Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 1 lutego 2018

ZŁE NAWYKI - rozdział 5



ROZDZIAŁ 5


Dzień zapowiadał się piękny. Jeszcze nie było szóstej, gdy Ula przetarła zaspane powieki. Przez niedomknięte żaluzje wdzierały się do środka jaskrawe promienie słońca. Nie ociągała się. Wyskoczyła z łóżka i ruszyła do łazienki. Prysznic orzeźwił ją i pozbawił resztek snu. W pokoju przebrała się już do podróży wkładając krótkie spodenki i koszulkę na cienkich ramiączkach. Przeniosła torbę podróżną do przedpokoju i zajęła się parzeniem kawy. Ustawiła filiżanki na stoliku i cicho weszła do sypialni Marka. Spał w najlepsze posapując cichutko. Stanęła przy łóżku wpatrując się w jego ładną twarz. Kto by pomyślał, że to niewinnie i wręcz chłopięco wyglądające oblicze kryje również ciemną stronę jego natury. Przykucnęła przy nim i pogładziła jego gęste, czarne włosy. - Jeszcze będą z ciebie ludzie. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tak się stało. Marek. Marek obudź się – powiedziała głośno. – Zaparzyłam kawę.
Mruknął i odwrócił się na bok uchylając powieki. Uśmiechnął się szeroko.
 - Dzień dobry Ula. Już wstałaś? Zaczynam doceniać fakt, że się ożeniłem. Wcześniej nikt nie zaparzał mi kawy. Już wstaję.
Wycofała się do salonu. Po chwili ukazał się okutany w szlafrok. Upił kilka łyków i ruszył do łazienki. Nie minęło piętnaście minut, gdy znowu się pojawił już ubrany. Dopił kawę i przeniósł swój bagaż stawiając go obok torby Uli. Ona w tym czasie opłukała filiżanki.
 - Jesteś gotowa? Jeśli tak, to wychodzimy. Ja wezmę torby a ty zamknij mieszkanie. Ściągnę windę. - Na dole przepuścił ją przodem obserwując jej zgrabną sylwetkę. – Ależ ma długie i kształtne nogi – przeleciało mu przez głowę. – Tyłeczek też niczego sobie. Niezła laska ci się trafiła Dobrzański. Gdyby jeszcze ściągnęła ten aparat… - Wpakował rzeczy do bagażnika i otworzył Uli drzwi. Wsunęła się zgrabnie i zapięła pas. Po chwili i on usiadł za kierownicą.
 - Długo pojedziemy? – zapytała.
 - Jakieś sześć godzin. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych niespodzianek. Pojedziemy przez Piotrków Trybunalski. Trasa jest nieco dłuższa, ale przynajmniej nie ma na niej robót drogowych.


Zatrzymali się dopiero przed Częstochową, bo oboje poczuli głód. Marek zaparkował przy jakimś zajeździe i wraz z Ulą wszedł do środka. Wzięli kawę na wynos i po porcji jajecznicy na boczku, którą spałaszowali zagryzając chrupiącymi bułkami. Napełniwszy żołądki ruszyli dalej. Minęli Wieliczkę i wtedy Marek trochę odetchnął.
 - Jeszcze jakieś półtorej godzinki i będziemy na miejscu. Bardzo jesteś zmęczona?
 - Nie… Wszystko OK.
Rozdzwonił się jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się.
 - Twoja mama dzwoni. Halo? Dzień dobry mamo.
 - Witaj Uleńko. Bardzo mi miło, że tak się do mnie zwracasz. Jesteście w drodze?
 - Tak. Właśnie minęliśmy Wieliczkę i powoli dojeżdżamy. Marek mówi, że jeszcze półtorej godziny i będziemy na miejscu, a co u was? Wszystko w porządku? Dobrze się czujecie?
 - Świetnie. Nawet Krzysztof ma dobry humor.
 - Pozdrawiamy was oboje. Odezwiemy się jak już dojedziemy.
 - Do usłyszenia kochanie.
Rozłączyła się i spojrzała na Marka. Wyczuł jej wzrok i odwrócił do niej twarz.
 - Co tam? Coś z ojcem?
 - Nie, nie. Wszystko dobrze. Mama zadzwoniła, bo po prostu niepokoi się, czy dojechaliśmy. Oni oboje bardzo martwią się o ciebie. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę. Nie mam zamiaru prawić ci kazań ani wygłaszać pogadanek umoralniających. Jesteś dorosły i odpowiadasz za swoje czyny. Nie wiem jak żyłeś wcześniej, bo oni nic mi nie opowiadali o tobie oprócz ogólnych rzeczy. Ten szybki ślub i sposób w jaki szukali ci żony daje do myślenia zwłaszcza, że jesteś przystojnym, inteligentnym facetem, któremu dobrze patrzy z oczu. Wydaje się, że nie potrzebowałeś w tym względzie osób trzecich, żeby znaleźć sobie żonę. Nie zamierzam cię naciągać na jakieś wynurzenia i jeśli nie chcesz, nie musisz mi o tym opowiadać. Ja jednak trochę się o nich martwię. Bardzo polubiłam oboje i nie darowałabym sobie, gdyby miało im się coś stać. Jeśli w jakiś sposób zawiniłeś wobec nich, spróbuj to naprawić. Gdybym to ja była na twoim miejscu zrobiłabym wszystko, żeby zrzucić im kłopoty z głowy. Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby moi rodzice żyli. Mama zmarła nagle, ale wciąż wyrzucam sobie, że nie zrobiłam wystarczająco dużo, żeby uratować ojca.
 - A co mu się stało?
 - Był ciężko chory na serce. Cierpiał podobnie jak twój ojciec. Wymagał operacji by-passów, ale biedny jej nie doczekał, bo kolejka była zbyt długa. Gdybym miała pieniądze, nie oglądałabym się na nic, tylko załatwiła ten cholerny zabieg w prywatnej klinice – zadrżał jej głos i rozpłakała się rozpaczliwie rozmazując łzy po policzkach. – On mógł żyć, rozumiesz? Mógł żyć. A przez moją nieudolność wysłałam go do grobu.
Marek zjechał na pobocze i zatrzymał się.
 - Ula, nie możesz się za to obwiniać. To nie było coś, na co miałabyś wpływ – wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek i wytarł jej oczy jedną z nich.
 - Musisz mi coś obiecać. Musisz mi obiecać, że przynajmniej postarasz się ich oszczędzać. Twój tata w bardzo emocjonalny sposób mówił o tobie. Widziałam jak bardzo był spięty. Był na granicy wybuchu, choć nie mam pojęcia, co go tak zirytowało. To wspaniały człowiek. Oboje są wspaniali i jeśli nie zrobisz nic, żeby oni mieli spokojną starość, to będziesz żałował tego do końca życia, kiedy już zamkną oczy. Ja znam to okropne poczucie winy, które niszczy człowieka od środka. Minęły już ponad cztery lata od śmierci taty, a ja wciąż się tym gryzę i nie mogę zapomnieć. Pomyśl o tym. O to jedno cię proszę.
 - Pomyślę Ula. Obiecuję – powiedział cicho. Jej słowa wstrząsnęły nim do głębi. Nie spodziewał się takiego wybuchu rozpaczy. Ojciec mówił, że ona wiele w życiu przeszła. To musiało być traumatyczne skoro reagowała tak emocjonalnie. Pierwsze myśli jakie przeleciały mu przez głowę, to takie, że on wobec rodziców nigdy nie był w porządku. Wciąż coś kombinował, wciąż starał się coś przed nimi ukryć, a kiedy w końcu wychodziło na jaw, kręcił i kłamał im w żywe oczy byle się tylko wybielić. Ojciec nie był naiwny i rozumiał więcej niż mu się wydawało. I jeszcze te artykuły w brukowej prasie. On starał się to bagatelizować i nic sobie z nich nie robił w przeciwieństwie do rodziców. Oni zapewne przeżywali każdą linijkę tych parszywych tekstów i każde jego skandaliczne zdjęcie odczuwali jak cios prosto w serce. To musi się skończyć. Ula ma rację. Jeśli się nie postara, jeśli nadal będzie prowadził takie życie jak do tej pory, niechybnie wpędzi oboje do grobu. Czy tego właśnie chciał? Na pewno nie. Bez nich w żaden sposób nie poradzi sobie. Przez swoje lenistwo i totalne olewactwo nie rozwinął się zawodowo w ogóle. Zatrzymał się na etapie studiów i tak już zostało. Jak mógł porządnie wywiązywać się ze swoich obowiązków skoro nawet nie rozumiał czasem czego tak naprawdę oczekuje od niego Alex? On nie uczynił najmniejszego wysiłku, żeby pogłębić wiedzę przynajmniej w tym zakresie, jakim się zajmował. Trzeba koniecznie to nadrobić, bo jeśli nie, to firma za kilka lat będzie należała wyłącznie do Febo.
 - Dojeżdżamy Ula. Nasz pensjonat nazywa się Chochołowskie Zacisze. O, to ten. Spójrz jaki ładny. Ja widziałem go już na zdjęciach jak zamawiałem dla nas pokój, ale w rzeczywistości jest jeszcze ładniejszy.
Odpięła pas i wysiadła z samochodu z ulgą rozprostowując ramiona i nogi. Wzięła głęboki wdech wciągając w płuca powietrze przesiąknięte zapachem sosnowych igieł, tarcicy i jakiejś żywicznej nuty.
 - Ależ tu pięknie… - rozejrzała się dokoła. Na horyzoncie majaczyły zarysy górskich pasm. – Wypakowujemy się?
 - No pewnie. Już otwieram bagażnik.
Obładowani ruszyli w stronę wejścia do budynku. W środku było niezwykle urokliwie i przytulnie. Charakter nadawały ociosane bale i pięknie zeszlifowane deski. Wszystko było w drewnie. Podeszli do niewielkiej recepcji i przedstawili się.
 - Dzień dobry. Urszula i Marek Dobrzańscy. Mamy u was zabukowany pokój.
 - Zgadza się. Poproszę o dowody państwa.
 - Są nieaktualne, a raczej żony jest nieaktualny. Wczoraj pobraliśmy się i dopiero będziemy załatwiać zmianę. To chyba nie jest przeszkoda, prawda?
 - Oczywiście, że nie. Ja tylko wpiszę nazwiska państwa do książki a tu jest klucz od pokoju. To na pierwszym piętrze od schodów na lewo. Pokój sto jeden. Bardzo proszę.


Pokój zachwycił ich. Stało tu prawdziwe, małżeńskie łoże i było tak duże, że bez problemu mogły tu spać trzy osoby. Posiadał telewizor, małą lodówkę i sporą łazienkę z prysznicem. Zupełnie wystarczająco jak na ich potrzeby. Oboje odświeżyli się po podróży i przebrali. Marek zaproponował spacer do term. Okazało się, że są położone bardzo blisko pensjonatu i w ogóle nie opłaca się uruchamiać samochodu, żeby tam dotrzeć.
 - Tam jest ponoć świetna restauracja. Zjedlibyśmy obiad i przy okazji zobaczyli jak to wszystko wygląda.
 - Możemy iść. Myślę jednak, że powinniśmy zlokalizować jakiś spożywczy sklep. Z tego co piszą, to oferują tu tylko śniadania a pozostałe posiłki we własnym zakresie. Wieczorem możemy być głodni i nie będziemy mieli nic do jedzenia.
 - Masz rację. W takim razie wezmę samochód. Najpierw podjedziemy pod termy a potem przejedziemy się do Zakopanego. Nie wiadomo, czy w Chochołowie działa jakiś sklep.

Byli zachwyceni termami. Zanim trafili do restauracji obeszli teren, żeby zorientować się gdzie co jest i obiecali sobie, że jutro spędzą tu cały dzień. W restauracji zajęli jeden ze stolików studiując menu.
 - Na co masz ochotę?
 - Wezmę purée z kotletem mielonym i buraczkami. Do tego jakiś kompot.
 - Nie chcesz żadnej zupy?
 - Nie… Rzadko jadam dwudaniowe obiady. Jeśli najem się zupy to nie wcisnę w siebie drugiego dania.
 - Ja wezmę to samo i jeszcze zupę pomidorową.
Najedzeni pojechali do Zakopanego. Na Krupówkach dostali wszystko. Przylegający do nich targ oferował wiele i pieczywo, i do pieczywa. O ósmej wieczorem byli już w pokoju. Marek poszedł pod prysznic a Ula sięgnęła po telefon wybierając numer Heleny.
 - No i jak Uleńko? – usłyszała jej głos. – Dotarliście szczęśliwie?
 - Dotarliśmy. Pensjonat bardzo piękny w tutejszym, góralskim stylu. Pokój świetny wyłożony drewnem. Mamy balkon a z niego widok na góry. Termy są dosłownie o rzut beretem i jutro idziemy tam na cały dzień.
 - A jak sprawuje się Marek?
 - Dobrze. Bardzo dobrze. Sporo rozmawiamy. Staram się uświadomić mu kilka rzeczy i mam nadzieję, że odniesie to jakiś skutek. On jest dobrym materiałem na porządnego człowieka i to nie jest komplement z mojej strony. Fakt, że od urodzenia opływał we wszystko, nie musiał się troszczyć o byt a do tego lata kompletnej beztroski trochę go zepsuły, ale myślę, że to wszystko jest do naprawienia. Jeśli on choć w ułamku zrozumie, jeśli się przejmie, to poczytam to sobie za sukces. Metoda małych kroków jest powolna, ale skuteczna i wierzę w to, że spełni swoje zadanie.
 - Lejesz miód na nasze serca. Obyś miała rację i oby udało się wam obojgu. Będę kończyć kochanie. Życzę wam udanego pobytu. Dobranoc.
Marek wyszedł z łazienki przepasany ręcznikiem. Na jego gołym ciele błyszczały jeszcze kropelki wody. Obrzuciła go spojrzeniem i zrobiło jej się gorąco.


 Mój Boże, ale on piękny… Ma boskie ciało. Wysportowane i ładnie wyrzeźbione. Jest szczupły, ale umięśniony. Jest cudowny. Uspokój się Cieplak i nie napalaj jak szczerbaty na suchary. On jest wprawdzie twoim mężem, ale chyba nie będziesz się rzucać na niego jak rozochocona nastolatka.
 - Łazienka wolna Ula.
Zabrała piżamę, szlafrok i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Marek wytarł włosy i usiadł na łóżku wybierając numer do Sebastiana Olszańskiego.
 - No nareszcie stary – usłyszał w słuchawce głos przyjaciela. – Już zaczynałem wątpić, czy w ogóle się odezwiesz. Jesteś już szczęśliwym małżonkiem?
 - Jestem Seba i powiem ci, że niepotrzebnie trząsłem się ze strachu. Wszystko przebiegło bezboleśnie, a żona bardzo w porządku. To naprawdę świetna dziewczyna. Dzisiaj przyjechaliśmy do Chochołowa i zamierzamy się dobrze bawić. Trzymaj kciuki za mnie i za nią. To tyle. Odezwę się jeszcze. Na razie nikomu ani słowa.

50 komentarzy:

  1. Ulka chce wzbudzić w Marku poczucie winy i chyba jej się to udaje. Ona robi to taktownie i powoli przekazuje mu wskazówki jak ma postępować. Pewnie zaraz będą jakieś schody bo Marek jednak jest ciężkim przypadkiem ale Ulka się łatwo nie podda. On się jej podoba ale lepiej żeby tak od razu nie poszła z nim do łóżka, niech on chociaz trochę się zmieni i popatrzy na nią jak na kobietę którą może pokochać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      Już pisałam w komentarzach pod poprzednim rozdziałem, że o pójściu do łóżka z Markiem nie ma mowy. Oni wprawdzie będą spać w jednym wielkim łożu małżeńskim, ale do full kontaktu nie dojdzie, a Marek nawet nie będzie próbował.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  2. Atmosfera gęstnieje między nimi. Czyżby miłość w Zakopanem miała swój początek. Tylko jak oni będą spać w tym jednym łóżku.
    U Marka widać pierwsze przebłyski poprawy, ale nie oznacza to że na stałe i ciągle z górki nie będzie. Jednak z Uli cierpliwością powinno udać się. Chyba że Sebastian coś namiesza i to co Ula wypracuje na wyjeździe po powrocie się zniweczy.
    Pozdrawiam miło. ☺😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Łóżko jest ogromne więc nie będzie problemu. Nawet się nie dotkną. Do miłości jeszcze bardzo daleko. Na razie poznają się lepiej, bo przecież są zaledwie drugi dzień po ślubie.
      Z tą poprawą u Dobrzańskiego to nie tak hop. Ula zaledwie zasygnalizowała problem i być może dała mu do myślenia. Pytanie, czy on wyciągnął z tego jakieś wnioski. Odpowiedź: niekoniecznie. W paru punktach przyznał jej rację, ale to za mało, żeby zaczął się zmieniać.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam pięknie. :)

      Usuń
  3. Marek powoli może zaczyna rozumieć jak źle postępuje. Ale czy to tylko nie jest na chwilę. Teraz jest zdala od tego idioty Sebastiana. Obawiam się, że po powrocie jego wyrzuty sumienia pójdą w nie pamięć.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      To nawet trudno nazwać wyrzutami sumienia. Ula poruszyła tylko jakieś struny w jego sercu, dała powód do zastanowienia się nad sobą, ale przecież Marek jest rozpuszczony jak dziadowski bicz i nadal mroczna strona jego osobowości dominuje nad tą dobrą. Przemiana jeszcze się nie zaczęła, ale powolutku będziemy do niej zmierzać. Zawsze uważam, że w takiej sytuacji ratunkiem dla człowieka powinien być potężny wstrząs i mam zamiar Markowi taki zafundować.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Fajna z nich para. Marek byłby głupcem, gdyby odpuścił sobie Ulkę. Niech pomyśli, co by było gdyby na jej miejscu była zrzędliwa kobieta. Potrafią się dogadać, to może niech da szansę temu małżeństwu i nic głupiego nie robi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek na razie nie ma takich przemyśleń w sensie, co by było, gdyby rodzice znaleźli mu inną kobietę, kłótliwą i zrzędliwą. On zna Ulę dopiero drugi dzień i w zasadzie ocenia ją po wyglądzie. Niewiele do tej pory rozmawiali, a to emocjonalne wyznanie Uli w drodze do Chochołowa, mogło mu trochę dać do myślenia. Z całą pewnością nie analizował tego, bo mężczyźni raczej tak nie robią i chyba trochę dla niego na to za wcześnie.
      Pięknie dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Sielanka rodzinna. Żona ranny ptaszek myśli o mężu. Robi kawę, budzi śpiocha. Mąż za to dźwiga bagaże, przepuszcza w drzwiach. Generalnie są dla siebie bardzo uprzejmi, ale mimo wszystko trochę zdystansowani. Cały czas ciekawi mnie jak dalej będą się dogadywać? Przesyłam ciepłe pozdrowienia Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Muszą być zdystansowani, bo prawie w ogóle się nie znają. Ten wyjazd ma służyć właśnie temu, by poznali się bliżej, być może nawet polubili. Ula stawia na szczerość, ale czy Marek właśnie taki wobec niej będzie?
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  6. To ci Mareczek! Trochę zaniepokoiła mnie jego rozmowa z Sebastianem. Na oko widać, że bada grunt. Jak na razie jest zadowolony. Niepotrzebnie trząsł się ze strachu, bo żona okazała się bardzo w porządku i jest świetna. Zamierzają się dobrze bawić. Ciekawe co to znaczy w jego ustach? Czyżby uważał, że owinął sobie Ulkę wokół palca i będzie mógł z nią robić, to co będzie chciał lub jak nie z nią, to z inną? Jak na razie zachowuje się bardzo przyzwoicie. Zastanawiam się na jak długo wystarczy mu tej pokory? Ulka może jednak przeżyć szok jak Marek pokaże swoje różki. Budujesz napięcie. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      "Bada grunt", to chyba najwłaściwsze określenie. Trzeba pamiętać, że do niedawna Marek idąc na "łowy" nie musiał znać panny byleby była niebrzydka i chętna. Początkowo sądził, że z Ulą będzie podobnie, bo ona w dodatku jest jego prawowitą małżonką, ale z upływem czasu zrozumie, że liczył na zbyt wiele, a Ula to nie panienka z klubu.
      Pięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. A jednak Marek nie może żyć bez przyjaciela. To do niego zadzwonił, a nie do rodziców. Czyżby to była cisza przed burzą? Ale może chociaż w górach będą sami? Chyba Sebastian nie pojawi się żeby wyciągnąć Marka na balety? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że Marek nie może bez Seby wytrzymać długo. Kontakt telefoniczny jest niezbędny. Do tej pory rozumieli się bez słów i wiedli hulaszczy tryb życia. To małżeństwo mimo wszystko zmieni relacje między przyjaciółmi i można powiedzieć, że obaj na tym wyjdą nie najlepiej. Olszański z całą pewnością do nich nie dołączy, przecież to tydzień poślubny Marka i mimo, że Sebastian nie jest zbyt lotny umysłowo, to to akurat rozumie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  8. Cieszę się, że od początku młodzi małżonkowie tak dobrze się dogadują na każdej płaszczyźnie. To dobry prognostyk na później. Jeśli tak dalej pójdzie, to myślę, że będą zadowoleni z podróży poślubnej. Okoliczności przyrody wspaniałe do odpoczynku i do wzajemnego poznania. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Na razie małżonkowie są wobec siebie uprzejmi i zgodni, bo nie znają się dobrze. Będą usiłowali przebywać ze sobą jak najwięcej i w miarę możliwości dogadywać się. Jak to wyjdzie, już wkrótce.
      Dziękuję bardzo za wizytę na blogu i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Przyjaciele lub stare małżeństwo wybrało się na urlop, a nie nowożeńcy. Wiem, że oni się poznają, ale szkoda młodości i tego lekkiego iskrzenia między nimi. Może jakaś zazdrość popchnie ich ku sobie? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      To dopiero ich drugi dzień. Trzeba dać im szansę. Nie mogę od razu spowodować, że każda noc będzie wypełniona seksem, bo szkoda ich młodości. Bez przesady. To nie jest dobry pomysł. Obowiązuje ich umowa więc może najpierw niech się zaprzyjaźnią, żeby mogli wejść na wyższy poziom znajomości.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  10. Zgrabny tyłeczek zauważył, ale w dalszym ciągu przeszkadza mu aparat. Marek nic nie zrozumiał z tego, co mu mówił Krzysztof. Szkoda, bo taka jest prawda, wiecznie go nie będzie nosiła. A później, to może być już za późno, bo np. będą po rozwodzie. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek nadal myśli dolną częścią ciała niestety. Jak większość mężczyzn jest wzrokowcem a przy tym traktuje kobiety przedmiotowo. Ula o tym wie i na pewno nie pozwoli, żeby ją potraktował podobnie, bo wtedy jej misja wzięłaby w łeb.
      Dziękuję bardzo za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Jedno i drugie jest pod wzajemnym wrażeniem. Oboje potrafią docenić urodę partnera. Dogadują się bez żadnych sprzeczek. Będą spać w jednym łóżku. Wydawałoby się, że to są pierwsze kroki do bycia naprawdę razem. Ale z drugiej strony poprzednio napisałaś, że w tej podróży nie dojdzie do ich zbliżenia. A napięcie jest między nimi, to już sama nie wiem o co tu chodzi? Chyba, że Marek dostanie po łapkach za podjęte próby i podkuli ogon? Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Marek generalnie nie wybrzydza poza tym aparatem, który jak uważa, szpeci Ulę. On zawsze ma chrapkę na wszystko, co się rusza i na razie jest mu obojętne, czy to będzie panna z klubu, czy własna żona. Uli Marek się podoba. Pociąga ją fizycznie, ale to nie wystarczy, by miała wylądować z nim w łóżku i skonsumować to małżeństwo. Napięcie wynika też z faktu, że dopiero się poznają. Są jeszcze wobec siebie zbyt sztywni, zbyt oficjalni i zbyt uprzejmi.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  12. Na razie Dobrzański to płytko myślący facet. Znają się krótko,ale potrafią spokojnie rozmawiać bez zgrzytów,podnoszenia głosów, obelg. Markowi pewnie niezbyt na rękę jest małżeństwo z biedną dziewczyną z prowincji i mieszkanie z zupełnie obcą osobą ,ale Ula zaskoczyła go pozytywnie. Nie jest jakąś zrzędą, głupią gąską ,a mądrą dziewczyną z ambicjami ,która dużo przeszła i wie jak smakują łzy. Mam nadzieję ,że Marek jej nie skrzywdzi ,bo mu nogi z du...powyrywam. A Sebastian po tym wyjeździe może znowu sprowadzić go na złą drogę i dla Marka liczyć będą się znowu puste lale barbie ,a nie żona wybrana przez rodziców. Ciekawe jak długo będą białym małżeństwem. Marek podoba się Uli...Oby tylko za szybko się w nim nie zakochała ,bo nie wyniknie z tego nic dobrego. Będzie niepotrzebnie cierpieć ,a niestety sądzę ,że tak właśnie będzie.Chwilowo się miło, są uprzejmi dla siebie ,ale co potem?
    Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Akurat w tym opowiadaniu Marek nie przywiązuje uwagi do wydawanych pieniędzy. Nie jest materialistą. Gdyby nim był nie nakupiłby Uli tak spontanicznie tylu ubrań. Nawet nie bierze pod uwagę tego, że dziewczyna jest biedna i że popełnił mezalians jakby to dawniej nazwano. Żonę wybrali mu rodzice a on przyjął ten wybór z całym dobrodziejstwem inwentarza. Krzysztof powiedział mu, że Ula jeszcze nie raz go zadziwi i tak właśnie będzie. Zanim coś do niej poczuje najpierw będzie ją podziwiał a sprawa seksu zejdzie w ogóle na plan dalszy, bo zacznie się dziać wiele innych rzeczy.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i pięknie dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  13. Witaj Małgosiu,
    Marek nawet spokojnie przyjmuje, to co mówi mu Ula na temat jego postępowania z rodzicami. Rzeczywiście nie przyjął tych słów jako krytyki jego postępowania. Ale chyba najbardziej przemówiło do niego jej rozżalenie spowodowane niemożnością pomocy swojemu tacie. Minęło już trochę czasu, a ona i tak się obwinia o jego śmierć. Marek ładnie i przyzwoicie się zachował w stosunku do Uli. Widać, że słowa pocieszenia nie były wymuszone, że szczerze współczuje Uli. Przy okazji zobaczył też, że jego żona jest bardzo rodzinna. To, że Helena zadzwoniła do Uli powinno mu dać też do myślenia. Właściwie obca osoba ma lepszy kontakt z jego rodzicami. Martwi się o nich, on tego chyba nigdy nie robił. Ciekawe czy te krótkie przemyślenia na temat swojego postępowania będą jednymi z wielu takich chwil, czy też szybko to puści w niepamięć? Pomysł z wyjazdem, jak się okazuje, na razie przynosi im same przyjemne wrażenia. Powolutku się poznają i to z tych lepszych stron. Ciekawe czy to wzajemne poznawanie przybliży ich do siebie, czy wręcz przeciwnie? Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Na razie to pierwsze koty za płoty, bo Marek jeszcze nie dojrzał do zmian. Owszem słowa Uli dają mu do myślenia, ale to nie jest tak, że on się przejmie i zacznie działać z tych prawidłowych pobudek. On wiele rzeczy nie rozumie, nie wie, że człowiek może postępować zupełnie inaczej niż on do tej pory, bo jak na razie to tylko ranił bliskich swoim postępowaniem i przynosił im wstyd. Ula na pewno nie będzie kładła mu do głowy oczywistych prawd, ale zda się na siłę swoich argumentów i użycie tych właściwych słów, które go przekonają lub nie. Wszystko wymaga czasu.
      Dziękuję bardzo za komentarz. Przesyłam buziaki. :)

      Usuń
  14. Piękny i stylowy pokój. Od razu widać, że są w górach. Zazdroszczę ewentualnych wędrówek, sama to uwielbiam;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakopane, Chochołów, Dzianisz, to moje ukochane miejsca na Podhalu. Lubię je opisywać, bo wspominam wtedy czasy mojej młodości, również górskie wędrówki.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  15. Rodzice Marka chyba faktycznie stracili dla niego serce. To nie do niego dzwonią, tylko do Uli, którą znają zaledwie kilka dni, ale mają do niej zaufanie. Markowi nawet nie jest przykro, zupełnie tym się nie przejął, nie dało mu to do myślenia. Tylko pewnie w duszy się cieszy, że nie musi słuchać ich zrzędzenia? Ciężki z niego przypadek, bo wygląda na to, że w głowie, którą nosi hula wiatr aż miło! Metoda małych kroków pewnie zadziała, ale będzie to trwało wieki. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Marek jest trudnym przypadkiem, ale nie beznadziejnym. Do tej pory żył w całkiem odrealnionym świecie hulanek i knajp. Potrzebuje silnego wstrząsu i taki dostanie, ale jeszcze nie teraz. Ula nadal wierzy, że może go zmienić.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  16. No proszę, wydawało mi się, że od początku małżeństwa Ula będzie miała pod górkę, ale miło, że się myliłam. Marek w dalszym ciągu jest przesympatyczny. Oboje robią wszystko aby nie działać sobie na nerwy i żeby się lepiej poznać. Może jednak Marek nie będzie takim złym mężem? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Mimo wszystko Marek posiada jakiś szacunek do ludzi i chociaż np. kobiety traktuje przedmiotowo, to jednak stara się do nich odnosić właściwie. Czasem mu nie wychodzi, ale z reguły jego relacje z innymi są do przyjęcia. Jest miły i sympatyczny, to jego dobra strona natury, ale łatwo wplątuje się w skandale, o których rozpisuje się prasa i to jest ta jego mroczna strona. Pamiętajmy jednak, że w odwiecznej walce dobra ze złem, zwycięża zawsze dobro.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  17. Podróż poślubna trwa w najlepsze. Marek wybrał naprawdę urocze miejsce. Zastanawiam się czy będą zgodni w tym jak spędzać te wolne dni? Ula chciała połazić po górach, wzięła ze sobą odpowiednie obuwie. Ciekawe czy Marek się z nią wybierze czy skończy się tylko na gadaniu, a czas będzie spędzał na leżaku? A może będzie mu na rękę, że pozbędzie się żony I będzie mógł robić co chce? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Nie mogę Ci odpowiedzieć na Twoje pytania, bo odpowiedzi na nie znajdziesz w najbliższych rozdziałach. Ula lubi spędzać czas aktywnie, bo lubi się czymś zająć, natomiast Marek to typowy leń, któremu wysiłek jakikolwiek jest z gruntu obcy. Tyle na razie mogę powiedzieć.
      Pięknie dziękuję za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Rozczulająca scena jak Ulka, tak jak w serialu, gładzi Marka po włosach. Okazuje mu czułość tylko jak on tego nie widzi. Prędzej pęknie niż spowoduje, że on się domyśli, że jest pod jego urokiem. No chyba, że Marek coś zrozumie i zacznie się zmieniać, ale ona chyba dobrze zdaje sobie sprawę, że to długa droga. Chociaż na razie ich stosunki są bardzo poprawne. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Marek musi zrozumieć wiele rzeczy, a zwłaszcza to, że nie można prowadzić wiecznie takiego trybu życia, jaki wiódł do tej pory. Rodzice się starzeją, niedomagają, a przecież jest firma, którą trzeba się zająć. Jeśli Marek nie poczuje się choć w ułamku za to wszystko odpowiedzialny, straty będą ogromne i nie do naprawienia.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Helenie musiało być naprawdę miło, jak usłyszała od Uli, że ta zwraca się do niej mamo. Myślę, że Ula też miała z tego przyjemność, po śmierci swoich rodziców zyskała nowych i potrafi to docenić. Przynajmniej w teściach ma prawdziwych przyjaciół i wie, że oni zrobią wszystko aby im się udało i aby małżeństwo przetrwało. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak jak piszesz, a poza tym Ula jest jej synowa i uważa za zupełnie naturalne zwracanie się do swoich teściów "mamo i tato". Seniorzy mocno trzymają kciuki za to małżeństwo i bardzo wierzą w moc sprawczą Uli i w to, że stanie się cud i Marek dzięki niej się zmieni.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  20. Helena i Krzysztof nawet po ślubie martwią się i kontrolują poczynania Marka. Co prawda teraz zapewne trochę mniej ich myśli krążą wokół syna bo mają sojusznika w postaci Uli, ale i tak w dalszym ciągu drżą o jego zachowanie. Nie uspokoił ich nawet ślub i doskonałe zachowanie Marka wobec Uli. Może z biegiem czasu to się zmieni. Ula nawet nie musiała kłamać zapewniając, że wszystko jest w porządku. Ciekawe czy w dalszym ciągu będzie mogła im przekazywać tylko dobre wieści o Marku i ich małżeństwie? Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      To chyba naturalne, że seniorzy się martwią i to wcale nie o Marka, ale o to, czy Ula sobie z nim poradzi. Zaufali jej i polubili ją. Nie chcą, żeby stała jej się jakaś krzywda. Telefony to nie kontrola z ich strony, bo trudno kogoś kontrolować na odległość, ale zwykła troska, bo przecież wiedzą na co stać ich syna.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  21. Urszula i Marek Dobrzańscy. Żony dowód jest nieaktualny. Markowi chyba sprawia przyjemność jak mówi o Uli żona. Zresztą u nowożeńców takie zachowanie nie powinno dziwić. Tylko ta para jest taka trochę nietypowa. Nie wiem, może hulaszcze życie Marka spowodowało, że myślałam, że on będzie unikał takich określeń, że będzie chciał uchodzić za kawalera żeby podrywać wszystko co chodzi po tej ziemi. Zaskoczenie jest miłe. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      To wszystko to tylko pozory i zwykła kurtuazja. To nie sobie Marek chce sprawić przyjemność mówiąc o Uli "żona", ale jej. Można by powiedzieć, że roztacza urok, ale Ula przecież nie z tych, co dadzą się na niego nabrać. To, że on jej się podoba fizycznie, to za mało, żeby poczuła do niego coś więcej. On jeszcze o tym nie wie i wciąż próbuje być miły, bo uważa przecież, że z każdą kobietą sobie poradzi dzięki niewątpliwym atutom swojej urody.
      Pięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  22. Jest tak jak Marek chciał. Jeszcze nikt się nie dowiedział, że on wziął ślub, ale przecież kiedyś ten fakt wyjdzie na jaw? Dlaczego prosi Sebastiana aby ten nikomu nic nie mówił? Z jednej strony mówi mu, że Ula jest świetna, a z drugiej nie chce aby ktokolwiek się dowiedział o ich ślubie. Wstydzi się Uli? Zaraz będą musieli wrócić do Warszawy i wtedy też będzie to ukrywał? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firma uchodzi za dość plotkarską i to głównie dlatego Marek nie chce, żeby huczało w niej od plotek na temat tego dziwnego i nagłego ślubu. Z tego też powodu prosi Olszańskiego o dyskrecję. To jedyny powód, bo na pewno się Uli nie wstydzi. Uważa, że zawsze mógł trafić o wiele gorzej, gdyby rodzice wybrali mu mniej urodziwą pannę. Niestety nadal jest powierzchowny i wciąż ocenia zewnętrze a nie wnętrze.
      Serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  23. Jest poprawnie, nawet zadziwiająco miło, ale gdzieś z tyłu głowy słychać tykanie bomby. Pozostaje tylko pytanie kiedy ona wybuchnie i kto ma zapalnik? Co kołacze się po głowie Marka? Co on kombinuje? Bo co myśli i zamierza Ula, to wiemy, a Marek w dalszym ciąg pozostaje zagadką. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Masz rację. To taka cisza przed burzą. Ciężko jest zmienić swoje życie w ciągu tygodnia, skoro przez jego wcześniejszą resztę postępowało się zupełnie nieodpowiedzialnie. Marek jest przecież uzależniony od knajpianej atmosfery. Ten tydzień to jak odwyk, a w tym wypadku dzień bez klubu, to dzień stracony. Nie ma alkoholu i nie ma panienek, jest za to żona, która w dodatku jakoś nie kwapi się, żeby on mógł skonsumować to małżeństwo, a to boli, bardzo boli.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  24. Muszę przyznać, że w tym opowiadaniu Marek jest strasznym egoistą i, tak jak wielokrotnie pisałaś w komentarzach, leniem do potęgi entej. Nie chce wpędzić rodziców do grobu ponieważ sam sobie nie poradzi!? Przez tyle lat niczego się nie nauczył. Przecież nawet do największych obiboków coś tam jednak dociera, potrafią jakąś nową wiedzę przyswoić. Że też do tej pory nie było mu po prostu wstyd nie tylko przed rodzicami czy Aleksem, ale przed pracownikami w firmie. Ryba zawsze psuje się od głowy, tego też nie wie? To i tak cud, że ludzie nie brali z niego przykładu, tylko ciężko zasuwali. Teraz czas na Marka! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Marku siedzą najgorsze z wszystkich, możliwych wad, z którymi Ula będzie się musiała zmierzyć. Przede wszystkim jest leniem, co wiąże się z totalną niechęcią do zajęcia się czymkolwiek. Nie ma żadnych pożytecznych zainteresowań, które mogłyby go rozwijać. Zwala robotę na innych, bo nie lubi się przemęczać, dzięki czemu życie upływa mu miło i przyjemnie. Nie dba o opinię innych w tym także swoich rodziców, dla których do tej pory jest największą, życiową porażką. Przed Ulą wielkie wyzwanie, bo to ona będzie musiała w nim wszystko zmienić.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  25. Kurcze, jakie to niesprawiedliwe aby w jednym ciele umieścić tyle urody. Nawet teraz nic mu nie brakuje. Nic tylko schrupać;) Ulka musiałaby być ślepa żeby tego nie zauważyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje ładna buzia to nie wszystko, choć dziwnie to brzmi w przypadku mężczyzny. Marek jest bez wątpienia bardzo przystojny i urodziwy, ale ta miła powierzchowność nie idzie w parze z jego podłym charakterem. Oczywiście to nie jakiś "Mściciel z Bostonu", czy "Kuba Rozpruwacz", ale swoim zachowaniem potrafił doprowadzić już do ostateczności najważniejsze osoby w swoim życiu. Ula jest pod jego urokiem, bo jako mężczyzna bardzo jej się podoba, ale jako człowiek zupełnie nie.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń