Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 10 października 2019

DRUGA SZANSA - rozdział 7


ROZDZIAŁ 7


Usiedli przy stoliku i zamówili dania. Najpierw na przystawkę trochę skorupiaków, bo Marek bardzo je zachwalał, a później polędwiczki cielęce z pysznym sosem z borowików i surówkami.
 - Kawę wypijemy w domu. Robię naprawdę niezłą – pochwalił się.
Najedzeni ruszyli już bez zwłoki w stronę Siennej. Przejeżdżając przez Lwowską pokazał jej budynek firmy.
 - To tutaj się mieści. Jutro oprowadzę cię i wszystko dokładnie pokażę. Będzie swobodnie, bo w soboty nie pracujemy a w każdym razie rzadko się to zdarza.

Zaparkował pod jednym z wysokich bloków i pomógł Uli wysiąść. Zabrał jeszcze jej bagaż i poprowadził do windy. Wiedziała, że mieszka wysoko na ostatnim, dwunastym piętrze. Przekręcił w zamku klucz i przepuścił ją przodem.
 - Proszę bardzo, rozgość się kochanie. Tu masz wygodne kapcie. Ja nastawię tylko expres i zaraz wszystko ci pokażę. Tu po prawej stronie jest ubikacja i łazienka. Jest wanna i prysznic, co wolisz. Na wprost mam salon i otwartą na niego kuchnię a w głębi pokój gościnny, moją sypialnię i gabinet, w którym czasem pracuję.
Ula oglądała ten apartament z otwartą buzią. Był naprawdę ogromny a jej mała klitka spokojnie zmieściłaby się w salonie.
 - Piękne mieszkanie. Przestronne i duże. Jest czym oddychać. Aż mi wstyd, że u mnie musiałeś spać na materacu.
 - Nie przesadzaj skarbie. Nie jestem rozpieszczonym jedynakiem. Mnie wszędzie jest dobrze. A jeśli chodzi o kwestię spania… to zerknij do sypialni – otworzył szeroko drzwi. – Łóżko jest ogromne. Spokojnie mogłyby w nim spać trzy osoby. Nie będę ukrywał, że pragnę przytulić się do ciebie i zasnąć u twego boku. Od razu cię uspokoję, że nie mam żadnych niecnych zamiarów wobec ciebie i nie zrobię niczego, czego byś nie chciała. Jednak jeśli cię to krępuje, to przygotuję pokój gościnny – spojrzał na nią wyczekująco i z napięciem. Spuściła głowę i zarumieniła się. Spanie przy nim na pewno byłoby czymś przyjemnym. Kiedy była z Piotrem lubiła przytulić się do niego i tak przespać do rana. Trwało to jednak dość krótko, bo później tuliła się już wyłącznie do poduszki nierzadko wypłakując w nią swój żal.
 - Może być sypialnia – powiedziała cicho. Na Marka twarzy pojawił się szczęśliwy uśmiech.


Byłby hipokrytą, gdyby zaprzeczył, że jej nie pragnie. Jest przecież normalnym, zdrowym mężczyzną z potrzebami. Poza tym faktycznie nie był z żadną kobietą już od bardzo dawna. Jej obiecał, że będzie trzymał ręce przy sobie i zamierzał tej obietnicy dotrzymać.
 - To co, najpierw kawa, a potem jak będziesz miała ochotę na kąpiel, to w łazience masz wszystko przygotowane. Świeże ręczniki są w zasięgu ręki.

Siedzieli rozparci na wygodnej kanapie sącząc wino i rozmawiając.


Marek postanowił wrócić do rozpoczętego kiedyś tematu i zaczął wypytywać Ulę.
 - Mówiłaś kiedyś, że nie masz już żadnej rodziny i że w Krakowie właściwie nic cię nie trzyma…
 - To prawda. Gdybym miała więcej odwagi poszukałabym jakiejś dobrze płatnej pracy, w której mogłabym się rozwijać i w zasadzie byłoby mi obojętne w jakim to miałoby być miejscu Polski. Ciągle mam wrażenie, że moje życie od momentu rozwodu a właściwie to już grubo przed nim przyhamowało tak bardzo, że teraz nie potrafi ruszyć z miejsca a każdy dzień podobny jest do drugiego. To frustrujące.
 - Naprawdę porzuciłabyś Kraków?
 - Rzeczywiście mam sentyment do tego miasta, ale to tylko miasto Marek. Zawsze można tu przyjechać i pooddychać tą szczególną atmosferą. Na pewno to nie jest powód, który mnie tam trzyma.
 - A do Warszawy przeprowadziłabyś się?
Podniosła głowę i spojrzała na niego przenikliwie.
 - Do czego zmierzasz? Gdybym znalazła tu pracę, to dlaczego nie?
 - Bo pomyślałem sobie, że mogłabyś pracować w Febo&Dobrzański. Mówiłem ci, że od dawna nie mam asystentki. To musi być ktoś, kto zna się na finansach i ekonomii. Ty masz kierunkowe studia i nadawałabyś się idealnie.
 - Mówisz poważnie? – Jej oczy zrobiły się ogromne.
 - Śmiertelnie poważnie. Pensja pięć tysięcy brutto plus kwartalna premia. Poza tym proponuję to przede wszystkim z czysto egoistycznych względów. Kocham cię i chcę mieć cię blisko – ujął jej dłonie i przycisnął do ust. – Ula, ja jestem zaangażowany w stu procentach. Nie zrezygnuję z tej miłości, bo po raz pierwszy w życiu wiem, że to jest szczere uczucie, dobre i prawdziwe. Bardzo, bardzo mocne. Jeżeli i ty czujesz coś podobnego do mnie, to daj nam szansę. Ja wszystko pozałatwiam, tylko się zgódź.
Milczała dłuższą chwilę przetrawiając w głowie jego słowa. To, co proponował było wspaniałe, ale wiązało się z mnóstwem formalności i w dodatku spowodowałoby rewolucję w jej życiu, ale czyż nie pragnęła rewolucji? Musiałaby się zwolnić z banku, zlikwidować swoją kawalerkę. A co z meblami? Wprawdzie niewiele są warte, ale coś będzie musiała z nimi zrobić.
 - Kochanie – usłyszała głos Marka – ja we wszystkim ci pomogę. Nie zostawię cię z przeprowadzką samej. Myślałem już, żeby zaprosić cię na święta. Rodzice wracają dopiero w marcu, a to zwykle u nich odbywała się wigilia, na której obecni też byli oboje Febo. Wiem, że oni wyjeżdżają do Mediolanu i że sam będę musiał zorganizować sobie ten świąteczny czas. Wziąłbym po świętach urlop do końca roku i razem z tobą poleciał do Krakowa. Wrócilibyśmy przed sylwestrem już samochodem a od nowego roku zaczęłabyś pracę w firmie. Damy radę. Zobaczysz.
 - Trochę mnie to przeraża, ale też ekscytuje. Trzeba byłoby przejrzeć ogłoszenia, bo może udałoby się wynająć dla mnie jakieś małe mieszkanko.
 - Ale po co? Przecież tu jest dość miejsca dla nas dwojga. To byłoby spełnienie moich marzeń.
 - Zamieszkać z tobą? No ale jak to będzie wyglądać? Zamieszkam tu jako kto?
Roześmiał się na całe gardło i podniósł z kanapy. Sięgnął do szuflady komody wyciągając z niej zdobne pudełko. Ukląkł przed nią i otworzył wieczko.
 - Jeśli się zgodzisz, to jako moja narzeczona.
 - Jako narzeczona? – jego słowa wprawiły ją w bezbrzeżne zdumienie. – Ale my się za krótko znamy. Nie zrozum mnie źle, bo kocham cię i chcę z tobą być, ale to wszystko za szybko się dzieje aż w głowie mi się kręci. Swoje zamierzenia masz przemyślane i dopracowane. Wiesz co robić. Masz plan nie tylko na moją przeprowadzkę, ale na dalsze ze mną życie. To trochę mnie przeraża i przytłacza, bo do tej pory to ja byłam od tego, żeby zadbać o siebie, i trochę to dziwne, że nagle ty przejąłeś pałeczkę.
 - Ula. Znamy się być może krótko, ale ja byłem już pewien tej miłości tam w Sopocie. Tego przecież nie można pomylić z czymś innym. Mamy chodzić ze sobą przez kolejne pięć lat, żeby udowodnić sobie jak bardzo się kochamy? To bez sensu. Ja wiem, że kocham cię nad życie i pragnę się przy tobie zestarzeć. Niczego nie muszę sobie udowadniać. To co, przyjmiesz ten pierścionek jako znak mojej wielkiej miłości i przywiązania? Zostaniesz moją żoną? Ten ślub nie musi odbyć się zaraz. Zanim do niego dojdzie zdążymy poznać się jak łyse konie.
Miała jeszcze moment zawahania, ale w końcu wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
 - Zgadzam się. Zostanę twoją żoną.
Wsunął jej pierścionek na palec i spontanicznie wpił się w jej usta. Był naprawdę szczęśliwy, a ona mocno zakłopotana, zawstydzona, trochę wystraszona, ale równie szczęśliwa jak on.
 - Późno już – wyszeptała. – Jeśli pozwolisz skorzystam z łazienki. Jestem zmęczona i śpiąca. Za dużo wrażeń miałam dzisiaj.
Weszła do kabiny i puściła na siebie strumień ciepłej wody. Stała tak przez moment chcąc spłukać z siebie ten natłok myśli. Lecąc tu nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Nie minęły nawet cztery godziny a ona dostała propozycję pracy, mieszkania i została narzeczoną. Czy to naprawdę się wydarzyło? Marek to jednak szalona głowa. Szybciej działa niż myśli. Mimo wszystko doceniała to, że on czuł się za nią odpowiedzialny, że zaopiekował się nią i zadbał. Potrzebowała takiego silnego męskiego wsparcia i troski. Za długo musiała radzić sobie sama a dzięki niemu będzie mogła odpocząć.
Wytarła ciało do sucha, narzuciła koszulkę i szlafrok. Marek czekał na nią w salonie. Podniósł się z kanapy i teraz on ruszył w stronę łazienki.
 - Idź się położyć Ula. Ja zaraz przyjdę.
Podreptała do sypialni i wsunęła się do chłodnej pościeli. Poduszka była taka miękka a łóżko niesamowicie wygodne. Przymknęła oczy. Było jej tak dobrze. Zapadała w sen. Nie czuła jak Marek położył się obok ani tego, jak delikatnie przytulił się do jej pleców.

Obudziła się i ze zdumieniem stwierdziła, że leży przytulona do gołego, męskiego torsu. Podniosła oczy. Marek przyglądał się jej z uśmiechem.
 - Dzień dobry kochanie. Dobrze spałaś?
Odkleiła się od niego zażenowana.
 - Przepraszam, nawet nie wiem kiedy…
 - Nic nie szkodzi. Było mi bardzo przyjemnie. Poleż sobie jeszcze troszkę, a ja przygotuję śniadanie. Zaraz będę z powrotem.
Uwinął się błyskawicznie. Pokroił pieczywo, wyjął z lodówki masło i usmażył jajecznicę na boczku. Nastawił expres i poszedł do sypialni.
 - Łazienka wolna i zaraz będzie śniadanie. Możesz iść.
Umyta i ubrana pojawiła się w kuchni przysiadając na jednym z wysokich taboretów stojących przy długim blacie.
 - Pięknie pachnie. Zgłodniałam.
Marek postawił przed nią filiżankę z kawą i podsunął talerzyk z jajecznicą.
 - Smacznego skarbie. Na dworze całkiem przyzwoicie i nawet temperatura znośna. Najpierw pojedziemy do firmy, a później pokażę ci mój ukochany zakątek nad Wisłą. Jeśli będziesz miała ochotę na spacer podjedziemy do Łazienek. Zimą nie są takie atrakcyjne jak latem, ale też mają swój urok. Na obiad pojedziemy do Hotelu Intercontinental. Tam zamówiłem stolik.
 - Marek nie musimy jadać w takich ekskluzywnych miejscach. Ja nie mam hrabiowskiego podniebienia i wystarczy mi zapiekanka lub pizza.
 - Czasami można zaszaleć, a ja dla ciebie chcę wszystkiego co najlepsze. Jeśli zjadłaś, to ubieramy się i wychodzimy.

Podjechał na Lwowską i zaparkował w podcieniach budynku. Objął Ulę ramieniem i skierował się wraz z nią do głównego wejścia. Przeszli przez przeszklone drzwi i przywitali się z ochroniarzem.
 - Dzień dobry panie Władku. Ktoś u mnie dzisiaj pracuje?
 - Nie ma nikogo panie prezesie. A pan do pracy?
 - Nie panie Władku. Chcę pokazać narzeczonej firmę. Niech pan zapamięta tę twarz, bo od stycznia będzie tu pracować.
 - Zapamiętam panie prezesie. Trudno byłoby zapomnieć taką śliczną buzię.
Wsiedli do windy, która wyniosła ich na piąte piętro.
 - Na trzecim jest księgowość i bufet firmowy. A tutaj jest moje królestwo. Spójrz. To jest sekretariat.


Biurko po lewej zajmuje Violetta, a przy tym po prawej byłoby twoje miejsce. W głębi jest mój gabinet – otworzył dwuskrzydłowe drzwi na oścież.
 - Naprawdę ładnie tu. Nowocześnie – Ula rozglądała się dookoła.
 - Pracy na pewno miałabyś dużo, ale zdecydowanie nie ma tu nudy i monotonii, bo bez przerwy coś się dzieje. W F&D nie można się nudzić. Przejdźmy dalej. Pokażę ci pracownię, w której dzieła tworzy nasz genialny projektant Pshemko, gabinet dyrektora finansowego, salę konferencyjną i aneks kuchenny, w którym można zaparzyć sobie herbatę lub kawę. Na końcu korytarza jest pomieszczenie z dużym xero i toalety, a wcześniej gabinet dyrektora HR Olszańskiego, męża Violetty, o którym ci opowiadałem. Zauważyłaś na pewno wiszące na korytarzu wielkie portrety. Na tym przy windach jestem ja z Alexem Febo. Tu przy konferencyjnej są moi rodzice, a tam dalej Paulina i modelki będące twarzami kolekcji. Na dłużej przystanęła przy rodzicach Marka.
 - Bardzo jesteś podobny do ojca, chociaż po mamie odziedziczyłeś chyba oczy. Ona też ma takie ładne o łagodnym spojrzeniu jak twoje. No i te długie rzęsy. Jak mężczyzna może mieć takie długie rzęsy? To niesprawiedliwe.
Rozchichotał się. Złapał ją za rękę i pociągnął na koniec korytarza.


51 komentarzy:

  1. Ula zyskała anioła stróża. Aż czekam na dalszy rozwój wydarzeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozdrawiam cię gorąco w ten deszczowy czwartkowy dzień.

      Usuń
    2. Renia
      Dziękuję, że wpadłaś i przeczytałaś. Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Marek faktycznie jest w gorącej wodzie kąpany. Ale z drugiej strony nie ma co się mu dziwić. Zakochany facet jest gotowy na wszystko.
    Dziękuję Ci za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy ranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      To wszystko prawda, ale od tego pośpiechu można dostać zawrotu głowy. Ula jest w szoku.
      Dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      PS.
      Mam nadzieję, że wyzdrowiałaś. Ja po tygodniu mam fazę jak na początku choroby i nie zanosi się na poprawę. :(

      Usuń
  3. Jak ja się cieszę, że Marek nie prowadzi magazynu dmuchanych materacy. Ma rację, łóżko jest na tyle duże, że spokojnie taka dwójeczka się zmieści;) No i jestem pod wrażeniem dotrzymania danego słowa. Uli włos z głowy nie spadł, a może i szkoda? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Magazyn dmuchanych materacy? Hahaha. Marek dotrzymał słowa niejako z konieczności, bo jak kładł się do łóżka to Ula miała już fazę REM. Miał ją obudzić? Ależ z Ciebie figlarka. :)
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  4. No,no! Tyle czasu bez kobiety i żadnych podchodów, żadnych prób zmiękczenia Uli? Jestem pod wrażeniem. Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek, to kulturalny i dobrze wychowany facet a nie napalony jak szczerbaty na suchary samiec. Gdyby zachował się zbyt nachalnie zraziłby Ulę. Używając taktu i szacunku więcej zyska i dobrze o tym wie.
      Pozdrawiam Cię pięknie i przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  5. Całusy, przytulasy już były, no to teraz tylko patrzeć, jak będzie coś więcej? Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Sama widzisz jakiego Marek dostał przyspieszenia. W sferze seksu też chciałby szybko, bo pragnie Uli, ale zachowuje umiar, żeby jej do siebie nie zrazić. Jednak Ula, to nie dziewica orleańska a kobieta z przeszłością. Nie jest z kamienia.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Ula się postarała, ale Marek, to dopiero zgotował Uli iście królewskie przyjęcie! I jak go nie kochać? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Marek wychodzi ze skóry, żeby sprawić, by Uli zaczęło się w Warszawie podobać. Namawia ją do przeprowadzki używając chyba najmocniejszych argumentów. Jest oszołomiona tempem mających nastąpić zmian, ale czy nie o tym właśnie marzyła? O zmianach w jej nudnym życiu?
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  7. Witaj Małgosiu,
    Ula wydawała się dość ostrożną kobietą, ale na Marka chyba nie znalazła sposobu? Swoją charyzmą, przebojowością i zapewnieniami o miłości potrafi ją przekonać do wszystkiego. Wydawało się, że zupełnie straciła dla niego głowę, ale jednak trochę zachowała zdrowego rozsądku. Pytanie o charakter jej mieszkania w jego mieszkaniu był strzałem w dziesiątkę. Bo gdyby ona wszystko postawiła na jedną szalę, a jemu by przeszło, to niby gdzie by się miała podziać? Oczywiście narzeczeni też się rozstają, ale przynajmniej każda ze stron ma trochę więcej czasu na zorganizowanie sobie życia od nowa. Marek jednak się zupełnie nie zraził i ponownie zaskoczył Ulę i to jak miło! Musiał już to wcześniej planować, bo był przygotowany. No i dzięki temu mamy narzeczonych:) Oby wspólne mieszkanie niczego nie popsuło. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Marek etap długiego rozważania każdej decyzji ma już za sobą. Wiele lat spędzonych u boku Pauliny sprawiło, że teraz, kiedy uwolnił się od niej postępuje zupełnie inaczej. Jest bardziej spontaniczny, bardziej decyzyjny. Nie roztrząsa żadnej decyzji pod kątem: a co będzie jeśli nie wypali. Idzie na żywioł, bo jest w stu procentach przekonany o tym, że zakochał się po raz pierwszy w życiu w dodatku w osobie, która odwzajemnia jego miłość. Z Pauliną tak nie było nigdy. Oświadczał jej się po sześciu latach związku i to tylko dlatego, że Alex nakrył go z modelką a on nie chciał, żeby to się wydało. Musisz przyznać, że to nie był żaden spontan, ale strach przed gniewem panny FE. W porównaniu do niej Ula jest łagodna jak baranek i chociaż nieco oszołomiona, to jednak przyjmuje od niego pierścionek i przystaje na jego propozycje.
      Dzięki wielkie za komentarz. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  8. Jaka jazda bez trzymanki, prawie jak na rollercoasterze! Ale w sumie na co mają czekać? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Dobre porównanie. Ula nie spodziewała się aż takiej rewolucji w swoim życiu i to w dodatku w przeciągu zaledwie kilku godzin. Marek potrafi zaskakiwać i potrafi być przekonujący. Ją przekonał.
      Bardzo się cieszę, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Dobrze, że to Marek pierwszy odwiedził Ulę w Krakowie, bo gdyby najpierw zrobiła to Ula, to chyba by go nigdy do siebie nie zaprosiła. Jej mieszkanie i jego dzieli ogromna przepaść. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Marek twierdzi, że nie jest rozpieszczonym maminsynkiem i nie jest też wybredny. Kości mu nie popękały od spania na materacu, ponoć dość wygodnym. Zresztą kto by tam wybrzydzał, gdyby jechał do ukochanej kobiety nie widziawszy jej wcześniej przez kilka miesięcy i tęskniwszy za nią do bólu? Ula to skromna dziewczyna i tylko na takie mieszkanie było ją stać. Marek to doskonale rozumie.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  10. Mówi się, że co nagle, to po diable! Liczę jednak na to, że to przysłowie się tutaj nie sprawdzi? Żeby tylko nikt nie pokrzyżował im ich planów. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Raczej nie przewiduję komplikacji, chociaż tempo jest faktycznie zabójcze. To jednak nie przeszkodzi im w niczym i krok po kroku będą realizowali wspólne plany.
      Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Jestem pod ogromnym wrażeniem zdecydowania Marka! Rzeczywiście kocha Ulę i z całych sił dąży do szybkiego połączenia. Zresztą gdyby nie był pewien uczuć Uli, to może nie działaby jak nakręcony? Mają swoje lata i już trochę przejść za sobą, to nie ma na co czekać. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek myśli podobnie. On mężczyzna po przejściach, ona kobieta z przeszłością. Skoro pojawiła się szansa szybkiej przeprowadzki Uli, szansa dobrej pracy i pierścionek zaręczynowy, to na co czekać? Teraz trzeba tylko mądrze podziałać i wszystko się uda.
      Najserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  12. Ula jest jednak bardzo odważna. Dla Marka wszystko stawia na jedną kartę i zmienia swoje życie radykalnie. Żeby tylko tego nie żałowała. Ale chyba tak nie powinno być, bo widać, że im na sobie zależy;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ula idzie za głosem serca. Zakochała się w Marku z wzajemnością. Już w Sopocie przekonała się, że to bardzo wrażliwy i opiekuńczy facet w przeciwieństwie do jej byłego męża. Nie sądzę, żeby miała żałować, bo perspektywa bycia razem i wszystkie idące za tym korzyści upewniają ją w tym, że postępuje zgodnie ze swoim sumieniem.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  13. No i Ula poznała nawet przyszłych teściów, co prawda zaocznie, ale jednak;) Dużo dobrego o nich powiedziała. Ciekawe, czy Helena naprawdę będzie taka łagodna, jak jej oczy? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Na razie nic nie mogę powiedzieć o seniorach. Póki co Ula wie jak wyglądają, ale ich wzajemnych relacji nie można przewidzieć.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  14. Zgadzam się z Ulą w stu procentach! Jak facet może mieć tak piękne oczy i rzęsy, to zupełnie niesprawiedliwe;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha.
      To prawdziwa rzadkość, ale jednak jak wiemy się zdarza. A jeszcze te słodkie dołeczki w policzkach...
      Pozdrawiam pięknie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  15. Nowa miłość, nowa praca, nowe miejsce zamieszkania, aż w głowie się kręci. Marek daje Uli wiele dowodów, jak bardzo mu zależy. Żeby tylko nie zabrakło mu tego zapału w dalszym życiu. Piotr na początku też podobno się starał? Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Na początku to każdy się stara. Różnica jest taka, że jednym starcza pary na zaledwie kilka lat a inni mają jej pełen gwizdek i wystarcza im na całe życie. W tym duecie kołem zamachowym jest Marek, bo on po raz pierwszy doświadcza prawdziwej miłości i to właśnie ona tak go napędza.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  16. Uważam, że Ula dobrze zrobiła przyjmując oświadczyny Marka;) Ja swojego chłopaka przekonałam, że powinniśmy poczekać. Teraz mści się to na mnie. Czekam już cztery lata! Byłam głupia. Może tym razem się uda. Jedziemy na weekend do Uli miasta. Ma być piękna pogoda, to może i w naszych sercach zaświeci słońce? Bardzo bym chciała. Trzymajcie kciuki;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trzymam bardzo mocno, bo zawsze kibicuję miłości. Nie ma co dłużej zwlekać i trzeba się na coś zdecydować. Chodzenie ze sobą tyle czasu nie tak rzadko sprowadza rutynę i przyzwyczajenie. Gaśnie gdzieś fascynacją sobą i wkrada się szara rzeczywistość. Nie możecie do tego dopuścić. Zacznijcie działać. On niech się wreszcie zdeklaruje a Ty nie odmówisz.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i życzę owocnego weekendu. Powodzenia. :)

      Usuń
  17. Zastanawiam się, jak Ula poradzi sobie po powrocie do Krakowa? Spadnie z nieba w szarą rzeczywistość. Jeszcze może pomyśleć, że wydarzenia w weekendu były tylko snem? Oj ten Marek, pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy jakie zamieszanie uczynił w jej głowie, sercu i życiu. Mam nadzieję, że Ula się nie rozmyśli i przeprowadzka dojdzie do skutku? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Ula na pewno ma o czym myśleć jednak dla niej głównym bodźcem jest zmiana pracy na bardziej atrakcyjną i lepiej płatną. Lata nudnej pracy w banku wprowadziły ją w jakąś inercję i bardzo chce to zmienić, bo nie lubi monotonii. Marek dał jej taką możliwość niemal na tacy. Ona wróci do Krakowa i zacznie od wypowiedzenia a potem będzie sukcesywnie zamykała swoje sprawy.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. No Mareczek poleciał po bandzie, aż się Uli w głowie zawróciło. 😊 Bardzo spodobał mi się tekst, że trójeczka by się zmieściła. Ale jak obiecał, że Uli nie dotknie tak zrobił (choć pewnie się gotowal) Brawo dla Marka 👍Cudowna część, wielkie dzięki. Przepraszam czy jutro nie jest czwartek😊Pozdrawiam serdecznie i życzę twórczej weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko
      Rozdział dodawałam już w czwartek kilka minut po północy. Ostatnio mam kłopoty z internetem i wykorzystuję momenty, kiedy go mam.
      W przeciągu kilku godzin Marek złożył Uli sporo propozycji w tym matrymonialną. Nic dziwnego, że dziewczyna poczuła się trochę niekomfortowo. Z drugiej jednak strony od dłuższego czasu pragnęła zmian i teraz ma szansę zmienić swoje życie dzięki Markowi.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Ale się wszystko szybko potoczyło, Marek nie traci czasu. A może te zaręczyny i propozycja przeprowadzki do Warszawy to próba przekonania Uli do skonsumowania tego związku? Nawet jeśli Marek nie tym kierował się w swoich działaniach to jestem pewna, że ta przeprowadzka przyśpieszy rozwój wypadków. Przecież krew nie woda :D
    Pozdrawiam serdecznie w piątkowy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielka
      Marek nie jest aż tak wyrachowany, by uciekać się do takich metod. Po prostu kocha Ulę i kocha w ogóle po raz pierwszy. To dlatego bardzo mu zależy, żeby mieć ją blisko siebie. Nie bez kozery pyta ją o związki z Krakowem i już wie, że Ula ma do tego miasta sentyment, ale żadnej rodziny i nic właściwie jej tam nie trzyma. To znacznie ułatwia sprawę.
      Bardzo dziękuję, że zajrzałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  20. Od kiedy się ponownie spotkali, przynajmniej jak na razie, wszystko, co się wokół nich dzieje jest wspaniałe. Nie ma co kombinować, przecież pasują do siebie i wzajemnie uzupełniają. Obawiam się tylko jakiś komplikacji. A może tak fajnie będzie już do końca? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Odpowiadałam już wyżej na podobne pytanie i zapewniam, że żadnych komplikacji nie będzie. To historia o dwójce ludzi z niezbyt fajną przeszłością, którzy próbują ułożyć sobie życie od początku, bo nie chcą się zestarzeć w samotności. To ich pragnienie i marzenie więc zrobią wszystko, żeby im się udało.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  21. Ula wreszcie trafiła na swojego księcia. Marek zachowuje się wspaniale. Bardzo dba o Ulę. Ula jest chyba trochę przytłoczona tym szczęściem? Chyba nie ucieknie tam gdzie pieprz rośnie? Wbrew pozorom, ciężko jest przyjmować tyle dobra;) Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ula jest oszołomiona, bo wszystko jak dla niej dzieje się niemalże błyskawicznie. Musi mieć trochę czasu, żeby oswoić się z propozycjami Marka, chociaż generalnie podobają jej się i jest na tak.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  22. I sposobem zatrudnieniem Uli w F&D opowiadanie połączyło się z serialem. A Ula ma niezłego farta. W jeden weekend dostała propozycję pracy, małżeństwa i mieszkania. Teraz przed nią same dobre dni a z pomocą Marka zapomni o Piotrze i poprzednim małżeństwie.
    Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za dopisek dziękuje za wpis. To tak z rozpędu. Chwilę temu u siebie pisałam.

      Usuń
    2. RanczUla
      O Piotrze to Ula zapomniała już w Sopocie, bo po to tam pojechała. Teraz po tych wszystkich propozycjach Marka ma lekki zawrót głowy, bo musi sobie ustalić priorytety od czego najpierw zacząć, by sukcesywnie polikwidować swoje sprawy w Krakowie i móc się przeprowadzić do Warszawy.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz a nawet dwa :) :) :)
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Marek działa zdecydowanie i szybko, w końcu, po co zwlekać. On pewny jest swoich uczuć do Uli i najwyraźniej to z nią chce spędzić życie. Ula zapewne po powrocie do Krakowa przemyśli dokładnie propozycję Marka i sprawnie pozałatwia swoje sprawy, tym bardziej, że Marek zobowiązał się w tym pomóc. Nawet przez chwilę bym się na jej miejscu nie zastanawiała. Na razie to Marek ma wszystko pod kontrolą, chyba nie będzie już żadnych niespodzianek.
    Pozdrawiam Małgosiu serdecznie w słoneczny poniedziałek, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Klamka jakby nie patrzeć- zapadła i Ula zgodziła się zostać żoną Marka. Do ślubu jeszcze daleko, ale jako narzeczeństwo powinni funkcjonować razem, żeby jeszcze lepiej się poznać. Do tego właśnie dąży Marek a Ula dołączy jak wyjdzie już z szoku.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  24. Ja aniołek stóżyk....czekający jak na zbawienie...mówię pliiiiisss....wklejaj Gosiu dwa rozdziały w tygodniu,dostaję już głupawej czkawki,oczekując cały tydzień,a może da dwa....
    Czy sa jakieś zakazy,nakazy na wstawianie dwóch....nawet trzech....ha...ja bym bardzo chciała... Juhu.. To jak? Przemyślisz,postanowisz i wkleisz....tylko nie piszzzz nieee.... M.T
    P.S... Myślałam,że ta harpia już nigdy od makaroniarzy nie wróci....a tu żmija wróciwszy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M.T
      Nie ma żadnych nakazów i zakazów. Jedynym hamulcem jest moja dość ograniczona już wyobraźnia a przez to niemożność napisania czegoś ciekawego. Dodawanie jednego rozdziału tygodniowo naprawdę ma sens, bo nie każdy ma czas, żeby akurat w dniu dodania nowej części wejść na blog i zapoznać się z jej treścią. Czytelnicy nie tak rzadko wchodzą tutaj w weekendy i komentują. To też właśnie szansa dla tych zapracowanych. Dodawanie dwóch rozdziałów w tygodniu byłoby dla mnie jazdą bez trzymanki, bo z zasady staram się odpowiadać na każdy komentarz a średnio jest ich pod rozdziałem około 25-ciu plus 25 moich odpowiedzi Też muszę znaleźć na to czas i napisać coś sensownego. Dodaję raz w tygodniu od wielu lat. Na początku były to środy, potem czytelnicy uznali, że czwartki będą lepsze. Ja postępuję zgodnie z ich życzeniem. Poza tym nie jestem Kraszewskim, który był niezwykle płodnym pisarzem i samych powieści popełnił ponad 230. Chcąc dodawać dwa rozdziały w tygodniu nie mogłabym robić nic innego tylko pisać i pisać, a to niemożliwe, bo zdrowie już nie takie jak dawniej. Na pocieszenie mogę Ci napisać, że znam chyba tylko trzy autorki, które dodają regularnie. Reszta dodaje z dość dużymi przerwami między jedną częścią a drugą z sobie tylko znanych powodów. To nie jest zarzut z mojej strony, bo każda z nas ma swoje priorytety. Tak, czy siak jeśli dzisiaj dotrwam do północy, przeczytasz nową część.
      Bardzo dziękuję za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Moja droga,jesteś Kraszewską i to płodną w pełni pisarką...nie bądź taka skromna.Zwróć uwagę ilu masz czytelników. Wiem,nie wszyscy powiedzą ah,oh...jednak ósemka,czy to nie sukces...?Marzy mi się mały Twój podręczny zbiorek wszystkich opowiadań. Sama przyznasz,że mimo iż minęło już tyle lat od serialu....na TV7 ponownie leci.
      Czekam na drugą część i mam nadzieję,że Jasek z Julką coś modzą,wkręcają,kombinują...
      A teraz Ty kombinuj,masz tyle w zanadrzu opowiadań...ojjjjjj...i jeszcze troszkę.
      Wklejaj je Gosiu w środy,tak jak kiedyś....Czekam z niecierpliwością.
      Ściskam i pozdrawiam....

      Usuń