Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2020

AZYL - rozdział 5

 

ROZDZIAŁ 5

 

Komórka zabrzęczała o piątej trzydzieści. Nie ociągał się. Zerwał się z posłania i błyskawicznie przemieścił do łazienki. Szybki, chłodny prysznic pozbawił go resztek snu. Ubrał jeansy i błękitną koszulę podwijając rękawy do łokci. Nie miał czasu na łyk gorącej, mocnej kawy i pomyślał, że być może uda mu się ją wypić w Rynie. Nie zwlekając porwał jeszcze portfel z dokumentami i zamknął drzwi na klucz.

Dzień zapowiadał się piękny. Słońce zaczęło swoją wędrówkę po niebie, choć wciąż odczuwalny był chłód poranka. Trawa i krzewinki wrzosu mieniły się srebrzyście kropelkami porannej rosy. Pachniało igliwiem i grzybnią. 

 

 

Przyspieszył kroku. Nie chciał się spóźnić. Liczył na to, że ta wspólna wyprawa pozwoli poznać im się nieco lepiej i być może zaprzyjaźnić. 

Dotarł zgodnie z umową na parking, ale Uli jeszcze nie było. Zlustrował stojące na nim samochody. Był ciekawy, którym pojadą. Skoro to miało być zaopatrzenie dla całego ośrodka, samochód nie mógł być osobowy i w grę wchodził jakiś duży dostawczak. Tylko taki jeden stał zupełnie z boku. Ruszył w jego kierunku, gdy za plecami usłyszał znajomy głos.

 - Dzień dobry panie Marku. - Odwrócił się gwałtownie i przystroił twarz w szeroki uśmiech. Ula zrównała się z nim. – Dziękuję, że chciało się panu tak wcześnie zrywać z łóżka. Większość gości korzysta z urlopu i śpi do oporu.

 - Ja też lubię pospać, ale tutaj szkoda każdego dnia. Już od świtu budzą człowieka ptaki, co z mojej strony nie jest żadnym zarzutem. Tu po prostu wcześniej czuję się wyspany. To pewnie przez to świeże powietrze pozbawione spalin. Czy my pojedziemy tym białym, dostawczym Peugeot’em?

 - Tak. Mamy sporo do załatwienia i zabrania. Małym samochodem nie byłoby szans – otworzyła pilotem drzwi. – Proszę wsiadać. – Sama zajęła miejsce za kierownicą i uruchomiła silnik. – Najpierw kupimy jarzyny, a później spożywcze rzeczy. Zawsze robię listę zakupów, żeby tam na miejscu nie tracić już czasu.

 

Targowisko było całkiem spore, ale Ula od razu skierowała się do konkretnego stoiska. Zawsze robiła zaopatrzenie u tych samych producentów. Wiedziała, którzy z nich prowadzą ekologiczne uprawy. Marek szedł za nią ciągnąc wózek do przewożenia skrzyń. Zatrzymali się przy jednym z samochodów. Ula przywitała się z dostawcą wręczając mu spis towarów.

 - Dzisiaj sporo tego – mężczyzna uśmiechnął się do niej. - Sama nie da pani rady.

 - Wyjątkowo dzisiaj mam pomocnika – przedstawiła Marka.

 - Mój syn wam pomoże. Na dwa wózki będzie szybciej.

One powoli zapełniały się skrzynkami dorodnej marchwi, selera, pietruszki, buraków i cebuli. Doszły też pomidory, warkocz czosnku, papryka, wielka wiązka porów i natki pietruszki. Na sam koniec wciśnięto dwa worki ziemniaków i dziesięć wielkich główek kapusty.

Syn dostawcy okazał się silnym osiłkiem i przy jego pomocy udało im się sprawnie wszystko załadować. Ula wróciła jeszcze, żeby zapłacić za towar i wziąć na wszystko fakturę. Później poszli po owoce. Ula załatwiała zakup z producentem a Marek wziąwszy jabłko usiadł na pustej skrzynce czekając na finał rozmowy.

 


Pomyślał, że i on mógłby kupić dla siebie kilka soczystych gruszek i słodkich jabłek. Pshemko na pewno też się skusi.

Wstąpili jeszcze do tutejszej jatki, gdzie Ula zawsze zamawiała telefonicznie większe ilości mięsa i wędlin. Wszystko było już przygotowane. Wystarczyło tylko zapłacić i odebrać. Na koniec zostawiła sobie piekarnię, w której czekały na odbiór kosze z ciepłym jeszcze chlebem i bułkami a także sklep z nabiałem, w którym zaopatrywała ośrodek w mleko, jaja, sery i masło.

Marek zatrzasnął tylne drzwi od samochodu i spojrzał na zegarek.

 - To już wszystko?

 - Tak. Myślę, że tak…

 - Mamy dobry czas. Może napilibyśmy się chociaż kawy?

 - Możemy. Tu przy targu jest taka mała kawiarenka. Chodźmy.

Kawiarenka była czynna od wczesnych godzin rannych. Największy utarg robili tu właśnie na kawie i serwowanych do niej drożdżówkach. Przyjezdni z całego regionu producenci płodów rolnych chętnie z niej korzystali. Ula usiadła przy jednym ze stolików a Marek poszedł zamówić. Po chwili postawił przed nią parującą aromatycznym płynem filiżankę.

 - Dziękuję – uśmiechnęła się do niego nieśmiało. – Chyba tego mi było trzeba.

 - Czy byłoby dużym nietaktem, gdybym poprosił panią, żebyśmy mówili sobie po imieniu?

 - Nie…, oczywiście, że nie… - zaprzeczyła lekko zawstydzona.

 - Zastanawiam się, z kim jest teraz Betti, bo pewnie jeszcze śpi, a ty jesteś tutaj.

 - Dorota przyszła przed szóstą, żeby mała jak otworzy oczy nie przestraszyła się, że nikogo nie ma. Zawsze tak robimy, gdy mam wyjazd po zakupy. Dzisiaj wyjątkowo dużo miałam do załatwienia, dlatego nie muszę się aż tak bardzo śpieszyć, bo Dorota umyje ją i pomoże jej się ubrać, a potem zastąpi mnie w kuchni. Zresztą chłopaki, moi pomocnicy, wiedzą co mają robić. Nie pierwszy raz ma miejsce taka sytuacja. Musimy sobie jakoś radzić. Teraz w sezonie w każdy weekend przyjeżdża nasz przyjaciel, z którym znamy się od pieluch. Dokonuje drobnych napraw i pomaga w cięższych pracach. Jutro pewnie się pojawi wieczorem, bo to piątek. Jutro też zapraszamy was serdecznie na późnego grilla. Lubimy takie nasiadówki i nocne Polaków rozmowy. Zawsze organizujemy go przed domkiem zajmowanym przez Dorotę. To jeden z tych dwóch mniejszych niedaleko jadalni. Wiem, że Pshemko lubi grillowany boczek i karczek, bo już brał udział w takich wieczornych sesjach więc pewnie chętnie przyjdzie.

 - Ja również chętnie skorzystam – potwierdził Marek. Oblała ją fala gorąca, kiedy po raz kolejny zobaczyła jak na jego twarz wypełza szeroki uśmiech a wraz z nim wykwitają mu w policzkach dwa wdzięczne dołeczki. Teraz siedząc tak blisko niego miała okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Jak na mężczyznę był naprawdę urodziwy. Długie rzęsy przesłaniały duże, stalowo-szare oczy pełne łagodnego, ciepłego blasku. Oczy dobrego człowieka... Prosty, proporcjonalny nos i ładnie wykrojone usta kryjące dwa rzędy równych, białych zębów. Bez wątpienia był pięknym, przystojnym, atrakcyjnym mężczyzną, na którego zwracały uwagę kobiety. Jej też się spodobał od momentu, w którym go ujrzała po raz pierwszy.

 

Wracali niespiesznie, bo samochód był mocno obciążony i Ula nie chciała szarżować na drodze. Marek koniecznie musiał porozmawiać na temat jej zatrudnienia w F&D, ale ciężko się do tego zbierał.

 - Ula – wykrztusił w końcu – mam nadzieję, że to, co za chwilę powiem nie urazi cię w żaden sposób, ani nie poczujesz się dotknięta, bo nie takie są moje intencje. Pshemko trochę opowiadał mi o tobie i Betti. Mówił, że nie pracujesz i że skończyłaś dwa kierunki na SGH. Ja od paru lat szukam kompetentnej asystentki i byłbym zachwycony, jeśli przyjęłabyś tę propozycję pracy.

Ewidentnie wyglądała na zaskoczoną. Milczała przez dłuższą chwilę przetrawiając w głowie słowa Marka.

 - To nie takie proste… - wyszeptała. – Skoro Pshemko powiedział ci o tym, to zapewne również wspomniał z jakich powodów obawiam się podjęcia pracy. Nie chcę, żeby w związku z taką decyzją w jakikolwiek sposób ucierpiała moja siostra.

 - Wiem Ula, wiem i wiem też, że chcesz dla niej jak najlepiej. Masz dobre i szczere intencje, ale myślę, że trochę źle się do tego zabrałaś. Zresztą nic dziwnego. Kochasz ją przecież i starasz się chronić, ale dla niej to chyba nie jest najlepsze wyjście. Spójrz jaka jest radosna, kiedy przebywa wśród innych dzieci. Lgnie do nich i pragnie się z nimi bawić. To bardzo zdrowy odruch. Właściwy odruch. Kiedy wracacie do Rysiowa ona już nie ma takich możliwości, bo drżysz o nią i starasz się ze wszystkich sił, żeby zatarły się w jej pamięci te wszystkie złe doświadczenia. Problem w tym, że nieświadomie nie ułatwiasz jej tego. Próbowałaś z nią pójść do psychologa dziecięcego? Ona potrzebuje pomocy Ula, konkretnej pomocy fachowca. Jeśli nie zaczniesz działać, ona zasklepi się w swoim świecie, a przecież nie tego dla niej chcesz. Ta nieszczęsna sytuacja sprzed lat niszczy was obie. Ty sama też nie uporałaś się z tym, bo masz nieuzasadnione wyrzuty sumienia i to dlatego nie potrafisz zapomnieć. Jak chcesz pomóc Betti, skoro sama potrzebujesz pomocy?

Zjechała na pobocze i rozpłakała się głośno. On nie miał prawa tego wszystkiego jej mówić. Nie znał jej a mimo to powiedział prawdę o tym, z czym zmagała się od śmierci taty.

 - Nie wiesz jak to jest – wyszlochała. – Nie wiesz, jak to jest czuć kompletną bezradność, nie wiedzieć jak pomóc najbardziej ukochanej osobie. Ona jest przecież jak moje własne dziecko. Co ja mam robić…? Co robić?

 - Pozwól sobie pomóc Ula. Nie unoś się ambicją, schowaj dumę do kieszeni, bo dobro Betti jest najważniejsze. Masz wsparcie swoich przyjaciół, ale tu trzeba zadziałać konkretnie. Jeśli tego nie zrobimy, już zawsze w nocy będzie budził cię jej krzyk.

 - Zrobimy…? – przetarła mokre policzki i spojrzała na niego. W jej oczach dojrzał rozpacz i strach.

 - Jeśli się zgodzisz, ja ci pomogę. Znam kilku lekarzy, również pediatrów, którzy na pewno kogoś polecą. Tylko trzeba zacząć działać. Moja mama stoi na czele fundacji zajmującej się pozyskiwaniem środków finansowych dla dzieci obarczonych chorobami onkologicznymi. Często organizuje eventy połączone ze zbiórką pieniędzy. Przychodzą na nie różni specjaliści i jestem przekonany, że znajdzie się wśród nich jakiś psycholog dziecięcy. Powinnaś też oderwać się od Rysiowa. Ja wiem, że tam jest wasz rodzinny dom, ale zbyt wiele rzeczy, złych rzeczy tam się wydarzyło. To by dobrze zrobiło wam obu.

 - Marek, mnie nie stać ani na prywatne wizyty u lekarza, ani na wyprowadzkę. To błędne koło. Przecież żyjemy tylko ze skromnej renty po tacie. Mam oddać nerkę, żeby stać mnie było na to wszystko?

 - Nie Ula. To nie będzie konieczne. Jeśli dasz mi zielone światło, ja wszystkim się zajmę, o wszystko zadbam, bo uważam, że najwyższy czas pozbierać się po tej traumie i zacząć leczyć Beatkę, zacząć pracować i zacząć zarabiać godnie.

 - Nie znasz mnie i doprawdy nie rozumiem, dlaczego chcesz nam pomóc. Nie rozumiem twoich pobudek.

 - Moje pobudki nie są niecne, są szczere. Taką potrzebę odczułem już w momencie, w którym wczoraj zobaczyłem cię w tych szuwarach. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo twój smutek jest namacalny. Otula cię szczelnie jak wojskowy szynel. Najbardziej uwidacznia się w twoich oczach. To bardzo przejmujący widok. Kiedy wczoraj w nie spojrzałem poczułem bolesny skurcz w sercu i pomyślałem, że musiało cię w życiu spotkać coś naprawdę strasznego. Dopiero jak Pshemko opowiedział mi trochę o was, zrozumiałem. Nie odtrącaj mojej pomocy Ula. Przysięgam ci, że zrobię wszystko, żeby Betti zasypiała bez koszmarów i żebyś ty odzyskała radość życia.

 - A czego oczekujesz w zamian?

Z przejęciem popatrzył w jej zapłakane oczy.

 - Uważasz, że mam w tym jakiś interes? Niczego nie oczekuję Ula i niczego się nie spodziewam. Źle mnie oceniasz i masz słabą wiarę w bezinteresowność człowieka. Wbrew temu co sądzisz, są jeszcze na świecie ludzie robiący coś dla bliźnich bez żadnych podtekstów.

Zrobiło się jej głupio i najzwyczajniej wstyd. Na jej policzkach wykwitły dorodne rumieńce. Pochyliła głowę.

 

 

 - Przepraszam… Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Daję ci zielone światło, bo chyba ci ufam. Dziękuję.

Podał jej chusteczkę, żeby wytarła twarz. Uspokoiła się. Przekręciła kluczyk w stacyjce i wolno ruszyła do ośrodka.

 

Ostrożnie manewrowała samochodem i wreszcie udało jej się stanąć tyłem naprzeciwko dwuskrzydłowych drzwi od zaplecza. Wyskoczyła z samochodu i otworzyła je na oścież. Marek to samo zrobił z drzwiami od samochodu wyciągając przy okazji z niego wózek.

 - Nie noś sam. Zaraz zawołam chłopaków.

Pojawili się błyskawicznie i zaczęli rozładowywać. Doskonale wiedzieli, że mięso ma iść do chłodni podobnie jarzyny, a pieczywo do magazynku przylegającego do niej. Bułki od razu powędrowały na stoły. Marek wyciągnął z tylnego siedzenia reklamówkę z owocami i wrócił do stojącej przy drzwiach Uli.

 - Mogę ci jeszcze w czymś pomóc?

 - Dziękuję ci, ale dzisiaj pomogłeś mi wystarczająco. Jestem ci naprawdę wdzięczna, bo sama nie poradziłabym sobie.

 - Nie ma o czym mówić. Usiądę sobie na ławce i poczekam na śniadanie. Nie opłaca mi się wracać do kempingu – odwrócił głowę i dojrzał Dorotę prowadzącą Betti.

 - Ulcia! – wrzasnęła mała jak tylko dojrzała siostrę. – Kupiłaś mi coś w Rynie?

 - Ja ci kupiłem – Marek przykucnął przy niej wyciągając coś z torby. – Masz dzisiaj lekcję rysunku z Pshemko i jestem pewien, że blok i kredki na pewno ci się przydadzą.

Beatce na widok grubego pudła kredek zaświeciły się oczy. Objęła Marka za szyję i wycisnęła mu na policzku całusa.

 - Bardzo dziękuję. Są piękne.

47 komentarzy:

  1. Marek chce pomóc dziewczynom, to dobrze. Może kiedyś dziewczyny odnajdą radość życia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      O to właśnie Markowi chodzi, żeby pomóc Cieplaczkom odnaleźć radość życia.
      Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy, że dotrwałaś do północy. :)

      Usuń
  2. Znając kreatywność Marka to na zaproponowaniu pracy się nie skończy i postara się o odpowiednie mieszkanie dla dwóch osób. Później one będą mogły odwdzięczyć się mu i przestanie żyć tylko pracą. Najwyższy czas aby pomyślał o sobie. Kto wie czy na następne wakacje nie przyjadą jako małżeństwo.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Jesteś niepoprawna. Koniecznie musisz podawać tu gotowy scenariusz? Warta jesteś rózeg.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. Szybkość działań Marka mnie zaskoczyła. W gorącej wodzie kąpany i aż dziwne że Ula się zgodziła przyjąć pomoc od mężczyzny, którego zna zaledwie niecałą dobę. W takim tempie to oni naprawdę za rok będą małżeństwem z dzieckiem w drodze, chyba że trochę zwolnią.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      W tej historii Marek jest naprawdę dobrym, wspaniałym i wspaniałomyślnym człowiekiem. Rzecz tylko w tym, że szybciej robi jak myśli, choć może to niezbyt szczęśliwe stwierdzenie. Ogólnie lubi działać i jeśli jest coś w zasięgu jego możliwości, to załatwia to z marszu i od ręki.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  4. No to lody przełamane i wszystko idzie w dobrym kierunku. Marek się rozpędzil i teraz będzie działać sukcesywnie. A i Ula sama czuje sympatię do niego, choć krótko się znają. Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Marek bardzo się zapalił do działania, jednak mały hamulec nastąpi i być może nieco go zniechęci, ale tylko trochę i tylko na chwilę.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Marek i skrzynki z warzywami?! Ula musi mu się bardzo podobać;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      On tylko tam przysiadł czekając aż Ula załatwi dostawę.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  6. Kurcze ale wtopa! A czego oczekujesz w zamian? Musiało być jej głupio. Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Ula jest dość podejrzliwa i nieufna dlatego tak zareagowała. Już nie wierzy w bezinteresowność drugiego człowieka.
      Dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Ula niby taka krucha kobietka, a okazuje się, że twarda z niej sztuka. Dostawczaka prowadziła, jak maluszka, hihihi;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Ula ma dość dużo obowiązków w ośrodku i do wielu rzeczy musiała przywyknąć niejako z konieczności. Prowadzenie dostawczaka to pikuś.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Urlop i piąta trzydzieści pobudka?! Boże tylko nie to, bo chyba bym zabiła;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Uli to norma, dla Marka chyba też, chociaż faktycznie na urlopie to nietypowe. Markowi jednak zależało na rozmowie z Ulą i tylko w taki sposób mógł się na nią załapać.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  9. Porządny z Marka facet. Pracowity i troskliwy. Nawet znalazł czas na prezent dla Beatki;) On dokładnie wie jak zaskarbić sobie serca wszystkich kobiet;) Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Tu raczej Marek nie zgrywa lowelasa i nie zależy mu na przypodobaniu się kobietom. Chce pomóc Uli i Betti a prezenty dla małej wynikają raczej z życzliwości niż chęci wkupienia się w łaski.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  10. Organizacja, organizacja i jeszcze raz organizacja! W tym jest pies pogrzebany;) Może tym razem Ula posłucha dobrych rad Marka? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ulę ciężko przekonać, bo jest nieufna i trochę wycofana w stosunku do ludzi, których słabo zna, ale kto wie? Jeśli dołączy do Marka Dorota i Maciek...
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  11. Z takim Markiem, to można wszystko;) Podaje Uli pomocną dłoń i konkrety. Nie ma co się zastanawiać, tylko mu uwierzyć i dać sobie pomóc;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Ula nie taka skora do przyjmowania pomocy od ludzi, których ledwie zna. Jest nieufna i dużo czasu upłynie nim przekona się do Marka.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  12. Ula może pomyśleć, że wszyscy i wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. Każdy wie lepiej od niej, co dla nich będzie lepsze. Ale my wiemy, że to nie jest skierowane przeciwko niej i Beatce, ale wynika z troski;) Ciekawe, czy Ula to tak zrozumie? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Tak dokładnie myśli Ula. Trochę ją przytłacza świadomość, że wszyscy wiedzą lepiej od niej co dla niej i dla Betti będzie najlepsze. Dobrych rad raczej nie przyjmuje dobrze wietrząc w nich drugie dno.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. Jak to dobrze, że są opowiadania ze starej BrzydUli;) Bo szczerze powiedziawszy, to obecnego Marka utopiłabym najchętniej w łyżce wody! Dzięki i przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniechęcaj się. To dopiero początek a Filip mówił w jednym z wywiadów, że większość poczynań Mareczka może budzić negatywne emocje, chociaż prawda jest zupełnie inna. Nie wszystko jest takie jakim się wydaje.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  14. Dorota to powinna Ulę całować po piętach;) Taki pracownik, to skarb! Ale w sumie nie ma co się dziwić, leń zawsze znajdzie wymówkę aby nic nie robić, a człowiek pracowity sam szuka pracy;) Mam nadzieję, że mimo wszystko Ula znajduje czas na odpoczynek? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Dorota bardzo docenia pracę Uli i jej wielki wkład w działanie ośrodka. Niewiele mniej zawdzięcza Dorocie Ula. Obie się wspierają od lat i dobrze wiedzą ile są warte.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  15. Trzej przyjaciele z boiska;) Tak mi się jakoś skojarzyło. Tym trzecim będzie Maciek, bo nie pamiętam czy padło jego imię? A może Maciek tak zupełnie charytatywnie nie pomaga dziewczynom, tylko smali do którejś cholewki? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek nie jest uczuciowo zaangażowany. Cała trójka pochodzi z Rysiowa i od dziecka trzyma się razem. Maciek jest wielkim wsparciem dla Doroty, bo sprawy techniczne są w jego rękach.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Ula w pracy prawie zabija wszystkich swoją zaradnością;) Szkoda tylko, że w prywatnych sprawach już tak nie jest. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Prywatnie trzęsie się nad Beatką i zupełnie nie ma pojęcia jak temu dziecku pomóc. Wciąż do niej nie dociera, że Rysiów dla nich obu stał się toksycznym miejscem.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  17. Fajnie, że znaleźli czas na wypicie kawy. Dzięki temu mogli się ze sobą oswoić i co najważniejsze przejść ze sobą na ty;) Mam nadzieję, że Marek nie odpuści;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Marek jest filantropem i lubi takie wyzwania, które jemu przynoszą satysfakcję a innym zmieniają życie na lepsze. Na pewno nie odpuści, chociaż nie ominą go chwile zwątpienia.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  18. Rozmowa dość trudna dla Uli, ale Marek i tak bardzo się starał być delikatny;) Żeby tylko Ula od niego nie uciekała. Ona ma tyle pracy, że tak naprawdę może tak zrobić, żeby go nie widzieć do końca turnusu, bo coś mi się wydaje, że poczuła się obrażona? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Tu nie ma dobrych rozwiązań i cokolwiek Marek by nie powiedział Ula przyjmuje to bardzo osobiście i bywa wręcz urażona, że obcy człowiek udziela jej rad. Ona potrzebuje czasu, żeby zrozumieć, że zarówno Marek jak i jej przyjaciele chcą wyrwać ją z tej inercji.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  19. A ja liczę trochę na tego grilla. Marek będzie miał kolejną okazję do zbliżenia się do Uli i Beatki. Co prawda pogoda może im te plany zniszczyć, ale mam nadzieję, że jednak do spotkania dojdzie? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Do spotkania przy grillu na pewno dojdzie, ale nie będzie już możliwości porozmawiania sam na sam tzn. Marka z Ulą, bo będzie więcej osób.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Marek to pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że można tak ciężko pracować za niewielkie pieniądze. On wielki Prezes pewnie ma mgliste pojęcie o zwykłej, codziennej harówce? Zdaję sobie sprawę, że praca umysłowa też może zmęczyć, ale zapewne nie tak, jak praca fizyczna. Takie doświadczenie powinno mu się przydać w przyszłości. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Marek raczej nie zastanawia się nad stanem posiadania ludzi w potrzebie. Nie jest ślepy i jeśli może pomóc, to właśnie to robi, by poprawić im jakość życia.
      Zmęczenie fizyczne i umysłowe, to dwa różne zmęczenia i chyba nie można tego porównać. Marek jest raczej człowiekiem czynu i po odbębnieniu ośmiu godzin nie zaszywa się na kanapie z gazetą w ręku.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  21. Ula nie powinna unosić się za to, że ktoś chce jej pomóc. Nie ma tu znaczenia czy to Marek, czy ktokolwiek inny. A przyjmując pomoc może wiele zyskać, a przede wszystkim spokój.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część. Przeprasza za późną porę , ale wczoraj padłam jak zabita po całym dniu.
    Serdecznie pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ula ewidentnie potrzebuje pomocy, ale jest uparta w dodatku niezwykle honorowa. Poza tym czuje się trochę urażona, że Marek wtrąca się w jej życie. Boi się koniecznych zmian i nie ufa Markowi. Jeszcze długo będzie biła się z myślami a Maciek i Dorota będą nad nią pracować.
      Pozdrawiamy serdecznie i cieszymy się, że zajrzałaś mimo późnej pory. :)

      Usuń
  22. Cześć Małgosiu. Odezwij się proszę do mnie na maila. Pisałam kilka razy ale nie dostałam odpowiedzi. Zmieniłaś może adres? Pozdrawiam, Shabii. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Maila usunęłam, ale zapisałam, chociaż ten poprzedni chyba jest taki sam. Żadna z Twoich wiadomości do mnie nie dotarła. Trzeba było wysłać sms-a. Mam nadzieję, że teraz dotrze wiadomość. Czekam na potwierdzenie. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  23. Dotarło. Wszystko gra. 😉
    Niebawem nadrobię opowiadania.
    Buziaki. 😘

    Ps : Wysłałam maila.

    OdpowiedzUsuń
  24. Marek mocno zdeterminowany, że wstał tak wcześnie chociaż sam przyznał, iż nie jest typem rannego ptaszka. Widać, że zależy mu na Uli, chce pomóc jej i jej siostrze. To dobrze. Często w takich sytuacjach brakuje osoby, która nakieruje na właściwe tory.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ANN
      Markowi zdecydowanie jest żal Uli. Współczuje jej i chce pomóc, dlatego zależy mu na rozmowie z nią. A skoro tak trudno oderwać ją od pracy, to jazda po zaopatrzenie też stwarza jakieś możliwości.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Cieszymy się, że zajrzałaś. :)

      Usuń