Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 października 2020

AZYL - rozdział 8

 ROZDZIAŁ 8

 

 

 Maciek wyjechał w niedzielę po południu. Jednak zanim to zrobił, spotkał się ponownie z Markiem na rozmowę. Powiedział mu, że przez dwie godziny po sobotniej kolacji oboje z Dorotą maglowali Ulę usiłując ją przekonać, żeby zdecydowała się na sprzedaż rysiowskiego domu. Mówili, że powinna skorzystać z propozycji Marka, bo jest świetna i da jej spory dochód, który pozwoli bez problemu utrzymać ją i Betti. Słuchała tego co mówią bez zbytniego przekonania.

 - Widząc jej niezdecydowanie wywlokłem w końcu koronny argument. Powiedziałem jej o twojej rozmowie z Beatką i przekazałem jej treść. Zastrzegłem też, żeby nic małej nie mówiła na ten temat. Tłumaczyłem, że Betti boi się. Boi się, że kiedy Ula się o tym dowie będzie jej miała za złe, że nie znosi tam mieszkać. Była wstrząśnięta, bo nie sądziła, że ta trauma może mieć coś wspólnego z miejscem, w którym mieszkają. Tak, czy siak daliśmy jej do myślenia, i teraz trzeba czekać na jej ruch.

 - Mam nadzieję, że jednak przemyśli sprawę i zacznie działać. – Marek uścisnął Szymczykowi dłoń. – Dzięki za wszystko Maciek. Będziemy w kontakcie. Bezpiecznej drogi.

 

Przez dwa lub trzy dni nie miał możliwości rozmowy z Ulą. Najwyraźniej go unikała. W końcu zaczął nawet żałować, że powiedział o tej rozmowie z małą Betti Maćkowi. Może nie powinien był? Może uznała, że za bardzo ingeruje w jej życie?

Żeby zapełnić sobie czas włóczył się od rana do południa po lesie. Zbierał grzyby i suszył. Popołudnia najczęściej spędzał nad jeziorem korzystając ze słońca i ciepłej wody lub wypożyczał wędkę i łowił wyłącznie w celach sportowych wypuszczając ryby na wolność. Kilka razy pojechał do Rynu. Zwiedził tamtejszy zamek, chociaż tylko połowicznie, bo został przerobiony na czterogwiazdkowy hotel. Mógł wejść jednak na dziedziniec, obejrzeć halabardników, salę balową i całą część przeznaczoną do zwiedzania.

 


 Leniuchowanie nad jeziorem przyniosło korzystne zmiany w jego wyglądzie. Już nie był taki blady jak wcześniej, a jego ciało pokryła ładna, brązowa opalenizna. Pogoda dopisywała nadal. Z Pshemko nie wchodzili sobie w drogę. On lubił aktywnie spędzać czas i tak zazwyczaj dzielił dzień. Do południa zwykle włóczył się i poznawał okolice, a po południu relaksował się nad jeziorem. Dużo fotografował, głównie ptaki, które były dość wdzięcznymi modelami.

 



Za to Pshemko wiecznie medytował, jakby chciał uspokoić swoje nerwy i choleryczną naturę na zapas. Właściwie widywali się tylko przy posiłkach. Parę razy próbował zatrzymać Ulę na chwilę rozmowy, ale wymigiwała się natłokiem zajęć. W końcu odpuścił. Nie miał pojęcia, że ona po rozmowie z Dorotą i Maćkiem czuje się wobec niego niezręcznie zwłaszcza od momentu, gdy usłyszała od przyjaciela o tej rozmowie z Betti. Poczuła się wtedy okropnie. Nie sądziła, że jej mała siostra nie ma do niej na tyle zaufania, by zwierzyć się jej ze swoich obaw, fobii i lęków. Tymczasem okazało się, że wolała powiedzieć o tym całkiem obcemu człowiekowi. Poza tym jak mogła nie zauważyć, że zawsze po powrocie z Mazur nastrój Beatki diametralnie się zmieniał? Chodziła po domu osowiała i wylękniona reagując nerwowo na każdy szmer. Najgorsze były noce. Od śmierci ojca spały razem i kiedy dziewczynce śniły się koszmary Ula mogła zareagować natychmiast i uspokoić ją. To trwało zdecydowanie za długo i był najwyższy czas, żeby coś z tym zrobić.

 - Marek ma rację, – tłumaczył Maciek – Betti potrzebuje fachowej pomocy. To dobry człowiek Ula i skoro mówił ci, że pomoże, to dotrzyma słowa. Ciężko pracuje, ale ma gest. Wspiera każdego roku noclegownie dla bezdomnych. Kupuje im żywność, ciepłą odzież i koce. Organizuje wigilie w Monarze - Markocie. Zaangażowany jest też w pracę dla fundacji prowadzonej przez matkę. Wierz mi, że facet ma serce na dłoni. Powinnaś pozwolić mu działać w waszej sprawie. Pomyśl o tym, dobrze?

 - Postaram się Maciuś. Pomyślę.

 

 

W przedostatnim dniu pobytu wcześnie rano wybrał się do Rynu na targ. Kupił kilka słoików gryczanego miodu, kilka kilogramów dorodnych owoców, trochę pomidorów i ogórków. Kupił też świeże pieczywo, masło i dość sporo pachnącej czosnkiem, wiejskiej kiełbasy. Nie chciał się już zatrzymywać w powrotnej drodze, żeby zrobić zakupy. W sklepie poprosił o jakiś karton, by móc zapakować do niego wysuszone grzyby. Wrócił do ośrodka godzinę przed obiadem. Z bagażnika wyjął tylko masło i kiełbasę, żeby włożyć je do lodówki. Trochę czasu poświęcił na spakowanie w walizkę rzeczy. Miał zamiar wyjechać tuż po śniadaniu. Trochę było mu przykro, że Ula tak zdecydowanie odcięła się od niego i nawet nie chciała z nim porozmawiać. Trudno. Trudno narzucać się komuś z pomocą, skoro ten ktoś jej nie chce. Ułożył grzyby w kartonie i zabrał go ze sobą idąc na obiad. Nie znał planów wyjazdowych Pshemko. Mistrz przedłużył pobyt o trzy dni, żeby zakończyć turnus razem z Markiem. Już przy stole ten ostatni zapytał go, o której ma zamiar wyjechać.

 - Po obiedzie Marco. Nie chcę rezygnować z tych pyszności, a ty?

 - Ja wyjeżdżam po śniadaniu.

 - Dlaczego tak wcześnie?

 - Chcę uniknąć największego ruchu na autostradzie. Poza tym mam zamiar wstąpić jeszcze do rodziców i dać im trochę grzybów. Kupiłem też miód. Ojciec bardzo lubi zwłaszcza gryczany, a taki właśnie dostałem.

Zjedli obiad raczej w milczeniu mało co się odzywając. Myśli Marka krążyły wokół Uli. Dzisiaj też się nie pokazała na sali. Beatki również nie zauważył. Kiedy wybrał się z Ulą do Rynu na targ, powiedziała że chyba mu ufa. Chyba jednak nie do końca. Nie lubił takich niejasnych sytuacji. Z drugiej strony nie chciał dociekać, bo łatwo mogła go spławić byle jaką wymówką. Wolnym krokiem wracał wraz z Pshemko do kempingu. Miał zamiar jeszcze poleniuchować nad jeziorem i tak nie miał nic lepszego do roboty.

Zabrał leżak i ustawił go w tym samym miejscu, co pierwszego dnia. Nie miał ochoty na opalanie. Chciał jedynie posiedzieć w spokoju sam na sam ze swoimi myślami. Zamknął oczy i ciężko westchnął.

 



W pewnym momencie poczuł obecność kogoś i wyprostował się na leżaku. Ku jego zdumieniu stała przed nim Ula.

 - Nie przeszkadzam? – zapytała cicho. – Chciałabym porozmawiać…

 - Oczywiście, że nie przeszkadzasz. Może pójdziemy do kempingu? Zrobię nam kawę i pogadamy na werandzie.

Zgodziła się bez zastanowienia.

 

Postawił przed nią parującą filiżankę i zajął miejsce naprzeciwko niej. Wciąż zastanawiał się po co przyszła i o czym chce rozmawiać. Przez kilka dni unikała go przecież jak ognia.

 - To o czym chciałaś pogadać?

Wyciągnęła z reklamówki jakąś teczkę i położyła ją na stole.

 - Mam tu napisane upoważnienie dla ciebie do reprezentowania mnie w urzędach. Jest także xero mojego dowodu osobistego. Chyba to musi potwierdzić notariusz. Jest też kilka kartek podpisanych in blanco, bo nie wiem, co będzie jeszcze potrzebne. Niestety inne dokumenty mam w domu i na nie musisz zaczekać do mojego powrotu. Przed nami ostatni turnus i wrócę do domu trzydziestego września. Chcę cię też prosić, żebyś wynajął rzeczoznawcę do wyceny domu. Maciek ma klucze i udostępni je. Adres to Rysiów osiem. Maciek mieszka naprzeciwko. Zresztą ty masz chyba do niego telefon. Mówił mi o tych przetargach organizowanych przez Urząd Miasta. Zgadzam się na to i będę ci bardzo wdzięczna jeśli wystąpisz w tym przetargu w moim imieniu. Chcę wyjechać z Rysiowa i wiem, że Betti też tego pragnie. Mieszkanie w tym domu stało się dla nas obu udręką. I ostatnia już prośba. Znajdź lekarza dla Beatki. Nie zdawałam sobie sprawy, że z nią jest tak źle. Dopiero Maciek otworzył mi oczy. Musiałam to wszystko przemyśleć i to głównie dlatego unikałam cię przez ostatnie dni. Pomóż nam. Proszę… - spuściła głowę i rozpłakała się. Odruchowo nakrył jej dłoń swoją.

 - Nie płacz Ula. Obiecałem ci przecież pomoc i słowa dotrzymam. Nie wiem jak długo to potrwa, ale zacznę działać natychmiast. Maciek też na pewno pomoże. Trzeba was jak najprędzej wyrwać z Rysiowa. Wyjeżdżam jutro dość wcześnie, bo zaraz po śniadaniu. Muszę zajrzeć do rodziców. Przy okazji wypytam mamę, czy nie zna jakiegoś psychologa dziecięcego. Będę też miał czas, żeby podzwonić. Znam rzeczoznawcę, który wyceniał kilka lat temu także mój dom. Jest dość operatywny. Zadzwonię do niego i umówię się z nim. Będzie dobrze. Musisz w to wierzyć. Najważniejsze, że się zdecydowałaś. To pierwszy krok, ale najbardziej istotny.

Podniosła głowę i uśmiechnęła się nieśmiało.

 - Jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko. Wprowadź sobie jeszcze mój numer telefonu. Chciałabym, żebyś informował mnie o postępach w sprawie. To mnie na pewno uspokoi. – Podyktowała mu numer, na który od razu zadzwonił. Ona też wprowadziła sobie jego do pamięci. – Muszę już iść. Jeszcze raz bardzo dziękuję, za kawę również. Jutro przyjdziemy na parking, żeby się pożegnać.

Odprowadził ją wzrokiem dopóki nie znikła mu z oczu. Wciąż spowijał ją ten dręczący smutek i ciążył tak mocno, że opadały jej wręcz ramiona. Westchnął ciężko. Nie znosił cierpienia i niedoli ludzkiej. Od razu włączał mu się w takich sytuacjach tryb pomocy. Uli koniecznie musi pomóc. Nie darowałby sobie, gdyby coś poszło nie tak. Schował dokumenty i skończył dopakowywać walizkę.

 

Po śniadaniu grupka osób odprowadzała go na parking. Była Dorota i Ula, mała Betti i Pshemko. Podziękował Dorocie za wspaniały pobyt, Uli za pyszne rzeczy, które dla nich gotowała. Przytulił Beatkę obiecując jej, że wkrótce się zobaczą. Pshemko uścisnął dłoń.

 - Żegnajcie moi drodzy. Mam nadzieję nie na długo. Było mi tu wspaniale i niewykluczone, że w następnym roku też tu zawitam. Do zobaczenia. – Pomachał im jeszcze przez boczną szybę samochodu i ruszył na trasę.

 

 

Helena Dobrzańska mocno uściskała syna. Przez te dwa tygodnie zdążyła się już za nim stęsknić.

 - Wyglądasz na wypoczętego i wyspanego synku, i jesteś taki opalony. Zazdroszczę, naprawdę. A co to za pudło?

 - To grzyby mamo. Sam zbierałem i suszyłem. Na święta będą jak znalazł. Tu jeszcze dwa słoiki miodu gryczanego dla taty. Gdzie on jest?

 - Siedzi w ogrodzie. Ładny dzień dzisiaj to korzysta. My też chodźmy. Tam zjemy obiad.

Przy nim opowiedział rodzicom o swoim pobycie w Rynie, ale nie rozwodził się za bardzo, bo koniecznie chciał poruszyć sprawę Uli i Beatki. Zdał im relację z tego, co sam wiedział na ich temat i poprosił o nazwisko jakiegoś psychologa.

 - Jeśli znasz jakiegoś naprawdę dobrego, to daj mi namiary. Ta mała potrzebuje pomocy i to natychmiast.

 - Rozeznam się i zadzwonię do ciebie jutro. Na pewno się jakiś znajdzie.

Nie siedział u nich zbyt długo. Chciał jeszcze zobaczyć się z Sebastianem. Zanim ruszył spod domu rodziców zadzwonił do niego i umówił się z nim w jednej z knajpek. Nie chciał rozmawiać u niego do domu. Pewnie urzędowała tam Violetta, z którą Seba prowadzał się od jakiegoś czasu, a on nie miał zamiaru oglądać swojej sekretarki, bo była wścibska i nie potrafiła utrzymać języka za zębami.

 - Rusz się Seba chociaż na godzinę. Mam ci coś do przekazania i na pewno więcej czasu to nie zajmie.

 - OK. W takim razie będę za dwadzieścia minut.

Marek dotarł na miejsce i zajął stolik. Zamówił dla siebie sok pomarańczowy a dla przyjaciela jakiś lekki drink. Sebastian pojawił się po chwili. Uścisnął dłoń Marka i zaintrygowany usiadł przy stoliku.

 


- No, no bracie. Od razu widać, że byłeś na urlopie. Opalenizna pierwsza klasa. No, opowiadaj…

 - Najpierw chcę cię o coś poprosić. Jutro mogę się trochę spóźnić, bo mam coś do załatwienia na mieście. Chciałbym, żebyś jak tylko przyjdziesz do pracy, zadzwonił do Urzędu Miejskiego do Wydziału Budownictwa Mieszkaniowego i dowiedział się, kiedy organizują najbliższy przetarg o czynsz. Zapytaj też, czy ten przetarg będzie dotyczył wyłącznie starej substancji mieszkaniowej, czy obejmie także budynki stawiane przez TBS-y. Te drugie leżą w kręgu mojego zainteresowania, bo jeśli tak, to niech powiedzą w jakich dzielnicach. Bardzo mi na tym zależy więc nie nawal.

 - Załatwione. A właściwie to na co ci to? Szukasz taniego mieszkania?

 - Szukam, ale nie dla siebie. Zamów sobie jeszcze kolejkę, a ja wszystko ci opowiem.

 

48 komentarzy:

  1. Widać, że Ula poszła wreszcie po rozum do głowy. Dobrze dla niej i małej Beatki, że zgodziła się na pomoc ze strony Marka. A ten widać, że nie traci czasu i zaczyna działać. Może dziewczyny już po wakacjach nie wrócą do Rysiowa, ale zamieszkają w nowym miejscu.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwarkowy ranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Było "huzia na Józia" i przekonywanie, że Marek jest jedyną osobą, która może Uli pomóc. Pod naporem argumentów musiała ulec.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  2. Marek działa błyskawicznie więc mam nadzieję, że uda mu się wszystko załatwić przed powrotem Uli i Beatki do Warszawy. Sebastian i Helena chcą pomóc więc też na pewno będzie mu łatwiej. Zachowanie Uli bardzo mnie zaskoczyło, bo najpierw Marka unika a potem bez wcześniejszej rozmowy przychodzi do niego z gotowymi dokumentami i prosi o pomoc.
    Zastanawia mnie ten sprzedawany przez Marka dom, czy Marek sprzedawał dom w którym kiedyś mieszkał z Pauliną? Bo jak dotąd dużo wiemy o sytuacji Uli i jej przeszłości a o przeszłości Marka wiem stosunkowo niewiele. Chyba, że mi coś umknęło. Jeśli tak to przepraszam.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Nic Ci nie umknęło. Rzeczywiście pisząc o Marka domu miałam na myśli ten, w którym mieszkał z Pauliną. A co do Uli, to i tak postęp. Długo się zastanawiała, ale Maciek i Dorota przekonali ją do działania i zawalczenia o siebie i Betti.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Ciekawi mnie czy Ula zacznie pracować w domu mody Febo&Dobrzański, czekam na kolejną część. Przepraszam, że teraz piszę, ale padłam o jedenastej w nocy, bo nie umiałam zasnąć wtedy. Teraz czuję się o wiele lepiej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Za daleko wybiegasz w przyszłość, ale to nie jest wykluczone. Wszak Marek zaproponował jej pracę u siebie, prawda?
      Pozdrawiamy cieplutko i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  4. Marek okazuje tu dobre serce i chce pomóc Uli i Beatce baby nie musiały mieszkać w tym traumatycznym dla nich miejscu. Zwłaszcza Beatka ma złe wspomnienia z tym miejscem i myślę ,że zmiana otoczenia jest tu konieczna. Ulka oderwie się trochę od przeszłości skupi na pracy i nie będzie oglądać się za siebie. Wierzę ,że teraz będzie tylko lepiej i one odzyskają dzięki małej pomocy Marka utracone szczęście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Minie jeszcze trochę czasu nim Ula zapomni o przeszłości i zacznie pracować. Teraz priorytetem jest pozbycie się rysiowskiego domu.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  5. Doczekałam się! 😍
    Gosiu, jak zwykle piękna kolejna część tego cudeńka. Rozdział przepełniony empatią. Bardzo się cieszę, że Maćkowi i Dorocie udało się nakłonić Ulę do tego, by ruszyła z miejsca i przyjęła pomoc od Marka. Wierzę, że czuła się niezręcznie, bo tak po prawdzie pomoc zadeklarował jej ktoś kogo ledwo zna. Jak widać są na świecie porządni ludzie. Bardzo podoba mi się postawa Marka w tym opowiadaniu. Wydoroślał i widać, że chce bezinteresownie pomagać. Myślę, że jak Ula poinformuję Beti, że niebawem będę miały inne mieszkanie, inne otoczenie mała niesamowicie się ucieszy. Widać, że dom w Rysiowie wciąż przypomina jej, zło które tam przeżyła. Ula powinna podziękować też Pshemko. To dzięki niemu poznała Dobrzańskiego. Czekam na kolejne części. Oczami wyobraźni już widzę jak wszystko w życiu Uli i Beti będzie się zmieniało. Zmieniało na lepsze.

    Pozdrawiam i byle do czwartku! 😘

    Shabii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Ktoś w końcu musiał popracować nad upartą i bojaźliwą Ulą. Ona sama musiała przełamać się, żeby pójść do Marka z dokumentami. Marek ma wolną rękę, a że to momentami szalona głowa i lubi załatwiać wszystko szybko, nie będzie tracił ani minuty. Póki co wraca do Warszawy.
      Wraz z Gają bardzo dziękujemy za długi komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że podziała szybko. Jestem mega zaintrygowana co będzie dalej. Jejku, jak mi brakowało twoich opowiadań. Straciłam pracę i nad tym ubolewam, ale jest dzięki temu mam czas by być na bieżąco.
      Bardzo dziękuję za pozdrowienia. Gaję oczywiście też ściskam, między innymi za to, że tak dużo Ci pomaga. Buziaki dziewczyny! 😍

      Usuń
    3. Szabii
      Obie dziękujemy i obie przesyłamy buziole. :)

      Usuń
  6. Wściekłam się na Maćka, że wypaplał rozmowę Marka z Betti. Marek wyraźnie go prosił, żeby nic nie mówił Uli. No i miał rację. Ulę bardzo ta sytuacja zabolała. Dobrze, że jest rozsądna i nie gniewa się na siostrę. Ale teraz muszę przyznać, że Maciek jednak miał rację, bo Ula zaczęła działać! Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Nie wściekaj się na Maćka. On z braku nowych argumentów, które miały przekonać Ulę musiał w końcu wyciągnąć ten najważniejszy. Oczywiście dla Uli było to przykre, ale sprowokowało ją do działania.
      Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  7. Nie ma to jak spokojna perswazja i danie odrobiny czasu na przemyślenia. Ula tego czasu potrzebowała i teraz już wie, co dla nich chyba będzie zbawienne. Całe szczęście, że spotkała takiego Marka, ale myślę, że ona jest na tyle obrotną osobą, że pewnie by sama dała radę, ale z pomocą jest przyjemniej;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      No jednak Ula nie taka obrotna skoro minęły dwa lata a ona nie zrobiła nic, żeby wyrwać siebie i Betti z Rysiowa. Dużo w niej strachu i obaw przed nieznanym. Boi się zmian i to nie wychodzi jej na dobre.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Ula unikała Marka i w zasadzie nie ma co się jej dziwić. Nie zna go, a on już się wymądrza i wie co dla nich będzie lepsze. Można się zezłościć;) Fajnie jednak, że doszła do słusznych wniosków;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Dokładnie tak było. Ula trochę się zraziła do Dobrzańskiego. Na szczęście Maciek wyprowadził ją z błędu co do jego osoby.
      Dziękujemy ślicznie za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Niezłe pranie mózgu zrobili Uli! Nie ma co się dziwić, że w końcu uległa takiemu natarciu. Mam nadzieję, że nie będzie tego żałować;) Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Akurat w jej przypadku to pranie mózgu było niezbędne i odniosło pożądany skutek. Zdradzę, że Marek bardzo mocno ją zaskoczy.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Mam nadzieję, że od tej pory sprawy Uli i jej problemów posuną się znacznie do przodu? Początek jest znakomity, ale wiadomo, że z Urzędami musi to trochę potrwać. Może chociaż uda się szybko wycenić dom w Rysiowie? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Marek to szybki Bill, albo speedy Gonzales. Nie lubi tracić czasu, lubi ruch w interesie. Takich ludzi monotonia zabija. Muszą działać.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Biedna Ula. Każdy od niej oczekuje szybkiej decyzji, a przecież to wiąże się z całkowitą zmianą trybu życia. To wszystko nie jest takie proste. W Warszawie nie ma nikogo. Nawet gdyby potrzebowała jakiejś pomocy np. przy opiece nad Beatką, to tam będzie zupełnie sama. Poza tym ona chyba nigdzie nie pracowała, a teraz wymaga się od niej decyzji o podjęciu pracy. One obie są pogubione. Na to wszystko potrzebny jest czas. Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Te wszystkie wątpliwości będą rozwiane i to dzięki Markowi. Oczywiście Ula jeszcze o tym nie wie jak wiele Marek jest w stanie dla nich zrobić i to nie chodzi o to, że Ula mu się podoba. On po prostu taki jest i jeśli chodzi o pomoc potrzebującym angażuje się w nią całym sercem.
      Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  12. Marek to błyskawica, ale nie wszystko zależy od jego działania. Przecież nie ma wpływu na ewentualnych kupców domu w Rysiowie, a przecież pieniądze są niezbędne do rozpoczęcia nowego życia w Warszawie. No i na lekarza dla Beatki też muszą one być, bo na NFZ nie ma co liczyć! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Marek nie pierwszy raz pomaga ludziom w potrzebie. Ma już doświadczenie i wie, gdzie uderzyć. Ma znajomości, które znacznie ułatwiają mu życie a przede wszystkim wiarę we własne możliwości.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  13. Mamy, to jednak zawsze są kochanymi mamusiami;) Niezależnie ile mamy lat dla nich będziemy małymi dziećmi. Helena super zareagowała na powrót Marka. Od razu zauważyła zmiany po urlopie i jest chętna do pomocy. Nie odwodzi go od pomocy nieznanym ludziom. Świetna rodzina;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Helena przecież od lat działa w fundacji i doskonale rozumie, że ktoś potrzebuje jej pomocy. Nie dziwi się więc kiedy Marek opowiada jej historię Uli. Tu jest dziecko, które trzeba leczyć a ona ma przecież koneksje wśród lekarzy różnych specjalności.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Dobrzańscy powinni być dumni z syna;) Doskonale go wychowali. Mimo, że jest jedynakiem, potrafi myśleć o innych;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno są dumni. Marek mimo, że jedynak to jednak uczestniczył w pracach fundacji matki i udzielał się w niej. To na pewno podniosło jego wrażliwość i empatię.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. Punkt dla Marka za prezenty dla rodziców. Pamiętał o nich;) Pierwsze kroki po urlopie skierował właśnie do domu rodzinnego. Fajny z niego gość;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Marek w tej historii miał Was ująć dobrocią, chęcią pomocy innym i empatią. Cieszę się, że właśnie tak go odbieracie.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  16. Współczuję Uli. Przekonała się boleśnie, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Tak bardzo się starała, a wyszło, jak zwykle. Musiało być jej autentycznie bardzo smutno i wyobrażam sobie jak musiało być jej głupio przed Markiem. Ale jednak się przezwyciężyła i poprosiła o pomoc. Brawo za odwagę;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ula się starała, ale nie miała pojęcia, że robi coś źle, a tymczasem jej wysiłki nie przynosiły żadnego pozytywnego rezultatu. W końcu przekonano ją, że to nie tędy droga i najwyższy czas coś zmienić. Dobrze, że posłuchała.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Odwaga Uli jest przeogromna. Powierzyła swoje życie Markowi. Nie zna go, a dała kopię dowodu, podpisane kartki. Dobrze, że trafiło na Marka, bo w innym przypadku mogłoby być bardzo źle. Co to mało takich Kalibabków na świecie? Tak jak Ula, ja też liczę na uczciwość Marka;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Ula nie postrzega siebie jako osoby odważnej. Wręcz przeciwnie. Jest bardzo asekurancka i boi się zmian. Największe zmiany przed nią, ale na pewno nie będą bolesne ani jej nie rozczarują.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Urlop, urlop i po wypoczynku! Marek dość szybko wpadł w wir pracy. Zaraz zapomni o tym, że fajnie było wypocząć;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      To co dobre szybko się kończy, ale Marek jest pod urokiem tego mazurskiego ośrodka i na pewno będzie tu wracał.
      Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Najlepsi przyjaciele. Marek z Sebą zawsze mogli na siebie liczyć. Stali za sobą murem! Szkoda, że w tej serii Marek tak łatwo odpuścił sobie Sebastiana. Nawet nie próbował wyjaśnić nieporozumienia. Przyjaciele nie rosną na drzewach, należy o nich dbać! Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ja myślę, że Sebastian wróci. Wyjaśnią się te nieporozumienia między nimi i Seba znowu będzie szefem HR.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  20. Cudownie udało się połączyć autentyczne hobby Filipa z zainteresowaniem Marka. Trzeba przyznać, że zdjęcia Filipa są wspaniałe. A jeśli chodzi o ten rozdział, to fajnie, że coś zaczyna się dziać w sprawie Uli i Beatki za sprawą dobrej decyzji Uli;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Też śledzę jego Instagram i podziwiam jego zdjęcia. W tej historii umiejętności fotografowania okazały się bardzo przydatne, bo obiektów do uwiecznienia na zdjęciu mnóstwo. Powrót do stolicy wymusi na Marku stan pełnej mobilizacji.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  21. Serce się ścisnęło jak czytałam o tym, jak Ula prosiła Marka o pomoc. Bardzo jej współczuję. Nie zna dobrze Marka, a sytuacja zmusiła ją do płaczu. To bardzo przykra sprawa. Mam nadzieję, że od tej chwili Ula będzie płakać tylko z radości;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek mówił prawdę o Marku. To urodzony filantrop i na pewno nie zawiedzie. Prosić o taką pomoc jest naprawdę trudno, ale Ula zdobyła się na odwagę i to na pewno zaprocentuje.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  22. Ulżyło mi gdy Ula przełamała się i poprosiła Marka o pomoc. Dziewczyna przeszla ciężkie chwile gdy przyjaciele uświadomili jej jakie katusze przechodzi Beatka w Rysiowie. To musiał być dla niej ogromny cios,bo przecież Ula dla Beti chciała jak najlepiej.teraz dla dobra Beti to postawiła wszystko na jedną kartę zwaną Marek. A Marek ruszył jak torpeda i rozwali wszystkie przeszkody byle by dziewczyny wyrwać i zapewnić im lepsze życie. A z czasem to chyba wszystko zamieni się w miłość. Dzięki za kolejną wzruszająca cześćc Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Prośba o pomoc nie była łatwa. Ula jest nieśmiała, momentami wycofana i wstydliwa. Dużo ją kosztowało, by przyjść do Marka z dokumentami. Mówią, że najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Ula właśnie go zrobiła i teraz będzie tylko lepiej.
      Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za obecność na blogu. :)

      Usuń
  23. W serialu Marek powiedział kiedyś do Seby coś takiego, że Uli nie da się przekonać do czegoś, bo musi sama wszystko przemyśleć. Tu tak było poniekąd. Przemyślała to co mówili przyjaciele i zdecydowała się na przeprowadzkę. Z pomocą Marka powinno wszystko się udać a jego ekspresowe działania są na to dowodem.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Przemyślenie to jedno, ale drugie to strach przed nieznanym. Ula boi się zmian nie tylko ze względu na siebie, ale ze względu na Beatkę. Błędnie utwierdza się w przekonaniu, że Rysiów dla nich obu jest miejscem bezpiecznym a jest dokładnie odwrotnie. Ona się dołuje a u Betti pogłębia się trauma. Jedno jest pewne, że zrobiła pierwszy krok do osiągnięcia spokoju.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń