowywać mądrze. Kiedy zasłużyłam nagradzaliście, kiedy coś przeskrobałam, były kary. Powinnam była postępować tak samo, ale cóż…, czasu nie cofnę. Jedyne co mogę zrobić teraz, to ratować siebie. Skoro już raz podniosła na mnie rękę, może to powtórzyć. Nie zniosłabym tego. Jest ode mnie wyższa i silniejsza. Jak mam się bronić przed przemocą własnej córki? Jej już nie jestem w stanie pomóc, a tak naprawdę straciłam do niej serce. Doszło do tego, że zamiast kochać ją najmocniej i najszczerzej, znienawidziłam własne dziecko. Nie potrafię wykrzesać z siebie tej miłości, którą kiedyś ją darzyłam, nie po tym czego od niej doświadczyłam. To pobicie przelało czarę goryczy – rozpłakała się. Mama pogładziła ją po głowie.
 - Jest mi cię strasznie żal kochanie, ale uważam, że wreszcie postępujesz właściwie. Wy dwie nie możecie mieszkać pod jednym dachem, bo to mogłoby się skończyć tragicznie. Masz, – podała jej szklankę z jakimś naparem – to melisa, uspokoi cię trochę.

Do końca tygodnia Ewa biegała po urzędach załatwiając sprawę wymeldowania. Musiała rozliczyć się ze zużycia prądu i gazu. Iwona mogła zostać w mieszkaniu do końca miesiąca, czyli jakieś dziewiętnaście dni, a potem oddać klucze w administracji budynku. Nie nękała jej więcej. Wychodziła przed siódmą rano każdego dnia i ta regularność pozwoliła Ewie myśleć, że być może dostała jakąś pracę. Nie miała pojęcia, że jej córka jeździ do szpitala geriatrycznego i sprząta sale chorych lub z wielkim obrzydzeniem myje baseny.

W sobotę o dziewiątej usłyszała sygnał komórki. To Wanda dzwoniła informując ją, że stoją pod jej blokiem.
 - Wejdźcie na górę Wandziu, drugie piętro. Ja już jestem prawie spakowana, ale wszystko trzeba będzie znieść na dół. Dużo tego. Bardzo dużo.
 - Tym się nie martw, bo przywiozłam trzech silnych mężczyzn zamiast dwóch. Jest z nami syn Staszka. Zaraz będziemy.
Otworzyła na oścież drzwi i przywitała się wylewnie z Wandą.
 - Wyglądasz strasznie. Jak ona mogła cię tak pobić? W głowie się nie mieści. To co zabieramy?
 - Wszystko Wandziu, absolutnie wszystko. Nie zostawię tu nawet szpilki. – Wanda uśmiechnęła się złośliwie.
 - Mądra dziewczynka. Zaczniemy od najcięższych rzeczy. Najpierw lodówka i pralka. Potem kanapa i tapczan a na końcu meble. Do roboty - zarządziła.
One przenosiły lżejsze rzeczy. Ewa nie miała pojęcia ile razy obracali w te i z powrotem. Mimo to wydawało się, że idzie dość sprawnie. Pościągała jeszcze firanki i boki wkładając je do reklamówki. Rozejrzała się po pustym mieszkaniu. – Mogłyśmy być tu naprawdę szczęśliwe. Wszystko zepsułaś kochana córeczko, wszystko… – Na środku pokoju położyła na podłodze dużą, białą kopertę. To był list pożegnalny do Iwony. Wyszła z mieszkania zamykając drzwi i zostawiając klucz u sąsiadki z prośbą, aby ta przekazała go córce.
Samochód był duży. Miał podwójne siedzenia. Z przodu dla kierowcy i pasażera a z tyłu mógł pomieścić jeszcze trzy osoby. Ewa usadowiła się z tyłu tuż obok Wandy. Uśmiechnęła się do niej smutno.
 - Możemy ruszać.
Mąż Wandy odpalił silnik i wolno wyjechał na osiedlową ulicę. Wiedziona ciekawością Ewa zapytała o mieszkanie.
 - Mówiłaś, że to dwa nieduże pokoje z kuchnią i łazienką, a pytałaś o opłaty? – Wanda uśmiechnęła się i znacząco spojrzała na Staszka.
 - Nie mówiłam ci wcześniej, ale sytuacja jest następująca. Dom, w którym mieszkamy zbudowany jest na kształt czworaków. Jest parterowy, ale bardzo rozległy. Spokojnie mogą w nim mieszkać trzy rodziny. My z Władkiem zajmujemy jedno z mieszkań. W drugim mieszka Staszek. Od kilku lat jest wdowcem i dopóki Mirek był singlem mieszkali w tym mieszkaniu we dwójkę. No i wreszcie jest trzecie mieszkanie metrażowo najmniejsze. Kilka miesięcy temu Mirek się ożenił. Z myślą o nim Stach wyremontował to małe mieszkanko, żeby młodzi mogli mieszkać osobno. Traf jednak chciał, że teściowie Mirka podarowali im w prezencie ślubnym mieszkanie własnościowe w blokach. Jest duże, trzypokojowe. Wiadomo, że młodzi wolą mieszkać w nowoczesnych warunkach a nie w starym domu. Tak więc wydawało się, że robota Stacha poszła na marne. Jednak gdy opowiedziałam mu twoją historię on nawet się nie zastanawiał i powiedział, że mam cię tu sprowadzić. Warunki są takie. Każdy z nas ponosi opłaty za media. Czynszu nie płacimy, bo dom jest po rodzicach obu braci i teraz stanowi ich współwłasność. Jednak jeśli wymaga remontu wszyscy jak jeden mąż robimy na niego zrzutkę. Każde mieszkanie ma wydzielony kawałek ziemi pod ogródek i twoje też ma. Na razie, żeby ziemia nie leżała odłogiem Stachu postawił tam szklarnię z pomidorami, ale to oczywiście sezonowo. Pomidory dojrzeją to szklarnię się zdemontuje. Możesz tam sobie sadzić jakieś warzywa lub kwiatki, co tylko będziesz chciała. W poniedziałek pójdziemy z resztą dokumentów do twojej nowej pracy na rozmowę. To już tylko formalność, bo wiem, że na pewno cię zatrudnią. Na pewno też podpiszesz umowę. I to chyba wszystko.
Ewa słuchała słów Wandy jak oniemiała. Nie spodziewała się, że ta kobieta wybawi ją ze wszystkich kłopotów.
 - Mam u ciebie i u was wszystkich wielki dług wdzięczności – powiedziała cicho. – Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek uda mi się go spłacić. Mogę was zapewnić, że nie będę uciążliwym lokatorem i będę dbać o mieszkanie jak o swoje własne. Bardzo wam wszystkim dziękuję – zaszkliły jej się oczy. – Bardzo…
 - Już dobrze kochanie. Prawie jesteśmy na miejscu. Jeszcze jakieś pięć minut i zobaczysz swoje królestwo.


Iwona wolno wchodziła na schody trzymając się poręczy. Czuła jakby miała nogi z ołowiu. Nigdy w życiu nie pracowała tak ciężko. Nie pobłażano jej i wykorzystywano do najcięższej roboty. Wielokrotnie miała ochotę rzucić się na pielęgniarkę oddziałową i wydrapać jej te fałszywe ślepia. Musiała jednak hamować swoje zapędy i bez protestu wykonywać jej polecenia. W przeciwnym razie groziła jej odsiadka. Dzisiejszy dzień był jednym z cięższych. Nadźwigała się tych jak to mawiała „starych trucheł” myjąc ich i przebierając im pościel. Potem musiała karmić tych, którzy nie potrafili sami sobie z tym poradzić. Przy takich czynnościach odliczała skrupulatnie każdą godzinę pobytu w tym znienawidzonym miejscu. - Gdyby nie moja głupia matka nie musiałabym się tak urabiać – pomyślała ze złością.
Gdzieś nad jej głową skrzypnęły drzwi. Dochodząc już do mieszkania zobaczyła na korytarzu sąsiadkę.
 - Dzień dobry pani Iwonko. Widziałam panią przez okno.
 - Dzień dobry pani Mirska, stało się coś?
 - Nie , nie… Pani mama prosiła, żebym oddała pani klucze jak wróci pani z pracy.
 - Klucze? Ale ja mam klucze.
 - No ja już tam nie wiem. Prosiła, żeby oddać, to oddaję – wcisnęła jej pęk kluczy do ręki i szybko umknęła do mieszkania.
Iwona ze zdziwieniem patrzyła na matki klucze. – Na cholerę mi jej klucze? O co tu chodzi? Pewnie znowu coś wykombinowała. – Otworzyła wszystkie zamki i weszła do środka. Mieszkanie wyglądało jak wymarłe, zupełnie pozbawione mebli i firanek. Wyglądało jak pustostan. Rzuciła torbę na podłogę i panicznie biegała po wszystkich pomieszczeniach nie rozumiejąc, co tu się stało. W kuchni została tylko kuchenka gazowa. Nie było żadnych naczyń, szafek, ściereczek, niczego. W jej pokoju zostało tylko biurko bez krzesła i kilka kartonów z jej ubraniami. Duży pokój ział kompletną pustką. Iwonie stanęły włosy na głowie. Zupełnie ogłupiała i zdezorientowana osunęła się po ścianie. Dopiero teraz zauważyła białą kopertę i sięgnęła po nią wyciągając z niej złożoną na pół kartkę papieru. List nie posiadał nagłówka w stylu „Kochana Iwonko”, czy choćby „Iwono”. Nie był też podpisany. Zaczęła czytać.

Twój ostatni wyczyn pomógł mi podjąć decyzję, z którą nosiłam się od dość dawna. Już nigdy nie pozwolę, żebyś podniosła na mnie rękę. Nigdy. Wykreślam cię z mojego życia raz na zawsze. NIE JESTEŚ JUŻ MOJĄ CÓRKĄ. Zwyczajne, normalne dzieci nie biją własnych rodziców, szanują ich i doceniają to, co dla nich robią. Ty nie jesteś zwyczajnym, normalnym dzieckiem. Jesteś potworem. Ja już mam tego dosyć. Nie chcę się zastanawiać każdego dnia, co zastanę w domu po powrocie z pracy. Już dość tych „niespodzianek”. Wyprowadzam się z tego mieszkania i z Twojego życia na zawsze. Zabieram wszystko, co należy do mnie i za co zapłaciłam swoją ciężką pracą. Mieszkanie jest opłacone do końca miesiąca i tyle możesz w nim mieszkać, bo wymeldowałam nas obie. Klucze oddasz w administracji.
Nie pozostajesz wszak bez środków do życia, prawda? Bez mojej wiedzy rozporządziłaś się lokatą. Masz więc pieniądze na start. Gdybym była równie podła jak Ty, spokojnie mogłabym przelać je z niej na własne konto, bo nie wzięły się znikąd, ale z ciężkiej pracy mojej i twojego ojca, a Ty zostałabyś z niczym. To już i tak bez znaczenia, bo zupełnie mnie nie obchodzi co zrobisz z tą gotówką i czy rozsądnie nią zadysponujesz. Jesteś przecież najmądrzejsza na świecie i wszystko wiesz najlepiej.
Ja znikam i nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Właśnie wkroczyłaś w dorosłe życie więc radź sobie z nim.

Iwona skończyła czytać. Była wściekła. Kartka wysunęła się jej z rąk i upadła na podłogę. Czy ta „stara” zgłupiała już całkiem? W życiu nie spodziewałaby się, że matka będzie zdolna wyciąć jej taki numer. Fakty mówiły jednak same za siebie. Siedziała w pozbawionym wszystkiego, pustym mieszkaniu.




Nie wiedziała jak sobie sama poradzi. Jednak matka zorientowała się, że zabrała lokatę. Nie miała tylko wiedzy, że już niewiele z tych pieniędzy zostało. Iwona była rozrzutna, nie potrafiła rządzić się pieniędzmi i nie szanowała ich, nie myślała o kolejnym dniu i żyła dniem dzisiejszym. Dobre, markowe ciuchy, najlepsze kosmetyki, szampańska zabawa i częste fundowanie różnych rzeczy swoim koleżankom, byle by im zaimponować. To wszystko kosztowało, a pieniądze topniały jak lód. Powinna chyba zacząć oszczędzać, bo wyląduje w końcu gdzieś pod mostem. Musiała załatwić sobie jakieś lokum. Może wynająć pokój? Nie miała pojęcia, że nawet wynajęcie pokoju w Warszawie nie jest tanie. Skąd niby miałaby to wiedzieć? Pomyślała sobie, że nawet jeśli nie znajdzie nic do końca miesiąca, to pójdzie do babci. Ona na pewno użali się nad nią i przyjmie pod swój dach. Pokrzepiona tą myślą zarzuciła torebkę na ramię i wyszła z domu. Była głodna i musiała coś zjeść.

39 komentarzy:

  1. Iwona to dno totalne!!! Chyba przebiła wszystkie bohaterki!? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Musiało się jednak wydarzyć coś bardzo drastycznego, żeby wreszcie Ewa znalazła w sobie siłę, by uwolnić się od córki.
      Dziękuję za wpis. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Nie wiem co można napisać po takiej część. Iwona wszelkie granice przekroczyła podnosząc rękę na matkę. Ciekawa jestem ile zostanie Iwonie przyjaciół gdy będzie bez kasy i nie będzie sponsorką. Znając życie to żaden i pozna dopiero co to życie. Cyba, że upadnie niżej i sama znajdzie sobie sponsora.
    Pocieszające jest te nowe życie Ewy i pan Staszek.
    Pozdrawiam miło Gaju, Małgosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Rozumiem, że trudno coś takiego skomentować, bo większość z nas nigdy nie spotkała się z takimi zachowaniami i nigdy takich nie doświadczyła i pewnie nigdy nie doświadczy. Mimo to zdarzają się takie skrajne przypadki nawet w najlepszych rodzinach.
      Pocieszające jest to, że Ewa wreszcie dojrzała do zmian i uwolniła się od córki.
      Dziękujemy za pozdrowienia. Również serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  3. O jojo!!! Ale ciężko! Sama nie wiem co napisać, bo cisną mi się na usta same niecenzuralne słowa, a ręka aż świerzbi!? Mam tylko nadzieję, że to już koniec gehenny Ew?? Chyba się nie złamie i dotrzyma danego słowa? Nie będzie szukać kontaktu z córunią? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Ewa ma już dość i na pewno nie będzie szukać z córką kontaktu. teraz jest jej czas i wreszcie trochę odżyje.
      Dzięki wielkie za wpis. Pozdrawiam pięknie. :)

      Usuń
  4. Iwona sama jest suką i do tego wredną! Jak można podnieść rękę na mamę!? I to do tego taką mamę. Ewa nieba by jej przychyliła, a ta niewdzięcznica wyzywa ją i bije?! Szkoda, że Ewa nie poszła na Policję. Iwona powinna zgnić w więzieniu! Jestem oburzona! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa już nie chciała zaogniać sytuacji. Podjęła jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu i wyprowadziła się. To przełom w jej życiu, ale bardzo pozytywny. Teraz będzie już tylko lepiej.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  5. No i miałam rację, ta idiotka Iwona nigdy się nie zmieni! Powinna znaleźć sobie damskiego boksera, to może wiedziałaby jak się czuje bity człowiek! Niestety nie życzę Iwonie wszystkiego dobrego, wręcz przeciwnie! Z to za Ewę trzymam kciuki. Może nowe miejsce da jej szczęście i spokój? Ale przykre musi być, że obcy ludzie są bardziej ludzcy niż najbliższa osoba. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Ewa dokonała dobrej decyzji. Dzięki życzliwości Wandy wreszcie odzyska spokój i przestanie harować jak wół na szczęście i pomyślność swojej jedynaczki. To pobicie było ostatnią rzeczą, którą mogłaby darować i wybaczyć swojemu dziecku.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  6. Czy to koniec Iwony? Czy może sama znajdzie mamę albo będzie nachodziła babcię? Z niej przecież jest prawdziwy pasożyt, więc jak da sobie sama radę? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, to jeszcze nie koniec Iwony, chociaż z matką się już nie spotka a raczej spotka się tylko raz za to po sporym przeskoku czasowym. Iwona jest pasożytem, ale dość cwanym, więc nie zginie w wielkim świecie.
      Dziękuję pięknie za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Chyba sąd był zbyt łaskawy. Jakby sędzia wiedział jaka z tej dziewczyny podła gnida, to by zasądził jej pracę w kamieniołomach a nie w szpitalu! Liczę, że dla Ewy teraz już będzie z górki? Przykro, że musiało dojść do jej pobicia aby odcięła pępowinę od wyrodnego dziecka. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ewa wreszcie odetchnie, bo wkroczy w zupełnie inną rzeczywistość bardzo różną od tej, w której żyła do tej pory. Ona teraz potrzebuje wyciszenia i czasu na zagojenie się ran i pozbycie się gorzkiego smaku wychowawczej porażki.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  8. Witaj Małgosiu,
    bardzo ciężko skomentować ten rozdział, zresztą poprzedni też nie należał do lekkich i przyjemnych. Staram się zrozumieć Ewę. Nie wiem jak bym się sama zachowała na jej miejscu? Dziecko, to jednak dziecko. Niektórzy mają jeszcze gorzej niż Ewa, a nie pozwolą powiedzieć złego słowa o swoich pociechach. Niestety tak jak piszesz, takie sytuacje nie są odosobnione, może niezbyt częste, ale jednak się zdarzaj w życiu realnym. Wielka szkoda dla Ewy, że musiało dojść aż do pobicia, aby zdecydowała się być konsekwentna. Może gdyby wcześniej wystawiła walizki Iwonie, to w późniejszym czasie mogłyby się dogadać i Ewa nie musiałaby uciekać z Warszawy? Chociaż może akurat ta wyprowadzka wprowadzi w jej życie spokój? Trochę martwię się o babcię. Jest starsza, mieszka sama a Iwona jest silna i bezkompromisowa. Jeszcze może jej zrobić coś złego skoro nawet mamy nie oszczędziła i nie ma żadnych wyrzutów sumienia? Może jednak nie będzie jej nachodziła, może rzeczywiście się obrazi i odetnie od rodziny? Ma tylu "przyjaciół", to może oni ją przygarną? Oczywiście czekam na kolejny czwartek. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja
    p.s. RanczUla, bardzo dziękuję za pamięć i przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i szczególnie dla grzecznej córeczki:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Babcia to silna kobieta. To ona namawiała Ewę już od dawna, żeby pozwoliła iść Iwonie własną drogą. Oczywiście Iwona podejmie próbę porozumienia się z nią, ale spotka opór.
      Wielkie dzięki za dodanie rozdziału. Pozdrawiam i ściskam Cię najserdeczniej. :)

      Usuń
  9. Z babci to twarda sztuka. Nie powinna pęknąć przed wnuczką tak jak Ewa. Zawsze może nie otworzyć drzwi, a gdyby ta się dobijała może wezwać Policję. No chyba, że Iwona ma do jej mieszkania klucz? Wtedy może być rzeczywiście groźnie. Ale chyba nie podniesie ręki na babcię lub nie zrobi jej innej krzywdy? A Ewa wreszcie podjęła słuszną decyzję! Zuch dziewczyna! Tylko niech się tego trzyma! Liczę na to, że ten Staszek nie pojawił się tylko w roli osiłka;) Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Babcia zachowa się tak jak powinna. Nie ulegnie sentymentom i raczej pozostanie nieczuła na los swojej wnuczki.
      A jeśli chodzi o Staszka, to póki co jest osiłkiem.
      Dziękuję Ci bardzo za komentarz. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  10. Ale wstrętne, wyrodne dziewuszysko! Myślałam, że się wyszumi i trochę zmądrzeje, ale gdzie tam! Zobaczymy jak sobie będzie radziła? Pewnie spadnie na cztery łapy. Życie nie jest sprawiedliwe, bo przeważnie takie gnidy jednak jakoś sobie radzą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy są po prostu niereformowalni i Iwona do tej grupy pasuje jak ulał. Ona będzie musiała sobie poradzić bo "life is brutal", a kasa się kończy.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  11. Narkomani są zdolni do wszystkiego.Wszelakiej przemocy ,niecenzuralnych słów ,nieodwracalnych czynów. Działają jak w trasie ,mając obłęd w oczach.Nie mam pojęcia do czego się jeszcze posunie ta dziewczyna.Brakuję mi już na nią słów.Oniemiałam ,gdy podniosła rękę na matkę. Strasznie żal mi Ewy ,że ma taką ( cenzura) córkę.Zarabiać a życie pewnie będzie w wiadomy sposób ,bo babcia nie okaże się łaskawa jak przypuszcza Iwona.Niech Ewa ucieka ,dopóki żyje ,bo któreś nocy bądź dnia może zaatakować ją z nożem w ręku lub posunie się do innego sposobu by zabić matkę.Przyzwyczaiła się do życia na poziomie ,ale to mama zapewniała jej to wszystko. Gdzie szacunek ,miłość , wdzięczność , wsparcie? Spokojna rozmowa ,plany na przyszłość?Iwona zaprzepaściła wszystko.Mogła mieć wszystko. Nie przeszło jej nigdy przez myśl ,że pieniądze ,kiedyś się kończą? Tak jak życie może urwać się w ciągu minuty.Ewa doskonale to wie. Chciała dla córki jak najlepiej by nie odczuwała braku drugiego rodzica ,a co z niej wyrosło? Liczę ,że zemści się to na niej i nieraz przeklinać będzie swój los. Za dużo miała szans ,by zasłużyć na kolejną. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Tak naprawdę Iwona nie jest narkomanką. Tylko czasem upalała się marihuaną i to wszystko. Ona wciąż wierzy, ze została stworzona do lepszego życia, że jest kimś wyjątkowym. Jej parcie na to, żeby jej życie było bogate i luksusowe, jest ogromne i nie widzi póki co konsekwencji takiego życia. To kiedyś się zemści, ale do tego czasu sporo wody jeszcze upłynie.
      Bardzo dziękuję Ci za fajny komentarz. Pozdrawiam Cię pięknie. :)

      Usuń
  12. Zachowanie Iwony to najgorsze co mogło spotkać Ewę. No cóż ale takie są skutki pobłażania dziecku we wszystkim co robi. Częściowo rozumiem Ewę chciała w ten sposób wychowania zrekompensować córce brak ojca.
    Myślę, że ta wyprowadzka i odcięcie się od córki pozwolą jej dojść do równowagi psychicznej. Może i spróbuje ułożyć sobie życie od nowa. Jest przecież jeszcze młodą kobietą.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ewa nie mogła już dłużej czekać. Sama mówi do matki, że skoro Iwona raz podniosła na nią rękę, to zrobi to znowu. Trzeba pamiętać też o tym, że Ewa jest wyniszczona pracą. Ciężko haruje i niedojada. Iwona przewyższa ją co najmniej o głowę i jest o wiele silniejsza. Ewa nie mogłaby się przed nią obronić. Zniknięcie z oczu córki było najlepszą decyzją jaką mogła podjąć. Teraz czas na życie w spokoju i regenerację nerwów.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  13. A mówi się, że dziewczynki lepiej się chowają, bo są grzeczniejsze od chłopców? Ewa chyba chętnie zamieniłaby swoją jedynaczkę nawet na drużynę piłkarską chłopaków. Myślę, że żaden z synów nigdy by nie uderzył mamy? Ciężkie życie ma ta Ewa. Czym sobie na to zasłużyła? Może teraz będzie lepiej? Ale czy ona potrafi zapomnieć o córce? Nie będzie jej tęskno? Może nowe miejsce zamieszkania, nowa praca nie da jej czasu na rozmyślanie. Niech wreszcie i ona będzie szczęśliwa. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Jak widać z tymi dziewczynkami nie zawsze jest tak kolorowo i czasami są gorsze od chłopców. Ewie zmiana środowiska dobrze zrobi. Na pewno odetchnie psychicznie i raczej nie będzie się zadręczać myślami o córce, chociaż ta ostatnia nie tak szybko pozwoli o sobie zapomnieć.
      Pięknie Ci dziękuję za wpis. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  14. Jedyne czego boi się Iwona, to chyba jest Policja i więzienie. Chyba tylko oni mogliby nauczyć ją szacunku do mamy i pieniędzy ciężko przez nią zarabianych na jej potrzeby. Wielka szkoda, że Ewa jednak nie zgłosiła tego pobicia. Może dzięki temu uratowałaby córkę przed całkowitym upadkiem? Bo jakoś czarno widzę jej przyszłość. Nie mogę się doczekać jak Ewa będzie sobie spokojnie żyła. No chyba, że szykujesz jej jeszcze inne przeszkody do pokonania? Oczywiście czekam na kolejną część. Cieszę się z nowej zapowiedzi. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ewa zasłużyła sobie na życie bez stresów i będzie takie miała, choć oczywiście zdarzą się zawirowania. Ona jednak jest silną kobietą i tak łatwo się nie poddaje. Dla Iwony raczej ratunku już nie ma. Zawiniła względem matki i poniesie za to karę i to dość okrutną. Nic więcej nie zdradzę.
      Jest nowa zapowiedź, ale wciąż się jeszcze pisze, chociaż z dużymi oporami, bo od dwóch miesięcy mam kłopoty z barkiem i lewą ręką. Znowu przede mną seria zabiegów i mam nadzieję, że pomogą, bo ciężko jest pisać tylko jedną.
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  15. Współczuję Ewie, że musiała podjąć taką decyzję. Musiało ja to bardzo dużo kosztować. Widać to nawet po liście jaki zostawiła córce. Uczucie porażki jest straszne. Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że porażka ma smak goryczy. Ewa doskonale wie, jak ona smakuje. Odczuwa jednocześnie wstyd i bezsilność. Obwinia się dosłownie za wszystko co dotyczy Iwony. Z takich stanów wychodzi się długo, ale zmiana środowiska, nowa praca i życzliwi ludzie wokół potrafią dokonać cudów.
      Pozdrawiam cieplutko i serdecznie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  16. Nie ma to jak zasada postaw się i zastaw się!? Czy Iwona myślała, że nawet dość duże pieniądze z lokaty będą wiecznie w jej kieszeni? Nie wie, że jak się wydaje, to pieniądze ubywają? Ciekawe jak teraz zachowają się jej znajomi? Pomogą, czy raczej odwrócą się od niej, bo nie ma już kasy? Obstawiam to drugie, bo ona nawet sympatyczna nie jest, żeby ktoś się znalazł i się ulitował nad jej losem. Niewiele jej zostało czasu na znalezienie nowej mety, no chyba, że coś zakombinuje i zostanie w domu rodzinnym? I z czego ona będzie żyła? Przecież twierdzi, że każda praca jest nudna i napawa ją odrazą. Może znajdzie sobie sponsora, jest ładna i moda, to może jej się uda. Ale na małżeństwo raczej bym nie liczyła. Przed nią to chyba tylko równia pochyła na sam dół. Fajnie, że u Ewy za to coraz lepsze wieści. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Iwona, to głupiutka, naiwna i pusta dziewczyna z wielkim mniemaniem o samej sobie. Nie ma kompletnie pojęcia o życiu, ale jedno wie na pewno, że nie została stworzona do ciężkiej pracy. Marzy o życiu bogatym, luksusowym, życiu bez finansowych trosk. Sponsor byłby mile widziany, ale przecież nie ma nic za darmo.
      Bardzo dziękuję za długi wpis. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)

      Usuń
  17. Aż trudno uwierzyć, że własne dziecko może być aż tak bezwzględne, aż tak nie mieć serca, aż tak nie mieć za grosz empatii. Zdaję sobie sprawę, że w realu też takie typy się znajdują, ale obstawiałabym raczej na środowisko patologiczne. A tutaj dziewczyna miała taki dobry przykład, taką kochającą matkę, tak się jej poświęcającą i gdzie się nauczyła takiej bezwzględności, takiego chamstwa? Okropne życie, trudny temat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak bywa, że w rodzinie trafi się jakaś czarna owca. Rodzice porządni, a dziecko poprzez niewystarczającą ilość czasu, jaką mu się poświęca trafia w środowisko nie zawsze dla niego dobre. Ewa po śmierci męża musiała sama zadbać o siebie i Iwonę. Ubierała się w lumpeksach, ale córce nigdy nie kupowała tam ubrań, bo uznała, że należy jej się wszystko, co najlepsze, bo jest półsierotą. Przymykała oczy na wiele wybryków córki, bo uważała, że młodość musi się wyszumieć. Pobłażała jej na każdym kroku i wybaczała. To zemściło się na niej w okrutny sposób. Będzie zawsze żałować, że nie poświęciła córce więcej czasu i nie wpoiła podstawowych zasad. Na to już jednak za późno, bo lawina ruszyła i długo się nie zatrzyma.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  18. Jak czytałam część to normalnie szlak mnie trafiał. Nawet nie wiem co napisać, bo jestem zbulwersowana. Ale to tylko pochwała dla Ciebie, skoro Twoje opowiadania wzbudzają uczucia :D Iwona to jakaś masakra, jak tak można się zachowywać? Nie mam pojęcia co dalej można zrobić...Ona raczej się nie zmieni :(
    Pozdrawiam Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andziok
      Gdzieś Ty była jak Cię nie było? Zamilkłaś na bardzo długo. Masz wreszcie wakacje? Wszystkie liczymy na to, że będziesz dodawać rozdziały częściej.
      A jeśli chodzi o opowiadanie, to bardzo się cieszę, że wzbudza w Was tyle emocji. Taki właśnie miałam plan, że historia miała bulwersować i szokować. Iwona rzeczywiście się nie zmieni, ale o tym piszę w kolejnych częściach.
      Fajnie, że się odezwałaś. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
    2. Tak jest. Na szczęście mam wakacje i mogę nacieszyć się wolnym czasem :D

      Usuń
  19. Jak dobrze mieć sąsiada, w tym przypadku właściwie przyjaciela. Wanda praktycznie mało zna Ewę, bo tylko poprzez swoją mamę Teklę. A mimo wszystko okazała Ewie mnóstwo serca, zresztą nie tylko ona, bo i mieszkańcy nowego mieszkania Ewy. Z jednej strony, to cudownie, że Ewa może na nich liczyć, ale z drugiej to bardzo smutne, że musiała szukać pomocy u obcych osób dzięki działaniom jedynej córki. Czy Ewa sobie poradzi z tą przykrą sytuacją? Mam nadzieję, że nie popadnie w depresję? Serce sercem, ale żyć trzeba dalej. Jest jeszcze młodą kobietą. Może wreszcie znajdzie dla siebie czas. Może nie będzie musiała tyrać na kilku etatach. Ciekawa jestem też co z babcią? Poradzi sobie z wnuczką, bo jestem pewna, że Iwona przyleci do niej po pieniądze. Przecież jest jedyną wnuczką, więc wszystko jej się należy. Mam nadzieję, że babcia nie przejmie roli Ewy. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Wanda i Ewa znają się kilka ładnych lat, bo tyle czasu Ewa zajmowała się matką Wandy i dobrze się z Wandą dogadywały. Ewa wreszcie odżyje i skupi się na nowej pracy. Na pewno nie będzie już tak harować jak wcześniej.
      Babcia jest zupełnie inna niż Ewa. Bardziej zasadnicza i bardziej kategoryczna. Zawsze krytykowała metody wychowawcze Ewy, chociaż nigdy nie robiła jej wyrzutów. Na pewno nie będzie taka pobłażliwa dla wnuczki jak jej córka.
      Pięknie dziękuję Ci za komentarz. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń