Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 listopada 2020

AZYL - rozdział 9

 

ROZDZIAŁ 9

 

 

Podwiózł Sebastiana pod blok i pożegnał się z nim. Teraz już bez przeszkód mógł wracać do siebie na Sienną. Zaparkował przed budynkiem i wyjął z bagażnika walizkę. 

 

 

Uświadomił sobie, że będzie musiał tu wrócić jeszcze raz, bo nie da rady zabrać wszystkiego. Kiedy kolejny raz wracał do mieszkania, przed wejściowymi drzwiami natknął się na sąsiadkę mieszkającą piętro niżej. Przywitał się z nią uprzejmie i wyraził zdziwienie widząc, że kobieta trzyma w jednym ręku wiadro z mopem a w drugim wielką reklamówkę pełną jakichś płynów.

 - Może ja pani pomogę pani Skarżyńska? Pani da tę siatkę i otworzy drzwi do windy. Na co pani tyle środków czystości? Sprząta pani gdzieś?

 - A żeby pan wiedział. Tylko kłopot mam z tym sprzątaniem. Syn wynajmował jakimś ludziom mieszkanie, które kompletnie zdewastowali. Wszystko do wymiany. Jak można tak zgnoić taki ładny lokal? W dodatku nawet mu nie zapłacili za ostatnie pół roku i zwinęli się po cichu. Dopiero sąsiedzi dali znać, że z mieszkania cuchnie jak z szamba i powiem panu, niewiele się pomylili. Fekalia w łazience, bo zatkali odpływ. Wanna do wyrzucenia. Chyba młotkiem w nią walili. Lodówka nie do użytku, bo wszystko co w niej było zaśmierdziało się. Obraz nędzy i rozpaczy. Syn ma już tak dość, że postanowił je sprzedać. To ponad nasze siły, żeby doprowadzić ten lokal do użytku. Od trzech dni tam chodzę i usiłuję zrobić porządek, ale człowiek nie ma już na to zdrowia. Syn też niedomaga. Chciał wynająć ekipę sprzątającą, ale zażyczyli sobie taką sumę, że zrezygnował.

Marek nastawił uszu i skupił się na słowach kobiety.

 - A gdzie to mieszkanie pani Skarżyńska? Gdzieś niedaleko?

 - Blisko panie Marku. To ten pierwszy blok od ulicy. Wystarczy przejść skwer, a czemu pan pyta?

 - Bo szukam mieszkania dla mojej znajomej i jestem zainteresowany kupnem jakiegoś pod warunkiem, że nie będzie drogie.

 - Syn na pewno nie będzie windował ceny. Ono nadaje się do generalnego remontu. Wszędzie płytki wytrzaskane i pozrywane podłogi. Nawet dziury są w ścianach i wyrwane gniazdka. Obraz nędzy i rozpaczy.

 - A jakie duże?

 - Pięćdziesiąt cztery metry na trzecim piętrze. Dwa pokoje, kuchnia, spory przedpokój i osobno łazienka, i ubikacja. Jest też ładny balkon. Kiedyś to było naprawdę piękne mieszkanie. Ustawne i słoneczne, a teraz… - kobieta machnęła ręką z rezygnacją– szkoda gadać.

 - Pani Skarżyńska, mam prośbę. Proszę zadzwonić do syna i powiedzieć, że znalazł się chętny na to mieszkanie, jednak wszystko zależy od ceny, bo skoro jest tak zrujnowane jak pani mówi, to trzeba będzie wpompować w nie sporo gotówki. Ja przyszedłbym do pani za jakąś godzinkę, żeby dowiedzieć się, co państwo ustalili, dobrze? Chciałbym też je zobaczyć, o ile pani się zgodzi i oszacować koszty remontu. Czy moglibyśmy się umówić jutro rano, około ósmej?

 - A może teraz moglibyśmy pójść? Ja tylko zostawię te rzeczy i zjadę na dół. Już na miejscu mogę zadzwonić do syna, to pan sam z nim porozmawia. Wolałabym dzisiaj, bo wie pan, ja cierpię na bezsenność. Nawet tabletki nie pomagają. Zasypiam dopiero nad ranem i budzę się koło dziewiątej, czasem dziesiątej…

 - Nie ma sprawy. Jeszcze nie jest tak późno. Ja też zostawię zakupy i zaraz jestem na dole.

 

Wjechali na trzecie piętro i Skarżyńska otworzyła drzwi od mieszkania. Omiótł wzrokiem wnętrze. Dewastacja była wszechobecna. Zdarte tapety w przedpokoju smętnie zwisały ze ścian. Kobieta otworzyła drzwi do łazienki i ubikacji. Tu nie było lepiej.

 - Od razu syn wezwał hydraulika, bo wszystko wypływało górą muszli klozetowej. Jeszcze czuć ten smród. Co mogłam, to powycierałam, ale sam pan widzi te zniszczenia. Umywalka urwana, do wymiany, a proszę spojrzeć na łazienkę. Nie wiem co im się nie podobało, że wytrzaskali kafelki i wannę. Kompletna patologia, żeby w ciągu dwóch lat doprowadzić mieszkanie do takiego stanu. Nie wiem po co zdzierali tapety w pokojach. Na pewno nie po to, żeby położyć nowe, bo tamte były nowe. Kuchnia to kompletna ruina. Nie wiem, czy huśtali się na drzwiczkach od szafek, bo wszystkie pourywane. Piec nie ma palników, blaty zniszczone i te wyrwane gniazdka… Tylko siąść i płakać.

Rzeczywiście skala zniszczeń jest ogromna – pomyślał Marek. - Trzeba będzie włożyć sporo pieniędzy, żeby doprowadzić to mieszkanie do stanu używalności. Plusem jest to, że ma przyzwoitą wielkość, ustawne pokoje i okna na wschód.

 - Zadzwonię do syna, to porozmawia pan z nim – wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała numer. – Dobry wieczór Piotruś. Dzwonię w sprawie mieszkania. Nie, nie, wszystko w porządku i nic nie cieknie. Pan Dobrzański, mój sąsiad z dwunastego piętra jest zainteresowany kupnem. Właśnie teraz oglądamy tę ruinę. On chce porozmawiać i zapytać o cenę. Oddaję mu telefon.

 - Dobry wieczór panie Skarżyński, Marek Dobrzański z tej strony. Właśnie dowiedziałem się od mamy o tej nieprzyjemnej historii z mieszkaniem. Jestem zainteresowany kupnem w takim stanie jakim ono jest. Już wiem, że wymaga ogromu pracy i dużego nakładu środków. Za jaką cenę byłby pan skłonny je sprzedać?

 - Panie Marku, ja doskonale wiem, że nie mogę go sprzedać po cenie rynkowej i zdaję sobie sprawę z kosztów, jakie miałby ponieść ewentualny nabywca. Szczerze powiedziawszy to ta cała sytuacja doprowadziła moje nerwy do ostateczności i chcę się jak najszybciej pozbyć tego kłopotu. Jestem skłonny sprzedać je za sto siedemdziesiąt tysięcy. To połowa ceny, ale przynajmniej będę zdrowszy.

 - To bardzo korzystna oferta i nie ukrywam, że i mnie zależy, by jak najszybciej je wyremontować. Kiedy moglibyśmy się spotkać i sfinalizować transakcję? Ja mógłbym choćby jutro. Mam zaprzyjaźnionego notariusza, który jest w stanie od ręki sporządzić akt notarialny. Moglibyśmy się umówić na Lwowskiej w mojej firmie Febo&Dobrzański powiedzmy o dziesiątej? Biuro notarialne jest niedaleko, jakieś dziesięć minut od firmy. Ja od razu przelałbym pieniądze na pana konto.

 - Jak najbardziej. W takim razie do zobaczenia jutro i bardzo panu dziękuję.

Już w drodze powrotnej Skarżyńska oddała mu klucze do mieszkania mówiąc, że syn jutro przywiezie mu dodatkowe dwa komplety. Pożegnał się z nią przy windzie i jeszcze raz podziękował. Wróciwszy do siebie zaczął dzwonić. Najpierw do Olszańskiego, żeby mu powiedzieć, żeby nie dzwonił do urzędu w sprawie przetargu. Następny telefon był do notariusza a kolejny do rzeczoznawcy, z którym umówił się na dwunastą w Rysiowie. Potem rozmawiał z Maćkiem. Wyłuszczył mu, że pojawi się z rzeczoznawcą jutro i prosił o udostępnienie klucza do domu. Ostatni telefon wykonał do człowieka, który był właścicielem firmy remontowej. Dwukrotnie korzystał już z jego usług i wiedział, że finansowa motywacja sprawi szybki postęp prac w mieszkaniu. Z nim rozmawiał najdłużej opisując mu stan mieszkania i co należy w nim zrobić. Nie miał już siły rozpakowywać walizki. Powkładał tylko zakupione na ryńskim targu produkty do lodówki i położył się spać.

 

Skarżyński zjawił się punktualnie. Wręczył Markowi pozostałe dwa komplety kluczy zapewniając, że więcej ich nie posiada. Pieszo przeszli do kancelarii notarialnej, gdzie notariusz sporządził dwa akty mówiące o tym, że Piotr Skarżyński zbywa na rzecz Urszuli Cieplak mieszkanie. Marek wytłumaczył, że nowa właścicielka będzie mogła podpisać akt dopiero za dwa tygodnie, ale pieniądze przeleje na konto sprzedającego już dzisiaj.

 - Akt panie Piotrze zostanie przesłany panu pocztą, bądź ja sam dostarczę go pańskiej mamie. Możemy się tak umówić?

Skarżyński nie miał nic przeciwko temu. Również notariusz poinformował ich obu, że sprawy dotyczące zmiany wpisu w księdze wieczystej przesuną się o te dwa tygodnie.

Po wyjściu z kancelarii obaj panowie wstąpili jeszcze do banku, gdzie Marek dokonał przelewu. Potem uścisnąwszy sobie dłonie rozstali się.

O dwunastej Marek pojawił się w Rysiowie. Gdyby nie GPS, bez wątpienia miałby trudności, żeby tutaj trafić bez błądzenia. Podjeżdżając pod posesję Cieplaków zauważył stojącego przy bramie Maćka. 

 



Czekając na rzeczoznawcę Marek opowiedział mu jakie miał szczęście i że Ula jest już właścicielką mieszkania w Warszawie.

 - Na razie nie można tam jeszcze mieszkać, bo trzeba je gruntownie wyremontować, ale jestem już umówiony z ekipą i lada dzień tam wejdą i zaczną prace. Najważniejsze, że udało się kupić to mieszkanko bardzo okazyjnie i Uli zostanie jeszcze całkiem sporo pieniędzy, gdy sprzedamy dom. Będzie miała na start. Na razie nic jej nie mów. Dopiero jak już będziemy znali cenę domu i wystawimy go na sprzedaż, to możemy jej powiedzieć, a najchętniej zrobiłbym to sam.

 - Nie ma sprawy. Na razie milczę jak grób. Spójrz, to chyba ten rzeczoznawca – Maciek kiwnął głową pokazując tym samym człowieka, który zaparkował tuż za samochodem Marka.

 - Tak, to on – Marek podszedł do mężczyzny i przywitał się z nim. Po nim zrobił to Maciek.

Obeszli cały dom od strychu aż po piwnicę. Potem ekspert zlustrował jeszcze działkę, na której był posadowiony.

 - No cóż panowie, nie jest tak źle. Fundamenty całe, dobre podpiwniczenie, instalacja w porządku. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to stan dachu. Jeszcze nie ma śladów przecieku wody i wilgoci, ale trzeba będzie go wzmocnić i na pewno wymienić orynnowanie. Działka jest dość spora. Zadbany ogród i sad. Wyceniłbym wszystko na trzysta dziesięć tysięcy. Zdjęcia zrobiłem więc mogę go wystawić do sprzedaży. Cena nie jest wygórowana i myślę, że powinni znaleźć się chętni. Będziemy w kontakcie panie Dobrzański. Jak tylko pojawią się oferty, dam znać.

Rzeczoznawca odjechał, a Marek indagował jeszcze Maćka.

 - Słuchaj, – mówił – będę potrzebował twojej pomocy. Nie znam gustu Uli. Nie wiem jakie lubi kolory i co by jej się ewentualnie podobało. Mam na myśli na przykład kolor płytek. Do łazienki i ubikacji możemy dać takie same, ale do kuchni to już nie bardzo. Maciek uśmiechnął się. Doskonale wiedział, co preferuje przyjaciółka. Wielokrotnie rozmawiali na ten temat, bo Ula zawsze marzyła, żeby coś w tym domu zmienić, ale jak zwykle wszystko rozbijało się o brak pieniędzy.

 - Do sanitariatu i łazienki duże kafle blado żółte. Do kuchni ten sam rozmiar, ale oliwkowe. Uwielbia pastelowe kolory. Pokoje najlepiej w ciepłym oranżu, ale też dość bladym i jasnym beżu. Na podłogach nie za ciemne panele.

 - Czy ona będzie zabierała stąd jakieś meble?

 - Nie sądzę… Sam widziałeś, że one pochodzą z okresu wczesnego Gierka. Raczej wszystko trzeba będzie kupić nowe. Ja chętnie wybiorę się z tobą na zakupy. Będzie ci łatwiej. Daj tylko znać, kiedy.

Marek wyciągnął dłoń.

 - Dzięki za wszystko przyjacielu. Na pewno będę dzwonił. Teraz trzeba się skupić na remoncie – zerknął na zegarek. – Chyba nie będę już wracał do firmy. Przejadę się do miasta i zrobię rekonesans w sprawie płytek. Drzwi i to wszystkie też trzeba będzie wymienić, bo nadają się tylko na śmietnik. Ktoś bardzo się na nich wyżywał.

 - Nawet nie powiedziałeś, gdzie to mieszkanie.

 - Na Siennej. To jest to samo osiedle, na którym i ja mieszkam, tylko inny blok. No, lecę. Na razie.

 

Do domu wrócił o dziewiętnastej, ale był bardzo zadowolony. Udało mu się zamówić bardzo ładne płytki i miał nadzieję, że była ich wystarczająca ilość, bo ilość metrów podał na oko. Nie mierzył przecież ani kuchni, ani łazienki i ubikacji. Postanowił zrobić to jutro i ewentualnie zadzwonić z prośbą o korektę. Zamówił też dostawę paneli podłogowych. Tych na pewno kupił na wyrost i spuchliznę, bo całe pięćdziesiąt metrów.

Zaparzył sobie herbaty i zrobił kilka kanapek. W brzuchu burczało mu już od kilku godzin. Najedzony wybrał numer Uli. Kiedy odebrała przywitał się z nią mówiąc, że ma dobre wieści.

 



Opowiedział jej o wizycie rzeczoznawcy i podał kwotę wyceny.

 - To całkiem sporo Ula. Poza tym kupiłem wam mieszkanie. Co swoje to swoje i nie zawracałem sobie głowy przetargiem o czynsz. Mieszkanie jest ładne i słoneczne tylko wymaga małego remontu. Dowiedziałem się o nim całkiem przypadkowo w dniu, w którym wróciłem z Mazur. Syn mojej sąsiadki chciał je pilnie sprzedać. To dwa pokoje z kuchnią, ale bardzo ustawne i słoneczne. Jutro wchodzi tam ekipa remontowa. Jak wrócisz, koniecznie i jak najszybciej musisz podpisać akt notarialny.

 - Zaczekaj Marek… Jak to kupiłeś nam mieszkanie? Za co? Przecież nie sprzedałeś jeszcze domu.

 - No wyłożyłem pieniądze. Nie było na co czekać Ula, bo za mieszkanie warte trzysta czterdzieści pięć tysięcy facet chciał sto siedemdziesiąt. Jak sprzedamy dom, to potrącę sobie tę sumę i już. Nie martw się pieniędzmi. Powiedz mi tylko, czy będziesz zabierać jakieś meble z Rysiowa. Ja na twoim miejscu kupiłbym nowe, bo będzie cię na to stać.

 - Tak…, chyba masz rację. Te meble to prawdziwe starocie. A gdzie to mieszkanie?

 - Na Siennej. Na tym samym osiedlu, na którym ja mieszkam, ale w innym bloku. Jestem pewien, że obie będziecie zadowolone. Mam też namiary na lekarza dla Betti. Jak wrócicie umówię wizytę. I to tyle.

 - To aż tyle Marek. Naprawdę nie wiem jak mam ci dziękować – niebezpiecznie zadrżał jej głos, jakby miała się zaraz rozpłakać.

 - Ja wiem. Po prostu zatrudnij się u mnie. To robota w sam raz dla ciebie. Nie naciskam jednak. Proszę tylko, żebyś to przemyślała. Pozdrów małą Betti i Dorotę. Trzymajcie się ciepło.

48 komentarzy:

  1. To takie słodkie,Marek to anioł w ludzkiej skórze, chce pomóc Uli teraz ze świecą szukać takich ludzi, rozgrzałam się od czytania tego rozdziału. Ps. Jak będziesz miała kłopoty z modemem kiedykolwiek jeszcze to radzę ci kupić modem pod usb z sieci w której masz telefon. Nie chce cie denerwować, po prostu wiem jakie to upierdliwe, czasem już sama myślę o modemie w pendrive. Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Nie wiem o co chodzi z tym modemem. Nie mam z nim kłopotów. Kiedyś, dawno były problemy, ale dotyczyły przyłączy a nie bezpośrednio skrzynki. Nie mam pojęcia skąd masz takie informacje. A jeśli chodzi o rozdział, to czasem zdarzają się wśród nas prawdziwi filantropi.
      Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
    2. Sorry Gosiu wybacz myślałam ze ci skrzynka padła

      Usuń
  2. Marek działa trochę na wyrost jak dla mnie. Ale rozumiem go tu liczy się czas. Dzięki temu Ula będzie mogła już od września zapisać małą do szkoły w Warszawie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwarkowy ranek.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Marek wrócił do Warszawy, ale trybiki wciąż mu w głowie pracują na akord. Spotyka sąsiadkę i pilnie nadstawia uszu słysząc co mówi o zdewastowanym mieszkaniu. Po prostu wyczuwa dobra okazja do kupna sama pcha mu się w łapy. Grzech byłoby nie skorzystać.
      Pozdrawiamy cieplutko i dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  3. Nie wiem kto jest bardziej w czepku urodzony? Ula czy Marek, a może jednak oboje? Rozwiązanie wspaniałe. Ula nie będzie się czuła tak samotnie w Warszawie. No i może zdecyduje się rozpocząć pracę w FD? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Chyba jednak większym szczęśliwcem jest Marek. Ula jest bardziej pechowa i po całym paśmie nieszczęść wreszcie pokazało jej się zielone światełko w tunelu.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. Brawo dla Maćka! Wiedział co lubi Ula, jakie kolory, jakie kafle? Świetnie, bo teraz mógł pomóc Markowi. Nie jest to zbyt częste aby faceci wiedzieli takie rzeczy o swoich żonach, a co dopiero mówić o przyjaciółkach;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Maciek Ula zna przecież od podszewki. Wiele razy słuchał o zmianach jakie Ula chciałaby przeprowadzić w swoim życiu, ale najczęściej nie było ją na nie stać. Zna dobrze jej gust dlatego pod tym względem okaże się bardzo pomocny.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  5. Kłamczuszek;) Mały remont, hihihi;) Oj, boję się, że Ula będzie innego zdania. I co wtedy, awantura gotowa? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      A co miał jej powiedzieć.? Prawdę? Wystraszyłby ją tylko. Marek ma już plan. Jest świetnym logistykiem więc wszystko pójdzie sprawnie i szybko. W sumie ma na wszystko niecałe trzy tygodnie i będzie się starał zdążyć. Żadnej awantury nie przewiduję.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  6. Błyskawica! Jakie tempo! Wspaniale, że uda się aby dziewczyny nie wracały już do Rysiowa. Brawo Marek! Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Teraz Marek musi się spieszyć. Pogonić robotników i załatwić wszystkie formalności. Dziewczyny wkrótce wracają a on nie chce, żeby wracały do Rysiowa, stąd ten pośpiech.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Niezły gagatek z tego całego Piotrusia! Żeby tak wykorzystywać rodzoną mamę i do tego już niezbyt młodą! Dla Uli i Marka, to dobrze się złożyło, ale ona była wykończona. Ciekawe czy jak brał opłaty za mieszkanie też się dzielił z mamą? Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Nie oceniaj Piotra tak surowo. To człowiek schorowany i mieszka w innej części Warszawy. Mama jest jeszcze dość sprawna i mieszka bardzo blisko, chociaż sprzątanie tego syfu pozbawiło ją sił. Nic przyjemnego sprzątać po takich wandalach. Poza tym oni zalegali z czynszem przez ostatnie pół roku więc Piotr pieniędzy z tego nie miał żadnych.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  8. Marek miał niezłego farta! W momencie gdy zaczął poszukiwać nowego lokum dla dziewczyn z nieba spada mu sąsiadka, która akurat ma mieszkanie do sprzedania. Cena rzeczywiście śmieszna ale rozumiem, że Pan Piotr tak mocno zszedł z ceny bo z opisu oczami wyobraźni widziałam jak mocno zostało zdewastowane przez poprzednich lokatorów. Swoją drogą, co to za ludzie? Dziwię się, że Państwo Skarżyńscy nie zgłosili sprawy na policję. Wynajmujący powinni dbać o cudze mieszkanie a oni zrobili tam burdel. Bardzo cieszy mnie również to, że udało się tak szybko skontaktować z człowiekiem, który zajmie się sprzedażą domu w Rysiowie. Fajnie, że udało się też ustalić rozsądna cenę. Ula i Beti będą mogły poszaleć jeszcze na zakupach a potem już rozkoszować się nowym życiem w nowym gniazdku. Nie wiem, czy ostatnio wspominałam ale ciekawie poprowadziłaś wątek Maćka i Marka. Widać, że panowie się lubią i Marek może liczyć na jego pomoc. Ula po takiej dawce dobrych informacji, których kompletnie się nie spodziewała czuję nie zaśnie tej nocy. Jestem też bardzo ciekawa reakcji Beatki. Tyle to dziecko przeszło, że chyba będzie teraz w siódmym niebie. Lekarz, którego poleciła Helena mam nadzieję uleczy małą z depresji i nauczy na nowo cieszyć się życiem. Nie zdziwisz się jeśli napiszę, że czekam na kolejny czwartek. Jestem pewna, że następna część będzie cudowna. Wszystko idzie w tak dobrym kierunku, że wróżę happy-end. Marek i Ula razem na Siennej i mam nadzieję razem w firmie. Serdecznie Was dziewczyny pozdrawiam. Robicie KAWAŁ DOBREJ ROBOTY! 😍

    Shabii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Dziękujemy za pochwały. Bardzo się staramy.
      Patologia wyniosła się z tego zrujnowanego mieszkania nie dając znać o tym właścicielowi. Zalegali z czynszem od sześciu miesięcy. Odeszli nie wiadomo dokąd, a Skarżyński, człowiek schorowany nie miał ani zdrowia ani ochoty wycierać się jeszcze po sądach. Chciał mieć spokój i jak najszybciej pozbyć się tego mieszkania. Stracił na sprzedaży więcej niż połowę ceny mieszkania, ale zyskał komfort psychiczny. Marek znał dobrze rzeczoznawcę, bo ten sam człowiek pośredniczył w sprzedaży domu, w którym mieszkał z Pauliną. Tak czy owak od teraz żadnych nieszczęść nie będzie a Uli włączy się pozytywne myślenie.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
    2. W sumie, co racja to racja. Czasem warto odpuścić, niż się stresować. Nie napiszę, że mnie uspokoiłaś, bo o dziwo byłam spokojna. Wiedziałam, że po tylu nieszczęściach jakie spadły na Cieplakówny teraz przyszedł czas na same dobre dni.
      Gosiu, tak jak wspominałam teraz z powodu braku pracy, mam dość sporo czasu (mimo, tego, że sama również walczę z remontami już od wakacji. Robię taki porządny, generalny. Nienawidzę tego, dlatego chcę za jednym zamachem wszystko ogarnąć) już nie będę robić tak wielkich zaległości i będę się starała być na bieżąco. Tak mi tego brakowało...
      Buziaki. 🙃

      Usuń
    3. Shabii
      Trzymam mocno kciuki, żeby remont jak najszybciej się skończył. Też tego nie lubię, ale od czasu do czasu to nas nie omija. Dasz radę. Buziole. :)

      Usuń
    4. Już końcówka, także najgorsze za Nami. Pięknie dziękuję. Buźka. 😉

      Usuń
  9. Niestety czasami tak jest, jak to opisujesz. Jedni właściciele maja szczęście do najemców a inni wręcz przeciwnie. Kilka lat temu opiekowałam się mieszkaniem siostry, jej rodzina wyjechała za granicę. Chcieli zostawić mieszkanie tak na wszelki wypadek i mnie poprosili o opiekę. Coś okropnego ile ja miałam z tym mieszkaniem kłopotów! Wreszcie powiedziałam siostrze, że ja nie daję rady z tymi ludźmi. No i siostra zdecydowała się sprzedać. Całe szczęście, bo można było zwariować! A rozdział jak zwykle bardzo przyjemny;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Też nie rozumiem takich ludzi, którzy niszczą nie swoją własność. Uważam to za skrajną patologię i zwyczajne chamstwo. Już w momencie dewastowania cudzej własności powinno im urwać obie ręce. Lepiej nie pakować się w takie interesy, bo tylko tak jak piszesz jest kłopot.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  10. To jest tak zwrotne tempo, że tylko patrzeć kiedy ślub.🤣Marek idzie jak burza 👍 Już nie mogę doczekać się kolejnej części, bo chyba będzie o przeprowadzce Uli do Warszawy. Ciekawe jak zareaguje na to mieszkanie i czy podejmie pracę w FD. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Nie przesadzaj. Jaki ślub? O ni nawet nie są parą, a Ty chcesz im zaserwować taki przeskok w czasie? Tempo jest zabójcze tylko u Marka, który jest w gorącej wodzie kąpany i działa jak nakręcony: szybko, logicznie i sprawnie, bo ma niewiele czasu do powrotu dziewczyn z Rynu a nie chce, żeby wracały do Rysiowa. Tak naprawdę to nie pamiętam czy następny rozdział jest o przeprowadzce, ale może masz rację.
      Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Szczęściarz! Taka okazja. Ale chyba nie ma co się zbyt szybko cieszyć, bo remont zdewastowanego mieszkania może pochłonąć dużo więcej niż zapłata za nie. No chyba, że Marek i tu będzie miał szczęście? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Można mówić i o szczęściu i o nieszczęściu Marka. Szczęście, że trafiła mu się okazja kupna mieszkania po bardzo okazyjnej cenie. Nieszczęście, że trzeba w nie wpompować mnóstwo kasy, bo jest doszczętnie zrujnowane i trzeba w nim zrobić dosłownie wszystko. Jak dużo jej pochłonie to się okaże. Wszak Marek czeka na korzystną ofertę sprzedaży rysiowskiego domu.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  12. Boże jak tanio! Nic tylko brać! A remont nie musi być od razu w całym mieszkaniu. Można najpierw łazienkę, kuchnię i jeden pokój, a później resztę. Ciekawa jestem reakcji Uli na nowe lokum. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek jak już się za coś zabiera to doprowadza sprawę do samego końca. Nie będzie żadnego rozmieniania się na drobne. Remont będzie kompleksowy a nie na raty, bo ambicja by juniorowi nie pozwoliła. A ambitny jest bardzo, bo do czegoś ważnego się zobowiązał i chce, żeby dziewczyny nie wracały już do Rysiowa, ale od razu zamieszkały w nowym miejscu.
      Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  13. Marek nie zasypia gruszek w popiele i działa jak nakręcony. Jak z takim samym zapałem prowadzi firmę, to nie ma co się dziwić, że FD tak dobrze stoi. Taki mężczyzna to niewątpliwy skarb! Liczę na to, że Ula też to zauważy;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Ula z całą pewnością docenia starania Marka. Jest też pod wrażeniem tego, co opowiedział jej o nim Szymczyk a powiedział, że Marek to wielki filantrop, który potrafi pochylić się nad każdym nieszczęściem.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  14. Tyle zaskakujących i wspaniałych informacji. To i tak cud, że Ula z tego nadmiaru szczęścia nie zemdlała. Jest już właścicielką nowego mieszkania, a starego domu jeszcze nie sprzedała, Beatka będzie miała odpowiedniego lekarza. Dobrze, że wreszcie jej sprawy wychodzą na prostą;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Marek bardzo się stara, żeby udowodnić Uli, że nie rzucał słów na wiatr. Ona mu zaufała a on w żadnym wypadku tego zaufania nie chce zawieść. Inwestuje własne pieniądze, ale dobrze wie, że potrąci je sobie ze sprzedaży domu w Rysiowie. Ma świadomość, że Ula nie chce prezentów, bo jest dumna i ambitna, dlatego skrzętnie będzie zbierał faktury, żeby się z nią rzetelnie rozliczyć.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale wydaje mi się, że Marek to jest w Uli zakochany? Nie wiem czy on o tym wie, ale tak to wygląda;) Jakby mógł, to by nieba przychylił Uli;) Mam nadzieję, że nie sparzy się i Ula też poczuje do niego coś więcej niż wdzięczność? Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Marek jest Ulą zauroczony i wstrząśnięty jej historią. To, że zechciał jej pomóc wynika głównie z tego, że jest facetem wrażliwym i pełnym empatii. Mamy więc zauroczenie, zaangażowanie i współczucie. Czy tak daleko od tego do miłości, to się okaże.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  16. No to klamka zapadła! Ula nie ma już wymówek i musi przyjąć propozycję pracy. Markowi coś się też należy;) Co prawda pewnie jeszcze trochę czasu minie, bo przeprowadzka i lekarz Beatki no i chyba jakiś przedszkole, to wszystko trochę trwa, ale odpowiedź powinna być pozytywna. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      rzeczywiście można tak pomyśleć, że wszystko już jest dobrze, ale ... No właśnie w tym ale jest pies pogrzebany:) Jaką decyzję podejmie Ula, okaże się w następnych odcinkach, na które oczywiście zapraszamy. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  17. Z ekipami remontowymi różnie bywa. Marek zna tych fachowców, ale chyba nie powinien tak szastać pieniędzmi Uli? Sam twierdzi, że finansowa motywacja sprawi szybki postęp prac w mieszkaniu? Ula jeszcze nie sprzedała domu. Jest trochę wart, ale nabywcy jeszcze nie ma. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Marek jest dobrym mężczyzną i do tego ma zmysł do interesów - z całą pewnością nie narazi Uli na wydatki, które by przekraczały jej możliwości finansowe. Jego głowa pracuje na najwyższych obrotach, nie ma co się martwic na zapas:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  18. Nie mam pomysłu na komentarz. Dopadło mnie przeziębienie. Nos to jedna wielka skorupa a ciągle leci z niego, jak z kranu woda. Nie mam już siły. Chcę napisać chociaż tyle, że bardzo dziękuję za ten rozdział. Poprawił mi humor. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola,
      dziękujemy za miłe słowa. Życzymy dużo zdrowia. Na pocieszenie powiem tylko, że katar prędzej czy później minie:) Trzymamy kciuki za szybki koniec Twojego utrapienia. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  19. Zwykła uczynność, dobroć opłaciła się Markowi. Dzięki tym cechom znalazł wspaniałą okazję, bez sąsiadki nigdy by czegoś takiego nie znalazł. A sąsiada, to wiadomo, jakoś nie wypada zbyt mocno zdzierać. Marek wyniósł z domu wspaniałe wychowanie;) Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sąsiedzi potrafią być wspaniali, ale też potrafią być bardzo uciążliwi. Jak we wszystkim, dobrze jest znaleźć złoty środek. Marek nie przyjaźni się z sąsiadami, ale też ich nie lekceważy. Do każdego podchodzi z szacunkiem, bo tak został wychowany:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  20. Propozycja nie do odrzucenia Ula powinna zgodzić się pracować w firmie Marka. Marek to obrotny,szybki,mądry facet. Przeszłość ma jaką ma,ale pozostawił ją już za sobą. Myślę, że przeprowadzka dobrze zrobi Uli i małej Betti. Tam odżyją. Ale zanim to nastąpi musi być tam przeprowadzony gruntowny remont. Swoją drogą nie wiem jak można mieszkanie doprowadzić do takiego stanu.Co za banda pijaków. Na szczęście Marek zadział i będzie dobrze. Super część. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynka,
      przeprowadzka już została przesądzona. Dziewczyny są już właścicielkami nowego lokum, do którego będą mogły się wprowadzić po remoncie. Na razie przebywają w na Mazurach. Jaką decyzję podejmie Ula wyjaśnimy już niedługo:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:)

      Usuń
  21. Wow, tempo jakie Marek obrał jest ogromne. W kilka dni kupił mieszkanie, wynajął ekipę, wybrał płytki i jeszcze załatwił sprawę ze sprzedażą domu. Jest bardzo szybki i widać, że mu zależy. Zastanawiam się tylko czy zależy mu dlatego, że jest mu żal Uli i Beatki czy może dlatego że liczy na coś więcej z Ulą?
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko,
      Marek jest filantropem i ma dobre serce. Po prostu chce pomóc dziewczynom. Poza tym nie jest tajemnicą, że Marek jest pod urokiem Uli, ale obecnie nie to nim kieruje. Obiecał pomoc i działa:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności i oczywiście zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  22. Zaglądnęłam, myślę może Gosia i Gaja zrobiły niespodziankę i coś już się pojawiło... Czekam cierpliwie do czwartku! 😍

    Shabii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Czasem robimy niespodzianki, ale póki co opowiadanie publikowane jest stałym rytmem. Kolejna część pojawi się dzisiaj tuż po północy o ile uda mi się do tego czasu wytrwać.
      Pozdrawiamy. :)

      Usuń