Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 kwietnia 2019

KROK NAD PRZEPAŚCIĄ - rozdział 4


ROZDZIAŁ 4


Nie zdążyła mu nic odpowiedzieć, bo w drzwiach pojawił się Szymczyk a tuż za nim Violetta z dokumentami pod pachą. Maciek przywitał się z Markiem. Ula opowiedziała mu w wielkim skrócie, co dzisiaj zwojowały.
 - Nie chciałam ci nic mówić Marek, ale Maciek nie siedział bezczynnie. Trzeba wpompować w tę firmę trochę gotówki a przynajmniej tyle, żeby odzyskała płynność finansową. Mów Maciek, bo zżera mnie ciekawość.
Szymczyk uśmiechnął się od ucha do ucha.
 - Powiem tylko jedno słowo. Outlet. Byłem w magazynach. Ciuchy piętrzą się w obu aż po sam sufit. To nie może tak być. Jak najszybciej trzeba je upłynnić, o ile zgodzisz się na moją propozycję. Wygospodarujemy w jednym z magazynów miejsce na sklep i zaczniemy wyprzedaż z czterdziestoprocentową zniżką. Najpierw jednak puścimy reklamę w miasto i w internecie. Trochę już nad tym pracowałem. Utworzyłem w tym celu stronę internetową, na której będziemy reklamować te ciuchy i ich atrakcyjne ceny. Za chwilę wam pokażę. Jednak najważniejsza rzecz. Ty Marek musisz pójść jutro do banku. Założysz jeszcze jedno konto na firmę. Tam będą spływać wyłącznie pieniądze z outletu. Musimy wiedzieć czy to w ogóle wypali. Do konta upoważnisz siebie i twojego ojca. Febo nie ma prawa o nim wiedzieć. Zresztą jesteś współwłaścicielem i skoro on z tobą nie uzgadnia niczego i podejmuje decyzje samodzielnie, to ty możesz robić podobnie. Nadal będę myślał na czym firma mogłaby jeszcze zarobić a tymczasem daję ci Ula fax z Terespola. Bardzo ciekawy. Nie miałem żadnych problemów i nie musiałem się z niczego tłumaczyć. Uwierzyli na słowo i niezwykle gorliwie podeszli do tematu. Proszę bardzo – dokument wylądował w dłoniach Uli.
 - Tak przypuszczałam, że muszą prowadzić jakąś ewidencję. I co my tu mamy… Zgłoszenie przyjął…, to mało istotne. Zgłaszający Adam Turczyński – roześmiała się – bardzo nieudolnie zmienił nazwisko. Firma – nie napisali. Pewnie nawet się nie przyznał, że dzwoni z F&D, bo wyglądałoby to tak jakby walił we własne gniazdo. Mamy pierwszy dowód i pierwszy sukces. Daj Viola tę umowę, bo za chwilę okaże się, że mamy następny.
Wraz z Markiem pochyliła się nad dokumentem.
 - No proszę, umowa o wzajemnej współpracy. Dotyczy dostaw tekstyliów. Obie strony są partnerami i podział zysków odbywa się po połowie. Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej. Zaczekajcie tu na mnie chwilę. Muszę iść do Pshemko. Marek chodź ze mną, bo przecież on mnie nie zna.
Błyskawicznie przemieścili się do pracowni mistrza. Marek przedstawił mu Ulę jako swoją asystentkę.
 - Ula ma do ciebie kilka pytań i byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał na nie odpowiedzieć.
Mistrz uśmiechnął się łaskawie i rzekł
 - Pytaj duszko.


 - Czy na przestrzeni ostatnich dwóch lat zauważyłeś może gorszą jakość materiałów, jakąś ich wadliwość?
 - Zawsze to zauważam, ale zaciskam zęby, bo przecież zamawiam najlepsze gatunki, które później nie okazują się już takie dobre. W każdej partii materiałów znajdą się takie, które gorzej się szyją bądź prasują. Najbardziej narzeka na to Izabela, bo to ona je prasuje i dopieszcza.
 - Rozumiem. Czy zostały ci jakieś? Mogłabym je zobaczyć? - Kiedy asystent mistrza przyniósł jej kilka bel przede wszystkim zwróciła uwagę na banderole. Zrozumiała już wszystko. Banderole były fałszywe. Febo był naprawdę inteligentny i nie zostawiał nic przypadkowi. – Bardzo dziękujemy Pshemko. Marek przy zamówieniu będzie zwracał na to baczniejszą uwagę.
Wyszli z pracowni, ale Marek wyglądał na skołowanego. Zupełnie nie rozumiał o co tym razem Uli chodzi.
 - Pshemko zawsze zamawia materiały z Francji, Włoch i Niemiec - wyjaśniała. - Dobrej jakości materiały. Przychodzą jednak wymieszane. Powiem ci co robią Febo, bo że Paulina jest w to zamieszana mam już pewność. Mówiłeś, że zawsze przed pokazem przychodzi od dostawców katalog z materiałami. Przychodzi na tyle wcześnie, że Pshemko zdąży wybrać, zrobić specyfikację, a ty zamówić. Zanim jednak specyfikacja dojdzie do ciebie, Paulina zna ją na pamięć, bo przecież zajmuje się dodatkami i powinna wiedzieć do czego ma je przypasować. Ona też zamawia tkaniny, ale nie oryginały, a tanie podróby u braci Scacci. Są dobrze zorganizowani jak siatka przestępcza. Prawdopodobnie kierowcy są przekupieni, bo wymiana odbywać się musi jeszcze na trasie. Zabierają część transportu i uzupełniają go tą taniochą. Oryginały upłynniają z zyskiem i dzielą się nim. Samochody dostawcze nie jadą bezpośrednio do Polski, ale najpierw docierają do Turynu. Następuje wymiana części transportu i potem już bez przeszkód jadą dalej. To cały, sprytnie przemyślany proceder. Kiedy ma być następna dostawa?
 - Za jakieś dwa tygodnie.
 - Sprawdź to dokładnie. Musimy wiedzieć. Wyślę ludzi, którzy będą śledzić transport na całej trasie i zrobią dokumentację fotograficzną – przetarła zmęczone oczy. – Mam dość na dzisiaj. Kończymy. Ja muszę jeszcze pomówić z Maćkiem i wymyślić coś, co da firmie realny dochód. Magazyny to za mało.
 - Dziękuję Ula. Jesteście naprawdę wspaniali i niewiarygodnie kompetentni. Jak to wszystko się uda, to chyba was ozłocę, a już na pewno nie będę na was oszczędzał.


W czasie kiedy on zdawał relację ojcu i wyrażał zachwyt nad operatywnością Uli i Maćka, ta dwójka siedziała w przytulnym pokoju Uli w Rysiowie i zawzięcie dyskutowała.


 - Marek musi zamówić ze dwa tysiące ulotek. Rozdam je ludziom, żeby rozprowadzili tam, gdzie mieszkają. To będzie taka krótka informacja o otwarciu outletu. Musi mi też dać jakichś ludzi, bym mógł zorganizować stanowisko do sprzedaży. To wszystko powinno pójść sprawnie. Jutro się tym zajmę i mam nadzieję, że za dwa dni zdołamy otworzyć. Trzeba zatrudnić jakąś kobietę do sprzedaży. Violka wspominała kiedyś, że jej matka nudzi się w domu i chętnie by popracowała. Jutro trzeba jej to zaproponować. Rozeznam się też, czy nie ma zapotrzebowania na jakieś nietypowe ciuchy. Zadzwonię do telewizji i teatrów. Pshemko ponoć projektuje wszystko. Potrzebują jakichś intratnych zleceń i nie ma co wybrzydzać.
 - To dobry pomysł. Ja na razie skupiam się na starych dokumentach i usiłuję pozyskać jakieś dowody przeciwko Febo. Nie uwierzysz jak bardzo brudne interesy prowadzi. Jak nie przymierzając szef włoskiej mafii. A to, co wyprawia z tą firmą podpada już pod przestępstwo gospodarcze. Najchętniej namówiłabym Marka, żeby zgłosił to na policję, ale myślę, że oni i tak mieliby związane ręce i zanim do czegokolwiek by doszli Febo wyczyściłby przedpole i zniszczył kompromitujące go dokumenty. Sporo ryzykujemy, ale to my musimy pozyskać dowody tej przestępczej działalności. Za dwa tygodnie będziemy musieli wysłać dwóch naszych chłopaków na trasę, którą przewożą materiały dla Pshemko i szwalni. Mam nadzieję, że będą mieli szczęście i sfotografują przerzut tych tanich materiałów. To byłyby mocne argumenty w sprawie. Bardzo żal mi Marka. Tak naprawdę został z tym wszystkim sam. Gdyby do nas nie przyszedł, nie poradziłby sobie.
 - A mnie podoba się, że nadal próbuje walczyć chociaż stoi praktycznie na straconej pozycji. Bardzo bym chciał, żeby moje pomysły wypaliły. To by go podbudowało. Polubiłem go, bo porządny z niego gość.

Po wyjściu Maćka pochyliła się jeszcze nad dokumentami wyszukanymi przez Violę. Violetta miała wyjątkowego nosa do zdobywania kompromitujących dokumentów. Ula bardzo ją za to ceniła i zawsze angażowała do najtrudniejszych zadań, w których osobiście miała swój udział. Tym razem nie było inaczej. Trzymała w ręku pismo kierowane do ministra do spraw finansów publicznych. Było świetnie umotywowane. Febo był mistrzem. Doskonale wiedział, że przepisy ustawy upoważniają do obniżania w drodze rozporządzenia stawki podatku do wysokości zero, pięć i osiem procent dla dostaw niektórych towarów i świadczenia niektórych usług a także do określania warunków stosowania stawek obniżonych. Wysmarował dokument, który w zasadzie był prośbą o obniżenie do zera podatku za usługi transportowe i za świadczenie niektórych usług. Ula znalazła również odpowiedź z ministerstwa i to pozytywną. Viola mogła mieć rację, że te dokumenty trafiły do archiwum przez zupełny przypadek. Tak jak umowa ze Scacci datowane były na dwa lata wstecz. Sprawdziła jeszcze faktury, które znalazł Marek i te z archiwum. Wszystkie zawierały dwudziestotrzyprocentowy podatek. – Gdzie jesteście bliźniacze siostry tych faktur? Pewnie u prezesa. Nie mam pojęcia, gdzie ich szukać. Najgorzej jak trzyma je w domu


Następnego dnia jak tylko pojawiła się w firmie zaraz odbyła rozmowę z Dobrzańskim. Pokazała mu obydwa pisma i faktury. Był wściekły.
 - Co za chciwy sukinsyn! Już nie wystarczyło osiem procent, tylko bezczelnie wystąpił do ministerstwa o zero. Przecież to oznacza, że praktycznie kasuje do własnej kieszeni cały VAT. Podły złodziej! Ciekawe czy Lange w Fox Fashion postępuje tak samo. Dam głowę, że tak.
 - Nie denerwuj się, bo to o czym mówię, to jedynie nasze podejrzenia graniczące z pewnością. Musimy odnaleźć faktury z zerowym podatkiem. Bez tego jesteśmy jak dzieci we mgle. Maciek dzwonił do ciebie?
 - Dzwonił wcześnie rano. Mam sporo pracy w związku z tym outletem, ale dam radę. Sebastian pomoże.
 - W takim razie do roboty. Ja przeglądam kolejne segregatory.
 - Cześć – odwrócili się jak na komendę. W drzwiach stała Viola uśmiechnięta od ucha do ucha. – Maciek dzwonił do mnie i powiedział, że jest praca dla mojej mamy, to prawda?
 - Prawda Viola. Będzie zarządzać niejako tym outletem, a konkretnie przygotowywać kreacje do sprzedaży. Zgodziła się?
 - Jest wniebowzięta. Nawet o płacę nie pytała. Zresztą i tak nie wiedziałabym, co mam jej powiedzieć.
 - Powiedz, że dostanie trzy tysiące brutto – zaproponował Marek. – Myślę, że to niezła pensja.
 - Niezła? Fantastyczna! Ależ ona się ucieszy. Dziękuję, że pomyśleliście o niej. Zabieram się do pracy. Dzisiaj skończę przeglądać archiwum.

Ula została sama. Marek pojechał do magazynów, gdzie umówił się z Maćkiem. Teraz kartka po kartce wertowała zawartość pozostałych segregatorów. Rozliczenia za paliwo, za papier do ksero, za media, to wszystko były mało istotne rzeczy i nie można było się na nich dorobić majątku. Bardziej zainteresowały ją rachunki pochodzące z eleganckich restauracji. Opiewały na astronomiczne sumy i nic dziwnego. Ktoś płacił z firmowej karty za homary, kawior i najlepsze trunki. Zerknęła na podpis. Paulina Febo. Wychodziło na to, że panna Febo bez skrupułów płaciła firmowymi pieniędzmi nie tylko za siebie. Ciekawe, kto jeszcze uczestniczył w tych kolacyjkach? Marek powiedział, że ona pełni funkcję ambasadora firmy. Dba o kontakty z mediami. Dwa razy do roku organizuje wielkie przyjęcia promujące pokazy najnowszych kolekcji. Ula koniecznie musiała odnaleźć faktury za te bale.
Jak to się mówi: kto szuka ten znajdzie. Trzeci z kolei segregator opisany tytułem „Promocje” zawierał całą dokumentację dotyczącą przyjęć promocyjnych. Im bardziej wgryzała się w temat tym bardziej stawały jej włosy dęba. Koszty każdego przyjęcia były horrendalne. Ceny za catering, trunki, zespół muzyczny i tym podobne co najmniej dwu lub trzykrotnie zawyżone. I tu zastosowano podwójną księgowość. Właściwie czego by nie dotknęła wszystko było zawyżone i przepłacone. – Brzydko się bawisz panno Febo. – Ledwo to pomyślała usłyszała szybki stukot wysokich obcasów i w sekretariacie pojawiła się Paulina we własnej osobie. Ula poznała ją od razu, bo wielkie fotografie całego zarządu wisiały na korytarzu. Febo zatrzymała się nagle i wytrzeszczyła oczy zobaczywszy obcą jej osobę pracującą za biurkiem.
 - A pani kim jest? – rzuciła butnie. Ula nie zamierzała grać potulnej kotki.
 - A pani? Dobre wychowanie wymaga od kogoś, kto wchodzi do pokoju przywitania i przedstawienia się. Jestem nową asystentką dyrektora Dobrzańskiego. Nazywam się Urszula Cieplak.


 - Asystentką? – Febo wydawała się być wcale niezrażona wcześniejszymi słowami Uli. – A może kochanką?
 - Może. A nawet gdyby, to chyba nie pani sprawa. Ja nie pytam z kim pani sypia i mówiąc szczerze wcale mnie nie interesuje pani życie erotyczne.
 - Niech pani zważa na słowa. Za bezczelność wylatuje się z tej firmy.
 - W takim razie co pani jeszcze w niej robi? Bezczelnością pobiła mnie pani na głowę.
 - Marek u siebie?
 - Niestety nie. Załatwia sprawy na mieście.
 - Sprawy? Jakie sprawy? – Ula uśmiechnęła się szeroko.
 - Pani daruje, ale nie mam zamiaru nikogo o tym informować. Jedyne co mogę powiedzieć, że załatwia sprawy służbowe. A teraz wybaczy pani jestem zajęta – usiadła za biurkiem wlepiając nos w dokumenty i dając tym samym do zrozumienia tej wstrętnej babie, że rozmowa skończona.

38 komentarzy:

  1. Końcówka boska. Febo wreszcie ktoś utarł trochę ten zadarty zbyt wysoko nos. Pomysł z otwarciem sklepu świetny i faktycznie może przynieść realne zyski.
    Oboje Febo bardzo brzydko pogrywają.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Gorąco pozdrawiam późną porą.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Patrzę na godzinę wstawienia komentarza i przecieram oczy. Naprawdę nie miałaś nic innego do roboty tylko o takiej morderczej porze komentarz pisać?
      Outlet to jeszcze za mało.Z jego pomocą firma na pewno się nie podźwignie. Oni muszą wymyślić coś jeszcze, coś, co spowoduje, że odzyskają płynność finansową, bo to teraz najważniejsze. Bez tego Marek nie dostanie w banku żadnego kredytu choćby na podratowanie firmy. Powoli wszystkie grzeszki Febo zaczną wypływać i brzydko pachnieć.
      Wielkie dzięki za ten późny wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Uroki nocnej zmiany i przerwie podczas pracy.
      Pozdrawiam gorąco w czwartkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Ula dobrze zrobiła, że utarla nos Pauliny. Zgadzam się w 100% z Julitą.
    Paulina wykorzystuje firmowe pieniądze.
    Boskie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Paulina, która uważa siebie za kobietę z klasą wchodząc do sekretariatu zachowała się jak w doopę kopany cham i Ula słusznie zwróciła jej uwagę.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Świetnie. Rysiów Mediolan 1:0! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Dzięki za przypomnienie tego tekstu. Zapomniałam o nim, ale faktycznie pasuje do ostatniej sceny rozdziału jak ulał.
      Serdecznie Cię pozdrawiam i pięknie dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  4. Fakt końcówka najlepsza i 1:0 dla Uli. Ale wściekła Paulina może okazać się niebezpieczna. Zna imię i nazwisko Uli i w dobie Internetu łatwo byłoby sprawdzić kim jest a po tym dojść do jej firmy. Na szczęście Ula i Marek mają już sporo dowodów na Febo i tych z Mediolanu. Może nawet wystarczająco dużo aby przed sąd ich postawić. Później tylko wystarczy znaleźć sposób na odbudowę firmy i zakochać się bo chyba samą pracą i problemami nie będą żyli.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Paulina i internet? Widziałaś, żeby ona w serialu posługiwała się laptopem? Jeden jedyny raz usiadła do komputera i to tylko po to, żeby przeczytać artykuł, który ukazał się w internecie o podjęciu współpracy z reprezentacją narodową a i tak szukała tego Violetta. Ta sama, którą Paulina uważała za kompletną idiotkę. Z tej strony Uli nic więc nie grozi, bo Paulina to tępa dzida.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Chciałabym widzieć minę Pauliny po słowach Uli-"bezczelnością pobiła mnie pani na głowę", zapewne bezcenna. Przecież jak ktoś mógł takiej kobiecie za jaką ona sama się uważa zwrócić uwagę,o dio. Paulina od razu wzięła Ulę za kochankę Marka, Ula nie pozostając bierna posądzeniem jej o związek z Markiem i słusznie zauważyła, że to nie jej sprawa.
    Nie mogę się doczekać ile nieczystych interesów Febo wyjdzie jeszcze na jaw, bo jak widać cała dwuletnia prezesura Alexa to jeden wielki szwindel!
    Pozdrawiam Cię serdecznie Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Przede wszystkim jak można wejść do sekretariatu, zobaczyć kobietę, której się nie zna i od razu posądzić ją o romans z Markiem? Co to Paulinę obchodzi, przecież już od dawna z nim nie jest. Co musi się dziać w tym pustym, włoskim łbie, że jej język wypluwa takie kuriozalne słowa? Ula zareagowała prawidłowo acz dosadnie, ale Paulinie należało się.
      Co do Febo, obojga Febo, to namotali taką siatkę przestępczą, że gdyby nie dociekliwość Uli i Macka, nikt by nie miał o tym pojęcia a najmniej Marek. On mógłby tylko się przyglądać jak wali się w gruzy dorobek jego rodziców.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Niezawodna Paulina w akcji. Ale musiała się zdziwić, że ktoś śmie jej odpyskować. Ula nie dawaj się;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Każda normalna kobieta nie wysłuchałaby tych obelg z pokorą i zareagowałaby podobnie, albo jeszcze bardziej dosadnie. Ta Ula, to nie ta serialowa, która spuszczała głowę i połykała łzy.
      Bardzo Ci dziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Wielki plus za wymyślenie oddzielnego konta. Oni by zasuwali, a on by zwijał szmal do swojej kieszeni. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Właśnie o to chodziło, bo wszyscy już wiedzą, że Febo bezkarnie wyciąga z firmowego konta pieniądze. Tych pieniędzy z outletu na pewno nie tknie, bo nie będzie miał do nich dostępu.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. O mój Boże, mój szef pewnie by oszalał z radości mając tak pracowite osoby, hihihi;) Mam nadzieję, że nie czyta tego bloga. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w dzisiejszej rzeczywistości rzadko który szef karze podwładnych za lenistwo. Polacy pracują bardzo ciężko i na pewno się nie obijają. Rząd nas nie rozpieszcza i trzeba harować co najmniej na dwa etaty, żeby związać koniec z końcem.
      Bardzo dziękuję za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Witaj Małgosiu,
    chętnie bym zobaczyła minę Alexa, jak sprawa się rypnie. W swoim cwaniactwie nie przewidział, że koś może być od niego sprytniejszy. Nie przewidział też, że nieudacznik Marek najzwyczajniej w świecie zatrudni specjalistów. Jemu uknucie intrygi trochę czasu zajęło, a Ula i spółka bardzo szybko dochodzą po nitce do kłębka. Jak tak dalej pójdzie, to ani się obejrzymy a Alex i spółka będą zajmować jedynki w areszcie. Do tego jak zobaczy, że za sprawą stoją takie piękne dziewczyny, to go trafi. Na pewno uważa, że jak piękna dziewczyna, to ma pstro w głowie, a kiedyś usłyszałam śmieszną sentencję, że już niejedna jak but głupiutka wystrychnęła mędrca … na dudka:) Dziewczyny do boju. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Na razie Alex żyje w błogiej nieświadomości. Nie ma pojęcia, że toczy się heroiczna walka o być albo nie być firmy. Zajęty knuciem i kombinowaniem rzadko zagląda do Marka a właściwie to wcale wysługując się ewentualnie Turkiem lub księgowymi a i to nie za często. Każdy sobie rzepkę skrobie, ale to wszystko do czasu.
      Cieszę się, że znalazłaś czas na przeczytanie. Pozdrawiam i przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  10. Zaczynam się poważnie martwić. Jak i ewentualnie czym Marek ma zaimponować takiej Uli? Jest piękna, mądra, zaradna, ułożona, odważna, bardzo samodzielna itd. Marek jest przystojny, dobry, uczciwy, dbający o innych. Może właśnie tą dobrocią? No chyba, że to Ula weźmie sprawy w swoje ręce i po prostu uwiedzie Marka? Bo przecież kiedyś powinni się do siebie zbliżyć? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Przede wszystkim Marek imponuje Uli, że się nie poddaje i walczy o ludzi z firmy, o swoich bliskich i o siebie. Jest w beznadziejnej sytuacji, ale ze wszystkich sił próbuje i nie bierze pod uwagę ewentualnej porażki. Współpraca z Ulą bardzo go podbudowała i zdopingowała do działania, bo są już pierwsze pozytywne efekty tej współpracy. Mimo swojej wrażliwości jest uparty i konsekwentny a to Ula dostrzegła już po kilku dniach. Nie będzie go uwodzić, bo sytuacja między nimi sama jakoś się wyklaruje.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  11. Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył Maciek. W serialu, to jednak Ula wiodła prym i nakierowywała działania Maćka. Teraz ma bardzo ciekawe pomysły i wszystko mu wychodzi;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Wystarczyło trochę motywacji, żeby uruchomić w Marku mechanizmy rządzące jego aktywnością i determinacją. Był jeszcze do niedawna na skraju załamania nerwowego, teraz nie ma po tym śladu, bo są już pierwsze efekty pracy Uli i Violi. To dało mu potężnego kopa i zachęciło do dalszych działań.
      Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Myślałam, że tylko Ula ma głowę nie od parady, a tu okazuje się, że i Maćkowi i Violce niczego nie brakuje. Jedno lepsze od drugiego. Pomysły wyskakują jak z kapelusza. Marek ma jednak wielkie szczęście. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Zespół jest świetny a każdy z jego członków nosi głowę nie od parady. Maciek jest świetnym logistykiem, Viola ma wyjątkowego nosa do odnajdywania kompromitujących dokumentów a Ula potrafi logicznie myśleć i kojarzyć fakty. Tacy ludzie byli Markowi potrzebny i nie zanosi się na to, że miałby się na nich zawieść.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. Jak na razie Ula poznała demoniczną Paulinę i już było gorąco. Ciekawe co to będzie jak pojawi się do kompletu Alex, bo o ile pamiętam, chyba nie miała tej niewątpliwej przyjemności poznania milutkiego Prezesa? Do niedzieli;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex na pewno się pojawi, ale ani Ula ani Violetta nie będą miały szansy, by z nim porozmawiać dłużej. Na pewno odniosą wrażenie o jakim piszesz - "milutkie", bo to nie jest gość, który zyskuje przy bliższym poznaniu.
      Serdecznie dziękuję za wpis. Cieplutko pozdrawiam. :)

      Usuń
  14. Pytaj duszko – ubawił mnie mistrz. Musiał mieć doskonały humor. Właściwie nie ma co się dziwić. Ula jest piękną kobietą. Zastanawiam się, czy Pshemko będzie za Markiem i Ulą, czy też będzie stał murem za bellą? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Pshemko z całą pewnością nie stanie po stronie Pauliny. Przez te przekręty i kombinowanie ona odwiedza go bardzo rzadko, bo swój czas poświęca na zupełnie coś innego. Zdecydowanie stosunki między nim i Pauliną rozluźniły się i już nie ma takiej zażyłości jak dawniej.
      Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  15. Jeśli mama Violetty jest tak samo operatywna i pracowita a do tego jeśli ma jeszcze dryg do handlu, to Marek jest uratowany;) Outlet pewnie będzie hulał aż miło. Trzymam za to kciuki. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Matka Violetty świetnie sobie poradzi, bo to człowiek z gatunku tych co to własną babkę by sprzedał z wielkim zyskiem. Na pewno się sprawdzi na tym stanowisku.
      Pozdrawiam Cię pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  16. Harówka na ugorze. Czego by się nie tknęli, wychodzi jakiś syf! Alex nieźle sobie poczynał. Czeka ich jeszcze bardzo dużo pracy aby postawić firmę do pionu. Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      To jeszcze nie koniec. Znajdą się i inne perełki. WAT to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Wiele można zarzucić Alexowi, ale nie brak kreatywności w oskubywaniu wspólników z pieniędzy. Powoli wszystko będzie wychodzić na jaw.
      Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  17. Oj trudno wygrać bitwę, kiedy trafi się na sitwę! Liczę jednak na to, że Markowi przy pomocy tak doskonałych pomocników, na czele z Ulą uda się to przezwyciężyć. Już mają pierwsze sukcesy;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek stoczy swoją własną bitwę jak nie przymierzając pod Verdun, ale będzie ona okupiona godzinami ślęczenia nad dokumentami i żmudnego wyjaśniania wszystkich nieścisłości. Tak jednak trzeba, bo inaczej nie dojdą do prawdy jak prezes wszystkich Polaków J.K. Sukcesy też będą się mnożyć.
      Pięknie dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Wiara w siebie czyni cuda. I całe szczęście, że Marek zaczął wierzyć w powodzenie przedsięwzięcia i chyba równocześnie w swoje możliwości pokonania Alexa. W końcu, to on zgłosił się do firmy Uli, a to był najlepszy krok jaki wykonał. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek nabrał wiary w siebie od momentu, kiedy Ula i Violetta natrafiły na pisma świadczące o przekrętach Febo. To niezbite dowody, ale to dopiero początek. Dalsze działania dziewczyn i Maćka jeszcze bardziej umocnią wiarę Marka w to, że firma może się jeszcze podźwignąć.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń