Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 22 października 2020

AZYL - rozdział 7

 ROZDZIAŁ 7

 

 

Na śniadaniu Uli nie widział. Domyślił się, że pewnie mają sobie z Maćkiem wiele do powiedzenia. Poinformował Pshemko o swoim wypadzie do Giżycka i nawet zaproponował, żeby mistrz jechał razem z nim, ale ten odmówił. Powiedział, że woli pomedytować niż zwiedzać jakieś zatęchłe miasto. Marek dokończył więc jeść i prosto z jadalni poszedł na parking. Ustawił GPS i zgodnie z jego wskazówkami ruszył w drogę. Po niespełna czterdziestu minutach dotarł do słynnej Twierdzy Boyen zbudowanej w kształcie gwiazdy w połowie dziewiętnastego wieku.

 


 Wzniesiona była na obszarze dawnych Prus Wschodnich liczącym około stu hektarów i stanowiła główne ogniwo w łańcuchu umocnień zamykających od wschodu dostęp na teren państwa pruskiego. Marek nie był jakimś fanatykiem obiektów historycznych, ale uznał, że skoro już tu jest, powinien zobaczyć fortyfikacje. Szwendał się po nich blisko godzinę, po której był spocony i chciało mu się pić. Nie zwlekając pojechał dalej. Odnotował, że mimo kończącego się sezonu żeglarskiego turystów było całkiem sporo. Długo szukał miejsca do parkowania i w końcu udało mu się je znaleźć niedaleko jednej z przystani. Wysiadł i ruszył w miasto. Po piętnastu minutach miał serdecznie dość. Wszędzie królowały stragany z nic nie wartymi pamiątkami i smażalnie ryb podobnie jak wszechobecne fastfood’y. Wreszcie natknął się na jakiś sklep, czy pracownię ramiarską i postanowił zapytać o ramki lub antyramy. Okazało się, że mają w sprzedaży obie te rzeczy. Wziął dziesięć cienkich ramek z szybką wielkości formatu kartek bloku do rysowania. Nieco dalej poczuł zapach świeżo mielonej kawy i idąc za nim trafił do małej cukierni. Zamówił mocne espresso i szarlotkę z bitą śmietaną. Pomyślał, że weźmie też trochę sernika na tę wieczorną imprezę i jakieś tortowe ciasto. Po opuszczeniu cukierni już nie miał ochoty na nic. Wrócił do samochodu i natychmiast odjechał. Bardzo docenił ośrodek w Rynie, gdzie panowała cisza i spokój. Gdyby miał wypoczywać w Giżycku, pewnie prędzej by zwariował.

Po powrocie schował ciasto do małej lodówki i przebrał się. Miał jeszcze godzinę do obiadu więc postanowił zaszyć się w lesie. Tam był przyjemny cień i chłód. Zabrał do kieszeni jakąś reklamówkę i ruszył w to samo miejsce, w którym znaleźli wczoraj tak dużo grzybów. Ku jego zdumieniu przez noc wyrosły nowe. To było dziwne, bo przecież w dzień było upalnie, noce też ciepłe i ani kropli deszczu. Las poprzecinany był licznymi, cienkimi strumykami i może dzięki temu było dość wilgoci, która prowokowała grzyby do wzrostu. Pozbierał tylko te największe. Potem zdarzały się jedynie pojedyncze sztuki. Szedł niemal brzegiem lasu kierując się w stronę budynku głównego. Minął dwa kempingi zajmowane przez Dorotę i Ulę i przeszedł jeszcze jakieś dwieście metrów. Potem zawrócił. Dochodząc do jadalni natknął się na Cieplakównę wyrzucającą worki z odpadkami do śmietnika. Przywitał się z nią i pochwalił zebranymi grzybami.

 


 - Nie wiem co z nimi zrobić. Może ususzyć, ale nie mam żadnej nici, żeby je na nią nanizać.

 - Nie potrzebujesz nici. Za twoim kempingiem rośnie tarnina. Łatwo ją poznasz, bo gałęzie mają długie kolce. Dam ci nóż, żebyś się nie pokłuł. Zetnij kilka, obierz z liści i nabij grzyby na kolce. Wyschną elegancko.

 - Dziękuję Ula. Nawet nie wiedziałem, że tak można.

 - A jak wycieczka do Giżycka?

 - Daj spokój. Gdybym wiedział, że to miasto w sezonie wygląda tak jak Krupówki w Zakopanem, nawet bym się tam nie wybrał.

 - Ja też wolę Ryn od Giżycka. Przynajmniej nie ma tam tylu ludzi. Biegnę, bo za chwilę będziemy podawać obiad. Na razie.

 

Po obiedzie Marek uzbrojony w wielki nóż ruszył na poszukiwanie tarniny. Znalazł ją bez trudu. Oczyścił ucięte gałęzie z liści i usiadł na werandzie, żeby ponabijać na kolce grzyby. Co jakiś czas spoglądał na chodnik biegnący wzdłuż kempingów wypatrując Maćka. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że przecież ma zapisany jego numer telefonu i może spokojnie zadzwonić.

Kończył zabawę z grzybami, gdy dostrzegł Szymczyka idącego raźnym krokiem w kierunku jeziora. Wyszedł na chodnik i machając rękami zawołał go. Po chwili Maciek już był przy kempingu.

 - Umawialiśmy się nad jeziorem, prawda?

 - Prawda, ale przed obiadem poszedłem do lasu i nazbierałem trochę grzybów. Nie mogłem ich zostawić w reklamówce. Napijesz się kawy?

 - Chętnie – Szymczyk opadł na stojące krzesło. Marek nastawił wodę i po kilku minutach podsunął Maćkowi parującą filiżankę. – To o czym chciałeś porozmawiać?

 - O Uli, mówiłem ci. Zanim ją poznałem Pshemko trochę mi o niej opowiedział, a potem spotkaliśmy ją nad jeziorem jak pilnowała pływającej Betti. Muszę przyznać, że jej widok wstrząsnął mną do głębi. Nie czujesz tego smutku, który ją otacza? Jest niemal namacalny. Patrząc na nią poczułem coś dziwnego. Poczułem, że powinienem pomóc i jej, i Betti, a właściwie przede wszystkim Betti. Obie nie radzą sobie z tą traumą, którą przeżyły. Pojechałem z Ulą na targowisko do Rynu i w drodze powrotnej miałem okazję z nią porozmawiać. Prosiłem, że jeśli się zgodzi, jeśli da mi zielone światło, to bardzo się postaram im pomóc. Znajdę Betti dobrego psychologa dziecięcego, ale przede wszystkim trzeba je obie wyrwać z Rysiowa. To, że Ula ma tutaj swój azyl i obie czują się w tym miejscu znacznie lepiej, jest dość złudne, bo po sezonie wracają do domu i wszystko odżywa od nowa. Ciekawy jestem twojej opinii. Znasz Ulę bardzo dobrze i wiesz, co dla niej byłoby najlepsze. Jeśli czegoś nie zrobimy Beatka zamknie się w sobie i nigdy nie dojdzie do równowagi. Wiesz co mi powiedziała? Powiedziała mi, że nienawidzi rysiowskiego domu, bo wciąż widzi w nim ciężko oddychającego tatę i słyszy swój krzyk. W dodatku prosiła mnie, żebym nie mówił o tym Uli. Jest zupełnie nieświadoma tego, że po sezonie tutaj wraca z uporem maniaka do Rysiowa, a do małej wracają koszmary. Ona boi się tego domu i nie znosi w nim przebywać. To nie jest normalne.

Maciek pokiwał ze zrozumieniem głową.

 - To właśnie ten przeraźliwy krzyk postawił mnie na nogi. Mieszkam naprzeciwko. Wpadłem wtedy do nich jak szalony. Uli nie było, a Betti trzymała w garści piżamę Józefa i szarpała nim, żeby się ocknął. Niestety on był już martwy. Porwałem małą na ręce i wyniosłem z pokoju. Zadzwoniłem po pogotowie, a ona nadal krzyczała. Nie mogłem jej uspokoić. To było coś okropnego. I ja, i Dorota od dawna usiłujemy przekonać Ulkę, że powinna sprzedać ten dom, bo przebywanie w nim jest dla nich obu torturą. Na razie nic nie wskóraliśmy. Ona niby to rozumie, ale nic z tym nie robi. Powinna zacząć normalnie żyć. Pójść do pracy, robić to, co najlepiej potrafi i przestać klepać biedę. Jest matematycznym geniuszem. Ekonomię ma w małym palcu, czuje giełdę i to wszystko straciło znaczenie po śmierci Józefa. Może ciebie posłucha i uwierzy, że można żyć inaczej, lepiej. Ja zawsze pomogę, jeśli tylko będziesz potrzebował pomocy i Dorota na pewno też.

 - Zaproponowałem jej pracę na stanowisku mojej asystentki. Od lat działam sam i naprawdę przydałaby mi się. Ona w dodatku ma kierunkowe wykształcenie. Sprawdziłaby się na pewno, ale waha się i chyba nie wie, co zrobić. Wciąż zastanawia się, co pocznie z Beatką, a przecież ona niedługo pójdzie do szkoły. Myślałem też nad mieszkaniem dla nich. Wiesz o tym, że co jakiś czas w urzędzie miasta odbywają się przetargi na wysokość czynszu w starym budownictwie i w blokach budowanych przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego? Mogłaby przystąpić do takiego przetargu, lub ja wystąpiłbym w jej imieniu. Jeśli podejmie pracę będzie ją stać na czynsz. Trzeba by było sprowadzić rzeczoznawcę, żeby wycenił dom w Rysiowie. Musi mieć rozeznanie, za ile może go sprzedać. Nie chcę na nią naciskać, dlatego dobrze by było, gdybyście jeszcze raz porozmawiali z Ulą i spróbowali przekonać ją do działania.

 - Na pewno to zrobimy. Jeśli tylko nastąpi jakiś przełom w sprawie, dam ci znać. Będę leciał, bo mam trochę roboty. Dzięki za kawę. Widzimy się na grillu.

Marek odetchnął. Może wspólnymi siłami uda się przemówić Uli do rozsądku. Oparł gałęzie z grzybami o nasłonecznioną ścianę kempingu i ruszył na plażę.

 



Ustawił leżak na uboczu i wyciągnął się na nim wygodnie. Słońce prażyło jeszcze mocno. Ściągnął koszulę zostając w samych spodenkach. Nasmarował się ochronnym kremem i wystawił do słońca swoje blade ciało.

 

Na kolacji nie najadali się za bardzo. Wiedzieli, że prawdziwa uczta jeszcze przed nimi. Ula jak zwykle przyniosła Pshemko termos z czekoladą i powiedziała, żeby przyszli na dwudziestą pierwszą do domku Doroty.

Marek wrócił do siebie, uskutecznił małą przepierkę i przed wyjściem wyciągnął ciasto z lodówki. Pamiętał też, żeby zabrać ramki. Za dziesięć dziewiąta przyszedł Pshemko i obaj ruszyli na tę małą imprezę. Przed domkiem Doroty zastali Maćka, który zdążył już rozpalić spory grill. Po chwili wyszły dziewczyny i przywitały się. Ula podeszła do grilla układając na ruszcie plastry zamarynowanej wcześniej karkówki i boczku, nacięte kiełbaski i sporą ilość papryki, cukinii, cebuli i wysmarowane oliwą duże kapelusze pieczarek. Marek wręczył Dorocie torbę z ciastem.

 - Kupiłem trochę słodkości i mam nadzieję, że się skusicie, a gdzie Betti?

 - Zaraz przyjdzie. Nie chciała iść spać więc nie naciskałyśmy. O, właśnie idzie. Chodź tu do nas Betti.

Marek przykucnął przy niej i wręczył jej paczkę z ramkami.

 - Tak jak ci obiecałem, kupiłem kilka ramek na twoje najpiękniejsze rysunki. Połóż je w takim miejscu, żeby się nie stłukły, dobrze?

Mała przylgnęła do niego.

 - Bardzo dziękuję. Pan zawsze dotrzymuje słowa. Jutro Ulcia pomoże mi oprawić. Zaniosę je do swojego pokoju.

Kiedy odeszła Marek zagadnął Szymczyka.

 - Maciek a jak sprzedaż? Nadal tak dobrze idzie? Muszę przyznać, że nawet nie miałem czasu przejrzeć twoich raportów.

 - A jakże. Zacząłem nawet upłynniać na niemieckim rynku. Koniecznie musisz przejechać się do magazynów. Pustoszeją w oczach. Podpisałem kontrakt z Fox Fashion. Oni też pękają w szwach. Zostaje im więcej niż wam.

Ula odwróciła się od grilla i ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciela.

 - To wy się znacie?

 - I to od dawna – roześmiał się Szymczyk. – Przecież upłynniam przez internet ich stare kolekcje. Na tym zarabiam, wiesz o tym dobrze.

 - No wiem, ale jakoś nie pokojarzyłam tego z F&D.

 - Wiesz jaki ja byłem zdziwiony, gdy rano zobaczyłem Marka przed jadalnią? Szczęka mi opadła, bo spodziewałem się tu tylko mistrza. Chyba trzeba obrócić mięso, bo zaczyna się przypalać – chwycił szczypce i zgrabnie przerzucił plastry na drugą stronę. – Pachnie obłędnie. To będzie prawdziwa uczta.

Siedzieli przy drewnianym stole racząc się aromatycznym mięsem i kiełbaskami. Na blacie wylądowała musztarda i keczup, a także szklanki z herbatą i równo pocięty chleb. Dorota pokroiła ciasto i przyniosła deserowe talerzyki.

Pshemko był zachwycony. Rozpływał się nad smakiem karkówki, boczku i nad wielkim, kulinarnym talentem Uli.

 - Nikt tak jak ty duszko nie potrafi zrobić tego lepiej. Co za delicje, co za specjały… Nawet pieczarki są wspaniałe.

 - Potwierdzam – dołączył się do tych pochwał Marek. – Chyba nigdy w życiu nie najadłem się tylu smacznych rzeczy. Dziękuję ci przyjacielu, – poklepał Pshemko po ramieniu - że ściągnąłeś mnie tutaj. Zachwalałeś to piękne miejsce i nie przesadziłeś w niczym. Tu jest wszystko, o czym człowiek może zamarzyć. Niewykluczone, że i ja będę tu przyjeżdżał co roku. Ta cisza, spokój, fantastyczna kuchnia potrafią uwieść człowieka. Jest magicznie. A ja zachęcony dzisiejszym wyjściem do lasu postanowiłem robić to codziennie i ususzyć dużo grzybów. Rodzice będą zachwyceni, bo uwielbiają zupę grzybową i bigos.

 


 

O dwudziestej trzeciej padła Beatka Przytulona do Uli zasnęła jak kamień. Marek podniósł się i wziął ją na ręce.

 - Ja ją zaniosę, – powiedział do Uli – a ty otwórz drzwi. I tak długo wytrzymała - ułożył ją w łóżku i ściągnął jej buty. – Nie rozbieraj jej – wyszeptał. – Skoro ma taki lekki sen, to może się obudzić.

Ula skinęła głową na znak zgody. Wyszli cichutko zostawiając uchylone drzwi. Tak na wszelki wypadek.

 

54 komentarze:

  1. Ta część mnie po prostu uwiodła, aż jestem ciekawa co dalej,wiesz jak poprawić mi humor, a teraz właśnie mam lepszy mimo że mam głupi katar. Mam nadzieję że szybko się wylizę pozdrowiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam* katar to nie jest ciężka choroba, ale uciążliwa

      Usuń
    2. Renia
      Witaj w klubie. Jeśli Cię to pocieszy mnie cieknie z nosa od dwóch miesięcy i nie chce przejść. Cieszę się, że przynajmniej rozdział poprawił Ci nastrój.
      Obie - Gaja i ja pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy za wpis mimo późnej pory. Słodkich snów.:)

      Usuń
  2. Bardzo przyjemna część, Marek nie narzuca się już tak bardzo z pomocą dla Uli ale planuje swoje działania na przyszłość i szuka pomocników. Ciekawa jestem co na to wszystko Ula.
    Podoba mi się taki Marek, poważny, wrażliwy, troskliwy i opiekuńczy.
    Fajnie jest móc przeczytać z rana fajnie opowiadanie :)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Marek chyba zrozumiał, że tu nic nie należy przyspieszać mimo, że chęć jak najszybszej pomocy leży po prostu w jego naturze. Szuka wsparcia u przyjaciół Uli, bo oni znają ją najlepiej i liczy na to, że to oni zdołają ją przekonać a nie on.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Marek chyba dostrzegł ,że w przypadku Uli sprawdzi się tylko metoda małych kroków. Wycieczka do Giżycka nie należała do udanych ,ale reszta jak najbardziej. Marek to wrażliwy,opiekuńczy i dobry człowiek (no może się mylę ,ale na pewno swoją przeszłość oddzielił mocną krechą). Powoli podbija serce małej ,która naprawdę go polubiła. W przypadku Uli może nie mieć tak łatwo ,ale z czasem?Myślę ,że wspolna praca to jest dobry pomysł. Beatka pójdzie do szkoły ,a Ula zajmie czymś myśli nie mając czasu wracać do przykrych wydarzeń z przeszłości. Beatka tez w końcu do siebie i nie będzie wciąż wracała do dnia ,w którym jej tata zmarł ,a ona była świadkiem jak rogrywał się dramat. Obie wiele przeszły ,ale muszą silne. Dobrze ,ze Marek się nie narzuca tylko powoli przekonuje ich do siebie. Końcówka wygląda jak namiastka rodziny.Rozmawiają, on usypia dziewczynkę.Czy będzie przez żołądek do serca? Ula świetnie gotuje ,co zauważa Marek.
    Ps. Będę czytać Twoje opowiadania i je komentować. Jeśli nie czytam na bieżąco to zaległych rozdziałów juz nie komentuje. Ale może to błąd? Od tej pory postaram się zostawiać po sobie ślad ,ze czytałam.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Pod koniec naszej rozmowy napisałam Ci, że nic nie musisz. Świat będzie kręcił się dalej jeśli nie przeczytasz, czy nie skomentujesz. Często sprawia Ci to trudność ze względu na nadmiar zajęć i brak czasu jak twierdzisz. Ja nie mam zamiaru dociekać zwłaszcza, że naszą dyskusję określiłaś dyskusją o niczym. Ja tak nie uważałam, ale każdy ma prawo do własnego zdania. Wyciągnęłam wnioski z tej rozmowy i już nie mam kompletnie żadnych oczekiwań i nie wymagam niczego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Mina Uli musiała być bezcenna, gdy okazało się, że tych dwoje panów się zna.
    Myślę, że z pomocą Maćka i Doroty uda się szybciej Markowi pomóc Uli.
    Tym grillem narobiłaś smaka.
    Dziękuje Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Maciek i Dorota muszą jeszcze trochę popracować nad Ulą i użyć właściwych argumentów, żeby ją przekonać do przyjęcia pomocy Marka. A co do grilla, to jeszcze śniegu nie ma a dni bywają ładne wiec można się pokusić o ostatni grill w roku.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  5. Nie wiem czy Marek dobrze zrobił wyjawiając treść rozmowy z Beatką. Jak Maciek powie o tym Uli, to nie będzie miło dla nikogo. Uli będzie przykro, że siostra wolała powiedzieć o tym obcemu facetowi, a po drugie Ula może zacząć unikać Marka ze zwykłej obawy, że on za bardzo ingeruje w ich życie? Liczę tylko na delikatność Maćka;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      To wszystko prawda co piszesz, ale z drugiej strony to główny i koronny argument, który powinien uświadomić Uli, że źle robi choć chce dobrze. Marek wprawdzie obiecał Betti dyskrecję, ale czy można zataić tak ważną informację? Przecież to dziecko powiedziało wprost, że nienawidzi rysiowskiego domu. który w dodatku wywołuje w niej najgorsze wspomnienia i lęki. Marek wyjawił jej tajemnicę tylko i wyłącznie dla jej dobra i to w jakimś sensie go usprawiedliwia.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Dla Uli widzę same plusy z tego, że panowie się dobrze znają. Ona pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale myślę, że jak we trójkę (doliczam jeszcze Dorotę) wezmą w obroty Ulę, to może wówczas to coś da? Pshemko jest jednak od nich trochę starszy i zbyt poważny aby coś tam knuć nawet dla dobra przyjaciółki;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Dokładnie o to chodzi Markowi. On już nie może na Ulę naciskać, bo ona poczuła się urażona i uważa, że Marek za bardzo ingeruje w jej życie. Kiedy usłyszy kilka słów prawdy od przyjaciół zupełnie inaczej to przyjmie i być może zacznie coś działać.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Głowę to Marek ma nie od parady! Jego szare komórki działają bez żadnej przerwy! Pomysł z TBS jest genialny! I może się to udać, tylko Ula musi się zgodzić! Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek ma kilka pomysłów na to jak pomóc Cieplaczkom, ale one a właściwie Ula musi mu dać prawdziwe zielone światło do działania. Jest nieufna i teraz trochę żałuje, że kiedy wracała z nim z Rynu zbyt pochopnie podjęła decyzję o przyjęciu od niego pomocy.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Tarnina - stary, sprawdzony sposób na suszenie grzybów i do tego absolutnie niezawodny. Zastanawiam się też, czy obecnie młodzi ludzie wiedzą jak wygląda ten krzew i jakie pyszne nalewki lub soki wychodzą z jej owoców? Wiedza Uli jest przeogromna;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Tarnina jest najlepsza. Sama przez wiele lat używałam takiego sposobu suszenia grzybów. Teraz nie chodzę już i nie zbieram, ale wciąż pamiętam o tej metodzie suszenia. Niektórzy młodzi uważają, że grzyby rosną na targu hahaha, a do suszenia służy suszarka do jarzyn, której i ja teraz używam.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  9. Kurteczka, taki facet! Pojechał pozwiedzać ale o obietnicy danej Beatce nie zapomniał;) Mała będzie miała dodatkową zachętę do rysowania. Zawsze można zrobić małą wystawę jej prac w ośrodku, przecież inne dzieci też chętnie pochwalą się swoimi pracami;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      W tym opowiadaniu Marek jest bardzo szlachetnym człowiekiem dotrzymującym obietnic. Nie wyobraża sobie, że mógłby coś obiecać i nie dotrzymać słowa zwłaszcza dziecku. Takiego rozczarowania na pewno by nie zniósł.
      Pięknie dziękujemy za wpis i obecność na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Współpraca FD z ProS układa się pomyślnie dla obu stron. Marek ma puste magazyny, a Maciek niezłą kasę. Fajnie, że zysk nie poróżnił obu panów. Gdyby Marek był inny, to po zorientowaniu się, że ze starych kolekcji jest niezła kasa, sam by się tym zajął. Ale jest uczciwy i szanuje pomysł Maćka. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Korzyść z tej współpracy jest obopólna i w dodatku ta współpraca trwa już kilka lat. Ula wiedziała, że Maciek sprzedaje jakieś ciuchy, ale nie pokojarzyła zupełnie z Markiem. Teraz wszystko stało się jasne, ale czy ta wiedza pozwoli Uli bardziej zaufać Markowi?
      Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Treściwa rozmowa dwóch facetów. Należy mieć tylko nadzieję, że przyniesie zamierzony efekt;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek też liczy na dobry efekt tej rozmowy. Liczy, że Maciek i Dorota przekonają Ulę, żeby wreszcie zadbała o stan własnych nerwów i spokój Betti.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  12. Same niespodzianki związane z Maćkiem. Najpierw dla Marka a teraz dla Uli. Świat, to jednak jest wielką wioską;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Chyba bardziej zaskoczona była jednak Ula, bo nie miała pojęcia, że obaj panowie ściśle ze sobą współpracują
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  13. Ostatnio Julia Kamińska pokazała zdjęcie Filipa z synkiem na rękach. Widok rozczulający. Scena z Markiem niosącym Betti na rękach od razu przypomniała mi tamte zdjęcie. Serce mi zmiękło;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam te zdjęcia. Filipowi pasuje takie maleństwo i szkoda, że tak mało myśli o przekazaniu takich dobrych genów. A tak w ogóle, to rewelacyjnie dobrali Antosia a raczej dwóch Antosiów do roli najmłodszej latorośli Dobrzańskich. Ja jestem pod urokiem tych ogromnych pięknych oczu i niesamowitej pogody ducha bliźniaków.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  14. O mamo, Giżycko! Mam z tym miejscem, a szczególnie z jeziorami Kisajno i Niegocin wiele miłych wspomnień. Generalnie Mazury rządzą i jak to mówią młodzi, wymiatają, ja tak przynajmniej uważam. Tam nie można się nudzić, nie ma jak. Co tam zagraniczne kurorty, Polska jest piękna;) Dzięki sytuacji z pandemią, swoją drogą straszną, latem większość z nas mogła sobie przypomnieć walory naszego kraju;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Rzeczywiście kraina bardzo piękna i urzekająca, chociaż w sezonie dość męcząca jak właśnie Krupówki w Zakopanem. Na potrzeby opowiadania wybrałam Ryn a nie Giżycko. Ryn jest mniejszy i spokojniejszy a nie mniej urokliwy.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  15. Urlop jest od leniuchowania i ewentualnie od powolnego zwiedzania okolicy. Marek tak właśnie spędza wolne chwile. Ma okazję przekonać się, że w dalszym ciągu przeszkadzają mu tłumy. Miło, że ma oazę spokoju, gdzie może zregenerować siły;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ryn to idealne miejsce, ciche i spokojne. Tam naprawdę można odpocząć i chociaż na chwilę uwolnić się od zgiełku wielkiego miasta.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  16. Biesiada, to biesiada, zawsze znajdą się chętni na coś słodkiego;) Marek dokonał trafionego zakupu, zarówno szarlotki, jak i sernika, a o ramkach już nie wspomnę;) Każdy dostał coś miłego;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Ten grill, to taki utarty rytuał. Jak nie było Pshemko urządzali go we trójkę a właściwie we czwórkę doliczając Betti. Teraz mają oprócz mistrza jeszcze Marka, który bardzo rzadko o ile w ogóle miewał okazję do takich biesiad. Ciasto to tylko jego mały wkład w imprezę a ramki musiał kupić. Przecież obiecał Betti.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Nie tylko Marek będzie miał korzyści z jego urlopu w tym miejscu. Coś czuję, że mama albo gosposia seniorów zostanie obdarzona sporą ilością suszonych grzybów? Miło mieć takiego dostarczyciela gotowego produktu. Fanie to świadczy o Marku, nawet na wolnym myśli o innych;) Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Marek zna gust swoich rodziców i wie, że oboje uwielbiają grzyby. To będzie dla nich miła niespodzianka a dla Marka przyjemność ze zbierania i suszenia.
      Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Maciek opowiedział jak śmierć Józefa wyglądała z jego strony. Jego opowieść jest straszna. Dziecko szarpiące piżamę ojca. Serce się kraje. To i tak cud, że Beatka jako tako funkcjonuje, ale rzeczywiście obie powinny się wyprowadzić z Rysiowa. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      tak właśnie uważa Marek. Tak samo jest wstrząśnięty opowieścią Maćka. Takie traumatyczne przeżycia nie powinny zdarzać się czterolatkom. Najgorsze, że w dziewczynce wciąż ta trauma siedzi i wszystko doskonale pamięta mimo, że od tych dramatycznych wydarzeń minęły dwa lata. Koniecznie trzeba je obie wyrwać z Rysiowa i Marek zrobi wszystko, żeby im w tym pomóc.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Marek jest dobrym człowiekiem. Jest mocno zabiegany i zapracowany, ale znajduje czas na zwrócenie uwagi na inne osoby będące wokół niego. Nie tylko potrafi cierpliwie wysłuchać, ale przede wszystkim potrafi znaleźć rozwiązanie i podejmuje działania. To wielkie szczęście spotkać kogoś takiego na swojej drodze. On nie jest egoistą. Jak na razie bardzo mi się podoba jego postawa i mam nadzieję, że się nie zmieni;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Marek to wielki filantrop tylko Ula jeszcze o tym nie wie i dlatego jest wobec niego podejrzliwa, choć chłopak ma szczere intencje. Maciek trochę jej otworzy oczy, ale czy ona się przełamie i pozwoli Markowi działać, to wkrótce się okaże.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  20. Z Marka jest niezłe ciacho;) Wystawia swoje wdzięki na słońce. Zastanawiam się czy jakaś kuracjuszka nie zechce zapolować na jego urok? I czy wówczas w dalszym ciągu będzie chciał pomóc dziewczynom? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Aż tak daleko moja wyobraźnia mnie nie wiodła, żebym szykowała Markowi jakąś pannę. on nawet o takiej nie myśli. Od dwóch lat jest wolnym człowiekiem i nie zabiega o żadną kobietę. Rzucił się w wir pracy i pomoc potrzebującym. Na razie na nic innego nie ma czasu.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  21. Marek znalazł fajną miejscówkę na letnie wypady i przy okazji zdradził sekret zadowolonego klienta. Wcale tak dużo nie potrzeba. Wystarczy cisza, spokój i świetna kuchnia;) A później to już z górki. Dorota może się cieszyć. Znowu ma kolejnego stałego klienta. Pshemko powinien mieć zniżkę;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie to powinno wyglądać. Trzeba zrobić wszystko, żeby potencjalny klient był zadowolony. Kiedyś funkcjonowało takie powiedzenie: "Frontem do klienta" i Dorota wydaje się spełniać wszystkie wymogi.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  22. Oj ta Ula uparta jak osioł. Tyle osób mówi jej żeby zmieniła otoczenie a ona swoje. Może musi stać się kolejna tragedia aby zrozumiała że przeprowadzka jest dobrym pomysłem.
    Opis takich miejsc i pełni lata w takie dni jak teraz powodują u mnie małe przygnębieniem a
    do wiosny tyle czasu.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Nie chciałam wywołać u Ciebie przygnębienia a jedynie trochę tęsknoty za latem. Ula może nie jest uparta, ale panicznie boi się zmian. Przed nią rozmowa z przyjaciółmi, którzy będą starali się jej wyperswadować dalsze mieszkanie w Rysiowie.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  23. Gosiu.
    Tak jak obiecałam, nadrobiłam zaległości. Spore zaległości. Nie jestem w stanie skomentować wszystkiego, bo musiałabym Ci tutaj wrzucić epopeję. Twoje opiewania jak zwykle zresztą są... CUDOWNE. Jak już zacznie się czytać, to ciężko przerwać. Łykałam te rozdziały jak najlepszego drinka. Nadal Twoje opowiadania mają taką lekkość, wkrada się humor i dużo, dużo miłości. Nie brakuje też poważnych tematów i mocnych wrażeń. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, co lubię najbardziej. Rozbudowane opisy. Opisy przyrody, opisy miejsc, opisy bohaterów. Mówiłam to już niejednokrotnie, powinnaś szukać wydawnictwa i wydać książkę. Byłby to bestseller! Nie mogłam po raz setny nie przeczytać moich ulubionych opowiadań. Miałam odpuścić, bo zaległości i tak olbrzymie ale nie umiem sobie odmówić "Wariacji na temat Uli i Marka. " oraz "Ze smutku nocy, w radość dnia." Jedno opowiadanie w tą czy w tą już nie robi sporej różnicy. Gosiu, czy ja dobrze przebrnęłam przez tą pokaźną ilość i dobrze wykminiłam, że nie wszystkie opowiadania dotyczą Brzyduli? Były świetne, ale jednak te o Brzyduli łykałam znacznie szybciej. Skupię się na ostatnim wrzucie, bo w sumie to właśnie pod Azylem wklejam komentarz. Nie zdziwi Cię napewno, gdy napiszę, że jest to Rewelacja!

    Dalsza część komentarzu, pod spodem.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kompletnie się nie spodziewałam takiego opowiadania. Bardzo smutne, ale wiem, że z pewnością uraczysz nas szczęśliwym zakończeniem. Bardzo szkoda mi Uli i małej Beatki. Najpierw śmierć mamy, potem ta okropna tragedia która odebrała im Józefa. Zawał. Kilka chwil i człowieka nie ma. Beatka patrząc na tą straszna śmierć przeżyła coś, z czym inni by sobie nie poradzili. Napisałaś, że nadal miewa ataki paniki, żalu i bólu ale w ośrodku Doroty (fajnie, że jest o niej szersza wzmianka) choć na jakiś czas zapomina o tym strasznym czasie. Dobrze, że zarówno Dorota jak i Maciek są z nimi i wspierają jak mogą. Niesamowidzie cieszę się, że Pshemko poznał Ulę w innych okolicznościach niż we wszystkim dotychczas pojawiających się (i tych starych) opowieściach i oczywiście super, że również Marek miał tą niebywałą przyjemność by poznać tę smutną niebieskooką piękność. Liczę, że gdy złącza siły uda im się podnieść z dołka te dwie cudowne dziewczyny. Brakowało mi jedynie Jaśka, ale rozumiem, że pominęłaś tę postać, bo doczytałam, że Ula długo była jedynaczką. Też fajna opcja - zawsze to coś innego. Fajnie, że pokazałaś Marka w zupełnie w innym świetle. Pokazałaś go już nie jako lekkoducha i bawidamka ale poważnego dorosłego człowieka, któremu na sercu leży dobro innych. Przepełniony jest empatią i bardzo mi się to podoba. Ledwo poznał Ulę, a już dokłada wszelkich starań aby jej pomóc. Zaproponował pracę, szuka nowego lokum aby Rysiów już nie przypominał im zła, które się tam wydarzyło. Chce nawet pomóc jeśli chodzi o terapię dla Betti. To piękne. "Mało jest takich ludzi, którzy najpierw myślą o innych, a dopiero później o sobie." teraz ten cytat świetnie pasuje do Dobrzańskiego. Nie byłabym sobą, gdybym się nie odniosła do jeszcze jednej ważnej rzeczy, na którą ja zawsze zwracam uwagę. Mianowicie dobór zdjęć do miejsca i danej sytuacji. Wpasowałaś wszystko idealnie. Wszystko jest niesamowicie spójne. Uwielbiam takie dodatki w postaci foty. Łatwiej mi wtedy wszystko sobie zwizualizować. Nie czuje się, jakbym tylko czytała ale mam wrażenie, że jestem gdzieś tam obok i patrzę na wszystko z boku. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Chcę wiedzieć jaką decyzję podejmie Ula i czy uda się wyprowadzić bohaterki na słoneczna stronę życia.

    Ciąg dalszy, pod spodem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mój komentarz będzie taki trochę rozbity, bo komentuje aż 7 rozdziałów na raz i co chwila coś nowego sobie przypominam. Czytając o tym urokliwym miejscu, sama się rozmarzyłam. Nigdy nie byłam na Mazurach (wstyd się przyznać) i chyba jak to całe szaleństwo minie, nareszcie się wybiorę bo zrobiłaś naprawdę zacną reklamę. Już nie wspomnę o tym, że w każdym opowiadaniu ślinka mi ciekną na dania, które opisujesz. Mowa o tych które serwują w stołówce. Moja mama będzie miała teraz zajęcie, bo nie podaruję jej gołąbków, barszczu i krokietów. Reasumując, wspaniałe opowiadanie. Wiesz jak zaciekawić, jak sprawić by czytelnik wracał. Ja dodatkowo będę co chwila odświeżać bloga z nadzieją na nowy rozdział. Liczę, że nie będę długo czekała ale nie chcę Cię też pospieszać. Ty czekałaś na mnie kilka lat. Przepraszam za tyle milczenia i dziękuję, że o mnie nie zapomniałaś. Buziaki.

    Ps: Powiedz mi Gosiu, jak wrażenia po kolejnych odcinkach? Ja mam póki co bardzo mieszane uczucia. Mega się cieszę, że wrócili, ale tak jak Ci wspominałam, kiedyś był to bardziej życiowy serial z humorem a dziś... Dziś taki trochę prześmiewczy. Drażni mnie ta dziwna sytuacja z Nadią. Wielka niewiadoma. Brak Pshemko i bardzo mało Violetty - to też się udziela. Rogucki jest super i liczę, że godnie mistrza zastąpi. Szkoda, mimo wszystko, że narazie nie ma Alexa. Robił robotę. To przyznać trzeba. Wiele dla mnie niewiadomych... Nagle Paula lubi Ulę? Nagle Seba taki dobry? Super, ale średnio to do niego pasuje. Jednak niech tak trzyma. Mało Uli i Marka razem. Jestem staroświecka i liczyłam na BIG LOVE. Najbardziej dziwi mnie to, że Ula sama np: farbuje WŁOSY, a przecież stać ja na fryzjera... Dzieci można (i tak to robi) zostawić na 2h pod opieką dziadków czy Maćka. No nic, liczę, że się rozkręci, wyjaśni i będę ZADOWOLONA. Nie może być inaczej.

    Pozdrawiam Cię bardzo mocno. Ślę też pozdrowienia od mojej mamy i teraz obiecuję być już na bieżąco. Buziaki. 😘

    OdpowiedzUsuń
  26. Gosiu, przepraszam, że Ci zrobiłam taki spam. Komentarz był jednak zbyt długi, bym mogła dodać go całego w jednym. 😉

    OdpowiedzUsuń
  27. Odpowiedzi
    1. Shabii
      Komentarz imponujący i sama nie wiem od czego zacząć. Podziwiam Cię, że w tak krótkim czasie przeczytałaś tyle opowiadań. Rzeczywiście nie wszystkie są o BrzydUli. Jakiś czas temu zaczęłam pisać też inne, które zazwyczaj publikuje Gaja. Ja publikuję BrzudUlę. Napisałam też kilka mini, ale te publikowane są wówczas, kiedy licznik pokaże kolejny milion wejść na blog. Rozdziały publikowane są w każdy czwartek więc nie ma problemu z regularnością dodawania, bo jeśli ja z jakichś względów nie mogę tego zrobić, robi to Gaja. Na prawym marginesie masz wyszczególnione opowiadania czekające na publikację. Trochę tego jest, bo miałam kiedyś lepszy okres,kiedy ręce nie bolały tak bardzo i pisałam wówczas bez opamiętania. Tak czy siak będziecie miały co czytać.
      Serial bardzo mi się podoba. Jest wiele wątków, które należy wyjaśnić i będą to na pewno robić. Co do jednego mam pewność, że Marek nie zdradza Uli a już na pewno nie z Nadią. Ona jest mu do czegoś potrzebna i tyle. Jedyną osobą,która mnie drażni jest ta powalona Bożenka z tym swoim "O jesku". Poza tym wszyscy OK. Podobno w następnym odcinku tym poniedziałkowym ma się pokazać Zaniewski, ale nie wiem, czy faktycznie.
      Bardzo Ci dziękuję za ten niewątpliwy elaborat i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  28. Gosiu.
    Już jakiś czas temu zaczęłam nadrabiać. Jest tego naprawdę sporo, ale cieszy mnie to bo będę miała co robić z winkiem przy kominku. Zauważyłam właśnie, że dodajesz opowiadania w czwartki. Więc w czwartek się tu zjawiam. Nie musisz dziękować, czytanie i komentowanie twoich dzieł, to czysta przyjemność.
    Mi Bożenka trochę przypomina Ulę. Też taka początkowo nieporadna. Ooo, super! Ciekawa jestem Alexa po latach. Nadia podobno jest lesbijką. Chodzą też pogłoski, że to siostra Marka... Ile w tym prawdy, nie wiem... Pożyjemy, zobaczymy.

    Buziaki. 😘

    OdpowiedzUsuń
  29. Cieszę się, że Marek trochę zbilansował swój zapał i nie lgnie ma siłę by pomóc Uli. Historię śmierci Cieplaka z perspektywy Maćka opisałaś tak realistycznie i emocjonalnie, że czytając miałam ciarki 🙈 Nic, tylko pogratulować, że możesz samymi słowami wzbudzić takie emocje w czytelniku! ❤️
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ANN
      Dzięki za miłe słowa. Marek rzeczywiście trochę spasował, bo zrozumiał, że co nagle to po diable i takim działaniem może tylko zrazić do siebie Ulę. Poniekąd już trochę zraził a raczej obraził swoim wścibstwem.
      Serdeczne pozdrowienia ode mnie i Gai. Dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń