Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 czerwca 2023

"NAŁÓG" - rozdział 9

ROZDZIAŁ 9

 

 - To jak, kochanie? Przyjedziesz jutro do pracy?

 - Przyjadę. Skoro Marka nie będzie nie widzę powodu, żeby z niej rezygnować.

Krzysztof przytulił ją mocno.

 - Wiedziałem, że nie zostawisz nas w potrzebie. Będę uciekał, bo muszę jeszcze porozmawiać z Markiem i Sebastianem.

Zamknęła za nim drzwi. W przedpokoju pokazał się zaciekawiony Józef.

 - Czego chciał?

 - Żebym znowu została prezesem. Od jutra Marka nie będzie w F&D.

 - A to nowiny… Maciek będzie rozczarowany.

 - Poradzi sobie beze mnie tak jak do tej pory.

Weszła do łazienki i stanęła przed lustrem wpatrując się w swoją twarz. – A jednak Krzysztof mnie docenia – pomyślała.

 


Nie spodziewała się jego wizyty tutaj. Była zdziwiona, że zareagował tak szybko i była zdziwiona, że Marek powiedział mu prawdę. – Czuje się rzeczywiście zdesperowany… Krzysztof chyba też… Musi być mu ciężko, bo Marek znowu zadał mu cios poniżej pasa. Tak jak mnie… - pomyślała z żalem.

Wieczorem zadzwonił Sebastian.

 - Wszystko wiem. Krzysztof dzisiaj maglował nas przez dwie godziny. Jutro trzeba zwołać zebranie i powiadomić ludzi o zmianie stanowisk. Ala musi przygotować nowe umowy. Marek przekazał mi dokumenty i mniej więcej wiem, co jest do zrobienia. Jutro wszystko ci przekażę. Chcę ci jeszcze powiedzieć, że bardzo się cieszę, że jednak wracasz i bardzo się cieszę na naszą współpracę. To naprawdę dobre wiadomości i dla mnie, i dla całej firmy. Marka mi szkoda, ale pretensje może mieć tylko do siebie i chyba ma, bo nie miał dzisiaj najszczęśliwszej miny. Po pracy miał jeszcze jechać do rodziców. Ciężkie dni przed nim.

 

Prosto z pracy pojechał do Anina. Od tego wesela nie czuł się pewnie. Miał wrażenie, że grunt usuwa mu się spod stóp. Obecność ojca rodziła niemiły dyskomfort i budziła strach. Nie miał pojęcia, o czym jeszcze senior chce z nim rozmawiać. Wydawało mu się, że w firmie powiedzieli już sobie wszystko.

Ojciec wyciągnął go do ogrodu. Nie chciał uskuteczniać tej rozmowy przy Helenie, która popłakiwała po kątach odkąd się dowiedziała, że jej jedynak wpadł w alkoholizm.

 


 - Chcę, żebyś miał świadomość, że twoje odejście z firmy nie jest karą, ale koniecznością – zagaił. – Ula zdecydowanie powiedziała, że pracować z tobą nie będzie. W związku z tym będziesz musiał poszukać sobie nowej pracy. Jednak zanim to zrobisz chcę, żebyś przeszedł cały cykl terapii, której przez własną głupotę nie dokończyłeś. Mogę ci pomóc znaleźć zajęcie, ale muszę mieć pewność, że jeśli już poręczę za ciebie, ty będziesz trzeźwy. Na razie żyjesz w zawieszeniu i nie wiem, czy popijasz, czy nie. Zakładam to pierwsze, bo ludzie uzależnieni raczej wypierają się, że coś zażywają. Opamiętaj się synu póki jeszcze nie jest za późno. Strata Uli to może być dopiero wierzchołek góry lodowej, bo możesz stracić znacznie więcej. Zrób to przede wszystkim dla siebie, ale i dla nas. Pamiętaj, że mnie nie musisz nic udowadniać. Doskonale wiem, ile jesteś wart i co potrafisz. Ambicja nie jest niczym złym, ale jej przerost może być zgubny i ty się o tym przekonałeś. Jeśli chcesz wrócić do firmy, a przede wszystkim jeśli chcesz odzyskać Ulę, musisz zacząć działać. To niezwykle piękna i wartościowa kobieta. Mężczyźni pożerają ją wzrokiem. Bardzo cię kocha, ale jeśli czegoś nie zrobisz, to uczucie się w niej wypali i obdarzy nowym kogoś innego. Widziałem z jakim bólem, rozczarowaniem i żalem mówiła, że już dłużej nie może z tobą być, że nie da rady. Musisz spowodować, żeby zaczęła o tobie dobrze myśleć. Pozytywnie myśleć, a przede wszystkim ponownie ci zaufać.

 - To nie takie proste, tato – wyszeptał. – Myślę nawet, że niemożliwe. Straciłem ją drugi raz i nie sądzę, żeby zdołała mi wybaczyć. Kiedyś powiedziała mi, że kocha mnie nad życie, ale jeśli ponownie bym zawiódł jej zaufanie, odejdzie, bo nie będzie w stanie ze mną żyć. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to właśnie się dzieje, a ja nic nie mogę zrobić. Nawaliłem na całej linii.

 - Nie zaprzeczę, ale teraz musisz wziąć się w garść i udowodnić, że panujesz nad uzależnieniem.

 

W sali konferencyjnej panował gwar. Nikt właściwie nie miał pojęcia dlaczego zwołano to zebranie. Dopiero kiedy Krzysztof pojawił się w drzwiach, zapadła cisza. Zaraz za nim weszła Ula i Sebastian. Krzysztof omiótł wzrokiem ten tłumek i uśmiechnął się.

 - To będzie krótkie zebranie kochani i uspokoję was, że nie chodzi ani o zarobki, ani o zwolnienia. Ponieważ od dzisiaj mój syn nie pracuje już w firmie jego stanowisko obejmuje Ula Cieplak. Była już prezesem więc nie będzie wam trudno się przyzwyczaić do tej zmiany. Wiceprezesem zostaje Sebastian Olszański, a dyrektorem HR od dzisiaj jest Ala Milewska. Stanowisko dyrektora finansowego obejmuje Adam Turek, a główną księgową zostaje Matylda Kłosiewicz. To wszystkie zmiany. Masz Alu nowe umowy?

 - Mam.

 - W takim razie chodźmy do gabinetu Uli. Dziękuję wszystkim. Jesteście wolni.

Przez resztę dnia Sebastian wprowadzał Ulę we wszystkie zagadnienia przekazane przez Marka. Cieszył się z tej bliskości. Nawet udało mu się wyciągnąć ją na lunch do Baccaro.

 


Z każdym dniem coraz bardziej był pod jej urokiem. Odkrywał jej zalety i rozumiał dlaczego Marek tak bardzo ją pokochał. Przez kolejne miesiące ich relacja zmieniła się. Stała się bardziej osobista. Sebastian był w stosunku do niej niezwykle opiekuńczy i czuły. Dbał o jej dobre samopoczucie i coraz bardziej zakochiwał się w niej. Trudno było powiedzieć coś podobnego o niej, a jednak potrafiła docenić jego gesty. Nie wzbraniała się przed pocałunkami w policzek, czy obejmowaniem jej podczas spaceru.

 

Marek cierpiał jak Piekarski na mękach*. Wrócił do przychodni i ponownie zapisał się na zajęcia. Nie potrafił na nich wysiedzieć. Drażniły go osobiste wynurzenia ludzi w grupie tak samo uzależnionych jak on. Nie potrafił się otworzyć. Zaciął się i pytany lub zachęcany przez terapeutkę do tej swoistej spowiedzi zamykał się w sobie. To rodziło frustracje. Wracał kompletnie wykończony psychicznie do domu i opróżniał butelkę whisky. Rano kac moralniak nie dawał mu spokoju. Na trzeźwo w jego głowie pobrzmiewały słowa ojca, że musi coś zrobić, bo Ula przestanie go kochać. Nie mógł się z tym pogodzić. Przed oczami w pijackim zwidzie przewijały mu się obrazy Uli całującej się z jakimiś mężczyznami. Miewał sny, w których podchodził do niej, a ona wściekła na niego powtarzała w kółko „nie kocham cię”, „nie kocham cię”. To było nie do zniesienia. Czasami podjeżdżał pod firmę i stał na parkingu parę godzin, żeby chociaż ją zobaczyć. Kilka razy mu się udało. Wychodziła zazwyczaj w towarzystwie Sebastiana. Była roześmiana i taka piękna. – Czy ona jeszcze o mnie myśli? Czy jeszcze mnie kocha? – dręczyły go pytania, na które tylko ona znała odpowiedź.

Znowu zaczął opuszczać zajęcia terapeutyczne. Wydzwaniano do niego, ale nie reagował. Przez okrągły tydzień w ogóle nie trzeźwiał. W mieszkaniu wszędzie walały się opróżnione butelki, a on sam wyglądał jak abnegat. Brak alkoholu zmusił go do wyjścia z domu. Wsiadł w samochód chcąc jechać do najbliższego sklepu. Wciąż był zamroczony wódką. Miał przecież siedem dni ciągu alkoholowego. Przykładnie stanął przed przejściem dla pieszych czekając na zmianę świateł. Spojrzał w bok i wydawało mu się, że jakieś pięćdziesiąt metrów dalej widzi Ulę. Nacisnął pedał gazu i ruszył z kopyta. Ruszył za wcześnie. Nadal paliło się czerwone światło. Jadący z lewej strony samochód pogotowia kanalizacyjnego typu WUKO wpakował się w Lexusa od strony kierowcy i pchał go jeszcze kilkanaście metrów do przodu zanim się zatrzymał. Wgniecione drzwi unieruchomiły Marka. Stracił przytomność.

 

Ocknął się kompletnie zdezorientowany. Zarejestrował kątem oka jakiś ruch. Zacisnął powieki i ponownie je otworzył. Przed nim stała pielęgniarka.

 - Obudził się pan. To dobrze. Proszę się nie ruszać. Ma pan założony gips na połamane żebra. Pamięta pan jak się nazywa?

 - Marek…, Marek Dobrzański. Gdzie ja jestem?

 - W szpitalu. Mamy kogoś powiadomić?

 - Tak. Proszę zadzwonić do Sebastiana Olszańskiego i poprosić, żeby przyjechał. - Podyktował numer przyjaciela i znowu zapadł w sen.

Telefon ze szpitala zastał Olszańskiego w biurze. Skóra mu ścierpła, kiedy usłyszał, że Marek miał wypadek. Wpadł do gabinetu Uli mówiąc jej o tym.

 - Pojedziesz ze mną?

 - Raczej nie… Jedź sam i jeśli możesz, pomóż mu. Mam nadzieję, że ten wypadek nie był groźny i wyliże się.

Sebastian nie tracił czasu. Wybiegł na parking i po chwili jechał w kierunku szpitala. Po otrzymaniu już na miejscu informacji, na jakim oddziale leży Marek, pośpiesznie ruszył na urazówkę. Nie miał pojęcia, czy Dobrzańscy już wiedzą. Uważał, że nie, skoro zadzwoniono do niego.

Stanął przed salą numer piętnaście i uchylił drzwi. Od razu zobaczył Marka. Miał zabandażowaną głowę i podłączone kroplówki. Podszedł bliżej.

 


 - Cześć, Marek – przywitał się. – Coś ty znowu nawywijał? Jak to się stało? Kasujesz drugi samochód w ciągu trzech lat.

 - Spowodowałem wypadek. To moja wina. Miałem dwa i pół promila alkoholu we krwi. Lekarz powiedział mi, że miałem sporo szczęścia.

 - Przecież miałeś się leczyć! Chodzisz na terapię?

 - Chodziłem, ale nie dałem rady…

 - No to pięknie. Rodzice wiedzą?

 - Nie i niech tak zostanie. Wyliżę się w kilka dni. Ula przyjdzie?

 - A dlaczego miałaby przyjść? Wie o wypadku i nawet pytałem ją, czy chce jechać, ale odmówiła. Współczuje ci i życzy szybkiego powrotu do zdrowia. Miała nadzieję, że wypadek nie był poważny i chyba tak jest. Masz więcej szczęścia niż rozumu. Szukasz śmierci?

 - Nie wygłupiaj się, Seba… Liczyłem na to, że zobaczę Ulę.

 - Marek, ona od ciebie odeszła, pamiętasz?. Już nie jesteście razem.

 - Chciałbym, żeby do mnie wróciła… Kocham ją…

 - Aha. I to dlatego upijasz się i siadasz za kierownicę po pijaku? Robisz postępy. Któregoś dnia na pewno ci wybaczy. Co potrzebujesz z domu? Jakieś piżamy, kapcie, ręczniki?

 - Wszystko. Klucze masz, tak? Weź szczoteczkę do zębów i pastę. Trochę tu chyba poleżę.

 

* Michał Piekarski – szlachcic, który porwał się na majestat króla Zygmunta III Wazy. Za napaść skazano go na okrutne męki. Obcięto mu obie dłonie, szarpano ciało rozżarzonymi szczypcami, aż w końcu rozerwano jego członki przy pomocy czterech koni. Szczątki spalono, a prochami nabito działo i wystrzelono. Stąd ukuto powiedzenie, że ktoś cierpi jak Piekarski na mękach.

34 komentarze:

  1. Woooow, nie wiem od czego zacząć. Krzysztof podjął radykalne decyzje ale konieczne. A i rozmowa z Markiem też była bardzo kąkretna i potrzebna. Choć tak sobie myślę, że gdyby częściej rozmawiali i Marek od ojca usłyszał kilka słów uznania to by nie stoczył się na dno. I tu niewątpliwie Krzysztof ma rację, że poniósł porażkę jako ojciec. Myślałam, że Ula słysząc o wypadku Marka pojedzie jednak do szpitala ale widać, że czuje się bardzo zawiedziona i ma ogromny żal. No a Seba to się w Uli zakochuje coraz mocniej i nie w głowie mu pomóc Markowi w jej odzyskaniu. Tak się zastanawiam czy On nie ma jakiegoś żalu do Marka i teraz chce się odegrać jednocześnie zapewniając sobie piękną, mądrą i zaradną żonę. 🤔 Oj, Dziewczyny ależ wystawiacie naszą ciekawość na próbę 😉 pozdrawiam serdecznie w środku nocki i życzę miłego dzionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      Marek sam sobie postawił wysoka poprzeczkę. Krzysztof może nie zasypywał go pochlebstwami, ale Marek słyszał o tym, że rodzice są z niego dumni. Niemniej jednak Markowi to nie wystarczyło, chciał być lepszy od ojca. Nadmiar ambicji w jego przypadku źle się skończył. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  2. Jeszcze tego brakowało. Marek to idiota. Jak można jechać po pijaku. To i tak cud, że nic mu się nie stało. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      osoby uzależnione nie myślą tak racjonalnie. Marek zupełnie nie myślał o przyszłości. Było mu to obojętnie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  3. Coraz bardziej robi się niebezpiecznie. Sebastian za bardzo odkrywa zalety Uli. Myślałam, że to będzie taki bardziej układ koleżeński. A Ula też tak widzi Sebastiana. Oczekując na kolejny rozdział serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      Ula zawsze twierdziła, że to Marek jest jej miłością życia wiec nie oczekuje żadnych motyli w sercu. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  4. A było już tak fajnie. Marek zdobył się do powrotu na terapię. I nagle klops. Ale wydaje się, że sam nie da rady. Jakiś zaklęty krąg. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      absolutna racja, Marek sam nie poradzi sobie z uzależnieniem. Już niedługo dojdzie do tej prawdy. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  5. Chyba jednak Marek nie zrozumiał to, o czym mówił Krzysztof. Wydaje się, że jednak uznał to za karę. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Marek jest pogubiony. Z jednej strony chce wszystkiego najlepszego dla Uli i dla firmy, z drugiej strony wie, że takiej pracy już nie będzie mieć. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:)

      Usuń
  6. Jakaś mało skuteczna ta terapia. On chyba potrzebuje zupełnie czegoś innego. Może u kogoś innego zareagowałby na terapię. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęcia terapeutyczne obejmują wiele osób. Markowi to przeszkadza i dlatego źle reaguje na te zajęcia. Innym taka terapia pomaga. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  7. I stało się coś, co mogło być do przewidzenia. Spowodowanie wypadku powinno poskutkować nie tylko utratą prawa jazdy i problemami z prawem, ale może i tym, że się w końcu pozbiera. Myślałam, że Seba już prędzej coś do Uli czuł, ale wynika, że dopiero teraz. Kto wie czy tak jak szybko się zakochał tak szybko zrozumie, że jednak nie miłość łączy ją z Ulą i nie może zrobić przyjacielowi coś takiego.
    Pozdrawiam milutko.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Sebastian na pewno nic takiego nie zrozumie. Zdaje się, ze hołduje zasadzie, że w miłości jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  8. Radykalne zmiany w firmie. Chyba największe dla Ali i dla Adama. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      cóż można powiedzieć, jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana, a zmiany pojawiają się zwykle w najmniej spodziewanym momencie. I w tym przypadku tak właśnie było. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. Ja cię kręcę. Marek chce się zabić. Przecież śmiało mógł zginać w tym wypadku i jeszcze kierowca z samochodu WUKO miałby go na sumieniu. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      Markiem nie kierowała chęć samobójstwa. To brak wódki i ogromna potrzeba pociągnięcia ciągu alkoholowego. Tylko o tym myślał. Nie myślał o nikim, tylko o swojej potrzebie. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. No i nic do niego nie trafia. Po wypadku zamiast dzwonić do rodziców zadzwonił do przyjaciela. On naprawdę nie widzi czynów Sebastiana. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Marek dotychczas nie miał podstaw aby nie wierzyć Sebastianowi. Rodziców nie chciał kłopotać i martwic. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  11. Ciekawa jestem czy jednak Krzysztof pomoże Markowi znaleźć jakaś pracę. On powinien mieć zajęcie no i musi z czegoś żyć. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Krzysztof obiecał pomoc ale postawił też warunek. Marek musi zakończyć terapię, a jak widzimy nie zmierza to do szczęśliwego zakończenia. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  12. Ulka nawet do szpitala nie pojechała. Wystarczą jej tylko słowa Sebastiana. Wygląda to tak, że przestała kochać Marka. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Ula wie dobrze o tym, że Sebastian we wszystkim pomoże Markowi. Ona nic więcej by nie zrobiła niż Sebastian. Poza tym Marek jej nie powiadomił o wypadku, a ona na razie nie chce go widzieć. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  13. Zasadniczość Ulki jest zatrważająca. Ona już zupełnie nic nie czuje do Marka, przecież zupełnie niedawno byli narzeczonymi. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      w chwili obecnej Ula najbardziej czuje rozgoryczenie i rozczarowanie postępowaniem Marka. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  14. Zastanawiająca jest postawa Sebastiana. Wygląda na to, że mówi prawdę Uli i Markowi. Co on kombinuje skoro ma ożenić się z Ulką. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Sebastian z każdym dniem jest pod dużym urokiem Uli i ten stan będzie się pogłębiał. Wie dobrze, że dotychczasowe rozmowy z przyjaciółmi zawsze mogły być zweryfikowane. Wówczas straciłby w ich oczach i zostałby z niczym. W przyszłości będzie troszeczkę inaczej. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  15. Biedna Helena. Chyba tylko ona jeszcze wierzy w syna. Krzysztof chyba już osłabł i położył na nim krzyżyk. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Marek jest ich synem. Helenie czuje się bezsilna. Nie wie co ma z nim zrobić, jak do niego dotrzeć i mu pomoc. Ta bezsilność bardzo boli. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Czy wreszcie znajdzie się ktoś, kto pomoże Markowi. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      niestety nie da się uratować nikogo na siłę, a z drugiej strony pomoc trzeb umieć przyjąć. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  17. Marek miał więcej szczęścia niż rozumu. Przecież w tym wypadku mógł ucierpieć znacznie bardziej lub przy okazji skrzywdzić niewinnego człowieka. I wtedy miałby ogromny problem. Na szczęście nic takiego nie zaistniało.
    Alkoholizm to trudny przeciwnik i niestety, ale narazie Marek przegrywa w tej walce. Krzysztof obiecał mu pomóc, ale pierwszy krok należy do niego. Ula, jak widać jest pełna żalu do Marka i w sumie się jej nie dziwię. Życie z człowiekiem uzależnionym nie jest łatwe.
    Co jeszcze musi się wydarzy, żeby Marek zaczął o siebie walczyć? Bo niestety tylko on sam może sobie pomóc, nikt inny tego nie zrobi.
    Za to Sebastian coraz bliżej Uli... Nie gra do końca czysto i to mi się nie podoba. Ula natomiast jeszcze nie dostrzega, co się dzieje. Traktuje go jak przyjaciela.
    Czekając na ciąg dalszy pozdrawiam cieplutko 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Po tym wypadku Marek ma sporo czasu, żeby przemyśleć swoje postępowanie i dojść do jakichś konkretnych wniosków. Dziesięciodniowy pobyt w szpitalu to także okres jego trzeźwości i czas kiedy umysł myśli racjonalnie i jasno, a przede wszystkim logicznie. Dla Marka czas najwyższy wziąć się za siebie i uporządkować swoje życie.
      Pięknie dziękujemy za długi komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń