Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 10 grudnia 2020

AZYL - rozdział 14

 ROZDZIAŁ 14

 

 

Zabawa rozkręcała się. Mała zachwycona była występami grupy akrobatycznej i konkursami dla dzieci. Nawet sama wystąpiła w jednym otrzymując jakąś książkową nagrodę za udział. Po loterii i aukcji cennych przedmiotów przyszedł czas na zabawę dla starszych. Marek zaprowadził Betti do dzieci i oddał pod opiekę specjalnie wynajętym opiekunkom. Na scenie rozstawili się muzycy i po chwili popłynęła spokojna melodia. Marek skłonił się przed Ulą prosząc ją do tańca.

 - Nie jestem zbyt dobra w tańcach. Jakoś nie miałam do tej pory okazji – szepnęła mu na ucho.

 - Nie będzie tak źle. Wsłuchaj się w muzykę i pozwól mi się prowadzić.

Był naprawdę świetnym tancerzem. Prowadził ją płynnie po parkiecie przytuliwszy policzek do jej włosów. Niemal przestała oddychać, bo ta bliskość powodowała u niej szybsze bicie serca, a delikatny zapach męskich perfum, którymi się skropił, zniewalał.

 - Kocham cię Ula – doleciał do jej uszu jego szept. Sądziła, że się przesłyszała, ale jednak nie. – Kocham cię tak bardzo, że aż serce boli. – Znieruchomiała. Oderwała się od niego i spojrzała mu w oczy. Jej własne wyrażały ogromne zdziwienie. Pogładził kciukiem jej policzek.

 - To niemożliwe Marek. Ty musiałeś pomylić to z czymś innym – odpowiedziała cicho, gdy minął jej pierwszy szok. – Ja jestem taka zwyczajna, a ty zasługujesz na piękną, atrakcyjną kobietę, bo sam jesteś taki.

 - Uważasz, że jestem powierzchowny? Kiedy ostatni raz spoglądałaś w lustro? Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką znam a przy tym zewnętrzu posiadasz wspaniałe wnętrze. Zakochałem się w tobie od momentu, gdy ujrzałem cię w tych szuwarach. Zakochałem w tych pięknych, szafirowych, smutnych oczach, w twoim nieśmiałym uśmiechu i w tych rumieńcach na policzkach. Stałaś się dla mnie najważniejszą osobą na ziemi, sensem i treścią mojego życia. Ty i Betti. Jeśli nie jesteś w stanie odwzajemnić tego uczucia, powiedz mi to od razu. Zrozumiem – westchnął - i może z czasem pogodzę się z tym.

 

 

 - Marek…, to najpiękniejsze wyznanie miłości, jakie może usłyszeć kobieta. Z trudem to mówię, ale i ja coś poczułam. Początkowo sądziłam, że to tylko ta ogromna wdzięczność za to, że pochyliłeś się nad naszym losem, że nie byłeś obojętny, że zaopiekowałeś się nami i rozłożyłeś nad nami wielki, ochronny parasol. Potem zrozumiałam, że to nie tylko to, że to coś więcej. Nie nazywałam tego miłością, ale jak nazwać to, że tęsknię za tobą każdego dnia, że uwielbiam twoje towarzystwo, że cieszę się z każdej twojej wizyty u nas, że myślę o tobie nieustannie i że za każdym razem na dźwięk twojego głosu w telefonie zamiera mi serce?

Przytulił ją mocno do siebie.

 - To jest właśnie miłość Ula i nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ją odwzajemniłaś. Nigdy nikogo nie potrafiłbym już pokochać tak mocno jak ciebie. Z tej radości najchętniej wykrzyczałbym swoje szczęście całemu światu. Kocham cię mój smutasku – pochylił się delikatnie całując jej usta. – Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

 

Impreza dobiegała końca. Marek wraz z Ulą i Betti podeszli do rodziców. Junior sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki wyciągając z niej czek.

 - Proszę mamo. To nasza cegiełka. Mam nadzieję, że wspomoże ten szlachetny cel.

 - Na pewno synku. Idziecie już?

 - Tak. Późno się zrobiło, a Beatka jest śpiąca. To była naprawdę udana impreza. Gratulacje. Zdzwonimy się. Dobranoc.

Zanim dotarli na Sienną Betti spała już w najlepsze. Marek ostrożnie wyciągnął ją z fotelika i na rękach zaniósł do domu. Ułożył ją w łóżeczku i przykrył kołdrą. Wrócił i stanął naprzeciwko Uli.

 - Będę leciał. Może jutro wybierzemy się do Łazienek? Spacer dobrze nam zrobi. Mała się wybiega, pokarmi kaczki, a potem zapraszam was na obiad. W końcu jest niedziela i zaoszczędzisz trochę nóg od stania przy garnkach. Ostatni dzień wolności Ula.

 - Oczywiście, że chętnie zwiedzimy Łazienki. Dawno tam nie byłyśmy. Na którą mamy być gotowe?

 - Myślę, że jedenasta będzie w sam raz. Dam sygnał jak będę pod waszym blokiem. Spokojnych snów moje szczęście – przytulił się do jej ust. Tym razem pocałunek był długi i namiętny. Zarumieniona oderwała się od niego ciężko dysząc. – Smakujesz tak słodko jak najsłodszy cukierek. Dobranoc kochanie.

Kładła się spać oszołomiona. Wciąż czuła na ustach ten gorący pocałunek, pod wpływem którego doświadczała na całym ciele błogiego dreszczu. Nigdy w życiu nie doznała czegoś podobnego i czegoś równie miłego.

W niedzielę po śniadaniu zadzwoniła do Maćka zapraszając go wraz z rodzicami na parapetówkę. Podobny telefon wykonała do Doroty. Pshemko postanowiła zaprosić osobiście. Może Marek będzie chciał zaprosić Sebastiana? Jak Sebastiana to i Violettę. Koniecznie musiała go o to zapytać.

 



W poniedziałkowy poranek odwieźli Betti do przedszkola a sami ruszyli do firmy. Ula była milcząca i trochę spięta. Zauważył to i ścisnął jej dłoń.

 - Nie stresuj się tak, bo naprawdę nie masz powodu. Poradzisz sobie, jestem o tym przekonany. Jedyne, czego możesz się obawiać, to niesubordynacji Violetty. Moich poleceń nie słucha, to i twoich pewnie nie będzie chciała. Przywykniesz…

 - Na pewno nie. Nie będę odwalać za nią roboty, tak jak ty to robisz. Pobłażasz jej, dlatego się obija i nic nie robi. Ja nie będę się oszczędzać i jej też na to nie pozwolę. To ona będzie musiała zapracować uczciwie na pensję, którą jej płacisz. To, że jest dziewczyną twojego najlepszego przyjaciela, to dla mnie żaden argument.

 - No proszę… Jednak jak zaistnieje potrzeba, to potrafisz pokazać pazurki. To mi się podoba kochanie.

 

Biurko dla Uli było przygotowane. Stał już na nim podłączony do sieci komputer. Marek wyjaśnił Kubasińskiej, że od teraz Ula jest jej bezpośrednią przełożoną.

 - Masz wykonywać wszystkie jej polecenia. Z nią nie będzie tak łatwo jak ze mną. Jest sto razy bardziej wymagająca ode mnie więc uważaj. Zadzwoń do Sebastiana niech tu przyjdzie z umową dla Uli. Będziemy mieli to z głowy. Jak się rozpakujesz, to przyjdź do mnie. Wprowadzę cię w szczegóły.

Połapała się bardzo szybko o co w tym wszystkim chodzi i jaki będzie zakres jej obowiązków. Przyniesioną przez Sebastiana umowę dokładnie przeczytała i podpisała. Pensja jaką miała dostawać była dla niej oszałamiająca, ale taką właśnie Marek jej obiecywał. Po omówieniu wszystkich spraw zrobiła im jeszcze kawy i poszła do Pshemko, żeby zaprosić go na parapetówkę. Napisała mu na kartce adres, żeby mógł bez problemu trafić.

 - Będą osoby, które dobrze znasz. Mam na myśli Dorotę i Maćka. Przyjadą też jego rodzice, bo przez te wszystkie lata bardzo mi pomagali i wspierali mnie. Marek zaprosił Sebastiana, ale bez Violetty. Uznał, że skoro mam być jej bezpośrednią przełożoną, to nie może być zbytniego spoufalania się i chyba Sebastian to zrozumiał.

 

W czwartek po sesji u psychologa wybrali się na zakupy. Ula chciała przygotować coś naprawdę wyjątkowego. Znała gust mistrza. Wiedziała, że preferuje staropolskie potrawy i takie postanowiła ugotować. Miała więc być karkówka po staropolsku nadziewana farszem z cebuli, mielonego mięsa, suszonych owoców i migdałów przełamana smakiem ostrej papryki, gęś pieczona w całości nadziewana kaszą gryczaną i boczkiem a także żurek z prawdziwkami i różnymi rodzajami mięs. Oprócz tego szaszłyki grillowane na patelni, różne rodzaje serów i mnóstwo przystawek w postaci nadziewanej twarogiem papryki, pieczonych kulek z mielonej ryby, faszerowanych jaj i roladek z dodatkiem fety z prosciutto i z wędzonym łososiem. Marek zadbał o dobre, lekkie wino dla pań i mocniejsze alkohole dla panów.

W sobotę rano zjawił się u Uli i wraz z nią smażył, kroił, siekał, smarował i oczywiście próbował. Ula upiekła dwie blachy drożdżowego ciasta z posypką, a Marek przywiózł z cukierni zamówiony wcześniej tort czekoladowy.

Pierwsi goście z Rysiowa pojawili się już po szesnastej. Po nich dotarł Pshemko a na końcu Sebastian. Mistrz po wzajemnej prezentacji z rodzicami Maćka został wciągnięty przez małą Betti do jej pokoju. Koniecznie musiała mu się pochwalić rysunkami, które wspólnie rysowali w Rynie. Teraz pięknie oprawione zdobiły jej przytulny pokoik. Siedząc już przy stole i racząc się tymi wspaniałościami przejęty projektant mówił:

 

 

 - To pięknie urządzone mieszkanie Bella. Jest bardzo przytulne i wcale nie takie małe. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie wyrwałyście się z tamtego domu. Tu w końcu odżyjecie i będziecie szczęśliwe.

 - Już jesteśmy przyjacielu, a to wszystko zawdzięczamy Markowi. Gdyby nie on, aż boję się pomyśleć. Stworzył nam tutaj prawdziwy raj, nasz mały azyl, w którym można odpocząć i zebrać myśli. Do końca życia nie zdołamy mu się odwdzięczyć. Ty też miałeś w tym swój udział, bo wciąż dopingowałeś mnie do zmian. Miałyśmy wielkie szczęście do dobrych i wiernych przyjaciół. Wznoszę toast za zdrowie nas wszystkich i bardzo wszystkim dziękuję.

Impreza trwała do późna. Wspominano stare czasy, raczono się pysznym jedzeniem i trunkami. Dorota ubolewała, że straciła taką świetną szefową kuchni i będzie musiała zatrudnić kogoś na jej miejsce.

 - Mimo to bardzo się cieszę Ula, że odmieniłyście swój los i że podjęłaś pracę.

 - Tak łatwo się nas nie pozbędziesz, – wtrącił się Marek – bo co roku będziemy przyjeżdżać co najmniej na dwa tygodnie. Może ciebie mi się uda namówić Seba, bo to miejsce jest naprawdę wyjątkowe. Zwali ci się na głowę połowa Febo&Dobrzański Dorotko.

 - Nie mam nic przeciwko temu – odparowała Dorota. - Najbardziej cieszy mnie zawsze komplet letników.

 

Goście rozjechali się przed północą. Ostatkiem sił pozbierali naczynia chowając niedojedzone rzeczy do lodówki. Ula leciała z nóg.

 - Daj spokój. Jutro przyjdę rano i pomogę to sprzątać. Ledwo na oczy patrzysz.

 - A może byś został? Nie masz wprawdzie daleko, ale co będziesz włóczył się po nocy. Kanapa jest duża i pomieścimy się. Idę pod prysznic, a ty jak możesz, to rozłóż ją i wyjmij pościel. Niestety nie mam tu męskiej piżamy.

 - Nie szkodzi. Poradzę sobie.

Nie spodziewał się takiej propozycji, ale uśmiechał się sam do siebie, bo od dawna marzył, by móc się do niej przytulić, by zamknąć ją w swoich ramionach i rano obudzić się w takiej samej pozycji. Wiedział, że na seks jest zdecydowanie za wcześnie, ale taka bliskość bardzo mu odpowiadała.

Wyszła z łazienki przebrana w cienką, nocną koszulę i wsunęła się pod kołdrę. Teraz on poszedł pod prysznic. Zanim wrócił, ona już smacznie spała. Przylgnął do jej pleców i mocno objął. Wtuliła się w niego jak kociak mrucząc coś niewyraźnie. Uśmiechnął się. Oto jego szczęście do niedawna jeszcze tak mocno nieszczęśliwe i przepełnione smutkiem ufnie przytulało się do niego oddychając spokojnie.

 - Kocham cię kochanie moje – szepnął jej do ucha. Po chwili spał jak kamień.

 

Życie wyhamowało. Stało się spokojniejsze, nie tak rozedrgane, z ustalonym rytmem dnia. Przedszkole, praca, powrót z pracy, wspólne posiłki i sesje u psychologa. Beatka zmieniła się. Skończyły się nocne koszmary i pobudki w środku nocy. Już nie przechodziła nad ranem do łóżka Uli i przesypiała noce w swoim własnym.

 

 

Wyraźnie odżyła. Nabrała energii. Lgnęła do dzieci i zawsze z chęcią chodziła do przedszkola. Zgodnie z sugestią psychologa Ula zapisała ją do kółka plastycznego. Rytmika jej nie pociągała, nie sprawiała takiej frajdy jak kredki i farbki. Ula nie naciskała. Z czasem pojawiła się możliwość nauki angielskiego i tego już nie odpuściła. Uważała, że umysł dziecka znacznie łatwiej przyswaja języki niż dorosły człowiek. Mała nie protestowała. Pod tym względem bardzo była podobna do Uli, która też od najmłodszych lat lubiła się uczyć.

Powoli zbliżały się święta. Ich pierwsze święta w Warszawie.

47 komentarzy:

  1. Piękne, prawie się wzruszyłam. Miłość jest piękna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. milosc jest slepa nie wie kiedy iw co udezyc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Piszesz takie komentarze, że nie bardzo wiemy co Ci odpowiedzieć, bo tak naprawdę nie piszesz nic na temat rozdziału. Miłość jest piękna i z tym możemy się zgodzić.
      Pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Marek wreszcie odważył się i wyznał Uli co do niej czuje. Jak widać panna Cieplak również darzy go tym samym.
    Szkoda, że nie było żadnego opisu jak przyjęła wiadomość Violetta, że teraz Ula jest jej podwładną. Chociaż znając ją nie była zadowolona.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      O Violetcie jeszcze będzie a przynajmniej tak mi się wydaje. Jest beztrosko głupia i to chyba zirytuje Ulę.
      Serdecznie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  4. Dziewczyny! 😉
    Świetny rozdział, nie spodziewałam się, że Marek tak szybko wyzna miłość Uli. Choć mogłam przewidzieć, bo działa na pełnych obrotach. Bardzo się cieszę! Teraz już będzie tylko sielski-anielsko. Super, że Ula również przyznała, że i w jej brzuchu pojawiły się motyle. Pierwszy dzień w pracy (ten zawsze uznawany za najgorszy) Ula ogarnęła perfekcyjnie. Z niej szybko wyjdzie biznes-women. O Violettę jestem spokojna. Jestem pewna, że Ula mimo, że będzie wymagającą to nie da Kubasinskiej skrzywdzić. Nie mogę nie wspomnieć, że bardzo miło czytało się o małej Beti, u której już widać wyraźne postępy. Oby tak dalej. I na koniec zostawiam sobie parapetówkę i te pyszności które opisałaś... Łechtasz moje kubki smakowe tak, że burczy mi 2 brzuchu. 😁 Czekam na kolejne cudeńko z dużą nieciepliwoscia i liczę na jakieś +18.
    Serdecznie was pozdrawiam, ślę buziaki i korzystając z okazji już dziś życzę KOLOROWYCH ŚWIAT! 😘

    SHABII.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Wyznanie miłości było jak najbardziej wskazane, bo do końca tej opowieści zostały dwa rozdziały. Piszesz, że jesteś spokojna o Violettę. Ja muszę zburzyć Twój spokój, bo kolorowo nie będzie, a Ula nerwowo nie wytrzyma. To wszystko w następnej części. + 18 rzecz jasna będzie.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Ojej! Teraz mnie zaintrygowałaś, mega jestem ciekawa o co chodzi z Violka. Super, że będzie +18 (nie żebym była zwolennikiem, ale Twoje opisy to sztos!) Troszkę też mnie zasmuciłaś, że to już powoli koniec, ale wiem, że masz dla nas coś nowego. Buziaki. 😘

      Shabii.

      Usuń
  5. Anielska część 🤗 Marek wyznał Uli swoje uczucie i Ula również przyznała się, że kocha.
    Beatka taka zadowolona i widać, że zmiana miejsca, przedszkole no i terapia czynią cuda.
    W pracy Ula też rozwinie skrzydła i jeszcze Violka się podciągnie na pracownika miesiąca 🤣 Teraz to już jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Pisałam wyżej o Violi. Raczej nie ma takich ambicji, żeby zostać pracownikiem miesiąca, bo jej inklinacje są zgoła inne. A u "Dobrzańskich" wszystko układa się wspaniale. Miłość przez Marka wyznana, przez Ulę też. Teraz mają solidne podstawy, żeby zbudować coś stałego i na całe życie.
      Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Wsłuchaj się w muzykę i pozwól mi się prowadzić. Niby proste, ale nie zawsze! Chyba nie zapomnę do końca życia jak ja oddałam się w ręce faceta, w którego byłam zapatrzona, jak sroka w gnat;) Teraz się śmieję, ale wówczas myślałam, że do końca życia nie wyjdę z mysiej dziury! Zaczęło się dość niewinnie, środek i końcówka to prawdziwa masakra! Jak się kazało mój partner tańczył we własnym rytmie i niezbyt podobała mu się spokojna muzyka, zaczął mną wywijać, jak jakimś młynkiem. Suma summarum, poszukiwanie butów, które spadły w trakcie tańca oraz spektakularna wywrotka z pokazem bielizny! Koszmar! Już nigdy nie uwierzyłam w zapewnienie, będzie dobrze, zaufaj mi;) Ula miała wiele szczęścia, że trafiła na takiego odpowiedzialnego faceta;) Przesyłam pozdrowienia Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że oczywiście zakochanie minęło w mgnieniu oka;) Sylwia

      Usuń
    2. Ja mojego męża pokochałam od pierwszego tańca i tak trwa ta miłość piętnaście lat. Tego samego życzę Uli i Markowi. Pozdrawiam

      Usuń
    3. Sylwia
      Popłakałam się ze śmiechu. Myślę, że każda z nas ma takie nieprzyjemne, taneczne doświadczenia z kimś, komu słoń na ucho nadepnął i jeśli od zdarzenia miną lata,można się tylko z tego śmiać. Na szczęście w przypadku Uli nie było obciachu, bo ma wyczucie rytmu i poradziła sobie. Nie wiem, czy ten ostatni wpis jest Twój, bo niepodpisany, ale jeśli tak, to gratulujemy, bo zakochanie się w kimś przy pierwszym wspólnym tańcu jest bardzo romantyczne.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarze. ;)

      Usuń
    4. Nie, to nie ja;) Męża poznałam jakiś czas po tanecznych wyczynach i w dużo mniej romantycznej sytuacji. W sklepie sięgaliśmy po ostatnią parasolkę, a tego dnia lało jak z cebra! Jak myślisz, kto stał się szczęśliwym posiadaczem parasola? Niestety nie ja. I od tego dnia jakoś tak poszło, hihih;) Pozdrawiam Sylwia

      Usuń
    5. Anonimowy
      To bardzo romantyczna historia i temat na opowiadanie. Gratulujemy szczęśliwego stażu małżeńskiego i serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
    6. Sylwia
      Początek chyba niezbyt miły, bo przyszły mąż okazał się mało dżentelmeński. Mamy nadzieję, że przynajmniej odprowadził Cię do domu i nie zmokłaś. Hahaha.

      Usuń
  7. Czuję przez skórę, że dziewczyny nie będą pałały do siebie sympatią? Violetta jest leniwa, a Ula bojowo nastawiona. Ciekawa jestem ich starcia, bo chyba do niego dojdzie prędzej, czy później;) Miśka pozdrawia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Dobrze czujesz. Violka ma do roboty dwie lewe ręce i jeśli może się od niej wymigać, to to robi. Starcia i spięcia będą na bank.
      Bardzo nam miło, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Wspólna noc?! To już coś! Mówi się, że pierwsze koty za płoty. Mam nadzieję, że kolejna wspólna noc będzie wyglądała trochę inaczej;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Zapewniamy, że kolejna noc będzie dla obojga pełna wrażeń i mamy nadzieję, że się nie rozczarujesz.
      Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  9. No, no, no! Taka spokojna i cicha Ula i to ona wyszła z propozycją wspólnej nocy? Uśmiałam się z męskiej piżamy;) Ciekawe czy Ula tak samo jak Marek nie miała większych marzeń, co do tej noc? A rozdział bardzo mi się podobał;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia;) Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Ula padała na twarz i jedyne o czym marzyła, to o miękkiej poduszce. Najlepszy tego dowód, że zasnęła od razu jak kamień.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  10. Ula i Marek wreszcie szczęśliwi;) Zastanawiam się tylko, czy Beatka nie będzie zazdrosna o Marka? Do tej [pory, to ona była najważniejsza dla siostry, a teraz pojawił się Marek i wszystko na to wskazuje, że na stałe;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Zazdrość tu nie grozi, bo Betti bardzo Marka lubi za to, że jest słowny i jeśli jej coś obieca, zawsze spełnia. Tu procentuje jego dobry charakter i sympatia obopólna.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  11. Wspaniale, że oboje się odważyli i wyznali sobie miłość;) Wiedzieć, a czuć, że być może to dwie różne rzeczy. Oboje są bardzo spokojnymi ludźmi i myślę, że nie znudzą się sobą? W pracy razem, w domu razem, na terapię razem. Chyba nic nie przeszkodzi w ich szczęściu? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ich szczęściu nic nie grozi. Dobrze się dogadują i rozumieją. Dzięki swoim dobrym charakterom nie kłócą się i nie sprzeczają. To wróży udane małżeństwo.
      Pozdrawiamy najpiękniej i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  12. Parapetówka zorganizowana i wszyscy goście dobrze się bawili. A ja wpadłam na racjonalizatorski pomysł, hahaha;) Szkoda Sebastiana dla niezbyt rozgarniętej Violki, to może, jeśli oczywiście się da, to może połączyć Dorotę i Sebastiana? Bo ona chyba nie ma nikogo? A Sebastian tutaj jest fajnym gościem;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Masz zdolność jasnowidzenia? Zaczynam się bać, że przejrzysz na wskroś końcówkę tej historii, ale masz rację. Viola to niezbyt szczęśliwy wybór i Seba wkrótce to zrozumie.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  13. Mężczyzna dotrzymujący danego słowa, nawet w kwestiach kulinarnych, to prawdziwy skarb! Ula trzymaj go blisko siebie, bo jakaś inna babka Ci go ukradnie;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Marek sam będzie się trzymał blisko a nawet jeszcze bliżej. Kocha Ulę a ona to odwzajemnia. Podoba mi się zdanie z drugiej części BrzydUli, które wypowiadają oboje, chociaż w różnym czasie. "Z nim/nią wszystko. Bez niej/niego nic...
      Piękne prawda?
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Zgadzam się z Ulą, Marek wyznał najpiękniejsze słowa miłości – stałaś się sensem i treścią mojego życia;) Żeby zawsze o tym pamiętali, bo czasami w ferworze życia i poprzez splot nieprzewidzianych zdarzeń zapominamy o naszej drugiej połówce. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu bywa różnie. Ja wolę wyobrażać sobie, że przeżyją ze sobą do późnej starości w spokoju i szczęściu. Tę wizję burzy mi trochę zdrada Uli w drugiej części serialu. Sądziłam, że jednak nie zdradziła i wycofała się w ostatnim momencie, a tu okazało się, że zdrada jest faktem.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  15. Serce rośnie jak się czyta o tym w jaki sposób na plus zmieniło się życie dziewczyn. Można powiedzieć, że wystarczyło tak niewiele. Ale dla Uli to krok milowy i tylko dzięki życzliwości Marka miała odwagę coś z życiem zrobić. Mam tylko nadzieję, że ta miłość jest prawdziwa i nie okaże się jednak w kolejnych rozdziałach, że to tylko wielkie poczucie wdzięczności. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Miłość jak najbardziej jest prawdziwa i odwzajemniona. To, że wystarczyło tak niewiele nie jest prawdą, bo Marek wychodził z siebie, żeby jak najszybciej wyrwać dziewczyny z Rysiowa, a to wcale nie było proste. Trochę jednak się napracował, żeby one mogły przyjść na gotowe.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. To piękne, że marek zauważył zdenerwowanie Uli przed pierwszym dniem pracy. Takie szczegóły świadczą o wielkiej miłości;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Marek jest dobrym obserwatorem zwłaszcza, gdy chodzi o osoby bliskie. Troska, empatia to cechy raczej rzadkie u mężczyzn. Jednak zdarzają się wrażliwcy tacy jak Dobrzański, któremu nic nie umknie.
      Cieszymy się, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. Marek wręczając mamie czeka na jej działalność charytatywną powiedział, że ten czek jest od całej trójki. To bardzo miłe i myślę, że Uli musiało być przyjemnie. Trochę głupio iść na taką imprezę i nic nie dać. Dzięki Markowi nie wyszło niezręcznie. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Marek zawsze wspiera w miarę możliwości działalność charytatywną matki. Jeśli poszedł na imprezę z Ulą i Betti, to nawet mu nie wypadało powiedzieć, że czek jest wyłącznie od niego. Po prostu ładnie i z klasą się zachował.
      Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Plus dla Uli, że nie przewróciło się jej w głowie. Ciągle pamięta ile zawdzięcza przyjaciołom. Ładnie się zachowała dziękując im na parapetówce;) Taki osobom chętnie się pomaga;) Pozdrawiam AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Ula ma wrodzoną wrażliwość i potrzebę odwdzięczenia się za pomoc, której doznała i ona i Betti. Podziękowania były jak najbardziej na miejscu i jak najbardziej właściwe.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  19. Święta to dobry czas na oznajmienie najbliższym co czują do siebie i na oświadczyny. Bo na co czekać. Ona kocha Marka a Marek Ulę. Spali już nawet razem, a to coś znaczy. Marek pewnie w innym wydaniu okazji nie przepuścił i spanie zamieniłoby się kochanie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Też uważam, że święta to dobra okazja do wyznań i idących za nimi czynów. Razem faktycznie już spali, ale to było spanie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Tak czy siak ich życie zamienia się powoli w sielankę a to dobrze wróży.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  20. Bardzo się cieszę, że Marek nareszcie wyznał Uli swoje uczucie, to zdecydowanie ułatwi i wytłumaczy. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko sielanka. Podejście Uli do Violetty bardzo mnie zaskoczyło, ale rozumiem że chce aby Violka wzięła się do pracy. Dla mnie odrobinę dziwne jest to, że Sebastian zgodził się przyjść bez Violi, dla mnie to świadczy o małej powadze ich związku. Poza tym Marek jest bezpośrednim przełożonym Uli a jakoś nie ma oporów aby się z nią spoufalać. Oczywiście rozumiem, ze nie każdy musi mieć takie podejście do relacji związkowych jak ja.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzycielko
      Sebastian jaki by nie był, to jednak potrafi odróżnić właściwe postępowanie od złego. Wielokrotnie stawał w obronie Violetty a ona nie wyciągała z tego żadnych wniosków jakby obciążona była pamięcią krótkotrwałą. Teraz w godzinach pracy relaksuje się w SPA chociaż miała dostarczyć Uli ważne informacje. To dla Sebastiana było już za wiele. Marek jest jego przyjacielem, ale też i szefem. Jak długo i jak wiele razy ma się upokarzać przed nim stając w obronie tej pustej kobiety? Viola ma świetne ciało i nietuzinkową urodę, która tak uwiodła Olszańskiego, ale okazuje się, że to za mało, by związek był taki jak powinien.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  21. Sebastianowi chyba nie uda się stworzyć z Violettą udanego związku ,bo oprócz urody nie posiada nic co mogłoby zatrzymać go dłużej przy niej. Chyba ,ze lubi to ,iż jest nieprzewidywalna i zwiarowana ,ale za kilka lat będzie to za mało jeśli nie posiada ona żadnej wiedzy o życiu i do inteligentnych tez nie należy, a uroda z czasem przeminie. Zaś zupełnie odwrotnie jest w przypadku Uli i Marka. Mają dobre charaktery ,mam nadzieję, że nikt nikomu nie zrobi żadnego świństwa i będą tworzyć z Betti piękną rodzinkę. Czekam na cd.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynka,
      opowiadanie dobiega końca i dlatego nie ma mowy o żadnych świństwach:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia i oczywiście serdecznie zapraszamy na kolejne rozdziały:)

      Usuń